Ludzie - jeśli o ekonomię chodzi - nie czują zupełnie sprawczości. Ba, dla wielu ta jest zwyczajnie czarną magią. Nie brakuje takich - i co gorsza przypuszczam, że mogą być w większości - którzy ekonomię uważają w ogóle za "naukę" wymyśloną przez i dla oszustów.
Generalnie w rozmowach o ekonomii jest tak, że do pewnego momentu niektórzy zdają się coś tam "rozumkać", ale gdy tylko trafiają na coś co rozmontowuje im światopogląd zachowują się trochę jak przy grze w szachy z gołębiem. Jeśli fakty przeczą światopoglądowi tym gorzej dla faktów. Wywrócą planszę do gry i nasrają.
Ale do brzegu. Skoro nie rozumieją tej ekonomii tak po prawdzie mówiąc i w sumie to nawet niespecjalnie chcą ją rozumieć - całkiem świadomie z resztą w wielu przypadkach - to po co protestować? Przytłaczająca większość ludzi wychodzi z założenia, że można żyć "obok" tych wszystkich prawideł rządzących światem. Tak na przykład do życia podchodzi mój ojciec.
Żyje obok wydarzeń. Paliwo drożeje? Jego odpowiedź - kiedyś też już drożało, zacisnęło się pasa, jakoś przeżyło, karawana jedzie dalej. Przeżył hiperinflację to go już nic nie ruszy.
Podrożała wołowina, kupuje więcej wieprzowiny. Podrożeje wieprzowina, przerzuci się na kurczaka.
Paradoksalnie, Kaczyński wypowiadając słowa "kup 1,5 tony zamiast 3" doskonale wiedział, że jest ogromna rzesza ludzi, do których ten argument trafi. Mój ojciec faktycznie obniży sobie temperaturę o 1-2 stopnie, jemu się budżet zepnie, przy rodzinnym stole powie, że "łon to nie widzi problemu".
I tacy ludzie faktycznie problemu nie widzą. Ich absurdalne zdolności adaptacyjne i umiejętność życia obok oraz pogodzenie się psychiczne z faktem braku sprawczości, braku wpływu na te wydarzenia sprawia, że tacy ludzie potrafią naprawdę przeżyć całe życie z uśmiechem na twarzy.
Ale...
Spróbuj tym ludziom zabrać coś co stanowi trzon ich życia. Czyli właśnie rozrywkę, gorzałę, grilla...
Wtedy to poruszą niebo i ziemię.
No taki naród. Może być bida, w dupę zimno, ale jak będzie biesiada, wódeczka i rodzina w komplecie to oni nie widzą problemu :)
W tym kraju - zawsze to powtarzam - jest pewnego rodzaju kult biedy.
a myślisz że dlaczego można co jakiś czas zobaczyć informacje o rozważaniu rewaloryzacji 500+ ?
Ludzie - jeśli o ekonomię chodzi - nie czują zupełnie sprawczości. Ba, dla wielu ta jest zwyczajnie czarną magią. Nie brakuje takich - i co gorsza przypuszczam, że mogą być w większości - którzy ekonomię uważają w ogóle za "naukę" wymyśloną przez i dla oszustów.
Generalnie w rozmowach o ekonomii jest tak, że do pewnego momentu niektórzy zdają się coś tam "rozumkać", ale gdy tylko trafiają na coś co rozmontowuje im światopogląd zachowują się trochę jak przy grze w szachy z gołębiem. Jeśli fakty przeczą światopoglądowi tym gorzej dla faktów. Wywrócą planszę do gry i nasrają.
Ale do brzegu. Skoro nie rozumieją tej ekonomii tak po prawdzie mówiąc i w sumie to nawet niespecjalnie chcą ją rozumieć - całkiem świadomie z resztą w wielu przypadkach - to po co protestować? Przytłaczająca większość ludzi wychodzi z założenia, że można żyć "obok" tych wszystkich prawideł rządzących światem. Tak na przykład do życia podchodzi mój ojciec.
Żyje obok wydarzeń. Paliwo drożeje? Jego odpowiedź - kiedyś też już drożało, zacisnęło się pasa, jakoś przeżyło, karawana jedzie dalej. Przeżył hiperinflację to go już nic nie ruszy.
Podrożała wołowina, kupuje więcej wieprzowiny. Podrożeje wieprzowina, przerzuci się na kurczaka.
Paradoksalnie, Kaczyński wypowiadając słowa "kup 1,5 tony zamiast 3" doskonale wiedział, że jest ogromna rzesza ludzi, do których ten argument trafi. Mój ojciec faktycznie obniży sobie temperaturę o 1-2 stopnie, jemu się budżet zepnie, przy rodzinnym stole powie, że "łon to nie widzi problemu".
I tacy ludzie faktycznie problemu nie widzą. Ich absurdalne zdolności adaptacyjne i umiejętność życia obok oraz pogodzenie się psychiczne z faktem braku sprawczości, braku wpływu na te wydarzenia sprawia, że tacy ludzie potrafią naprawdę przeżyć całe życie z uśmiechem na twarzy.
Ale...
Spróbuj tym ludziom zabrać coś co stanowi trzon ich życia. Czyli właśnie rozrywkę, gorzałę, grilla...
Wtedy to poruszą niebo i ziemię.
No taki naród. Może być bida, w dupę zimno, ale jak będzie biesiada, wódeczka i rodzina w komplecie to oni nie widzą problemu :)
W tym kraju - zawsze to powtarzam - jest pewnego rodzaju kult biedy.
Nie lubię się rozpisywać,autor demota=imbecyl!
Nie mam pewności czy nie rozpalą czymś innym. Opakowaniem z kiełbaski?
Na grilla to chyba kupuje się węgiel drzewny, czy nie?
Śmieszny mem