Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
157 185
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
J jeszczeNieZajety
+3 / 13

Wszystkie religie są po prostu niewiarygodnie (nomen omen) GŁUPIE. Największym cudem jest to, że to działa. Że ludzie gotowi są i zabijać i nawet umrzeć dla rzeczy tak ewidentnie idiotycznych i bez sensu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D konto usunięte
+1 / 1

@jeszczeNieZajety Tylko religie, a komunistyczna odmiana ateizmu nie? Jakikolwiek fanatyzm jest niebezpieczny, tak jak i głupota.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
0 / 2

@dolej9 Po pierwsze demot jest akurat o religii.Po drugie oczywiście, że jest mnóstwo innych głupot. Religie nie mają monopolu. Po trzecie - ateizm to nie komunizm a komunizm to nie ateizm.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@jeszczeNieZajety
Wszystkie religie są głupie? Interesowałeś się kiedykolwiek Buddyzmem? Najciekawsze jest, że główne założenia tej religii są zasadniczo zgodne z odkryciami fizyki kwantowej.

Ja wiem, młodzieży fizyka może wydawać się głupia (zwłaszcza fizyka kwantowa), jednak zbieżność ta jest zastanawiająca.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
-1 / 1

@Rydzykant Rzeczywiście niewiele wiem o buddyzmie. Na szybko znalazłem to:
"Jakie są główne zasady buddyzmu?
Buddyzm skupia się na poszukiwaniu przyczyn cierpienia i drodze do jego ustania. Pierwsza prawda dotyczy narodzin, wieku, śmierci, smutku, straty, rozdwojenia. Druga dotyczy zmysłowej przyjemności, a trzecia to droga do wyrzeczenia się i wyzwolenia z głodu."
Bardzo możliwe, że są tam bardzo mądre rozsądne rzeczy, które może coś tam mówią o świecie. Możliwe, że nie jest to tak na wprost bezdennie głupie jak inne religie.Może też i coś się daje wyinterpretować jako jakieś odniesienia do fizyki kwantowej. Ale po co studiować "odniesienia" kiedy można po prostu zapoznać sięz fizyką kwantowa? . Czy fizycy ustawiając eksperyment w LHD zaglądają do ksiąg buddyjskich czy do innych ksiąg?
Ja osobiscie cenie informację. Tymczasem wszelkie księgi religijne wymagają interpretacji, czasem dość naciąganej. Istnieje "prawo" równowagi. (własnie je sformułowałem więc istnieje). Polega to na tym, że im więcej interpretacji tym mniej informacji. I odwrotnie. Gdy zdejmujesz ze ściany gaśnicę bo się akurat pali to oczekujesz informacji na naklejce jak tej gaśnicy użyć a nie odniesień do natury ognia, których bez wiedzy chemicznej zdobytej innym sposobem i tak nie daje się zrozumieć.
Studiowanie biblii ma sens tylko z jednego powodu: księga ta odegrałą i wciąż odgrywa wielką role w życiu wielu ludzi. Warto więc wiedzieć czym się kierowali i kierują. Ale nie dlatego, że są tam jakieś mądrości szczególne. To samo odnosi się oczywiście i do Koranu i do Ksiąg Mormona itd.
Taki przykładzik na koniec - akurat sobie przypomniałem. "Po owcach ich poznacie". To ma być mądrość? Mądrość polega na tym, że jesteśmy w stanie przewidzieć złe owoce i im zapobiec. A nie dopuścić do powstania złych owoców i dopiero potem się skapować. Studiowanie biblii pod tym kątem jest fatalną startą czasu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 października 2022 o 18:15

R Rydzykant
-1 / 3

@jeszczeNieZajety
"Buddyzm skupia się na poszukiwaniu przyczyn cierpienia i drodze do jego ustania."
OK, w takim razie:
"Katolicyzm skupia się na miłosierdziu i boskim odkupieniu za zło popełnione przez ludzi."
No cóż, gdyby cały katolicyzm skupiał się wyłącznie na tym, świat byłby znacznie lepszy. Tak samo gdyby wszyscy ateiści ograniczali się do stwierdzenia "moim zdaniem nie na Boga", też udałoby się uniknąć wielu konfliktów.

