Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
370 384
-

Zobacz także:


Koviru
0 / 4

a czemu tak uważasz ??

marcinqwerty
0 / 4

Bo zrzucił bombę atomową? To zanim zaczniesz uważać go za ludobójcę, to dowiedz się, jaka była alternatywa. Ataki atomowe kosztowały życie 100+ tysięcy Japończyków natychmiast, natomiast w ogólnej perspektywie zginęło i umarło 250-300 tys. ludzi. Bardzo dużo. Ale alternatywą była "Operacja Olympic" - desant na Japonię i zdobywanie jej dom po domu. Po koniec wojny Japończycy powoływali do formacji paramilitarnych wszystkich mężczyzn zdolnych nosić broń i wydawali im bambusowe dzidy (bo karabinów mieli za mało). Uczyli dzieciaki, jak się rzucać z ładunkiem wybuchowym pod czołg. Wyobrażasz sobie masakrę, do jakiej by doszło, gdyby taki "naród pod bronią" zderzył się z regularnym, doświadczonym wojskiem? Bo by się zderzył, Japończycy niejednokrotnie pokazali, że "walka do ostatniego człowieka" jest przez nich traktowana dosłownie. Z tym, że teraz biliby się na Wyspach Macierzystych. Więc planiści Trumana przeanalizowali informacje o japońskiej mobilizacji i to co do tej pory wiedzieli o Japończykach. Wyszło im, że wojna zakończy się w 1947 roku, a zajęcie Japonii kosztowało będzie życie ponad 100 tys. amerykańskich żołnierzy i ponad 10 milionów Japończyków. Krótko mówiąc, dwa kolejne lata krwawej jatki dla Amerykanów i narodowa hekatomba dla Japończyków. Oni by się nie poddali, chyba, że zrozumieliby, że nie ma żadnych szans. Po Nagasaki zrozumieli. Truman po prostu wybrał potworny, ale jednak najmniej potworny z dostępnych sposób na zakończenie wojny, której jego naród nie zaczął. Łatwo jest oskarżać, trudniej jest pomyśleć.

WszystkieFajneSaZajete
0 / 2

Dlatego, że przez zrzuty dwóch bomb atomowych zginęło ok. 200 000 ludzi - prawie wyłącznie cywilów, a Japonia była wtedy już tak bardzo na kolanach, że Stany Zjednoczone mogły być zmotywowane do takiej decyzji tylko przez dwa powody: 1) utrudnianie życia Sowietom, bo Amerykanie obawiali się postępującej ofensywy ZSRR w Japonii; 2) chęć przetestowania nowej broni w rzeczywistych warunkach bojowych.

marcinqwerty
0 / 2

Japonia była na kolanach, ale ciągle walczyła. I walczyłaby tak długo, jak długo mogłaby na tych kolanach ustać. To nie było tak, że Japończycy chcieli się poddać, a Amerykanie zrzucili im jeszcze bombę. Japończycy byli pokonani, ale chcieli bić się do końca. Większość Japończyków biorących udział w procesie decyzyjnym (w tym Cesarz Hirohito), przyznawała po wojnie, że bomby były jedną z najważniejszych rzeczy, jakie zobrazowały im konieczność kapitulacji. Cesarz wymieniał też nalot na Tokio.

~JK
0 / 0

Jedna czy dwie bomby nie robi różnicy.

WszystkieFajneSaZajete
0 / 2

Dla kapitulacji Japonii wielkie znaczenie miało wejście Sowietów. Wszystkie te teoretyczne analizy alternatyw dla bomby atomowej są niewiele warte, bo nie uwzględniają ZSRR, który uderzył na Japonię kilka dni po Hiroszimie. Mówienie o setkach tysięcy ofiar wśród Marines oraz milionach wśród Japończyków to propaganda dla amerykańskiego społeczeństwa, które nie lubi myśleć, że ich kraj jest "krwawy". Jedynym celem dla Amerykanów było zdążenie przed Sowietami - podobnie jak w Europie ścigali się o Berlin.

marcinqwerty
0 / 0

Przykro mi, ale japońskie źródła podkreślają efekt "podwójnego szoku" wywołanego przez jednoczesne zniszczenie Armii Kwantuńskiej i zrzucenie bomby atomowej, jako ostatniej kropli, która przesądziła o kapitulacji. Jak już wcześniej mówiłem, premier Tojo i cesarz Hirohito podkreślali rolę bomby w decyzji o kapitulacji. A co do "propagandy" - masz jakikolwiek dowód na to? Czy po prostu stosujesz starą jak świat zasadę, że to co nie po naszej myśli, to propaganda? Bitwy o Iwo Jimę i Okinawę to też była propaganda? Tam Japończycy bronili się do ostatniego człowieka, a na wyspach japońskich nie czekał na Amerykanów odizolowany, kilkunastotysięczny garnizon, ale dwumilionowa armia, zasilona przez kolejne miliony zmobilizowanych rezerwistów i ochotników. Skoro twoim zdaniem Marines rozprawiliby się z nimi bezkrwawo i w trymiga... cóż, jeśli to nie jest "amerykańska propaganda", to ja już nie wiem, co nią jest. A z Sowietami nie musieli ścigać się do Japonii, bo sowieci nie mieli technicznych możliwości wysadzenia desantu na taką skalę - przypominam, że Japonia to wyspa. T-34 mogły ścigać się z Shermanami do Berlina, ale pływać nie potrafiły. A wystarczająco silnej floty na Pacyfiku Sowieci po prostu nie mieli. Jankesi mogli wysadzić na japońskie plaże siły całej armii. Rosjanie musieliby lądować w mniejszych grupach, przerzucani okrętami wojennymi i kutrami, jak to miało miejsce na Kurylach. Skończyłoby się to wybiciem desantu do nogi i innych części ciała.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 23 April 2015 2015 21:44