Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar koszmarek66
+9 / 9

Ale chodzi też o swobodny dostęp do sklepów. Wielu z nas nie ma czasu i siły robić duże zakupy w tygodniu jeśli dojeżdża i pracuje od w godz. 8-18.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Greglem
+8 / 8

@Tibr ktos ma robic zakupy na caly tydzien, bo pracuje? Moze jeszcze 6 dniowy chleb moczyc w misce, by zmiekl? Wielu dojezdza do i z pracy ponad godzine. Maja sie teleportowac, czy przeprowadzic sie blizej pracy? Jeszcze jakies genialne pomysly?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sfzgkkp
+6 / 6

@Tibr A jeżeli ktoś pracuje od 8 do 18 we własnej firmie, to też ma nadgodziny? I też ma dzień wolny w tygodniu? A takich ludzi też są tysiące!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
-2 / 2

@Greglem super argument czyli twierdzisz, że nie ma kiedy zrobić zakupów i może tylko w niedzielę i wtedy nie będzie jadł 6 dniowego chleba moczonego w misce?
Problem w tym, że odnosisz się do emocji dlatego poddajesz argument który jest nie logiczny.
@sfzgkkp jaki rodzaj biznesu prowadzisz? Być może jak ci nie przeszkadza to, możesz te rzeczy zrobić w niedzielę. Mało istotne zostając po godzinach jest to twój wybór. Dla mnie argumentem jest odniesienie się do ekonomii. Jak to ma wpływ na gospodarkę, na biznes danej jednostki. Nie emocjonuje się argumentami, że ktoś umrze z głodu bo pralki nie może kupić w niedzielę, są to argumenty niemerytoryczne odwołujące się do uczuć, emocji (gdzie nawet bułkę możesz zamówić z dostawą pod drzwi w sporej ilości miast, nawet małe lokalne wprowadziły taka możliwość, działało w pandemii dość dobrze).

Natomiast spadek obrotów danego sklepu jest argumentem twardym, z tym nie podyskutujesz i stricte do tego bym się odnosił.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@Tibr a może inaczej ? Może warto spojrzeć na to, które sklepy odnotowały wzrost obrotów ? Czy czasami nie te, które obeszły ustawę ? na stacji benzynowej, z placówka pocztowa, z placówka medyczna itp ? Po co wszyscy chcą tak usilnie 'przeskoczyć' ustawę, skoro powinno być im wszystko jedno w który dzień zarobią ?
Przecież skracając godziny otwarcia ze względu na kryzys energetyczny, nie chodzi stricte o zużycie prądu w godzinach wieczornych ( choć w pewnej mierze tak), ale o fakt, ze ludziom po pracy nie chce się robić zakupów, nawet w nocy, więc wydłużenie godzin po wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele nie przyniosło sklepom zysku, który utracili w niedziele. Musieli płacić więcej za prąd i nudzących się pracownikow tylko po to, żeby wyjść na przeciw klientom. Skrócą godziny otwarcia, zwolnią część załogi i wyjdą na tym lepiej albo tak samo, to przynajmniej zaoszczędzą na energii.
Jaki to będzie miało wpływ na gospodarkę ? Ano, jeśli Ci zwolnieni ludzie nie znajda pracy w sklepach, które obeszły ustawę, zwiększy się bezrobocie ( przy założeniu, ze będą chcieli pracować w swoim zawodzie). Oczywiście to się przełoży tez na inne sektory.
Mam znajoma, która prowadzi mały sklepik w dużym mieście. Do tej pory wstawała o 4 , o 5 odbierała towar, w sklepie siedziała do 20.00. Teraz wstaje wcześniej, bo dostawcy tak podnieśli ceny, ze musi sama jeździć po towar. Daje sobie czas do końca roku i rezygnuje ze sklepu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@mikv ale dokładnie to napisałem to są argumenty twarde, gdzie nie ma odniesienia do emocji bo ktoś jest biedny, pokrzywdzony.

Czy zwolnią pracowników nie sądzę, w biedzie towar przyjmują w nocy i to było największym punktem zapalnym odnośnie niedziel, po prostu braki personalne, ludzie tam są przemęczeni ilością. A jak przejdzie krótszy tydzień pracy (35h pomysł lewicy) to tym bardziej nie zwolnią nikogo, raczej odbije się to brakiem podwyżek pensji lub nadgodzinami.

