@rubberduck13 To wspaniała bajeczka. Dawca i biorca mają minimum 2 lata, podczas których nie mogą się poznać ani wymieniać jakichkolwiek danych pozwalających na identyfikację danej osoby. Chodzi nie tylko o proces rekonwalescencji, ale i o możliwość powtórnego zachorowania przez biorcę. Poza tym 25 krajów w ogóle nie pozwala na coś takiego jak wymiana danych dawcy i biorcy i będą oni dla siebie anonimowi przez całe życie. A będąc zarejestrowanym dawcą możesz użyczyć swojego materiału genetycznego jakiemukolwiek choremu na całym świecie. Zakładając, że bajeczka jest prawdziwa, to w ciągu mniej niż roku od poznania dawcy z biorcą musiałoby dojść do rzeczonego ślubu. Średnio wykonalne. Kierowca autobusu też klaskał...
Skromność tej dawczyni nie zna granic! ;)
Jak już wyzdrowiała to jazda do roboty
Och, jakie słodkie. Jak wspaniale wymyślone. I mdłe. Jak papieskie kremówki.
Ze wzruszenia łza po policzku się toczy.
@rubberduck13 To wspaniała bajeczka. Dawca i biorca mają minimum 2 lata, podczas których nie mogą się poznać ani wymieniać jakichkolwiek danych pozwalających na identyfikację danej osoby. Chodzi nie tylko o proces rekonwalescencji, ale i o możliwość powtórnego zachorowania przez biorcę. Poza tym 25 krajów w ogóle nie pozwala na coś takiego jak wymiana danych dawcy i biorcy i będą oni dla siebie anonimowi przez całe życie. A będąc zarejestrowanym dawcą możesz użyczyć swojego materiału genetycznego jakiemukolwiek choremu na całym świecie. Zakładając, że bajeczka jest prawdziwa, to w ciągu mniej niż roku od poznania dawcy z biorcą musiałoby dojść do rzeczonego ślubu. Średnio wykonalne. Kierowca autobusu też klaskał...
Na ślubie panna młoda powinna się skupić na kimś innym....
serce rośnie
Niektórzy na demotach są tak cyniczni i bezduszni, że po prostu żenada jak się czyta komentarze...
W tak krótkim zdaniu są dwa szczegóły, które krzyczą, do osób znających trochę temat "To bajka".
Tożsamość dawców i biorców jest chroniona. W każdym kraju.