Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
358 365
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T Tibr
+11 / 11

Widziałem reportaż. Wycinał jakieś znamię, po wycięciu szpital miał go powiadomić o wyniku badań histopatologicznych, nikt nie dzwonił, więc on sam próbował się dowiedzieć, gdy dzwonił kilka razy wciąż nie było wyników, oczywiście ktoś powiedział "spokojnie jak coś wyjdzie zadzwonimy". Oczywiście nikt nie zadzwonił.
Wniosek: w polskich realiach trzeba być upierdliwym i mieć w sobie spory pierwiastek pewnej bezczelności, bo pacjent musi sobie umieć wywalczyć to co qrwa mu się należy. Najczęstsze słowa na onkologii "dlaczego pani/pan tak późno do nas trafiła" jedna strona medalu jest to, że ludzie unikają lekarzy właśnie z przyczyn, że o wsztko trzeba się dopominać, a z drugiej strony jak już trafią to problem z postawieniem diagnozy, bo badania to zbyt duży koszt lepiej wróżyć (tylko jakbym chciał wróżby to bym poszedł do wróżki czy innego Zięby). Przykład anegdotyczny: panie doktorze cały czas bolą mnie stawy w ręce nie mogę nią poruszać, na badaniach okresowych z pracy wyszło mi wysokie OB, czy może mnie pan skierować do specjalisty?
Lekarze w skrócie wziął ręką poruszał i ale po co? gdyby by było coś poważne to by jej pan nie podniósł? Ręce same opadają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2023 o 12:35

I irulax
+6 / 6

@Tibr Albo prochy i spadaj. Jeżeli przez dwa lata i kilkukrotnej wymianie prochów się nie poprawi to pomyślimy. Żeby przynajmniej zwykła ludzka porada typu: panie, porób sobie badania XYZ prywatnie, bo jest podejrzenie czegoś poważnego - co raz częściej ludzie nie chcą czekać kilka miesięcy na zwykle USG.
Często u warszawskiego weterynarza zwierzęta sa lepiej traktowane niż ludzie u lekarza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
+3 / 3

@irulax dokładnie tak jest, czasami jednak prywatnie to zapora finansowa. Mojej koleżanki z pracy u córki w grudniu coś wykryli, na wizytę aby ustalić ewentualny zabieg po którym dopiero po histopatologii dowiedziała by się czy to coś groźnego i jakie leczenie będzie potrzebne umówiona w lutym. Poszła szybciej prywatnie do tegoż lekarza który robił by jej zabieg. Prywatnie byłoby "od ręki" tyle że za 60 tysięcy bez gwarancji wyleczenia i to jest dramat gdy ktoś pracuje płaci a jak potrzebuje...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G gemini1234
+13 / 15

Widocznie lekarze korzystali z klauzuli sumienia. Nie powiadamiali, aby nie stresować pacjenta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2023 o 10:12

I irulax
+3 / 3

Nie wiem czy to jakaś reguła, ale u nas na wschód od Warszawy, szpitale/poradnie to jakieś rzeźnie. Trafić na kogoś kompetentnego i jednocześnie uprzejmego to jak wygrana w totka. Sam się człowieku nie przypilnujesz, nie wywalczysz swoich praw to cię mają w pompie. No, chyba, że masz tam rodzinę ew. znajomych, wtedy jakoś da się załatwić np. badania w rozsądnym terminie.
-----
Np. ostatnio na SORze opiekun poszkodowanej chciał jakieś skargi pisać na recepcjonistkę bo zachowywała się po chamsku.
Jakoś w Warszawie zdecydowana większość białych fartuszków była ok.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D DAREKJP
+1 / 1

Nie wiem jak w innych miastach, ale u mnie w Szczecinie od momentu zgłoszenia zmiany na znamieniu u lekarki rodzinnej, poprzez dermatologa, badania w poradni onkologicznej i wycięcie czerniaka i ponowne cięcie (radykalizacja) - 3 miesiące i mam problem z głowy. Szybko, sprawnie - regularne kontrole…

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Terratozaurus
0 / 0

@DAREKJP Aż zalożyłam konto żeby opisać swoją historię, też jestem ze Szczecina. Od momentu pojawienia się "włókniaka" na twarzy minęły jakieś trzy miesiące zanim poszłam do rodzinnej po skierowanie na wycięcie, wcześniej badanie u dermatologa. Pani dermatolog stwierdziła, że to włókniak, nic groźnego, więc wysłała do chirurga - tam przed wycięciem były dwie wizyty - na pierwszej obejrzenie zmiany, wycięcie dopiero na drugiej. Nikt zmiany nie zbadał histopatologicznie, ale Pani doktor powiedziała,że włókniak to chyba spoko. Po roku włókniak powrócił - droga ta sama, dermatolog, chirurg, wycięcie, brak badania histopatologicznego. Potem trzeci powrót -moja lekarz RODZINNA! zaniepokoiła się że trzeci raz odrasta zmiana i kazała od razu zgłosić u chirurga, że chcę zrobić badanie histopatologiczne, wtedy dopiero dowiedziałam się, że coś takiego istnieje. Pan chirurg był mocno zaskoczony ,powiedział że w moim wieku (23lata) to bardzo mało prawdopodobne,że to coś groźnego, ale skoro rodzinna się zaniepokoiła to ok, wyśle. Po miesiącu dostałam telefon, żeby jak najszybciej zgłosić się do placówki - diagnoza- rak. Od momentu pojawienia się zmiany minęły wtedy już cztery lata, gdyby to był inny rodzaj już bym nie żyła. Szczęście w nieszczęściu, że rak był/jest? podstawnokomórkowy, więc jest szansa, że nie naciekał i samo 4 usunięcie z dużym marginesem tkanek wystarczyło, ale pewności nie ma. Protekcjonalne traktowanie lekarzy na onkologii to w ogóle temat rzeka. Pan chirurg onkologiczny zapytał po co przyszłam i jak wyciągnęłam kartkę z czterema pytaniami na które chciałam poznać odpowiedź to mnie wyśmiał - byłam na drugi dzień po diagnozie, nie jestem lekarzem, miałam kilka wątpliwości, które chciałam rozwiać. Już nie wspominając o Pani dermatolog, która miała obejrzeć resztę zmian, a nie była w stanie znaleźć dużej blizny po wycięciu raka na twarzy, dość mocno wtedy widocznej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N now0000
0 / 0

@Mistrzunio2022 NO OCZYWIŚCIE

Odpowiedz Komentuj obrazkiem