Przez 8 lat byłem praktykującym Buddystą. Dużą zaletą Buddyzmu jest zasada kwestionowania wszelkiego rodzaju autorytetów i zadawania choćby i najtrudniejszych pytań. Dlatego Buddyzm nigdy nie przeszkadzał nauce, istniał obok niej. Natomiast ciekawostką jest, że każda religia buduje wokół siebie jakiś rodzaj "kosmologii". I akurat buddyjski sposób postrzegania świata jest zaskakująco zbliżony do tego co opisuje współczesna fizyka kwantowa. Skąd gość żyjący 2500 lat temu to wiedział?

Fizyka kwantowa zajmuje się wyłącznie sobą samą. Nie zaproponuje Ci żadnego celu w życiu, nawet nie odpowie czy w ogóle warto żyć. Jeśli celem czyjegoś życia jest wyłącznie zaspokajanie własnych potrzeb, najrozsądniejszym światopoglądem dla niego jest agnostycyzm "Nie wiem, nie mam narzędzi pozwalających zrozumieć, dlatego się tym nie interesuję". Jeśli ktoś chce dokonywać odkryć z zakresu nauk ścisłych, powinien wybrać ateizm "Żaden bóg nie wpływa na wyniki moich eksperymentów". Natomiast jeśli człowiek ma jeszcze jakieś inne potrzeby, zaspokaja je na wiele różnych sposobów. Może to być potrzeba piękna - wówczas angażuje się w jakiś rodzaj twórczości. Jeśli jest to potrzeba duchowości, zagłębia się w medytacje i ruchy religijne.
Każda z tych osób potrzebuje czegoś innego. W uproszczeniu - pierwszego ciągnie do restauracji i na imprezy, drugiego do biblioteki i laboratorium, trzeciego do sztalugi czy instrumentów muzycznych, czwartego do kaplicy i nauczycieli duchowych. Kim jesteś by decydować, co jest mądre, a co głupie? Dla osoby nie rozumiejącej fizyki kwantowej jest ona głupia. Bo "na chłopski rozum" jest niespójna i zaprzecza temu co na codzień widzimy.

Studiowanie podręczników do fizyki kwantowej ma sens, jeśli wcześniej zrozumieliśmy fizykę klasyczną oraz pojęliśmy podstawy matematyki. Albo jeśli mamy pod ręką Feynmana, czy też innego mądrego fizyka potrafiącego w przystępny sposób wyjaśnić niezrozumiałe. Oczywiście możemy też przeczytać taki podręcznik, by śmiać się z zawartych w nim "absurdów". Na podobnej zasadzie można czytać Biblię. Znajdziesz w niej najstarsze semickie legendy, większą jej część stanowi "zbeletryzowana" wersja historii pewnego bliskowschodzniego narodu, jednak poznawszy ją lepiej odnajdziesz niezwykle cenne drogowskazy rozwoju duchowego. Tylko trzeba to zrozumieć. Tak samo jak należy zrozumieć dlaczego "czasem foton zachowuje się jak cząsteczka, czasem jak fala, a faktycznie jednocześnie jest jednym i drugim". Jeśli potraktujesz to jak żart, będzie dla ciebie żartem. Jeśli potraktujesz jak dogmat, zostanie dogmatem. Natomiast jeśli zrozumiesz konsekwencje, stanie się faktem.

Piszesz "Mądrość polega na tym, że jesteśmy w stanie przewidzieć złe owoce i im zapobiec." Ludzkość doskonale wie, do jakich tragedii prowadzą wojny. I co, zaprzestaliśmy wojen? Wiemy jak źle funkcjonuje gospodarka socjalistyczna. Co chwila ktoś ją wprowadza na nowo, a potem się dziwi.
Interesują Cię owoce? Gdy Żydzi zdobyli Jerycho, wymordowali wszystkich mieszkańców. Gdy Cezar podbijał Galię, miasta które stawiły opór zrównał z ziemią, a ich mieszkańców wymordował lub wziął wszystkich do niewoli. Gdy Pol Pot przejął władzę, doprowadził do śmierci niemal 30% obywateli swojego kraju. Tymczasem kiedy "potworny" kardynał Richelieu, po rocznym oblężeniu zdobył miasto La Rochelle, ograniczył się do wygnania rajców miejskich oraz zburzenia murów obronnych tej protestanckiej twierdzy. Czy nadal twierdzisz, że chrześcijaństwo nie przyniosło pozytywnych owoców? Aby je dostrzec, trzeba mieć zdolność do szerszego spojr

