Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
800 1032
-

Zobacz także:


Centi
+84 / 90

Jak się kogoś zdradza to się tą osobę krzywdzi. Nie można krzywdzić drugiej osoby dla własnej przyjemności i twierdzić że się tą osobę kocha. To wręcz odwrotnie - jak się kogoś kocha to jest się w stanie znieść dla tej osoby rzeczy których normalnie nie było by się w stanie znieść. Skoro to jej uczucie do męża nie jest w stanie wygrać ze świądem łechtaczki to to jest gówno a nie miłość.

Odpowiedz
kilero123456
+32 / 38

My tu mówimy o milości?? Ludzie jak mozna nazwać coś takiego miłością?? Seks jest przecież częścią miłości! zresztą "i ślubuje Ci miłość, WIERNOŚĆ i UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ chyba powinno coś znaczyć!!!

SzpiegDonPedro
+27 / 31

Dla mnie to też jest niepojęte, ale najwyraźniej baba zinterpretowała wierność i miłość swoją pokrętną logiką, nagięła definicje pod siebie, żeby poczuć się usprawiedliwioną i kontynuować proceder bez wyrzutów sumienia. Jakie to wygodne.

lolson
+16 / 22

tłumaczenie szmaty, w dodatku taka perfidna, aż ciężko to głową ogarnąć, to jest kochanie męża ruchając się z innymi facetami ? zgodził się na to ? lepiej jakby go zostawiła, niż tak krzywdziła. Jak mi żona moją by tak zrobiła i bym się dowiedział o tym, bym od razu żądał rozwodu. Oczywiście popieram wypowiedz - Centi pozdrawiam tą osobę, bo określił to idealnie. to jest nazywa "kur**stwo" jakby naprawdę go kochała, to by nawet jej na myśl by to nie przyszło, a może lepiej ? ona kocha jego pieniądze? Aż ciśnienie mi skacze jak widzę takie kure**kie tłumaczenie Hit' em up! Dzi*ki zasrane.

Xar
+2 / 4

No to kurde wybierajcie tego papieza nowego, byle czarnego i niech w koncu ten swiat pieprznie, jak to co mujahedin napisal jest prawda:/

M maciek007d
+27 / 31

Przedmówca ma rację. Jeśli tak męża kochasz, tak się o niego troszczysz... dlaczego nie możesz się od zdrady powstrzymać? Dlaczego nie porozmawiasz z nim o tym problemie, zamiast szukać rozwiązań w skokach w bok? Tym sposobem krzywdzi się drugą osobę: jest Ci ona wierna, a Ty i tak ją zdradzasz. To tak, jakby sobie kupić drogiego smartfona, a kochanej osobie dać starą nokię z zielonym wyświetlaczem: ograniczasz możliwości drugiego człowieka korzystając ze wszystkich własnych okazji. Zacznijmy jeszcze oddzielać rozum od serca, a świat wybuchnie z nadmiaru debilizmu. Ja na pewno bym w żadnym razie nie kochał kogoś, kto mówi mi, że mnie kocha, ale na seks woli iść do obojętnego innego faceta. Gdy się kogoś kocha, ignoruje się nawet duże niedogodności.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 February 2013 2013 10:39

Odpowiedz
I intifada
+4 / 6

zgadzam się z tobą w zupełności, tylko to ostatnie zdanie 'ignoruje sie nawet duże niedogodności' jeśli ona uwielbia sex, a jej mąż jej nie zaspokaja, nie potrafi tego zrobić, po prostu jest kiepski w łóżku no to raczej to nie jest tylko niedogodność, sex to jest spora część związku, byłbyś z kobietą która nie potrafi cie zaspokoić?

kyd
+10 / 10

Ale bierze się to z tego samego - ze świadomości, że brak wyłączności seksualnej nie musi stanowić dowodu na brak miłości do kogoś.

K4mil
+3 / 11

Bo nie musi. Nie ma żadnej powszechnie obowiązującej definicji miłości. Ilu ludzi, tyle takowych uczuć. Problem rodzi się tylko wtedy, gdy 'definicje' dwóch związanych ze sobą osób w znaczny sposób się od siebie różnią. W tym przypadku pewnie tak jest, ale nie znaczy to, że tak być musi. Gdyby dwójka dorosłych ludzi twierdziła, że się kocha, ale równocześnie pozwalała sobie wzajemnie na przygody seksualne, to odmówiłbyś im tego, że się kochają, bo ty wiesz lepiej i zgodnie z twoją definicją to niemożliwe?

Zmodyfikowano 4 razy Ostatnia modyfikacja: 14 February 2013 2013 18:01

Screenshot
-1 / 5

@K4mil w takim razie zobaczymy, co będzie, jeśli Twoją żonę/dziewczynę co wieczór będzie bolała głowa, za to lepszych w łóżku kolegów miłości jej życia (a więc Twoich) zawsze będzie witała z otwartymi ramionami. Na marginesie, nie tylko ramionami.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 14 February 2013 2013 19:53

K4mil
+8 / 8

@Screenshot - męczą mnie ludzie, którzy zanim skończą czytać, już piszą odpowiedź. Po pierwsze, pisałem o możliwości wspólnej umowy, porozumienia, nie zdrady, bo w ten sposób to tutaj przedstawiasz. Po drugie, nigdzie nie pisałem o sobie, a o ewentualnej możliwości zaistnienia takiej sytuacji pomiędzy jakąś parą ludzi. Jeśli chcesz znać moją opinię to obecnie hołduję tradycyjnemu modelowi związku w którym wierność jest jak najbardziej wskazana. W przeciwieństwie do ciebie jednak, nie uważam by moje zdanie było jednym słusznym i dopuszczam to, by ludzie układali własne życie w sposób jaki uznają za słuszny, ba, w przeciwieństwie do ciebie, jestem w stanie to zrozumieć. Tak więc twój atak ad personam był zwyczajnie żałosny i absolutnie nic nie wnoszący do dyskusji.

T TurboNitro
+21 / 23

Ciekawe jak facet by się poczuł, gdyby się o tym dowiedział.

Odpowiedz
J JessieBannon
+12 / 20

Zwykła szmata, przez takie jak ona faceci mają złe zdanie o kobietach. Jej mąż mógłby w tym samym czasie być z inną kobietą, taką która byłaby coś warta.

Odpowiedz
Xar
-5 / 15

Ciekaw estem czy tak samo powie o gwalcie

Odpowiedz
Albiorix
+14 / 18

W przyszłości osoby które są w związkach z przedstawicielami tego samego gatunku będą uznawane za konserwatywne :D

Odpowiedz
herma8
+13 / 15

"Każdy należy do każdego" Nowy wspaniały świat.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 February 2013 2013 16:30

Odpowiedz
E Elathir
+19 / 21

W 90% wypadkach starczy zwykła rozmowa by rozwiązać te problemy. Tylko dziś ludzie wolą się zdradzać, wypróbowywać itd. niż zwykle pogadać. Przecież temperament seksualny nie jest wrodzoną, ustaloną raz na zawsze cechą genetyczną. Jest elementem psychiki, który można kształtować. I akurat założę się, że w tym wypadku bohaterka demota wypróbowała sobie kilkudziesięciu facetów przed ślubem.

Albiorix
+16 / 16

Seks przed ślubem niewiele tu zmienia. Parom życie seksualne częściej nie wychodzi po dziecku, po zakończeniu fazy zauroczenia, po przytyciu i utracie kondycji - a nie dlatego że są niedopasowani i od początku jest źle.

K4mil
+1 / 11

Bo człowiek nie jest z natury monogamistą. Prowadzone badania dowiodły, że ciągły seks z tą samą partnerką w przypadku mężczyzny z czasem powoduje znudzenie, spadek podniecenia, co znika wraz ze zmianą partnerki. Przykro mi, ale na drodze do dożywotniej wierności i szczęścia małżonków stoją naturalne ludzkie skłonności. Można z nimi walczyć, można je przezwyciężać, ale dobrze wtedy zdawać sobie z nich sprawę.

D duncan
+3 / 5

@urbanauta: tu nie o hejt chodzi, tylko o chwilę pochylenia się nad tym, co my, katolicy, na ten temat uważamy. Jeśli patrzysz na to tylko w kategorii zakazu, to pomijasz tak na prawdę znacznie istotniejszą część tej filozofii. Przede wszystkim chodzi o to, żeby nigdy nie traktować drugiej osoby instrumentalnie. Seks jest jednym z elementów relacji między mężem i żoną. Jednym, ale nie jedynym, i powiązanym z innymi. Zwykle gdy seks się psuje, jest to bardzo mocny sygnał, że psuje się coś więcej. I na prawdę warto pracować nad tym, co się popsuło. A wtedy i seks się naprawi. Ale co, gdy niedopasowani jesteście tylko seksualnie? No więc po pierwsze - od tego jest między innymi narzeczeństwo, żeby o seksie rozmawiać. Oczywiście, że są kursy przedmałżeńskie do odklepania. Ale jeśli podchodzicie do sprawy poważnie, to warto pójść na dobry kurs - na którym na przykład będziecie rozmawiać w parze o tym, czego oczekujecie od seksu itp. Jeśli okaże się, że wasze oczekiwania są diametralnie różne - to warto sprawę poważnie przemyśleć: z czego to wynika, czy może jest to sygnał, żeby się jednak nie pobierać? (zakładam, że rozmawiacie szczerze, bo chyba jasne, że jeśli nie jesteście wobec siebie szczerzy, to cała impreza nie ma sensu od początku). No ale kiedy już zdarzą się niedopasowania po ślubie (bo zdarzą się na pewno, pytanie tylko, czy prędzej, czy później), to od tego jesteście małżeństwem, żeby o siebie na wzajem dbać. I teraz są dwie diametralnie różne kategorie. Są fetysze, które są absolutnie nie do przyjęcia. To są właśnie te, w których mąż uprawia seks nie z żoną, ale z fetyszem (lub na odwrót). Każdy taki fetysz jest czymś złym, bo jest to instrumentalne traktowanie drugiego człowieka. I wtedy żona, której zależy na mężu, powinna raz że się na to nie zgodzić, dwa że skłonić męża do wyleczenia się z takiego czegoś. Zgadzanie się na to jest jak dawanie alkoholikowi wódki. Niezgadzanie się ale bez motywowania do zmiany jest jak tolerowanie tego, że alkoholik się nie leczy. Jeśli kocham moją żonę i widzę, że robi coś, co jest krzywdzące (i dla mnie i dla niej) - to chcę jej pomóc (w końcu "w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli ..."). No i jest druga kategoria niedopasowań. Nie nazywałbym ich fetyszami (zarezerwowałbym to słowo dla rzeczy złych), a preferencjami i eksperymentami. Wtedy trzeba - jak w każdej sytuacji - dogadać się, dotrzeć. Gdy kocham, to czasem zrobię coś, czego nie lubię, ze względu na osobę, którą kocham - żeby sprawić jej przyjemność. Oczywiście, w granicach rozsądku, nie ma sensu robić sobie krzywdy - ale mąż, który kocha, nie będzie oczekiwał od Ciebie, żebyś robiła sobie krzywdę. A na te eksperymenty, które Ci krzywdy nie wyrządzą, warto się czasem zgodzić. Czasem, nie zawsze. To jest właśnie ta różnica: jeśli dla męża ważniejszy jest eksperyment, niż Ty, to to już nie eksperyment, a fetysz. I to poważny problem, który trzeba w ten czy inny sposób leczyć (może nie od razu u seksuologa, ale chodzi mi tu o szerokie znaczenie leczenia relacji). A jeśli dla męża ważniejsza jesteś Ty - to będzie umiał odpuścić daną fantazję ze względu na Ciebie. === To jest podobnie jak z preferencjami w każdym innym kontekście. Ja lubię jeździć na wakacje w góry, moja żona nad morze. Nie stać nas, żeby zawsze jeździć na lazurowe wybrzeże, gdzie są i góry i morze. Ale nie jest to bynajmniej powód, aby się rozstać ;)

Albiorix
+6 / 6

To naprawdę ładnie, chociaż tak naprawdę nie musi być korelacji. Można mieć koleżankę i traktować ją z pełnym szacunkiem, zafaniem, podziwiać jej intelekt i osobowość, przyjaźnić się, bawić razem i pomagać w potrzebie - i przy okazji od czasu do czasu uprawiać przyjacielski seks bez zobowiązań. Można też zachować czystość do ślubu i być wiernym małżonkiem kobiety którą traktuje się wyłącznie instrumentalnie - bo np chcesz mieć trzech synów i ktoś ich musi urodzić.

urbanauta
0 / 0

@duncan Duncan, Twój miniwykład całkiem całkiem mi się spodobał, choć to (być może mimowolne) adresowanie go ciągle do mnie nieco mnie peszy, bo mi do seksu jeszcze daleko... ^^" Jam z tych "staroświeckich sztywniaków", co to flirt, pocałunki i seks tylko z miłości, a nie dla sportu, no a że jeszcze swojej wielkiej, prawdziwej miłości nie znalazłam... ;) Ach, i jestem wierząca, ale nie identyfikuję się z żadną religią, ot taka jakaś wiara instynktowna, bez ram. Od razu zastrzegam: NIE HEJTUJĘ KOŚCIOŁA, nie hejtuję jako tako żadnej religii, a jedynie ZACHOWANIA - np. nie pienię się, że każdy muzułmanin ma nierówno pod czachą, ale tego skur***la, który gwałcił i przypalał pięcioletnią dziewczynkę, powiesiłabym za jaja i przypalała rozżarzonym żelazem, i tak samo bym reagowała, gdyby był katolikiem, buddystą, pastafarianinem etc. Żadna religia nie powinna usprawiedliwiać nieludzkich zachowań.
Zgadzam się w zupełności z kwestią traktowania przedmiotowo, nie zaś podmiotowo. Tylko powiem ci, znam parę osób (w tym jedno już byłe niestety małżeństwo), które kochały się na zabój, no ale... Np. kumpel, artysta-outsider, poglądy takie same jak ja albo i nawet radykalniejsze. Zakochany w swojej dziewczynie tak, że świata poza nią nie widział (wszystkie mizdrzące się do niego spod sceny panienki odsyłał z kwitkiem, a powodzenie ma, że ho ho), byli razem trzy lata, z nią przeżył swój pierwszy raz. Tylko no właśnie, parę kwestii "łóżkowych" tak bardzo mu przeszkadzało, że mimo rozmów, radzenia się mnóstwa osób, prób dojścia do jakiegoś kompromisu - zdecydowali, że nie da rady, rozeszli się. Jeszcze dobre 3 miesiące po rozstaniu płakał za nią.
No i wreszcie te fetysze. Powiedz mi, drogi duncanie, co zrobić, kiedy ma się na przykład za męża osobę, która bez fetyszu nie jest w stanie w ogóle osiągnąć spełnienia? Znane są przecież przypadki, kiedy np. osoba doświadczająca przemocy w dzieciństwie musi być w trakcie seksu poniżona, upodlona, żeby mieć satysfakcję. Co w takim przypadku? Przecież nie każdy małżonek ma chęć drugiego wiązać, okładać pejczem itp. Jest nawet - taka ciekawostka - fetysz polegający na tym, że daną osobę podnieca tylko seks w ubraniach (biedny mąż się nie napatrzy). ;)
A co do Lazurowego Wybrzeża...to może Norwegia, tam też i góry, i morze? ;)

D duncan
+1 / 1

@urbanauta: Heh, Norwegia... chciałoby się, ale jest jeszcze droższa od Lazurowego ;). Nam jest dobrze z tym, co jest - raz jedziemy tu, raz tam, a czasem jeszcze gdzie indziej. Oczywiście nie chciałem Cię peszyć i przepraszam za to. Mam taką manierę zarówno zwracania się osobiście jak i przywoływania przykładów osobistych. No więc przykłady o których mówiłaś: ten drugi to jest ewidentny przypadek, który należy leczyć. I mówię to z pełnym szacunkiem i współczuciem dla takich osób. Jest to życiowa tragedia. Porównywalna z byciem dzieckiem alkoholika. A przywołuję akurat takie porównanie, bo wiem, że istnieją grupy wsparcia, działające podobnie do grup AA, dla osób z tzw. uzależnieniami seksualnymi. To są właśnie tacy ludzie, co to mają tak silny fetysz, że nie mogą inaczej, ale to są też ludzie uzależnieni od masturbacji czy pornografii, to są ludzie nałogowo flirtujący, różni. Taka sytuacja jest oczywiście niezwykle trudna dla małżonka, to jasne. Jeśli małżonek wiedział o takim swoim zaburzeniu, ale tego przed ślubem nie powiedział, to jest to wręcz wystarczający powód, aby Kościół stwierdził nieważność małżeństwa (a takich powodów jest bardzo niewiele). Inna sprawa, gdy sam poszkodowany zda sobie z tego sprawę dopiero po ślubie. Wtedy - podam analogię: gdyby po ślubie nagle okazało się, że żona ma schozofrenię (z której wcześniej sobie nikt nie zdawał sprawy) - to mąż ma ją zostawić? Nie! Od tego jest mężem, żeby ją wspierać. Zaś pierwsza z opisanych sytuacji - gdy w łóżku zupełnie nie wychodzi. To jest jedno z tych miejsc, gdzie my niesamowicie zaufaliśmy Bogu (my, czyli ja z żoną, ale też my - katolicy). Bo wiesz, małżeństwo sakramentalne to związek nie dwóch, a trzech osób: mąż, żona i przede wszystkim Bóg. I my wierzymy, że On chce dla nas wspaniałego, niesamowitego, pięknego seksu. I jeśli coś w tej (lub jakiejkolwiek innej) materii między nami nie wychodzi, to On nas prosi, abyśmy się nie zniechęcali i nie przestawali próbować. Wiara w nierozerwalność małżeństwa to jest niesamowite szaleństwo - ale wzorowane właśnie na Bogu, który jest wierny nam nawet gdy my wszystko psujemy. Choćbyś nie wiem, jak bardzo zgrzeszyła - On cały czas jest blisko. Choćbyś nie wiem jak była nieudolna w jakiejś kwestii - On i tak Cię kocha, i tak Cię nie opuści, i tak się nie zniechęci (tym razem celowo używam drugiej osoby (: ). No więc skoro On w ten sposób działa, to my wierzymy, że my mamy z równą determinacją walczyć o nasze małżeństwo, do końca, w żadnej sprawie się nie poddając (co nie znaczy, że nigdy nie odpuszczając swojego, to znaczy nigdy nie odpuszczając *naszego*). Chrześcijaństwo to wbrew pozorom bardzo radykalna religia ;) Jezus powiedział "kto nie zaprze się samego siebie, a chce iść za Mną, nie jest Mnie godzien" - to bardzo twarde, ale też piękne słowa. Piękne, bo nie bez pokrycia, bo sam Jezus dał przykład. No więc w tym kontekście sytuacja Twojego kolegi czy przyjaciela jest, cóż, bardzo smutna. Nie chcę oceniać człowieka ani szukać winy, bo nie ja jestem sędzią. Ale jedno jest pewne - coś tam zostało przegrane. Pytanie, czy pomógłby tu seks "na próbę" przed ślubem. Nie wiem, ale wątpię. Pozdrawiam :) ====== Jeszcze pozwolę sobie odpowiedzieć @Albiorix: Oczywiście, masz rację. Z mojej perspektywy obie sytuacje stanowią grzech, ale druga to grzech nieporównanie cięższy. W pierwszej mamy cudzołóstwo, w drugiej świętokradztwo (i w praktyce cudzołóstwo też). W pierwszej główną role odgrywa nieświadomość ("niewiasto, gdybyś wiedziała, kim jest ten, kto do ciebie mówi, prosiłabyś, aby dał ci wody żywej") - tzn ów kolega z koleżanką nie zdają sobie sprawy z tego, że przez taki "seks bez zobowiązań" pozbawiają się czegoś znacznie cenniejszego, jedynie iejasno zdają sobie sprawę, że Kościół tego zabrania, ale nie rozumieją powodów, więc nie widzą też celu w stosowaniu się do zakazu. W drugiej z kolei sytuacji ów mężczyzna profanuje sakrament, profanuje jeden z najcenniejszych darów, jaki dostał od Boga - swoją żonę. Zawiera ślub n

S scheezol89
+14 / 18

Też mi miłość , jak tak bardzo go kocha to niech mu o tym opowie. Durna baba szukająca usprawiedliwienia od takich samych spaczonych umysłowo idiotów.

Odpowiedz
G grzb6
+10 / 12

G*wno prawda. Jak to może nie być zdradą? A co gdyby Twoj facet tak zrobił?! Jestem pewny, że gdybyś sie o tym dowiedziała to w tym samym momencie byś wywaliła go za drzwi. Absurd totalny absurd!

Odpowiedz
Xar
-1 / 13

No coz, na miejscu tego goscia jakbym sie dowiedzial, to nie wiem co bym jej zrobil - najlepsza opcja to chyba zaplodnienie jej i pozew o rozwod z powodu zdrady i niech sobie radzi kobieta wyzwolona

Odpowiedz
C czopor
-1 / 13

Jak czytam Twoje posty to nie wiem czy trollujesz czy jesteś jakiś upośledzony...

Xar
-1 / 7

Ironia w stosunku do dzisiejszych "wyzwolonych kobiet" ktore chca miec wszystkie prawa i przywileje ale nie miec zadnych obowiazkow

FLTMNW
+9 / 13

Za konserwatywne to jeszcze pół biedy, gorzej jak ludzie wierni zaczną być nazywani zdrado-fobami przez piewców "tolerancji" i "postępu".

Odpowiedz
F famafema
+2 / 6

Ja choruję na zdradofobię. Na myśl o zdradzie zaczyna mi się kołować w głowie i odczuwam przenikliwy lęk. Niedługo "postępowi" obskuranci każą mi się leczyć.

KTU
+4 / 8

Przykro mi autorze demota ale już jest taka retoryka. Ostatnio był reportaż o zdradach już nie pamiętam w których wiadomościach i podają że ileś tam procent przyznaje się do zdrad i nagle komentarz narratora "pod tym względem Polacy są znacznie bardziej konserwatywni niż w Zachodniej Europie. Czyli mam rozumieć że wierność to kwestia konserwatywnych poglądów a nie uczciwości... Gdyby naprawdę go kochała to by mu powiedziała że nie do końca ją zaspokaja i np. mogliby się wspólnie udać do seksuologa który mógłby coś zaradzić. Ale łatwiej usprawiedliwiać k***stwo.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 February 2013 2013 17:55

Odpowiedz
B Bullz
+1 / 3

Gdyby nie cenzura należałoby nazwać rzecz po imieniu.
Ciekawe co by było jakby urodziło im się czarnoskóre dziecko ?
W związkach partnerskich by to może przeszło ...

Odpowiedz
M Matsurika
-3 / 5

Tak naprawdę nie ma w tym nic złego, złe może natomiast być to jeśli mąż się kiedyś o tym dowie i poczuje się zraniony. Moim zdaniem powinni być ze sobą szczerzy, ustalić jakiś wolny związek. Zaraz pewnie zrobi się krzyk że ta kobieta jest dziwką, cóż, jakoś mężczyzny się tak srogo nigdy nie osądza w takiej sytuacji - mówi się drań a to nie ma takiego poniżającego wydźwięku jak słowo "dziwka". Nie rozumiem czemu tak jest.

Odpowiedz
drigiti
0 / 2

niee... wcale nie ma ; ) " sk***ysyn, męska dziwka, ch*j " i wiele innych... raczej te określenia są zaadresowane tylko i wyłącznie do mężczyzn.

M Matsurika
+1 / 3

Ok, "sku*wysyn" - ktoś obraża jego matkę, czyli kobietę a nie jego samego. "Ch*j" - nazwa męskiego narządu, co prawda wulgarna ale też nie jakaś specjalnie poniżająca. A z "męską dzi*ką" się akurat nie spotkałam, jedynie z nazywaniem kogoś innego "c*elem" w dyskusji wśród facetów na zupełnie inny temat. Ogólnie chodzi mi o to że faceta który zdradza nazywa się po prostu kimś złym (bezuczuciowym), a kobietę kimś gorszym, nie zasługującym na szacunek.

K kandefro
-2 / 2

daje dupy na lewo i prawo, daje, mocno daje, ale kocham go, kocham
jestem chora
nieuleczalnie
choroba to kure stwo

Odpowiedz
K kinghaa
0 / 0

Czuję się zażenowana po przeczytaniu tej opowiastki..ale bardziej zaniepokoiła mnie druga część podpisu, że kiedyś takie zachowania będzie się uważano za normalne..zeszłam na dół do komentarzy no i nie zawiedliście mnie pojechaliście po democie równo i o to chodzi, ZDRADA DRUGIEJ OSOBY NIE BYŁA, NIE JEST I NIE BĘDZIE NORMALNĄ RZECZĄ, choć teraz słyszę co raz częściej "teraz wszyscy zdradzają" ...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 February 2013 2013 22:23

Odpowiedz
K Kawasak
0 / 0

Jesteś zwykłą k0rwą! Co ślubowałaś przed Bogiem? Komu patrzyłaś w oczy przy tym? Komu ślubowałaś wierność i uczciwość małżeńską? Trzeba było ślubu w ogóle nie brać. Takie zdz!ry jak ty nie zasługują na kawałek czystej szmaty! Gardze takimi dz!wkami jak ty!

Odpowiedz