@daclaw, kazali? Każdy wiedział, że książki trzeba szanować. A podręczniki sprzedawało się młodszemu rocznikowi. Jak ktoś miał zadbane, zarobił więcej.
Ja nawet całkiem niedawno ;) W połowie września córka zakomunikowała mi któregoś dnia o godz.21, że na jutro musi mieć obłożone wszystkie podręczniki do szkoły. Nawet się nie wkurzyłam, tylko wstałam ze słowami "no dobrze, to chodź pokażę ci jak się okładało książki w czasach, kiedy nie było w sklepach gotowych, plastikowych okładek", po czym poszłam wyciągnąć zakamuflowane gdzieś arkusze papieru, które miałam nie pamiętam już skąd i trzymałam w sumie nie wiadomo po co.
W pobliżu domu był taki skup makulatury (lata 60-te), w którym niewiadomo skąd mieli mnóstwo okładek od zagranicznych komiksów i sprzedawali je dzieciakom, w te okładki książki i zeszyty obkładaliśmy…
Nie ma w tym dużo sensu. Mam lub widziałem książki, które mają 60+, 70+ lat, a okładka jest w całkiem dobrym stanie, a środek się "rozpada". Chodzi bardziej o jakość użytych materiałów, głównie chodzi o klej lub szycie. Czasem problemem jest papier. W latach 40 i 50 często,u nas, używało się dość gównianego papieru z piaskiem, który po latach gubi tenże piasek (sypie się). Teraz też zdarza się chłam, jednak jest to głównie grubość/wytrzymałość papieru i jego białość. Można bez problemu kupić książki, które wygalają na stare, a pochodzą prosto z drukarni. Zdarzyło mi się nawet, że widziałem książkę około 10 letnią w gorszym stanie, niż antyk z pierwszych lat PRL.
Szary papier to luksus ;) - ja jeszcze pamiętam, że gazetami się obkładało książki i zeszyty :)
Każdy, kto chodził do szkoły w czasach, gdy obowiązywał ten trend.
Kazali, to robił.
@daclaw, kazali? Każdy wiedział, że książki trzeba szanować. A podręczniki sprzedawało się młodszemu rocznikowi. Jak ktoś miał zadbane, zarobił więcej.
Kiedyś szanowało się rzeczy. Książki szczególnie. Teraz wszystko jest dostępne i tanie i od tego dobrobytu w dupach się ludziom poprzewracało.
@Banasik, a to już zależy od tego czym kto myśli.
Ja mialam wersję de lux - tapeta we wzorki :)
Biblioteki gminne?
każda biblioteka?
Jak to robił??? To da się nie robić tak przed czytaniem?
Ja robiłam okładki z kartek z dużego kalendarza tak, żeby z przodu było zdjęcie. Miałam najładniej obłożone książki w całej szkole :)
@bilutek
Też tak robiłam :D
Ja nawet całkiem niedawno ;) W połowie września córka zakomunikowała mi któregoś dnia o godz.21, że na jutro musi mieć obłożone wszystkie podręczniki do szkoły. Nawet się nie wkurzyłam, tylko wstałam ze słowami "no dobrze, to chodź pokażę ci jak się okładało książki w czasach, kiedy nie było w sklepach gotowych, plastikowych okładek", po czym poszłam wyciągnąć zakamuflowane gdzieś arkusze papieru, które miałam nie pamiętam już skąd i trzymałam w sumie nie wiadomo po co.
W moich czasach szkolnych dominowały już plastikowe oprawki na książki i zeszyty, ale nadal w szary papier owijano książki w bibliotekach.
W pobliżu domu był taki skup makulatury (lata 60-te), w którym niewiadomo skąd mieli mnóstwo okładek od zagranicznych komiksów i sprzedawali je dzieciakom, w te okładki książki i zeszyty obkładaliśmy…
Nie ma w tym dużo sensu. Mam lub widziałem książki, które mają 60+, 70+ lat, a okładka jest w całkiem dobrym stanie, a środek się "rozpada". Chodzi bardziej o jakość użytych materiałów, głównie chodzi o klej lub szycie. Czasem problemem jest papier. W latach 40 i 50 często,u nas, używało się dość gównianego papieru z piaskiem, który po latach gubi tenże piasek (sypie się). Teraz też zdarza się chłam, jednak jest to głównie grubość/wytrzymałość papieru i jego białość. Można bez problemu kupić książki, które wygalają na stare, a pochodzą prosto z drukarni. Zdarzyło mi się nawet, że widziałem książkę około 10 letnią w gorszym stanie, niż antyk z pierwszych lat PRL.
Ja nagminnie ściągałam (i ściągam...) tego typu okładki, bo mnie wkurzają. Nie po to ktoś projektował, by chować je za papierem.
Kiedyś? Robię tak za każdym razem jak pożyczam książki od znajomych, ale ja jakiś dziwny jestem :).