To wymaga dobrze rozplanowanej metodyki, procedur i kampanii uświadamiających tą rozbestwioną kawalerke! Bigos w każdy czwartek dla każdego, a jak nie pasi to po lekcjach sru na wykopki, może to czegoś nauczy tych niepokornych gałganiarzy
@Rocky666 racja, "zdrowe" jedzenie często jest niesmaczne, często trudno nim się najeść, jest do tego drogie a konsumpcja dość długo trwa. Niech ci "dietetycy" czy inni wariaci wymyślą, zdrową, tanią, smaczną i taką którą szybko można zjeść (przerwy mają czasem 5 min, to mało), to będzie hit. Dzieciaki jedzą to co im SMAKUJE i tyle. Czemu nie mogą sprzedawać np kanapek z szynką czy z czymś podobnym, takich zwykłych jak kiedyś rodzice robili? Przecież moje pokolenie (93r) nikt w szkole otyły nie był (no dobra, był jeden wyjątek na 30 uczniów XD). Czyli to działało...
@NightBosman to jest NOREK BIGOSOWY TROLL , rozumiem że młodsi użytkownicy mogą go nie znać więc cię uświadamiam to jest troll a z trollami się nie dyskutuje
@maat_ gowno to ty masz zamiast mozgu -_- z takim mysleniem to sie do platformy nadajesz. I nie "se la vie" tylko "C'est la vie" -_- jak juz chcesz udawac ze znasz jezyki obce to chociaz zrob to porzadnie
co za bzdury,jak chce jego wola niech i gówno je,ale ja nie chce by moje dziecko miło na widoku takie śmieci,dopalacze i alkohol też są za rogiem nie daleko szkoły
@multinka myślisz że taką "polityką" wobec dziecka coś zdziałasz ?? jak będziesz mu ciągle wszystkiego zabraniać a zakazy będziesz stawiał ponad prawdziwe wychowanie to wychowasz sobie pieska który tylko będzie czekał na to aż mu się łańcuch zerwie (na przykład wyjazd do innego miasta na studia) takie dziecko będzie "grzeczne" tylko przy tobie ze strachu przed ewentualną karą a za twoimi plecami będzie robić to na co ma ochotę
@UP Tylko czemu jak ktoś stosuje analogiczną argumentację przeciwko np. związkom osób homo to nagle nie jesteście już tacy wyrozumiali "Lepiej wychowaj własne dziecko tak, żeby te goowna ich nie interesowały, zamiast odbierać wolność wyboru innym."?
O ile sam szkolę się na dietetyka i popieram zdrowe żywienie, to przeczuwałem, że taka głupota po prostu nie ma prawa się udać. Bez odpowiedniego uświadomienia i wyedukowania, dzieci nie mają i nie będą miały zamiaru jeść zdrowej żywności, chociażby nawet im ją w tych szkołach rozdawali za darmo.
@kasprzakftw proszę zwrócić uwagę na to, że to jest zdjęcie z liceum. Obecny system edukacji zakłada, że człowiek w liceum jest na tyle dojrzały i odpowiedzialny, że potrafi zaplanować swoją przyszłość - wybrać przedmioty których się będzie uczyć i odrzucić te które go nie interesują (co później ogranicza go dalszej edukacji). Licealistów ciężko już nazywać dziećmi, akcja ze sklepikami raczej nie jest adresowana do nich, a do dzieciaków z podstawówek i po części gimnazjów. O ile w szkole średniej wychodzenie na przerwach po za teren szkoły jest zazwyczaj dopuszczalne, o tyle w gimnazjach i podstawówkach zazwyczaj nie (szkoła odpowiada za dziecko, jak małego gnoja potrąci samochód to są nieprzyjemności). Jeśli dzieciak sobie nie kupi rano, albo nie przyniesie z domu to nie będzie miał możliwości kupić niezdrowego żarcia. Taki jest przynajmniej zamysł. Mam mieszane uczucia co do tej akcji, kłuci się to z moim przekonaniem, że za wychowanie dzieci odpowiedzialni są rodzice a nie szkoła. Izolowanie dziecka od niezdrowej żywności raczej nic nie da, przecież do końca życia młody nie będzie kupować tylko w "chronionym" sklepiku szkolnym. Z drugiej strony szkoła to bardzo specyficzne i nienaturalne środowisko, a rówieśnicy mają bardzo silny często negatywny wpływ "Nie pier*ol, że grzecznie kupujesz bułeczkę jak ci mamusia kazała, choć robimy zrzutę na duże Leys'y". Jak dla mnie powinno to być uzgadniane na poziomie szkoły, a nie od górnie narzucane. Powinny być zapisy prawne umożliwiające dyrekcji szkoły wprowadzenie takiego zakazu.
