@aniechcemisie Nie wiem, moze chromoson Y? No chyba ze dla was "mundrych genderowcow" to jest upodlenie i szufladkowanie czy tam rasizm chromosomalny...
@Assasinsninja Po pierwsze, prosiłbym o odrobinę kultury, jeśli mamy dyskutować. Wyzywanie rozmówców od "mundrych genderowców" (bo zakładam, że to miała być obelga) do niczego nie prowadzi. Poza tym, ja tu jestem sam i narazie zadałem wyłącznie jedno pytanie. Nie wiem zatem na podstawie czego mnie szufladkujesz.
A co do meritum - mógłbym się przyczepić do tego nieszczęsnego chromosonu i wytknąć ci, że nie ma czegoś takiego i odesłać do książek, ale wykażę odrobinę dobrej woli i założę, że to było przeklawiaturzenie. Mnie się czasem też zdarza na klawiaturze ekranowej, więc załóżmy, że to miał rzeczywiście być chromosom.
No i OK, fajnie. To jest jakieś kryterium, które rzeczywiście pozwala nam podzielić populację na dwa rozłączne podzbiory, tyle że jest:
a) Mało praktyczne - będziesz wszystkim robił badanie genotypu?
b) Mocno jednak czasem niezgodne z tym, co powszechnie odbiera się jako "kobietę" i "mężczyznę" (pomijając już nawet wszelkiego rodzaju sytuacje "niestandardowe", niewpisujące się w podział XX/XY, ale w których oczywiście kryterium "czy ma Y" można zastosować, choć może niekoniecznie z sensem, mamy sporo sytuacji gdzie z różnych przyczyn osobniki XX mają wszystkie obserwowalne cechy męskie, a osobniki XY wręcz przeciwnie).
No i clou programu - to odnosi się do kwestii rozłącznej z kwestią roli społecznej, postrzegania itd. Widzisz, problem polega na tym, że obie strony (zarówno ta postępowa do bólu, jak i ta konserwatywna) mieszają pojęcia i sprowadzają całą sytuację do absurdu. Bo pojęcie płci jest szerokie i zależy mocno od kontekstu, w którym się go używa. Jeśli rozpatrujemy kwestie związane z prokreacją, tak naprawdę należałoby wyróżnić trzy płcie - osobniki produkujące komórki jajowe, osobniki produkujące plemniki i osobniki niezdolne do produkcji jednych, ani drugich. Przy czym ma to jedynie trochę wspólnego z przytoczonym przez ciebie podziałem opartym na genotypie.
Natomiast cała istota pojęcia gender odnosi się do postrzegania płci w zakresie społecznym, ról wyznaczanych osobom na podstawie percepcji płci itd. Czyli przenosząc per analogiam sytuację na inne cechy, to trochę tak, jakby ktoś stwierdził, że nie odpowiada mu, że społeczeństwo oczekuje od niego, że skoro jest wysoki, będzie grać w koszykówkę.
Na to nakłada się parę innych czynników (m.in. typowy dla młodzieży bunt przeciwko zastanym normom, albo ekspresja ogólnej niezgody na zastaną sytuację), co powoduje, że część osób będzie dążyć do ekstremum w poglądach i prezentowaniu jakichś skrajnych opinii. Tak było zawsze.
Natomiast część osób faktycznie ma problem wynikający z narzuconej przez społeczeństwo siłą roli i głębokiej niezgodności tego jak oni sami siebie wewnętrznie postrzegają z tym, co otoczenie na nich wymusza (zostawmy na razie kwestie z czego ta niezgodność wynika, bo może to być wiele czynników zarówno natury stricte biologicznej, jak i środowiskowej).
To wszystko nie jest takie proste, jak się wielu osobom wydaje i pod powierzchnią tej całej medialnej gównoburzy jest naprawdę sporo rzeczywistych ludzkich dramatów. Niestety, zamiast sensownej dyskusji i rozważań w kontekście coraz to nowszej wiedzy mamy z jednej strony wyśmiewanie i sprowadzanie do absurdu (choćby przez przytaczanie tych nieszczęsnych helikopterów bojowych) przez stronę, która okopała się w wiedzy sprzed stu lat, gdzie jedyną metodą na "sklasyfikowanie" jako mężczyzna/kobieta był ogląd zewnętrznych cech płciowych, bo po prostu niczego innego nie znaliśmy (i niechybnie prowadziło to do wielu tragedii ludzkich), a z drugiej strony "postępowość" i agresja osób, które powtarzają frazesy bez zrozumienia i rzeczywiście traktują pewne rzeczy ideologicznie.
A tak na marginesie - ciekaw jestem czy/kiedy zaakceptujemy fakt, że po prostu nie wszyscy wpisują się w klasyczny dwubiegunowy schemat K/M. Akceptacja faktu, że nie wszyscy są heteroseksualni, wciąż nie jest powszechna w niektórych społeczeństwach, ale w niektórych pary tej samej płci nie budzą już takich skrajnyc
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
19 stycznia 2023 o 6:23
Twierdzisz więc, że odmiana przez osoby to nie kwestia językowa, ale biologiczna?
Gender jest nauką, nie jest sprzeczny z biologią. Wiem, że słowa prawdy spotkają się z zalewem minusów, nie zmienia to faktu.
Hipotezy naukowe zakładają, że ważniejszym organem jest mózg, niż to co się ma między nogami.
Ale jak ktoś sądzi o sobie inaczej, nie bronię. Przynajmniej wiem, że ktoś używa innego organu niż należy i szkoda marnować czasu na formułowanie argumentów.
@Laufer
"Twierdzisz więc, że odmiana przez osoby to nie kwestia językowa, ale biologiczna?" - nie. Odmiana językowa jest powiązana z biologią. Rodzaj męski, żeński i nijaki mówią Ci coś?
@piotrKrokodyl
Niewiele mówią o biologii. Tapczan to mężczyzna, leżanka to kobieta, dziecko nie jest ani płci męskiej ani żeńskiej, w jednym języku to samo słowo może być rodzaju męskiego, a w innym żeńskiego...
Biologia nie jest tak pochrzaniona. Nie widzę bezpośredniego powiązania.
Jak przyjęte zostanie, że oprócz rodzaju męskiego, żeńskiego i nijakiego są jeszcze inne, to ciągle kwestia językowa. Może, lecz nie musi być uzasadniona biologicznie.
Brawo krokodyl, wyłapałeś ewidentny błąd. Jeśli to osoba niebinarna, to drugie zdanie leadu powinno brzmieć: "Na jakie warunki zgodziło się aktoro?"
Nie widzę sensu takiego komplikowania języka, ale akurat płeć krokodyli (aluzja do nicka autora) zależy od temperatury inkubacji jaja.
Może pora dorosnąć i przestać uczyć się biologii z semickich bajek sprzed 2k+ lat?
Poczekaj. Ale która biologiczna cecha według ciebie dzieli doskonale dychotomicznie całą populację?
@aniechcemisie Nie wiem, moze chromoson Y? No chyba ze dla was "mundrych genderowcow" to jest upodlenie i szufladkowanie czy tam rasizm chromosomalny...
@Assasinsninja Po pierwsze, prosiłbym o odrobinę kultury, jeśli mamy dyskutować. Wyzywanie rozmówców od "mundrych genderowców" (bo zakładam, że to miała być obelga) do niczego nie prowadzi. Poza tym, ja tu jestem sam i narazie zadałem wyłącznie jedno pytanie. Nie wiem zatem na podstawie czego mnie szufladkujesz.
A co do meritum - mógłbym się przyczepić do tego nieszczęsnego chromosonu i wytknąć ci, że nie ma czegoś takiego i odesłać do książek, ale wykażę odrobinę dobrej woli i założę, że to było przeklawiaturzenie. Mnie się czasem też zdarza na klawiaturze ekranowej, więc załóżmy, że to miał rzeczywiście być chromosom.
No i OK, fajnie. To jest jakieś kryterium, które rzeczywiście pozwala nam podzielić populację na dwa rozłączne podzbiory, tyle że jest:
a) Mało praktyczne - będziesz wszystkim robił badanie genotypu?
b) Mocno jednak czasem niezgodne z tym, co powszechnie odbiera się jako "kobietę" i "mężczyznę" (pomijając już nawet wszelkiego rodzaju sytuacje "niestandardowe", niewpisujące się w podział XX/XY, ale w których oczywiście kryterium "czy ma Y" można zastosować, choć może niekoniecznie z sensem, mamy sporo sytuacji gdzie z różnych przyczyn osobniki XX mają wszystkie obserwowalne cechy męskie, a osobniki XY wręcz przeciwnie).
No i clou programu - to odnosi się do kwestii rozłącznej z kwestią roli społecznej, postrzegania itd. Widzisz, problem polega na tym, że obie strony (zarówno ta postępowa do bólu, jak i ta konserwatywna) mieszają pojęcia i sprowadzają całą sytuację do absurdu. Bo pojęcie płci jest szerokie i zależy mocno od kontekstu, w którym się go używa. Jeśli rozpatrujemy kwestie związane z prokreacją, tak naprawdę należałoby wyróżnić trzy płcie - osobniki produkujące komórki jajowe, osobniki produkujące plemniki i osobniki niezdolne do produkcji jednych, ani drugich. Przy czym ma to jedynie trochę wspólnego z przytoczonym przez ciebie podziałem opartym na genotypie.
Natomiast cała istota pojęcia gender odnosi się do postrzegania płci w zakresie społecznym, ról wyznaczanych osobom na podstawie percepcji płci itd. Czyli przenosząc per analogiam sytuację na inne cechy, to trochę tak, jakby ktoś stwierdził, że nie odpowiada mu, że społeczeństwo oczekuje od niego, że skoro jest wysoki, będzie grać w koszykówkę.
Na to nakłada się parę innych czynników (m.in. typowy dla młodzieży bunt przeciwko zastanym normom, albo ekspresja ogólnej niezgody na zastaną sytuację), co powoduje, że część osób będzie dążyć do ekstremum w poglądach i prezentowaniu jakichś skrajnych opinii. Tak było zawsze.
Natomiast część osób faktycznie ma problem wynikający z narzuconej przez społeczeństwo siłą roli i głębokiej niezgodności tego jak oni sami siebie wewnętrznie postrzegają z tym, co otoczenie na nich wymusza (zostawmy na razie kwestie z czego ta niezgodność wynika, bo może to być wiele czynników zarówno natury stricte biologicznej, jak i środowiskowej).
To wszystko nie jest takie proste, jak się wielu osobom wydaje i pod powierzchnią tej całej medialnej gównoburzy jest naprawdę sporo rzeczywistych ludzkich dramatów. Niestety, zamiast sensownej dyskusji i rozważań w kontekście coraz to nowszej wiedzy mamy z jednej strony wyśmiewanie i sprowadzanie do absurdu (choćby przez przytaczanie tych nieszczęsnych helikopterów bojowych) przez stronę, która okopała się w wiedzy sprzed stu lat, gdzie jedyną metodą na "sklasyfikowanie" jako mężczyzna/kobieta był ogląd zewnętrznych cech płciowych, bo po prostu niczego innego nie znaliśmy (i niechybnie prowadziło to do wielu tragedii ludzkich), a z drugiej strony "postępowość" i agresja osób, które powtarzają frazesy bez zrozumienia i rzeczywiście traktują pewne rzeczy ideologicznie.
A tak na marginesie - ciekaw jestem czy/kiedy zaakceptujemy fakt, że po prostu nie wszyscy wpisują się w klasyczny dwubiegunowy schemat K/M. Akceptacja faktu, że nie wszyscy są heteroseksualni, wciąż nie jest powszechna w niektórych społeczeństwach, ale w niektórych pary tej samej płci nie budzą już takich skrajnyc
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 stycznia 2023 o 6:23
Jak chce być obojnakiem niech będzie obojnakiem. Nic mi do tego. To nie jest obojnactwo biologiczne tylko taki jego wymysł i uj.
Twierdzisz więc, że odmiana przez osoby to nie kwestia językowa, ale biologiczna?
Gender jest nauką, nie jest sprzeczny z biologią. Wiem, że słowa prawdy spotkają się z zalewem minusów, nie zmienia to faktu.
Hipotezy naukowe zakładają, że ważniejszym organem jest mózg, niż to co się ma między nogami.
Ale jak ktoś sądzi o sobie inaczej, nie bronię. Przynajmniej wiem, że ktoś używa innego organu niż należy i szkoda marnować czasu na formułowanie argumentów.
@Laufer
"Twierdzisz więc, że odmiana przez osoby to nie kwestia językowa, ale biologiczna?" - nie. Odmiana językowa jest powiązana z biologią. Rodzaj męski, żeński i nijaki mówią Ci coś?
@piotrKrokodyl
Niewiele mówią o biologii. Tapczan to mężczyzna, leżanka to kobieta, dziecko nie jest ani płci męskiej ani żeńskiej, w jednym języku to samo słowo może być rodzaju męskiego, a w innym żeńskiego...
Biologia nie jest tak pochrzaniona. Nie widzę bezpośredniego powiązania.
Jak przyjęte zostanie, że oprócz rodzaju męskiego, żeńskiego i nijakiego są jeszcze inne, to ciągle kwestia językowa. Może, lecz nie musi być uzasadniona biologicznie.
xxxxx x
To całe niebinarne zamieszanie to taki nowy sposób na powiedzenie, że ma się chorobę psychiczną
A to co on bedzie gral w Asterixie i obelixie? No bo gdzie inaczej jeden z bohaterow nazywalby sie Actoronix?
Actoronixie! Axtoronixie! Ona znowu udaje ze jest toba!