Mi to wygląda na ciasteczka dla psów... I zmartwię cię, ja jestem studentem, a nie chleję, nie jaram i nie ćpam (dzięki czemu mogę sobie pichcić pyszne żarcie i wyskoczyć raz na jakiś czas do studenckiej knajpy). Kwestia silnej woli i hierarchii wartości, dla mnie szpanowanie tekstami typu "wypiłem wczoraj sam 0.7 i wróciłem do domu o 4 nad ranem" jest żałosne, życzę powodzenia wątrobom ludzi, którzy co weekend zalewają się w trupa. Rozumiem wypić piwo czy dwa dla "chilloutu", ale co to za radocha o 22:00 być już tak zalanym, że się film urywa? :/
Snickers, podaj mi swoja definicję studenta, bo chyba jest trochę niezgodna z właściwą. tak jak urbanauta, mimo bycia studentem nie mam nałogów, nie jestem zbyt imprezowy przez co mogę sobie pozwolić na inne, bardziej priorytetowe luksusy, jak chociażby właśnie jedzenie.
Podpowiem coś kolegom studentom: jak nie będziecie chlać na umór i jarać fajek, to będzie was stać na całkiem porządne żarcie.
OdpowiedzTyle że to przeczy definicji studenta. A tak w ogóle ktoś wie co to niby jest ? jakieś pierogi czy co ?
Mi to wygląda na ciasteczka dla psów... I zmartwię cię, ja jestem studentem, a nie chleję, nie jaram i nie ćpam (dzięki czemu mogę sobie pichcić pyszne żarcie i wyskoczyć raz na jakiś czas do studenckiej knajpy). Kwestia silnej woli i hierarchii wartości, dla mnie szpanowanie tekstami typu "wypiłem wczoraj sam 0.7 i wróciłem do domu o 4 nad ranem" jest żałosne, życzę powodzenia wątrobom ludzi, którzy co weekend zalewają się w trupa. Rozumiem wypić piwo czy dwa dla "chilloutu", ale co to za radocha o 22:00 być już tak zalanym, że się film urywa? :/
Snickers, podaj mi swoja definicję studenta, bo chyba jest trochę niezgodna z właściwą. tak jak urbanauta, mimo bycia studentem nie mam nałogów, nie jestem zbyt imprezowy przez co mogę sobie pozwolić na inne, bardziej priorytetowe luksusy, jak chociażby właśnie jedzenie.
tępe studenciki - mniej w knajpach na wódę i pwo wydawać to wasi rodzice będą mieli za co żyć
Odpowiedz