Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Mapa Piri Reisa

Narysował ją w mieście Gelibolu (Gallipoli) biedny Piri Reis, syn Hadżi Mehmeta, znany jako syn brata Kemela Reisa. - Niech Bóg wybaczy im obu w świętym miesiącu muharram 919 roku (1513 - przyp. A. M) - napisał autor map w suplemencie zatytułowanym "Bahriye", dodając: - Nikt dziś nie ma takiej mapy jak ja. Na mapie pojawia się linia brzegowa kontynentu do złudzenia przypominającego Antarktydę, zanim ta została oficjalnie odkryta ponad 300 lat później. Badający tę mapę amerykański kartograf A.H. Mallery i jego następcy, wysuwają hipotezę: prawzorem tak dokładnej mapy musiała być jakaś dawna, wysoko rozwinięta cywilizacja, dysponująca ogromną wiedzą matematyczną, geograficzną i kartograficzną. Dodajmy, cywilizacja z czasów, gdy Amerykę Południową łączył z Antarktydą pas lądu, a Antarktyda nie była pokryta wiecznym lodem.

Las Hoia Baciu

Znajdujący się w Transylwanii las przez wielu określany jest mianem transylwańskiego Trójkąta Bermudzkiego. Wszystko z powodu niewytłumaczalnych zjawisk, do których w nim dochodzi. W borze, który nawiedzany jest przez coraz większe rzesze turystów odnotowywano spotkania z Niezidentyfikowanymi Obiektami Latającymi - np. w 1968 r. udało się wykonać zdjęcia dziwnego, unoszącego się nad lasem statku powietrznego, który co chwilę zmieniał jasność, by w końcu wznieść się wysoko w powietrze i zniknąć w chmurach. Do dnia dzisiejszego pojawiło się mnóstwo relacji na temat spotkań z obiektami przybierającymi rozmaite kształty. Niejednokrotnie widziano tam świetliste punkty, których pojawienie łączyło się ze zwiększeniem poziomu radioaktywności. Nie brakuje też dziwnych śladów odciśniętych w ziemi albo śniegu. Z opowiadań osób, które przebywały w Hoia Baciu wynika, że w różnych, zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach dostrzec tam można zarysy twarzy. U ludzi chodzących po lesie często pojawiają się dolegliwości takie jak bóle głowy czy zaczerwienia skóry.

Trójkąt Bermudzki

W tej niebezpiecznej strefie, której zasięg oddziaływania obejmuje obszar od Puerto Rico poprzez Bermudy po Miami, wielokrotnie dochodziło do wypadków, które po dziś dzień pozostają niewyjaśnione. Wiele osób spogląda na Trójkąt Bermudzki w kategoriach legendy, ale nie brakuje też takich, które uważają, że w regionie tym oddziałują siły, których źródło jest nieznane. Zwykło się mówić o czynnikach o charakterze paranormalnym bądź też inspirowanych przez siły pochodzące z obcych cywilizacji. O ile z uśmiechem można pochodzić do tego typu założeń, to już incydentom, które miały tam miejsce zaprzeczyć się nie da. Nie brakuje też badaczy, którzy w sposób racjonalny próbują wyjaśnić tajemnicę Trójkąta. Ich zdaniem za liczne wypadki w tej strefie należy obwiniać kiepskie warunki pogodowe, które są tam niemal codziennością oraz wady urządzeń nawigacyjnych. Dwa lata temu głośno było o badaniach rosyjskich naukowców, którzy stwierdzili, że udało im się wyjaśnić zagadkę Trójkąta Bermudzkiego. Specjaliści z syberyjskiego oddziału Rosyjskiej Akademii Nauk, pracujący pod nadzorem prof. Anatolija Nesterowa stwierdzili wówczas, że kluczem do wyjaśnienia zagadki Trójkąta miałaby być wysoka aktywność tektoniczna tego regionu. Gdy dochodzi do przesunięć i pęknięć skorupy ziemskiej, spod dna morskiego wydobywają się pod wielkim ciśnieniem ogromne ilości gazu ziemnego. Natrafiający na taki wybuch statek czy samolot traci równowagę i tonie. Dzieje się tak w wyniku dużych zmian gęstości wody i wypełnionych metanem chmur, które powstają w efekcie uwolnienia gazów podpowierzchniowych. Jak wiadomo już od lat 80-tych XX wieku (Amerykanie przeprowadzali wówczas liczne odwierty dna Atlantyku w rejonie Trójkąta), pod powierzchnią oceanu znajdują się wielkie pokłady gazu.

