Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
858 870
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T tomkosz
+26 / 28

@antyfrajer donoszac na pijanego za kolkiem ratuje sie potencjalna ofiare niebezpiecznego idioty, tak ze tego... Nie zyjemy juz w czasach zaborcow czy okupantow podczas gdy donoszenie bylo czyms zlym. Obecnie nie ma w tym nic zlego, a w podobnej sytuacji jest to wrecz obowiazek obywatelski.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+20 / 22

@antyfrajer
To u nas utarło się, że donos to bycie konfidentem. W wielu bardziej ogarniętych krajach jest to traktowane jako obywatelska postawa i obowiązek. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, aby szarpać się o jakieś pierdoły. No, ale żeby zgłosić pijanego kierowcę - to chyba nie miałbym obiekcji. Piszę hipotetycznie, bo nie miałem takich sytuacji.

Dobrze się bawiłeś donosząc? - idziesz w jakąś dziwną dla mnie skrajność. Facet być może być świadom konsekwencji, chociaż na pewno nie aż takich. Nieprzyjemności, nie śmierci. Przypuszczalnie zadzwonił z myślą, że może komuś uratować życie. Ofierze poje****, który siadał za kółko po alkoholu. Oczywiście to przypuszczenia, równie dobrze mogła być to złośliwość. Niezależnie od intencji postąpił słusznie. Dalsze tragedie to nie jego wina, tylko p....kierowcy.

Nie zrzucajmy odpowiedzialności na ofiary.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar lolo7
+23 / 23

@antyfrajer
Ludzie nie ,,donoszą'' i potem się dzieje. Maltretowane w domu dzieci umierają w męczarniach bo słyszący awanturę sąsiedzi nie będą donosić. Pijani kierowcy rozjeżdżają ludzi bo ktoś ,,Nie będzie konfidentem''. Ofiara gwałtu popełnia samobójstwo bo jak powie co ją spotkało to ją sąsiedzi zaszczują bo oprawca to taki przecież taki dobry ksiądz, polityk, celebryta. Ogarnijcie się ludzie. Nikt nie mówi tu o zgłaszaniu jakiegoś posiadania pół grama marihuany tylko o zgłoszeniu czegoś co potencjalnie ratuje ludzkie życie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar lolo7
+9 / 9

@antyfrajer
Nie mówimy teraz o kwestii legalizacji marihuany tylko o problemie postrzegania sygnalizmu w społeczeństwie. Ludzie nie dzwonią. Dlatego są tragedie. Bycie maltretowanym przez rodzica lub partnera nie jest ,,drobną sprzeczką rodzinną'' zwłaszcza w sytuacji gdy ofiara jest zastraszana przez oprawcę albo zindoktrynowana religijnie i kulturowo, że musi to znosić. Schemat jest przeważnie jeden. Dzieje się tragedia. Przyjeżdżają media i słyszą od sąsiadów ,,Że ten i tamta to zawsze byli tacy i tacy, słychać było zza ściany a i na podwórku to kiedyś...''. Media pytają czemu sąsiedzi nie reagowali. Sąsiedzi w kwik, że to służby mają reagować, a nie oni bo przecież od tego są. I tu jest cały myk. Policjant nie stoi w każdym budynku na każdym piętrze. Jak sąsiad coś widzi albo słyszy i nie wezwie to policjant nie przyjedzie bo NIE WIE. A jak nie przyjedzie to przeważnie jest tragedia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+4 / 4

@antyfrajer
Policjanci czasem mają długie języki, zwłaszcza w małych miejscowościach.
Znałem takie sytuacje, że po prostu rozpoznano delikwenta po głosie, a ktoś wygadał.

Zazwyczaj w podobnych sytuacjach dominuje nie pytanie: co mi grozi, tylko kto strzelił z ucha?

Oczywiście, że historia jest fikcyjna, ale mogła wydarzyć się. Dlatego dyskutujemy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A abaddon81
+4 / 6

@antyfrajer W sumie racja. Skoro nie podobało mu się ze gościu jeździ po pijaku to powinien z kumplami pobić go na śmierć. Tak jak to zrobił menel któremu zabrali prawkol.
Logiczne.
Skoro typowi nie podobają się standarty społeczne to niech wyp.. do Ugandy. Albo pod Chersoń teraz.
Łamieszprawo licz się z karą.
ak widać są za łagodne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A antyfrajer
-2 / 2

@lolo7 Sam wspomniałeś o pół gramie marihuany, ja bym postawił równość z jednym piwem, czyli podnieść limit legalnej jazdy z 0,2 do 0,5 promila.

Ja pisałem o drobnej sprzeczce a nie o maltretowaniu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A antyfrajer
-2 / 2

@michalSFS Owszem niby mogło by się zdarzyć, jak tu napisane, teoretycznie.

Praktycznie też wszystkie numery są niby zarejestrowane i wcale się nie trzeba przedstawiać, żeby od razu było wiadomo kto zgłasza bo system od razu pokazuje kto i skąd dzwoni.

No, ale właśnie po to są wszelkie przepisy RODO, dokumenty policyjnych spraw są poufne, czasem tajne, aby nikt niepowołany nie miał do takich danych dostępu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A antyfrajer
-2 / 2

@abaddon81 Ja nic takiego nie napisałem, że samosądy są ok. Sytuacja wydaje mi się i tak fikcyjna, rozmowa była o tym czy donoszenie na sąsiada to dobry pomysł. Bo nikt nie neguje, że jazda po pijaku i samosądy są złe. Ale czy donoszenie często jest rozsądne, nawet jeśli jest dobre dla ogółu to już właśnie czy nie spotka się z zemstą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A antyfrajer
-2 / 2

@tomkosz Wiesz co, żyjemy w czasach pis-u, policja ochrania naszczalnika w Żoliborzu, pałuje kobiety ze strajku kobiet i inne takie. Policja straciła szacunek społeczny jak dla mnie. To jest komuna bis i mam gdzieś taki "obowiązek obywatelski".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N Nighthawk7
0 / 0

@lolo7
"Nie mówimy teraz o kwestii legalizacji marihuany tylko o problemie postrzegania sygnalizmu w społeczeństwie. Ludzie nie dzwonią."
A wiesz czemu nie dzwonią? Bo mamy posrane prawo i kompletnie nieskuteczną policję jeśli chodzi o działania realnie potrzebne (bo pisać 20 złotych za maseczki i stać z suszarką w środku lasu to akurat potrafią).
Jesteś oskarżony o jakieś wykroczenie? Możesz się nie stawić na przesłuchanie i nie ma za to żadnej kary. Natomiast jeśli jesteś świadkiem i się nie stawisz to grozi Ci nawet 5k kary. Także już tutaj ludzie nie chcą tracić czasu na policję jeśli sprawa nie dotyczy bezpośrednio ich.
Nie mówiąc już o tym, że jak doniesiesz na patole i się wyda (a czym mniejsza miejscowość tym łatwiej o to) to Ty będziesz miał przesrane. Patola zniszczy Ci samochód, będzie Cię nękać, nawet nagrania z kamery pokażesz, a policja Ci powie, że sprawcy nie wykryto.
Ktoś Cię napadnie na ulicy lub w Twoim własnym domu i go poskładasz? To jeszcze Ty wyrok dostaniesz jeśli się okaże, że paluszek mu się złamał.
Znam jedną osobę co kiedyś na dziurze w drodze przebiła 2 opony. Zadzwoniła po policję żeby zrobili notatkę bo chciała wystąpić do zarządcy drogi o odszkodowanie. 3 GODZINY CZEKAŁA I NIE PRZYJECHALI bo "zajęci", aż w końcu pojechała lawetą do domu bo się już noc zdążyła zrobić.
Ludzie nie dzwonią, bo nie czują, że ta formacja służy do pomocy tak krótko mówiąc.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomkosz
+2 / 2

@antyfrajer tu nie chodzi o policje tylko wlasnie o spoleczenstwo obywatelskie, ktore budujemy my sami. Bez ogladania sie na rzad i ich pomagierow. Kryciem przestepcow niczego nie osiagniemy

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@michalSFS Wszystko zależy od systemu i prawa. Dosyć łatwo to zauważyć. Kiedy prawo jest sensowne i logiczne, to większość ludzi się z nim zgadza i wielu doniesie na kogoś, kto zachowuje się szkodliwie. Jeśli jednak żyjesz w kraju wpychajacym głupie zasady lub w kraju z dykty, to wiele praw jest jak pułapki. Najlepszym przykładem były działania bezpieki. Przecież donosiciele tylko mówili władzy, kto łamie prawo! Z tym jeżdżeniem po alkoholu też nie jest takie jasne. Na zachodzie obowiązuje zazwyczaj próg 0,5, czasem nawet 0,8. Naturalnie odpowiadasz za swój stan i przy mniejszym poziomie zostaniesz ukarany, jeśli nie jesteś w stanie prowadzić bezpiecznie. Natomiast próg jest na tyle wysoki, że nie da się złamać prawa jednocześnie będąc w dobrym stanie do jazdy. Natomiast Polska czy Rosja mają ten problem, że próg jest poniżej poziomu wyczuwalności. Ludzie dali sobie wmówić, że jesteś groźny nawet wtedy, gdy nie czujesz różnicy. W ten sposób możesz donieść na sąsiada, który po dwóch piwach pojechał do sklepu i ma akurat 0,3. Nawet, jeśli nie czuje różnicy, jedzie lokalną dróżką bez potrzeby wysilania zmysłów i nikomu nic złego nie robi. Jest całkiem sporo praw, które można śmiało złamać i jedynym ryzykiem jest mandat. Ot, przejdź nocą na czerwonym przez puste skrzyżowanie albo jedź 200km/h pustą autostradą. Nikomu nie dzieje się krzywda, ale wystarczy nagrać i masz problemy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+1 / 1

@Nighthawk7
Byłem na studiach targany po policji, po sądach. Wypadło to na czas mojego wyjazdu do USA, który planowałem dużo wcześniej. Mimo pism, zgłoszeń, że wyjeżdżam na staż, szukali mnie jak przestępcy. Początkowo byłem agresorem, później "poszkodowani" zmienili zeznania i jednak okazałem się świadkiem. Bez konsekwencji za kręcenie przy zeznaniach. Za to jako świadek byłem traktowany jako kryminalista. Na tyle, że w wiosce pochodzenia uznali, że jestem w mafii...i uciekłem za Wielką Wodę. Co śmieszniejsze, ja swoje zeznania złożyłem, wyjechałem później.

A sprawa wyszła dlatego, że dwóch zakapiorów z "przeszłością" (też studenci) włamało się nam (studentom) w nocy na chatę. Nieopatrznie, któryś z nich dostał w pysk. A dostał tak mocno, że aż w szpitalu siedział X dni (chyba 14). I tym samym włamywacze byli ofiarami, a osoby broniące się agresorami. Taki p...ten kraj.

Na studiach zostaliśmy przykładnie ukarani. Śmiech, bo miałem dyscyplinarkę - dla przykładu - a jeszcze pół roku wcześniej uczelnia nagrodziła mnie jako wybitnego studenta. Kogo tam obchodziło, że świadek. Najpierw ukarali mnie, że złożyłem fałszywe wyjaśnienia na uczelni, potem jak się okazało, że jednak prawdziwe, to na odwołaniu karę podtrzymali, ale za niewłaściwą postawę studencką. Bez wyjaśnienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 6 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2022 o 9:40

M michalSFS
0 / 0

@ZONTAR
Wiem. Jest luźna granica.
Tylko, że jeden wypije lampkę wina, a drugi ledwie właduje się do samochodu.
W dodatku każdy inaczej reaguje na alkohol.
Nie wiem jak to powinno się ogarnąć, żeby było dobrze. Na szczęście nie moja w tym głowa.

Wydaje mi się, że jednak nawet piwo może lekko osłabić koncentrację. Pracuję w domu - przy komputerze. Mogę wypić 4 piwa do meczu i w ogóle nie czuję skutków (poza parciem na pęcherz). W teorii mógłbym wypić piwo w czasie roboty. Nie piję, próbowałem, bo jednak zaniża u mnie poziom skupienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A antyfrajer
+1 / 1

@tomkosz No i tu też wkrada się to co jest w poprzednich postach, czyli kogo uważać za przestępcę. Tego co w Polsce wypije jedno piwo bo na pewno nie Anglika co wypije dwa i może sobie śmiało jechać do domu bo tam jest inne prawo.
W tym konkretnym democie nie jest to sprecyzowane ile miał promili, ale po karze tylko grzywny wnoszę, że mało (mniej niż 0,5 promila) i było to wykroczenie.

To pewnie i tak historia wyssana z palce, ale w niej jest też wiele niewiadomych i nie można wszystkich wrzucać do jednego worka, czyli jak wypił jedno piwo i pojechał autem, to zaraz przestępca i kryminalista.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@michalSFS Jak dla mnie, to system w USA czy nawet w Niemczech jest ok. Jakby nie patrzeć, nie ma żadnej różnicy czy spowodowałeś wypadek na trzeźwo, czy pod wpływem. Doprowadziłeś do wypadku z własnej winy i efekty są takie same. Jedyna rzecz związana z alkoholem to to, że mogłeś przewidzieć konsekwencje wcześniej i miałeś więcej czasu do namysłu. Tak samo, jak spowodowanie wypadku niesprawnym samochodem. Usterka nie pojawiła się nagle, mogłeś ją usunąć, a podejmowałeś ryzyko. Sęk w tym, że istnienie danych okoliczności nie znaczy jeszcze, czy wpłynęły one na sytuację. Dlatego jeśli nie można stwierdzić, czy aktualny stan jakkolwiek utrudnia operowanie pojazdem, to nie można kogoś ukarać. Jeśli nie jesteś w stanie prowadzić i prowadzisz, odpowiadasz za to niezależnie od poziomu alkoholu czy innych substancji. Jeśli jesteś pod wpływem czegoś, ale zachowujesz się normalnie i nie masz żadnego problemu z prowadzeniem, to jest ok. Nawet jeśli dojdzie do wypadku, to alkohol czy inne używki niekoniecznie mają z tym coś wspólnego. Trzeba ustalić ich wpływ na sytuację, a na tej podstawie określa się ewentualną dodatkową karę (bo mogłeś to przewidzieć dużo wcześniej) czy też obciąża kosztami cywilnymi (ubezpieczyciele często zastrzegają, że w przypadku DUI będą ściągać koszta). Warunkiem jest jednak to, czy alkohol miał w ogóle wpływ na sytuację.
Kluczowym punktem jest to, że ludzie są różni, mają różne umiejętności i bywają w różnym stanie. Sam wielokrotnie nie prowadziłem przez zbyt niski poziom cukru lub w przypadku choroby czy leczenia. Przez kilka lat brałem leki i jak rano zapomniałem o nich, to po około 6h miałem poważne problemy z koncentracją i koordynacją ruchów. Uczucie jak po obaleniu sporej flachy, ale z pełną świadomością. Czasem tak funkcjonowałem, ale po kilku razach nauczyłem się mieć awaryjnie leki w pracy i w samochodzie w razie, gdybym zapomniał o tym rano. I jakby mnie w takim stanie złapali, to nic by nie zrobili, bo byłem zupełnie trzeźwy i dałem radę jechać nie gorzej niż ktoś bardzo zmęczony. Miałem faktycznie spowolnioną reakcję, trudno było się skoncentrować na czymś i różne rzeczy odwracały łatwo moją uwagę. Natomiast nikt tego nie mógł zaobserwować poza ewentualnym potykaniem się o różne rzeczy. Podobny stan miałem po mocno polewanych imprezach, przynajmniej przy połówce na łeb i to w dosyć szybkim tempie. Natomiast jak wypiłem 2-3 piwa, to praktycznie nie czułem żadnej różnicy. W gorszym stanie bywałem wracając z pracy po 14h czy jadąc gdzieś w bardzo upalny dzień, szczególnie bez klimatyzacji. Dlatego nawet jeśli małe dawki alkoholu mogą mieć nieznaczny wpływ na wydajność za kierownicą, to taki wpływ może mieć cała masa czynników i mamy nad nimi dokładnie taką samą kontrolę. Można nie prowadzić samochodu w upalny dzień, można nie wracać z pracy samochodem jeśli praca jest zbyt męcząca, można z zatkanym nosem czy bólem głowy wziąć taksówkę. A jednak mało kto tak robi, bo pomimo jakiegoś wpływu na wydajność, ludzie potrafią jechać po prostu spokojniej i ostrożniej wiedząc, że ich reakcja może być spowolniona. I to samo jest z jazdą po piwku czy lampce wina. Coś wypiłeś, czujesz się dobrze, nie widzisz problemów psychomotorycznych, więc wrócisz do domu samochodem i jedziesz spokojnie bez niepotrzebnego ryzyka. Dokładnie tak samo, jak jedziesz do lekarza w razie choroby czy wracasz nocą z długiej podróży.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@michalSFS Kierowca przede wszystkim jest odpowiedzialny za ocenę stanu swojego, stanu samochodu czy warunków i zarówno decyzję o prowadzeniu jak i określenie poziomu ostrożności. Nie ważne o jakie czynniki chodzi, każdy kierowca powinien być w stanie je ocenić. Jak ktoś jest gorszym kierowcą i musi się mocno skupiać, to powinien prowadzić w jak najlepszym stanie. Wiele osób musi poświęcać więcej uwagi jeździe, może nie przychodzi im to naturalnie, może mają problemy z koordynacją ruchową. Takie osoby powinny wiedzieć, że byle kieliszek wina może być problemem. Ale wielu kierowców potrafi prowadzić z zamkniętymi oczami, a poniżej 0.5 w najgorszym wypadku będą prowadzić tak dobrze, jak ich teściowa na trzeźwo.
Dlatego najważniejsza jest ocena rzeczywistych możliwości. Ludzie nie są równi, jedni nadają się lepiej do prowadzenia, inni gorzej. System liczbowy przypomina mi oceny z plastyki za dziedziństwa. Jeden nabazgrał byle co i dostał 5, bo się bardzo przykładał. Inny miał talent i zrobić coś ładnego, ale dostał 3, bo stać go na więcej! Tak to wygląda i z twardymi limitami. Jeden może ledwo być zdatny do jazdy, ale na trzeźwo jest ok. Inny może lepiej prowadzić od niego po kilku kielonach, ale należy się kara bo stać go na więcej! Najlepszą formą oceny jest ocena zachowania i zdolności psychomotorycznych. Jeśli prowadzisz ok, to nie mogą nic zarzucić. Jeśli coś przeskrobałeś, to sprawdzają czy jesteś w stanie prowadzić. Może faktycznie masz problemy z koordynacją, a może po prostu omijałeś dziurę w drodze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar perskieoko
+3 / 9

Niezależnie od tego czy historia jest prawdziwa czy nie, ludzie jeżdżący po spożyciu nie mogą liczyć na mój szacunek. Stuhr, jako człowiek jest dla mnie skończony (chociaż wcześniej bardzo go poważałem).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Suzzzi86
+4 / 4

najgorsze, że tych wsiadających za kółko na podwójnym gazie nic nie powstrzyma przed zrobieniem tego ponownie :( zabiorą takiemu prawko, będzie jeździł bez prawka. zabiora takiemu samochód, znajdzie sobie inny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jojo87
0 / 0

Co policjant powinien zrobić jak zatrzyma w sztos pijanego kierowcę? Żadne tam punkty karne, żadne zabieranie prawa jazdy. Zaprzeć łapy o kierownicę, skuć je aby nie mógł ich zabrać i pałką poprzetrącać łapska. I nie to, że do szpitala, po co? Żeby za jakiś czas znów usiadł po pijaku za kółko? I dodatkowo wszytsko nagrać (bez cenzury!) i opublikować. Niech inni się zastanowią dwa razy zanim usiądą za fajerę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szczerbus9
0 / 0

Jazda po alko jest zła... Ale dzisiejsza data dobrze pokazuje czemu dla polaków donosicielstwo jest złe...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tkds
0 / 0

Przekraczanie prędkości jest równoważne jeżdżeniu po pijaku (i tu i tu chodzi o czas reakcji), a jakoś potencjalnych morderców, którzy "lubią zap****" traktuje się dużo pobłażliwiej niż potencjalnych morderców, którzy lubią wypić... Mimo, że nadmierna prędkość jest groźniejsza (część pijaków jeździ jednak wolno, żeby się nie rzucać w oczy - z prostej fizyki wynika, że mniejsza energia kinetyczna = mniejsze szkody i vice versa).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mam2koty
0 / 2

Ale na to jest przyzwolenie społeczne. Spółka, w której pracuję, to część grupy - drzwi w drzwi jest druga spółka z tej samej grupy. W biurze piją codziennie - na porządku dziennym jest zaczynanie dnia od kielicha, i hasło "ja tylko jednego, bo zaraz jadę do klienta". I podwójne standardy mojego szefostwa, gdyby mogli, to mierzyliby mi długość spódniczki i ucięli premię za każdy przejaw braku miłości wszystkiego, co w ankietach jako płeć określa się "inne". Ale na chlanie tamtych nie reagują, choć mogą - nabierają wody w usta jak te psy szczekające na siebie przez płot, kiedy w końcu płot się skończył. Czekam z niecierpliwością, aż któreś z tych pijaków potrąci na naszej małej uliczce dzieciaka szefostwa. Ciekawe, czy wtedy też będą tak życzliwi i wyrozumiali wobec chlania w pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem