Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
6842 7206
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
L Lejen
+4 / 14

Oooo nieźle 100% plusów , szykuje się głowna :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S saszka91
-1 / 13

Ooo świetne...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E ewewew
-3 / 9

będzie główna

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tullius
+2 / 10

gratuluje pomysłu +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Tentar
+9 / 11

Można spytać kto na obrazku?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jendrek90
+74 / 80

Richard Winters... przez pewien czas dowódca kompani E 505 pułku, 101 DPD("Band of brothers", "Kmpania braci") poprowadził w bodajże Holandii atak, w którym żołnierze biegli przez nie osłonięte pole, żeby ich nie narażać(mógł ich wysłać samych) pobiegł przodem sam, a oni dopiero po chwili do niego dołączyli...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zielnik
+3 / 3

101st Airborne Division 506 Paratroopers Infantry Regiment, E company... ale co tam warto plusować błędne informacje, nie? "Mógł ich wysłać samych" no jasne, bo to takie pipy były... "w bodajże gdzieśtam w Holandii, ale nie wiem do końca i tak sobie pisze"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Snufkin
0 / 2

Świetne

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P prezes3009
+8 / 8

łap się łap się ;)
Fortis cadere, cedere non potest - Mężny może paść, ustąpić nie może.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Tentar
0 / 4

Dziękuję, wielki plus, jak dla mnie powinno na główną trafić, no ale...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marcinsms
+2 / 4

Świetne zasłużona główna!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A asiekps
+2 / 2

Brawo Brawo! Dick Winters :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar daVidYO
+1 / 1

świetne! +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Colin666
+28 / 32

Na przód, mówią gdy jest atak, a za mną gdy się wycofują :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R ReactorPro
+66 / 74

Ja znam takiego co krzyczy zazwyczaj "NAPIERD*LAMY!"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Moooras
0 / 0

Ładne. Plus

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Wojteq
+5 / 5

Polecam zapoznać się z Kompania Braci, świetna książka i serial na jej podstawie :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Albreck
+14 / 14

I to jest wreszcie przykład (de)motywatora, która wali w potylicę swoim przesłaniem, fajnie, że po tak długim czasie wreszcie coś tak dobrego, gratuluję!;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Zmiennocieplny
-3 / 15

Autor demotywatora zapomniał także o dowódcach krzyczących "ani kroku wstecz! Kula w łeb dla każdego, który będzie próbował się wycofać!". Wujek Stalin się kłania. @Kamil9414 - sugeruję wyłączyć demotywatory, odłączyć komputer od prądu i chwycić w łapy słownik ortograficzny. I najlepiej go przeczytać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J Jednorozec
+2 / 2

ej no, jeszcze są tacy którzy mówią "za nim" :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D delmadelma
+2 / 4

ci co dają minusy to chyba nie wiedzą oco chodzi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KK1934
0 / 2

"To jest prawdziwy demotywator" Zajebiste! pozdrawiam +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nielubiebachorow
-1 / 65

No, dobra, popodniecaliście się, a teraz realia. Otóż dowództwo nie powinno brać udziału w walce. Dowódcy są od tego, żeby ustalić plan działań, a następnie bitwą zarządzać, dlatego muszą być na bezpiecznej pozycji, aby móc reagować. Jeśli bezmyślnie rzucą się do walki, nic z tego nie będzie. To jak z szachami - walczysz, dopóki jest król, jeśli zabiją króla, możesz mieć całą armię, ale walka jest przegrana. Wszystkich bezmyślnych, bez jakiejkolwiek iedzy o taktyce, ale za to podatnych na hasełka, zachęcam do minusowania, pokażcie, ilu was jest. To z was właśnie jest mięso armatnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T traper2414
0 / 0

Wszystko fajnie, tak mówią podręczniki i doktryna, tylko są sytuacje wykraczające poza schematy i wtedy zaczyna się pole do popisu dla urodzonych liderów. Dowódca jest od tego, żeby dowodzić i chronić swoje życie, ponieważ od niego zależy więcej niż od szeregowca. Tylko że zdarzają się sytuacje, w których należałoby się zachować jak książę Poniatowski na grobli pod Raszynem: osobiście poprowadzić atak na bagnety, kiedy nie można już liczyć na taktykę, tylko na własne poświęcenie i na to że posiada się autorytet na tyle duży żeby pociągnąć za sobą swoich ludzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T traper2414
0 / 0

poza tym postać majora Wintersa jest trochę przereklamowana. takich oficerów jak on było wielu, nie tylko w armii amerykańskiej, która, jak by nie patrzeć, była na tym teatrze wojennym na gościnnych występach

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lechu90
+2 / 4

Currahee!!!!!!!!!!!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Legale
+2 / 2

Winters:) ale Sobel by bardzo zdemotywowal:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar dusia5461
+1 / 1

Hm. Trafia w serce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dyniondg
0 / 0

gratuluje pomysłu "+"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Frycu
0 / 2

Dobry demot bylby wtedy gdyby jeszcze bylo zrodlo podane -.-

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V Valw
+4 / 4

nielubiebachorow- ale nie jest powiedziane, którzy są lepsi. Ja też uważam, że jak dowódca się rzuci do ataku żaden z niego pożytek. Jagiełło pod Grunwaldem stał na wzgórzu i wygraliśmy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V vg2
-2 / 4

a ten mówił to pierwsze czy drugie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DwaiD
-3 / 7

nielubiebachorow jesteś kretynem. Myślę, że demot nie mówi o panach generałach, ale o dowódcach pomniejszych oddziałów :] ode mnie +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Murtagh
0 / 8

nielubiebachorow ma absolutną rację. Z armią jest jak z firmą budowlaną. Czy szefa/zastępcę weźmiemy do pracy fizycznej? Nie. Tak samo jest z wojskiem. Dowódca jest po to, aby kontrolować sytuację taktyczną, a nie biegać z karabinem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar arsenalista
0 / 2

a Ulrich von Jungingen walczył i Krzyżacy dostali po dupsku ;p

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G grabash2
+3 / 3

Dla wszystkich nadinterpretujacych-nalezy rozrozniac szczeble dowodzenia.Oczywistym jest,ze general nie bedzie bral czynnie udzialu w bezposrednim starciu.Podlapujac analogie do szachow-on jest graczem,pionki sa szeregowymi,figury sa dowodcami grup,oddzialow,plutonow,oficerami.I nie mowcie,ze Ci nie biora udzialow w walkach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J JayL
+2 / 2

Ale jeśli firma jest na skraju bankructwa to co, szef będzie siedział z założonymi rękami? Tak jest też w wojsku, jeśli morale opada a absolutnie NIE MOŻNA odpuścić, to zadaniem dowódcy jest zmotywowanie swoich ludzi do walki. Czasem w tym celu musi poświęcić życie, ale cóż, taka jego rola.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jamaikaa
0 / 2

nareszcie oryginalny tekst, a nie z cod'a :p wielki +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H Hedin
+1 / 3

Biorą.. ale każdy dowódca, nawet na szczeblu pojedynczego oddziału musi brać pod uwagę kilka czynników. Idąc pierwszy motywuje swoich ludzi i zachęca do walki, ale MUSI zdawać sobie sprawę z tego że jak zginie to nawet zajebiście zmotywowani żołnierze są do dupy.. Dlatego wcale nie jest powiedziane że Ci co mówią "za mną" są jacyś lepsi od tych co mówią "naprzód"..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T towarzyszwasyl
+1 / 1

Major Richard Dick Winters, mozna o nim przeczytac w ksiazce "Wielki Brat" i "Kompania Braci", polecam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P prezes3009
+1 / 1

Tu jest napisane tylko na jakich się dzielą, a nie kto jest lepszy! Przez swoje nadinterpretacje psujecie niepotrzebnie statystyki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Menen
0 / 2

nie ma to jak cytaty prosto z książek :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T towarzyszwasyl
0 / 0

romek mowa o Romanie Polko?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H Hedin
+2 / 6

"Strony w szachach dzielą się na białe i czarne".. co w tym demotywującego?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar remonemo
-1 / 1

Świetny demot +. Chwała Polskim dowódcom

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Tentar
+1 / 5

No jeżeli chodzi o II wojnę światową to u nas nie miał kto wołać "za mną" bo zostali zamordowani w Katyniu, Kozielsku i Ostaszkowie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar outlawsokon
0 / 2

piekny demot...takich brakuje ostatnio.... +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Loona
-1 / 3

dobry demot, naprawdę

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar quintus2610
-4 / 16

Na przód i za mną może oznaczać to samo. Dowódca, który sam bierze udział w ataku jest idiotą. Dowódcy dzielą się na umiejących dowodzić i nie umiejących. Demot słaby [-] się czepiam, ale cóż... :) pozdro

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Dudzik1989
-1 / 3

piękny demot. Bardzo głeboki sens ;) wielki +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JamaL
+10 / 12

no i jeszcze francuscy dowodcy, ktorzy mowia "odwrot".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L loljakja
0 / 0

są mistrzowie ^^

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Dashyk
+2 / 2

oo kapitan Winters :) Dobry człowiek :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Lisiu666
-3 / 5

i na tych co mówią "naper*alać!!!"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Johny17
+4 / 4

dobre byłoby też radzieckie "URRRAAAAAA!"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K klochowicz
0 / 2

To nie zawsze jest takiej oczywiste. Dowódca jest najważniejszy i jeśli pcha się na pewną śmierć na czele, to naraża wszystkich na porażkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Wievioor
+1 / 1

Dobry demot, ale na przyszłość mógłbyś podać w źródle nazwisko tego pana. Dla ciekawskich.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R razor663
-4 / 4

Do czego to demotywuje? [-]

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A artem
+1 / 1

wszystko zależy co kto ma na myśli. ja myślę o dowódcy nie jako majorze czy pułkowniku ale o żołnierzach (plutonowy bodajże) którzy mają pod sobą oddział bądź pododdział. a nie wyobrażam sobie (może to błędne)że by walczyli tylko od plutonowego w dół a reszta nie bo to obniży morale...tym bardziej jak w polskiej armii jest zachwainy strosunek szeregowych do oficerów

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Reznov
+2 / 2

Richard Winters. Chciałbym, żeby był moim dowódcą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A artem
+1 / 1