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@jeszczeNieZajety
Obcięło, dlatego uzupełniam:

Kiedy "potworny" kardynał Richelieu, po rocznym oblężeniu zdobył miasto La Rochelle, ograniczył się do wygnania rajców miejskich oraz zburzenia murów obronnych tej protestanckiej twierdzy. Czy nadal twierdzisz, że chrześcijaństwo nie przyniosło pozytywnych owoców? Aby je dostrzec, trzeba mieć zdolność do szerszego spojrzenia.

Piszesz "Istnieje prawo równowagi. (własnie je sformułowałem więc istnieje). Polega to na tym, że im więcej interpretacji tym mniej informacji. I odwrotnie."
Brawo!!! Właśnie odkryłeś jedną z podstawowych zasad Taoizmu. Sformułowano je jakieś 3000 lat temu, a może nawet wcześniej. Nadal uważasz, że religie są głupie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
-1 / 1

@Rydzykant Twój wpis wymaga sążnistej odpowiedzi a w tej chwili nie mam czasu. Jeśli jesteś zainteresowny to daj znać a napiszę Ci na priv.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@jeszczeNieZajety
Czy warto? Nie wiem. Ja reprezentuje pewien punkt widzenia, Ty reprezentujesz inny.

(Aby było śmieszniej, sam potrafię obalić niektóre z postawionych przez siebie tez. Na tym polega retoryka - umiejętność szerokiego patrzenia na każdy temat i przedstawiania go z całkiem odmiennych perspektyw)

Nie zamierzam Cie nawracać na jakąkolwiek religię. Ewidentnie nie czujesz potrzeby zajmowania się tymi tematami, czyli nie warto się wygłupiać. Wystarczy mi, jeśli dostrzeżesz że w niektórych religiach niektórzy ludzie mogą jednak znaleźć coś wartościowego. Użyję innego porównania - jeśli jesteś ortodoksyjnym mięsożercą, tofu będzie dla ciebie bezwartościowe. Natomiast dla wegetarianina jest ono bardzo cennym źródłem składników odżywczych. Czy warto na tej podstawie wszczynać spór ideologiczny o wyższości wegetarianizmu nad jedzeniem mięsa? Nie jestem na tyle "nawiedzony" by o tym dyskutować.

Natomiast jeśli będziesz miał ochotę podyskutować, to jestem otwarty. Przy czym pamiętaj - to jest tylko "zabawa słowami i ideami". Nie prowadzimy wojny (przynajmniej ja nie prowadzę) tylko rozmawiamy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
-1 / 1

