Od dobrobytu w dupach się przewraca. Tak jest w małej skali jednego domu jak i w dużej skali całego państwa. Nie zadowala ciepła woda w kranie, potrzeba czegoś więcej. Czego? Nie wiem, ale chcę. A potem samotna matka szuka nowego taty dla swoich bombelków a Dobra Zmiana rujnuje i wpędza w biedę.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 stycznia 2023 o 10:44
Ja to może głupi jestem, ale związek opiera się na dialogu i uzupełnianiu się na wzajem. Na miejscu tego gościa sam bym jej wręczył podpisany wniosek o rozwód. Chociaż z drugiej strony to on sam wychował sobie egoistyczną księżniczkę nie wnoszącą od siebie nic do ich związku.
@MG02 Dlaczego od razu zakładasz, że jest egoistyczną księżniczką i nie wnosi nic do związku? Nic o sobie nie napisała. Wyraźnie widać po prostu, że różnią się ich sposoby wyrażania uczuć, co za tym idzie - jej potrzeby w tym względzie nie są zaspokajane. Ten list z kolei jest na tyle romantycznym gestem, że na jakiś czas podziała. Za jakiś czas będzie potrzebowała znowu wielkiego "disneyowskiego" gestu, by przez kilka miesięcy cieszyć się tymi małymi, codziennymi, opiekuńczymi gestami, ale pozbawionymi romantyzmu.
To tak jakbyś miał ochotę na swoje ulubione danie, a codziennie dostawałbyś inne rzeczy. Smaczne, ale ty cały czas myślisz o tym ulubionym, więc tylko cię irytują.
@Cascabel
Zakładam, że jest egoistyczna, bo pisze tylko o swoich potrzebach i tym jak one nie są zaspakajane przez jej męża. Nawet się nie zająkneła o potrzebach męża i nie zastanowiła się czy on jest szczęsliwy w tym związku. Nie pomyślala o tym, żeby porozmawiać o tym wcześniej z mężem, tylko od razu rzuca hasłem rozwód. Jeśli chce dostać to twoje ulubione danie to może o nim powiedzieć a nie od razu gorozić kelnerowi wyjściem z restauracji. Zakładam, że jest księżniczką, bo mąż pomaga jej najdrobniejszych pracach, z którymi ma problem, a ona nie dość, że niepotrafi powiedzieć dziękuję to nawet nie dostrzega tego co on robi dla niej robi płacząc jak bardzo jest przez męża chłodno traktowana. Oczekuje romantycznego disneyowskiego gestu, a czy ona sama zrobila jakiś romantyczny gest? Czy wysiliła się na coś żeby po 5latach zwiazku utrzymać romantyzm? Po jej nastawieniu typu "jest mi źle, domyśl się dlaczego" wątpie, żeby ze swojej strony zrobiła jakikowiek wysiłek.
Myślę, że autorka tego tekstu jest rozpieszczoną egoistyczną księzniczką, bo tak "wychował" ją jej mąż robiąc masaże, naprawiając za nią komuter, służąc za przewodnika nie oczelując w zamian nawet słowa dziękuję, czy chociażby szczerej rozmowy. Ba nawet zbytnio nie protestuje, kiedy księzniczka grozi mu rozwodem jeśli nie połamie sobie dla niej karku spinając się na urwisko po jakieś bzdurne kwiaty.
Może jestem zbyt nowoczesny, ale dla mnie związek to połączenie dwóch ludzi na takich samych prawach. Oboje powinni się szanować, rozmawiajacych ze sobą o swoich problemach i wymaganiach. Jak to ma być dwoje obcych sobie ludzi odgrywających rolę służacego/służącej i kogoś kto przyjmuję wszytsko jako coś należnego to lepiej chyba sobie kogoś do takich prac wynająć
@MG02 W ogóle też nie przedstawiła swojej roli w związku i faktu czy próbowała wcześniej jakoś o tym rozmawiać, czy nie. Nie wiesz, czy on słyszał wcześniej marudzenie, czy kazała mu się domyślać.
@Cascabel
Wnioski można wyciągac tylko ma podstawie inormacji z tekstu i z tego co można się po nim domyśleć. Swoją interpretację opisałem w dość szczegółowo, ale tak na prawdę nienwiadomo, czy historia nie jest zmyślona.
@MG02 Ludzie popełniają błędy, wiec może w pierwszej kolejności lepiej najpierw porozmawiać? Jej błędem było nie mówienie o uczuciach. Ot czasem osoby emocjonalne tak mają, każdy ma wady. Jeśli żona przez plotki z koleżanką przypali obiad, to ty też jej go przypalisz, czy powiesz by następnym razem uważała?
W trakcie przygotowań do wesela moja narzeczona zarzuciła mi przez telefon, że się nie angażuję w to wszystko bo było mi obojętne czy serwetki będą białe czy srebrne... Odpowiedziałem że pracuję za granicą po 12 godzin dziennie aby na to wesele zarobić więc już chyba bardziej zaangażować się nie potrafię a kwestie estetyczne pozostawiam jej... Przepraszam usłyszałem wieczorem...
@kucz10 Więc w ramach przygotowań do ślubu, zamiast poświęcić chwilę narzeczonej i spędzić z nią nieco czasu, wybierasz rolę "płatnika", a jej zostawiasz organizację. Sam odsuwasz się od organizacji. Potem, jeżeli coś ci się nie spodoba, to do niej będziesz miał pretensje, czy do siebie? A może powinieneś docenić fakt, że daje ci możliwość dokonania, kwestionowania, czy akceptowania jej wyborów, bo chce, żeby to był wasz dzień, a nie jej?
@kucz10 Z Twojego komentarza wynika, że kazałeś jej się traktować jak chodzący portfel. Dajesz pieniądze (na które ciężko zapracowałeś, ale jednak pieniądze), ona ma się zająć resztą. Każdy ma taki układ, jaki stworzy, widać wybrałeś "tradycyjny". Mój poprzedni komentarz wynikał z tego, że zastanawiałam się, czy jesteś tego świadomy i że ślub był taki, jak sobie wymarzyłeś.
@Cascabel Z jego komentarza wynika, że niezmiernie istotna kwestia koloru serwetek jest przyćmiona jedynie faktem, że gdyby nie ta awantura, to gość jak zdecydowana większość pozostałych facetów, do końca wesela nie zorientowałby się, że tam były jakieś serwetki.
Równie dobrze on mógłby mieć pretensje, że sam musi na to wszystko zarobić, a ona interesuje się tylko kolorkami i dodatkami.
Przy podejmowaniu każdej decyzji skupiamy się tylko na rzeczach które są dla nas istotne, pozostałe pomijamy - dzięki temu jesteśmy w stanie uprościć rzeczywistość na tyle, żeby decyzja była możliwa do podjęcia.
Kupując laptopa nie zastanawiasz się czy śruby mocujące płytę są calowe czy metryczne, a nawet gdyby ktoś zadał takie pytanie to byłoby Ci wszystko jedno.
Może dobrze, że dla tego gościa bardziej istotnym od koloru serwetek na jego weselu było to kto będzie panną młodą.
@Cascabel możesz mi wierzyć, że daleko mi do bycia bankomatem... Wiele kwestii załatwialiśmy wspólnie ale akurat drobne elementy wystroju były mi obojętne... Nie jestem wielkim estetą. Najważniejsze że już 8 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem... A wesele było dla mnie najlepszą imprezą na jakiej bylem:)
@JPRDLE Raczej, że "niezmiernie istotna kwestia koloru serwetek" jest podstawą do tego, by powiedzieć zamiast czegoś w stylu: "obie mi się podobają, wybierz tę, która tobie bardziej pasuje" coś brzmiącego na to "nie obchodzi mnie to, nie zawracaj mi głowy pierdołami, ja muszę zarobić pieniądze na wesele". Niestety, gdyby sprzedawca przy wyborze laptopa kazał mi wybrać "a śruby mocujące płytę są calowe, czy metryczne?" to zapytałabym chłopaka o zdanie, podobnie jak wtedy, gdy z mamą pytałyśmy tatę, czy bierzemy czarne, czy antracytowe kontakty z dwoma przykładami w dłoniach i przytykając jednego kafelka. I okazało się, że to do dla nas było "obojętne" dla niego o dziwo miało znaczenie na tyle, że był gotów poczekać miesiąc na antracytowe.
@kucz10 Cieszę się, że się udało i moje pierwsze wrażenie odnośnie Twojego komentarza było mylne :)
Swoją drogą - podobno są trzy najbardziej konfliktogenne momenty w związku. Są to: budowa/remont domu/mieszkania, narodziny dziecka i organizowanie wesela. Na pewno jeden przetrwaliście i to bardzo dobrze, jeżeli najbardziej pamiętanym przez Ciebie nieporozumieniem są serwetki.
"...najbardziej pamiętanym przez Ciebie nieporozumieniem są serwetki"
Przez Ciebie, @Cascabel, że "wybiera rolę "płatnika", a jej zostawia organizację."
A najgorsze, ze takie kobiety zamiast powiedzieć "Kochanie, chce romantyczny gest z Twojej strony!" Siedzą jak idiotki i cierpią, a potem zaraz do rozwodu, bo on powinien się domyśleć... W szkole trzeba więcej lekcji z komunikacji, a mnie z spowiedzi...
@Livanir Są gorsze rzeczy. Na przykład kobieta, która wielokrotnie mówi "powinniśmy kiedyś przyjść tu na randkę", "chcę dostać kwiaty", "mam ochotę na romantyczny wieczór", podaje nawet dokładną instrukcję co facet ma zrobić, a i tak tego nie dostaje. Znam osoby, które mówią - na początku, ale gdy ich potrzeby są ignorowane - przestają. A potem zostaje tylko rozwód.
@Cascabel ona czegoś od niego chce ? a może wyjdzie że strefy komfortu i sama zorganizuje randkę czy na czym to jej zależy zamiast oczekiwać samemu nic nie robiąc jasne stereotypowo to on powinien zrobić ale jeżeli takiej zależy to dlaczego sama nie sprubuje zainicjować spotkania
@Livanir z romantycznymi gestami chodzi właśnie o to, by to był gest z serca, on ma pokazać że myślisz o swojej ukochanej (w przypadku mężczyzn), więc ona nie może Ci powiedzieć że tego chce, a już tym bardziej nie sprecyzować CZEGO chce. Takie wymuszone traci cały sens. To już nie chodzi o durne kwiatki, które ona może sobie kupić sama, tylko o to, że facet sam zdecydował, że chce coś ładnego podarować, pomyślał o niej, wybrał prezent/kwiatek/czekoladkę specjalnie dla niej, bo pamiętał. Najlepszy efekt uzyskuje się, kiedy przynosisz, nie wiem, gerbery, a nie róże, bo ci powiedziała kiedyś że gerbery są jej ulubione, przynosisz czekoladę z nadzieniem karmelowym, a nie orzechową, bo ona lubi karmelową, i o tym pamiętałeś. "Spersonalizowane", dopasowane prezenty udowadniają że słuchasz i Ci zależy. Właśnie dlatego ona nie może Ci powiedzieć, powinieneś sam przy rozmowie zapamiętać jakiś szczegół, sam pomyśleć o zakupie
@qwertup W relacjach, które kojarzę i rozpadały się z tego powodu scenariusz jest z reguły ten sam. Po pewnym czasie gdy to kobieta organizuje wszystkie wyjścia, kupuje bilety do kina, szykuje romantyczne kolacje, gdzie często kończy się na tym, że romantyczny wieczór nie wychodzi bo "on jest zmęczony", "kolega napisał, przełóżmy to na kiedyś indziej" przechodzi do stanu, w którym oczekuje, że on też się zainteresuje. A potem dochodzi do wniosku, że randki samej ze sobą nie są złe, podobnie jak samotne wyjścia do kina, na wystawy, a związku nie ma co ciągnąć.
Jeżeli wszystkie spotkania są inicjowane przez jedną stronę, to to nie ma sensu. Niezależnie, czy stroną inicjującą jest kobieta, czy mężczyzna.
@izka8520 Język Miłości dla kobiety to oddać swoje życie dosłownie, czyli zabij się dla mnie jeśli mnie kochasz, przykro mi ale lepiej się trzymać z dala od takich kobiet i każdemu chłopcu mężczyźnie facecie wytłumaczyć że to nie jest miłość, tak nie wygląda miłość i na wszystkich bogów trzymajcie się z daleka od takich toksycznych związków. Naprawdę uważasz że takie zachowanie jest w porządku normalne?, A kobieta jeśli otrzyma swój gest romantyczny co ona zrobi dalej, znajdzie kolejnego frajera?. Jak ona okaże język miłości.
Przypomina mi się jak w serialu "Californication" D.Duchovnemu kazali napisać romantyczną piosenkę i napisał do niej refren: biegunka, biegunka, biegunka....
Typowa dziewczyna ktora musi poczuc wrazenia bo inaczej nudzi jej sie stabilne zycie - taka nie zdradza, ona przezywa przygode by ratowac malzenstwo...
Pomijając już to, że tekst ten jest dość absurdalny, to sama sytuacja nie jest taka nierealna. Kwestia różnych języków miłości. I oczywiście krok z rozwodem jest głupi i niepotrzebny, lepszym pomysłem byłoby po prostu usiąść i porozmawiać o tym czego się potrzebuje. Bo jasne, że zasługuje na docenienie, że mężczyzna o nią dba, troszczy się gdy jest jej źle itd, to właściwie jest najważniejsze i ważniejsze od cukierkowych wyznań. Nie zmienia to jednak faktu, że jest też normalne, że człowiek lubi przynajmniej od czasu do czasu usłyszeć komplement od partnera/partnerki czy nawet zwykłe "kocham cię", "zależy mi" i takie tam. Bycie zimnym, małomównym, skrywającym swoje uczucia, stroniącym od ich wyznawania cały czas naprawdę nie jest dobrym pomysłem, bo to jest jedna ta rzecz, która bezpośrednia trafia do danej osoby. I wydaje mi się, że to naprawdę nie jest fajne kiedy facet z jednej strony pierwszy jest do tego, by okryć partnerkę kocem, gdy cierpi z powodu okresu albo będzie jej "na starość przeczesywał siwe włosy" (jakby na pewno to wiedział), a z drugiej strony nigdy nie odpowie na przytulenie, nie powie nawet czasem, że kocha itd. No na dłuższą metę ciężko jest żyć z kimś, kto jest taką zimną skałą nawet jeśli w zamian za to dosłownie wypełnia wspólną codzienność takimi gestami - bo ludzie zwykle potrzebują też bezpośredniej interakcji, szczególnie od osób do których coś czują i z którymi żyją. Bycie zimnym głazem, co nigdy nie wyznaje uczuć naprawdę jest problemem i żadne super troskliwe gesty tego nie zmienią. Fakt, że lepiej powiedzieć ukochanemu/ukochanej "załóż czapkę", by nie zmarzła/nie zmarzł zamiast setny raz "kocham cię, jesteś najważniejsza/y" itd ale jednak od czasu do czasu by się przydało to powiedzieć, tak po prostu. Bo ludzie to nie roboty i takie wyznania także są wyrazem dbania o siebie i pokazywania, że komuś zależy - nie najważniejszym wyrazem, ale równie istotnym w stabilności związku i myślę, że nie ma co się temu dziwić.
Czy naprawdę istnieją takie głupie kobiety (i ślepe) ?
@katem istnieją....uwierz
@katem to jest text wygenerowany przez AI, z chatgpt. "Napisz krótkie opowiadanie o ..."
@Arek942 j
Jeżeli to jest tekst od AI, to niech ludzkość zaczyna się pakować :D
Od dobrobytu w dupach się przewraca. Tak jest w małej skali jednego domu jak i w dużej skali całego państwa. Nie zadowala ciepła woda w kranie, potrzeba czegoś więcej. Czego? Nie wiem, ale chcę. A potem samotna matka szuka nowego taty dla swoich bombelków a Dobra Zmiana rujnuje i wpędza w biedę.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2023 o 10:44
Ja to może głupi jestem, ale związek opiera się na dialogu i uzupełnianiu się na wzajem. Na miejscu tego gościa sam bym jej wręczył podpisany wniosek o rozwód. Chociaż z drugiej strony to on sam wychował sobie egoistyczną księżniczkę nie wnoszącą od siebie nic do ich związku.
@MG02 Dlaczego od razu zakładasz, że jest egoistyczną księżniczką i nie wnosi nic do związku? Nic o sobie nie napisała. Wyraźnie widać po prostu, że różnią się ich sposoby wyrażania uczuć, co za tym idzie - jej potrzeby w tym względzie nie są zaspokajane. Ten list z kolei jest na tyle romantycznym gestem, że na jakiś czas podziała. Za jakiś czas będzie potrzebowała znowu wielkiego "disneyowskiego" gestu, by przez kilka miesięcy cieszyć się tymi małymi, codziennymi, opiekuńczymi gestami, ale pozbawionymi romantyzmu.
To tak jakbyś miał ochotę na swoje ulubione danie, a codziennie dostawałbyś inne rzeczy. Smaczne, ale ty cały czas myślisz o tym ulubionym, więc tylko cię irytują.
@MG02 Po mojemu- zachowałbyś się wtedy nie lepiej niż ona, gdyby zamiast porozmawiać- wywróciłbyś oczami i dał wniosek o rozwód.
@Cascabel
Zakładam, że jest egoistyczna, bo pisze tylko o swoich potrzebach i tym jak one nie są zaspakajane przez jej męża. Nawet się nie zająkneła o potrzebach męża i nie zastanowiła się czy on jest szczęsliwy w tym związku. Nie pomyślala o tym, żeby porozmawiać o tym wcześniej z mężem, tylko od razu rzuca hasłem rozwód. Jeśli chce dostać to twoje ulubione danie to może o nim powiedzieć a nie od razu gorozić kelnerowi wyjściem z restauracji. Zakładam, że jest księżniczką, bo mąż pomaga jej najdrobniejszych pracach, z którymi ma problem, a ona nie dość, że niepotrafi powiedzieć dziękuję to nawet nie dostrzega tego co on robi dla niej robi płacząc jak bardzo jest przez męża chłodno traktowana. Oczekuje romantycznego disneyowskiego gestu, a czy ona sama zrobila jakiś romantyczny gest? Czy wysiliła się na coś żeby po 5latach zwiazku utrzymać romantyzm? Po jej nastawieniu typu "jest mi źle, domyśl się dlaczego" wątpie, żeby ze swojej strony zrobiła jakikowiek wysiłek.
Myślę, że autorka tego tekstu jest rozpieszczoną egoistyczną księzniczką, bo tak "wychował" ją jej mąż robiąc masaże, naprawiając za nią komuter, służąc za przewodnika nie oczelując w zamian nawet słowa dziękuję, czy chociażby szczerej rozmowy. Ba nawet zbytnio nie protestuje, kiedy księzniczka grozi mu rozwodem jeśli nie połamie sobie dla niej karku spinając się na urwisko po jakieś bzdurne kwiaty.
Może jestem zbyt nowoczesny, ale dla mnie związek to połączenie dwóch ludzi na takich samych prawach. Oboje powinni się szanować, rozmawiajacych ze sobą o swoich problemach i wymaganiach. Jak to ma być dwoje obcych sobie ludzi odgrywających rolę służacego/służącej i kogoś kto przyjmuję wszytsko jako coś należnego to lepiej chyba sobie kogoś do takich prac wynająć
@MG02 W ogóle też nie przedstawiła swojej roli w związku i faktu czy próbowała wcześniej jakoś o tym rozmawiać, czy nie. Nie wiesz, czy on słyszał wcześniej marudzenie, czy kazała mu się domyślać.
@Cascabel
Wnioski można wyciągac tylko ma podstawie inormacji z tekstu i z tego co można się po nim domyśleć. Swoją interpretację opisałem w dość szczegółowo, ale tak na prawdę nienwiadomo, czy historia nie jest zmyślona.
@Livanir
Jeśli zachowałbym się tak samo jak ona to było by dokładnie to na co ona zasługuje, wiec jak najbardziej sprawiedliwie :)
@MG02 Ludzie popełniają błędy, wiec może w pierwszej kolejności lepiej najpierw porozmawiać? Jej błędem było nie mówienie o uczuciach. Ot czasem osoby emocjonalne tak mają, każdy ma wady. Jeśli żona przez plotki z koleżanką przypali obiad, to ty też jej go przypalisz, czy powiesz by następnym razem uważała?
@Livanir
Nie piszemy o przypaleniu objadu tylko o chęci rozwodu.
W trakcie przygotowań do wesela moja narzeczona zarzuciła mi przez telefon, że się nie angażuję w to wszystko bo było mi obojętne czy serwetki będą białe czy srebrne... Odpowiedziałem że pracuję za granicą po 12 godzin dziennie aby na to wesele zarobić więc już chyba bardziej zaangażować się nie potrafię a kwestie estetyczne pozostawiam jej... Przepraszam usłyszałem wieczorem...
@kucz10 Więc w ramach przygotowań do ślubu, zamiast poświęcić chwilę narzeczonej i spędzić z nią nieco czasu, wybierasz rolę "płatnika", a jej zostawiasz organizację. Sam odsuwasz się od organizacji. Potem, jeżeli coś ci się nie spodoba, to do niej będziesz miał pretensje, czy do siebie? A może powinieneś docenić fakt, że daje ci możliwość dokonania, kwestionowania, czy akceptowania jej wyborów, bo chce, żeby to był wasz dzień, a nie jej?
@Cascabel moja żona (już teraz) zrozumiała... Ty jak widać nie....
@kucz10 Z Twojego komentarza wynika, że kazałeś jej się traktować jak chodzący portfel. Dajesz pieniądze (na które ciężko zapracowałeś, ale jednak pieniądze), ona ma się zająć resztą. Każdy ma taki układ, jaki stworzy, widać wybrałeś "tradycyjny". Mój poprzedni komentarz wynikał z tego, że zastanawiałam się, czy jesteś tego świadomy i że ślub był taki, jak sobie wymarzyłeś.
@Cascabel Z jego komentarza wynika, że niezmiernie istotna kwestia koloru serwetek jest przyćmiona jedynie faktem, że gdyby nie ta awantura, to gość jak zdecydowana większość pozostałych facetów, do końca wesela nie zorientowałby się, że tam były jakieś serwetki.
Równie dobrze on mógłby mieć pretensje, że sam musi na to wszystko zarobić, a ona interesuje się tylko kolorkami i dodatkami.
Przy podejmowaniu każdej decyzji skupiamy się tylko na rzeczach które są dla nas istotne, pozostałe pomijamy - dzięki temu jesteśmy w stanie uprościć rzeczywistość na tyle, żeby decyzja była możliwa do podjęcia.
Kupując laptopa nie zastanawiasz się czy śruby mocujące płytę są calowe czy metryczne, a nawet gdyby ktoś zadał takie pytanie to byłoby Ci wszystko jedno.
Może dobrze, że dla tego gościa bardziej istotnym od koloru serwetek na jego weselu było to kto będzie panną młodą.
@Cascabel możesz mi wierzyć, że daleko mi do bycia bankomatem... Wiele kwestii załatwialiśmy wspólnie ale akurat drobne elementy wystroju były mi obojętne... Nie jestem wielkim estetą. Najważniejsze że już 8 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem... A wesele było dla mnie najlepszą imprezą na jakiej bylem:)
@JPRDLE Raczej, że "niezmiernie istotna kwestia koloru serwetek" jest podstawą do tego, by powiedzieć zamiast czegoś w stylu: "obie mi się podobają, wybierz tę, która tobie bardziej pasuje" coś brzmiącego na to "nie obchodzi mnie to, nie zawracaj mi głowy pierdołami, ja muszę zarobić pieniądze na wesele". Niestety, gdyby sprzedawca przy wyborze laptopa kazał mi wybrać "a śruby mocujące płytę są calowe, czy metryczne?" to zapytałabym chłopaka o zdanie, podobnie jak wtedy, gdy z mamą pytałyśmy tatę, czy bierzemy czarne, czy antracytowe kontakty z dwoma przykładami w dłoniach i przytykając jednego kafelka. I okazało się, że to do dla nas było "obojętne" dla niego o dziwo miało znaczenie na tyle, że był gotów poczekać miesiąc na antracytowe.
@kucz10 Cieszę się, że się udało i moje pierwsze wrażenie odnośnie Twojego komentarza było mylne :)
Swoją drogą - podobno są trzy najbardziej konfliktogenne momenty w związku. Są to: budowa/remont domu/mieszkania, narodziny dziecka i organizowanie wesela. Na pewno jeden przetrwaliście i to bardzo dobrze, jeżeli najbardziej pamiętanym przez Ciebie nieporozumieniem są serwetki.
@Cascabel wszystkie te momenty mamy za sobą na szczęście :)
"...najbardziej pamiętanym przez Ciebie nieporozumieniem są serwetki"
Przez Ciebie, @Cascabel, że "wybiera rolę "płatnika", a jej zostawia organizację."
@RomekC Przeze mnie osobiście nie, znam za to dwa śluby do których nigdy nie doszło z tego powodu i kojarzę jeden rozwód.
Lepiej się nie pobrać lub szybko rozwieść jeśli ktoś opiera szczęście małżeństwa na "kolorze serwetek", @Cascabel ;-)
A kierowca autobusu wstał i bił brawo.
JIZAZ ten tekst jest głupszy niż tapeta w groszki. Oddajcie mi moje 150 sekund życia!
Ile jeszcze, takich bzdurnych, ckliwych historyjek, pojawi się tutaj?
Na początku tekstu wiedziałem, że jest głupia, dobrze, że sama do tego też doszła.
A najgorsze, ze takie kobiety zamiast powiedzieć "Kochanie, chce romantyczny gest z Twojej strony!" Siedzą jak idiotki i cierpią, a potem zaraz do rozwodu, bo on powinien się domyśleć... W szkole trzeba więcej lekcji z komunikacji, a mnie z spowiedzi...
@Livanir Są gorsze rzeczy. Na przykład kobieta, która wielokrotnie mówi "powinniśmy kiedyś przyjść tu na randkę", "chcę dostać kwiaty", "mam ochotę na romantyczny wieczór", podaje nawet dokładną instrukcję co facet ma zrobić, a i tak tego nie dostaje. Znam osoby, które mówią - na początku, ale gdy ich potrzeby są ignorowane - przestają. A potem zostaje tylko rozwód.
@Cascabel ona czegoś od niego chce ? a może wyjdzie że strefy komfortu i sama zorganizuje randkę czy na czym to jej zależy zamiast oczekiwać samemu nic nie robiąc jasne stereotypowo to on powinien zrobić ale jeżeli takiej zależy to dlaczego sama nie sprubuje zainicjować spotkania
@Livanir z romantycznymi gestami chodzi właśnie o to, by to był gest z serca, on ma pokazać że myślisz o swojej ukochanej (w przypadku mężczyzn), więc ona nie może Ci powiedzieć że tego chce, a już tym bardziej nie sprecyzować CZEGO chce. Takie wymuszone traci cały sens. To już nie chodzi o durne kwiatki, które ona może sobie kupić sama, tylko o to, że facet sam zdecydował, że chce coś ładnego podarować, pomyślał o niej, wybrał prezent/kwiatek/czekoladkę specjalnie dla niej, bo pamiętał. Najlepszy efekt uzyskuje się, kiedy przynosisz, nie wiem, gerbery, a nie róże, bo ci powiedziała kiedyś że gerbery są jej ulubione, przynosisz czekoladę z nadzieniem karmelowym, a nie orzechową, bo ona lubi karmelową, i o tym pamiętałeś. "Spersonalizowane", dopasowane prezenty udowadniają że słuchasz i Ci zależy. Właśnie dlatego ona nie może Ci powiedzieć, powinieneś sam przy rozmowie zapamiętać jakiś szczegół, sam pomyśleć o zakupie
@qwertup W relacjach, które kojarzę i rozpadały się z tego powodu scenariusz jest z reguły ten sam. Po pewnym czasie gdy to kobieta organizuje wszystkie wyjścia, kupuje bilety do kina, szykuje romantyczne kolacje, gdzie często kończy się na tym, że romantyczny wieczór nie wychodzi bo "on jest zmęczony", "kolega napisał, przełóżmy to na kiedyś indziej" przechodzi do stanu, w którym oczekuje, że on też się zainteresuje. A potem dochodzi do wniosku, że randki samej ze sobą nie są złe, podobnie jak samotne wyjścia do kina, na wystawy, a związku nie ma co ciągnąć.
Jeżeli wszystkie spotkania są inicjowane przez jedną stronę, to to nie ma sensu. Niezależnie, czy stroną inicjującą jest kobieta, czy mężczyzna.
Doskonałe.
Ze wszystkich historii które nigdy się nie wydarzyły ta nie wydarzyła się najbardziej.
Tak to jest, kiedy jej język miłości to gesty romantyczne, a jego praktyczne. Po prostu się nie rozumieli
@izka8520 Język Miłości dla kobiety to oddać swoje życie dosłownie, czyli zabij się dla mnie jeśli mnie kochasz, przykro mi ale lepiej się trzymać z dala od takich kobiet i każdemu chłopcu mężczyźnie facecie wytłumaczyć że to nie jest miłość, tak nie wygląda miłość i na wszystkich bogów trzymajcie się z daleka od takich toksycznych związków. Naprawdę uważasz że takie zachowanie jest w porządku normalne?, A kobieta jeśli otrzyma swój gest romantyczny co ona zrobi dalej, znajdzie kolejnego frajera?. Jak ona okaże język miłości.
A ona przyznała, jaka głupia była?! Raczej tego dnia wolała jogurt, nie mleko.
Przypomina mi się jak w serialu "Californication" D.Duchovnemu kazali napisać romantyczną piosenkę i napisał do niej refren: biegunka, biegunka, biegunka....
Takie samo skojarzenie przy czytaniu tego.
Typowa dziewczyna ktora musi poczuc wrazenia bo inaczej nudzi jej sie stabilne zycie - taka nie zdradza, ona przezywa przygode by ratowac malzenstwo...
Pomijając już to, że tekst ten jest dość absurdalny, to sama sytuacja nie jest taka nierealna. Kwestia różnych języków miłości. I oczywiście krok z rozwodem jest głupi i niepotrzebny, lepszym pomysłem byłoby po prostu usiąść i porozmawiać o tym czego się potrzebuje. Bo jasne, że zasługuje na docenienie, że mężczyzna o nią dba, troszczy się gdy jest jej źle itd, to właściwie jest najważniejsze i ważniejsze od cukierkowych wyznań. Nie zmienia to jednak faktu, że jest też normalne, że człowiek lubi przynajmniej od czasu do czasu usłyszeć komplement od partnera/partnerki czy nawet zwykłe "kocham cię", "zależy mi" i takie tam. Bycie zimnym, małomównym, skrywającym swoje uczucia, stroniącym od ich wyznawania cały czas naprawdę nie jest dobrym pomysłem, bo to jest jedna ta rzecz, która bezpośrednia trafia do danej osoby. I wydaje mi się, że to naprawdę nie jest fajne kiedy facet z jednej strony pierwszy jest do tego, by okryć partnerkę kocem, gdy cierpi z powodu okresu albo będzie jej "na starość przeczesywał siwe włosy" (jakby na pewno to wiedział), a z drugiej strony nigdy nie odpowie na przytulenie, nie powie nawet czasem, że kocha itd. No na dłuższą metę ciężko jest żyć z kimś, kto jest taką zimną skałą nawet jeśli w zamian za to dosłownie wypełnia wspólną codzienność takimi gestami - bo ludzie zwykle potrzebują też bezpośredniej interakcji, szczególnie od osób do których coś czują i z którymi żyją. Bycie zimnym głazem, co nigdy nie wyznaje uczuć naprawdę jest problemem i żadne super troskliwe gesty tego nie zmienią. Fakt, że lepiej powiedzieć ukochanemu/ukochanej "załóż czapkę", by nie zmarzła/nie zmarzł zamiast setny raz "kocham cię, jesteś najważniejsza/y" itd ale jednak od czasu do czasu by się przydało to powiedzieć, tak po prostu. Bo ludzie to nie roboty i takie wyznania także są wyrazem dbania o siebie i pokazywania, że komuś zależy - nie najważniejszym wyrazem, ale równie istotnym w stabilności związku i myślę, że nie ma co się temu dziwić.
hmm... A to nie jest tak że kobiety kochają emocjami? :)