*znaczy ich ewentualna śmierc obniży morale

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SZYCHA333
-1 / 1

Ten kto nie zrozumiał jest debilem... W wojsku są szczeble dowodzenia np. Generał wymyśla plan działania na froncie Pułkownik-Major wykonują swoją część na swoim obszarze a Kapitan dowodzi bezpośrednio w boju...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H Hedin
+1 / 1

@Artem, w nowoczesnym wojsku śmierć nawet dowódcy małego oddziału oznacza nie obniżenie morale tego oddziału a jego paraliż! Jeżeli struktura dowodzenia jest odpowiednio dobrze zachowana to ok, mają szanse się w miarę szybko pozbierać, ale i tak jest chwila dezorientacji. A poza tym nikt nie mówi że oni walczyć nie mają, ale nie jako pierwsi. Muszą widzieć wszystko żeby móc podejmować dobre decyzje a nie biec z przodu nie wiedząc co się za plecami dzieje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q quaL
0 / 0

+ !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J JayL
-1 / 3

nielubiebachorow - no to dowaliłeś... Lepiej wybrać bruk/stratę wojska niż wziąć się do roboty/rzucić do walki? Jaasne...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R Robo
0 / 0

Genialne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W WolfHeart
+1 / 1

Richard Winters. /salute

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
V vares999
0 / 0

Patrząc jednak na demota łatwo zauważyć, że to II WŚ, prawda? :) A tam dowódca ruszając do ataku pierwszy zdobywał szacunek - wystarczył jeden taki akt męstwa, żeby zdobyć 100% posłuszeństwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Dreghor
0 / 0

Richard Winters najlepszy dowódca pułku E kompani spadochronowej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nielubiebachorow
-2 / 4

jayl - to ty nie rozumiesz. zamiast wycofać to, co ci jeszcze zostało, przeorganizować i przemyśleć taktykę to wg twojej logiki lepiej jest rzucić się bezmyślnie w wir wydarzeń i dać się wyrżnąć w pień. pół godziny byś nie dał rady grać nawet w HoM&M z takim sprytnym pomyślunkiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N Necrotrup
-2 / 6

Ulrich von Jungingen działał metodą "za mną", a Władysław Jagiełło metodą "naprzód". Wynik bitwy pod Grunwaldem znamy. I tyle na ten temat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kalkos12
+1 / 1

Dick Winters ... Wielki człowiek

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marcueus
0 / 0

Panowie zapomnieliście tylko chyba o jednym, w armii czerwonej, jak wojsko miało ruszać do ataku to dowódca zawsze krzyczał Za mną, naprzód. Także demotywatorek wymaga minimalnej korekty, ale i tak jest bardzo miły dla ucha. Pozdrawiam

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sadystic90
0 / 0

Szczera prawda!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N NodinThar
+1 / 1

Ahh, slynne juz zdjecie Wintersa z kompanii braci (ksiazke czytalem ze 2 razy, tak samo film)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H husami
-1 / 3

Po pierwsze kapitan bierze udział bezpośrednio w walce
po drugie ja bym sie nie zatrzymał bo kapitan umarł wręcz przeciwnie ja bym pomscił go i dla niego z resztą oddziału wygrał bym bitwę a nie stał jak idiota albo sie wycofał to by było na tyle . [+]

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nielubiebachorow
-3 / 5

husami - możesz sobie gdybać siedząc przed komputerem, co ty byś zrobił na polu walki. ale ile warte jest takie gdybanie? skąd możesz wiedzieć, co byś zrobił? równie dobrze mógłbyś zesrać się ze strachu. każdy jest odważny, dopóki nie postawi się go naprawdę w takiej sytuacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pete91nh
+1 / 1

Nie ma to jak kompania braci :) (+)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Z zuku1985
+1 / 1

to nie jest Winters z filmu. To zdjęcie oryginału:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Shooter94
+1 / 1

Dokladnie to jest orginał zdjecia i nawet niedawno zostalo wykonane takie same zdjecie z tez prawdziwym Winters'em chyba 60 lat pozniej w tym samym miejscu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jendrek90
+1 / 1

Dokładnie, w tym samym miejscu 60 lat pozniej....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SkomplikowanyNick
0 / 2

POTĘŻNY DEMOT! Za mną!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S severson
0 / 0

No i mamy paradoks: bo skoro są oni dobrymi dowódcami, to szkoda by było ich stracić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rann
+14 / 16

