A kiedy ludzie zaczną sprawdzać fakty przed wrzuceniem (lub ocenieniem) demotywatorów? Ostatnio tutaj co drugi obrazek polityczny to manipulacja prymitywna lub bzdura kompletna.
Nasuwa się pytanie, co tu w ogóle robią obrazki polityczne? Podstawowa różnica pomiędzy demotami z przeszłości, powiedzmy z 2009 r., a dzisiejszymi jest taka, że tamte zwyczajnie były jajcarskie, a nie pisane z kijem w dupie. Nie brano wtedy na warsztat polityki ani muzułmanów tylko np. klisze filmowe, wnerwiające codzienne zjawiska typu pusty przystanek itp. Ludzie też mieli do siebie dużo więcej dystansu, nawet jak się wywiązywała jakaś dyskusja polityczna, to nie była zdominowana przez żadną ze stron, nie było sytuacji typu debata ciągnąca się przez 20 komentarzy, z których co drugi ma "poniżej poziomu" mimo że prezentuje równie silne argumenty co strona przeciwna. No i wtedy dostanie się na główną naprawdę coś znaczyło. Dzisiejsze demotywatory są niestety już do cna przeżarte nie tylko przez wspieranie konkretnej opcji polityczno-światopoglądowej (co zrodziło exodus większości produktywnych userów bliższych stronie przeciwnej), ale też korupcję i kolesiostwo (vide notorycznie powtarzające się nicki wśród wyróżnianych autorów). Obawiam się, że nie ma już dla nich ratunku - chyba że zniszczyć i zbudować od podstaw.
No i prawidłowo! (oczywiście ojciec)
OdpowiedzA kiedy ludzie zaczną sprawdzać fakty przed wrzuceniem (lub ocenieniem) demotywatorów? Ostatnio tutaj co drugi obrazek polityczny to manipulacja prymitywna lub bzdura kompletna.
OdpowiedzNasuwa się pytanie, co tu w ogóle robią obrazki polityczne? Podstawowa różnica pomiędzy demotami z przeszłości, powiedzmy z 2009 r., a dzisiejszymi jest taka, że tamte zwyczajnie były jajcarskie, a nie pisane z kijem w dupie. Nie brano wtedy na warsztat polityki ani muzułmanów tylko np. klisze filmowe, wnerwiające codzienne zjawiska typu pusty przystanek itp. Ludzie też mieli do siebie dużo więcej dystansu, nawet jak się wywiązywała jakaś dyskusja polityczna, to nie była zdominowana przez żadną ze stron, nie było sytuacji typu debata ciągnąca się przez 20 komentarzy, z których co drugi ma "poniżej poziomu" mimo że prezentuje równie silne argumenty co strona przeciwna. No i wtedy dostanie się na główną naprawdę coś znaczyło. Dzisiejsze demotywatory są niestety już do cna przeżarte nie tylko przez wspieranie konkretnej opcji polityczno-światopoglądowej (co zrodziło exodus większości produktywnych userów bliższych stronie przeciwnej), ale też korupcję i kolesiostwo (vide notorycznie powtarzające się nicki wśród wyróżnianych autorów). Obawiam się, że nie ma już dla nich ratunku - chyba że zniszczyć i zbudować od podstaw.