@Rydzykant W znanych mi religiach (przede wszystkim abrahamowych ale wrzucam tu i rózności łudów "prymitywnych") jest mnóstwo rzeczy,które są w jawnej sprzeczności z wiedzą naukową. Ale prócz tych mnie męczą sprzecznośći "drugiego stopnia". Jest to moja prywatna terminologia. Rzeczy takie jak na przykłąd kwestia oddawania czci. Gdyby cały znany Wszechświat zmniejszyć do rozmiarów kuli ziemskiej to sama Ziemia w tej skali by była jakieś tysiąc razy mniejsza od jednego atomu wodoru. Czyli nie byłoby jej widać nawet pod mikroskopem elektronowym. I tu mam trudności. Nie jestem w stanie przełknąć tezy, że stwórca i władca tego ogromu (załóżmy, że faktycznie stworzył i istnieje) wymaga jakiejś "czci" od istotek tak znikomych. W jego skali ludzie są miliony razy mniejsi niż dla nas bakterie. W jego skali czasowej ludzie żyją krócej niż dla nas trwa mgnienie oka. Świat, w którym żyjemy jest opisywałny matematycznie i nie jest to to matematyka dla "ubogich duchem". Jest kompletnie niemożłiwe (w moim odczuciu) by umysł tej miary, zdolny do opracowania i mechaniki kwantowej i teorii względności i paru jeszcze rzeczy potrzebował modłów czy pieniów "O panie, jaki jesteś potężny". Zestawienie skali "boskiej" i ludzkiej na tym samym poziomie jest - przepraszam - śmieszne. I - co zrobić - no, głupie po prostu.. Wyobraż sobie - idziesz przez park, podbiega do ciebe taki na oko dwu i półlatek, kopie Cię boleśnie w kostkę i wrzeszczy "Ty je*any skur**synu!" Co robisz? Rozdzierasz go na strzępy? Czujesz się obrażony? Nie. Przecież to dziecko. Ono nie jest w stanie obrazić dorosłego. Parafrazując Boziewicza dziecko "nie ma zdolności honorowej". Rozgłądasz się gdzie są rodzice i zwracasz maDce uwagę. Zaś według zasad głoszonych w religiach abrahamowych powinieneś właśnie się straszłiwie obrazić, rozgniewać i zabić idziecko i jego rodzinę. Pamiętasz niedźwiedzie co rozerwały dzieci, które szydziły z łysiny świętego męża?. Wydaje mi się, że nawet najbardziej wierzący Żyd ortodoksyjny czy muzułmanin uznałby taką Twą reakcję (rozdarcie dziecka, zabicie rodziny) za przesadę. A przecież rożnica między dwuletnim dzieckim i dorosłym jest dużo, dużo MNIEJSZA niż różnica między tym hipotetycznym stwórcą i człowiekem. Więc te wszystkie opowieści o gniewie boskim, karze io tak dalej są w (moich oczch) kompletnym nonsensem. Tak po prostu nie może być. Stwórca Wszechświata nie może być głupi. A wierzący nastają na to, że jest. Bóg, do którego się modlą i żydzi i chrzścijanie i muzułmanie jest oczywistą projekcją nadętego, zakompleksionego, niepewnego siebie plemiennego kacyka, który dodatkowo boi się, że się z niego za plecami śmieją. .
Ja rozumiem, że ktoś jest wierzący. Daleko nie szukając - moja żona jest. Ona chadza do kościołą, ja nie. Ja jej nie nawracam ani ona mnie. Dzieci pochrzciłą, czemu się nie sprzeciwiałem bo jeśli boga w rozumieniu chrześcijańskiom nie ma to akt chrztu ani szkodzi ani pomaga a moja żona jest spokojniesza. Na tej samej zasadzie wzięliśmy ślub kościelny. Jej na tym zależało a mnie zależało na niej więc co mi szkodzi. Facio w jakąś szatę przybrany coś tam pomruczał, ja przeżyłem a moja jest zadowolona. I tak jesteśmy już razem czas jakiś.,
Wierzyć można w co cię chce. Ale potem jest "sprawdzam". Przybora napisał opowiadanko o pewnym ruskim generale, który zmarł na apopleksję gdy się okazało, że dom zbudowany z połówek cegiel nie jest, jak on wierzył, dwa razy tańszy.
Świat istnieje w jakiś tam sposób, Dużo nam brakuje jeszcze do pełnego zrozumienia i może nie uzyskamy go nigdy. Ale jest to jakiś konkretny, taki a nie inny soposób. Jeden. W realnym, świecie, który istnieje nie może istnieć koło, które ma cztery boki i cztery kąty proste bo to jest kwadrat. Świat realny nie zawiera sprzecznośći. Co najwyżej my możemy czegoś nie rozumieć. Religie nie dają żadnego wyjaśnienia. Zawierają sprzeczności.
Parę słów na temat sensu czy celu życia, którego, jak zauważyłeś słusznie nie proponuje mechanika kwantowa ani zresztą w ogólę żad

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2022 o 17:32

J jeszczeNieZajety
-1 / 1

@Rydzykant cd.
...żaden dział fizyki. Nie proponuje bo takiegio celu czy sensu życia po prostu nie ma. Trzeba sobie zbudować samemu. I każdy może mieć inny albo i wcale. Obowiązku nie ma. Dlatego dzyskusję nad tzw "sensem życia" uważam za stratę czasu. Podobnie ja dyskusję czy lepsza jest zupa pomiodorowa czy kładzione. Nie ma sensu dyskutować co jest smaczniejsze. Ale jeśli ja widzę,że w zupie u sąsiada przy stole pływa żaba a on mówi, że żadnej żaby nie ma to trzeba się chyba przesiąść.
Metodę aksjomatyczn ą wprowadzili Grecy bo zauważyli, że żadna dyskusja nie ma sensu jeśli się nie uzgodni jakiegoś punktu, co do którego wszyscy się zgadzają. Moim punktem jest współćzesna wiedza naukowa. A pogodzić tej wiedzy zwiarą - moim zdaniem - się nie da.
Miało być krótko... Ale niektóre tematy przypominają rezerwuar w ubikacji. Raz pociągniesz za sznurek i nie da się już zatrzymać.
Napisałeś, że byłeś 8 lat buddystą. Z tego wynika, że już nie jesteś.To mnie bardzo zaciekawiło. Jeśłi to nie jest za bardzo osobiste to czy mógłbyś to opisać? Drogę i w tę i we wtę?
Pozdrowienia

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2022 o 23:47

R Rydzykant
-1 / 3

@jeszczeNieZajety
"Gdyby cały znany Wszechświat zmniejszyć do rozmiarów kuli ziemskiej to sama Ziemia w tej skali by była jakieś tysiąc razy mniejsza od jednego atomu wodoru. "

OK, a gdyby cały wszechświat zmienić w wirtualną rzeczywistość? Zapuścić gigantyczną symulację i obserwować jej rozwój. Albo nawet lepiej, gdyby równolegle zapuścić miliony takich symulacji VR. Masz wystarczającą wyobraźnie by coś takiego sobie wyimaginować?

"Nie jestem w stanie przełknąć tezy, że stwórca i władca tego ogromu wymaga jakiejś "czci" od istotek tak znikomych."
Naukowiec porównuje te VR i stwierdza, na jakim poziomie rozwoju cywilizacyjnego potrzebne są konkretne bodźce. Nie chodzi o "czczenie" bo mieszkańcy wirtualek nawet nie są w stanie wyobrazić sobie naukowca. Jednak mogą postępować zgodnie z wytycznymi jego eksperymentu, lub wbrew nim. Nie jednostki lecz społeczności, nie w czasie jednego życia lecz przez pokolenia, Każda społeczność realizuje jeden z wycinków, bo przecież nie ogarnia całości, a tym bardziej nie pojmuje dalekosiężnego celu.

"idziesz przez park, podbiega do ciebe taki na oko dwu i półlatek, kopie Cię boleśnie w kostkę i wrzeszczy..."
Idziesz przez park, a jedna bakteria atakuje twoje gardło, krzycząc "zabiję ten organizm". Co robisz.Nic. Dopiero jeśli uda jej się rozmnożyć i przełamać naturalne systemy obronne organizmu, łykasz tabletkę na ból gardła i tyle.
Co robi naukowiec, gdy niewielka grupka zaczyna robić "oborę" w którymś VR? Sprawdza, czy skutki takich działań wywołają negatywne czy pozytywne zmiany, a może są neutralne. W ostateczności dokonuje minimalnej ingerencji, eliminującej szkody. I tyle.
Nie ma znaczenia czy "oborę" robi ktoś antyreligijny czy religijny. Zgodnie z Twoją koncepcją, to jest minimalna y wpływ na gigantyczny kosmos. Zgodnie z moją, jest to akceptowalny (choć dla nas bolesny) element losów wszechświata. Różnimy się jedynie tym, że Twoim zdaniem, to wszystko nie ma celu ani większego sensu. Moim zdanie cel istnieje.

"Religie nie dają żadnego wyjaśnienia."
Celem religii nie jest dawanie wyjaśnień. Tym powinna zajmować się nauka. Celem religii powinno być wskazywanie drogi rozwoju w kwestiach, których nauka nie jest w stanie objąć. Ty chciałbyś zwyczajnie odrzucić istnienie takich kwestii.

"(Religie) Zawierają sprzeczności. "
Jesteś tego pewien? A może dokładnie jak napisałeś wcześniej:
"Dużo nam brakuje jeszcze do pełnego zrozumienia i może nie uzyskamy go nigdy."
Pozornie miedzy fizyką Newtonowską, fizyką Einsteinowską oraz kwantową są nierozwiązywalne sprzeczności. Jednak nadal jest to jedna i ta sama "fizyka" czyli sposób ww jaki działa materialny świat. Być może religie są w takim samym stopniu "sprzeczne" bo dotyczą oddzielnych obszarów świata pozamaterialnego. A zakaz jedzenia wieprzowiny jest równie "dogmatyczny" jak zakaz wlewania kwasu do wody - wynika jedynie z praktyki laboratoryjnej.

"Moim punktem jest współćzesna wiedza naukowa. A pogodzić tej wiedzy zwiarą - moim zdaniem - się nie da."
A czy da się pogodzić geologię z poezją? Są to dwie odrębne dziedziny. Jeśli poezja nie przeszkadza w geologii, po co ją zwalczać? Jeśli geologia nie usiłuje wyjaśnić "co poeta chciał powiedzieć", dlaczego ktokolwiek miałby utrudniać jej rozwój. Oczywiście pewne rodzaje powiązań są wykonalne. Na granitowym głazie można wyryć piękny wiersz. To właśnie robi Michał Heller.

"Dlatego dzyskusję nad tzw "sensem życia" uważam za stratę czasu."
Ja również. Ty zakładasz nieistnienie celu ogólnego. Ja zakładam niemożliwość zrozumienia tego ostatecznego celu. Różnica między tymi światopoglądami jest subtelna, jednak są one nie do pogodzenia. I co z tego - przynajmniej możemy podyskutować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@jeszczeNieZajety
Temat Buddyzmu nie jest dla mnie osobisty. A droga nie była "w te i we wtę" tylko cały czas do przodu.

Mniej więcej osiągając pełnoletniość, złość na hipokryzję przedstawicieli Kościoła oraz na niespójność wiedzy z wiarą, uczyniły ze mnie ateistę. Przez półtora roku byłem jego gorliwym orędownikiem. Jednak mój umysł nigdy nie lubił ograniczeń. Uznałem skrajny materializm za zbyt wąski. Zadałem pytanie "a jeśli istnieje coś więcej niż potrafimy zaobserwować i wyjaśnić".
(Wiele lat później ogromną radość sprawiły mi koncepcje naukowców na temat ciemnej materii oraz ciemnej energii. Nauka potwierdza, jest coś czego kompletnie nie potrafimy zaobserwować ani wyjaśnić, a przecież musi istnieć aby nasz naukowy model wszechświata miał sens. Bez obaw - ciemna materia to nie "bóg", taki naiwny nie jestem)
Mniej więcej w tamtym okresie natknąłem się najpierw na Hinduizm, a następnie na Buddyzm. Podstawową zasadą tego ostatniego jest podważanie autorytetów i zadawanie trudnych pytań. W dodatku w nim nie ma "wszechmocnego boga" czyli mogłem być ateistą zgłębiającym buddyjską filozofię. Nauczyłem się technik medytacyjnych, uzyskałem doświadczenia mistyczne typowe dla kolejnych poziomów zrozumienia. Wywodząc się ze środowiska medycznego, potrafiłem ogólnie określić które zjawiska wynikają z działań ciała lub umysłu, a które są od nich niezależne. Wcześniej interesowałem się też hipnozą, dlatego znam techniki rozpoznawania typowych iluzji.
W sprawę wkręciłem się na tyle, że pożegnałem światopogląd ateistyczny w wąskim jego rozumieniu. Przez 8 lat podążałem "ścieżką Dharmy". Jednak w końcu zacząłem zauważać także jej ograniczenia. Ktoś namówił mnie na udział w "medytacjach ignacjańskich". Choć oczywiście tematyka była katolicka, niczym istotnym nie różniły się one od technik buddyjskich. Wtedy zrozumiałem:
"Religie to wyłącznie narzędzia. Jak każde narzędzie, mają one swoje ograniczenia. Młotkiem wbijasz gwoździe, mikroskopem oglądasz bakterie. Oczywiście ktoś może mikroskopem wbijać gwoździe, ale..."
Od tamtego czasu nie potrzebuje sformalizowanych religii. Uwolniłem się od wynikających z nich ograniczeń. Nie jestem teistą, nie wierzę w "boga", a Jezusa i innych traktuję jak nauczycieli ludzkości. Każdy z nich miał ograniczenia, żaden nie był w stanie w pełni przekazać idei, na którą natrafił. Jednak warto się od nich uczyć, tak jak malarz portretów doskonali warsztat pod okiem nauczyciela. Jednak przez całe życie nie można być uczniem, samemu należy zrobić ostatni krok. Osobie nie związanej z tematyką, najlepiej obrazuje to Buddyzm Zen. Jednak jest on kompletnie niezrozumiały dla euro-amerykanów.

