Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
1113 1281
-

Zobacz także:


Y Yaneks
+35 / 91

Będą płakać, krzyczeć, załamią się.
I zasługują na to. Ktoś człowieka doprowadza do samobójca. Tego typu demoty to największa podłość jaka może być. Autorzy tego typu tekstów nigdy nie zrozumieją, co czuje człowiek, który porywa się na swoje życie. Odwoływanie się do tego, że rodzina będzie tęsknić, to największa podłość, bo bardzo często przyczyną samobójstwa jest właśnie nastawienie rodziny. U osób, które chcą się zabić z innych powodów niż rodzina, ta rodzina jest jedynym, co ich trzyma na tym świecie. W internecie tak wyśmiewacie samobójców, a oni męczą się, okrutnie i strasznie się męczą musieć cały czas znosić to wszystko, co zadaje im taki ból, tylko po to, żeby nie zadać bólu rodzinie. Do zasranego archiwum z tego typu "dziełami". Więcej szkody niż pożytku. Jak ktoś się źle czuje na tym świecie to po cholerę ma się męczyć? Po cholerę namawiacie go do tego, żeby "tutaj" został?

Odpowiedz
Y Yaneks
+8 / 32

@DreamEater
Pomógł? A skąd wiesz że pomógł. Nie znam sytuacji i możliwe że rzeczywiście pomógł, ale z doświadczenia wiem, że osoba, której przeszkodzisz w samobójstwie zdecydowanie NIE będzie Ci za to wdzięczna.

D DreamEater
+18 / 40

Dlatego powinienem stać i patrzeć bezczynnie, jak ktoś popełnia największy - i ostatni - błąd swego życia? W momencie fizycznego uniemożliwienia samobójstwa takiej osobie na pewno nie będzie wdzięczna - jednak gdy w końcu ochłonie i wszystko się ułoży, doceni to. Może zarzucę strasznie banalnym porównaniem, ale tak samo jest z dzieckiem, któremu rodzice czegoś odmówili lub zabronili - dopiero po czasie dostrzeże, że to było dla jego dobra.

Y Yaneks
+4 / 26

Nie zawsze jednak wiesz, co stało się w życiu danej osoby i co sprawiło, że chce odebrać sobie życie. Są takie sytuacje w życiu, kiedy lepiej jednak jest już nie żyć. W niektórych (nie wszystkich) przypadkach tylko przedłużasz agonię, bo człowiek i tak znowu spróbuje, i będzie próbował aż do skutku, a pomiędzy kolejnymi próbami będzie cierpiał. Ty natomiast będziesz miał świadomość, że tej osobie pomagasz. Ja wyznaję prostą zasadę: nie wpierdzielam się w cudze sprawy. Jeżeli ktoś chce zakończyć żywot, to ma ku temu powody i jest to JEGO życie, i JEGO decyzja.

Pionka
+10 / 30

@Yaneks, chcesz powiedzieć, że kobieta z dwójką dzieci zasługuje na cierpienie, jedynie dlatego, że ojciec był za słaby, żeby poradzić sobie z ich wspólnymi problemami? W moim bliskim otoczeniu są dwa takie przypadki, jeden wydarzył się jakieś 20 lat temu, a drugi całkiem niedawno, bo kilka lat wstecz. Nie wiem co było powodem tego, że ten pierwszy się zabił, możliwe, że jedynie alkohol, ale zapewniam Cię, że pomimo to, że ta rodzina nic dobrego od niego nie dostała to nikt się z jego śmierci nie cieszył, a wdowa musi sobie sama radzić z chorobą córki, bo ojciec postanowił sobie "odejść". Drugi? Drugi zachował się jeszcze bardziej bezmyślnie. Zabił się, bo miał problemy finansowe do tego doszło picie, zabił się poza granicami Polski, gdyby nie szef to jego żona, która została z dwójką malutkich dzieci, musiałaby na własną rękę załatwić wszystkie formalności z pogrzebem, co raczej tanie nie jest, a na głowę zwalili się jej jego dłużnicy. Samobójstwo to jest ogromne tchórzostwo, ludzie, którzy robią takie rzeczy myślą tylko i wyłącznie o sobie. Każdy ma jakieś problemy, ale pomyślcie co by było jakby każdy się tak szybko poddawał?

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 6 January 2014 2014 12:00

CzarnaOrchidea
+3 / 19

Bo samobójstwo to tylko odważenie się stchórzyć. Pamiętacie Dominika z Sali Samobójców?
"Ja nie rozumiem samobójców, bo żeby żyć, trzeba mieć odwagę, a samobójcy to tchórze. Tchórze i narcystyczni egoiści, którzy myślą, że wszystko się kręci wokół nich. Jak można odebrać sobie najcenniejszy dar, jaki się ma? Jak można zrobić sobie to i zrobić to najbliższym ludziom? Ja po prostu tego nie rozumiem, ja nie chcę tego rozumieć."

D dugi80
+1 / 11

Też uważam że nie masz racji. O.K. jakas osoba powoduje że ktoś chce odebrać sobie życie ale nie wszyscy. Zawsze będzie ktos kto koch, lubi i szanuje daną osobę.Rodzeństwo na codzień nie pokazuje miłości ale i tak się kochają. Inni też mie mówią sobie codziennie (mam na myśli przyjaciół - kolegów) "kocham Cię", "Lubie Cię"

P prezu800
+3 / 9

Masz duże doświadczenie w ratowaniu samobójców, Yaneks?

D dugi80
-2 / 2

Też uważam że nie masz racji. O.K. jakas osoba powoduje że ktoś chce odebrać sobie życie ale nie wszyscy. Zawsze będzie ktos kto koch, lubi i szanuje daną osobę.Rodzeństwo na codzień nie pokazuje miłości ale i tak się kochają. Inni też mie mówią sobie codziennie (mam na myśli przyjaciół - kolegów) "kocham Cię", "Lubie Cię"

ThomasHewitt
+6 / 10

Radzę przeczytać "Wilka stepowego" i zrozumiecie dlaczego niektórzy chcą się zabić.

~Młoda_
+3 / 11

Nie zgodzę się do końca. Wyobraź sobie, że najbliższa Tobie osoba (żona, dziewczyna, rodzic, brat), postanawia targnąć się na życie. Kochasz ją całym sercem, nie wyobrażasz sobie sytuacji, że tej osoby miałoby w Twoim życiu nagle zabraknąć. Ale idąc Twoim tokiem myślenia, to w sumie jest okej. No bo przecież to ona cierpi, męczy się. Więc skoro jest jej źle na tym świecie, to niech odchodzi, a co tam! Tak uważasz? Bo ja uważam, że skoro zauważy się, że coś się z kimś dzieje, to trzeba po prostu zareagować, albo chociaż spróbować. Wydaje mi się, że to się da zauważyć. Jeśli kiedyś Twoje dziecko postanowi popełnić samobójstwo, to jak się zachowasz? Powiesz "skoro tak będzie dla ciebie lepiej..."? Czy zrobisz wszystko, żeby do tego nie dopuścić? Mogę się zgodzić, że osoby, które do samobójstwa kogoś doprowadzają świadomie, będą świadomie cierpieć, krzyczeć, załamią się. Ale co do reszty - no nie wiem, jakoś ciężko mi się zgodzić.

Arktoz
+3 / 9

A co, jeżeli samobójstwo nie wynika z przytłoczenia problemami tylko z braku jakichkolwiek problemów, marzeń, celów? Poza tym samobójstwo samo z siebie jest racjonalne, jedyną kwestią niepewną jest to, co się dzieje po śmierci - my tutaj możemy tylko spekulować. Nie wszystko jest czano-białe. A co do słynnej rozterki - samobójstwo nie musi oznaczać "strachu" przed życiem (może być po prostu racjonalnym działaniem, poza tym to zwykle bardziej "znużenie" nić strach jak już) a zawsze oznacza odwagę wobec śmierci. I to was tak w nich boli, dziwicie się jak ktoś przezwyciężył lęk który was podświadomie zżera od środka...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 January 2014 2014 13:39

yokimi
+1 / 9

Samobójstwo jest racjonalne? Jak to dobrze, że ja zawsze byłem nieracjonalny.

