@Assasinsninja Nie cierpisz "małych dzieci", bo? Taki dzieciak uśmiecha się do Ciebie szczerze, nic w zamian nie chce. Podniesienie kącika ust nie sprawi, że umrzesz na miejscu.
@Ashardon Uśmiech to jest zachęcenie do kontaktu, a dana osoba nie chce ani kontaktu z dzieckiem, ani z rodzicami, ani zbędnych komentarzy ze strony osób towarzyszących.
Ja np. nie cierpię małych dzieci, bo nie posiadają umiejętności myślenia abstrakcyjnego i komunikują się na rejestrach które wywołują u mnie reakcje podobne do tego, jakie większość społeczeństwa ma w momencie gdy kreda piszczy przy pisaniu na tablicy.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 marca 2023 o 11:56
Bokobrody, baki, baczki – rodzaj zarostu u mężczyzn, który wyrasta przed uszami po obu bokach twarzy i rozciąga się od linii owłosienia głowy w kierunku linii brody.
@JRH Również tak robię. Niestety czasami mało brakowało bym dostał po dziobie :D Uważajmy więc do kogo się uśmiechamy. Polska to nie jest przyjazny kraj. Tutaj nie lubią ludzi szczęśliwych....
Ja lubię dzieci, mam do nich dobre podejście, już gdy sam miałem kilka lat to opiekowałem się rodzeństwem, jako młody człowiek prowadziłem zajęcia z robotyki dla dzieci i z tego co wiem dzieciom się bardzo podobały. Jednak co do odpowiadania uśmiechem do nieznanych dzieci, to już zależy od rodzica, bo wielu jest takich, którzy chyba boją się uśmiechającego się faceta, są chyba w społeczeństwie jakieś dziwne, krzywdzące stereotypy dotyczące mężczyzn.
O właśnie przypomniała mi się sytuacja z ostatnich wakacji, gdy dziewczynka płynęła za ojcem w basenie do wyjścia i niedaleko przed schodkami zaczęła panikować i tonąć czego jej ojciec nie zauważył, więc złapałem ją pod pachami i wyniosłem na schodki, to już ojciec zobaczył i mocno mnie odepchnął chcąc się chyba bić, dopiero gdy zobaczył że jego córka kaszle i wypluwa wodę, podniósł rękę i z wyraźnym polskim akcentem powiedział "sory".
Odpowiadam uśmiechem komukolwiek czy czemukolwiek. Zwłaszcza dzieciom i zwierzętom. To jedna z form komunikacji niewerbalnej, a odwzajemnienie uśmiechu to jedynie neutralne i przyjazne uznanie drugiej osoby (ang. acknowledgement). Jeśli ktoś takie zachowanie uznaje za podejrzane to problem ma ten ktoś, nie ty.
Dobrze to widać w UK gdzie zwykły uśmiech jest często dobrym inicjatorem konwersacji z przypadkową osobą, a dorośli uśmiechający się do dzieci są raczej postrzegani jako opiekuńczy (gdyż pewnie sami mają dziecko), zamiast jako potencjalny "sexual predator". Kwestia postrzegania
Tak, uśmiecham się i do dzieci i do dorosłych. Polacy za mało się uśmiechają, inna rzecz, że nie mają za dużo powodów do radości. Wystarczy przejść się na mszę do kościoła, by usłyszeć " radość" w śpiewie wiernych. Po takiej dawce radowania się w Panu można iść się powiesić. Tak większość Polaków została ukształtowana i to na ulicy widać. Młodsze pokolenia Polaków nie mają już" smutnej mordy" jak to określił Linda.
czlowieku, w dzisiejszych czasach to niebezpieczne, jeszcze cię za księdza wezmą
Nie, osobiscie nie cierpie "malych dzieci".
@Assasinsninja Acha! Czyli wolisz duże! A więc jesteś księdzem!
@Assasinsninja Nie cierpisz "małych dzieci", bo? Taki dzieciak uśmiecha się do Ciebie szczerze, nic w zamian nie chce. Podniesienie kącika ust nie sprawi, że umrzesz na miejscu.
@Ashardon To prawda. Z drugiej strony niepodniesienie kącika ust nie sprawi, że dziecko umrze na miejscu. Więc wolna wola z tym uśmiechaniem.
@Ashardon Uśmiech to jest zachęcenie do kontaktu, a dana osoba nie chce ani kontaktu z dzieckiem, ani z rodzicami, ani zbędnych komentarzy ze strony osób towarzyszących.
Ja np. nie cierpię małych dzieci, bo nie posiadają umiejętności myślenia abstrakcyjnego i komunikują się na rejestrach które wywołują u mnie reakcje podobne do tego, jakie większość społeczeństwa ma w momencie gdy kreda piszczy przy pisaniu na tablicy.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2023 o 11:56
A wtedy moje dziecko patrzy wilkiem. :))
Nie.
z ziemi jest jak z bakami- wytrzymasz tylko ze swoim
Bokobrody, baki, baczki – rodzaj zarostu u mężczyzn, który wyrasta przed uszami po obu bokach twarzy i rozciąga się od linii owłosienia głowy w kierunku linii brody.
Ja uśmiecham się nie tylko do dzieci ale również do dorosłych. Uśmiech często potrafi rozładować napiętą atmosferę
@JRH Również tak robię. Niestety czasami mało brakowało bym dostał po dziobie :D Uważajmy więc do kogo się uśmiechamy. Polska to nie jest przyjazny kraj. Tutaj nie lubią ludzi szczęśliwych....
Ja lubię dzieci, mam do nich dobre podejście, już gdy sam miałem kilka lat to opiekowałem się rodzeństwem, jako młody człowiek prowadziłem zajęcia z robotyki dla dzieci i z tego co wiem dzieciom się bardzo podobały. Jednak co do odpowiadania uśmiechem do nieznanych dzieci, to już zależy od rodzica, bo wielu jest takich, którzy chyba boją się uśmiechającego się faceta, są chyba w społeczeństwie jakieś dziwne, krzywdzące stereotypy dotyczące mężczyzn.
O właśnie przypomniała mi się sytuacja z ostatnich wakacji, gdy dziewczynka płynęła za ojcem w basenie do wyjścia i niedaleko przed schodkami zaczęła panikować i tonąć czego jej ojciec nie zauważył, więc złapałem ją pod pachami i wyniosłem na schodki, to już ojciec zobaczył i mocno mnie odepchnął chcąc się chyba bić, dopiero gdy zobaczył że jego córka kaszle i wypluwa wodę, podniósł rękę i z wyraźnym polskim akcentem powiedział "sory".
Odpowiadam uśmiechem komukolwiek czy czemukolwiek. Zwłaszcza dzieciom i zwierzętom. To jedna z form komunikacji niewerbalnej, a odwzajemnienie uśmiechu to jedynie neutralne i przyjazne uznanie drugiej osoby (ang. acknowledgement). Jeśli ktoś takie zachowanie uznaje za podejrzane to problem ma ten ktoś, nie ty.
Dobrze to widać w UK gdzie zwykły uśmiech jest często dobrym inicjatorem konwersacji z przypadkową osobą, a dorośli uśmiechający się do dzieci są raczej postrzegani jako opiekuńczy (gdyż pewnie sami mają dziecko), zamiast jako potencjalny "sexual predator". Kwestia postrzegania
Tak, uśmiecham się bo uśmiech dziecka jest szczery i prawdziwy
do żadnych dzieci się nie uśmiecham, obawiam się wrzasku mdki ... "pedofillll"
Tak, uśmiecham się i do dzieci i do dorosłych. Polacy za mało się uśmiechają, inna rzecz, że nie mają za dużo powodów do radości. Wystarczy przejść się na mszę do kościoła, by usłyszeć " radość" w śpiewie wiernych. Po takiej dawce radowania się w Panu można iść się powiesić. Tak większość Polaków została ukształtowana i to na ulicy widać. Młodsze pokolenia Polaków nie mają już" smutnej mordy" jak to określił Linda.
Dzieci według was się zabija bo to udręka na lata.