Sygnał WOW

Jednym z najgłębszych pragnień naszej cywilizacji jest nawiązanie kontaktu z hipotetycznymi przedstawicielami obcych cywilizacji. Wyraża się ono m.in. w coraz szerszym wykorzystywaniu kolejnych zdobyczy technologicznych do poszukiwania śladów "kosmitów". Na temat potencjalnej obecności obcych w odległych zakątkach wszechświata często głos zabierają największe autorytety. Ale czy rzeczywiście egzystencję inteligentnych form życia pozaziemskiego wolno w jakiejkolwiek sytuacji stawiać pod znakiem zapytania? Wydaje się, że nie. Zwłaszcza, że istnieją poważne przesłanki, iż "kontakt" został już nawiązany... I to prawie 34 lata temu. 15 sierpnia 1977 r. dr Jerry R. Ehman pracujący przy projekcie realizowanym w ramach programu SETI zajmującego się poszukiwaniem pozaziemskich form życia, odebrał wyraźny, trwający aż 72 sekundy sygnał. Udało się go wychwycić dzięki radioteleskopowi znanemu jako Big Ear (Wielkie Ucho), który był wykorzystywany przez naukowców z Ohio State University Radio Observatory. Sygnał tego typu zarejestrowano wówczas po raz pierwszy i ostatni. Sposób, w jaki sygnał był nadawany wpisywał się w zakładany już wcześniej schemat, który mógłby towarzyszyć nawiązaniu "kontaktu" - zgodnie z oczekiwaniami i specyfiką pracy, Big Ear mógł odbierać "przekaz" z różnych punktów właśnie przez 72 sekundy. Sygnał odczytywany przez radioteleskop przez pierwsze 36 sekund stopniowo się nasilał, by osiągnąć apogeum i zacząć słabnąć. To co najważniejsze, to fakt, że udało się wyeliminować hipotezy o ziemskim pochodzeniu "przekazu". Z pewnością nie był on też spowodowany przez usterkę sprzętu.

Twarze z Belmez

Mianem twarzy z Belmez określane są tajemnicze wizerunki, które ukazują się we wnętrzach starego domu znajdującego się w hiszpańskiej Andaluzji. W prywatnym budynku należącym do rodziny Pereira, od 30 lat pojawiają się zagadkowe manifestacje, których nie wyjaśniły żadne przeprowadzone dotąd badania. Twarze samoistnie pojawiają się w różnych miejscach budynku - są to zarówno podobizny należące do mężczyzn, jak i kobiet. Rysunki przedstawiają twarze o różnych wyrazach, a świadkowie twierdzą, że czasami, na przestrzeni godzin, mimika poszczególnych postaci potrafi się zmienić. Oblicza różnych osób pojawiają się i znikają samoistnie. Stosowanie jakichkolwiek zabiegów zmierzających do zmiany sytuacji okazało się daremne - nie pomagają próby usuwania rysunków za pomocą środków chemicznych; zbyteczny okazał się także kompleksowy remont budynku. W pewnym momencie wydawało się już nawet, że tajemnica tego paranormalnego zjawiska została rozwikłana. W trakcie prowadzonych w budynku prac modernizacyjnych odkryto znajdujące się pod podłogą szczątki ludzkie. Wkrótce wyszło na jaw, że dom został wzniesiony na terenie dawnego średniowiecznego cmentarzyska. Usunięcie szkieletów na niewiele się jednak zdało. Budzące ciarki na plecach wizerunki różnych osób pojawiają się w tym budynku nadal.

Kobieta z lodu

Pochodząca ze Stanów Zjednoczonych Jean Hilliard reprezentuje na naszej liście skarbnicę zagadek świata medycyny. Tak naprawdę wielu komentatorów wciąż nie wie, do jakiej kategorii zaliczyć jej casus - niektórzy sugerują, że należy go rozpatrywać w kategorii cudów; zdaniem innych kwalifikuje się on do zjawisk paranormalnych; tymczasem racjonaliści stoją na straży stanowiska, że Jean Hilliard skrywa jakąś niezbadaną cechę ludzkiego ciała. Ale do rzeczy. Pewnego mroźnego dnia 1980 r., mieszkającą w Minnesocie młoda kobieta została odnaleziona w śnieżnej zaspie przez swojego sąsiada. Była nieprzytomna i kompletnie zmarznięta. Jadąc wcześniej samochodem, prawdopodobnie straciła kontrolę nad pojazdem i wypadła z drogi. Karkołomna próba znalezienia przez nią pomocy skończyła się dramatycznie. W trakcie trzaskającego mrozu, Jean Hilliard straciła świadomość i całą noc przeleżała w śniegu. Kobieta została odwieziona do szpitala, gdzie po wstępnej diagnozie lekarze nie dawali jej większych szans na przeżycie. Zdaniem świadków wyglądała tak, jakby przed chwilą ktoś wyciągnął ją z zamrażarki. Kończyny były tak zmarznięte, że nie można było ich zgiąć ani nimi poruszać, a na jej twarzy można było spostrzec lodową skorupę. Specjaliści uznali, że nawet jeśli kobiecie uda się przeżyć, będzie musiała przejść amputację wszystkich kończyn. Zastrzegli też, że długotrwały pobyt w tak ekstremalnych warunkach z pewnością wyrządził nieodwracalne szkody w jej mózgu. Potem stało się jednak coś niewytłumaczalnego. Po dwóch godzinach, ku wielkiemu zdziwieniu lekarzy, Jean doznała poważnych konwulsji i odzyskała przytomność. Okazało się, że 19-latka znajduje się w doskonałej kondycji - zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Była jedynie zaskoczona całą sytuacją. Ślady odmrożeń w tempie błyskawicznym zniknęły z jej kończyn, a po kilkudziesięciu dniach Jean w pełni sił opuściła szpital.

SS Ourang Medan

W 1947 r. z holenderskiego statku Ourang Medan wysłany został komunikat SOS. Ktoś nadał przekaz, że wszyscy oficerowie, którzy znajdowali się na jednostce są martwi. Tragiczny los miał też spotkać kapitana i wszystkich innych członków załogi. W stronę Cieśniny Malakka, gdzie znajdował się holenderski statek natychmiast wyruszyła pomoc. Ekipa statku Silver Star, która dotarła na miejsce jako pierwsza, ujrzała wstrząsający widok. W różnych miejscach statku Ourang Medan rozsiane były zwłoki jego załogi. Wszyscy mieli pootwierane oczy, a na ich twarzach rysował się przerażający grymas. Po wstępnych oględzinach u nikogo nie stwierdzono natomiast zewnętrznych obrażeń, w wyniku których mogliby ponieść śmierć. Członkowie załogi Silver Star podjęli wkrótce decyzję, by odholować statek z denatami do najbliższego portu. Zaraz po dokonaniu takich ustaleń, spod pokładu jednostki Ourang Medan zaczął wydobywać się dym. W związku z tym, wszyscy członkowie ekipy ratowniczej ekspresowo się z niej ewakuowali. W chwilę później doszło do eksplozji i zatonięcia szczątków SS Ourang Medan. Do dnia dzisiejszego nie udało się wyjaśnić tej wielkiej marynistycznej zagadki. Jak zwykle w tego typu przypadkach, dotąd pojawiły się najróżniejsze teorie. Sugerowano m.in., że członkowie załogi statku Ourang Medan zatruli się oparami trujących substancji pochodzących spod dna morskiego. Nie brakuje też osób, które wskazują, że za incydent odpowiadają siły pochodzące z kosmosu.

Strefa 51

Znajdująca się w amerykańskim stanie Nevada tajna baza wojskowa, w której prowadzone były eksperymenty naukowe. To właśnie tutaj rzekomo prowadzono badania szczątków statku kosmicznego, który rozbił się w Roswell w 1947 r. Na pokładzie domniemanego UFO mieli znajdować się przybysze z obcej cywilizacji, a zdjęcia, których wiarygodność jest często podważana, obiegły czołówki gazet na całym świecie. Strefa 51 jest wciąż jednym z najbardziej strzeżonych miejsc na kuli ziemskiej. Wejście w jej rejon może zakończyć się więzieniem bez poprzedzającego go procesu albo pociskiem z broni palnej, umieszczonym przez strażnika w jednej z części naszego ciała. Warto nadmienić, że strzały mogą zostać oddane na tym terenie bez uprzedniego ostrzeżenia.

Zielone dzieci

Pod tym terminem kryje się kilka tajemniczych incydentów, które zanotowano na przestrzeni wieków. W różnych odstępach czasowych europejscy kronikarze opisywali przypadki spotkań z dziećmi o zielonym zabarwieniu skóry. Najgłośniejsza była historia o "zielonych dzieciach z Woolpit", które pojawiły się nagle w dwunastowiecznej Anglii, w hrabstwie Suffolk. Zielone maluchy były prawdopodobnie rodzeństwem. Wybiedzone i zapłakane dzieci o niecodziennym kolorze skóry, zostały zauważone przez żniwiarzy, którzy pracowali na polu. Poza kolorem ich karnacji, uwagę mieszkańców wzbudził ich ubiór. Odzież, która ich okrywała, była podobno uszyta z dziwnego materiału, nieznanego mieszkającym w okolicy ludziom. Maluchy zostały natychmiast przygarnięte przez jednego z mieszkańców. Nawiązanie z nimi jakiegokolwiek kontaktu nie było jednak możliwe - żadne z nich nie komunikowało się bowiem w języku angielskim. Według niektórych źródeł, dzieci do porozumiewania się nie używały żadnego znanego ziemskiej cywilizacji języka. Na tym jednak nie kończyły się problemy z zielonymi dziećmi. Bolączką dla osób, którym leżał na sercu ich los był fakt, że odmawiały one przyjmowania jakichkolwiek posiłków. Kiedy widmo śmierci głodowej było już naprawdę bliskie, obcy zaczęli przyjmować jedzenie składające się z zielonych strąków fasoli. Niestety, po tym jak udało się rozwiązać pierwsze problemy, chłopiec ciężko zachorował i zmarł. Jego siostra cieszyła się tymczasem dobrym zdrowiem i z wiekiem zaczęła przyswajać sobie podstawy języka. Wtedy też, zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców, zaczęła mówić o swoim pochodzeniu. Wyznała, że zarówno ona, jak i jej brat pochodzą z krainy St Martin, do której nie docierają promienie Słońca, a wszystkim towarzyszy nieustanny półmrok. Według jej relacji, mieszkańcy tego tajemniczego świata posiadają zielony kolor skóry. Dziewczynka opisała też własnymi słowami, w jaki sposób znalazła się wraz z bratem w gościnnym Woolpit. Opowiedziała, że pewnego dnia usłyszeli dźwięk dzwonów, który wprawił ich w zachwyt. Postanowili wtedy ruszyć w drogę. Zgodnie z jej opowieścią, maszerowali tak długo aż ujrzeli światło, które okazało się wyjściem z ciemnej jamy. Dziś istnieje wiele teorii na temat pochodzenia zielonych dzieci. Kilku autorów zasugerowało, że zielone dzieci pochodziły z innego wymiaru - świata równoległego, podobnego do naszego. Inna hipoteza zakłada, że przybyły z innej planety i w niewyjaśniony sposób zostały włączone do naszej cywilizacji. Istnieje też inne, bardziej racjonalne podejrzenie. Wg niego, dzieci zgubiły się w pobliskiej kopalni krzemienia i błądziły do czasu aż trafiły na pole, gdzie zostały odnalezione przez wieśniaków z Woolpit. Ich zielony kolor skóry miał być zaś spowodowany przez chorobę zwaną blednicą, która wynikała z niedożywienia.

Góra Uluru

Znajdująca się w środkowej Australii góra Uluru, największy na ziemi monolit, jest świętym miejscem dla ludności aborygeńskiej. Dla turystów odwiedzających ten kraj, góra jest popularnym celem wycieczek. Czy warto się tam wybrać? Widoki na pewno przytłaczają swoim pięknem. Dobrze jest też wziąć pod uwagę fakt, że w strefie, w której znajduje się monolit często dochodzi do wypadków. Turyści nagminnie tracą przytomność. Wiele osób, mimo że cieszy się żelaznym zdrowiem, po zetknięciu z górą nagle umiera na zawał lub udar. Multum zwiedzających straciło życie skręcając sobie kark. Ciekawostką jest, że dyrekcja parku, w którym znajduje się góra, każdego roku otrzymuje tysiące paczek, w których niesforni turyści umieszczają fragmenty skał, które zabrali sobie na pamiątkę. Do paczek często dołączane są listy, w których podróżnicy zamieszczają żarliwe przeprosiny, tłumacząc, że odkąd weszli w posiadanie kamienia, w ich otoczeniu zaczęło dochodzić do nieszczęść.

+
254 328
-

Zobacz także:


~adammm1234566
+30 / 34

najpierw czytam jakieś paramormalne historie a później ide spać z misiami jakie to zyciowe

Odpowiedz
Mijak
+7 / 11

Uważaj - misie mogą ożyć i cię rozszarpać.

~asdasdd
+1 / 9

W czym Piri Reis był biedny? Jako admirał turecki raczej źle mu się nie działo. A mapa przedstawia amerykę południową, jedynie jej dolna część zawiera kawałek czegoś, co być może jest antarktydą.

Odpowiedz
~Gorillozonso
+12 / 14

Właśnie o tą dolna część chodzi, na mapie przedstawiony jest kawałek Antarktydy, mimo iż ludzie nie wiedzieli o jej istnieniu!

Choć większość tych artykułów to zapewne głupie żarty, to miło się je czyta. :)

M masti23
+7 / 7

,,Większość specjalistów, tak jak historyk kartografii Gregory McIntosh uznaje, że dane geograficzne zawarte na mapie nie wykraczają poza wiedzę geograficzną ówczesnych Europejczyków, zaś sama mapa została najprawdopodobniej przygotowana na podstawie innych map hiszpańskich i portugalskich. Uważają oni, że ziemia zaznaczona przez Piriego nie jest Antarktydą, a autor popuścił po prostu wodze wyobraźni, podobnie jak czyniło to wielu innych współczesnych mu kartografów aż do XVIII wieku. Już starożytni Grecy przewidywali istnienie południowego kontynentu (terra australis), który miałby równoważyć ziemie znajdujące się na północnej półkuli. Prawdopodobnie Piri Reis korzystał z greckich przemyśleń i uzupełnił swoją mapę o fikcyjny kontynent Terra Australis Incognita wzorem greckiego kartografa Ptolemeusza."Wiec zadna tajemnica.

A Azux
+58 / 64

#11 Gdzie się podziały moje pieniądze z komunii?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 April 2014 2014 10:53

Odpowiedz
~marek123pl2
0 / 14

12. Gdzie jest k*rwa pilot?!

M Magdaheheh
+4 / 4

#11 Ja wiem gdzie sie moje podzialy :) A to ze wiekszosc nie zostalo wydane bez konsultacji ze mna to calkiem inna bajka. Chociaz rozumiem dlaczego mama je wydala w taki, a nie inny sposob.

Darkrair
+15 / 17

oddadza ci je twoje dzieci.

T toastt
-2 / 2

13. Kiedy obiad?

~ptra
0 / 0

mama ci komputer kupiła

P Patryk9865
-4 / 6

trzeba poprawić bo nie mogę przewijać przez co nie moge doczytać T.T

Odpowiedz
K khaleesi00
+5 / 7

To z twarzami to oszustwo. Juz dawno bylo to udowodnione przez naukowcow.

Odpowiedz
AmyRose
+6 / 6

Właśnie o tym czytałam. Ta pani mieszkała sobie w tym domu i tam pojawiały się te twarze. Jak to naukowcy rozkopali to okazało się że tam był dom publiczny. Według legendy jego właściciel zabijał dzieci prostytutek, ale to tylko legenda. Prawda jest taka że pojawiania się tych twarzy nie wyjaśniono. Po śmierci tej Mari jej rodzina przeprowadziła się do innego domu. Zaczęli tam malować te twarze dla celów zarobkowych.

~Sygnał_WOW
+8 / 8

Ponieważ te radioteleskopy są ustawione monitorując konkretne wycinki nieba sygnał nie mógł trwac dłużej niż 72 sekundy. Dokładnie tyle wynosi każdy odbierany sygnał przez te radioteleskopy. Tak więc faktyczna długość sygnału nie jest nam znana. Z tego samego powodu do połowy wzrastał w sile, od połowy słabnął. Radioteleskop się przesuwa. ;) Tak więc zanim ktoś się podnieci, to niech doczyta na czym polega praca radioteleskopów to raz, a po drugie niech przeczyta skąd się biorą w kosmosie sygnały radiowe. ;)

Odpowiedz
M masti23
+4 / 4

Demot probujacy wcisnac nam kit,,,, Przez wiele lat Uluru było uznawane za największy monolit świata. Nie jest to jednak prawdą, gdyż monolit Mount Augustus jest ponad dwukrotnie większy. Ponadto wedle nowszych badań[1] Uluru wcale nie jest monolitem, lecz częścią większej formacji skalnej, do której należą również Kata Tjuta (Mount Olga) i Mount Connor. Jest przykładem twardzielca."

,,Park jest corocznie odwiedzany przez setki tysięcy turystów. Dla pragnących wejść na szczyt góry, zainstalowano poręcz z łańcucha, ale samo podejście jest bardzo strome i wiele osób rezygnuje z wejścia już w drodze. Prawie każdego roku na Uluru ginie kilka osób w trakcie wchodzenia na nią, najczęściej na skutek poślizgnięcia lub na atak serca. W okresie trwania australijskiego lata, w godzinach od 10 do 16, ze względu na wysokie temperatury, wchodzenie na skałę jest zabronione."

Odpowiedz
Grzeho511
-1 / 11

Jak kopiujesz coś z wikipedii to rób to przynajmniej tak , żeby nie było widać . Pozdro
(Chodzi o te cyferki w kwadratowych nawaisach :) )

~jakiśjak
+10 / 10

Jeśli nie zauważyłeś, jest w cudzysłowie, więc to chyba oczywiste, że to cytat.

mariachi77
+7 / 11

W swoim życiu zawodowym tyle razy przepływałem przez Trójkąt Bermudzki, że kilkakrotnie musiałem być porwany przez kosmitów i zapewne kilkakrotnie wykorzystany seksualnie przez kosmitki w rodzaju Sil. Niestety moja pamięć została później wyczyszczona, więc tego nie pamiętam.

Odpowiedz
~Głupi_JA
+2 / 6

Nie ma czegoś takiego jak kamień. Możesz powiedzieć skała albo głaz, ale nie kamień. W geografii nie istnieje takie słowo

~Shadow9
-1 / 1

Pomóż nam walczyć z NWO na naszym forum:
AntyNWO (kropka) pl

Odpowiedz
T toastt
-1 / 1

Sami nie damy rady walczyć z NWO, ponieważ nie damy rady zmienić wszystkich rządzących Ziemią, dlatego wasza działalność nic nie zmieni.

Onward
0 / 2

Ta kobieta... to jest zdjęcie zwłok ze statku Ouran Megan chyba, komuś się najwyraźniej pomyliły obrazki... w sumie to przerażające.

Odpowiedz
~mmmmmery
0 / 0

Apropo istnienia niegdyś wysoko rozwiniętych cywilizacji polecam dokument na youtubie - Rewelacje piramid
daje do myślenia;) Wychodziłoby, że również mapa Antarktydy to nie przypadek

Odpowiedz