Co do małych sklepów to największym problemem są rzeczywiście koszty prowadzenia biznesu, patrz duże sieci jeżeli porównać to proporcjonalnie do obrotów, to wyjadą im większe. Lepiej jakby był niski ale każdy żeby płacił ale to już inny temat ...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@Tibr idzie recesja... za chwile nie będzie problemu z pracownikami, a godziny będą cięte, żeby obniżyć koszta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@mikv oczywiście że idzie recesja, ale nie taki diabeł straszny jak go malują, chyba, że socjaliści powiedzą "czekaj potrzymaj mi piwo" xD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@Tibr Ja wiem, ze w Polsce mało kto odczuł skutki swiatowego kryzysu finansowego, bo akurat trafiło nam się euro 2012 i pieniądze płynęły szerokim strumieniem z UE, ale ja w 2008 r mieszkałam w kraju, którego recesja dotknęła bardzo. Nigdy nie zapomnę widoku centrum handlowego tętniącego życiem do sylwestra, w którym po Nowym Roku z dnia na dzień zamykały się kolejne sklepy, budowę, przed tym centrum, która stanela tydzień po Nowym Roku. Opuszczona z dźwigiem, stała chyba do zeszłego roku. Moi sąsiedzi stracili dom, który spłacali latami. Długi wykupiło państwo i pozwoliło im użytkować jako socjalny, ale pomimo, ze maja 4 ( teraz już dorosłych ) dzieci, ten dom nigdy nie będzie ich. Przed recesja pracowali obydwoje, w czasie recesji żadne nie pracowało, teraz pracują obydwoje. Nowy samochód sąsiada z drugiej strony, który stal chyba ze dwa lata, ponieważ sąsiad postanowił go oddać bankowi, bo dom jest ważniejszy. Przed recesja pracowali razem z żona, w trakcie obydwoje nie pracowali, teraz pracują obydwoje. Wreszcie swojego męża, który dwa lata siedział na zasiłku dla bezrobotnych. Ja na szczęście nie straciłam pracy, obcięto nam tylko 3 godz tygodniowo. Uwierz mi ten "diabeł" jest straszny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 listopada 2022 o 11:29

T Tibr
0 / 0

@mikv pod tym względem tak, niestety jak bierzesz coś na kredyt to nie jest to twoje dopóki nie spłacisz, ty jesteś na ten czas tylko użytkownikiem. Ale ciężko porównywać kraje o różnych systemach.
Tam gdzie jest dużo socjalizmu to komuś kto wiecznie korzysta z socjalu będzie gorzej ale zmiany nie odczuje. Ten co jest majętny tylko trochę czasem może się nawet cieszyć bo korki mniejsze bo ludzi nie stać na paliwo. Kryzys zawsze uderzy w tych co żyli ponad stan nie mając żadnych zabezpieczeń.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@Tibr tez kiedyś tak myślałam, ale czy dom na kredyt to życie ponad stan ? A kogo inaczej stać na kupno mieszkania czy domu ? Nie każdy dostał po babci czy w prezencie od rodziców, albo wygral na loterii. Nie można cale życie wynajmować mieszkania, bo po pierwsze to i tak drożej niż spłata kredytu a po drugie, każdy potrzebuje stabilizacji a nie np co roku czy dwa wyprowadzki, bo właściciel np chce wynająć drożej, albo dzieci mu dorosły i chcą mieszkać w swoim mieszkaniu.

Tak samo samochód, który mój sąsiad używał do pracy ( był budowlańcem) - owszem mógł przewidzieć kryzys. Mógł kupić tańszy i starszy, ale przecież wtedy ten samochód by się psuł, a drobny przedsiębiorca traciłby czas i pieniądze na naprawę. Ja przewiduje kryzys co roku (w rzeczywistości dzieje co 10-12 lat :)) bo mój mąż tez jest drobnym przedsiębiorca i dlatego pracuje w firmie niezwiązanej z moim mężem. Gdybym nie pracowała, finansowo wyszlibyśmy na tym lepiej ze względu na podatki, ale jestem zwolennikiem dywersyfikacji dochodów właśnie na czas kryzysu czy emerytury :) . Nie powiem, ze to nie cholernie trudne, kiedy wiesz, ze pracując masz mniej lub to samo niż jakbyś nie pracował.

Zgadzam się ze zdaniem o życiu na socialu przez cały czas ale.... sąsiad od samochodu, właśnie w czasie kryzysu podjął decyzje, ze już nigdy nie będzie ryzykował i harował. Był bardzo dobrym fachowcem od tynków. Kiedy pracy na budowie po prostu nie było, bo banki nie dawały kredytów, najpierw obydwoje siedzieli na socjalu, bo przez kilka lat pracy dla niego nie było nigdzie i gdyby nie social po prostu nie mieliby za co żyć ( dwoje małych dzieci). Później obydwoje pracowali jako wolontariusze w jadłodajni dla bezdomnych, następnie na 1/2 etatu w szkole jako sprzątaczka i złota raczka. Teraz on na cały etat, ona na 1/2, bo na więcej tam nie potrzebują. Dzieci dorosły, a im już dużo nie potrzeba.

Sasiedzi z drugiej strony, czas socjalu wykorzystali bardzo dobrze - obydwoje postanowili się uczyć ( sponsorował social). Ona skończyła kurs na ratownika medycznego, co w czasie covidu bardzo się socialowi zwróciło :), zreszta jedna z córek tez poszła ta droga. On skończył na koszt sociala kurs elektryczny. Teraz radzą sobie bardzo dobrze, choć stracili dom i nigdy już nie planują kupna kolejnego.

Także social sam w sobie nie jest zły. Zły jest w czasie koniunktury, kiedy bezrobocie wynika tylko i wyłącznie z tego, ze ludzie nie chcą pracować. A wracając do kryzysu... przede wszystkim jest on wynikiem polityki i należy go unikać jak ognia a nie pocieszać społeczeństwo, ze nie taki diabeł straszny jak go malują. Stracą tylko, Ci z kredytami itp. Nie tedy droga. Oczywiście można do wszystkiego podchodzić teoretycznie, bez emocji jak Ty, ale myślę, ze warto spojrzeć na te kwestie z perspektywy zwykłego człowieka, żeby mieć szerszy obraz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@mikv nie zrozum mnie źle, w dużej mierze się z tobą zgadzam.
Z jednej strony mieszanie/dom to nie jakiś luksus ale wiem jakie konsekwencje dla kraju wywołałoby wprowadzenie zasady jakiej domaga się lewica, że mieszkanie to nie luksus tylko prawo.
Oczywiście też nie chce aby ludzie byli bezdomni, ale przyznasz, że jest różnica pomiędzy domem 80-100m2, a 160 czy nawet klikaset. Mieszkaniem 50-60m2, a takim dwupoziomowym. Ludzie często chcą mieć więcej niż ich w rzeczywistości stać. Czasem warto zrezygnować z kilku metrów i mieć spokój, że nawet w kryzysie będą mogli spłacić kredyt. Dom jest dla mnie nie ja dla domu.
Wraz z żoną dzięki temu, że pracujemy razem i powoli ciągniemy wpierw mieszkanie 56m2 teraz dom 100m2 pozwoli, też kredy ale wiem, że jak będzie źle to sprzedamy mieszkanie. Nie kupuje nowego auta wolę używane, wiem że nie będę rwał włosów na głowie jak mnie przerysują na parkingu pod galerią handlową.

A teraz niektórzy chcą od razu jeździć mesiem i mieć hawire 300m2 potem przychodzi kryzys i...
Niestety czasem to też spotyka prowadzących biznes, bo z jednej strony jak nie będziesz inwestował to się zaczniesz cofać i konkurencja cię zje, z drugiej strony jeżeli przeinwestujesz to mały zator może cię "zabić".
O ile nie neguję covida, szczepień to zgadzam się z "foljarzami" że cały ten cyrk z lockdawnami po prostu wykończył ludzi niepotrzebnie, a Putin wojną ich dobił.
Jednakże spora część ludzi jak pisałem chciała więcej od razu niz mogła sobie pozwolić. Zasoby na świecie nie są nieograniczone, w tym pieniądze. Jeżeli wszyscy zaczynamy żyć na kredyt to wcześniej czy później to pier... jak na giełdzie gdy spada to drobni inwestorzy zasilają konta rekinom bo ich stać na straty i skupują po zaniżonych kursach od tych co wyprzedają bo tracą. Ten sam mechanizm jest w nieruchomościach, część ludzi patrzyła zbyt optymistycznie kupili 4 pokojowe mieszkanie, zamiast mniejsze, nagle nie stać ich na ratę i przychodzi flipper kupuję mieszkanie taniej i spłaca długi, a były właściel jest w punkcie wyjścia, nie miał nic i ma dalej nic, a mógł mieć tyle, że mniejsze. Z drugiej strony są ludzie którzy podchodzą do tego w ten sposób ten samochód nigdy nie był mój za około 1/6 ceny jeździłem nim 5 lat w sumie mniej straciłem na tym, niż miałbym go teraz sprzedać nie miałem go i nie mam, ale przez 5 lat bujałem się bryką jaką większość nigdy nie pojeździ nawet 5 min. ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@Tibr Ja również teoretycznie zgadzam się z Tobą, tyle, ze teoria sobie, a życie sobie, dlatego znów wrócę do sąsiadów :)
W czasie kryzysu, to nie był wybór zapłacić mniejsza czy większą ratę, bo np mój mąż informacje, ze został mu przyznany zasiłek...dostał po dwóch latach ( nie przeczę, ze inni mieli więcej szczęścia). Zwrócili mu za dwa lata do tylu, ale i z zasiłku 200 e tygodniowo przyznasz, ze trudno zapłacić ratę 1500, czy 1200 e, za standardowy dom ok 100m2 ( większość jest tutaj takich, a apartamentów bardzo mało i kosztują niewiele mniej). Rata w dużej mierze zależy od tego na ile lat rozłożony jest kredyt, czyli tak naprawdę, kiedy uzyskałeś zdolność kredytowa- wielu ludzi ma z tym problem, przez wiele lat, ale muszą gdzieś mieszkać, za wynajem płacą tyle samo albo i więcej.

Co do sprzedaży domu w czasie kryzysu. Tu znów Cię rozczaruje. Domy, które moi sąsiedzi kupili po 450 tyś euro ( takie były ceny w 2006- 2007 r), w czasie kryzysu, na moim osiedlu można było kupić po 80 tyś. A i tak ludzie nie kupowali. Mało kto pracował, więc mało kto miał szanse na kredyt. Znam wielu Polaków, który wtedy zrobili biznes życia. Pracowali przy pakowaniu mięsa, więc dostali kredyt. Kupili domy po 80 tyś, teraz sprzedali po 250 tyś i wyjechali do Polski. Podobnie z samochodami. Jakie 'mesie" były wtedy tanie :) a teraz okres oczekiwania nawet i pół roku, pomimo, ze drogie.

Dlatego moim zdaniem, cały czas popełniasz ten sam błąd myślowy. Próbujesz zrzucić winę za kryzys na ludzi, którzy rzeczywiście, chcieliby żyć jak najlepiej. Nie tedy droga. Kryzys to nieracjonalna polityka. Zwykle wynika z populizmu i realizowania partykularnych interesów różnego rodzaju lobby.

ps co do lockdownow. Sama siedziałam w domu 3 miesiące, ba nie można się było ruszyć dalej niż 5 km od domu. Czy jakaś firma padła ? być może, tyle, ze tu było sporo wsparcia w postaci zasiłków ( chyba 350 e tygodniowo), jakieś dopłaty do opłat za wynajem itp Ale w porównaniu do 2008 r ja nie widzę, jakiś spektakularnych pustek. Wręcz przeciwnie, wszędzie brakuje pracownikow. Dziś byłam w centrum handlowym, o którym pisałam wcześniej. Wszystkie sklepy otwarte, mnóstwo klientów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2022 o 21:00

T Tibr
0 / 0

@mikv nie zrzucam, zauważ, że potwierdziłaś to co pisałem o kryzysie skorzystało wiele osób, które miało kasę by kupić i ją zamrozić. Tym Polakom się udało, ale generalnie to taka sytuacje wykorzystują ludzie naprawdę majętni, kupują mieszkania od ludzi w tarapatach (łatwiej zbić cenę bo często mają nóż na gardle).

Nie, nie winię ludzi za to, że chcą mieć lepiej i myślę, że to zrozumiałaś, napisałem tylko, że ludzie bywają zachłanni, a jak nie masz środków by pokryć tę zachłanność to wcześniej czy później jak coś pęknie to leci wsztko na głowę.
Jak chcesz mieć lepiej to się rozwijasz, więc jest to pozytywne, ale jeżeli chcesz jednak zjeść wiadro wiśni to ....
Po prostu piszę jedno, że ci co mają kasę często niejako korzystają z nieszczęścia, z tego, że ktoś ma pecha.
Podając przykład giełdy to tam często wielcy inwestorzy stosują ten mechanizm na ściąganie pieniędzy z giełdy, gdzie pompują cenę akcji, robią wyprzedaż cena spada mali inwestorzy sprzedają bo widzą starty, a ktoś to kupuje (tak w uproszczeniu).
Jak spojrzysz na kryzysy są falowe więc to też jest kwestią na ile jesteś w stanie przewidzieć. Patrz na Frankiewiczów zdecydowana większość dobrze wiedziała co robi ale "jakoś to będzie" .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@Tibr nie potwierdzam, ze na kryzysie skorzystało wielu ludzi. Pomijam bogatych, którzy korzystają zarówno na kryzysie jak i na koniunkturze. Osoby, o których pisałam, nie trzymały kasy w skarpecie w trakcie koniunktury a co za tym idzie i inflacji. One po prostu, ze względu na to, ze jako nieliczni zachowali prace, mieli zdolność kredytowa, pomimo, ze została ona przez banki wyśrubowana do granic możliwości. Domy były niewiarygodnie tanie, bo pochodziły w dużej mierze z licytacji od ludzi, którzy stracili dorobek życia.

Ludzie bywają zachłanni, ale tracą wszystko kiedy jak to nazwałeś ' coś pęknie" . Czyli np stracą prace ( oczywiście pomijam hazardzistów) A prace tracą nie dlatego, ze byli zachłanni, tylko dlatego, ze ktoś złe zarządzał. Przykład : dziś oglądałam " Punkt widzenia" . Nie wiem, kim byli goście zaproszeni, przez tego dziwnego dziennikarza, ale jedno optowało za zamykaniem sklepów po 21-ej, a druga pani - gość, reprezentowała sieci handlowe. Ani pan od zamykania sklepów ani dziwny redaktor, za nic nie mogli zrozumieć, ze sklepy są otwarte, wtedy kiedy przynoszą zysk. W różnych miejscach, w różnych godzinach. Sprzedają różne towary, również te niezdrowe jak alkohol, chipsy, słodycze itp ale nie będą z tego powodu, ze ktoś nie powinien pić, czy jeść słodyczy się zamykać. Ba dziwny pan dziennikarz za wszelka cenę próbował zrzucić winę za alkoholizm w Polsce na sieci handlowe. Jakby na melinie, jak kiedyś bywało, nie sprzedawali alkoholu, kiedy ktoś chce się upić, a które powstaną jak grzyby po deszczu, kiedy zniszczą sklepy. Naprawdę nie mogłam uwierzyć w ten czysty populizm redaktora przecież jeszcze komercyjnej stacji. Argumentem pana redaktora było, ze sklepy miały paść, po wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele, a tak się nie stało ( bo np wydłużono godziny w inne dni, a to tez według nich jest złe, a poza tym jest koniunktura, więc ludzie maja pieniądze, których w kryzysie nie będzie), więc teraz można zamknąć sklepy po 21. Słuchając tej rozmowy doszłam do wniosku, ze populiści nie są zadowoleni, ze sklepy przetrwały. Oni walczą o jakieś nakazy i zakazy i patrzą, czy uda się coś zniszczyć. Jak nie, to jeszcze dokręca śrubę. A potem będzie ola boga rety, kasjerki kredytów nabrały i nie przewidziały, ze jak sklepy będą zamknięte to stracą prace, to lepiej, żeby cały życie mieszkały kątem u kogoś.

Jeśli chodzi o falowosc kryzysów, pisałam wyżej o własnym doświadczeniu. Jesteś w stanie przewidzieć, bo kryzysy są co 10-12 lat, nie jesteś w stanie przewidzieć, czy to będzie kryzys paliwowy, finansowy, covidowy czy energetyczny, dlatego trudno się na nie przygotować.

Co do frankowiczow - lobby finansowe potrzebowało naciągnąć ludzi, więc wykorzystało fakt, ze akurat frank był tani. Nacieli się ludzie, którzy nie mieli zdolności kredytowej w złotówkach - ale tu wracamy do jednego z pierwszych komentarzy - mieszkanie to nie jest dobro luksusowe, więc każdy kto płaci za wynajem, będzie szukał opcji na jego kupno, właśnie z wiara, ze jakoś to będzie, bo jak nie kupi i będzie wynajmował to tez jakoś będzie. Oczywiście frankowicze przez jakiś czas cieszyli się jaki to dobry biznes zrobili, i porównywali się z sąsiadami czy znajomymi, którzy mieli wyższe stopy procentowe itp bo wzięli kredyt w złotówkach, ale później się wszystko wyrównało, więc nie rozumiem o co ten lament ? Chyba z góry wiadomo było, ze waluta każdego dnia ma inna wartość a co dopiero w ciągu 25 czy 30 lat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2022 o 20:20

T Tibr
0 / 0

@mikv pisząc wielu, nie pisze, że wszyscy jak leci biedacy, tylko majętni ewentualnie ktoś kto miał lut szczęścia znaleźć się w komfortowej sytuacji (jak. Np. Polacy przez ciebie wspomniani).

Pracę tracisz z różnich powodów, czasem niezależnych firma podupada i są regulacje, czesem szef chce odświeżyć kadrę ale dość często ludzie tracą pracę z własnej winy.

Co do Frankiewiczów to zwrócę ci uwagę, że nawet jak frank poszybował to rata zrównała się co najwyżej, a częściej dalej była niższa od tej gdzie ktoś brał w złotówkach. Więc włóżmy między bajki smutne historię, bo jeżeli ktoś popłynął z finansami to w takiej samej sytuacji byli złotówkoeicze, tylko jak ci stracili pracę to się nikt nimi nie przejmował.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Goretex
+14 / 16

Wielu ekonomistów próbowało tłumaczyć ludziom, że zakaz handlu w niedzielę pogrąży małe sklepy zamiast im pomóc.

Niestety domorośli dyletanci i rząd wiedzieli lepiej, a małe sklepy są zamykane na potęgę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I irulax
+7 / 9

Tyle, że to same sklepy powinny bilansować co im się opłaca. W PRLu tak było, że jak chciałeś coś kupić to musiałeś zwolnić się z pracy. Mnie akurat niedziele tak strasznie nie grzeją - zwyczajnie mało kupuję. Dla znajomego niedziela to możliwość spędzenia jednego dnia z rodziną.
Gdzieś ten punkt równowagi trzeba określić. Zawsze komuś się nie spodoba.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Greglem
+2 / 2

@irulax jakby sklepy byly otwarte, to by nie mogl spedzic dnia z rodzina? Az dziwne, ze zalozylnw ogole jakas rodzine. 6 dni nie ma dla nich czasu, a 7-ego sklepy pochlaniaja mu rodzine. Gdyby nie ten zakazu to by w ogole ich nie znal, az do emerytury...
Praca w niedziele, byla tylko za dobrowolna zgoda i za wieksza stawke.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I irulax
-1 / 1

@Greglem Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Pozdrawiam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+12 / 12

Powiedzmy prawdę w dziób. Znieść zakaz handlu w niedzielę i przedsiębiorcy sami wyklarują kiedy i w jakich godzinach będą otwarci.

W moim mieście jest Intermarche, które jest otwarte w każdą niedzielę. I w ten dzień jest tam istne oblężenie. Bo to chyba jedyny duży sklep otwarty w ten dzień.
Więc tekst że sklepy otwarte w niedziele to błąd, jakoś tu nie pasuje.

Przedsiębiorcy potrafią liczyć i jeśli stwierdzą że w niedziele im się nie opłaca, to po prostu sklepu nie otworzą. Wolno im nie otwierać. Nie ma potrzeby robić tu jakichkolwiek regulacji.

Wiele sklepów specjalistycznych nie otwiera się nawet w sobotę, to co, mamy teraz wszędzie trzasnąć zakaz handlu w niedzielę? Im mniej rząd się wpie****a w gospodarkę tym lepiej dla obywateli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
+1 / 1

@rafik54321 gdyby przedsiębiorcom nie opłacało się otwierać sklepów w niedziele, to ten zakaz nie byłby potrzebny :) bo przed wprowadzeniem tego zakazu, sklepy w niedziele by nie pracowały. Po prostu tak zarządza PiS. Najpierw stwarzają problem, a za jakiś czas z wielka pompa będą go rozwiazywc wprowadzając coraz to bardziej idiotyczne obejścia ( placówki pocztowe, placówki medyczne itp).
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Jak w każdej zagadce 'kryminalnej' trzeba podążać za pieniędzmi czyli zadać sobie pytanie : kto najwiecej zyskał na tym zakazie ? I moim zdaniem odpowiedz jest prosta : stacje benzynowe na których są sklepy. Czym się różni pracownik stacji, pracownik sklepu, gdzie działa placówka pocztowa czy medyczna od pracownika zwykłego sklepu ? niczym. A więc narracje jak to PiS chce być wspaniały dla sprzedawców można miedzy bajki włożyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+1 / 1

@mikv naturalnie. Czy stacje tak zyskały? Możliwe.

Państwo powinno ingerować jak najmniej. Generalnie przecież pisland by mógł trzasnąć zakaz handlu i kropka. Jednak wiecznie zawsze jakieś tam obejścia robią. Bo pewnie jakiś "kuzyn" czy inny "szwagier" pokrzywdzony być nie może.

Jest wiele sklepów, hurtowni czy innych przybytków pozamykanych w niedzielę. Duża część z nich zamknięta też jest w soboty. I co z tego?

W Toruniu jest taki specjalistyczny sklepik - Tormix. Mają łożyska, uszczelniacze, oringi, pasy klinowe (np do pralek) i inne takie przemysłowe drobiazgi. I też jest zamknięty w soboty oraz niedziele. A sklepik bardzo lubię, bo mają czasem nawet taniej niż na allegro XD. Za 2 łożyska oraz uszczelniacz do pralki dałem w sumie 50zł :) . A łożyska koyo :P .

Warto zauważyć że np w branżę gier wideo rząd się nie wpie****a póki co. I CD Projekt czy Techland są bardzo znaczącymi producentami gier, nawet na arenie międzynarodowej. Jestem przekonany że jakby rząd przestał utrudniać życie Polakom, to w 15 lat spokojnie byśmy dogonili zachodnie gospodarki. Może nawet przewyższyli. Mimo wszystko Polacy to pracowity i zaradny naród (pomijając patusów). Polacy sobie poradzą, wystarczy nie przeszkadzać ;) .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K konto usunięte
+5 / 5

Robię zdecydowanie mniej zakupów przez to, że sklepy nie są czynne w niedzielę. Moja garderoba zmniejszyła się drastycznie, bo poza niedzielą nie mam czasu. Jak kiedyś miałem 40-kilka koszulek wyjściowych, tak teraz mam 9. Bywało, że miałem dwie duże szuflady, jeansów, teraz mam 4pary.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar lolo7
+9 / 9

Bo w otwieraniu sklepów w niedzielę nie chodzi i nigdy nie chodziło ludziom o zwiększanie obrotów bo na tym korzysta może z 500 osób na stanowiskach w tych wszystkich sklepach łącznie razem, tylko o to, że jest to:
1. Wygodne dla ludzi, którzy nie mogą robić zakupów w inny dzień lub nie chcą przepychać się przez dwa razy większa ilość osób w samą sobotę.
2. Wygodne po prostu dla ludzi, którzy chcą akurat w te niedzielę zrobić te zakupy bo taki sobie mają kaprys.
3. Daje możliwość pracy osobom, które mają czas na to akurat w weekendy (przykładowo studenci lub rodzice gdy drugi partner pracuje w tygodniu).
4. Motywacją do wprowadzenia tego u nas były wyłącznie pisowskie względy religijne a jesteśmy podobno świeckim państwem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
+7 / 7

To może pozwól przedsiębiorcom zdecydować co im się lepiej opłaca zamiast wprowadzać ustawowe zakazy ? Ja jestem zwolennikiem podwójnej stawki za niedziele. I to nie tylko w sklepach. Bo czym się różni pracownik sklepu od pracownika np stacji benzynowej, gdzie ludzie biegną po zakupy w niedziele bo czegoś w sobotę zapomnieli ? Co to benzyny nie można kupić w piątek ?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J JRH
-2 / 6

Hm...o ile żywność mogę sobie kupić na zapas, to jednak benzynę muszę kupować, kiedy auto "chce"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+3 / 3

@mikv osobiście widzę 2 sposoby rozwiązania tematu pracy w niedzielę:
- albo za pracę w niedziele właśnie podwójna stawka,
- albo w każdy weekend min jeden dzień wolny dla każdego pracownika.
W skrócie, jeśli masz zmianę w sobotę, to niedziele musisz mieć wolną, względnie odwrotnie. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie aby mieć wolny cały weekend. I czapeczka. To się da zrealizować w praktycznie każdej branży, bo i tak pracownicy są podzieleni na zmiany.

Poza tym nie widzę sensu faworyzowania kasjerek. Bo już pracownicy produkcji, kierowcy, magazynierzy, pracownicy branży rozrywkowej, technicy, obsługa klienta, pracownicy stacji benzynowych, kierowcy MZK, służby sprzątające (np od odśnieżania), lekarze, strażacy, policjanci, strażnicy więzienni i w pytę innych zawodów, to rodzin nie mają? No mają.
Każdy by chciał wolne, ale praca musi zostać wykonana.
Więc mój pomysł na zasadzie jeden robi w sobotę, drugi w niedzielę jest dość sprawiedliwy.

A ostatecznie przecież przedsiębiorca wcale nie musi się w niedziele otwierać i może mieć spokój.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@rafik54321 Wielu studentów straciło prace lub musiało ja zamienić na np prace po nocach w restauracji przez ten przepis.

Tez nie rozumiem faworyzowania kasjerek w sklepach. Może księża albo np kościelny czy organista, tez chcieliby mieć wolne w niedziele, a nie mogą.

Podwójną stawka w niedziele z powodzeniem rozwiązałaby problem. Po pierwsze więcej osób byłoby chętnych do pracy za podwójną stawkę, a tym bardziej studenci. Po drugie, jeśli to dla pracodawcy za drogo to nie musi otwierać sklepu, lub może dokupić kasy samoobsługowe. Po trzecie łatwo można rozwiązać problem, którego dotyczył temat demota. Można skrócić godziny otwarcia sklepu w tygodniu, bez konieczności zwalniania pracownikow i zaoszczędzić na prądzie, wystarczy zamienić prace w niedziele na dwa dni wolne w tygodniu.

Moim zdaniem ten zakaz miał przenieść sprzedaż ze sklepów właśnie na stacje benzynowe a co za tym idzie napełnić kieszenie giganta paliwowego, który już ma zyski 3/4 budżetu państwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@JRH moje auto "chce" być tankowane, kiedy ja sobie tego życzę :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@mikv co do tankowania aut, to tak wiesz, nie do końca. Bo jednak bak jest mocno ograniczony :P . W trasie może być problem. Jednak co za problem by stacje zrobiły np jeden dystrybutor samoobsługowy? Cyk płatność kartą i czapeczka. Albo gotówką.

Na takiej zasadzie, że wkładasz kartę, wpisujesz PIN i dopiero możesz tankować. Odkładasz pistolet i od razu pobiera się płatność.
A przy gotówce jeszcze inaczej. Wkładasz np banknot 200zł i możesz zatankować za maksymalnie 200zł (po osiągnięciu kwoty pistolet po prostu by odbijał XD). I już. Kiedyś takich bajerów nie było, to pracownik był koniecznością. Dziś do tankowania nie są potrzebni pracownicy stacji. Rozwiązuje to też totalnie ewentualny problem kradzieży paliwa, skoro dystrybutory by były przedpłatowe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@rafik54321 Można tez zapłacić przez aplikacje jak za autostradę. Benzyna to nie ciuch który lepiej przymierzyć, w sklepie przed zakupem, bo pomijajac żywność, ja w niedziele zwykle kupuje ubrania. Po covidzie mam w szafie mnóstwo ubrań, których normalnie bym nie kupiła, ze względu na materiał, czy krój, nawet jeśli rozmiar był dobry. W zwykły dzień, po pracy raczej biegnę do domu przyrządzić obiad niż zmęczona szukać ubrań czy butów.
Tak jak wspomniałam, podwójną stawka lub dwa wolne dni w tygodniu za niedziele rozwiązałyby problem. Sama kiedyś pracowałam w firmie, która w wakacje organizowała wczasy i kolonie dla dzieci. Zmianę grup mieliśmy w sobotę i niedziele. Więc w sobotę i niedziele musiało być większe obłożenie pracownikow. Za sobotę było 1.5 stawki do 12.00 a po 12.00 2 stawki, lub 1.5-2 dni wolne, a za niedziele 2 stawki lub dwa dni wolne w tygodniu. To bardzo dobrze funkcjonowało. Pomagali nam tez studenci, więc jak komuś nie pasowała sobota czy niedziela nie było problemu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@mikv ale kupując bilet na autostradę nie kupujesz fizycznego przedmiotu. Paliwo takim przedmiotem jest. Swoją drogą takie samoobsługowe stacje istnieją. Płatności można rozważać, czy blokiem czy karta itp. to bez znaczenia. Najbardziej w modzie i tak są karty kredytowe oraz gotówka, dlatego się na tym skupiłem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar koszmarek66
+4 / 4

@Tibr Tego się po Tobie nie spodziewałem. Lubię czytać Twoje komentarze bo są i treściwe, i rzucają często inne światło na sprawę.
Zwykłych etatowców pomijam bo jest jak piszesz. Choć masa z nich mając niepełnosprawnych, starych w domu, dzieci do zawiezienia na tańce, sporty, itp., gotując obiady po powrocie z pracy też nie ma w tygodniu czasu na zakupy. Chodziło mi o miliony Polaków pracujących na swoim oraz tych, którzy legalnie lub nielegalnie pracują po 250-350 godzin w miesiącu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 0

@koszmarek66 nie istotne są odczucia, co uważam, tyko odniosłem się do argumentu godzin pracy, odwołuje się on do emocji. Fakt jakieś 16-17 milinów pracuje, większość na etacie.
Tydzień pracy ma 5dni po 8h wsztko ponad to nadgodziny, jest to dodatkowa kasa. Pracodawcy często korzystają z tego, że proporcjonalne dają dzień wolny za dodatkowy dzień pracy.
Argumentem może być np. argument ekonomiczny, problem w tym, że zwłaszcza obecnie nie zostaje ci więcej gotówki tylko mniej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J Jacek83218
+4 / 4

Bo nie chodzi o dni a godziny otwarcia. W niedziele sklep też generowałby zyski. Wystarczy ustawić godziny otwarcia na czas największej ilości klientów. Powiedzmy 10:00 - 18:00

Odpowiedz Komentuj obrazkiem