Czy ja mam rację? Nie!!! Przecież pierwszą zasadą jest podważanie autorytetów. Podważam więc także własny autorytet. Po prostu sądzę, że "istniej coś więcej". I szukam drogi, by choć trochę zbliżyć się do pojmowania tego "czegoś". Pamiętając o własnej ułomności.

Chcesz byś ateistą? Bądź. Widocznie to najbardziej do Ciebie pasuje. Chcesz ze mną pogadać? No to porozmawiamy. Nic na siłę, po prostu każdy własnymi ograniczonymi słowami opisze, co mu się wydaje. Tylko tyle.
Życzę udanego Helloween ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D konto usunięte
+1 / 15

Taaaa... a jak tam z komunizmem, tak średnio wyszedł ateistom, ale mamienie i zniewolenie trwa, teraz to lewactwo i poprawność polityczna, najgorsza zaraza XXI wieku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
-2 / 10

@dolej9 A u was murzynów biją, ha, ha ha.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar okiem_inteligenta
-2 / 4

@dolej9 coś ci się pokićkało. Obwinianie ateistów o komunizm to tak jakby obwiniać wyznawców dogmatu o niepokalanym poczęciu o rzeź hugenotów. Ateizm nie jest paradygmatem. Tak jak komunizm czy Kościół.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D konto usunięte
0 / 2

@jeszczeNieZajety U was, czyli u kogo? Jestem ateistą, tylko nie fanatycznym. Ha.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MG02
+2 / 10

@dolej9
Co ma komunizm do ateizmu?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
+1 / 3

@dolej9 Ten zwrot to przenośnia i oznacza nagłą zmianę tematu w sytuacji gdy nie chcemy rozmawiać na bieżący temat. Mowa była o religii a Ty wyjechałeś z komunizmem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MG02
-2 / 2

@Rydzykant
Ba nawet miałem bardzo dobre oceny z matematyki na studiach. Dalej jednak nie wiem co ma ateizm do komunizmu i co ma sugerować Twoje porówannie. Analigicznie mogę powiedzieć, że każdy ksiądz jest mężczyzną, ale nie każdy mężczyzna jest księdzem. Wynika z tego tyle co z twojej metafory, czyli nic.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MG02
-2 / 2

@Rydzykant
Generalnie mogę zacytować całą Twoją powyższą wypowiedź, zastąpić złowo komunizm słowem chrześcijaństwo i bedzie to taka sama prawda jaką sam podałeś. Mogę na zasadzie analogii w "matematyczny sposób" wykazać, że wśród komunistów są też katolicy ( patrz PIS). Co oznacza, że komunizm i ateizm ma się tak samo jak komunizm i katolicyzm. Rzekłbym nawet religia ma wiecej wspólnego z ideami komunizmu niz brak religii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2022 o 17:09

M MG02
-1 / 1

@Rydzykant
No dobra to mnie złapałeś na przejęzyczeniu. Powinno być: zastąp słowo ateizm słowem chrześcijaństwo, czyli: . Chrześcijanizm ma tyle do komunizmu co ateizm. Ba powiedziałbym nawet, że marks i engels baaaardzo dużo zaczerpneli z nauczania chrystusa. Nie rozumiem dlatego czemu katolicy probuja na siłe zasugerować, że miedzy ateizmem a komunizmem można postawić znak ròwności.

