Kotek nazywał się Miss Hap. Żołnierz to sierżant Frank Praytor z piechoty morskiej. Zdjęcie zrobiono w 1953 w Korei.
Trochę więcej.
Oficjalnie matka Miss Hap zginęła w trakcie ostrzału artyleryjskiego zostawiając dwa kociaki. Ale jak sam Praytor przyznał po latach została ona zastrzelona przez innego żołnierza, którego wkurzało jej miauczenie. Zostały dwa kocięta. Drugim zaopiekował się kolega. Ale w śpiąc przygniótł kociaka. Miss Hap stała się maskotką jednostki, a zdjęcie było bardzo popularne w prasie amerykańskiej w tych czasach.
Najwyraźniej dla pacyfistów nienawiść do munduru jest silniejsza od miłości do bliźniego. I żadna historia nie nakłoni pacyfiarza, żeby życzliwiej spojrzał na człowieka w mundurze, nawet, gdy ten uratuje małego kotka :)
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 6 March 2014 2014 11:06
To nie jest fotografia z II W.Ś. Tylko z okresu znacznie późniejszego lata 50. lub. 60 czyli Korea lub Wietnam. Wskazuje na to kamizelka przeciwodłamkowa, która nie istniała w latach 40.
Jeśli wierzyć w to co można znaleźć jako fakt na demotach i faktopedii to w skarpetkach zimą...
Do wszystkich, którzy z taka niechęcią piszą o człowieku w mundurze.
Są ludzie, którzy wypompowują gówno z szamb, grzebią zmarłych, zrzucają napalm .... wykonują całą masę innych brudnych, podłych, niecnych czynności, abyście wy - o szlachetni, nieskalani, rozświetlający mrok tego Świata - nie musieli tego robić.
Kotek nazywał się Miss Hap. Żołnierz to sierżant Frank Praytor z piechoty morskiej. Zdjęcie zrobiono w 1953 w Korei.
OdpowiedzTrochę więcej.
Oficjalnie matka Miss Hap zginęła w trakcie ostrzału artyleryjskiego zostawiając dwa kociaki. Ale jak sam Praytor przyznał po latach została ona zastrzelona przez innego żołnierza, którego wkurzało jej miauczenie. Zostały dwa kocięta. Drugim zaopiekował się kolega. Ale w śpiąc przygniótł kociaka. Miss Hap stała się maskotką jednostki, a zdjęcie było bardzo popularne w prasie amerykańskiej w tych czasach.
Co z tego, że zabijał ludzi ważne, że nakarmił kotka.
OdpowiedzPacyfizm, miłość do bliźniego swego.....piękne idee.... ale są słabą tarczą w konfrontacji z brutalną przemocą.
Najwyraźniej dla pacyfistów nienawiść do munduru jest silniejsza od miłości do bliźniego. I żadna historia nie nakłoni pacyfiarza, żeby życzliwiej spojrzał na człowieka w mundurze, nawet, gdy ten uratuje małego kotka :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 March 2014 2014 11:06
Podobnie jak wzruszająca historyjka o Trynkiewiczu karmiącym małe zwierzątko nie ściągnie z niego piętna mordercy i pedofila.
Ech, nieuleczalny przypadek - nie widzi różnicy pomiędzy kimś, kto morduje dzieci, a kimś, kto ich broni.
Broni mordując tych co mordują tych co mordują...
tuczył go na później
OdpowiedzA na froncie był tylko obserwatorem ;)
OdpowiedzTo nie jest fotografia z II W.Ś. Tylko z okresu znacznie późniejszego lata 50. lub. 60 czyli Korea lub Wietnam. Wskazuje na to kamizelka przeciwodłamkowa, która nie istniała w latach 40.
OdpowiedzJeśli wierzyć w to co można znaleźć jako fakt na demotach i faktopedii to w skarpetkach zimą...
A co najlepsze: Rosjanin!
OdpowiedzKto rosjanin?
Koszka !
To głupota a nie bohaterstwo, nie mylcie tych dwóch terminów.
OdpowiedzDo wszystkich, którzy z taka niechęcią piszą o człowieku w mundurze.
OdpowiedzSą ludzie, którzy wypompowują gówno z szamb, grzebią zmarłych, zrzucają napalm .... wykonują całą masę innych brudnych, podłych, niecnych czynności, abyście wy - o szlachetni, nieskalani, rozświetlający mrok tego Świata - nie musieli tego robić.
Otóż to, "ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś" - a jak się już wyśpi, to żeby mógł usiąść przed kompem i się mądrzyć.