ja na szczęście wszystko zaliczyłem ale widzę ze nawet na demotach nie brakuje mend ,których cieszy porazka innych , Na teście byłem dobrze przygotowany ,ale kolega obok kompletnie nie był i widziałem jak ściąga , nie zakablowałem jak ostatni squrviel ,bo konfidenci zasługuja tylko na splunięcie w twarz
Po prostu są przedmioty ciekawsze i mniej ciekawe. Przydatne i mniej przydatne a zaliczyć trzeba wszystko. Jeśli ktoś jest kozak prawie ze wszystkiego to i jemu może się zdarzyć że trafi się przedmiot którego nie rozumie. Gorzej jak są same takie
Ja po sesji letni na pierwszym roku czym prędzej spakowałem tobołki i poleciałem do krainy wodą ze zmywaka płynącą (czyt: PL → UK), po czym będąc na miejscu dowiedziałem się, że kampania wrześniowa będzie zacna, 3 egzaminy do poprawy (cóż, zdarza się najlepszym:D ). Po dwóch miesiącach pracy w rzeźni wróciłem do ziemi ojczystej, zdałem wsje egzamjeny, kolejne 4 lata były już formalnością, obrona i w końcu wymarzona praca. I wiecie co? Dziś pluję sobie w twarz, trzeba było olać te poprawki, zostać rzeźnikiem level hard, nie wrócić od ziemi ojczystej i żyć na zachodnioeuropejskim poziomie. A tak jestem magistrem jakich wielu w tym kraju, bo prestiż tego tytułu już dawno przeminął (o czym pracodawcy doskonale wiedzą negocjując dziś stawki). AMEN :P
To się trzeba było uczyć, a nie płakać teraz.
Odpowiedzja na szczęście wszystko zaliczyłem ale widzę ze nawet na demotach nie brakuje mend ,których cieszy porazka innych , Na teście byłem dobrze przygotowany ,ale kolega obok kompletnie nie był i widziałem jak ściąga , nie zakablowałem jak ostatni squrviel ,bo konfidenci zasługuja tylko na splunięcie w twarz
Po prostu są przedmioty ciekawsze i mniej ciekawe. Przydatne i mniej przydatne a zaliczyć trzeba wszystko. Jeśli ktoś jest kozak prawie ze wszystkiego to i jemu może się zdarzyć że trafi się przedmiot którego nie rozumie. Gorzej jak są same takie
Na niektórych kierunkach sama nauka nie wystarcza. Konieczna jest doza szczęścia :)
OdpowiedzOwszem, ale pomijamy tu może medycynę, prawo i biotechnologię.
geohound nawet nie wiesz jak się mylisz, na prawie to są dopiero jaja. Popytaj ludzi z UG o Szpopera albo z UJ o cywila.
demot:Zjazd naukowców
Odpowiedzta radość, gdy wszyscy z roku kują, a Ty zdałeś w zerówce :D
OdpowiedzStudencka klasyka. Mam tyle, że nie ogarnąłem na czerwiec, to zostawiam na jesień. Powodzenia życzę.
OdpowiedzChłopak w pierwszym rzędzie po prawej stronie ściąga z telefonu :p
OdpowiedzJa po sesji letni na pierwszym roku czym prędzej spakowałem tobołki i poleciałem do krainy wodą ze zmywaka płynącą (czyt: PL → UK), po czym będąc na miejscu dowiedziałem się, że kampania wrześniowa będzie zacna, 3 egzaminy do poprawy (cóż, zdarza się najlepszym:D ). Po dwóch miesiącach pracy w rzeźni wróciłem do ziemi ojczystej, zdałem wsje egzamjeny, kolejne 4 lata były już formalnością, obrona i w końcu wymarzona praca. I wiecie co? Dziś pluję sobie w twarz, trzeba było olać te poprawki, zostać rzeźnikiem level hard, nie wrócić od ziemi ojczystej i żyć na zachodnioeuropejskim poziomie. A tak jestem magistrem jakich wielu w tym kraju, bo prestiż tego tytułu już dawno przeminął (o czym pracodawcy doskonale wiedzą negocjując dziś stawki). AMEN :P
OdpowiedzA ja ku*** miałem. Algebro, Topologio zgiń! przepadnij!
OdpowiedzA zaoszczędzone pieniądze wydam na warunki...
Odpowiedza lipiec i sierpień przeznaczę na przygotowania do wrześniowej przygody
OdpowiedzJeszcze nigdy nie miałem we wrześniu wakacji...
Odpowiedz