Do wszystkich tych, którzy raczyli przytoczyć bitwę pod Grunwaldem... mózgów zabrakło, świadomości czy edukacji? Ulrich von Jungingen uległ Jagielle z jednego powodu - Jagiełło, obserwując bitwę ze wzgórza, znał sytuację jaka na polu bitwy się rozwija. Widział ją, po prostu. Von Jungingen zaś, będąc w środku walki - nie. Różnica, to przepływ informacji. Mistrz Krzyżacki nie wiedział, gdzie posłać oddziały, gdzie ma w danym momencie słabe punkty, skąd go zachodzą. A Jagiełło tak. ALE TO BYŁO 600 LAT TEMU, moi drodzy pseudo-wyedukowani, kiedy nie istniało coś takiego jak systemy łączności pola bitwy, NavComy czy HighLandery. Kiedy o zwiadzie z powietrza i przesyle informacji w trybie up-to-date można było zapomnieć. Więc nie porównujcie, bo tylko się ośmieszacie - specyfika i realia pola bitwy były wtedy zupełnie inne niż teraz. Dziś, w nowoczesnych armiach bazujących na systemach sekcji czwórkowych (wzorem SASu) to podoficer (sierżant, sekcyjny) jest odpowiedzialny za prowadzenie walki, gdyż to on jest najlepiej zapoznany z sytuacją na miejscu - dowództwo tylko przekazuje mu właściwe dane z centrali/sztabu operacji. Tak działają Marines, US Rangers, GROM, SAS brytyjski i australijski, GSG-9 i dziesiątki innych doborowych oddziałów i wiele armii. Zasada jest prosta, jak to ujmują wspomniani Rangersi "Lead by example", czyli "Dowodzenie poprzez przykład". Stąd też noszą oni na ramionach naszywki "Follow me!" ("Za mną!") albo "Rangers, lead the way!" ("Rangersi, prowadźcie!). Chodzi o motywację i morale, coś, o czym w polskim wojsku niestety zapomniano. Dawanie przykładu, bo tylko wtedy można wymagać. A dziś można sobie na to pozwolić - nie to, co kiedyś. OK, Dick Winters walczył w czasach II WŚ, kiedy systemy łączności nie były tak rozwinięte... ale jego żołnierze go kochali i szli za nim w ogień. Dlatego chłopaki z Kompanii E 506 PPS 101 DPD okryli się taką sławą. Chodziło o morale. Warto tu nadmienić, że podobnie działał Erwin Rommel podczas swego 'Tour de France' - dowodził z wieżyczki czołgu, na pierwszej linii walki, odcięty od dowództwa... i zrobił wraz ze swoją "Dywizją Duchów" 300 kilometrów w jedną dobę, w warunkach bojowych. McKnight w Mogadiszu zadziałał podobnie, nawet mimo odniesionych ran - prowadził kolumnę, dawał przykład. Gdyby nie on, straty USA mogłyby być znacznie większe. Dlaczego? Bo dowódca na miejscu podejmie decyzję i pokaże ludziom, którędy iść, a gdy będzie trzeba zmieni kierunek - dowódca na wzgórzu zaś wyda rozkaz i będzie czekał na jego wypełnienie. Jeśli miałbym wymieniać kolejne nazwiska takich dowódców, to zdecydowanie należy wspomnieć o Heinzu Guderianie, Lewisie "Chesty" Pullerze (bitwa o Chosin, Korea, 1950), Daniel J. "Dan" Daly (autor słów "No jazda, sukinsyny! Chcecie żyć wiecznie?", walczył podczas I WŚ), Henry P. Crowe ("Za siedzenie w okopach nie rozdają Purpurowych Serc... za mną!", II WŚ, Guadalcanal) i wielu, wielu, wielu innych. Niech wszystkie militarnie skostniałe w komunizmie i systemie walki wielkich armii mózgi nadal, po 600 latach, wychwalają sposób walki Jagiełły. Ale dziś, zmieciono by go w ciągu kilku minut. Więc, w ramach puenty: życzę, by polskie wojsko w końcu poznało znaczenie słów 'Za mną!'. A domorośli specjaliści od pierdzenia w stołek niech przestaną się wymądrzać, bo tylo robią z siebie kretynów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar szymon6653
+1 / 1

mjr. Richard Dick Winters. naprawde wielki gosc ;] +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jendrek90
+1 / 1

Tak ostatecznie major, ale kiedy dowodził kompanią E był najpierw porucznikiem, a potem kapitanem, kiedy został majorem został zastępcą dowódcy batalionu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F fantomas160
0 / 0

z mens health :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D DrauG
0 / 0

jak mnie cieszy, że ludzie kojarzą twarz tego człowieka, jak mnie to cholernie cieszy : ))))

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Mafioz
-1 / 1

dowódca to także kapral

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar maxpaney
0 / 0

@Rann Amen.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 8

Do tych cwaniaczków, którzy wiecznie naśmiewają się z armii francuskiej. Muszę Wam przypomnieć, iż:
-w czasie Kampanii Francuskiej Wehrmacht poniósł znacznie większe straty niż w Polsce(coś koło 40-50 tys.)
-pod Monte Cassino to właśnie Francuzi pokonali Niemców
-dodatkowo wymienię taką nazwę jak Dien Bien Phu, gdzie Francuzi naprawdę dowiedli męstwa.
Poza tym, gdyby nie 'Kompania Braci', dam sobie rękę uciąć, że 90 % ludzi tu piszących nie miałoby pojęcia, kim był Winters. Byli też inni, o których nie ma i najpewniej nie będzie żadnych opracowań: Douglas Jacobson, Darrell Cole, James Gavin, Herschel Williams, Rudolf Witzig czy Hermann Ramcke. Minusujcie mnie ile chcecie, ale taka jest prawda. Gdyby nie serial o kompanii E 505 PIR, gdyby nie Call of Duty, to praktycznie mało kto z Was by wiedział, że istniała taka jednostka, jak 101. Airborne 'Screaming Eagles'(która, moim zdaniem, nie umywa się nawet do 82. 'All Americans' a już na pewno daleko jej do niemieckich Fallschirmjager).
Do tego ''znafcy'': oficerowie muszą dowodzić w polu. Właśnie po to szkoli się oficerów. Gdyby byli tylko generałowie w sztabach i podoficerowie na linii, to byłaby kicha w armii. Musi ktoś dowodzić plutonem, kompanią, batalionem i być przy tym w polu. Jak słynny pułkownik Cole(maniacy 101. powinni znać : ) ), który poległ od kuli snajpera. Jak Lt. Henningsen, dowódca kompanii szturmowej Kriegsmarine, która atakowała Westerplatte(też poległ) i jego odpowiednik-kapitan Dąbrowski i ppor. Kręgielski. Przykłady można potęgować.
A już najbardziej by mi tu pasował George S. Patton i jego super hasełka(np. podczas walk o Sycylię, gdy żołnierze 45. DP byli niemalże spanikowani, gdy dowiedzieli się, że mają przed sobą elitarną dywizję ''Hermann Goering'', Patton z całym spokojem odpowiedział: ''Z jakiejkolwiek te skur*iele byłyby dywizji, zrobimy im to piekło i powstrzymamy ich.'').

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 0

PS-oczywiście wielki plus.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lord1991
+1 / 1

Mimo, że poznałem Wintersa tylko w książce, stał się dla mnie wielkim autorytetem. Typ człowieka, który wie co, gdzie i po co robi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D Dago
-1 / 3

ci gorsi krzyczą "ZAMNĄ", ponieważ jak zabiją dowódce to armia se wtedy morze.. więc zastanówcie się. A co zrobili Krzyżacy w bitwie pod grunwaldem? właśnie taki błąd popełnili.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DominossTM
-1 / 1

heh "Dago" wiesz coś o armii? Jest coś takiego jak droga służbowa , każdy żołnierz ma swojego bezpośredniego przełożonego , następnie pluton , kompania itd . Tak że pluton zawsze prowadzi dowódca i od niego zależny czy wyda komendę "naprzód" czy też własnym przykładem poprowadzi żołnierzy do boju , co swoja drogą podnosi morale . Proste

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J jebaneDemoty
0 / 0

nie wykazałeś się niczym szczególnym. brawo, że zacytowałeś słowa z ksiązki "kompania braci". gratuluje takiego durnego pomyslu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qbik100
0 / 2

Holandii atak, w którym żołnierze biegli przez nie osłonięte pole, żeby ich nie narażać(mógł ich wysłać samych) pobiegł przodem sam, a oni dopiero po chwili do niego dołączyli...

Kolego ta fotka jest robiona pod bramą do miasta Carentan.
A w Holandi (pewnie chodzi cie o pola do wioski foy to nie Winters biegł przez pole tylko Ronald Speirs po tym jak dowódca kompani E (nie pamietam nazwiska, ksywe miał okop) spanikował na polu walkli. Poleciam książke.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Techno
0 / 0

Gratulacje świetnego pomysłu i oczywiście wielki +

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tes123
+1 / 1

panowie, ta "szarża" wintersa miała miejsce na drodze z St-Côme-du-Mont do Carentan (acha andrzej 1990- jestem "maniakiem" 101st AD [ wogóle amerykańskiej myśli wojskowej, ze Screaming Eagles, USMC 1st Gudalcanal div na czele]) i oczywiście ze słyszałem o pułkowniku cole(oraz o innym- pułkowniku Sinku, który pod osłoną dymu,przez szczere pole, prowadził szarże na umocnioną farmę nieprzyjaciela[którą zdobyto, bez ŻADNYCH(lub prawie zadnych- nie pamiętam dobrze) strat własnych
P.S. w tym democie chodzi raczej o to, że dowódzców dzieli się na tych, którzy są zdolni zaryzykować własne życie, kosztem towarzyszy broni, oraz na takich, którzy wysłali by swoich ludzi w bój, samemu siedząc w okopie/sztabie/krzakach (część o siedzeniu w sztabie nie dotyczy stopni od pułkownika wzwyż gdyż bo ponieważ dlatego że ich zadaniem jest siedzenie w sztabie, ale w tym wypadku chodzi raczej o brak poczucia wartości życia podwładnego)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar SZYCHA333
+1 / 1

Do Andriej1990
1.Francuzi mając Linie Maginota(nie wiem czy dobrze) powinni zadać większe straty Niemcom
2.Niemcy chcieli zająć Polskę w tydzień i praktycznie bez strat... A potem od razu zatakować Francję czyli jeszcze przed zimą! A że Polacy zadali im duże straty to Francuzi mieli półroku na przygotowanie się!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 0

@Szycha: ??? Co ma Linia Maginote'a do Kampanii Francuskiej i strat poniesionych przez Wehrmacht, który ją ominął?
Ekhem... przygotowanie Francji polegało głównie na mobilizacji żołnierzy i bezcelowym czekaniu. Gdy WH uderzył, we Francji był jeden wielki rozpierdziel, ale Niemcy też zdrowo oberwali.
Tes123: pozdrawiam! :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M McFlash
+1 / 1

Andriej1990 - Niemcy ponieśli większe straty, ponieważ walczyli dłużej, nie mieli potężnego wsparcia jakim był we wrześniu ZSRR i Wehrmacht stawił czoła armiom kilku państw.
Francuzi nie pokonali Niemców pod Monte Cassino, ale na innym odcinku linii Gustawa.
Jeśli masz na myśli serial, to zapewne masz rację. Jednak jest jeszcze książka.
101. DPD była wykorzystana kilkakrotnie w desantach, zaś niemieccy spadochroniarze byli tylko na Krecie. Wszędzie indziej walczyli jak zwykła piechota i mogli liczyć na wsparcie innych rodzajów broni. Dlatego byli w stanie tyle osiągnąć.

Patton - z jego książki wynika, że wielokrotnie był pod ostrzałem. Jeździł jeepem pomiędzy walczącymi wojskami i wiele temu podobnych.
Co do Wintersa to należy wspomnieć o Carentan, kiedy wyciągnął kompanię E z rowów, samemu będąc na środku drogi ostrzeliwanej przez niemiecki karabin maszynowy.

Rann
Bardzo dobrze napisałeś. Całkowicie się z Tobą zgadzam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar groza
-1 / 1

wielkim dowódcą będzie ten, który BĘDZIE umiał powiedzieć 'za mną' - bo takiemu dowódcy bardziej się ufa, takiemu, który zamiast tylko wymyślać plany i kłapać gębą - to umie też tak walczyć, jak tego wymaga od swoich żołnierzy. W pracy to samo: szanować będziesz tego, który jest pracowity, wymaga nie tylko od innych, ale i OD SIEBIE.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
X XyZzXyZz
+1 / 1

Dokdnie groza! Żołnierze z kompani E wspominali właśnie o zaufaniu, że Winters był takim dowqódcą za którym skoczyli by w ogień.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 0

@McFlash, po kolei:
ZSRR uderzył, kiedy polska armia leżała na ziemi. Kiedy był koniec z Bzurą. Nawet gdyby nie uderzyli, tak czy owak, Niemcy by ich szybko pokonali, bo mnóstwo wojska pędziło w stronę Rumunii i Węgier, z około 600 tys. ludzi w WP, może 200 tys. miało broń.
Akurat straty poniesione przez Wehrmacht podczas Fall Gelb w 1940r. zostały zadane ni mniej, ni więcej, tylko po Dunkierce, czyli przez samych Francuzów.
Pod Monte Cassino Francuski Korpus dokonał okrążenia w Dolinie Liri(stosunkowo niedaleko od Monte Cassino) Przez to Niemcy musieli się wycofać, co było praktycznie zwycięstwem. Polacy weszli na opuszczone przez Niemców pozycje.
To, co piszesz o Fallschirmjager, znaczy, że wybitnie nie znasz ich udziału w walkach. A więc:
-Polska 1939-tu się zgodzę, mieli pomoc lotnictwa, ale na tym koniec.
-Norwegia 1940r. i tu należy wspomnieć Narvik, gdzie Niemcy nie mieli żadnego wsparcia ani okrętów, czołgów i lotnictwa.
-Belgia 1940-wykonane po mistrzowsku desanty, m. in. Eben-Emael i Kanał Alberta.
-Jugosławia-Grecja 1941-tu też walczyli samotnie, bez czołgów i artylerii.
-Kreta-jatka niezła.
-Front Wschodni 1941-45-jak tu mi wciśniesz, że mieli jakiekolwiek wsparcie, to Cie wyśmieję. Rozwalali czołgi za pomocą min i wiązek granatów, ich artyleria ograniczała się do lekkich moździerzy.
-Afryka-podobnie
-Włochy-Monte Cassino mówi samo za siebie
-Normandia-tu też mieli wsparcie?
-operacja 'Stosser'
-operacja 'Rosselsprung'
-lądowanie we Wrocławiu
-desant w Berlinie
Etc. etc. I ciągle muszę podkreślać, że Fallschirmjager, nawet jako piechota nie posiadała takiego wyposażenia, jak regularna piechota Wehrmachtu. Nigdy nie słyszałem o przypadku, by niemieccy spadochroniarze mogli i korzystali ze wsparcia lotnictwa i artylerii na froncie wschodnim, we Włoszech i w Normandii.
A 101?
Jej desanty kończą się na operacji 'Market-Garden', a zaczynają podczas 'Neptune'. Czyli 2(słownie DWA!) desanty podczas całej wojny. Plus oblężenie Bastogne gdzie siedzieli i na tym fajrant. A niektórzy niemieccy Fallschirmjager skakali przez okres wojny nawet 6-7 razy w warunkach bojowych. Plus wieczna służba na froncie wschodnim. Zresztą, 101. była wzorowana na niemieckich Jagrach. Konkretniej na ich desantach z lat 1940-41.
Radzę zapoznać się z ich tematyką troszeczkę. ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B BenSparta
0 / 2

Andriej1990. Jak jesteś taki mocny to idź do wojska i walcz zobaczymy czy dasz rade siedzieć w okrążeniu i nie narobić w spodnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 0

@BenSparta: widzę, że jak nie masz argumentów, to próbujesz mi pojechać. Sorry stary, ale nie tędy droga. Ja piszę prawdę. Napisałem gdzieś, że Winters był tchórzem? Nie. Napisałem, że był owszem bohaterem, ale amerykańscy spadochroniarze mogliby się schować przy Niemcach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rann
+1 / 1

@Andriej1990 przyznać muszę, że połowy podanych przez Ciebie informacji nie jestem w stanie w chwili obecnej zweryfikować. FSJ nigdy nie byli dla mnie tematem, w jaki bym się zagłębiał... operacja na Krecie, Eben Emael i Narvik to tematy oczywiście bardzo dobrze mi znane, ale coś mi się wydaje, że zainspirowałeś mnie do znalezienia sobie na ten temat odpowiedniej lektury do poduszki (polecasz coś;]). Jednak uwagi, jakie mam: ROZGRANICZ kwestie tych spadochroniarzy. O ile na Krecie był to masowy desant, o tyle ludzie Skorzenego i Studenta szturmujący Eben Emael byli małą, liczącą bodaj 60 ludzi, doborową grupą. Inna skala, inne mechanizmy prowadzenia działań - nie porównujmy. Jednak druga połowa całkowicie zgadza się z moją wiedzą, więc i pierwszej nic nie zarzucam. Ale to tyle w temacie FSJ. Może cofnę się nieco do kwestii Francji. Tu bowiem się z Tobą zgodzić tak do końca nie mogę w pewnej kwestii. Mianowicie, polecam zapoznać się z obliczeniami Wintringhama. Inteligentny jesteś, sam znajdziesz ;) Francuzi dali ciała na początku wojny i to na całej linii - jednak potem Wolni Francuzi starali się ten dyshonor zmazać. Problem leżał tu w nieprzystosowaniu francuskiej armii do podjęcia działań przeciw mobilnym jednostkom, jakimi dysponowali Niemcy. I, niestety, w uzgodnieniach politycznych i strachu dowództwa ("Bitwa, której nie było"), wynikającym z obawy przed powtórzeniem scenariusza z I WŚ. Trzeba jednak przyznać, że Francja wydała wielu doskonałych dowódców, jak Charles de Gaulle czy Ferdinand "Do ataku!!!" Foch, którzy naprawdę 'mieli jaja'. Do tego wystarczy wspomnieć o Legii Cudzoziemskiej. OK, niektórzy powiedzą zaraz, że służą w niej cudzoziemcy i dlatego jest taka dobra... ale kto ich szkolił, he, bystrzaki? A te wszystkie historie o wstecznych biegach we francuskich czołgach, francuskich karabinach "nieużywanych, raz upuszczonych" i mundurach, w których najwygodniej jest trzymać ręce w górze (kurde, to akurat prawda - sprawdzałem....) w znacznej mierze biorą się z niechęci Polaków do Francuzów, właśnie za niedotrzymanie obietnic w 1939. Bo co jak co - francuski żołnierz, to dobry żołnierz. Tylko dowództwo mieli w tamtych czasach do niczego, gdyż byli to w większości oficerowie z czasów I WŚ, nie nawykli do nowych metod i zjawisk pola walki. I pamiętający walkę w okopach w latach 1914-1918.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rann
+1 / 1

Aaa... coś jeszcze, na temat Grunwaldu. Nie chciałem pisać tego za pierwszym razem, bo musiałem najpierw odświeżyć sobie źródła. SPALIĆ KSIĄŻKI SIENKIEWICZA! To przez niego ludzie wierzą w mitologiczny 'tatarski sposób dowodzenia' zastosowany przez Jagiełłę. BUJDA. Nie jest prawdą, że von Jungingen walczył od początku na pierwszej linii, a Jagiełło inteligentnie dowodził ze wzgórza - to mitologia stworzona przez grafomana Sienkiewicza, nie pierwsza zresztą ani nie ostatnia, mająca ukazać Polaków jako tych lepszych i bardziej inteligentnych/przystosowanych/bystrych od uosabiających Niemców Krzyżaków. Zresztą, Sienkiewicz psał 'ku pokrzepieniu serc'. Pozwolę sobie tu kogoś zacytować: "(...) powtarzasz niestety pewien stereotyp. Mianowicie ten o Jagielle i rzekomo "tatarskiej" metodzie dowodzenia.
Przez cały okres europejskiego średniowiecza wszyscy dowódcy dowodzili w ten właśnie sposób. Sami do walki ruszali tylko w momentach kryzysowych, aby swoją obecnością wesprzeć morale na najważniejszych odcinkach. A najczęściej wcale nie angażowali się w walkę. Idealne przykłady to:
1) Bastard pod Hastings, osobiście nie szarżował ale jak trzeba było to objechał szeregi, aby zdementować plotkę o swej śmierci; 2) Boemund pod Doryleum, stojący w środku taboru i kierujący jazdę tam, gdzie Turcy przerywali falangę;
3) Ryszard Lwie Serce pod Arsuf, kiedy to osobiście poprowadził dopiero ostatnią, decydującą szarżę; 4) Filip August pod Bouvines, który wziął udział w boju (i mało nie zginął) dopiero w momencie kryzysowym; 5) Ulrich von Jungingen pod Grunwaldem. Dowodził ze wzgórza i osobiście poprowadził do boju dopiero ostatni obwód. Gdyby to Jagielle palił się grunt pod nogami, zapewne też by tak uczynił." Cytat za użytkownikiem Ironside, forum historycy.org. Bez jego wiedzy ani zgody, ale chyba nie miałby nic przeciw ;) Czyli: obaj zaczęli tak samo, tylko później sytuacja wymusiła inne zagrywki. Szarża von Jungingena była takim przykładem próby poprawy morale. Ale pewnie kilka wpisów niżej i tak znajdzie się kolejny yntelygent, który przykład Grunwaldu przytoczy ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A az90
0 / 0