@kasprzakftw Ale też wszyscy przesadzają. Ja tam lubię wypić colę i zjeść chipsy a do tego zagryźć pawełkiem ale jak czasem zrobię sobie śniadanie czy kolację to nadrabiam 5 dziennych porcji warzyw i owoców. To nie tak, że my żremy tylko fastfood i słodkości - my po prostu zjemy sobie małe laysy, a na następnej przerwie super zdrową kanapeczkę z pomidorami, ogórkiem, najlepszą szyneczką i półtłustym serem. Jak ktoś chce mieć zrównoważoną dietę to ją będzie miał, a jak ktoś chce jeść tylko niezdrowe jedzenie to będzie je jadł i nic w tym nie pomorze
Przestańcie robić ciągle demoty o irracjonalności tego przepisu tylko zastanówcie się nad tym, że nie minął nawet tydzień a dzieci już potrzebują słodyczy i fast foodów. Czy naprawdę jesteśmy drugą Ameryką, czy te dzieci przez wakacje chodziły głodne i teraz muszę wpiep... słodycze?? SERIO? Już po 2 dniach na fejsie pojawiają się posty znaj którzy są oburzeni tym przepisem. Niby ok, ale w ciąglu 9 lat edukacji mogę wyliczyć na jednej ręce ile razy korzystałem ze sklepika szkolnego i tylko po to by kupić wodę/picie po WF. A, po WF na które teraz dużo uczniów przecież nie chodzi...
Zamiast wprowadzać przepisy może jakieś zajęcia z dietetykami? Naprawdę te dzieci nie mają w domu słodyczy, ba, frytek, iż muszę je przynosić do szkoły .
Może szkoła już nie służy do uczenia...
Zajęcia z dietetykami :), niby teoretycznie niegłupi pomysł, ale nie wypali przez fakt iż maluchy mają to gdzieś, przecież jedzą i żyją, odbiorą to tak, jakbyś ludziom w średniowieczu wmawiał że ziemia jest okrągła XD. Dzieciaki lubią to co nowe, nowe zawsze ciekawi i interesuje, powinna być pewna "modernizacja" tych sklepików, tak by tam było przede wszystkim smacznie (bo inaczej to nie ma sensu) i zdrowo, dodatkowo niezbyt drogo (to musi być konkurencyjne dla np reala itp)... Taka fala "nowości" przyciągnie dzieciaki, a coś smacznego je tu utrzyma...
jezeli kupuja w innym miejscu, to znaczy ze ruszaja swoje tłuste dupy i spalaja chociaz troche kalorie !
A tak na serio to nawykow smieciowych nie zmienisz odrazu.
Widzę kolejne rozwiązanie - podobnie jak z alkoholem będzie zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenia także w promieniu 100 m od szkoły. Swoją drogą, ja tam nie wiem, czy tych norm nie należałoby też wprowadzić w restauracji sejmowej...
