Nie przesadzajmy. Przez większość historii ludzkości mięso dostarczało mniej niż 10% energii. A im bliżej równika - tym mniej.
Człowieki są małpami wszystkożernymi - a to po to by być w stanie spreparować, zeżreć i strawić wszystko co ma kalorie.
Są także "małpami tyjącymi" - a to po to by kalorie niewypalone teraz odłożyć w boczkach i tyłku na potem gdy z jedzeniem będzie cienko.
Powyższe zdolności plus brak wielkich mięśni, kłów, pazurów i kolców jadowych - wymusił rozwój mózgu. Aby przeżyć, ludź musiał być najcwańszym skrwinsynem na sawannie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 grudnia 2022 o 17:53
@BrickOfTheWall Dokładnie. Nawet w bliższych nam czasach, nasi dziadkowie czy pradziadkowie na wsi mięso jedli tylko okazjonalnie (po świniobiciu). Rozmaite "karczmy chłopskie" czy "góralskie" nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Obsesja objadania się mięsem jest nowobogacka i (paradoksalnie) postpeerelowska. Schabowy na zmianę z kurczakiem stał się możliwy dzięki hodowli przemysłowej. I nikomu to dobrze nie robi. Naturalnie najkorzystniejsze jest umiarkowanie i zróżnicowana dieta, ale z dwojga złego zdecydowanie lepszy nawet radykalny wegetarianizm niż nieprzytomnie obżeranie się mięsem na sposób amerykański.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
11 grudnia 2022 o 13:09
@samodzielny68 Wszystko się zgadza oprócz "ale z dwojga złego zdecydowanie lepszy nawet radykalny wegetarianizm niż nieprzytomnie obżeranie się mięsem na sposób amerykański."
Z dwojga złego zdrowsze jest samo mięso.
@abaddon81 Lepiej doczytaj, bo według obecnego stanu wiedzy to jedna z najgorszych możliwości (tuż za bretarianizmem i radykalnym drewnożerstwem). A dosłowne "samo mięso" oznacza śmierć w ciągu najdalej kilku miesięcy.
@samodzielny68 "śmierć w ciągu najdalej kilku miesięcy"
Slyszales o takiej grupie etnicznej jak 'eskimosi'? 100% diety miesnej. Pierwsze znaczace choroby pojawily sie u nich wtedy, gdy zmienili diete. Oczywiscie, mieso, ktore oni jedli nijak sie ma do tego, ktorymi my sie faszerujemy, ale dieta 100% miesna jest (a raczej - moze byc) jak najbardziej ok. Podobnie zreszta, jak 100% roslinna. Jak kto woli.
@adesk kilka faktów do tej ciekawej dyskusji:
Średnia życia Innuitów (Eskimos to okresie obraźliwe), wynosi jakieś 35 lat.
Obecnie spożycie mięsa a Polsce to ok 80kg/osobę na rok.
W XIX w na terenie obecnej Polski wynosiło 9kg/os/rok.
W czasie gdy nasi przodkowie żyli na sawannie, spożywane mięso stanowiły głównie larwy owadów i padlina (jak u współczesnych naczelnych)
@adesk Kluczowe to "nijak". A spróbuj przez kwartał jeść tylko pieczony schab na zmianę ze stekami i gotowanymi filetami z kurczaka, a zobaczysz o czym mówię. Tymczasem dieta polskiej babuni, z kapusty, ziemniaków i kwaśnego mleka, a czasem jajecznica albo rydze nie jest idealna, ale jest bezpieczna. Nie mówię, że mięso i rybki nie są pyszne, bo są, ale można się bez nich obyć bez zagrożenia dla zdrowia. A na samych stekach i hamburgerach zdrowy nie będziesz.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
12 grudnia 2022 o 20:04
@bilbao99 Fakty dotyczace Inuitow (dzieki za zwrocenie uwagi) sa jednak nieco inne. Po pierwsze, srednia dlugosc zycia wynosi 67 lat, po drugie 100 lat temu wynosila okolo 30 lat, i po trzecie, dlugosc zycia nie jest skorelowana z jedzeniem miesa lub jego braku (lecz z warunkami srodowiskowymi/dostepem do opieki zdrwowotnej/etc) oraz nie wyszczegolnia osob, ktore przezyly okres niemowlecy / osob, ktore 'poszly w snieg'. (src: https://www150.statcan.gc.ca/n1/pub/82-003-x/2008001/article/10463/4149059-eng.htm)
Pozostale punkty sa oczywiscie prawdziwe, lecz w zupelnosci niepowiazane z moim postem.
@Xar w społeczeństwach łowców-zbieraczy 70-90% kalorii dostarczają rośliny. Białko zwierzęce to bardzo często larwy owadów. Czasem nawet padlina.
Warto o tym pamiętać smażąc schabowego i rozmyślając o tym jakim się jest zajebistym
Co za idiotyzm, przez większość czasu ludzkość żarła głównie rośliny, bo mięso było rarytasem. Nawet w czasach łowiecko-zbierackich podstawą pożywienia były rośliny, tak około 80%, a do "mięsa" wchodziły też takie przysmaki jak padlina i robale.
Nawet w późniejszych czasach mięso było co najwyżej konserwowane na zimę, kiedy nie było roślin i nie było jak ich zachować. Ot, w 1843 roku Oskar Kolberg pisał o chłopach z Wyszkowa: "Zimową porą dosyć często jadają chłopi mięso, osobliwie wieprzowe i wędliny przedkładają nad inne. Latem przeważnie warzywne jedzą potrawy, a czasami takie jak na przykład tak zwany "podczas" z liści kapuścianych, łobodę (komosę białą) i kilka innych".
A tak jadano w jego czasach w wielkopolskiej Morownicy:
"Rano w lecie, o ósmej godzinie: polewka z mleka z perkami [ziemniakami] i kawałek chleba. Na obiad albo perki i kluski, albo kapusta i groch, albo kasza i perki, albo też perki i pęczak (ziarno jęczmienne otłuczone ze skóry w stępie). W niedzielę, kto możny, gotuje sobie mięso, a do rosołu perki, pęczak albo jagły. Wieczór: polewka z perkami, tak jak było rano, tylko już bez chleba".
Stąd i ludowe powiedzenie: "chłop je mięso, kiedy kura chora albo on chory".
XVII-wieczny ekonomista Jakub Haur opisał pożywienie współczesnego mu gminu: "Ledwie by pies powąchał, co ci niebożęta z głodu zażywać muszą, bo jeśli się który chłop ma dobrze, to sobie i czeladzi śmierdzącym jadło okrasi olejem. Jeśli zaś niedostatnio, gdy go i na taką nie stanie okrasę, to tylko z wodą samą, jałowo, lada chwasty nadgniłe, jarzyny z pośladami krup lub grubych klusków zażywają".
Polacy mają wypaczony obraz przeszłości przez książki i filmy skupione na szlachcie, która żarła bez umiaru, ale 90% polskiego społeczeństwa (w tym i uboga szlachta, zresztą) nie dojadało i żywiło się byle czym. Tu właśnie byli ci wszyscy wegetarianie, bez współczesnych diet, suplementów, dodatków do żywności, witamin itp. Wegetowali na tym, co zebrali, nie z chęci, lecz z musu.
w tym samym miejscu co ludzie mówiący "bez Boga ani do proga". świry religijne, twórcy poje*anych ideologii próbują wmówić innymi że świat nie poradzi sobie bez ich zmyślonego gówna. świat będzie kręcił się dalej bez komuchów, vegan, elgiebetów, bogobojnych odklejeńców itd
Bo wtedy wegetarianie zajmowali się głównie tym, żeby tygrysy szabozębne nie chodziły głodne.
Niestety nie.