według tego taki Warneńczyk był lepszy niż np. Jagiełło...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar seyoum
0 / 0

demotywatory . pl/887576

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 0

Rann: miło mi poznać kogoś znającego się na rzeczy.
Desant na Eben-Emael nie był prowadzony ani przez Skorzennego(był esesmanem i nigdy nie dowodził Fallschirmjager) ani przez Studenta, tylko przez Rudolfa Witziga, natomiast sam desant wchodził w skład operacji Fall Gelb, czyli ataku na państwa zachodnie, co można śmiało porównać do operacji Market-Garden(niemieckie dwie dywizje spadochronowe vs 3 alianckie w M-G + kilka mniejszych jednostek, jak nasza 1. SBS).
Owszem, rozgraniczam obie kwestie, dlatego nie zaliczam tutaj operacji 'Mickey Mouse' i uwolnienia Mussoliniego, które były akcjami 'na jeden raz', porównywalnymi raczej z operacjami alianckich komandosów.
Tak więc, niemieccy spadochroniarze wzięli udział w co najmniej 6 operacjach: Fall 'Weserubung', Fall 'Gelb', Fall Marita', Fall 'Mercury', Fall 'Wacht am Rhein'. Do tego wchodzi x operacji lądowych.
Hm... poleciłbym 'Spadochroniarze Hitlera' Ch. Alisby'ego czy 'Pikujące Orły' G.Lucasa albo z Ospreya 'German Airborne Units...'.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mehowsky
+1 / 1

@jendrek90 - przez pole bitwy biegł Ronald Speirs, który przejął dowodzenia po Dike'u (Winters wtedy nie dowodził) - było to w Foy, była to Francja, nie zaś Holandia z tego co pamiętam - sego czasu naprawde byłem fanatykiem 'easy' company ;)

i na zachętę - serial jest genialny, ale przy książce staje się naprawde malutki :)

w którymś odcinku (w książce też) to chyba właśnie Winter opowiada "wnuczek kiedyś mnie spytał 'dziadku, czy Ty jestes bohaterem?' odpowiedzialem mu 'nie, ale sluzylem w kompanii bohaterow" - mysle ze te slowa mozna rozszerzyc na wszystkich zolnierzy wszystkich wojen. Swoja droga antyfani zarzucali przedstawienie Wintersa w serialu jako 'super-hero', weterani zaś uznali, ze to co pokazali w filmie to bardzo mała cząstka tego jaki on byl naprawde :D

CURAHEE!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 0

Na żołnierzy Dirlewangera i Kaminskiego też możemy mówić bohaterowi?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Abhard
-2 / 6

demot: Tępe Ch*je!: Nap*erdalać!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tes123
+1 / 1

wiedziałem, poprostu k*rwa wiedziałem , że znajdzie się jakisdebil, który bohatera wojennego, przez durny podpis zamieni w tępego jak but kapitana bombę !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W weronika84
0 / 0

ZA MNĄ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S ShadowStorm
0 / 0

już się kur*a dokumentów na TVP naoglądali... -.-

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rann
0 / 0

@Andriej1990 - znającego się? No nie wiem, właśnie udowodniłeś coś nieco odwrotnego ;) Pomieszanie informacji, nadmiar pracy i niedobór kofeiny i człowiekowi się mylą dowódcy różnych operacji... idę do biblioteki jutro, trzeba przerwać ten proces umysłowego uwsteczniania spowodowanego nadmiarem pracy ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C Cryanus
0 / 0

Ktoś przeczytał mean's health

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar klimekand1
+1 / 1

Bardzo dobrze przedstawiona postawa dowódców. Wielki plus :] i gratuluje!No ale co prawda to prawda i tak znalazl sie jaki juniorek co zminusowal bo Facet cyckow nie ma...ahhh żenada...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dadas14
0 / 2

Od chwili tej aż do końca świata,
...w pamięci ludzkiej będziemy żyć:
my,wybrańców garść,
kompania braci

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jendrek90
+1 / 1

Szekspir?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B brzuchu
+2 / 2

Gwoli ścisłości - to był 506 PIR, nie 505, proszę mi tu 82 ze 101 nie mieszać ;). Fajny "demot" (raczej mot;)).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dadas14
-1 / 1

"Henryk V " W . Szekspir przed bitwą pod Angincourt

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Andriej1990
0 / 0

Rann: w każdym razie wiesz o czym mówię. ;)
A 505. PIR to był dobry pułk. Czterokrotnie się desantował.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 1991blanka1991
+1 / 1

jak można nie wiedziec kto jest na obrazku :))

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U ufufet
0 / 0

autor demota nie bardzo sie wysilił bo zacytował słowa jednego z już nieżyjących żołnierzy osławionej kompanii... ale demot w porządku

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jendrek90
0 / 0

Wysil się ty mądralo

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar CoDEddie
0 / 0

Niestety, Ś.P Dick Winters :(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem