Ciekawi mnie, dlaczego ludzie tak się emocjonują tym, że ktoś obcy wszedł na jakiś szczyt. Rozumiem, że oglądając rozgrywki sportowe ludzie odczuwają emocje, ponieważ patrzą na to, widzą zmagania zawodnika itd. Natomiast takich wypraw, które potrafią trwać kilka tygodni, nie da się jakoś szczegółowo śledzić. Po powrocie alpinista mówi że był, widział, zdobył, a ludzie "jeeeeej"! Podobnie z resztą ci, którzy opływają w samotności kontynent, świat itp.
Nie hejtuje tego, po prostu ciekawi mnie dlaczego tak jest. Odpada kwestia czystej radości z czyjegoś sukcesu, bo ci sami ludzie, gloryfikują jednych, a umniejszają innym, zależy kogo "lubią".
Ciekawi mnie, dlaczego ludzie tak się emocjonują tym, że ktoś obcy wszedł na jakiś szczyt. Rozumiem, że oglądając rozgrywki sportowe ludzie odczuwają emocje, ponieważ patrzą na to, widzą zmagania zawodnika itd. Natomiast takich wypraw, które potrafią trwać kilka tygodni, nie da się jakoś szczegółowo śledzić. Po powrocie alpinista mówi że był, widział, zdobył, a ludzie "jeeeeej"! Podobnie z resztą ci, którzy opływają w samotności kontynent, świat itp.
Nie hejtuje tego, po prostu ciekawi mnie dlaczego tak jest. Odpada kwestia czystej radości z czyjegoś sukcesu, bo ci sami ludzie, gloryfikują jednych, a umniejszają innym, zależy kogo "lubią".
Był dużo lepszy od Messnera.