Jak dla mnie pis to są zwykli komuniści, ktorym marzy się powrót do poprzedniego ustroju. Możemy to spokojnie dodać do listy tematów w których sie nie zgadzamy. Mam jednak nadzieję, że zgadzmy się chociaż z tym, że pis to najgorsze co spotakło Polskę od czasu PRL.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Rydzykant
-1 / 3

@MG02
"marks i engels baaaardzo dużo zaczerpneli z nauczania chrystusa"
To prawda. Korzenie komunizmu tkwią we wczesnym chrześcijaństwie.

"Jak dla mnie pis to są zwykli komuniści,"
Zdecydowanie nie tacy "zwykli". Ze zwykłymi łatwo sobie poradzić. Ci pomieszali komunizm z katolicyzmem i nacjonalizmem, a wszystko skleili populizmem. Czyli jak sam napisałeś "pis to najgorsze co spotakło Polskę od czasu PRL."

Uzupełnię jeszcze:
Powinno być mi przykro, że tak wielu kościelnych hierarchów przykleiło się pod PiS. Ale nie jest, bo w ten sposób ujawnili swoje prawdziwe oblicza. Radiomaryjność nie jest katolicyzmem, tylko wrzodem na d****. Ten wrzód też trzeba usunąć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bsakul2504
-4 / 6

Rzeczywiście, podstawy prawa moralnego, stworzenie porządku społecznego. Ech ale was to boli ateuszki

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar okiem_inteligenta
-2 / 4

@bsakul2504 tak się składa, że zachowania społeczne są obserwowane u zwierząt nie wyznających religii. Moralność bierze się z mechanizmu bólu i przyjemności. Np. Mohamet nakazał noszenie burek, akurat tam, gdzie od tysiącleci okrywano się hustami przed Słońcem. Tak działa religia.
Uważasz, że gdyby nie religia to byśmy się pozabijali? Jedź do Czech.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bsakul2504
0 / 0

@okiem_inteligenta nie, uważam ze religia ma duzy wpływ na kształtowanie społeczeństwa. Dla ludzi wierzących oprócz punktu prawnego istnieje też prawo religijne co dodatkowo utrzymuje określone działania. Podstawą tego świata co masz teraz jest chrześcijaństwo, czy ci się to podoba, czy nie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar okiem_inteligenta
-1 / 3

@bsakul2504 twoja igronancja aż razi.
A co z Grecją, Rzymem czy nowożytną nauką? To są fundamenty cywilizacji Zachodniej i kapitalizmu.

Prawo zwyczajowe o którym mówisz nie wymaga istnienia religii. Zauważ, że we wszystkich kulturach źle są zabijanie, kradzież itp.

Możesz wymienić chociaż 3 wartości, które oryginalnie wniosło chrześcijaństwo?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
0 / 2

@bsakul2504 Podstawy naszwej cywilizacji to Grecja (nauka, zasady demokracji) i Rzym (prawo). Chrześcijaństwo podpięło się do GOTOWEGO systemu rzymskiego i powoli go opanowało. Dokładnie tak jak wirus wnika do ukształtowanej komórki i ją podporządkowuje swym "celom".
Nie ma się czym chwalić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Edward_Teach
0 / 2

@jeszczeNieZajety
Gdy chrześcijaństwo dopadło Europę, kultura Grecka była już pieśnią przeszłości. Jej miejsce zajął agresywny militarnie Rzym. Ten ostatni również przeżywał kryzys wewnętrzny. Chrześcijaństwo wykorzystało okazję, aby na osłabionej starożytnej kulturze rozwinąć własną koncepcję. Czyli bardziej przypominało grzyba rosnącego na chorym czy też martwym organizmie, niż wirusa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jeszczeNieZajety
-1 / 1

@Edward_Teach No nie - rozprzestrzeniło się tylko dlatego, że na ogół panował pax romana i można się było włoćzyć po całym ogromnym terytorium względnie bezpiecznie. Jak wirus po układzie krwionośnym. I w końcu udało mu się (chrześcijaństwu) przeniknąć do mózgu. Jak wirus. Kultura grecka (małą litera!) straciła w czasach rzymskich swój dynamizm i siłe rozowjową ale nie przestała istnieć. Do dziś z niej korzystamy bardzo szeroko. Stosujemy metodę naukową, że o demokracji nie wspomnę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem