Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
120 150
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Xar
+7 / 21

Tez nie bylem jakims wielkim fanem geografii w szkole, ale pamietam, ze czym innym jest klimat a czym innym pogoda(stan atmosfery w danej chwili)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
+7 / 21

@Xar Są ludzie dla których jeden dzień opadów śniegu w styczniu są dowodem na wejście w epokę lodowcową.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Bimbol
+2 / 12

@Xar
Ten pan po prostu stosuje dokładnie ten sam chwyt co szury klimatyczne.
Poczekaj do lata na pierwsze upały. Masz to jak w banku że w internecie pojawi zatrzęsienie artykułów o ociepleniu klimatu, o CO2 i konieczności robienia różnych rzeczy dla ratowania planety.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+5 / 15

To że klimat się zmienia ciężko podważyć, ale do bezpośrednich powodów tych zmian już tak oczywiste to nie jest.

Bo w USA np były ostatnio jakieś kataklizmy zimowe, gdzie u nich zimy właśnie były leciutkie :/ .

No ale już załóżmy że ok, ludzkość za to odpowiada. Rządy NIE podejmują żadnych sensownych kroków ku zaradzeniu temu. Ba, wręcz podejmują decyzje odwrotne.
Popatrzmy na motoryzację. Idą w elektryki. Niby fajnie, nie dymią. Jednak to akurat jest guano warte, bo dymi za nie elektrownia to raz. Dwa ich trwałość jest zbyt niska, trzy wymagają dłuższego i bardziej energochłonnego procesu produkcyjnego. Cztery ich utylizacja jest skrajnie problematyczna. Pięć tworzą znaczące zagrożenie pożarowe.
Finalnie pojazdy elektryczne smrodzą tak samo, a niektóre nawet bardziej niż współczesne spalinowce.

Ba. Ekologiczny samochód to przede wszystkim samochód bardzo, bardzo trwały. Taki który zniesie 30 lat tyrania, albo i więcej. Bo to właśnie proces produkcji i utylizacji jest tak drogi.

Kolejna humoreska motoryzacyjna UE. W UE wymagają, aby pierwsza wymiana oleju była po 30tys km, a każda kolejna po min 20tys km. Bo "ekologia". Sęk w tym, że to fizycznie niewykonalne.
Bo obojętnie jak bardzo się postarasz, to idealnie silnika nie złożysz. Proces docierania jest konieczny. I np w USA, pierwsza wymiana oleju jest zalecana po 1-5tys km i każda kolejna wymiana co 10tys km. A mówimy tu o dokładnie tych samych silnikach co idą na Europę. W okresie docierania, z silnika wydobywają się opiłki stali, bo elementy muszą się do siebie dopasować. I jeśli po 1tys km wymienimy olej, to usuniemy te opiłki i cacy. Jednak jeśli wymianę zrobimy po 30tys km, to przez te 30tys km te opiłki będą demolować silnik. Na blacie 30tys km przebiegu, a silnik w stanie jakby miał już ponad 300tys km. Owszem jest filtr oleju, ale on wszystkiego nie wyłapie, zwłaszcza po tym jak się zapcha.
To właśnie dlatego teraz w instrukcji producenci aut dopisują że zużycie oleju rzędu 1l/1000km to normalne XD. Bo nie chcą ludziom remontować silników :P .

To samo dotyczy sprzętów np AGD. Niby coraz bardziej oszczędne sprzęty, tylko co po tym, jeśli pralka kiedyś wytrzymywała bez większych napraw ze 25 lat, a teraz cud jak wytrzyma 5? Różnica w zużyciu prądu nie pokryje zapotrzebowania produkcji i utylizacji 5 pralek EKO. Finalnie więc otrzymujemy skutek odwrotny do zamierzonego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MikeRagnos
-1 / 13

@rafik54321 Wyniki ponad 95% publikacji z dziedzin naukowych zajmujących się klimatem stawiają człowieka jaką główną przyczynę współczesnych zmian klimatu. Polityka walki z ociepleniem klimatu to odrębny temat nie mający żadnego wpływu na źródło problemu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
-1 / 7

@MikeRagnos Tylko jaki okres statystyczny przyjmujemy? Niezbyt mamy punkt odniesienia.

Bo nasze ocieplenie klimatu trwa ile? 100 lat? 200 lat?

Czy w zapisie kopalnym sprzed np 60mln lat, okres np 1000 lat ocieplenia by się zachował? Zwłaszcza że okres np 60mln lat to raptem od kilku cm do 1m. Nawet biorąc ten 1m, to na każdy mm przypada okres 60tys lat. Więc okres 1000 lat to raptem 16um. To jest tak drobne jak elementy w procesorze komputerowym. Pod mikroskopem ciężko to dojrzeć.

Tu jest moja wątpliwość. W tym, że dopiero od kilkuset lat faktycznie prowadzimy precyzyjne archiwa na temat klimatu i nie mamy de facto punktu odniesienia względem dawnych lat czy er.
Bo takie wymieranie dewonu trwało setki tysięcy lat. A i tak w zapisie kopalnym widzimy to jako np 1cm warstwy.

Nie pamiętam szczegółów, ale kojarzę że cały nasz układ planetarny oscyluje w okół czegoś i gdy jest najbardziej oddalony, to właśnie następowały różne wymierania. Teraz właśnie jest okres kiedy takie wymieranie powinno się zacząć.

Czy to na pewno tylko to? Nie wiem. Po prostu uważam że nie mamy wiarygodnego punktu odniesienia. Aby stwierdzić że to na 100% ludzkość odpowiada w całości lub miażdżącej większości za takie zmiany klimatu, musielibyśmy mieć pewność, że w przeszłości takie krótkotrwałe, spontaniczne zmiany klimatu nigdy nie występowały. Nie mamy takich gwarancji.

Wpływ ludzkość na pewno jakiś ma. Bo to możemy wywnioskować z bezpośredniego wpływu konkretnych substancji. Jednak skala tego wpływu to wg mnie niepewna kwestia. Można tu wskazać nawet wiek słońca, im jest ono starsze, tym bardziej będzie "grzać".
A być może to wszystkie kwestie po trochu są tu winne, a ludzkość jest katalizatorem, nie powodem.

Do tego to właśnie polityka walki z klimatem ma bezpośredni wpływ (i zakładając że ludzkość jest w 100% winna zmianom klimatu) jest powodem takich zmian.
Bo jeśli rządy wprowadzają restrykcje które przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego, no to heloł.
Jeśli nakazują wymiany starych, choć sprawnych sprzętów na nowe, co bardziej truje środowisko to jak kurna ma być ok?

W latach 80tych był taki trend robienia samochodów ekologicznych i inżynierowie oraz faktyczni ekolodzy stwierdzili zgodnie, że najbardziej ekologiczny będzie samochód trwały.
Dlatego robili blachy w ocynku które nie gniły. Dlatego ograniczono wysilenie silników aby zniosły więcej. Sęk w tym, że taka polityka nie jest po drodze ekonomii i TU jest pies pogrzebany.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2023 o 13:05

B borg8472
+4 / 6

@MikeRagnos oczywiście że swoje dokładamy, ale to co opisał to jest między innymi 9/10 problemu który stwarzamy jako ludzkość a politycy pod otoczką pseudo ekologi, pewnie pod namową osobników chcących jak najwięcej zarobić przepychają różne idiotyczne pomysły.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W konto usunięte
+3 / 13

@MikeRagnos
Ale problemem dla ludzi nie jest globalne ocieplenie (trwające od tysięcy lat), może nawet jest to zaleta.
Głównym problemem jest tu fakt, że jesteśmy dojeni finansowo, a pozytywnych skutków z tego faktu, zarówno dla nas jak i klimatu, próżno szukać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+3 / 3

@borg8472 fakt. Przykładowo.
Ostatnio poszedłem kupić tarczkę diamentową do elektronarzędzia oraz stopę z rzepem do szlifowania.
Zwisa mi jak to będzie zapakowane. Na moje, to mogłoby być nawet luzem sprzedawane XD. To nie. W plastiku. Po co?

Tak samo kupujemy np papier toaletowy. Czemu w folii? Po co? Równie dobrze można to w kopertę 7XL wsadzić :P . Wiertła mogą markety budowlane kupować w zbiorczych kartonach i sprzedawać na sztuki, albo na wagę, tak jak sprzedają śruby.

Jeśli dobrze popatrzeć to jest na prawdę w pytę produktów które są sprzedawane w plastiku choć niczemu to nie służy.

Ktoś powie "wilgoć w transporcie", ale czemu więc nie zrobić po prostu hermetycznych kontenerów? Zwłaszcza na okrętach to łatwo wykonalne. Cyk blaszany kontener, wypełnić jak najbardziej, strzelić uszczelkę po obwodzie, zrobić 20% próżni i wystarczy. Nic nie skoroduje bo z czym? XD. A ta chwila odpalenia pompy próżniowej to w pytę mniejszy koszt dla środowiska niż masa plastikowych opakowań w środku.

Uważam że my jako konsumenci mamy marginalny wpływ na trucie środowiska, bo kupujemy produkty dla produktu, a nie dla opakowania.
Jeszcze rozumiem plastikowe opakowania które mają funkcję futerału, np walizka na wiertarkę. No to ok, bo chociaż to czemuś służy, ale tak? Tak samo właśnie sporo narzędzi z Yato, sprzedają w kartonach. Raz że taniej, dwa ekologiczniej. Niektórzy powiedzą "jaka bieda bez walizki", ale w sumie jak masz narzędzia w garażu to po cholerę ci walizka? XD, jak i tak sprzęt wisi na jakimś wieszaku.

Podobnie np temat odśnieżania dróg - dlaczego nie dowalić do autobusów pługów na okres zimowy? Wtedy potrzeba mniej pługów do odśnieżania, a sama piaskarka wymaga lżejszego sprzętu pociągowego. A spalanie w autobusie wzrośnie z pługiem minimalnie.

Tak samo budynki. Teraz je się projektuje na 50 lat. Czemu? Powinny być projektowane tak aby wytrzymać min 200 lat. Bo nawet jeśli wcześniej zajdzie konieczność ich wyburzenia, to jeden pies dla środowiska. Jednak jeśli zajdzie potrzeba by postały dłużej, to mogą stać i przeżyć kilka pokoleń.

Ekologia to jak najmniej marnować. Bo nasza planetka poradzi sobie ze wszystkim czym w nią rzucimy. Kwestia czasu. Sęk w tym, aby nie zatruwać jej szybciej niż jest ona w stanie sama siebie oczyszczać ;) .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
-1 / 1

@rafik54321 Pierwszy błąd w założeniach: ludzie wcale nie chcą trwałych produktów. Chcą mieć fajne nowe auto, a nie rumpla sprzed 20 lat, choćby nie rdzewiał.

Drugi błąd: trwałość ma także wady. Pozostając przy autach, porównajmy komfort i bezpieczeństwo podróży supertrwałego mercedesa "beczki" (kiedyś luksusowego) z pierwszą lepszą współczesną skodą z salonu. Nowe technologie chronią ludzi, pomagają im, uprzyjemniają życie. Ale nie da się zmodernizować starego auta, trzeba kupić nowe. Jaki wówczas jest sens budowania supertrwałych konstrukcji? Chyba tylko taki, żeby na złom szły zadbane i sprawne egzemplarze.

Trzeci błąd to założenie, że technologia jest niezmienna, więc jeśli dziś samochody elektryczne buduje się drożej niż spalinowe, to zawsze tak będzie; jeśli dziś 80% prądu pochodzi z paliw kopalnych, to zawsze tak będzie.
Bzdura.
Dzięki upowszechnianiu się pewnych technologii, zyskują one dodatkowe finansowanie - powstają badania, nowe materiały, nowe możliwości. Dzięki temu stara technologia szybko przestaje być rentowna, a nowa tanieje.

No i ostatnie spostrzeżenie: samochód spalinowy jeździ na benzynę (paliwo kopalne), ewentualnie na jakiś zastępnik, który także wymaga spalania, generując zanieczyszczenia. Samochód elektryczny jeździ na prąd, który można pozyskać ze wszystkiego. Prąd będzie dokładnie taki sam, niezależnie od tego, czy wytworzymy go z węgla, czy słońca, czy pedałując na rowerku, zaprzęgając chomika, budując elektrownię spalającą biogaz, wiatrak, turbinę wodną, czy jakiekolwiek inne źródło.
Tak więc samochody elektryczne powinny być dla Ciebie atrakcyjne: nawet kiedy zmienia się miks energetyczny w danym państwie, nie trzeba wymieniać samochodów ani infrastruktury. Trwałość na lata!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MikeRagnos
0 / 6

@rafik54321 Konsensus naukowy oparty jest na ponad 100 000 publikacji z ostatnich 20 lat.
Obecne zmiany klimatu rozpoczęły się około 200 lat temu wraz z rozwojem ery industrialnej. Dobrze ilustrują to wykresy wzrostu zawartości CO2 w atmosferze. Zmiany klimatu można mierzyć nie tylko termometrem. Mamy dane kopalne odnośnie klimatu od 600 mln lat wstecz (skamieliny) do współczesności, w tym bardzo dokładne z ostatnich 100 tys. lat (lodowce). Człowiek jest w 100% odpowiedzialny za obecne zmiany klimatu. Nie było żadnego przesunięcia orbity Ziemi, odwrócenia biegunów, zmian na słońcu czy i innych zjawisk, w ostatnich latach, które mogłyby tak drastycznie wpłynąć na klimat na Ziemi. Jeżeli masz dowody, że jest inaczej zapraszam do dyskusji z klimatologami, może rozwieją Twoje wątpliwości, a może wyśmieją zmęczeni zwalczaniem tych samych pseudoargumentów przez ostatnie 50 lat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+2 / 2

@jonaszewski to dlaczego stare auta idą w górę? Do 20 lat tanieją, ale jak przekroczą 25 lat to zaczynają drożeć. Czemu?
Kiedyś malucha można było kupić za 2 banknoty. Dziś jak maluch ma papiery, to nie kupisz go za mniej niż kilka tysięcy. Często już idą po kilkanaście tysięcy. Więc nie.

Po drugie, ludzie potrzebują narzędzia do wożenia tyłka. Np takiej firmie transportowej zwisa to czy wóz jest nowy czy stary. Ważne czy jest w dobrym stanie i aby był opłacalny.

I wierz mi. Masa ludzi by wolała samochód ciut starszy, ale bardzo pancerny.

" Ale nie da się zmodernizować starego auta, trzeba kupić nowe. " - bynajmniej kolego, oj bynajmniej...
Kiedyś auta nie miały łamanej kolumny kierowniczej. Tylko że da się zrobić na starej kolumnie odpowiednie nacięcie które rozwiązuje problem. Dołożenie poduszek powietrznych też nie jest problematyczne.
Zaadaptowanie nowszych systemów wspomagania jak np ESP nie jest niemożliwe, bo to rozwinięcie systemu ABS, więc w zasadzie do wymiany tylko sterownik i pompa ;) . Da się bardzo dużo poprawić.
Ba, nawet nie wiem czy wiesz, ale całe nadwozia są robione z pojedynczych tłoczonych elementów blachy. Więc w zasadzie samą konstrukcję samonośną (bez poszycia) można znacząco modernizować. Wystarczy wyciąć jeden element i wspawać inny, a potem przykryć poszyciem. To standardowa praktyka np w wojsku ;) . Bo tak jest taniej.

Kolejny twój błąd. Auta elektryczne są starsze niż spalinowe XD. A dopiero dziś nadają się jakkolwiek do użytku. Bez dopłat od państwa nie są totalnie opłacalne, zwłaszcza jeśli do ceny prądu doliczymy podatki paliwowe. Więc aktualna ich opłacalność wynika wyłącznie z ulg podatkowych które się skończą.
Do tego rozwój baterii - te same masz w telefonach komórkowych, tylko mniejsze. Jakoś super postępu nie widać XD.
Za to są technologie alternatywne, głównie wodorowe które pod niemal każdym względem biją na głowę akumulatorowce i spalinowce. Jednak tych rządy nie chcą promować bo może jeszcze by działały.

"Trwałość na lata!" - no właśnie nie XD. Nie potrafisz pojąć że akumulator zbyt szybko się zużywa. Dlaczego zakładasz że twoje auto wytrzyma 20 lat, jeśli telefony komórkowe padają po 3? Heloł...
Problem pożarowy też bagatelizowano, a tu nagle się okazuje że straż pożarna krzyczy o problemie. Akumulatorowce dostają zakaz wjazdu na przeprawy promowe - no ciekawe kuwa czemu? XD.

Akumulator to nie jest technologia rozwojowa.

Poczytaj o aucie Hyperion. TO jest przyszłość, a nie jakieś durne akumulatorowce.
Tam masz trwałość. Przebieg rzędu do 1,6mln km. Nawet biorąc z tego 1/3, to ponad 500tys km to całkiem akceptowalny wynik dla prototypowej technologii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
+2 / 4

@MikeRagnos zdarzało się że konsensus naukowy się potrafił baaaardzo mocno pomylić.
Przytoczę 2 bardzo duże błędy nauki, gdzie naukowcy byli w pewnym czasie niemal jednogłośni:
- "trupie cząstki", dziś znane jako bakterie i wirusy, zostałe wyśmiane przez środowisko naukowe, jako coś nieistniejącego,
- lobotomia - kiedyś uznawana za panaceum na choroby psychiczne, dziś zakazana w większości krajów :/ .

To że konsensus naukowy coś twierdzi, nie oznacza że nie mamy być wobec tego sceptyczni. Znalazłem błąd w powszechnym rozumowaniu. Brak wiarygodnego punktu odniesienia sprzed np 100mln lat. Bez punktu odniesienia, badania są bardzo niewiarygodne. Dlatego własnie jak badamy nowy lek, to dzielimy uczestników testu na 2 grupy. Obie myślą że biorą lek, ale bierze go tylko jedna. Aby właśnie wyeliminować efekt placebo.

A czy mamy dokładny zapis kopalny z roku 78 643 234r przed naszą erą? Mam na myśli dokładnie ten rok, a nie np 75 214 364r przed naszą erą. No nie. A z roku np 1764 już pewnie jakieś sensowne zapisy się znajdą
Ludzie chyba troszkę zapominają o tej skali, o tym gradiencie.
Mamy np Kleopatrę. Faraonkę Egiptu, kojarzymy ją z piramidami, co jest totalną bzdurą, bo mniej czasu minęło od życia Kleopatry do dziś, niż od budowy piramid do życia Kleopatry. A my to postrzegamy jako jedno i to samo.
Im dalej w tył historii chcemy się cofnąć tym bardziej wszystkie ślady stają się uśrednione lub wręcz się zacierają.
100tys lat to baaaardzo wąski okres w dziejach Ziemi która sobie liczy 4 500 000 000 lat :) .

Ba, nawet nie do końca wiemy jak cały klimat działa. Wiemy sporo, ale jeszcze więcej nie wiemy. Gdybyśmy wiedzieli wszystko, to byśmy byli w stanie przewidzieć bezbłędnie prognozy pogody na najbliższe lata :P . A nie jesteśmy ;) .
Więcej pokory.
Temat uważam za wyczerpany, jeśli mimo wszystko nie potrafisz zaakceptować że brak punktu odniesienia względem prehistorii jest tu kluczowy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M MikeRagnos
0 / 6

@rafik54321
"Temat uważam za wyczerpany, jeśli mimo wszystko nie potrafisz zaakceptować że brak punktu odniesienia względem prehistorii jest tu kluczowy."
Jaki punkt zaczepienia. Przecież piszę, że mamy zapis kopalny odnośnie klimatu na Ziemi, umiesz czytać, ze zrozumieniem? Wpisz w google "temperature on earth over time". Dostaniesz kilkadziesiąt stron wykresów.

Czytając wypociny taki głupio mędrców z Internetu utwierdzam się w przekonaniu, że nie warto nic robić z ocieplaniem klimatu. Ludzkość potrzebuje ostrego kopa w dupę. Może brak wody, pożywienia, fala uchodźców z obszarów, które nie nadają się do życia da takim zadufanym tępakom w końcu do 'myślenia'. Pewnie będzie wtedy za późno by zrobić cokolwiek, ale walić to. Ziemia sobie poradzi, ludzkość nie jest warta zachowania.

"Więcej pokory."
Napisał koleś, który uważa, że wie więcej o klimacie niż ponad 90% naukowców siedzących niekiedy całe życie w temacie. xD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2023 o 14:26

C cwanykocur
0 / 2

@rafik54321 ech... Właśnie że mamy wgląd w to jak wyglądał klimat na przestrzeni wielu tysięcy a nawet milionów lat. Badania geologiczne, odwierty lodowców itp. I tak, to są twarde dowody do których odnoszą się naukowcy na całym świecie. Wystarczy poszukać w internecie. Jest cała masa materiałów naukowych na ten temat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C cwanykocur
-2 / 2

@rafik54321 ptysiu wtedy nie było współczesnych metod badawczych. Może przypomnij jeszcze pijawki, spuszczanie krwi modlenie się do relikwi w średniowieczu jako przykład naukowców co się pomylili? Twoje komentarze są dyletantackie i z tezą. Jakby zależało ci na prawdzie starałbyś się najpierw podważyć własną opinię.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
0 / 0

@rafik54321 @rafik54321 Ceny starych aut idą w górę, bo stają się dobrem rzadkim. Normalne. Najdroższe są - uwaga! - samochody parowe, z XIX stulecia. O czym to świadczy?
Mówisz o bardzo głębokiej (i kosztownej!) modyfikacji samochodu - żeby zamontować poduszki powietrzne w samochodzie, który ich nie miał nawet w wysokiej wersji, trzeba praktycznie zbudować od nowa wnętrze. Nacinanie kierownicy na pewno nie jest wcale takie bezpieczne, jak fabrycznie łamana kierownica. Sterowniki też nie są tanie, no i trzeba je podłączyć pod jakiś komputer, znaleźć na nie miejsce, przeciągnąć przewód.
Już nie mówiąc o tym, że po tak daleko idących modyfikacjach mamy w zasadzie całkowicie zmieniony samochód, więc trzeba go ponownie przetestować, np. pod względem stateczności, trzymania się drogi itp. Starzeją się też elementy gumowe i przewody elektryczne, a także korozja zżera różne fragmenty nadwozia i podwozia. Po latach to także wymaga wymiany, nie z powodu jakiegoś postarzania, tylko jako normalny element podlegający zużyciu z czasem.

Nie bardzo rozumiem, gdzie popełniłem rzekomy "błąd", który tryumfalnie wytykasz - auta elektryczne to faktycznie technologia starsza i tym samym bardziej nawet oswojona niż spalinowe, ale ta elektryczność dawnych pojazdów opierała się na akumulatorach kwasowych. To nie jest wiedza tajemna. Co więcej, był czas, kiedy elektryki były bardziej popularne, ponieważ samochody spalinowe były... tak, tak, DROGIE! Dużo droższe od prostych pojazdów elektrycznych. Ale wraz ze skalą produkcji przyszedł spadek cen. Nie trzeba było nawet dopłat. Dokładnie to jest dziś celem upowszechniania elektryków - przekroczenie punktu rentowności dzięki masowości produkcji. Do tego trzeba wytworzyć odpowiedni popyt. Jesteśmy na dobrej drodze.

"rozwój baterii - te same masz w telefonach komórkowych, tylko mniejsze. Jakoś super postępu nie widać" - chyba kpisz. Na przestrzeni ostatnich 30 lat miałem okazję oglądać pojawienie się telefonów komórkowych, których krótki czas życia na baterii (jakieś pół godziny rozmowy, nie więcej) stopniowo rósł. Przeszliśmy od akumulatorów Ni-Cd i Ni-MH przez Li-Ion do Li-Po. Po wprowadzeniu akumulatory litowo-jonowe kosztowały około 3000 dolców za kWh, a teraz to jest ok. 120 dolarów. Pojawiają się też baterie siarkowe. Innymi słowy, ostatnie dwie-trzy dekady to GIGANTYCZNY postęp w zakresie magazynowania energii, zarówno pod względem produkcji, jak i pojemności oraz ceny. Przespałeś to?...

"rządy nie chcą promować bo może jeszcze by działały" - rządy nie promują wodoru? Jak cała strategia Niemiec na wodorze stoi? Jak buduje się instalacje wodorowe? Jak jeżdżą już pojazdy z ogniwami paliwowymi? Z wodorem jest ten problem, że nie wiadomo, jak go bezpiecznie tankować i przechowywać, ale i nad tym się pracuje, przy dużym udziale rządów (Islandia chce się oprzeć na wodorze, również w transporcie). A co z unijną strategią wodorową? Co z rolą Rotterdamu jako hubu wodorowego dla Europy? Oj, warto zgłębić temat, zanim się coś palnie :)

"Nie potrafisz pojąć że akumulator zbyt szybko się zużywa. Dlaczego zakładasz że twoje auto wytrzyma 20 lat, jeśli telefony komórkowe padają po 3?" - ależ to nie telefon pada, tylko jego bateria. Wymiana baterii (która jest coraz tańsza, jak wykazałem wyżej) nie jest problematyczna. Tym bardziej że nie wymienia się całego zestawu, tylko ogniwa o obniżonych parametrach. W dodatku są przypadki samochodów elektrycznych z przebiegiem 300-400 tys. km, które zachowują pojemność baterii na poziomie 95% wartości pierwotnej. Nissan gwarantuje żywotność baterii na 20 lat, czyli więcej niż samochodu.

Reklamujesz Hyperion - fajne auto, tyle że nie jeździ. O ile wiem, to wciąż jeden egzemplarz. W dodatku nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale to samochód... o zgrozo... elektryczny. Ogniwa wodorowe nie spalają wodoru, tylko generują z niego energię elektryczną. Poza tym zalety wodoru są znane, nikt ich nie neguje; problemem jest magazynowanie i tankowanie. Hyperion zakłada zbiorniki ciśn

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Ashardon
0 / 6

Tak zwanym "szurom" (a ja chyba też się do tego zacnego grona zaliczam) nie chodzi o to, że zmian klimatu nie ma, bo o tym uczą już w 5 klasie szkoły podstawowej na geografii, a o to, na ile ma na nie wpływ człowiek i ile "pinionszkuf" zarabiają wpływowi ludzie na przeróżnych eko-przepisach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jonaszewski
-3 / 3

@Ashardon Tyle że ekologiczność lub nieekologiczność oraz wpływ tych przepisów oceniają same szury. Każda próba przedstawienia argumentu naukowego jest zbywana hasłem "rząd przekupił naukowców". Jednocześnie głównym źródłem wiedzy "antyklimatologów" są albo wysrywki jakiejś pani Gieni z Internetu, która naoglądała się filmów z żółtymi napisami, albo poważni profesorowie i doktorzy - tyle że z zupełnie innych dziedzin, na przykład fizjoterapeuci albo dendrolodzy, którzy nic wspólnego z klimatologią nie mają.

Tak więc nawet gdy działania rządów są słuszne, i tak będą krytykowane.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pan_grajek92
0 / 0

są też szury co wierzą że dwutlenek węgla jest szkodliwy, elektryki są ekologiczne a fluor ma zbawienny wpływ na zęby i jest zdrowy :) ociepleniem klimatu czy nie, wiecznie nikt żył nie będzie. bardziej bym się martwił o fit for 55 i pętli która zaciska się na szyi ludzi żyjących w unii :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar komivoyager
0 / 0

Zima, śnieg? Panie, u nas to 30 lat temu kurzyło śniegiem, teraz panocku jakaś takaś taka jesienna plucha, wuj wie o co chodzi. Mamy przełoma styczniowolutowego a na pasku 5 na plusie. Taaaa klimat nic a nic się nie zmienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem