Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Jądro

Jak daleko można się posunąć, żeby spełnić swoje marzenia? Amerykanin Mark Parisi, aby zdobyć nowy samochód, Nissan 370Z, był w stanie poświęcić jeden ze swoich narządów, bez którego większość mężczyzn nie wyobraża sobie życia - jądro. Kwota, jaką za nie żądał, 35 tysięcy dolarów (ponad 100 tysięcy złotych), wystarczyłaby mu na zrealizowanie planu. O swoich zamierzeniach Parisi zdecydował się opowiedzieć nawet w dwóch programach telewizyjnych. Czy jego plan nie jest nielegalny? Nie, ponieważ mężczyzna nie sprzedaje swojego jądra konkretnej osobie, ale przeznacza je pewnej organizacji na eksperymenty medyczne. Parisi nie zostanie z jednym jądrem - brakujące zostanie zastąpione sztucznym.

Cudowna kanapka

Czy ktoś kiedykolwiek chciałby kupić grillowaną kanapkę z serem, która ma 10 lat? Choć wydaje się to nierealne, taka właśnie kanapka została sprzedana w 2004 roku na aukcji internetowej za 28 tysięcy dolarów (około 85 tysięcy złotych). Nie była to jednak zwykła kanapka. Jej pierwotna właścicielka, Amerykanka Diana Duyser, odgryzła jej fragment, kiedy zauważyła, że na kanapce widnieje podobizna Maryi Dziewicy. Schowała kanapkę do plastikowej torebki wyłożonej wacikami i położyła na nocnym stoliku. Jak twierdziła, przez te 10 lat, kanapka w ogóle nie spleśniała. Nowym właścicielem cudownej kanapki zostało internetowe kasyno GoldenPalace.com. Słynie ono z kontrowersyjnych akcji promocyjnych, na przykład sponsorowało bokserów, którzy musieli nosić na plecach tatuaże z nazwą firmy. Oprócz tej aukcji, kasyno zakupiło także inne ciekawe przedmioty, jak na przykład kamienie nerkowe kanadyjskiego pisarza i aktora Williama Shatnera.

Bardzo długie włosy

W sprzedawaniu włosów nie powinno być nic dziwnego. To z naturalnych włosów robione są przecież peruki. Niecodzienną ofertą sprzedaży wydają się już jednak włosy liczące, bagatela, 160 centymetrów. Ich właścicielką była 12-letnia Brazylijka Natasha Moraes de Andrade, obdarzona darem wyjątkowo gęstych, kasztanowych włosów. Ich codzienne czesanie zajmowało jej półtorej godziny, a mycie - cztery. Mimo to Natasha podchodziła z obawami do ścięcia włosów i bardzo głęboko to przeżyła. Później jednak przyznała, że jej życie zupełnie się odmieniło. Dziś może chodzić na plażę i pływać oraz jeździć na rowerze, co kiedyś było dla niej zupełnie nieosiągalne. Dziewczynka zarobiła za włosy 9000 realów brazylijskich (prawie 12 tysięcy złotych). Całość pieniędzy przeznaczyła na wsparcie zakupu nowego domu dla swojej rodziny. Natasha nie pochodzi z bogatej rodziny, a w jej pokoju nie było nawet okna. Noszenie długich włosów i dbałość o nie była więc nie tyle spowodowana kaprysem dziecka, ile rzeczywistymi potrzebami jej rodziny.

Testy ciążowe

Od pewnego czasu na różnych serwisach aukcyjnych regularnie pojawiają się oferty testów ciążowych. Nie chodzi jednak o nowe testy, lecz wprost przeciwnie - zużyte, z wynikiem pozytywnym. Ich cena waha się od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych. Testy cieszą się dużym powodzeniem. Służą do nakłonienia do ślubu mężczyzny, który nie chce się ustatkować, albo po prostu pomagają mu szybciej powziąć decyzję. Ale mogą też służyć do szantażu w przypadku mężczyzny, który nie chce myśleć ani o ślubie, ani o dziecku lub co do którego istnieją podejrzenia o niewierność czy chęć zakończenia związku. Czy cały proceder nie jest przypadkiem nielegalny? Nie, ponieważ nie ma przepisu, który by go zabraniał. Samo wykorzystanie testu, na przykład do szantażu, może być już jednak uznane za przestępstwo.

Babcia

Chociaż handel ludźmi jest czynem zabronionym, co jakiś czas pojawiają się ogłoszenia o sprzedaży żywego człowieka. W 2009 roku na brytyjskim serwisie aukcyjnym można było obejrzeć ogłoszenie zachęcające do kupna... babci. Umieściła je 10-latka, Zoe Pemberton, która oprócz zamieszczenia fotografii, dokładnie opisała "produkt". Zoe stwierdziła, że babcia potrafi dużo jęczeć i jest denerwująca, ale oprócz tego bywa miła i uwielbia rozwiązywać wykreślanki. Na ogłoszenie Zoe odpowiedziało kilkadziesiąt osób, a cena babci wkrótce przekroczyła 20 tysięcy funtów (ponad 100 tysięcy złotych). Dlaczego wnuczka wystawiła babcię na aukcję? Kobieta wróciła ze szpitala po kontuzji kolana i nie mogła się ruszać. To Zoe była zmuszona nieustannie przynosić jej coś do picia i jedzenia, co bardzo irytowało dziewczynkę. Umieszczając ogłoszenie, Zoe nie chciała więc sprzedać babci, ale raczej pragnęła, by ktoś się nią zajął. Babcia nie obraziła się na wnuczkę. Nie była też zdziwiona, że osiągnęła taką cenę, ponieważ, jak stwierdziła, była warta miliony.

Niewybuchy

Ludzka bezmyślność czasami nie zna granic. Jak inaczej nazwać to, co zrobiła pewna mieszkanka Szczuczyna (województwo podlaskie). Kobieta spacerowała po mieście z... miną przeciwpancerną w przezroczystej siatce. Kobieta usiłowała sprzedać minę znalezioną przez jej męża niedaleko poligonu w punkcie złomu, jednak nikt nie chciał jej kupić. O krok dalej poszedł Brytyjczyk David Sampson, który w swoim domu trzymał prawdziwy arsenał - kilkaset granatów, pistolety, wyrzutnie rakietowe. Jak twierdził, broń była zdezaktywowana, ale mężczyzna wiedział, jak ją powtórnie uruchomić. Swoje eksponaty wystawił na brytyjskim serwisie aukcyjnym. Za swój wybryk mężczyzna musiał dużo zapłacić, ponieważ okazało się, że chociaż większość jego zbiorów stanowiły legalne eksponaty, były wśród nich takie, jak na przykład niemiecki pistolet Luger z czasów I wojny światowej, których posiadanie jest nielegalne. Sampson został skazany na 5 lat więzienia.

Swoje towarzystwo

Jednym ze sposobów stosowanych przez studentów płci męskiej na dorobienie do studiów jest sprzedanie samego siebie. I wcale nie chodzi tutaj o nic zdrożnego, ale o wyjście na studniówkę z młodszą o rok lub dwa lata dziewczyną. Za spędzenie wieczoru z partnerką, kilka tańców i umilanie rozmową, można zarobić nawet kilkaset złotych. Oczywiście jeśli odpowiednio się wygląda i spełnia wymagania partnerki. Nowa moda na sprzedawanie swojego towarzystwa na ważne uroczystości, oczywiście bez dalszych zobowiązań, staje się coraz bardziej popularna. Ale to nie nowość. W 2007 roku na popularnym serwisie aukcyjnym grupa Australijczyków oferowała swoje towarzystwo oraz wspólne spędzenie weekendu. Ich oferta sprzedała się za 1300 dolarów (prawie 4000 tysięcy złotych).

Nerka

Jak bardzo można się poświęcić, żeby otrzymać wymarzony laptop i telefon komórkowy? Jednej z najdziwniejszych prób zdobycia upragnionych precjozów podjął się 17-letni Chińczyk, który, chcąc kupić nowego iPada i iPhone'a, sprzedał swoją nerkę. Otrzymał za nią około 22 tysiące juanów, czyli ponad 11 tysięcy złotych. Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nastolatek nie pokazał swoich nowych dóbr mamie, a następnie nie przyznał się, skąd wziął pieniądze. Czy się opłacało? Chyba nie, bo dzisiaj chłopiec cierpi na niewydolność nerek. Za okaleczenie dziecka oraz handel ludzkimi organami, zabroniony w Chinach, oskarżenia usłyszeli chirurg oraz kilku członków personelu medycznego, którzy na całej operacji zarobili 220 tysięcy juanów (ponad 111 tysięcy złotych). Także w Polsce pojawiają się ogłoszenia o sprzedaży nerek. Koszt jednego organu to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Oprócz nerki, ludzie oferują też sprzedaż płatu wątroby czy szpiku kostnego. Powodem są oczywiście kłopoty finansowe.

Dziecko

Na brytyjskim serwisie aukcyjnym w grudniu 2013 roku pojawiło się ogłoszenie oferujące... 4-miesięcznego chłopca. Dziecko można było nabyć za 150 tysięcy funtów (ponad 750 tysięcy złotych). Reakcja władz była natychmiastowa - szybko zlokalizowano osobę, która zamieściła ogłoszenie, 20-letnią matkę. I choć kobieta twierdziła, że wszystko było tylko głupim żartem, kobiecie odebrano syna oraz jej starsze, 2-letnie dziecko. To nie jedyny przypadek sprzedaży dziecka przez internet. W brazylijskim serwisie aukcyjnym w listopadzie 2013 roku pojawiło się ogłoszenie oferujące kupno dziecka za 1300 złotych. Z krótkiego opisu pod zdjęciem wynikało, że matka chciała sprzedać dziecko, ponieważ często płakało i uniemożliwiało jej pracę. Władze i w tym przypadku zareagowały natychmiast, jednak okazało się, że ogłoszenie było tylko żartem.

Ludzkie odchody

W sprzedaży dzieł sztuki nie ma zazwyczaj nic dziwnego, nawet jeśli ich ceny na aukcjach mierzone są w setkach tysięcy. Chyba że chodzi o dzieła, które trudno uznać za sztukę, jak na przykład to o kontrowersyjnym tytule "Gówno artysty" autorstwa włoskiego artysty Piera Manzoniego. Mężczyzna, zajmujący się badaniem zależności między tworzeniem sztuki, a tym, co produkuje ludzki organizm, wpadł na śmiały pomysł. W 1961 roku wyprodukował 90 niewielkich puszek o wadze 37 gramów. W środku znajdowały się... odchody. Puszki nie dość, że bez trudy znalazły nabywców, to na dodatek ich wartość była bardzo wysoka i równała się równowartości ich wagi w złocie. W październiku 2008 roku na aukcji pojawiła się kolejna puszka, która została sprzedana za 488 tysięcy złotych. Czy w środku rzeczywiście znajdowały się odchody? Jeden z przyjaciół artysty stwierdził, że tak naprawdę puszki były wypełnione gipsem, ale dziewczyna Manzoniego zarzekała się, że umieszczono w nich odchody. Na potwierdzenie jej słów można podać obserwację handlarza sztuki z Mediolanu, który wyczuł dość nieprzyjemny zapach wydzielający się z puszki.

+
72 162
-

Zobacz także: