Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
311 319
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
I irulax
+5 / 5

Nie, no nieco przesadziłeś: połowa warsztatu zajęta gratami, karta wędkarska obecnie 350+ cebulionów za sezon za jeden okręg wędkarski (obszar dawnego województwa). :)))) Wejdziesz do sklepu wędkarskiego po robaki -> wydasz 100+ cebulionów. A to nowa żyłeczka, a to spławiczek, porwałeś koszyczki - trzeba dokupić, zanety, gliny, tajemne składniki, pellety itd. Dochodzą wydatki ekstra: parasol wędkarski, krzesełko wędkarskie, namiot wędkarski. Nawet kalesony i majtki... wędkarskie możesz kupić za stosik monet.
----
Podsumowałem ostatnie sezony: 11-12 wypadów na rok, połowione jakiegoś drobiazgu nadającego się do akwarium i może kilka sztuk wygladająch na ryby. Nad wodami tłum ludzi, samochody jeżdżą po upie, łodzie po spławiku, motory krosowe, quady... Nad wodą syf, śmietnik, komary, odchody po krzakach... Rybacy, kłusownicy, wędkarze-mięsiarze (wszystko co na haku to do torby) itd.
---
Dooobra dość, od tego roku czas się opamiętać. :) Nowe hobby znalezione, sprzęt spakowany do szafy - pewnie większość pójdzie do znajomych i/lub na sprzedaż.
Już mi się zwyczajnie szkoda zrobiło ryb w naszych wodach - zaczynają mieć za mocno pod górę. Do typowych zagrożeń od ludzi doszły jeszcze: plaga kormoranów, wydry, niski stan wód, zanieczyszczenia, brak tlenu, widać coraz częstsze choroby i pasożyty.

Wędkarstwo było sposobem na odetchnięcie od codziennej rzeczywistości, posiedzieć w ciszy gdzieś nad wodą, zaspokoić namiastkę prehistorycznego instynktu łowcy. Ryby wcale nie były najważniejsze.
Obecnie zrobił się z tego grajdoł, jak bryczki na Morskie Oko dla trapera. No i po ptokach.
Rozpisałem się dla tych, którzy nie wiedzą o co biega tym dziwakom w karzakach z jakimś kijem. ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+3 / 3

@irulax
Mnie to nigdy nie jarało, hobby zbyt statyczne. Niemniej ująłeś sprawę z fajnej strony.

Wolę cieszyć się przyrodą w ruchu. Rybę zjem, ale kupioną w sklepie lub w dobrej restauracji. I uważać trzeba, bo często oferowany jest syf, a nie ryby.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I irulax
0 / 0

@michalSFS W wędkarstwie sporo ludzi znajdzie coś dla siebie. Są karpiarze którzy potrafią rozbić majdan na kilka dób w oczekiwaniu na to jedno branie. Inni wyskakują na kilka godzin ze spławiczkiem czy gruntem z koszykiem zanętowym. Ale są spinningiści potrafiący robić po kilka kilometrów z buta uganiając się za pstrągiem. Ktoś lubi łowić samotnie, ktoś inny lubi wyjazdy całą ekipą. Zawodnicy zawzięcie rywalizują, dziadki jeszcze łowią przedpotopową wędą z bambusa. :)
Łowić można cały rok - oczywiście niektóre gatunki ryb mają okresy ochronne. Kiedyś nad znaną ostrogą na Wiśle, w styczniu chyba i w zadymkę śnieżną, widziałem dwóch wędkarzy kolebiących się jak pingwiny dla rozgrzewki. :)
Niestety, w porównaniu do Europy, nasze wody zostały przetrzebione rabunkową gospodarką. Nasz Związek Wędkarski zdaje się zbierać kupę siana robiąc niewiele dla samych ryb. Masa regulaminów, biurokracji itp.
Bedzięsz gdzieś np. w Skandynawii - zachęcam aby zorganizować sobie wyprawę wędkarską choć na kilka godzin. U nas - nie będę przekonywał czy namawiał.
W sumie to tylko jeden sposób z wielu na spędzanie wolnego czasu w plenerze. :) Pozdrawiam

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nicoz
+2 / 2

Po 1: Jak dasz człowiekowi muchomora, to będzie najedzony do końca życia. Po 2: Mężczyzn w średnim wieku mających "hobby" można podzielić na 3 grupy. Pierwsza z nich to "sprzętowcy". Tym osobom wcale nie chodzi o łowienie ryb, jazdę na motocyklu, wyprawy terenówką czy gaming. Oni czerpią satysfakcję z kolekcjonowania, budowania, szykowania, następnie porównywania z innymi i posiadania lepszego. Tacy wydają każde pieniądze na wędkę z wibranium, kartę ultra graficzną czy też zestaw odpornych na uderzenia meteorytów wyprawowych skrzynek do auta, do których nigdy nic nie spakują. Sprzęt staje się celem samym w sobie. Tak naprawdę ich hobby jest kolekcjonerstwo. Druga grupa, którą przedstawiam jako jedną, choć jest podzielona to osoby zwracające uwagę na towarzystwo innych - bądź też jego brak. Do tej grupy zaliczamy udręczonych mężów, których wymówką, by zniknąć z pola widzenia żonie jest chodzenie na ryby, na motocykl, do garażu. Będą oni tam po prostu przebywali, niekoniecznie koncentrując się na skuteczności połowu. Niektórzy z nich będą za to szukali towarzystwa podobnych sobie, np by osuszyć flaszkę. Trzecia grupa to spragnieni osiągnięć i rywalizacji. Oni naprawdę będą próbowali coś złowić, będą żądni wyników, atencji i rywalizacji. Zazwyczaj taka pasja trwa 3-5 lat. Widziałem kiedyś amerykańskiego mema: przedstawiał wypasiony karabin, wędkę i rozkręconego muscle cara. Podpis: "Panowie, po ukończeniu 40-stki, dla większości z nas jedna z tych rzeczy stanie się ostatnim sensem życia". Jak myślicie, jaki zestaw najczęstszych hobby pasuje do kryzysu wieku średniego przeciętnego Polaka?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Ricochet69
+1 / 1

Gdzie te czasy gdy do złowienia ryby wystarczył leszczynowi kij, trochę żyłki z haczykiem i robaki wygrzebane z ziemi ...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar lokutus
+1 / 1

Odpowiedz Komentuj obrazkiem