Nie przesadzajmy. Przez większość historii ludzkości mięso dostarczało mniej niż 10% energii. A im bliżej równika - tym mniej.
Człowieki są małpami wszystkożernymi - a to po to by być w stanie spreparować, zeżreć i strawić wszystko co ma kalorie.
Są także "małpami tyjącymi" - a to po to by kalorie niewypalone teraz odłożyć w boczkach i tyłku na potem gdy z jedzeniem będzie cienko.
Powyższe zdolności plus brak wielkich mięśni, kłów, pazurów i kolców jadowych - wymusił rozwój mózgu. Aby przeżyć, ludź musiał być najcwańszym skrwinsynem na sawannie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2022 o 17:53
@BrickOfTheWall Dokładnie. Nawet w bliższych nam czasach, nasi dziadkowie czy pradziadkowie na wsi mięso jedli tylko okazjonalnie (po świniobiciu). Rozmaite "karczmy chłopskie" czy "góralskie" nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Obsesja objadania się mięsem jest nowobogacka i (paradoksalnie) postpeerelowska. Schabowy na zmianę z kurczakiem stał się możliwy dzięki hodowli przemysłowej. I nikomu to dobrze nie robi. Naturalnie najkorzystniejsze jest umiarkowanie i zróżnicowana dieta, ale z dwojga złego zdecydowanie lepszy nawet radykalny wegetarianizm niż nieprzytomnie obżeranie się mięsem na sposób amerykański.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2022 o 13:09
@samodzielny68 Wszystko się zgadza oprócz "ale z dwojga złego zdecydowanie lepszy nawet radykalny wegetarianizm niż nieprzytomnie obżeranie się mięsem na sposób amerykański."
Z dwojga złego zdrowsze jest samo mięso.
@abaddon81 Lepiej doczytaj, bo według obecnego stanu wiedzy to jedna z najgorszych możliwości (tuż za bretarianizmem i radykalnym drewnożerstwem). A dosłowne "samo mięso" oznacza śmierć w ciągu najdalej kilku miesięcy.
@samodzielny68 "śmierć w ciągu najdalej kilku miesięcy"
Slyszales o takiej grupie etnicznej jak 'eskimosi'? 100% diety miesnej. Pierwsze znaczace choroby pojawily sie u nich wtedy, gdy zmienili diete. Oczywiscie, mieso, ktore oni jedli nijak sie ma do tego, ktorymi my sie faszerujemy, ale dieta 100% miesna jest (a raczej - moze byc) jak najbardziej ok. Podobnie zreszta, jak 100% roslinna. Jak kto woli.
@adesk kilka faktów do tej ciekawej dyskusji:
Średnia życia Innuitów (Eskimos to okresie obraźliwe), wynosi jakieś 35 lat.
Obecnie spożycie mięsa a Polsce to ok 80kg/osobę na rok.
W XIX w na terenie obecnej Polski wynosiło 9kg/os/rok.
W czasie gdy nasi przodkowie żyli na sawannie, spożywane mięso stanowiły głównie larwy owadów i padlina (jak u współczesnych naczelnych)
@adesk Kluczowe to "nijak". A spróbuj przez kwartał jeść tylko pieczony schab na zmianę ze stekami i gotowanymi filetami z kurczaka, a zobaczysz o czym mówię. Tymczasem dieta polskiej babuni, z kapusty, ziemniaków i kwaśnego mleka, a czasem jajecznica albo rydze nie jest idealna, ale jest bezpieczna. Nie mówię, że mięso i rybki nie są pyszne, bo są, ale można się bez nich obyć bez zagrożenia dla zdrowia. A na samych stekach i hamburgerach zdrowy nie będziesz.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2022 o 20:04
@bilbao99 Fakty dotyczace Inuitow (dzieki za zwrocenie uwagi) sa jednak nieco inne. Po pierwsze, srednia dlugosc zycia wynosi 67 lat, po drugie 100 lat temu wynosila okolo 30 lat, i po trzecie, dlugosc zycia nie jest skorelowana z jedzeniem miesa lub jego braku (lecz z warunkami srodowiskowymi/dostepem do opieki zdrwowotnej/etc) oraz nie wyszczegolnia osob, ktore przezyly okres niemowlecy / osob, ktore 'poszly w snieg'. (src: https://www150.statcan.gc.ca/n1/pub/82-003-x/2008001/article/10463/4149059-eng.htm)
Pozostale punkty sa oczywiscie prawdziwe, lecz w zupelnosci niepowiazane z moim postem.
Bo przegrywow ktorzy nie umieja nic upolowac dawniej nikt nie sluchal
@Xar w społeczeństwach łowców-zbieraczy 70-90% kalorii dostarczają rośliny. Białko zwierzęce to bardzo często larwy owadów. Czasem nawet padlina.
Warto o tym pamiętać smażąc schabowego i rozmyślając o tym jakim się jest zajebistym
Co za idiotyzm, przez większość czasu ludzkość żarła głównie rośliny, bo mięso było rarytasem. Nawet w czasach łowiecko-zbierackich podstawą pożywienia były rośliny, tak około 80%, a do "mięsa" wchodziły też takie przysmaki jak padlina i robale.
Nawet w późniejszych czasach mięso było co najwyżej konserwowane na zimę, kiedy nie było roślin i nie było jak ich zachować. Ot, w 1843 roku Oskar Kolberg pisał o chłopach z Wyszkowa: "Zimową porą dosyć często jadają chłopi mięso, osobliwie wieprzowe i wędliny przedkładają nad inne. Latem przeważnie warzywne jedzą potrawy, a czasami takie jak na przykład tak zwany "podczas" z liści kapuścianych, łobodę (komosę białą) i kilka innych".
A tak jadano w jego czasach w wielkopolskiej Morownicy:
"Rano w lecie, o ósmej godzinie: polewka z mleka z perkami [ziemniakami] i kawałek chleba. Na obiad albo perki i kluski, albo kapusta i groch, albo kasza i perki, albo też perki i pęczak (ziarno jęczmienne otłuczone ze skóry w stępie). W niedzielę, kto możny, gotuje sobie mięso, a do rosołu perki, pęczak albo jagły. Wieczór: polewka z perkami, tak jak było rano, tylko już bez chleba".
Stąd i ludowe powiedzenie: "chłop je mięso, kiedy kura chora albo on chory".
XVII-wieczny ekonomista Jakub Haur opisał pożywienie współczesnego mu gminu: "Ledwie by pies powąchał, co ci niebożęta z głodu zażywać muszą, bo jeśli się który chłop ma dobrze, to sobie i czeladzi śmierdzącym jadło okrasi olejem. Jeśli zaś niedostatnio, gdy go i na taką nie stanie okrasę, to tylko z wodą samą, jałowo, lada chwasty nadgniłe, jarzyny z pośladami krup lub grubych klusków zażywają".
Polacy mają wypaczony obraz przeszłości przez książki i filmy skupione na szlachcie, która żarła bez umiaru, ale 90% polskiego społeczeństwa (w tym i uboga szlachta, zresztą) nie dojadało i żywiło się byle czym. Tu właśnie byli ci wszyscy wegetarianie, bez współczesnych diet, suplementów, dodatków do żywności, witamin itp. Wegetowali na tym, co zebrali, nie z chęci, lecz z musu.
@jonaszewski Brawo! Pozamiatałeś kretynów.
Słowo "wegetarianin" w wolnym przekładzie tłumaczy się jako: "za głupi, żeby polować".
Nie wiadomo czy nie radzili.
w tym samym miejscu co ludzie mówiący "bez Boga ani do proga". świry religijne, twórcy poje*anych ideologii próbują wmówić innymi że świat nie poradzi sobie bez ich zmyślonego gówna. świat będzie kręcił się dalej bez komuchów, vegan, elgiebetów, bogobojnych odklejeńców itd