Według mnie, to bez różnicy czy 20 czy 30 osób. Jeśli te 30 osób miało by nauczyciela który potrafi zaciekawić tematem i coś więcej opowiedzieć, to chętniej by słuchało niż 10 osób z nudną starą pindą która potrafi tylko drzeć jape i zadawać prace domowe
Gdyby wszyscy mieli nauczycieli, którzy mówią "zabawnego/ciekawego coś więcej", wszyscy znali by tylko te zabawne ciekawostki, a właściwy, nudny materiał i tak by wyparował. Sztuką nie jest przekazać owo "coś więcej", ale to co jest w programie w taki sposób, żeby nikt nie mówił o nauczycielu "stara pinda".
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 7:26
No właśnie, kiedyś miałem takiego nauczyciela od historii który opowiadał ciekawie i trochę z humorem, wiele ciekawostek opowiadał, a klasa go szanowała i na lekcjach bylo cicho i nikt nie myślał o wagarach. Teraz dostaliśmy taką co lekcja wygląda tak: albo "opowie" czytając słowo w słowo z książki nauczyciela, a potem da temat do przeczytania, albo całą lekcję każe notować kilka stron w zeszycie, z czego po okrojeniu wyszłoby kilka linijek. I klasa uważa ją właśnie za "starą pindę", wagary to co tydzień polowa klasy nie idzie, a tak jak miałem kiedyś piątki, teraz dwójki i tróje.
@zgredek94 W liceum miałem zastępstwo z innym nauczycielem od historii. Typ był świetny, opowiadał to co miało być zrobione na lekcji i przeplatał to z ciekawostkami. Takie byle co sprawiło, że prawie każdy był nauczony i z kartkówek leciały 5 i 4. I nauczyciel nie zawyżał, przy odpowiedziach był surowy. Ale jeszcze uczą nauczyciele starej daty którzy uważają, że uczeń ma się tylko uczyć i dostawał linijką po łapach, a na emeryturę nie muszą przechodzić. Takich trzeba tępić bo zniechęcają tylko do przedmiotu
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 15:51
Nasz profesor nie znał w ogóle zwrotu 'podręcznik na lekcji'. Opowiadał wszystko sam, czasem posiłkując się własnymi notatkami, a przy okazji robił to w fenomenalny sposób. Przykładowo, zmiany w sztuce opisywał na sobie, udając nagrobek :) albo, gdy była taka potrzeba/okazja, robił nam przyspieszone mini-kursy obcych języków (na czeskim wszyscy leżeli i kwiczeli ze śmiechu). Potrafił też chodzić po całej klasie z banknotem w dłoni i opowiadać o jakimś budynku czy osobie, która się na nim znajduje. Przy tym w ogóle nas nie cisnął, bo wiedział, że i tak nie będziemy zadawać historii na maturze. Właściwie tylko fakultet miał pod pantoflem troszkę bardziej. Nie było jednak tak, żeby nie robił testów czy coś. Robił, i często były bardzo fajnie ułożone - zwykle dawał coś więcej niż głupie 'wypisz datę i zdarzenie'. Bardzo go lubiłam i szczerze życzę takiego nauczyciela wszystkim jeszcze się uczącym. :)
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 20:25
No widzicie, wcale nie tak mało jest fajnych nauczycieli, mój tez jest wporzo gość, tylko do biol-chemo historycy są z reguły zniechęceni, bo ci (znaczy my) naturyści mają w dupie historię i na lekcjach tylko słuchają wykładu, prawda że bardzo dobrze prowadzonego, ale bez żadnej interakcji z klasą to nawet najlepszy nauczyciel się zniechęci. No, właśnie, jeszcze czynnik klasy: jak są same flegmatyki, to wolą siedzieć i słuchać, jak są same nadpobudliwe, to wolą rozrabiać i robić niepotrzebny, przeszkadający szum. A jak klasa fajna i lubiana przez nauczycieli, to najczęściej i nauczyciele stają się wporządku.
Bo nauczyciele źle podchodzą do swojej pracy... Idą na łatwiznę przekazując dalej tylko nudne formułki z podręczników do przeczytania, przepisania, wkucia. Masa wiedzy, która w większości nigdy się nikomu nie przyda w życiu. Uczenie w ciekawy i interesujący sposób wymaga pewnego poświęcenia, kreatywności i ogromnego wkładu własnego. Może każdy nauczyciel powinien zaczynać od nauki w przedszkolu i dopiero iść dalej. Wtedy może brałby pod uwagę o ile skuteczniejsze jest przekazanie młodym ludziom wiedzy poprzez zabawę i metody spoza schematu.
Albo nauczyciele sami historii nie znają i stąd jest problem. U mnie historyczka głosiła, że pod Grunwaldem stała Husaria, z kolei WFista przez jakiś czas potrafił przerobić z nami drzewa genealogiczne Piastów i Jagiellonów w taki sposób, że nikomu się nie nudziło. To zależy od posiadanej wiedzy, bo jeśli nauczyciel wie tyle co jest w książce albo jeszcze mniej to i nauczyć nie będzie potrafił :P
To o Pierwszej Wojnie Światowej, prawda? Słyszałem o tych sytuacjach. Ale to była mniejszość, margines. Miliony i tak zginęły w okopach. A przeszło dwadzieścia lat później było jeszcze gorzej.
Myślisz o tym słynnym Bożym Narodzeniu, który żołnierze z przeciwnych frontów spędzili razem? Ponoć potem nie chcieli do siebie już strzelać kategorycznie zakazano jakichkolwiek pokojowych przejawów podczas świąt. Mogę się mylić bo historia nigdy moją mocną stroną nie była :)
Tak znam tą historię ale bynajmniej nie z lekcji historii :/ ponoć w Boże Narodzenie obdarowywali się prezentami, składali sobie życzenia i razem śpiewali kolędy !
@antykonformista - Nie, to nie o pierwszej wojnie światowej. To okres od czasu wypowiedzenia Niemcom wojny przez Francję i Wielką Brytanię we wrześniu 39' aż do inwazji Niemiec na Francję w maju 40'. Została wtedy zmarnowana szansa na zakończenie II WŚ w kilka miesięcy.
@Nata1ia - tak, tu masz rację. Było coś takiego na froncie zachodnim. Z tym, że było to czysto spontaniczne ze strony żołnierzy obu stron wbrew oczywiście rozkazom dowództwa. Podczas Wielkiej Wojny takie sytuacje były możliwe ze względu na to, że wojna miała charakter pozycyjny, a żadne z państw nie reprezentowało ideologii typowej dla późniejszych XX-wiecznych totalitaryzmów. To była jedna z ostatnich 'zwykłych' wojen w których chodziło głównie o zdobycie hegemonii politycznej, gospodarczej i militarnej przez zaangażowane w nią mocarstwa, nie o wyniszczanie jakichś grup etnicznych czy też wprowadzanie utopijnego ustroju gospodarczego.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 11:22
Lubię historię i nauczycielka też nie była zła w LO. Jednak 100% zainteresowania tematem było, gdy opowiadała o torturach w średniowieczu w ramach dygresji. Jedyny raz wtedy chciałem, aby lekcja trwała dłużej
Termin "Dziwna Wojna" odnosi się do sytuacji od 3 września "39 do kiwetnia "40 kiedy to to Anglia i Francji po wypowiedzeniu III Rzeszy wojny, nie prowadziły działań zbrojnych, natomiast sytuacja przedstawiona w treści tegoż demota odnosi się do "Wojny Pozycyjnej" która miała miejsce na froncie zach podczas I Wojny Światowej. Nie mylmy pojęć bo to zasadnicza różnica. Pozdrawiam;D
Nie chodzi tu już o same ciekawostki... Wystarczy, że nauczyciel prowadzi lekcje w sposób w który zaciekawi klasę tematem, wtedy nawet ten "Nudny Materiał" stanie się ciekawszy a uczniowie chętniej go będą słuchać.. Tak jak już kolega napisał wyżej u mnie była podobna sytuacja z nauczycielem od geografii :) u niego na lekcji każdy siedział cicho mimo iż nie krzyczał o wagarach nikt nawet nie myślał na jego lekcji ...
A miałam o tym na historii... I o tym, że Katarzyna II była nimfomanką. O tym, że królowa Jadwiga chodziła zimną boso i okaleczała swoje ciało... O średniowiecznych sposobach sprawdzania, czy kobieta jest czarownicą... O Aleksandrze Wielkim, że nadużywał alkoholu... I tak właśnie łatwo zapamiętać wiele postaci.
Wiekszosc nauczycieli,ktorzy umia uczyc,ciekawie opowiadac itp,to sa nauczyciele z powolania,tacy ktorzy tym sie interesuja i lubia przekazywac swoja wiedze.Sam mialem nauczycielka od histori i u niej mialem 2-ki,byc moze dla tego ze nie umiala ona nauczac.A jak nam zmienili i histori zaczal nas uczyc dyrektor to lajtowo dostawalem 3-4ki bez uczenia sie w domu,bo wiekszosc zapamietywalem z lekcji,widac bylo ze on sie interesuje historia,umial przekazywac swoja wiedze.
K4mil, Miało mi że próbujesz wnieść tu trochę faktów historycznych, ale muszę Cię sprostować, gdyż dziwna wojna skończyła się nie maju a 9 kwietnia, jeżeli mamy być precyzyjni;PPrzybor1995, Co do polityki historycznej naszego rządu masz rację. Ale mam wrażenie że jest to zabieg celowy, bo bez zrozumienia ostatnich 50 lat nie da się interpretować obecnie zachodzących procesów, a za prawdę objawioną bezkrytycznie uznaje się serwowaną przez media papkę,
Po co nauczyciel ma się wysilać, lepiej odp*erdolić program i po sprawie. Dodam jeszcze, że przez wszystkie lata mojej edukacji ani razu na historii nie doszliśmy do II Wojny Światowej, a co dopiero komuna i czasy współczesne...
Ile można byłoby nauczyć młodzież, gdyby nie wsadzano jej jak bydło do klas po 30+ osób.
OdpowiedzTo tekst z jednego z podręczników. Wystarczyło go przeczytać.
OdpowiedzKtoś spisał to z podręczników. Co w tym dziwnego?
Według mnie, to bez różnicy czy 20 czy 30 osób. Jeśli te 30 osób miało by nauczyciela który potrafi zaciekawić tematem i coś więcej opowiedzieć, to chętniej by słuchało niż 10 osób z nudną starą pindą która potrafi tylko drzeć jape i zadawać prace domowe
OdpowiedzGdyby wszyscy mieli nauczycieli, którzy mówią "zabawnego/ciekawego coś więcej", wszyscy znali by tylko te zabawne ciekawostki, a właściwy, nudny materiał i tak by wyparował. Sztuką nie jest przekazać owo "coś więcej", ale to co jest w programie w taki sposób, żeby nikt nie mówił o nauczycielu "stara pinda".
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 7:26
No właśnie, kiedyś miałem takiego nauczyciela od historii który opowiadał ciekawie i trochę z humorem, wiele ciekawostek opowiadał, a klasa go szanowała i na lekcjach bylo cicho i nikt nie myślał o wagarach. Teraz dostaliśmy taką co lekcja wygląda tak: albo "opowie" czytając słowo w słowo z książki nauczyciela, a potem da temat do przeczytania, albo całą lekcję każe notować kilka stron w zeszycie, z czego po okrojeniu wyszłoby kilka linijek. I klasa uważa ją właśnie za "starą pindę", wagary to co tydzień polowa klasy nie idzie, a tak jak miałem kiedyś piątki, teraz dwójki i tróje.
@zgredek94 W liceum miałem zastępstwo z innym nauczycielem od historii. Typ był świetny, opowiadał to co miało być zrobione na lekcji i przeplatał to z ciekawostkami. Takie byle co sprawiło, że prawie każdy był nauczony i z kartkówek leciały 5 i 4. I nauczyciel nie zawyżał, przy odpowiedziach był surowy. Ale jeszcze uczą nauczyciele starej daty którzy uważają, że uczeń ma się tylko uczyć i dostawał linijką po łapach, a na emeryturę nie muszą przechodzić. Takich trzeba tępić bo zniechęcają tylko do przedmiotu
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 15:51
Nasz profesor nie znał w ogóle zwrotu 'podręcznik na lekcji'. Opowiadał wszystko sam, czasem posiłkując się własnymi notatkami, a przy okazji robił to w fenomenalny sposób. Przykładowo, zmiany w sztuce opisywał na sobie, udając nagrobek :) albo, gdy była taka potrzeba/okazja, robił nam przyspieszone mini-kursy obcych języków (na czeskim wszyscy leżeli i kwiczeli ze śmiechu). Potrafił też chodzić po całej klasie z banknotem w dłoni i opowiadać o jakimś budynku czy osobie, która się na nim znajduje. Przy tym w ogóle nas nie cisnął, bo wiedział, że i tak nie będziemy zadawać historii na maturze. Właściwie tylko fakultet miał pod pantoflem troszkę bardziej. Nie było jednak tak, żeby nie robił testów czy coś. Robił, i często były bardzo fajnie ułożone - zwykle dawał coś więcej niż głupie 'wypisz datę i zdarzenie'. Bardzo go lubiłam i szczerze życzę takiego nauczyciela wszystkim jeszcze się uczącym. :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 20:25
No widzicie, wcale nie tak mało jest fajnych nauczycieli, mój tez jest wporzo gość, tylko do biol-chemo historycy są z reguły zniechęceni, bo ci (znaczy my) naturyści mają w dupie historię i na lekcjach tylko słuchają wykładu, prawda że bardzo dobrze prowadzonego, ale bez żadnej interakcji z klasą to nawet najlepszy nauczyciel się zniechęci. No, właśnie, jeszcze czynnik klasy: jak są same flegmatyki, to wolą siedzieć i słuchać, jak są same nadpobudliwe, to wolą rozrabiać i robić niepotrzebny, przeszkadający szum. A jak klasa fajna i lubiana przez nauczycieli, to najczęściej i nauczyciele stają się wporządku.
Bo nauczyciele źle podchodzą do swojej pracy... Idą na łatwiznę przekazując dalej tylko nudne formułki z podręczników do przeczytania, przepisania, wkucia. Masa wiedzy, która w większości nigdy się nikomu nie przyda w życiu. Uczenie w ciekawy i interesujący sposób wymaga pewnego poświęcenia, kreatywności i ogromnego wkładu własnego. Może każdy nauczyciel powinien zaczynać od nauki w przedszkolu i dopiero iść dalej. Wtedy może brałby pod uwagę o ile skuteczniejsze jest przekazanie młodym ludziom wiedzy poprzez zabawę i metody spoza schematu.
OdpowiedzAlbo nauczyciele sami historii nie znają i stąd jest problem. U mnie historyczka głosiła, że pod Grunwaldem stała Husaria, z kolei WFista przez jakiś czas potrafił przerobić z nami drzewa genealogiczne Piastów i Jagiellonów w taki sposób, że nikomu się nie nudziło. To zależy od posiadanej wiedzy, bo jeśli nauczyciel wie tyle co jest w książce albo jeszcze mniej to i nauczyć nie będzie potrafił :P
Kazdy przedmiot moze byc ciekawy, jeżeli nauczyciel potrafi go nauczyć...
OdpowiedzTo się nazywa groteska, nie jakiś tragikomizm...
OdpowiedzTo o Pierwszej Wojnie Światowej, prawda? Słyszałem o tych sytuacjach. Ale to była mniejszość, margines. Miliony i tak zginęły w okopach. A przeszło dwadzieścia lat później było jeszcze gorzej.
OdpowiedzMyślisz o tym słynnym Bożym Narodzeniu, który żołnierze z przeciwnych frontów spędzili razem? Ponoć potem nie chcieli do siebie już strzelać kategorycznie zakazano jakichkolwiek pokojowych przejawów podczas świąt. Mogę się mylić bo historia nigdy moją mocną stroną nie była :)
Tak znam tą historię ale bynajmniej nie z lekcji historii :/ ponoć w Boże Narodzenie obdarowywali się prezentami, składali sobie życzenia i razem śpiewali kolędy !
@antykonformista - Nie, to nie o pierwszej wojnie światowej. To okres od czasu wypowiedzenia Niemcom wojny przez Francję i Wielką Brytanię we wrześniu 39' aż do inwazji Niemiec na Francję w maju 40'. Została wtedy zmarnowana szansa na zakończenie II WŚ w kilka miesięcy.
@Nata1ia - tak, tu masz rację. Było coś takiego na froncie zachodnim. Z tym, że było to czysto spontaniczne ze strony żołnierzy obu stron wbrew oczywiście rozkazom dowództwa. Podczas Wielkiej Wojny takie sytuacje były możliwe ze względu na to, że wojna miała charakter pozycyjny, a żadne z państw nie reprezentowało ideologii typowej dla późniejszych XX-wiecznych totalitaryzmów. To była jedna z ostatnich 'zwykłych' wojen w których chodziło głównie o zdobycie hegemonii politycznej, gospodarczej i militarnej przez zaangażowane w nią mocarstwa, nie o wyniszczanie jakichś grup etnicznych czy też wprowadzanie utopijnego ustroju gospodarczego.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 August 2012 2012 11:22
@Nata1ia, o tym słynnym Bożym Narodzeniu jest nawet film (francuski film pt. "Boże Narodzenie") :)
Lubię historię i nauczycielka też nie była zła w LO. Jednak 100% zainteresowania tematem było, gdy opowiadała o torturach w średniowieczu w ramach dygresji. Jedyny raz wtedy chciałem, aby lekcja trwała dłużej
OdpowiedzDla mnie historia to najciekawszy przedmiot ze wszystkich. . .
OdpowiedzTermin "Dziwna Wojna" odnosi się do sytuacji od 3 września "39 do kiwetnia "40 kiedy to to Anglia i Francji po wypowiedzeniu III Rzeszy wojny, nie prowadziły działań zbrojnych, natomiast sytuacja przedstawiona w treści tegoż demota odnosi się do "Wojny Pozycyjnej" która miała miejsce na froncie zach podczas I Wojny Światowej. Nie mylmy pojęć bo to zasadnicza różnica. Pozdrawiam;D
Odpowiedz@zgredek94
OdpowiedzNie chodzi tu już o same ciekawostki... Wystarczy, że nauczyciel prowadzi lekcje w sposób w który zaciekawi klasę tematem, wtedy nawet ten "Nudny Materiał" stanie się ciekawszy a uczniowie chętniej go będą słuchać.. Tak jak już kolega napisał wyżej u mnie była podobna sytuacja z nauczycielem od geografii :) u niego na lekcji każdy siedział cicho mimo iż nie krzyczał o wagarach nikt nawet nie myślał na jego lekcji ...
A miałam o tym na historii... I o tym, że Katarzyna II była nimfomanką. O tym, że królowa Jadwiga chodziła zimną boso i okaleczała swoje ciało... O średniowiecznych sposobach sprawdzania, czy kobieta jest czarownicą... O Aleksandrze Wielkim, że nadużywał alkoholu... I tak właśnie łatwo zapamiętać wiele postaci.
OdpowiedzWiekszosc nauczycieli,ktorzy umia uczyc,ciekawie opowiadac itp,to sa nauczyciele z powolania,tacy ktorzy tym sie interesuja i lubia przekazywac swoja wiedze.Sam mialem nauczycielka od histori i u niej mialem 2-ki,byc moze dla tego ze nie umiala ona nauczac.A jak nam zmienili i histori zaczal nas uczyc dyrektor to lajtowo dostawalem 3-4ki bez uczenia sie w domu,bo wiekszosc zapamietywalem z lekcji,widac bylo ze on sie interesuje historia,umial przekazywac swoja wiedze.
OdpowiedzJa to w swojej szkole miałem i dobrze pamiętam. Skończ gimnazjum, później idź do liceum lub dobrego technikum i narzekanie się skończy.
Odpowiedza w tym czasie Polacy gineli... i podczas I jak i II wojny.
OdpowiedzPolacy w czasie I WŚ byli tak samo jak oni, w armiach wielkich mocarstw europejskich.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 August 2012 2012 16:54
to że +30 osób to nie przeszkadza jak nauczyciel potrafi utrzymać zgraję w ryzach. A z ulotek to przynajmniej mieli w co fajki kręcić
OdpowiedzK4mil, Miało mi że próbujesz wnieść tu trochę faktów historycznych, ale muszę Cię sprostować, gdyż dziwna wojna skończyła się nie maju a 9 kwietnia, jeżeli mamy być precyzyjni;PPrzybor1995, Co do polityki historycznej naszego rządu masz rację. Ale mam wrażenie że jest to zabieg celowy, bo bez zrozumienia ostatnich 50 lat nie da się interpretować obecnie zachodzących procesów, a za prawdę objawioną bezkrytycznie uznaje się serwowaną przez media papkę,
OdpowiedzPo co nauczyciel ma się wysilać, lepiej odp*erdolić program i po sprawie. Dodam jeszcze, że przez wszystkie lata mojej edukacji ani razu na historii nie doszliśmy do II Wojny Światowej, a co dopiero komuna i czasy współczesne...
Odpowiedz