Nie jestem fanem imprez z motłochem. Ja staram się szanować ludzi ale uwierzcie mi, jak człowiek przyjdzie trzeźwy ze szklanką mleka na imprezę w akademiku to widzi, że ludzie to w gruncie rzeczy nudziarze. Na trzeźwo zabawni nie są, po alkoholu też nie, ale przynajmniej nie widać. Za to domówka w doborowym towarzystwie - na takich znajomość potrafi przeskoczyć kilka lat do przodu.
Uważam że alkohol nie pokazuje co naprawdę myślimy a jedynie przestajemy myśleć, a to dwie rozne rzeczy, nie wiem dlaczego mylone przez ludzi, mowie o tym ponieważ dołączam się do Twojego komentarza, z ludźmi czesto nie porozmawiasz bez alkoholu :/.
'chodź z nami na piwo' itp, znajomosci opieraja sie raczej na alkoholu. O czym to swiadczy? O tym jaka płytka ta znajomość jest.
Alkohol sprawia, że przestajemy myśleć o konsekwencjach, przez co czasem mówimy co myślimy a czasem kłamiemy nie licząc się z cudzymi uczuciami czy moralnością.
Lecz niestety - wielu tego nie rozumie. Dla większości impreza jest synonimem popijawy, po której każdy chwali się wielkością swego kaca. Impreza bez % nie ma dla nich żadnego sensu.
Ja nie jestem fanem imprez, na nic takiego nie chodziłem, a teraz jest przy mnie tylko moja dziwczyna. Kumpla żadnego bo co to za jeden co na imprezy nie chodzi. Ogólnie jak ludzie dowiedują się że nie lubie disco polo i nie lubie tańczyć uważają mnie za kogoś absurdalnego. Wole być sobą niż mieć znajomych przed którymi udaje kogoś kim nie jestem
bo w dzisiejszych czasach ktoś kto nie lubi klubów, to jest uważany za dziwaka ;) nie kręci mnie taka muzyka jak tam puszczają, atmosfera itp. i wole isć do pubu, do kogoś do domu czy spotkac się na dworze. przykre ale prawdziwe.
Też nie jestem fanką imprez. Nie podobają mi się wielkie wypady do klubów, na jakieś picie. Po prostu nie lubię tych tłumów, tej atmosfery. Za to spotkania kameralne, domówki w odpowiednim gronie jak najbardziej. Alkohol nie zawsze jest potrzebny by się dobrze bawić. :)
Ja też nie lubię imprez... :/ Te kluby mi się ze strasznym prostactwem zawsze kojarzyły i z napakowanymi kolesiami, któzy zabierają swoje plastiki do kibla(wiadomo w jakim celu)... ;]
Nie że nie lubię imprezować. Po prostu nie chcę chlać dzień w dzień jak to niektórzy robią. Zabiera to cały urok napicia się, bo coś co robi się zbyt często, traci zwyczajnie smak. Tak więc trzymam umiar, i jest okej.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 24 January 2012 2012 16:43
dokladnie! az w koncu przychodzi taki dzien kiedy masz ochote sie sponiewierac, ale nie z wyzej wspomnianym "motlochem", ale zwyczajnie usiasc ze znajomymi przy wodeczce, wyluzowac sie i pier*olic glupoty :P
O, jestem wśród swoich ;) Również nie przepadam za imprezowaniem. Szczególnie, gdy każdy musi wypić. Można się bawić bez alkoholu. Z resztą nie będę piła czegoś, co mi nie smakuje. Wolę sok. :)
ej sory, niby jakto? ja nie lubie imprez i otwarcie to ludziom mówie, bo nie chce być zapraszany. nie lubie mocnych alkoholi bo miałem pewien wypadek (mieszanie z ziołem) i nie lubie smaku piwa. no i co? jakoś żyje z frugo i tymbarków i jest mi x5 razy fajniej!
smaczny był?
tzn bigos
Nie jestem fanem imprez z motłochem. Ja staram się szanować ludzi ale uwierzcie mi, jak człowiek przyjdzie trzeźwy ze szklanką mleka na imprezę w akademiku to widzi, że ludzie to w gruncie rzeczy nudziarze. Na trzeźwo zabawni nie są, po alkoholu też nie, ale przynajmniej nie widać. Za to domówka w doborowym towarzystwie - na takich znajomość potrafi przeskoczyć kilka lat do przodu.