PREDEK
+5 / 9

SAMOBÓSTWO TO NIE WYJŚCIE DO SKLEPU PO BUŁKI!! Wy nie macie pojęcia o tym o czym piszecie, zaczynając od obrazka przez podpis demota aż po powyższe komentarze wszystko to jakieś pierniczenie jakby ktoś popełniał samobójstwo od tak sobie "yyy nie zdałem z matmy ide po sznur i szukam mocnej gałęzi" nie ku®wa to tak nie wygląda, nikt nie odbiera sobie życia z z dnia na dzień, czasem to siedzi w głowach tych ludzi całymi latami, cały ten czas konfrontują ze sobą to co dobre z tym przez co chcą odebrac sobie życie, taka wewnętrzna walka, którą albo wygrasz- albo wygrasz. Albo sobie palniesz w łeb i znikną Twoje problemy, ale znikniesz też Ty, albo tego nie zrobisz i sam sobie poradzisz z tym co Cie powoli zabija od środka ewentualnie poprosisz kogoś o pomoc z czym jest ciężej bo samobójstwo to jednak dośc intymna(nie wiem czy dobrze dobrałem słowo) sprawa człowieka i nie powie o tym byle komu jeśli w ogole powie o tym komukolwiek. Wokół Was jest pełno ludzi którzy się uśmiechają żartują i pozornie są szczęśliwi a gdy zostaną sami zaczyna sie walka z sobą i nie kończącą się mękę... Piszecie że to tchórzostwo, frajerstwo- gówno prawda to jest największa odwaga z jaką macie możliwośc się spotkac w realnym życiu. Nawet nie wiecie jak ku®ewsko dużo odwagi potrzeba by odebrac sobie życie. Wszyscy pisza o rodzinach bliskich itd... no raczej nie tacy bliscy skoro nie zauważyli ze coś jest nie tak, ani ten samobójsca nie powiedział im o swoich problemach, a pie®dolenie że zostawą bliskich z reguły jeszcze bardziej przygnembia osobę chcącą targnąc sie na swoje życie więc gratuluje Wam wszystkim wiedzy na temat i dobrania podejścia do problemu- bardziej szkodzicie niż pomagacie bo nie wiecie a sie odzywacie. Jeszcze jedna kwestia nigdy nie zabroniłbym człowiekowi targnąc się na swoje życie w taki spośób że nie wiem: zabrałbym mu sznurek albo odciągnął od okna, to nic nie da to tylko przedłuży agonię tej osoby bo ona i tak to zrobi Przy pierwszej okazji gdy nie bedzie nikogo w pobliżu. Trzeba to zrobic tak żeby samobójca sam odszedł od tego planu, on to co chce zrobic widzi jako ostatecznośc i koniecznośc a musi zobaczyc że wcale tak nie jest, wystarczy mała iskra zwątpienia w to że właśnie tak jest. W sumie Twoje życie rób co chcesz nie zachęcę ale i nie odciągnę, zastanów się czy Twój wybór jest odpowiedni I mógłbym o tym pisac i pisac, książkę bym napisał a potem drugą i tak bym wszystkiego nie powiedział. W gruncie rzeczy nie jestem żadnym psychologiem specjalistą, ani samobójcą ani nie doszłym samobójcą też nie jestem- jak widac no siedzę tutaj i piszę chociaż działo się się na tej lini naprawdę dużo, temat niestety poznany bardzo blisko, jak coś to priv w końcu trzeba se pomagac pozdro P.S. wieszanie się jest słabą opcją, są naprawde lepsze metody ;)))

Z zbagien
+2 / 2

Cóż chciałabym przyznać ci rację, ale i równocześnie skrytykować. Dobrze wiem co masz na myśli odnośnie odczuć takich osób, miałam kontakt z kilkoma niedoszłymi samobójcami. Sama kiedyś miałam z tym problemy i dlatego teraz mogę docenić to, że żyję. Ludzie w glębokiej depresji często nie myślą logicznie i cokolwiek byś im nie powiedział nie będą chciały dostrzec pozytywów. Nie nie będą umiały, ale nie będą chciały, naprawdę. Osobiście teraz uważam, że chociaż są sytuacje w których "męczenie" się powinno się skończyć, to o wiele częściej powinniśmy zostać i walczyć. Według mnie śmierć jest drogą na skróty i tchórzostwem jest ją wybierać.

Pionka
+2 / 6

Nie oszukujmy się, samobójcy są słabi psychicznie. Coś o tym wiem...

yokimi
+4 / 4

PREDEK dobrze napisał, ale postawił wykrzykniki za późno. SAMOBÓJSTWO TO NIE WYJŚCIE!!! To tragedia osoby, która chce sobie odebrać życie. A Wy to próbujecie tłumaczyć "znużeniem", przedstawiać jako "akt odwagi". G*wno nie odwagi. "Dowodem odwagi nie jest umrzeć, lecz żyć. "

S Sarind
+5 / 9

Samobójcy wcale nie są słabi psychicznie, oni byli przez długi a często niezwykle długi czas silni ale sytuacje w domu, szkole, sercu, pracy i także te na ulicy w końcu są w stanie złamać niemal wszyskich. Rozwody rodziców, gwałty na nieletnich, bicie przez rodzica/ów, zgłoszenie własnego dziecka na policji np. w sprawie kradzieży, ciągły strach gdy jedynym miejscem bez zagrożenia ze strony rówieśników oraz rodziców jest ten kawałek ulicy między domem i szkołą. Mam mniej niż 20 lat i to są przykłady tylko z mojego otoczenia. Więc proszę mi tu nie pier**lić o słabej psychice gdy ktoś żyje w rodzinie zastępczej i nie zna prawdziwych rodziców, a ci z urzędu są niewiele lepsi od w/w.

Serducho102
+1 / 3

Kazdy problem da sie rozwiazac.A akurat podpis pod demotem i caly demot jest swietny i nie rozumiem dlaczego minusujecie tych ktorzy maja takie same zdanie jak ja.

M miniekk
+3 / 3

Czy ty w ogóle wiesz co piszesz? Byłeś kiedykolwiek w takiej sytuacji??? Każdemu jest ciężko i zdarzają się sytuacje gdy ma się dość życia, ale właśnie myślenie o tych, którzy są i zawsze będą przy tobie powinna pomagać. Bo to nie jest tak, że winna jest rodzina więc oni zasługują żeby cierpieć. A co z przyjaciółmi,dziewczyną, znajomymi??? Zazwyczaj jest przynajmniej kilka osób, które starają się pomóc niezależnie od wszystkiego (jak nie masz oparcia w rodzinie to znajomi albo na odwrót). Nigdy nie jest tak, że cały świat jest zły. samobójstwo jest pójściem na łatwiznę!!! Straciłam w ten sposób przyjaciela i nikt mi nie wmówi, że moje myślenie jest okrutne, bo w 100% zgadzam się z demotem.

PREDEK
+2 / 2

Nie zapomnijcie że ile osób tyle sytuacji, każdy jest inny. Niech nikt nie mówi że samobójstwo to nie jest wyjście bo to jest wyjście, ch*jowe ale wyjście. Jakby to nie było wyjście to nikt by tego nie robił ani nawet nie brał pod uwagę. Masz gwarancje że nie spotka Cie wioęcej nic złego, ale masz też gwarancję że nie spotka Cie nic dobrego. Jak tam kto chce, niokogo nie wolno do niczego zmuszac ale dobrze uświadomic że wcale nie trzeba duzo zmieniac żeby bardzo dużo zmienic ;) Praktycznie nikt nie może komuś takiemu pomóc jeśli ten ktoś sam sobie nie pomoże. Jak sam nie wyciągnie odpowiednich wniosków to nic nie zdziałacie :) I "zostawienie wszystkiego i wszystkich" nie jest argumentem bo człowiek jest zwyczajnie martwy M A R T W Y nie, nie siedzi na chmurce i nie patrzy na swoich bliskich. Najzwyczajniej w świecie go nie ma ;)

survive
+10 / 12

Tylko że demot z jakiegoś powodu zakłada, że każdy ma udaną rodzinę, ale tak nie jest, ktoś kto ma kochającą rodzinę i popełni samobójstwo zachowa się jak ostatni egoista bo napewno napiętnuje swoich bliskich, mając rodzinę skrają głupota jest popełnianie samobójstwa z powodu własnych nieszczęść, czysto egoistycznych, ale są ludzie co nie mają oparcia w bliskich, albo nawet bliscy sa przyczyną, bądź nie mają żadnej rodzin, a z powodu jakiejś choroby, bądź nietowarzyskiego charakteru są do tego odizolowani i wyśmiewani, dla nich ten demot nawet do podtarcia dupy sie nie nada, może nawet po przeczytaniu poczuli by się jeszcze gorzej, przypominając sobie, że inni mają bliskich co się o nich martwię. Ich pociesz autorze jeśli taki jesteś w tym dobry, ludzi zupełnie osamotnionych.

P prezu800
+10 / 10

Nie podobają mi się samobójstwa ale nie mogę potępiać ludzi, którzy targnęli się na swoje życie. Może niekoniecznie "narcystyczni egoiści". Może raczej ludzie w głębokiej depresji?

Odpowiedz
ThomasHewitt
+7 / 13

Piękny demot, naprawdę. Kierowany między innymi do mnie, przyszłego samobójcy. Tylko, że ja nie jestem egoistą i z moim czynem poczekam do śmierci obu rodziców, bo tylko oni trzymają mnie na ziemi. Nie mam przyjaciół, raczej nigdy nie miałem. Rodzinę mam na papierze. Niby bliscy, a nie wiedzą ile mam lat. Introwertyzm, samotność i świadomość tego, że ten zły świat nie zasłużył na tak wartościowych ludzi jak ja, zabijają powoli. Dziękuję za tego demota, TH.

Odpowiedz
Yetiiii
+1 / 5

ThomasHewitt nie mogę uwierzyć, żeby ktoś napisał na poważnie taki komentarz w internecie, ale na wszelki wypadek mam Ci do powiedzenia dwie rzeczy : szczęście tkwi w prostych przyjemnościach, a nie realizacji niestworzonych marzeń. Po drugie: obejrzyj film "Zapach kobiety".

survive
+5 / 5

chyba najlepszym jak nie jedynym sposobem na uniknięcie samobójstwa jest znalezienie jakiejś motywacji, żeby chciało się rano wstawać, dla większości chyba jest to własna rodzina, hobby lub jakiś ambitny cel albo i nawet jakiś nałóg, nałóg też okresowo motywuje do działania tylko, tyle, że się nie sprawdza na dłuższa metę. Tkwienie bez jakiegokolwiek celu jest okropne, wiem o tym aż za dobrze, jak to za długo trwa to zaczyna się zastanawiać po co w ogóle żyć, a w takiej sytuacji odpowiedzi nasuwają się mało optymistyczne.

ThomasHewitt
+2 / 6

@Yeti, tak napisałem na poważnie. To nie pierwszy taki mój komentarz nt samobójstwa. Proste przyjemności. No, walę konia codziennie, jem słodycze, słucham muzyki, oglądam filmy i czytam. Nie utrzymuje mnie to pełni na ziemi przez całe życie. Potrzebuję człowieka. Nie mam takiego, bo jestem inny. Widziałem Zapach kobiety i nie wiem co w związku z nim mam zrobić. Widziałem też Człowieka, który śpi o skrajnej samotności. To nieważne, Yeti, jeszcze tu posiedzę. Jak będę odchodził, to was powiadomię, bo to jedno z niewielu miejsc, w jakich przebywam regularnie i często.

D Dark_Irony
+3 / 3

@ThomasHewitt. Może gdybyś zapadł na nieuleczalną chorobę, albo źle rokującą (czego Ci nie życzę) i lekarze powiedzieliby, że został Ci rok, dwa, może pięć lat życia, to może inaczej patrzyłbyś na ten świat. Już sama świadomość tego, że niedługo skończysz przysypany piachem i nie doświadczysz już żadnych uczuć, smaków, widoków i tego wszystkiego, co lubisz, nawet największą pierdołę, jak smak ulubionej potrawy, dźwięk muzyki, blant, książka czy chociażby spacer. Jedyne, o czym myślisz będąc przytłoczony problemami, to wyobrażenie jak będzie wyglądał świat potem, gdy już odejdziesz. Ale dalej dla Ciebie nie będzie już żadnego potem. Zapakują w worek Twoje zwłoki, zakopią, postawią płytę z nazwiskiem, a za 50 lat zakopią w tym samym miejscu kogoś innego. Niewiele osób będzie Cię wspominało, a i ta pamięć kiedyś umrze wraz z tymi osobami, tak jak to się dzieje od tysięcy lat ze zwykłymi ludźmi. Wszystko kiedyś przepadnie, być może nawet cały dorobek ludzkości, bo się wzajemnie wybijemy. Życie jest tylko jedno i nie ma opcji "load level", a w życiu chodzi o to, żeby doświadczać i przeżywać ból, radość, złość, śmiech. Podobno cierpienie kształtuje charakter, a tacy ludzie wiedzą, czym jest empatia. Życzę Ci abyś w obecnym już 2014 roku odnalazł swój cel i chęć do życia.

~niedoszly_samobojca
0 / 0

Ja przepraszam, ale mnie takie gadanie denerwuje. To samo miałem, oglądając "Salę Samobójców" i słuchając, co gada ta cała dziewczyna z różowymi włosami (Jakjejtambyło). Jeśli ktoś naprawdę ma problemy i rzeczywiście chce się zabić, to nie rozważa tego w taki sposób - nie planuje. Nie mówi sobie "umrę wtedy i wtedy", nie wymyśla konkretnych sposobów, nie zastanawia się też specjalnie nad tym, jak to zrobić. Boi się sam siebie, walczy jeszcze przez jakiś czas, po czym stwierdza nagle, że to już koniec. Że lepiej odsunąć się od okna, bo nie wiadomo, co się stanie. Lepiej nie wchodzić do kuchni, bo tam są noże. A łazienka? Cholera, nie napuszczać wody do wanny.
Tyle, że już się tak dłużej nie da. Po prostu się, cholera, nie da, nie można wytrzymać z samym sobą, z własną beznadziejnością, z tym, że nie ma na świecie perspektyw, że problemy są nierozwiązywalne (bo takimi się własnie w tym momencie wydają). Po prostu jest to niemożliwe. Wtedy człowiek przez jakiś czas jeszcze dziękuje temu czemuś, co sprawiło, że obudził się kolejnego dnia. Że znów widzi słońce, ale - co to za widok? Czerń. Krąg widzenia zawężony, tak naprawdę się nic wtedy nie dostrzega. Ciemność. Zwykła, cholerna ciemność, przysłaniająca wszystko dookoła. Jedyne, co człowiek widzi, to jakieś cienie, sylwetki - tyle, żeby na nikogo nie wpaść w tym piekielnym transie, kiedy już tak naprawdę jest jedną nogą na tamtym świecie. Już nie bardzo ma kontakt z rzeczywistością, już pogodził się z myślą, że to lato/wiosna/jesień/zima, ten śnieg, słońce, te kwiaty - to wszystko widzi po raz ostatni. Żal o zostawiać, bo świat jest piękny, jak najbardziej, Ale nie ma za co żyć, nie ma dla tego człowieka miejsca na tym świecie.
Tego się nie planuje. Z tym się walczy i czasem przegrywa. Nie można na zimno planować samobójstwa, pierdzieląc coś o tym, że "świat nie zasługuje na takiego wartościowego człowieka jak ja" i że "czekam tylko na rodziców". Jeśli ktoś mówi takie rzeczy, to znaczy, że jest znudzony i pociąga go zwyczajnie wizja śmierci - z czystej ciekawości, bo to ostatnio modne. Ale nawet jeśli popełni samobójstwo, to nie dlatego, żeby "musiał", nie dlatego, że faktycznie uważa, że nie ma po co żyć. Tylko z nudów.

I Irzeszek
0 / 0

Hej mam pytanie czy żyjesz ? Jeśli tak czy dalej chcesz się zabić Proszę odpowiedz

SeshiRo
+41 / 55

Pkt widzenia zależy od pkt siedzenia. Samobójstwo nie jest czymś prostym, i ludzie nie podejmują takiej decyzji z dnia na dzień. Wiele osób dorasta do tego latami. Wiele osób wybiera taką drogę ponieważ każda inna już zawiodła. Wiele osób twierdzi również że samobójcy to tchórze, ale wiem z doświadczenia że trzeba wielkiej odwagi żeby zrobić to co można zrobić najciekawszego że swoim życiem, skończyć je.

A co do reakcji ludzi na samobójstwo. Napisałeś w democie że każdy będzie rozpaczać, każdy będzie cierpieć. Ale to również nie jest prawda. Każda osoba chcąca popełnić samobójstwo, w ten czy inny sposób wcześniej próbowała zwrócić uwagę na swoje problemy. Często, jest to jedyne wyjście.

Ps. Wiesz co powiedziała rodzina/koledzy jak i również pielęgniarka w szpitalu, kiedy odratowali mnie po podcięciu sobie żył?. Nawet to mu się nie udało (dobry słuch może być przekleństwem). Tak więc proszę cię, nie wyskakuj z takimi tekstami. Ludzie w większości są okrutni i mają gdzieś uczucia innych. Jeżeli widzą że ktoś się stacza, odcina od rówieśników/otoczenia. Jeżeli widzą jak stopniowo gorzknieje, izoluje się od innych i pogrąża się w depresji. Jeżeli widzą to wszystko i nie reagują, a często jeszcze bardziej szydzą, i mocniej pchają osobę do samobójstwo, to sory, ale twoje słowa wydają się puste i mocno podkolorowane.

Odpowiedz
Yetiiii
+10 / 10

Odniosę się do tego : "Każda osoba chcąca popełnić samobójstwo, w ten czy inny sposób wcześniej próbowała zwrócić uwagę na swoje problemy". Nie do końca tak jest. Mój kolega popełnił samobójstwo i nikt tak naprawdę nie wie dlaczego, nikt się nie spodziewał, dla każdego to był szok. Co do tego co napisałeś potem, masz racje, ludzie są podli i egoistyczni. Jestem przekonany, że ludzie którzy podejmują udane lub nieudane próby samobójcze robią to dlatego, że czują się kompletnie samotni.

urbanauta
+4 / 4

SeshiRo, zgadzam się z tobą w całej rozciągłości, ja z kolei po odratowaniu usłyszałam, że jestem popier*olona, nie takie dziecko moja matka chciała i że zrobiłam to, żeby zwrócić na siebie uwagę, a u psychiatry moja matka wprost powiedziała, że wolałaby, żeby jednak udało mi się zabić (!!!). :/ Dopiero po wyrwaniu się z tamtego toksycznego otoczenia zaczynam bardzo, bardzo powoli do siebie dochodzić. Prawda jest taka, że kto nigdy nie był w depresji / nie próbował samobójstwa, nie może zrozumieć w pełni tego zjawiska, tych osób.

Emtucha
+4 / 6

Te rady są absolutnie nieskuteczne. Większość samobójstw wynika z depresji. To choroba, w której p/w argumenty absolutnie nie działają. Działa leczenie farmakologiczne. Piszę to z autopsji. Jedyne, co naprawdę skutecznie mogą zrobić Bliscy - to nakłonić chorego do leczenia, zanim będzie za późno.

Odpowiedz
Pionka
+2 / 8

Tak jest tchórzostwem, bo odważyć się żyć jest o wiele ciężej niż podjąć decyzję o samobójstwie. Wiem, że to nie jest "hop siup" i po sprawie, ale życie wymaga od nas cały czas żebyśmy podejmowali decyzje, tu wystarczy jedna. Co do tego przykładu o szklance, który przytoczyłeś. Powiem tyle, że nie każda szklanka musi się zrobić. Ktoś może ją złapać. Nie chcę tu opowiadać o moim prywatnym życiu, ale mój dobry kolega rok temu powiedział mi, że podjął decyzję o której mowa była wcześniej. Dziesiątki godzin rozmów, hektolitry łez wylane przez niego i przeze mnie aż w końcu uwierzył, że jeszcze wszystko zmieni się na lepsze, a teraz ma fajną pracę i cudowną dziewczynę. Ja złapałam taką szklankę i jestem z tego szczęśliwa.

APAP
+2 / 4

Jest tchórzostwem. Nie oszukuj samego siebie, bo to brzmi, jakbyś był dumny z tego, że się poddałeś, bo inaczej tego nazwać nie można. Niby co takiego w życiu Cię spotyka, że nie chce Ci się żyć? Brak pomysłu na życie? Wszystko jest w Twojej głowie, co chcesz, to osiągasz, wystarczy trochę pracy, bo potem cieszyć się efektami. Samo nic się nie zrobi. Jak jestem głodny, to idę do lodówki, nie płaczę i nie mam myśli samobójczych, przez to, że lodówka nie chce przyjść do mnie.

D DreamEater
+1 / 1

I dokładnie chodzi o coś takiego, jak opisała Pionka. Mnie przyjaciel chyba trzy razy odciągał od tego pomysłu - kolejnym razem natknąłem się na ten tekst. Mnie on pomógł. I jeśli pomoże chociaż jednej osobie, jeśli tylko kogoś uratuje, kolejny raz spełni swoją rolę.

~ROOBERRT
+6 / 6

Ja jestem poważnie zagrożony samobójstwem.
Tak więc mogę wam napisać szczerze o powodach.To nie takie proste, biało czarne, czy oczywiste.
Przeczytajcie...
Wyobraźcie sobie następującą sytuację.
Macie żonę , dziecko, pracę, w miarę ustabilizowane życie, jesteście szczęsliwi, można powiedzieć że świat nalezy do Was. Macie 35 lat. Ni stad ni zowąd zapadacie na chorobę psychiczną. Myślicie, że choroba psychiczna to coś co pokazują w głupich amerykańskich filmach? Że wariat nie wie że jest wariatem i cierpi tylko otoczenie? Nic bardziej mylnego. Wyobraźcie sobie jak to jest kiedy z tygodnia na tydzień zaczynacie być coraz bardziej zmęczeni, że pojawia się poczucie permanentnego niewyspania. Pojawia się bezsennośc a następnie niczym nie uzasadniony paraliżujący lęk. Mówiąc lęk mam na myśli stan jaki macie chwilowo przed poważnym i bolesnym zabiegiem stomatologicznym, czy też lęk o kogoś bliskiego dowiadując się że miał poważny wypadek. I poczujcie jak to jest , kiedy tak strasznie nasilony lęk trwa bez przerwy zarówno w dzień jak i noca całymi dniami, tygodniami, miesiącami i latami. Bez przerwy. Ale to nie jest najgorsze. Pojawiają się straszliwe deficyty umyslowe czy też zaniki pamięci.Cofacie się w rozwoju, nie potraficie już kojarzyć, rozmawiając z kimś, nie pamiętacie już początku rozmowy, jej sensu, kontekstów. Nie pamiętacie czasami gdzie jest Wasz kilkuletni syn !!Czy może jest jeszcze w przedszkolu, czy może już go odebraliście i zaprowadzili do babci? Czy może był przed chwilą z Wami na mieście i właśnie go zgubiliście? Choroba postępuje, a najgorsze jest to że macie pełną świadomośc tego, co z wami robi.. Po pewnym czasie zaciera się granica pomiędzy tym, co rzeczywiście robiliście przedwczoraj a tym co Wam się tylko śniło w trakcie kolejnej lękowej i spoconej nocy. Że nie wspomnę o tym co działo się tydzień temu, miesiąc, dwa.. W dzień też za bardzo nie ma różnicy pomiędzy światem widzianym, rzeczywistym, a tym ktory pojawia się za zamkniętymi oczami. Jest tylko obłęd, poczucie utraty zmysłów, napięcie, lęk i cierpienie. Tracicie jakiekolwiek pozytywne uczucia. Twarz to przerażona, kamienna maska.Oczywiście od lat się leczycie. Tysiące tabletek psychotropowych nie dających praktycznie żadnej ulgi.I ta złudna nadzieja za każdym razem gdy wprowadzany jest nowy lek.. Coraz więcej skutków ubocznych,impotencja, odrealnienie, poczucie "bad tripa" jak po halucynogenach. Jeden psychiatryk, drug,i kolejny...Brak poprawy. Tracicie pracę, "żyjecie" z renty wynoszącej 650 zł ktora ledwo starcza na leki i podstawowe potrzeby.Nigdy już jie będziecie pracować, nigdy nie dostaniecie normalnej emerytury. Małżeństwo się oczywiście rozpada.Nic dziwnego. Żona potrzebuje mężczyzny a nie wraka. Nie wiecie nawet kiedy Wasz syn z trzylatka stał się dziewięciolatkiem. I tak przez sześć lat beznadziejnej udręki bez przerwy. Tracicie znajomych, nigdzie nie wychodzicie, nie ma urodzin, sylwestrów, wyjść do kina czy knajpy, nie ma wakacji, weekendów, nie ma kasy, nie ma przyszlości,nie rozumiecie oglądanych filmów i czytanych ksiązek, tak więc przestajecie to robić, bo i po co? Choroba się nasila, pomimo że probowaliście już wszystkiego...
Jedynym wyjściem jest śmierć, ktora w chorobie psychicznej sama nie nadejdzie..Trzeba sobie pomóc Strasznie kochacie Syna i macie świadomość tego co Wasze samobójstwo mu zrobi co jest dla Was dodatkowym cierpieniem... Pomimo tego tylko w ten sposób możecie zaznać ulgi, świętego spokoju i odpoczynku.....
Tak więc nie ferujcie nieprzemyślanych stwierdzeń typy "frajerstwo" czy też "tchórzostwo". W wielu przypadkach to nieprawda
Pozdrawiam
Robert

Odpowiedz
M miniekk
+1 / 1

Witam, wierz mi wiele osób zdaje sobie z tego sprawę (może nie konieczne w kategorii choroby psychicznej, ale jednak...). Rzecz w tym, że tez wiele razy wydawało mi się to jedynym rozwiązaniem. A potem przyjaciel, który owszem miał swoje problemy, ale zawsze mógł liczyć na przyjaciół, popełnił samobójstwo. i nie ukrywam, że biorąc pod uwagę wszystko co dla niego zrobiłam, żeby poradził sobie z tymi problemami poczułam się oszukana w pewien sposób. I teraz wyobraź sobie tego syna, który zapewne niezależnie od wieku pomaga jak może, kocha ojca, a potem okazuje się, że to wszystko za mało i jeszcze musi sobie radzić i tym, że ojciec odebrał sobie życie. Dopiero postawienie się z tej drugiej strony ukazuje w pełni sytuację

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 January 2014 2014 23:38

~Wciąż_żywy_i_oby_tak_zostało
+2 / 4

" Jak można zrobić sobie to i zrobić to najbliższym ludziom? Ja po prostu tego nie rozumiem, ja nie chcę tego rozumieć." - I słusznie,że nie chcesz,bo jeśli byś zrozumiała to to by znaczyło,że jesteś w stanie potencjalnie się zabić.Po prostu wyobraź sobie ból.Gorszy niż gdyby ci ktoś wypruwał bebechy czy poród,gorszy od krojenia cię powoli na plasterki.Nieumiejscowiony,wszechobecny.Wyobraź sobie poczucie beznadziei i bezsensowności swojego życia tak wielkie,że nawet właściwie nie masz ochoty palcem ruszyć.Udało się ? Nie ? A to jeszcze nie jest stan poprzedzający samobójstwo,w takim momencie strach przed bólem czy skrzywdzeniem kogoś tym czynem jeszcze może działać (tak.Jestem w tej grupie 20x więcej o której pisze @SeshiRo) Ale w takim momencie pojawiają się już myśli żeby to skończyć.W pewnym momencie taka osoba będzie mieć dość i po prostu zrobi ten ostatni krok. Albo nagły szok i ból który chce się przerwać za wszelką cenę. To nie jest logiczne.Jeśli ktoś z rozmysłem truje się np. tabletkami to ma obsesję i nie myśli o tych wszystkich skutkach.To jest sytuacja w której jak zwierzę - po prostu chcesz zrobić wszystko byle przestało boleć i o niczym innym nie jesteś w stanie myśleć.Samobójstwo nie jest logiczne.Szczęśliwie dla mnie zbyt boję się jeszcze większego bólu przy umieraniu.Ale rozumiem,do diabła dobrze rozumiem to irracjonalne pragnienie końca.Doskonale rozumiem, ponieważ choruję na depresję i kilka razy byłem gotów spróbować,ale ostatecznie tego nie zrobiłem.A z drugiej strony doskonale pamiętam obsesyjne pragnienie jak najszybszego dostania się do lekarza gdy byłem mały, chory na wyrostek i wiem co by się stało gdyby taka obsesja była ukierunkowana na śmierć.Ci którzy twierdzą,że "to nie jest rozwiązanie ble ble ble..." po prostu nie pojmują,że to jest irracjonalne,że rozum tu nie odgrywa głównej roli.Naprawdę racjonalne tłumaczenie czy obelgi nie przyniosą tu niczego w większości przypadków.I obym nigdy nie przekroczył tej granicy za którą czai się śmierć ze swą złudną (radości i szczęścia też nie będzie) obietnicą wiecznego spokoju i braku bólu.Trzeba po prostu próbować coś zmienić POMIMO bólu.Wiem jakie to trudne,ale tak trzeba a może kiedyś będzie lepiej.Przynajmniej warto spróbować,bo jeśli się umrze to lepiej nie będzie. To tyle ode mnie,samo przypominanie sobie tego wszystkiego już znacznie pogarsza samopoczucie zatem wolę nic nie dodawać żeby sobie nie zaszkodzić.

Odpowiedz
H harkumi
+4 / 6

Oh,jak ja lubię czytać takie demoty,naczelni psychologowie polscy obrali sobie teraz za temat przypadek samobójców,napiszą chwytający za serce tekst,ludzie to połkną i każdy jest happy.
Pierw skończ psychologie później pisz takie demoty,kompletnie nie wiesz co się dzieje w głowie takiej osoby,ta decyzja nie jest od tak."oo dziś chcę się zabić więc się powieszę",jest to ciąg przyczynowo-skutkowy trwający przez lata.taka osoba najczęściej jest atakowana ze wszystkich stron przez długi okres czasu przez różne warstwy społeczne - rodzina,koledzy,nauczyciele.widzie ze nie może na nikim się oprzeć,nie ma wsparcia i jest nie akceptowany,tym sposobem traci chęci życia,i być może jak by te osoby w najmniejszym stopniu okazały jakieś uczycie może dalej by ta osoba żyła.I to cierpienie po jego śmierci jest jak najbardziej zasłużone,niech teraz przez całe życie mają go na sumieniu,może następnym razem pomyślą nad swoim zachowaniem.Popieram Yaneksa.

Odpowiedz
Qrvishon
+1 / 1

Każdy ma swoje życie i ma prawo zrobić z nim co chce. A jak chce je zakończyć to powinien zrobić to w jakiś pożyteczny sposób przynajmniej (jak w fimie 7 Pounds/Siedem Dusz). I nie ma co nakłaniać żeby żyć dla kogoś, bo żyjemy tylko dla siebie i nikt za nas naszego życia nie przeżyje. A jak ktoś postanowi zakończyć żyć to znaczy że nie ma powodów by kontynuować.

Odpowiedz
M Mithlaure
0 / 2

Argumenty dosyć trafne, grają na emocjach, nieco zbyt patetycznie. Niestety momentami tekst przechodzi w pierdoły "ta osoba, która została przeznaczona tobie nigdy cię nie spotka" - romantyczne duby smalone. To ostatnie w co uwierzy samobójca.
Prawdą jest, że samobójstwo nie musi być jednakowo złe dla samobójcy, zaś na otoczeniu odciśnie jakieś piętno, może nie tak wyolbrzymione jak pisało, ale to bliscy będą cierpieć. Być samolubnym i umrzeć, czy podtrzymywać się przy życiu dla tych osób, które po prawdzie nie znaczą aż tak wiele dla samobójcy, skoro chce się zabić... dramatyczne.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 January 2014 2014 15:24

Odpowiedz
~gioguyghjk
+4 / 4

pfff. czyli człowiek ma żyć upodlony przez całe życie żeby nie sprawić zawodu innym bez których nie bd mieli popychadła, czarnej owcy w rodzinie lub worka treningowego??Jest w tym ziarno prawdy ale rzeczywistość jest odrobinę inna

Odpowiedz
V viviurd
+3 / 5

Hmmm... a gdzie ci "wszyscy" byli, kiedy człowiek ich potrzebował? Tak go kochali, tak się nim przejmowali, że teraz żyć bez niego nie mogą - to co robili i czym się interesowali, kiedy był tuż obok, kiedy potrzebował wsparcia, rozmowy, przyjaznego gestu, poczucia że jest dla kogoś istotny? Wybitnie naiwny demot.

Odpowiedz
N NinjaCookie
+3 / 3

Przepraszam bardzo, ale niestety nie mogę się zgodzić z tezą Wajnony.Nie każdy powód samobójstwa jest egoistyczny.Czy ból jest objawem egoizmu?Postaw sie w czyjejś sytuacji!Co gdyby ktoś zrobił Ci ośmieszające zdjęcie i BEZ TWOJEJ ZGODY wrzucił je do internetu?Wszyscy się z ciebie śmieją i wytykają palcami.Jak się czujesz?Trzeba umieć współczuć i rozumieć.

Odpowiedz
~Lady_G
+4 / 4

Chyba jednak nie. Niektórzy ludzie są śmiertelnie chorzy i oni oddaliby wszystko za życie. I teraz spójrzmy na kogoś kto sam, dobrowolnie pozbawia siebie życia, najważniejszej dla nas 'wartości'. Oczywiście nic nie jest czarno-białe, przynajmniej nie sprawy samobójców. Niektórzy mają naprawdę poważne problemy, lub po prostu są chorzy psychicznie (nie chodzi tu tylko o depresje, z której można się wyleczyć, ale o inne schorzenia jak np. schizofrenia) i wtedy postanawiają targnąć się na swoje życie. Ludzie prześladowani lub tacy, którzy są wykorzystywani/dręczeni w taki a nie inny sposób (przemoc seksualna/ 'bulling'/ mobbing) kiedy nie otrzymują żadnej pomocy ze strony otoczenia, często postanawiają poddać się bez walki. To mogę zrozumieć, nie znajdują się w łatwej sytuacji. Ale czy śmierć naprawdę jest najlepszym rozwiązaniem? Czy po prostu ucieczką?
Niestety spory odsetek samobójców to młodzi ludzie/nastolatkowie. Niektórzy znajdujący się w sytuacjach wyżej opisanych, jak już wcześniej napisałam mogą być w częściowo usprawiedliwieni. Niestety są też nastolatkowie zabijający się np. z powodu odrzucenia (złamane serce). Bez obrazy, ale taki powód wydaje mi się trochę błahy. Czy jest ktoś, kto nigdy nie miał złamanego serca? Przecież życie nie kończy się na tej jednej osobie.
Jest też aspekt religijny. Odebranie sobie życia ( największego daru) w religii katolickiej ( nie wiem jak w innych) jest uważane za grzech ciężki.
Ten temat jest dość obszerny i na pewno można na jego temat dużo napisać. Tylko z sensem ;)

Odpowiedz
~jaaaaaaa4
+1 / 1

moja matka duzo razy gdy sie pokloclysmy życzyla mi duzo razy zebym zdechla, nawet w swieta albo mowila ze zaluje ze nie usunela ciazy i ni,e nie jest jakas patologiczna alkoholiczka czy narkomanka, tylko nauczycielka ktora mysli tylko o pieniadzach

Odpowiedz
urbanauta
0 / 0

Znam ten typ "matki". :/

K Kalia24
+2 / 2

Problem w tym, że samobójca zazwyczaj jest tak zamknięty w sobie, że o innych nie myśli - a na pewno nie o tym, że będzie komuś przykro. Gdyby było inaczej, nigdy nawet by o zabiciu się nie pomyślał.

Odpowiedz
SeDay
0 / 0

Co innego jeżeli wszyscy mają Cię w głębokim poważaniu, rodzina albo się odwróciła albo nie żyje a dla reszty jest się tylko problemem. Wtedy są same plusy takiej decyzji.

Odpowiedz
dymek103
+1 / 1

Nie lubię jak ktoś tworzy demoty lub wypowiada się w takiej kwestii myśląc, ze w ten sposób uratuje samobójce. Nikt nie jest w stanie zrozumieć kogoś kto myśli o tym od dawna, nawet druga taka osoba. Każdy jest inny, każdy inaczej przezywa swoje zmartwienia. Ja sam osobiście nie miałbym okazji tego napisać gdybym miał tylko więcej odwagi. To już ponad 3 rok tak żyje. Ale i tak najbardziej mnie denerwuje to, że nie mam zupełnie żadnych psychologicznych podstaw do takich myśli. Mam prawie oddzielne mieszkanie (mieszkam na malej przybudówce), mam kochaną dziewczynę już prawie trzy lata, mam pełno znajomych i przyjaciół, uwielbiam starocie i mam ich pełno w domu i garażu (zegary, patefony, radia, pianino, akordeon, maszyny do pisania i szycia, Komara, Simsona, WSK-ę, Żaka i Syrenę 103 - wszystko co najmniej 50-letnie). Zawsze się wieczorem zastanawiam dlaczego tak mam... Jedyne moje wytłumaczenie to padaczka, SM i masa leków, które biorę od lat. Mogą one być odpowiedzialne za uszkodzenie mózgu, które sprawia że myślę w taki a nie inny sposób. Jeśli chodzi o choroby to się nimi nie przejmuje w ogóle, nawet bardzo możliwym przyszłym skończeniu na wózku inwalidzkim lub gorzej...

Odpowiedz
SeDay
0 / 0

btw. powieszenie sie jest takie prostackie i monotonne, są lepsze sposoby na zlikwidowanie się: zamach samobójczy, sok z wysokości, samobójczy wypadek samochody itd. Owe sposoby są bardziej spektakularne.

Odpowiedz
~Madziukis
+1 / 1

jak dla mnie żałosne... twórca demota poczytał sobie tylko wypowiedzi ludzi,którzy niby nie widzą przyszłości bo rzuciła je druga połówka albo odrzuca wszystkich,którzy chcą mu pomóc...Chcieli się zabić a szkoda im na to odwagi. próbowałam 3 razy i jakoś związku z tym demotem nie widzę ....

Odpowiedz
w_holdzie_hanuszowi
-1 / 1

- Panie Korwinie, moja córka popełniła samobójstwo, co mam robić???
- Volenti non fit iniuria!

Odpowiedz
H Hornecik
0 / 0

Jakbyście chcieli wiedzieć, autorze, to często chęć wywołania u innych cierpienia. Sprawienia, by pożałowali swych decyzji.

Odpowiedz
~CK
+1 / 3

na tym to wlasnie polega, ostatni akt ma na celu wywolac zal, ludzie boja sie smierci ale jednoczesnie kreci ich fakt ze ktos bedzie ronil lzy na ich pogrzebie, posmiertne dowartosciowanie, a generalnie czesto nie potrafia nawet dobrze odebrac sobie zycia, jeszcze jedno kochani samobojcy, zadeklarujcie wczesniej oddanie organow do transplantacji, w ten sposob podwojnie was docenia

Odpowiedz
urbanauta
0 / 0

Ja mam zadeklarowane tak czy siak (równie dobrze może mnie tramwaj z zaskoczenia rozjechać), ale obawiam się, że wiele sposobów na samobójstwo niszczy organy wewnętrzne - leki, skok z wysokości, rzucenie się pod pociąg itd.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 7 January 2014 2014 22:56

S SySuniaa09
0 / 0

Yaneks, RACJA kompletna RACJA z Twojej strony, zgadzam się w pełni z Twoimi słowami i popieram je. Gorzej jest kiedy nikt nie widzi jak ciężko jest komuś kto myśli o śmierci od wielu lat, nie mówiąc już o rodzinie, ale przyjaciel... bliska osoba. Choć dla niej tylko żyje się do jakiegoś czasu, później i to już traci sens, kiedy ta więź okazuje się być na tyle słaba, że nawet ona już nie potrafi dać nam siły by żyć

Odpowiedz
~Sheisshynoway
-4 / 6

Po co się zabijać? Jeżeli komuś zależy żeby pójść do innego świata to niech wyjedzie do Afganistanu, pozabija terrorystów i niech sam da się zabić. Przyda się na coś i będzie miał co chciał. Lub byćmoże zobaczy na te biedne dzieci które nie mają podstawowych warunków potrzebnych do życia a i tak chcą bardzo żyć ale nie mogą bo tatuś przywiązał mu bombę do brzucha i kazał iść w stronę polskich żołnierzy. Może ten ktoś doceni to co ma...

Odpowiedz
A arianagrey
+2 / 2

znam to wszystko co tu zostało napisane. Mój brat powiesił się trzy lata temu, ja go pierwsza znalazłam.to jest ból nie do opisania ;(

Odpowiedz
Liasmah
+3 / 3

Do samobójstwa potrzeba naprawdę cholernie dużej odwagi... I braku nadziei. To nie jest tak, że nagle ni z gruchy, ni z pietruchy myślisz sobie "A, co mi tam. Zabiję się". To o wiele bardziej skomplikowane. Zaczyna się od teoretycznie niegroźnej depresji (cytując moją mamę "Każdy przez to przechodzi. Nic jej nie będzie."), potem dochodzi cięcie się, a kończy się na samobójstwie. Nie podoba mi się, kiedy ktoś próbuje grać ludziom na uczuciach, bo cały ten tekst jest dla mnie szantażem emocjonalnym (zwłaszcza tekst o "wywołaniu wiecznego cierpienia"). Raz spróbowałam się zabić i jedyne, czego żałuję to to, że rodzice wrócili szybciej do domu. Potem było ciąganie mnie po psychiatrach, psychoterapeutach i całej reszcie ludzi, którzy jedyne co umieją powiedzieć to "Jak się z tym czujesz?". Nikt nawet nie próbował ze mną porozmawiać. Teraz egzystuję (nie mylić z "żyję") myśląc tylko o tym, żeby udowodnić im, że się mylili. Nikt więcej nie nazwie mnie bezużyteczną czy głupią. Tylko nienawiść daje mi siłę. Ale mimo to wiem, że w dniu, w którym wreszcie się na nich odegram, skończę ze sobą. Bo przecież, zdaniem moich cudownych rodziców, "nikt nie będzie po mnie płakał".

Odpowiedz
~Chera
+2 / 2

Cóż, nie jestem raczej potencjalnym samobójcą, ale... Jednak uważam że to także wymaga odwagi. Są momenty kiedy nie znoszę swojego życia, ale zwyczajnie boję się śmierci zbyt bardzo, żeby targnąć się na moje życie.
Co do zwracania uwagi na siebie - wierz mi... nie zawsze to działa. Mam rodzinę, która mnie kocha - na swój sposób. Kupują mi drogie prezenty, które sama wybieram na urodziny, na święta, zapewniają mi wszystko czego mogę potrzebować do życia i wiem, że niektórzy byliby zachwyceni - bo tak, wiem, że oni mnie kochają. Ale nie potrafią zrozumieć jednego - że zamieniłabym każdy z ich prezentów na to, żeby choć raz spędzili ze mną chociaż godzinę w moje urodziny, poszli razem do kina, na spacer, cokolwiek. I jeśli powiedzenie o tym wprost, nie daje zamierzonych efektów, to co może dać? :P
Ale nieważne. Nie o tym chciałam... wiesz, że tym demotem dajesz części samobójców poważną zachętę do samobójstwa? Wiele z nich zabija się ponieważ nienawidzi ludzi z którymi musi żyć, i ich wiecznie cierpienie z pewnością wygląda dla nich zachęcająco :). Wiem, że nie taki był zamiar demota, ale znam takich ludzi - i byliby zachwyceni perspektywą.

Odpowiedz
P pankot1
+3 / 3

dziękuję temu, kto to dodał... kolejny raz już nie spróbuję. ocaliłeś mnie.

Odpowiedz
~Emma_Parviainen
+1 / 1

Szkoda, że nie zamieściliście tego 2 lata temu. Moze wtedy mój brat by sie nie zabil.

Odpowiedz
~taksemysle
0 / 0

jakie to naiwne, jak źle i podle musi się czuć człowiek który odbiera sobie życie? myślisz, że cierpienie którego doznaje jest mniejsze niż to którego doświadczą jego bliscy? moim zdaniem to skrajny egoizm;

Odpowiedz
JigSawArlekin
+2 / 2

Wajnona Ja w większości przypadków nie jestem za samobójstwem, i mam ku temu powody. Zabiła sie kolezanka z klasy równoległej, jakieś 2 lata temu. Nie znałem jej, pare razy z nią gadałem. Mój dobry kolega przeżył to potwornie. Jej rodzice i znajomi to samo. Wkładanie wszystkich do tego samego worka to taka sama głupota, bezmyślność i świństwo, jak przyczynianie sie do samobójstwa. Nie, nie każdy powód jest dobry, ale nie każdy jest zły. A Ty pierdzielisz o egoizmie, samobójstwach i depresjach, jakbyś ku.rwa nigdy nie spotkał sie z żadnym oprócz egoizmu, który to Ty prezentujesz pisząc takie bzdury. Sam hejting, bez wielu mądrzejszych fragmentów. Mój przyjaciel chciał sie zabić, 2 razy, ale odwiodłem go długimi rozmowami, zanim spróbował. Teraz dalej sie przyjaźnimy, a on jest szczęśliwy. NIE WIESZ NIC. I pogódź się z tym, zanim coś takiego powiesz, bez zastanowienia. Wracając do meritum, są ci, którzy chcą sie zabić, bo "nie chcą żyć", i myślą, że jakas przejściowa sytuacja to koniec swiata np "chłopak/dziewczyna mnie rzucił/rzuciła." Ale są też tacy, którzy maja PRAWDZIWE koszmary zamiast życia. Rodzina nie tylko nie wspiera, ale bije/poniża. Członkowie klasy (trudno nazwac kolegami) lub nauczyciele wysmiewają i poniżają. Nie ma pieniędzy na życie, i nie zawsze można "wziąć się do kupy i ruszyc dupę a nie się lenić". Dlatego przestańcie chrzanić w 2 obozach: samobójstwo to zawsze tchórzostwo i egoizm, albo dobra opcja na rozwiązanie problemów. Praeter, NIENAWIDZĘ, kiedy ludzie mówią "samobójstwo nie rozwiazuje zadnych problemów". Owszem, rozwiązuje WSZYSTKIE, ale TWOJE, a daje je innym, czy na to zasługują, czy nie. O tym też trzeba pomyśleć. Na koniec, nie jestem wierzący, ale za tych wszystkich, którzy przegrali walkę z życiem z jakiegokolwiek powodu, Pokój im i Pamięć. Memento mori, memento mortuis.

Odpowiedz
D darkMary
0 / 0

Samobójstwo nie jest tchórzostwem. Żeby to zrobić trzeba mieć na prawdę wielką odwagę i dużo samozaparcia. Mnie się nie udało,i nie mówię,że się z tego nie cieszę,bo życie mi się poukładało ale znam wielu ludzi,którzy mimo próby podjęcia normalnego życia nadal wegetują zawieszeni w świecie żywych dawno już będąc trupami co jakiś czas lądującymi na psychiatrycznym po kolejnej nieudanej próbie lub z kolejnym rzutem załamania nerwowego bądź depresji.

Odpowiedz
solages
+2 / 2

wiecie co? Mam za sobą 7 prób samobójczych. Już 5 lat jestem na lekach i terapii. I właśnie żyję dla osób które mogą cierpieć przez moją śmierć. Dla mnie życie nie ma wartości, nie moje. Ale nie wyobrażam sobie Wery (12 lat) której ciotka tłumaczy że jej ukochana siostra więcej nie przyjdzie. Nie wyobrażam sobie mamy i taty, których jedyna córka, choć ćpunka z problemami, odebrała sobie życie. Kiedy ktoś umiera zawsze ktoś czuje że zawiódł. Chcesz się zabić? Mówisz że zasłużyli? To ja Ci mówię, że sam zasługujesz na śmierć skoro jesteś w stanie zadać takie cierpienie innym zas*rany egoisto. Nikogo nie zawiodłeś? nie zadałeś bólu? Zawsze masz siłę ciągnąć ludzi w górę? Jeśli nie jesteś w stanie wykrzesać z siebie poświęcenia by żyć chociażby po to, żeby inni nie musieli cierpieć to znaczy że jesteś pełny chęci zemsty. Że obwiniasz resztę za to jak wygląda Twoje życie. Więc ja obwiniam Ciebie, że nie umiesz go zmienić. MAm takie samo prawo jak Ty. Wiele razy upadłam, wpadałam z jednego bagna w drugie, ale mam serce i uczucia. Nawet jeśli moje życie jest nic nie warte, to nie pozwolę sobie, by ostatnim moim czynem było zadanie śmiertelnej rany rodzinie i ludziom którzy mnie otaczają. Bo wtedy nie będę więcej warta od nich. Nie ma czegoś takiego jak jedyne wyjście. Samobójstwo zawsze jest bólem, złem i cierpieniem. Egoisto Ty znikniesz. Oni muszą z tym żyć. Mam poprzecinane oba nadgarstki, rozwaloną wątrobę od leków przepijanych alkocholem. Nie potępiam samobójców. Bo ich rozumiem. Ale potępiam usprawiedliwianie tego. I co to za odwaga? Żadna., Jak jesteś na dnie i nie możesz się wybić to szukasz spokoju. Samobójstwo jest ucieczką, a ta nigdy nie wymagała odwagi.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 January 2014 2014 0:02

Odpowiedz
SeshiRo
+1 / 1

Wiele osób wypowiadających się nie powinna w ogóle zabierać głosu w tej sprawię.
Bardzo denerwuje mnie to gdy ludzie piszą że samobójstwo jest tchórzostwem. Nie wiecie zapewne jakie to jest uczucie kiedy w domu nie macie nic. Zaczynając od dóbr materialnych, kiedy jedyne rzeczy jakie dostajecie to te znoszone po kuzynie, kiedy jedyne nowe ubrania pochodzą z lumpeksu. Kiedy w szkole dzieci chwalą się swoimi prezentami na urodziny/święta a wy się cieszycie że mieliście 2 potrawy z czego 1 ciepłą na stolę. Kiedy widzicie na głupiej wywiadówce rodziców kolegi, podczas gdy wasz ojciec odjechał gdzieś w Polske a matka pogrążona w depresji leży w łóżku głucha na świat, lub kiedy ma dobry dzień spędza 14/16h w pracy w domu będąc gościem. Kiedy nie ważne jak daleko nie sięgniecie pamięcią, nie pamiętacie takich rzeczy jak miłość/zrozumienie/współczucie czy też takich prostych rzeczy jak przytulanie się z mamą lub zabawa z bratem/siostrą. Nie zrozumiecie również tego co dzieje się z psychiką takiej osoby. Co taka osoba przeżywa w szkole, gdzie dzieci widząc w niej dobrą ofiarę całym stadem z niej szydzą/wyzywają ją i niszczą psychicznie.
I teraz powiedźcie takiej osobie że życie jest piękne, że warto żyć, że samobójstwo jest tchórzostwem. Zadam wam to samo pytanie, które zadałem kiedyś pani pedagog w szkole.
Niech mi pani powie, z czego mam czerpać radość i co ma mnie pchać do przodu?.
Co ma zrobić osoba która nie wie co to miłość, której jedyne rozmowy to te w sklepie w stylu "po proszę bochenek chleba". Aż rzygać mi się chce kiedy widzę posty niektórych osób. Otwórzcie w końcu oczy, i zrozumcie że niektórzy ludzie mają piekło za życia, na ziemi. Że dla tych ludzi samobójstwo to jedyna możliwość. Nie, źle się wyraziłem. Dla takich osób, samobójstwo to jedyna DOBRA!!! rzecz jaka może ich spotkać w życiu. Więc proszę was, nie piszcie takich głupot. Wielu z was wychowało się w ciepłych domach, nie doświadczyli nigdy tego uczucia kiedy głód nie odstępuje nas niczym cień. Kiedy w zimę w mieszkaniu z ust wydobywa się para a ciepły posiłek na stole ma się tylko w sobotę/niedzielę. Nie twierdze również że każdy samobójca przechodzi przez takie piekło. Ale większość z nich przechodzi gehennę. Życie owszem jest darem, ale często jest to dar niezwykle okrutny. Okażcie trochę zrozumienia i empatii, postacie się w miejscu tych ludzi i wyobraźcie sobie, jak by wyglądało wasze życie, gdybyście nic nie mieli. Lub gdyby spotkały was takie problemy jak ich. Zaraz odezwą się dziesiątki osób piszących w stylu "kiedyś będzie lepiej, nie wolno się poddawać".
Pewnie jest w tym trochę racji, ale żeby trwać dalej w tym piekle, trzeba mieć wiarę/nadzieję. Ale co ma zrobić taka osoba która dawno się wypaliła?. Która nie ma marzeń, nadziei i nie widzi dla siebie przyszłości. Która nie ma motywacji do ABSOLUTNIE niczego, dla której ostatnie dni/tygodnie/lata to ciągłe pasmo bólu i goryczy. Kiedy każdy dzień wygląda tak samo, i tak samo się kończy.
Każdy przypadek trzeba rozpatrywać osobno, nie można każdego samobójcy wrzucać do jednego worka, albowiem każdego z nich coś innego pchnęło do tego. Jedni tracą nadzieję, inni nie mogą znaleźć miłości, jeszcze inni mają problemy zdrowotne lub finansowe. Każdy jest inny, każdy ma inną psychikę i tak na prawdę życie każdego z nich należy tylko do nich. Mogą z nim zrobić co chcą, w końcu nawet w szkołach nam wpajano przysłowie "Każdy jest kowalem własnego losu". Nie mam zamiaru nikogo namawiać do samobójstwa, ale również nie będę na siłę nikogo od niego odciągać. Jedyne co mogę zrobić, to wysłuchać was i powiedzieć że was rozumiem. Wiem co to znaczy ból/samotność i wiem ile wysiłku człowiek musi wkładać w to aby przetrwać kolejny szary dzień.
Bo taka jest właśnie prawda, nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego ile wysiłku trzeba włożyć w każdy dzień. Dla większości to nic specjalnego, szkoła, dom, praca rodzina itp. A dla niektórych to ciągła walka. Każdemu kiedyś zabraknie sił.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 January 2014 2014 1:33

Odpowiedz
O ogiplus
+2 / 2

Kiedy ktos popelnia samobojstwo tak naprawde nie chce sie zabic. Che jedynie przestac cierpiec...

Odpowiedz
~Virginia217
0 / 0

Popłakałam sie popłakałąm sie bez końca teraz wiem czemu nei należy odbierać sobie rzycia. :3 dziekuje

Odpowiedz
~g4400351
0 / 0

nie obcodzi mnie reakcja innych. Czas zaleczy im wszystkie rany

Odpowiedz
~Shq77
0 / 0

Samobójstwo to skomplikowany temat, bardzo skomplikowany, każdy samobójca tak naprawdę jest inny i z innych pobudek to zrobił. Każdego trzeba raczej oceniać indywidualnie, z osobna. Sporo osób zabiło się z powodu naprawdę poważnych, długotrwałych i niedających wytchnienia problemów, i takich osób absolutnie nie należy potępiać tylko im szczerze współczuć- nie mieli praktycznie wyjścia. Zdarzają się też przypadki samobójstw z powodu jakichś głupot, typu problemy z cerą, nieładny wygląd czy koniec jakiejś szczeniackiej miłości, tutaj mniej rozumiem tych ludzi i są oni jeszcze zapewne mocno niedojrzali i nieodpowiedzialni, no ale z racji ich rzekomej głupoty też nie będę ich oceniał. Natomiast strasznie generalnie wkurza mnie gadanie że samobójcy to tchórze, zera, osoby słabe, przegrani życia etc, etc, a jeszcze znacznie bardziej straszenie ich przez nadgorliwie wierzących czy i innych karą piekła za to po śmierci. Jak nie rozumiecie co dany człowiek czuje, przeżywa, co go do tego popchnęło i nie jesteście w jego skórze nie wydawajcie takich osądów, nie macie żadnych podstaw ani najmniejszego prawa by tak gadać i rzucać epitety w stylu 'tchórz', 'mięczak', 'dureń'. Cieszcie się że wy w takiej sytuacji się nie znaleźliście kiedy to każda minuta jest istną męczarnią, a każdego następnego dnia nie masz siły by się obudzić i wykonać choćby najprostsze czynności. Ciekawe jakby wam wówczas było fajnie gdy wszystko się wali, a jeszcze inni was dołują w postaci osądzania i potępiania. A co do tego piekła to dla mnie to totalnie głupie, bezsensowne i nielogiczne jest jak Bóg który z zasady ma być miłosierny, sprawiedliwy i wszechwiedzący może posłać kogoś kto nie poradził sobie z ogromem własnych cierpień na Ziemi i kto defacto nie z własnej winy, tylko przez los, nieszczęścia, przypadek, głupotę i okrucieństwo innych ludzi załamał się i został niejako zmuszony do dramatycznego zakończenia swojego żywota. Jeżeli by tak miało być, to chyba większej niesprawiedliwości wyobrazić sobie nie można. Poza tym nikt nas nie pytał przed narodzinami czy w ogóle chcemy się narodzić czy też nie, zostaliśmy wrzuceni do tego nędznego, żałosnego świata bez własnego udziału, przez kopulację rodziców, i nie wiedzieliśmy na jakie 'atrakcje' jesteśmy przez to skazywani. Dlatego samobójca o ile za życia nie był podłym, złym i krzywdzącym niewinnych ludzi padalcem i nie popełnił innych ciężkich grzechów nie powinien absolutnie zostać potępiony po śmierci. Tyle pokrótce w temacie, więcej rozpisywać się nie będę bo nie mam na to czasu ani nawet szczerze mówiąc ochoty, najważniejsze swoje poglądy w kwestii samobójstw i samobójców przedstawiłem.

Odpowiedz
I Iwcia79
0 / 0

To może ktoś z was wytłumaczy mi dlaczego miłość mojego życia odeszła wiedząc że Go znajdę!!!!!!!!!! Zawsze sobie powtarzalismy że nie możemy bez siebie żyć wczoraj minął tydzień jak odszedł bije się z myślami myślę o rodzinie ale brakuje mi mojego Skarba i teraz już wiem że moje życie straciło sens chce być z Nim już na zawsze obiecalam Mu to. To prawda że serce pęka i życie się kończy gdy zobaczy się ukochana osobę jak wisi a człowiek już nic nie może zrobić. Samobójstwo to nie tchorzostwo to ból cierpienie i bezradność.

Odpowiedz
~Bzdury
0 / 0

A jeśli twój stary to pedofil a matka jest alkoholikiem? Pomyśl o innych...

Odpowiedz