No i dobrze , w końcu sklep znajduje sie w Szkocji a nie na Targówku . Nikt ich nie zmuszał do wyjazdu a jeśli wyjechali tam , to powinni sie dostosować, my też wymagamy tego od innych.
Właśnie przez takie podejście naszych "łobywateli" mamy problem. Gdyby - jak to ujął autor - zrobili coś takiego z językiem arabskim, to byłyby wielotysięczne manifestacje i demolowanie sklepów, że już nie wspomnę o medialnym wrzasku muzułmańskiego lobby na temat "rasizmu, islamofobii" itp. A my kładziemy uszka po sobie, albo co gorsza kopiemy się nawzajem po kostkach, no to mamy.
I naprawdę chciałbyś, żeby Polacy w takiej chwili zachowywali się jak Arabowie? Jest różnica między walką o swoje a zbydlęceniem. I problem leży nie w naszym braku zgody czy w tym, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie, a w naszej roszczeniowej postawie: wszystkim obcym - nie tylko w naszym własnym kraju, ale też w innych, co zakrawa na śmieszność - nakazujemy bezwzględnie się dostosować, ale gdy sami jesteśmy tymi obcymi, nagle żadne nakazy nas nie obowiązują. Arab w Polsce, Niemczech czy Francji ma mówić i zachowywać się Polak, Niemiec czy Francuz, a Polak w Szkocji? Informacja śmierdzi fałszem na kilometr, a jazgot i tak podniósł się wręcz nieznośny. "Szkoci mnie biją!", chciałoby się zakrzyknąć, parafrazując Rokitę.
To ich sklep i Ty im nie będzisz mówił w jakich językach pozwlają mówić. Może wolą Arabów od Polaków. Mają do tego prawo. Raczej trzeba sie zastanowią, czemu...
Jeżeli jedziesz do np. Francji to mówisz po francusku(oczywiście w miarę możliwości,chociaż pokaż że się starasz),a jeżeli francuz przyjedzie do polski to mówi po polsku
Co za debilny demot, zero w nim rawdy!
Skąd ty wyssałes tak nie prawdziwe informacje.
Po pierwsze jak pracodawca w UK zabronił by ci rozmawiac w ojczystym jezyku to lekko mówiąc za miesiąc miał by sprawe w sądzie i to przegraną na miejscu.
Ich kraj, ich zasady. Chyba że jesteśmy hipokrytami i zasada "dostosuj się" Polaków na obczyźnie nie obowiązuje i/lub czyni ich nietykalną mniejszością.
W wakacje, jak wielu studentów pojechałam do WB, po jakimś miesiącu dostałam pracę, do rzeczy: nie mówiliśmy po polsku, no bo wiadomo, ale raz czy dwa coś nam się wymsknęło, oczywiście nic obraźliwego, tylko jakieś normalne zdania i co? Oczywiście pracująca obok nas arabka/hinduska czy jakoś tak (nikt nie wiedział, ale na bank z Anglii to ona nie była) od razu pobiegła do supervisera i na nas poskarżyła. Sama ze swoimi koleżankami cały czas rozmawiała w SWOIM języku,nikt nic nie powiedział. Niestety nie lubią tam Polaków i tyle.
Nie mogą im zabronić bo żaden arab u nich nie pracuje.
OdpowiedzBo wolą z socjału ciągnąć.
No i dobrze , w końcu sklep znajduje sie w Szkocji a nie na Targówku . Nikt ich nie zmuszał do wyjazdu a jeśli wyjechali tam , to powinni sie dostosować, my też wymagamy tego od innych.
OdpowiedzWłaśnie przez takie podejście naszych "łobywateli" mamy problem. Gdyby - jak to ujął autor - zrobili coś takiego z językiem arabskim, to byłyby wielotysięczne manifestacje i demolowanie sklepów, że już nie wspomnę o medialnym wrzasku muzułmańskiego lobby na temat "rasizmu, islamofobii" itp. A my kładziemy uszka po sobie, albo co gorsza kopiemy się nawzajem po kostkach, no to mamy.
I naprawdę chciałbyś, żeby Polacy w takiej chwili zachowywali się jak Arabowie? Jest różnica między walką o swoje a zbydlęceniem. I problem leży nie w naszym braku zgody czy w tym, że gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie, a w naszej roszczeniowej postawie: wszystkim obcym - nie tylko w naszym własnym kraju, ale też w innych, co zakrawa na śmieszność - nakazujemy bezwzględnie się dostosować, ale gdy sami jesteśmy tymi obcymi, nagle żadne nakazy nas nie obowiązują. Arab w Polsce, Niemczech czy Francji ma mówić i zachowywać się Polak, Niemiec czy Francuz, a Polak w Szkocji? Informacja śmierdzi fałszem na kilometr, a jazgot i tak podniósł się wręcz nieznośny. "Szkoci mnie biją!", chciałoby się zakrzyknąć, parafrazując Rokitę.
To ich sklep i Ty im nie będzisz mówił w jakich językach pozwlają mówić. Może wolą Arabów od Polaków. Mają do tego prawo. Raczej trzeba sie zastanowią, czemu...
OdpowiedzNie podoba Ci się to wracaj do Polski. Ich kraj oni ustalają zasady.
OdpowiedzJeżeli jedziesz do np. Francji to mówisz po francusku(oczywiście w miarę możliwości,chociaż pokaż że się starasz),a jeżeli francuz przyjedzie do polski to mówi po polsku
OdpowiedzPracuję w firmie Bujalski i jak Francuzi przyjeżdżają do nas to rozmawiają, o dziwo po angielsku! Przypadek z przed dwóch dni.
Co za debilny demot, zero w nim rawdy!
OdpowiedzSkąd ty wyssałes tak nie prawdziwe informacje.
Po pierwsze jak pracodawca w UK zabronił by ci rozmawiac w ojczystym jezyku to lekko mówiąc za miesiąc miał by sprawe w sądzie i to przegraną na miejscu.
Ich kraj, ich zasady. Chyba że jesteśmy hipokrytami i zasada "dostosuj się" Polaków na obczyźnie nie obowiązuje i/lub czyni ich nietykalną mniejszością.
OdpowiedzCiekawe czy w Polsce w tej sieci marketów zabraniają mówić w innych językach?
OdpowiedzCiule angielskie.
OdpowiedzW Szkocji !
W wakacje, jak wielu studentów pojechałam do WB, po jakimś miesiącu dostałam pracę, do rzeczy: nie mówiliśmy po polsku, no bo wiadomo, ale raz czy dwa coś nam się wymsknęło, oczywiście nic obraźliwego, tylko jakieś normalne zdania i co? Oczywiście pracująca obok nas arabka/hinduska czy jakoś tak (nikt nie wiedział, ale na bank z Anglii to ona nie była) od razu pobiegła do supervisera i na nas poskarżyła. Sama ze swoimi koleżankami cały czas rozmawiała w SWOIM języku,nikt nic nie powiedział. Niestety nie lubią tam Polaków i tyle.
OdpowiedzWłaśnie tak. I co z tym zrobisz? Nic.
Odpowiedz