Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
489 496
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
T Tibr
+15 / 15

Wsztko można tłumaczyć w każdym, ale to w każdym zawodzie niską płacą, ciężkimi warunkami... ale to wsztko nie tłumaczy nas z braku człowieczeństwa. Albo się jest człowiekiem albo...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C csnrdi
+6 / 10

czyli egzotermiczna reakcja materiałów z tlenem, więc wzór będzie zależeć od składu opału +tlen, co więcej z tego wzoru można będzie dojść co powstanie po spaleniu

grunt że sam znalazłeś odp na to pytanie! z autorytetami narzuconymi już tak bywa, że prędzej zafundują Ci kompleksy niż oświecenie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wolfi1485
+3 / 13

I co ciekawe, właśnie tacy niekompetentni, wyżarci nauczyciele najwięcej i najgłośniej krzyczą o podwyżki, dodatki, deputaty i choć ze względu na staż zarabiają najwięcej to ciągle im "mało, mało"!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2023 o 11:13

M mieteknapletek
+3 / 9

@Wolfi1485
dziwisz sie?
ci ktorzy byli kompetentni juz dawno pouciekali, jezeli nic sie nie zmieni to za dekade taka nauczycielka jak ta z demota bedzie uwazana za ta dobra

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S seybr
+1 / 5

@Wolfi1485 Tacy nauczyciele uczą i tworzą kolejnych gamoni. Ostatnio na zebraniu mojej córki. Ogólnie chwali klasę, są jakieś drobne problemy. Nauczycielka mówi że dzieci nie czytają lektur. Facet który siedział za mną. Że to głupota, po co czytać lektury. Użyłem kilku argumentów. Nauczycielka poparła moje słowa. Lekturę którą mają omawiać to "Narnia".
Problem szkolnictwa jest jeden. Program jest przeładowany, uczą nieistotnych rzeczy. Kto będzie chciał to będzie sam rozwijał swoją wiedzę. To długi temat. Jeżeli ktoś nie będzie rozwijał, będzie głąbem z danym zawodem. Tylko ja wolę głąba, który zna się na zawodzie niż typa który ma dużą wiedzę a swój zawód nie ogarnie. Z punktu pracodawcy nie jest mi potrzebny typ, który zna wszystkie dorzecza Amazonki.
Nauczyciele wiedzą że mają przeładowany program, ale jakoś nie zbytnio nie chcą walczyć o to. tylko słyszę, kasa kasa i jeszcze raz kasa.
Zdalne nauczanie pokazało, że nauczyciele potrafią być oderwani od rzeczywistości. Pani o angielskiego, dobra zdalna współpraca. Jedyną uwagę jaką do mnie uwagę miała. Uczymy brytyjskiego a nie angielski w wydaniu US. Pochwaliła tak czy siak, bo wiedziała że pomagam dziecku. Za to miałem starcie z inną nauczycielką, syna. Usłyszałem że ja to przecież miałem w szkole. Powinienem wszystko umieć. Odpowiedziałem tak, miałem ale ile lat temu? Zresztą ani zawód ani studia nie powiązane z przedmiotem. Wkur.. się odpowiedziałem jej w języku angielskim. Usłyszałem odpowiedz, że ona nie zna angielskiego. Odpowiedziałem jej, to ja mam być od wszystkiego a pani od jednego przedmiotu? Z końcem roku zmieniła szkołę. Nie było klasy, która by ją lubiła.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Grzegorzkonopacki1
+6 / 12

Miałem podobną sytuację,kiedy na lekcji chemii stara sfrustrowana baba mówiąca "czy" zamiast trzy. Kazała nam zapsywać jakieś wzory ołówkiem. Zapytałem jej czy ów ołówek ma w sobie ołów skoro jego nazwa bierze się od tego właśnie metalu. Babsko parschnęło pogardliwym śmiechem a za nią reszta klasy... publicznie wylano na mnie wiadro pomyj poczym stary kapiszon odrzekł że w moim przypadku mogę sobie pisać kredkami... Były to czasy kiedy nie było jeszcze internetu więc informacja ta nie była do sprawdzenia. Po wielu latach dowiedziałem się przypadkiem z jakiegoś programu,że nazwa ołówek faktycznie wywodzi się od ołowiu gdyż do 15 wieku używano go do zapisysawnia na papirusie potem odkryto grafit,który owinięty sznurkiem służył jako pierwowzór dzisiejszego ołówka. Ale niechęć do chemi towarzyszyła mi już do końca dni w tej szkole.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N next_1
-4 / 4

ciekawa historyja z doopy ...... i co było dalej?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bilutek
-2 / 6

@Grzegorzkonopacki1 - a wystarczyło zajrzeć do encyklopedii. Dziwne, jeśli jej nie miałeś. W tamtych czasach nie znałam nikogo kto by jej nie miał, a nawet jeśli, to była w bibliotece, ale po co się wysilać, nie? Piszesz też tak, jakbyś nie miał lekcji polskiego...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O o1a1e1
0 / 2

Jak może być inaczej, skoro na samej górze od lat pojawiają się jakieś karykatury. Obecnie jest to Czarnek - ideologicznie nastawiony do rzeczywistości osobnik, który pracuje nad tym, aby z edukacji zrobić jeszcze większą taśmę fabryczną. Jemu chodzi, aby wyprodukować ludzi o specyficznym sposobie myślenia. Absolwent ma być tradycjonalistą oraz koniecznie patriotą. Próbują tego uczyć.

Od siebie mógłbym wspomnieć o przynajmniej kilku przypadkach niekompetencji wśród kadry pedagogicznej... O dyrektorce podstawówki, stosującej przemoc fizyczną na podstawie jej widzimisię, a do tego umoczonej politycznie. Wicedyrektorka - jej koleżanka - była jeszcze gorsza. Dzisiaj to radna, na której ciążą zarzuty karne. Chemiczka przedstawiająca doświadczenia za pomocą kaset VHS, bo szkoda jej było wyciągnąć set. "Szkoła nie ma pieniędzy" - mówiła, co okazało się później zwykłym kłamstwem. Po prostu trzymali ją, żeby sobie dociągnęła do emerytury. Polonistki, które swój brak autorytetu chowały za ciągłymi wrzaskami, groźbami i przemocą. Siksy od języków obcych, zaraz po studiach, których jedynym zajęciem było terroryzowanie psychiczne uczniów.
Z bardziej podłych, przypominam sobie wychowawczynię. Pierwsze klasy podstawówki. Dużo się uśmiechała do wszystkich, ale stale pisała skierowania do psychologów z "uwagami". Tyle tego było, że to nią zainteresował się ostatecznie psycholog.
Najgorsze przypadki widziałem jednak na poziomie licealnym. W osławionym Wielickim LO. Chociażby profesorkę od matematyki, która nigdy nie miała czasu nic tłumaczyć. Jedyne, co była w stanie większość nauczyć, to powiedzonka "siadać, siadać i zdawać w czwartek". Jej sposób działania polegał na wyłowieniu z klas tzw. orłów, zrobić z nich (czy chcą czy nie) reprezentację na olimpiady i potem na nich skupiać całą uwagę. Reszta wegetowała. Jak miałem styczność w podstawówce z genialnym nauczycielem matematyki - a przy tym surowym - który potrafił i chciał wpoić wiedzę, tak ta profesorka budzi dzisiaj we mnie śmiech politowania. Może nawet odrazę.
Zdecydowanie najgorszy był jednakże wykładowca "technologii informacji", jak to swojego czasu przemianowano informatykę. Młody facet, takie 30-40 lat wtedy. Pominę, że komputery w tej szkółce były tak pięknie skonfigurowane, że bootowanie trwało ponad 20 minut na każdej maszynie, a wyłączanie drugie tyle. Każda lekcja, dosłownie każda, polegała na bezdyskusyjnym przepisywaniu podręcznika do zeszytu. Słowo w słowo. Żeby jeszcze to źródło wiedzy było aktualne. Niestety, pomimo iż data wydania rokowała nadzieje, to treść była kompletnie zdeprecjonowana. Pamiętam, że szkoda mu było nawet wydrukować mi 1 stronę na konkurs literacki. "Tusz kosztuje" - warknął.
Konkursy... Nawet one były tam sponiewierane... W tym LO był taki "zwyczaj", że po konkursach i olimpiadach koniecznie trzeba było swoje dyplomy oddawać sekretarce, bo na apelach dyrekcja chciała się chwalić sukcesami... Oj tak, sekretarka. Kolejna siksa, której wydawało się, że może mówić do uczniów co chce, bo ma biurko obok drzwi dyrektorki, czyli "plecy".

Nie ukrywam, sporą część winy za zachowanie wielu nauczycieli ponoszą uczniowie. W samej tylko podstawówce widziałem osoby, które dziś mogę określić mianem bandytów. Swojego czasu w mediach głośno było o nakładaniu kosza na głowę jakiegoś instruktora. W placówce, do której sam chodziłem było dużo gorzej. Były narkotyki, alkohol, przemoc, nawet udana próba zabójstwa, kiedy to jeden szkolny psychopata zepchnął ze schodów nauczycielkę będącą w ciąży. Zdarzały się sytuacje rodem z filmów. Także to nie to, że instytucja edukacji ponosi całą odpowiedzialność. Wszyscy krajanie ją dzierżą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2023 o 15:16

J jakisgoscanonim
0 / 0

@o1a1e1 Ja swego czasu uczęszczałem na studia informatyczne. Jeden taki wykładowca, co miał nam dawać wykłady o projektowaniu i programowaniu stron internetowych, to w swoich wykładach miał głównie rzeczy, które powinny być w kodzie, pojęcia i wymagania i w zasadzie tyle. Resztę musieliśmy sami się nauczyć o tym co powinno być w kodzie, wiedząc jedynie, że coś ma być, ale nie wytłumaczono tego, znaczenia wielu pojęć, jak spełniać wymagania etc. Najgorsze, że ten bęcwał uważał się za świetnego, ponoć miał tak wysokie wymagania, że mało który student u niego przechodził do następnego semestru, że musiał obniżyć swoje wymagania. Nieraz były problemy z nim, lubił udawać i ściemniać na swoją korzyść, a to, że pan nie oddał projektu na czas, a to, że nie pracował pan itp.(generalnie prace mieliśmy umieszczać w takim specjalnym systemie, żeby sobie on mógł je sprawdzać.). Na początek jak miałem wysyłać swoje prace na system kontroli, to miałem ciągle z tym problem, system był wyjątkowo rygorystyczny i trudno było wysyłać, nie miałem doświadczeń, a profesor oczywiście nic o tym nie wspomina w wykładach. Więc parę prac było spóżnionych, ale generalnie większość było na styk z terminem. Jednak typ lubił się do tego przy****dalać jakbym nie oddawał nic na termin, choć oczywiście sam doskonale wiedział, że większość było oddawanych przed terminem. Miał też tendencje do utrudnienia egzaminów i umieszczał różne rzeczy, o których nie było na wykładach. A teraz najlepsze: typ to raczej traktował jako drugorzędna praca, bo miał swoją firmę i to było dla niego priorytetem. Często nawet go nie było. Ogólnie bardzo kiepski wykładowca, nie wiem po co w ogóle wykłada. Ogólnie trudny i nieprzyjemny typ.

A co do liceum, to w sumie był dramat, jeśli chodzi o poziom nauczania. Chodziłem wtedy do takiego integracyjnego zespołu szkół, do której chodziło wielu uczniów z niepełnosprawnościami jak ja(głęboki niedosłuch). Jednak w liceum poziom nauczania był śmieszny(w sumie nie miałem wyboru, mogłem tylko robić to co chcieli rodzice, a w liceum tylko klasa humanistyczna była dostępna, takie śmieszne liceum zniknęło mniej więcej rok po maturze), nauczyciele dostosowywali się do uczniów, bo ci nie dawali sobie radę(mała klasa, coś koło 10 osób), podczas gdy ja zostawiałem ich daleko w tyle. Często się nudziłem na lekcjach i zastanawiałem się, kiedy któryś z uczniów odpowie prawidłowo na pytanie, które ciągnie już 2 minuty. Nawet nauczycielka z anglika była wkurzona, że robiłem już następne rozdziały(uwierz mi, potrafili przerabiać 1 rozdział w ciągu 2 lekcji) xD. No i zgadnij dlaczego tylko jedna osoba zdała maturę i kto to był. Liceum było dla mnie na żenującym poziomie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2023 o 15:41

avatar Xar
0 / 2

Jako chemik z wyksztalcenia powiem Ci tak: nie da sie zapisac reakcji chemicznej zachodzacej w ognisku w taki sposob, zeby dziecko w 6. klasie, w dodatku na pierwszych zajeciach, je zrozumialo, zachowujac zasady IUPAC(Unii chemii czystej i stosowanej).

Poza tym, zle sformuowales pytanie: jak zapisac reakcje zachodzace w ognisku, a nie ognisko.

No i najwazniejsze: gwaltowne utlenianie(samo utlenianie jest juz procesem) to opis dwoch aspektow: szybkosci reakcja(reakcja zachodzi gwaltownie) oraz zmiany stopni utlenienia(reakcje redox). Nijak nie mowi ten opis o tym, jakie reakcje zachodza, bo to rownie dobrze moze byc opis zjawiska spalania wodoru, wybuchu granatu albo wrzucenia sodu do wody. W najprostszym zapisie reakcji podaje sie fizyczne substraty pod wzgledem jakosciowym i ilosciowym, w nieco bardziej zlozonym mozna uwzglednic niezbedny katalizator oraz efekt energetyczny

Odpowiedz Komentuj obrazkiem