Nie. Psycho-miłośnik. Boi się zwierzaka komukolwiek zostawić, nawet własnej matce, bo przecież nikt się nim właściwie nie zajmie, nie odważy holistycznej karmy co do ułamka grama, albo poda jakąś zwykłą i kot po tygodniu będzie wrakiem samego siebie. Jedyne wyjście - wlec go wszędzie ze sobą. Stąd zjawisko psów noszonych pod pachą po Biedronce, bo przecież nie można psa zostawić pod sklepem, bo się zestresuje i będzie miał trwałą traumę. Stąd zjawisko psów noszonych w torebkach po bulwarach, gdzie mogłyby swobodnie chodzić na długich smyczach - bo się pobrudzą, czegoś wystraszą, poniszczą się.
Od powietrza, głodu, wojny i psycho-opiekuna chroń Boże zwierzę...
Nie. Psycho-miłośnik. Boi się zwierzaka komukolwiek zostawić, nawet własnej matce, bo przecież nikt się nim właściwie nie zajmie, nie odważy holistycznej karmy co do ułamka grama, albo poda jakąś zwykłą i kot po tygodniu będzie wrakiem samego siebie. Jedyne wyjście - wlec go wszędzie ze sobą. Stąd zjawisko psów noszonych pod pachą po Biedronce, bo przecież nie można psa zostawić pod sklepem, bo się zestresuje i będzie miał trwałą traumę. Stąd zjawisko psów noszonych w torebkach po bulwarach, gdzie mogłyby swobodnie chodzić na długich smyczach - bo się pobrudzą, czegoś wystraszą, poniszczą się.
Od powietrza, głodu, wojny i psycho-opiekuna chroń Boże zwierzę...
Pewnie jeszcze twierdzi, że kot to uwielbia i tylko czeka aż gdzieś wyjadą... :/