OdpowiedzUważam że alkohol nie pokazuje co naprawdę myślimy a jedynie przestajemy myśleć, a to dwie rozne rzeczy, nie wiem dlaczego mylone przez ludzi, mowie o tym ponieważ dołączam się do Twojego komentarza, z ludźmi czesto nie porozmawiasz bez alkoholu :/.
'chodź z nami na piwo' itp, znajomosci opieraja sie raczej na alkoholu. O czym to swiadczy? O tym jaka płytka ta znajomość jest.
Dlatego ja wolę mieć kilkoro prawdziwych przyjacioł, z którymi rozmawiam po ludzku niż masę znajomych, których jedynym hobby jest cotygodniowe picie.
Alkohol sprawia, że przestajemy myśleć o konsekwencjach, przez co czasem mówimy co myślimy a czasem kłamiemy nie licząc się z cudzymi uczuciami czy moralnością.
A ja uważam, ze alkohol jest tylko dodatkiem do imprezy, patrzcie, jak ekipa zgrana, dobra, to i bez alkoholu może się odbyć.
OdpowiedzLecz niestety - wielu tego nie rozumie. Dla większości impreza jest synonimem popijawy, po której każdy chwali się wielkością swego kaca. Impreza bez % nie ma dla nich żadnego sensu.
Ja nie jestem fanem imprez, na nic takiego nie chodziłem, a teraz jest przy mnie tylko moja dziwczyna. Kumpla żadnego bo co to za jeden co na imprezy nie chodzi. Ogólnie jak ludzie dowiedują się że nie lubie disco polo i nie lubie tańczyć uważają mnie za kogoś absurdalnego. Wole być sobą niż mieć znajomych przed którymi udaje kogoś kim nie jestem
OdpowiedzJakbym czytal to, co sam chcialem napisac. Twoj 'blizniak genetyczny' Cie pozdrawia xP Identyczna sytuacja tutaj.
bo w dzisiejszych czasach ktoś kto nie lubi klubów, to jest uważany za dziwaka ;) nie kręci mnie taka muzyka jak tam puszczają, atmosfera itp. i wole isć do pubu, do kogoś do domu czy spotkac się na dworze. przykre ale prawdziwe.
OdpowiedzTeż nie jestem fanką imprez. Nie podobają mi się wielkie wypady do klubów, na jakieś picie. Po prostu nie lubię tych tłumów, tej atmosfery. Za to spotkania kameralne, domówki w odpowiednim gronie jak najbardziej. Alkohol nie zawsze jest potrzebny by się dobrze bawić. :)
OdpowiedzJa nie lubię imprez, wole uczyć się matmy
Odpowiedzmatma jest na drugim miejscu. namber łan jest fizyka!
Ja też nie lubię imprez... :/ Te kluby mi się ze strasznym prostactwem zawsze kojarzyły i z napakowanymi kolesiami, któzy zabierają swoje plastiki do kibla(wiadomo w jakim celu)... ;]
OdpowiedzNie że nie lubię imprezować. Po prostu nie chcę chlać dzień w dzień jak to niektórzy robią. Zabiera to cały urok napicia się, bo coś co robi się zbyt często, traci zwyczajnie smak. Tak więc trzymam umiar, i jest okej.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 January 2012 2012 16:43
Odpowiedzdokladnie! az w koncu przychodzi taki dzien kiedy masz ochote sie sponiewierac, ale nie z wyzej wspomnianym "motlochem", ale zwyczajnie usiasc ze znajomymi przy wodeczce, wyluzowac sie i pier*olic glupoty :P
O, jestem wśród swoich ;) Również nie przepadam za imprezowaniem. Szczególnie, gdy każdy musi wypić. Można się bawić bez alkoholu. Z resztą nie będę piła czegoś, co mi nie smakuje. Wolę sok. :)
OdpowiedzTaaa, szukam pokoju w Łodzi i jak mówię wszędzie, że sprzątam, nie palę, nie piję i nie lubię imprez to każdy mi odmawia :|
Odpowiedzej sory, niby jakto? ja nie lubie imprez i otwarcie to ludziom mówie, bo nie chce być zapraszany. nie lubie mocnych alkoholi bo miałem pewien wypadek (mieszanie z ziołem) i nie lubie smaku piwa. no i co? jakoś żyje z frugo i tymbarków i jest mi x5 razy fajniej!
Odpowiedz