@Czcibor "zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenie w promilu 100 metrów od szkoły" rozumiem, że to żart bo dyrekcja szkoły może zabronić sprzedaży słodyczy na terenie szkoły a poza jej murami to sprawa innych.Nie można zrobić tak, że upadnie czyiś interes bo batonik jest niezdrowy.Szkoła może jedynie na lekcji ( chyba, że nauczyciel pozwoli bo uczeń nie jadł od kilku godzin a w domu też nie jadł ) zabronić jedzenia.Na przerwie uczeń może jeść nawet czipsy które kupił w sklepie w pobliżu przed lekcjami
No oczywiście! Nie ma nic cudowniejszego niż kanapka wygnieciona po 6 godzinach noszenia w plecaku. Kupienie jedzenia jest dużo wygodniejsze niż noszenie go. Wiem bo szkole zakończyłem a teraz dużo czasu spendzam poza domem
Bo dyrekcja się obija. Moim zdaniem przed każdą szkołą powinno stać 2 policjantów i pilnować aby gówniarze nie chodziły do pobliskich sklepów czy KFC! Dzieci mają wpieprzać pomidory czy tego chcą czy nie :lol:
Teraz tak bardziej serio, gdyby na wuefistów nie brali totalnych debili to by więcej osób ćwiczyło. Ja to mam doświadczenie takie, że zawsze na wuefistów miałem takich debili, że odechciewało się ćwiczyć. W gimbazie przez bite 3 lata non-stop siatka, nic innego tylko to. Tylko na początek nowego semestru testy sprawnościowe i biegi. Później technikum - dali nam dwóch takich umysłowo cofniętych kozaczków - jak byli razem to ich IQ chyba się odejmowało, jak jeden był na zwolnieniu czy coś to temu drugiemu od razu miękła fajka, sprawdzał obecność, rzucał piłkę i uciekał do swojego pokoju :P Całe życie na pieńku z wuefistami :E
@nikthaha @up Prawda bo mimo wiedzy nie przekazują jej, co więcej maja mniej prac domowych od innych nauczycieli (bo to nie tylko sprawdziany). Żaden nauczyciel nie powiedział, że jak działaja ćwiczenia areobowe a jak siłowe, na sali mogliby prowadzic zwykłe czwiczenia typu brzuszki, przysiady i dla uczniów byłyby lepsze i efetktywniejsze niz siatka. Ale nawet na rozgrzewce nie powiedzieli jak prawidłowo wykonywać brzuszki, rózne skłony, przysiady itp!
To będą przychodzić dilerzy z torbami pełnymi gast foodów i sprzedawać w szkole. Usunięcie produktu z rynku powoduje jego pojawienie się na czarnym rynku. Związki przyczynowo skutkowe tego powinno się uczyć w szkole.
znaczy wcześniej tez kupowali mc Donalda, tylko w sklepiku?? bo piszesz że teraz jedzą to samo tylko w innym mijscu. To dobrze że ten sklepik zamknęli skoro serwował tylko takie fastfoody
u mnie w bufecie kiedyś można było kupić coś na ciepło np. pizzerki, hot-dogi a jak ma się lekcje do 16 albo 17 to przydaje się coś ciepłego a teraz boją się że urzędnicy się przyczepią
@jokerv101 Właśnie... U mnie w szkole też było coś takiego. Jak w szkole nie grzeją, lekcje do bardzo późna, zima, to coś ciepłego, czy chociaż automat z kawą,herbatą i gorącą czekoladą się przyda.W sklepiku można było kupić wszystko. Nie tylko żywność, ale i artykuły potrzebne do szkoły. Cyrkle, zeszyty, długopisy itd. Teraz sklepik zamknięto, bo nie opłaca się wydawać pieniędzy na jabłka czy marchewki, jeśli i tak nikt tego nie kupi (słowa dyrektora na rozpoczęciu roku). Najbardziej chyba brakuje nam sprzedawczyni, którą wręcz uwielbialiśmy. Koło przystanku autobusowego stoi mały sklep. Pewnie mają dochody jak nigdy, bo wszyscy chodzą tam kupować coś do jedzenia. Rodzi się pytanie, dlaczego zakazano "śmieciowego" jedzenia w sklepikach, skoro można je kupić w KAŻDYM sklepie ogólnospożywczym i przynieść do szkoły?
Ja z innymi osobami w klasie kupujemy jeszcze przed lekcjami rzeczy w sklepach typu Żabka i na przerwach dzielimy się "łupami". Nie, nie mamy w klasie nikogo z nadwagą, ale po prostu czasami mamy ochotę przekąsić orzeszki ziemne czy mentosy, od których człowiek nie utyje "od tak". Zlikwidowali automat, gdzie zimą można było się napić gorącej czekolady czy herbaty. Sama mam niedowagę, sugerują, że mam jeszcze bardziej schudnąć?
Prohibicja nigdy nie prowadziła do niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. Teraz czekać aż rozwinie się mafia szkolna handlująca cukierkami. Patologię tworzy rząd, odbierając nam wolność na kolejnym etapie życia.
Ja rozumiem że ta decyzją jest wielu nie na rękę , ale jeśli chcemy by nasze dzieci nie upasły się jak Amerykańskie spasione tłuste KROWY !!! ,to to decyzja powinna być wprowadzona już 20 lat temu. Na koniec mam apel by raczej GIMBUSY tu się nie wypowiadały!
W Ameryce nie panuje otyłość przez sklepiki szkolne, bo całe rodziny są grubasami. Problemem jest tam zła polityka żywieniowa od początku do końca. Fast food na śniadanie, obiad i kolację. U nas pizza jest smaczną przekąską raz na miesiąc a u nich potrafi być kolacją przez siedem dni w tygodniu. Sklepiki to tam najmniejszy problem. A dzieciaki w szkołach jak chodziły do sklepów obok tak chodzą tylko, że teraz większą liczbą i w godzinach 12-14 w sklepie jest prawdziwe oblężenie.
Okej, nie jestem gimbusem. Nie mam nadwagi. Nigdy jej nie miałam, mimo iż codziennie w szkole zjadam jakąś drożdżówkę, czy inną słodką rzecz. Wiesz dlaczego? Otóż dlatego, że poza tą drożdżówką i czasem batonikiem w szkole, jadam w domu normalny, zdrowy obiad i zwyczajną kolację. Tak mnie rodzice już nauczyli, że słodycze są dobre, ale w odpowiedniej ilości i jeśli nie przeszkadzają w jedzeniu normalnych rzeczy. A ustawa? Złość mnie bierze, że będąc niemal dorosłym człowiekiem, nie mogę kupić sobie kawy w automacie w szkole czy batonika, kiedy mam ochotę na coś czekoladowego, bo przecież to by mi zrujnowało życie, prawda?
@up Super nie masz nadwagi, ale po 2o r.ż twoja przemiana materii spowolnienie a ty przyzwyczajona do wielkich ilości drożdzy i cukry będziesz tyć. Codziennie drożdzówka lub "inna słodka rzecz"? OMG. Twoja cera będzie gorsza niż kolezanek które palą, ale sa na diecie bo cukier niszczy kolagen szybciej niz fajki. Do tego większe ryzyko cukrzycy w dorosłości i narzekanie, ze słuzba zdrowia zła a jak taka chora.
Z mojej strony ta cała ustawa jest z dupy wzięta. Fajna inicjatywa, ale jak zwykle wyszedł kaleka. Osobiście ze swoich czasów w szkole jadłam batony i chipsy i soczki pomaranczowe cz oranżadki. A jak! Ale nie dlatego, że nauczyłam się jeść niezdrową żywność tylko dlatego, że potrzebowałam zastrzyku energii po WFie czy przed WFem żeby z wycieńczenia nie zasnąć, ewentualnie z nudów. Bo WF bbył 2 razy w tyg. i jeszcze ciągle siatkówka której nienawidziłam. W domu jadłam normalnie, a słodycze miałam tylko wtedy kiedy mama dostała paczkę na święta ze słodyczami w pracy. Pierwszego maca zjdłam w wieku 14 lat jadąc z wycieczką do aqua parku. Edukacji o zdrowym zywieniu nie miałam, po prostu rodzice nauczyli mnie jeść to co trzeba. A teraz napychaja rodzice dziecmi batonami czy lodami zeby sie zamknely bo nie umieja wychowywac bezstresowo.
Kosz, to ten kubeł, czy całe pomieszczenie? Skutkiem ustawy jest brak kultury i rozproszenie chęci zadbania o czystość otoczenia? Grubo, a przecież w zamyśle było dbanie o sylwetkę.
No dobra, ten kinder to zabrałem niewinnemu uczniakowi przechodzącemu obok kosza. W sumie bez sensu bo i tak był materiał do zrobienia zdjęcia. Zapewniam publicznie, że kinder mu oddałem i uczniak go zjadł chwilę później.
nie da sie zabronic mcdonaldow slodyczy kebabow itd. wystarczy od najmniejszych lat edukowac uczyc myslenia zachecac/motywowac do cwiczen ruchu biegania itd. !!! i jesli dziecko regularnie gra w piłke jeździ na rowerze skacze biega plywa itp. to gwarantuje ze nic mu nie zaszkodzi jeden wafelek czy hamburger z mcdonalda a nawet cola !!! problem jest gdy dziecko objada sie fastfoodami a po szkole wraca do domu i siada przed komputerem !! Zachecajmy do sportu rywalizujmy i bedzie dobrze !!! ale zacznijmy od edukacji !!!
Moim zdaniem skutek będzie odwrotny od zamierzonego. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Zmiany powinny być w domu, dzieci przychodzą grube do szkoły, od jednego batona czy zapiekanki nikt by nie utył, zwłaszcza w podstawówce, gdzie na przerwach się bawi, gra na boisku itp.
@czarneChmury Tu nie chodzi tylko o tycie, a zasyfienie się tłuszczem i cukrem, które powodują o wiele poważniejsze rzeczy niż nadwaga, a to niejedyny syf jaki pakują w śmieciowe niejedzenie
@adsgfhjk tak, ale ten syf jest wszędzie. W kostkach rosolowych, w przyprawach, w pieczywie tostowym tak uwielbianym przez dzieci. I chodzi o tycie, przynajmniej o to niby chodzi tym którzy wprowadzili te przepisy. Żeby dzieci nie były "grubaskami"
@czarneChmury @czarneChmury "Od jednego batona czy zapiekanki nikt by nie utył". Hahhaha od pół roku sie odchudzam, schudłam może z 3 kg, ćwicząc do tego. Dlaczego była gruba? Bo myślałam tak jak ty "batonik co drugi dzień mi nie zaszkodzi", "skoro jestem głodna to kupię sobie drożdżówke". Prawda jest taka, ze endomorfik tyje od wszystkiego a tez nikt nie jest w stanie zjeśc tych zapiekanek kilka na raz. Więc tyje się powoli. Nie objadam się fast foodami a jakoś przytyłam i do dziś nie mogę się tego pozbyć.
@biały_deszcz_93 tylko normalne, w miarę ruchliwe dziecko spali tego batona. Grubłaś bo za mało się ruszałaś. Jadlaś więcej niż spalałaś. W podstawówce i gimnazjum jadłam sporo, a byłam jak patyk szczupła. Bo goniłam, plątałam się po mieście. Nie udzielałam się w żadnych sksach a mimo to byłam szczuplutka. To że nie możesz schudnąć może świadczyć o problemach zdrowotnych, albo nawet źle dobranej diecie
Dziwne.. nigdy nie kupowałam w sklepiku szkolnym. Zawsze miałam swoją kanapkę i herbatę a jednak zawsze byłam gruba. Nawet ćwiczenia na Wf nie pomogły. Bo poza Wf miałam jednak całkiem mało ruchu, bo jak sie wraca po 17 do domu to już nic sie nie chce, a przecież jeszcze prace domową trzeba zrobić. Myślę, że dzisiejsza młodzież ma ten sam problem, brak ruchu i brak wzorca w domu - rodzice też jedzą byle co i aby przed TV legnąć.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 5 September 2015 2015 14:00
@dietotenmaus Moi nie jedzą byle czego i nie leża na kanapie cały dzień bo mają siedzącą prace, a ja dużo ćwicze, mało jem a jestem gruba. Takie geny, że musze jeść samą sałate, nie żebym nie lubiła cwiczyc tylko jak wracam o 17 do domu to mam jeszcze inne obowiązki i jednak jakies życie poza ćwiczeniami by tylko nie przytyć.
W szkole nie zjedza, to zjedza w domu, albo poza szkołą tak ogólnie. Więc to jeden z najgłupszych pomysłów PO. To, co jedzą dzieci, zależy nie od tego, co jest dostępne, ale od tego, czego nauczą ich rodzice.
Mogliby tą chorą ustawę wprowadzać w podstawówce i gimbazie a nie, że ja w trzeciej technikum nie mogę sobie kupić czegoś do przekąszenia ani nawet durnej herbaty bo przez tę fanaberię zamknęli nam sklepik i zabrali automaty. Na litość boską, przecież w szkole średniej to już właściwie dorośli ludzie się uczą i sami jesteśmy za siebie odpowiedzialni.
Napisał pedagog...ustawodawcy nie wyręczą pedagogów to oni z rodzicami kształtują postawy....
Pani Nauczycielce proponuję kupić hampka zamknąć w słoiku i pokazać dzieciaka po miechu dwóch jakie to zdrowe chemiczne jadło ....Lub zrobić kanapki nie takie z samą szyną i pokazać ,że coś zdrowego może być pycha...
Ale to wymaga czegoś więcej niż minimum...spojrzenia pod przeciętność...
Istota tej ustawy nie była dbałość o zdrowie dzieci, ale by nikt urzędnikom i rządzącym nie powiedział, że sprzedaje jedzenie niezdrowe. A było sporo takich opinii i głównie media i dziennikarze chcieli by cos z tym zrobiono. No więc zrobiono. Ta ustawa jest tak samo skuteczna jak ustawa śmieciowa. Śmieci w lasach jak były tak są, a ludzie tylko teraz więcej płacą. I tak samo będzie ze szkolnymi sklepikami. Po za tym to zdjęcie jest też pokazem nieudolności posłów. Ustawa została bowiem skierowana nie tylko do szkół podstawowych, ale i średnich gdzie uczniowie to już dorośli ludzie posiadający nawet swoje pieniądze. I mówienie im co mają robić jest przejawem całkowitej ignorancji i traktowania ludzi jak małe dzieci. Nie chodzę już do szkoły 20 lat, ale nadal śmieszą mnie takie postawy by dorosłym ludziom, którzy mogą za przestępstwo pójść do więzienia zakazuje się jedzenia tego co chcą.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 5 September 2015 2015 15:18
E tam gadanie. Jeśli chcą walczyć z otyłością u dzieciaków, to zaczęli w złym miejscu. Trzeba zacząć od uświadamiania rodziców. I przede wszystkim skomponować smaczne, a zdrowe potrawy. Da się tak, ale mało rodziców wie o tym. I potem serwują warzywka w niezbyt smacznym wydaniu. Za dzieciaka sklepik to było jedyne miejsce, gdzie mogłam kupić coś słodkiego/niezdrowego. Kieszonkowego nie dostawałam, więc nie miałam funduszy żeby kupić coś poza szkołą. W domu był tradycyjny schabowy na niedzielę i zupy w ciągu tygodnia + czasem drugie danie. Po obiedzie była chwila relaksu, następnie odrabianie lekcji. Jak się szybko uwinęłam, to leciałam na dwór i z sąsiednimi dzieciakami bawiłam się do samego wieczora. O żadnej otyłości nie było mowy. Teraz jest za dużo siedzenia w miejscu. Trzeba trochę ukrócić dostęp do komputera, pozabierać smartfony. Dzieciaki od razu się ruszą. To nie wina sklepików. Nasz "postęp" i szeroki dostęp do niego doprowadził do takich sytuacji.
Po kiego grzyba wprowadzili to również do liceów, techników i zawodówek? Jak będę miał ochotę na batonika/chipsy/czekoladę to i tak będę mógł iść do sklepu PRZED lekcjami. Jedyne co się zmieniło to to, że już nie mogę kupić niczego ciepłego do picia/jedzenia. Poza tym to jest śmieszne, że mogę już legalnie jeździć samochodem, brać udział w wyborach czy kupować alkohol, ale dostać Snickersa w szkole to nie.
Rozumiem likwidować takie sklepiki w podstawówkach czy gimnazjach. ale szkoła średnia? Miejsce, w którym wszyscy uczniowie są już właściwie dorośli i świadomi swoich decyzji. Sam jestem uczniem czwartej klasy technikum i sklepik nam zlikwidowano. Rok temu nie można było wychodzić po za teren szkoły podczas lekcji, w tym roku już nieoficjalnie można. Oczywiście do Biedronki 100 metrów dalej.
@Sajkter Ja jestem w trzeciej technikum i nie wiem czy jestem bardziej rozbawiona czy wku^wiona tym, że nie mogę sobie za pieniądze które sama zarobiłam kupić czegoś na co mam ochotę, bo według tej ustawy jestem nie potrafiącym za siebie odpowiadać dzieckiem, któremu trzeba mówić jak ma się odżywiać. Całe szczęście mamy obok szkoły halę targową
Ja chodziłam do sklepiku kiedy był otwarty głównie po smaczne bułki. Teraz nauczyciele zestanawiają się czy go otwierać. U mnie w szkole nie ma prawie wcale osób z nadwagą. Więcej jest osób z niedowagą. Ja sama mogę jeść tony fast foodów i dalej ważę o wiele za mało a w szkole tylko irytacja uczniów. Niedawno na religi dwie dziewczyny poprosiły panią aby je puściła do sklepu i puściła je. Mamy dwa spożywczaki obok szkoły. Teraz zamiast kupować bułki w szkole będe musiała kupować je w pobliskim spożywczaku. Nawet nauczyciele w mojej szkolenie niepopierają tej POwskiej rewolucji żywieniowej.
Jestem uczennicą. To prawda, że ta ustawa to głupota. W mojej szkole nauczycielka prowadząca sklepik zamawia tylko zdrowe produkty od tego roku. Ale ceny rodzynek czy migdałów są droższe niż prosty cukierek czy żelek. Także większość uczniów chodzi przed lekcjami do sklepiku nieopodal szkoły, by zakupić jakiś batonik, czy "niezdrowy" sok pomarańczowy z Tymbarka. Gratuluję!
Usunęli nawet bułki z szynką/serem "bo biały chleb jest niezdrowy", usunęli wodę smakową bo zdrowsze będą jakieś kubusie które nigdy nie miały nic wspólnego z owocem.
Jedzą jeszcze grosze rzeczy, przeciez mak to jedna chemia! A w sklepikach często i gęsto podstawowymi towarami były soki np. Kubuś co jak co ale nie tak toksyczne jak inny chłam na mieście.
a ja popieram ustawę, która w pewnym sensie chroni te dzieciaki przed jedzeniem slodyczy itp. jak się patrzę na okol dzieciaki teraz to grubasy a ostatnio kobieta do mnie w sklepie "dlaczego nie robią ubrań dla dzieci XXL ( :O ) tylko dla samych chudzielców " !! ludzie !!!!!!
Trzeba zrobić ogólnopolski bojkot Zarządzenia. W tym zarządzeniu są tylko te produkty które są w automatach ze "zdrową żywnością" Automaty czekały na zarządzenie a producenci i firmy dzierżawiące miały wcześniej przygotowane umowy. Logby naciskało aby wejść w miejsce sklepików. Zarządzenie dopuszcza tylko te produkty z automatów - bardzo zdrowa np kanapka z dugotrwałym terminem ważności.
A nie łatwiej byłoby umożliwić wpisanie do regulaminu szkół zakaz spożywania na terenie szkoły niezdrowej żywności. Tak by nauczyciel miał prawo zabrać chipsy uczniowi który je je na przerwie?
proponuję na lekcjach puszczać pornole, bo przecież jak uczeń na lekcji nie obejrzy to po lekcjach może iść do kolegi u którego nie ma rodziców i tam obejrzeć. Niech do was matoły dotrze, że szkoła uczy, wychowuje i edukuje i w skład tej edukacji wchodzi wpajanie dobrych nawyków w tym także tych odnośnie zdrowego odżywiania się. a jak ktoś ma w mózgu nasrane to niech kupuje żarcie typu McD,a nie nie na terenie szkoły. Zarzucacie często hipokryzję w róznych akcjach, a nie zauważacie gdy jej nie ma.
ale nie za bardzo rozumiem, auto demota chwali się własną głupotą i "na złość mamie odmrozi sobie uszy" bo co mu tam "starzy" będą narzucać co ma jeść, ma ochotę to i tak będzie wpi...lac ten syf z maca. A swoją drogą nawet porządnego fakeowego zdjęcia nie umie wykonać, ech
Ta ustawa jest śmieszna..chodzę do Technikum i narzucanie osobom w moim wieku że mają jeść owoce bo słodycze są niezdrowe jest po prostu śmieszna i tak każdy pójdzie sobie do sklepu obok szkoły kupi batony czy cokolwiek innego i jest to samo.. :)
Nic nie jest smieszne, tylko brakuje dodatkowego zarzadzenia szkol. Na przyklad - zakaz wyjscia ze szkoly w "srodku". Mozesz przyjsc i wyjsc tylko jeden raz. Przychodzisz z wlasnym zarciem i nauczyciele pilnuja, co MOZNA JESC W ICH SZKOLE ! To nie jest twoja szkola, jak sie nie podoba, to won - na lake, zrec czipsy i uczyc sie tez tam, razem z baranami. W szkole ma byc zdrowo i madrze. Popieram ! Ty nie masz jeszcze 18 lat, zeby decydowac, czym sie truc. A szkola jest od tego, zeby ci pokazac, ze nawet jak juz bedziesz mial te 18 lat, to zebys myslal ROZSADNIE i MADRZE - zawsze wybierajac zdrowa zywnosc, a nie go*no ze sklepu owiniete w kolorowy papierek. Tego ma wlasnie nauczyc szkola. I - jak widac - czas na praktyke, a nie tylko teorie.
To było do przewidzenia. W wielu szkołach pomimo sklepików uczniowie i tak kupowali sobie jedzenie np. w drodze do szkoły lub wychodzili na przerwie do jakiegoś sklepu obok, bo a) taniej b) nie znaleźli czasu n zrobienie kanapek wcześniej/mama im nie zrobiła, a sami tyłka nie ruszą do kuchni.
Powinni promować zdrowe żywienie i np. zapewniać jednodniowe kanapki w szkołach. Zdrowe, bez chemii i (ważne) w przystępnych cenach. Co z tego, jeśli takowe nawet są skoro kosztują po 4zł? Kto to kupi jak jest głodny, a w takiej samej cenie ma chociażby dwa 7days'y?
Sorry, autorze, ale chyba jestes kretynem, albo miejscowa idiotka. Z wiersza Tuwima ;-)
Czego innego oczekiwales po ustawie ? Ze bedzie w niej, co WOLNO, A CZEGO NIE - uczniom ? Typu "zakazuje sie uczniom jedzenia czipsow w przerwie szkolnej" ??? Lol. Dzieciaki - normalne - ze przyzwyczajone do syfiastego jedzenia, przez jakas chwile beda jkeszcze szukac tego go*na w pobliskich sklepikach. Wystarczy zarzadzenie dyrektora szkoly, ze zabrania sie uczniom (1) po pierwsze wychodzenia ze szkoly w czasie przerwy (mozna ? mozna !), a po (2) drugie - przynoszenia niezdrowego jedzenia (mozna ? mozna ! na przyklad w UK takie cos obowiazuje i nie mozna przynosic sokow, tylko zwykla wode do picia). Zarzadzic na szkolnej stolowce przerwe obiadowa i niech nauczyciele pilnuja, co mlodziez "zre"... jak to jest w UK. Mozna ? Mozna ! Ustawa jest dobra. Nikt nie prosil sklepikow o wpieprzanie sie do szkol... w UK nie ma tam zadnych sklepikow - sa kuchnie serwujace dania gorace, albo uczniowie przynosza z domu lunch boksy. Mozna ? Mozna ! Ze sklepiki szkolne wycofuja sie rakiem - bardzo dobrze, zostana tylko te, ktore promowac beda ZDROWE JEDZENIE ! Przeciez w szkolach sa jeszcze dzieci, cale szczescie, ze ukrocili tem proceder zarabiania SYFEM na dzieciach. TO juz bylo karygodne., Cale szczescie, ze ministerswo powiedzialo STOP dla przykladania reki do tego niecnego procederu. POPIERAM !
Jak czytam niektóre komentarze to aż się płakać chce. Jestem uczniem 4 klasy technikum (19lat) i do tej pory w sklepiku szkolnym mogłem sobie kupić drożdżówki, pączki, bułek od wyboru do koloru, różne soki, napoje, gorące posiłki co prawda typowy fastfood np hot-dog czy hamburger ale jednak siedząc w szkole 8h lub czasem więcej dobrze jest coś ciepłego zjeść a teraz ? 3 bułki na krzyż bo to szynka specjalna albo serek nie taki do tego 3 rodzaje soczków max 330ml i dziękuję a żeby było śmieszniej to w żywieniu zbiorowym tj. internaty i stołówki 0 soli i cukru. Nieosolony kalafior albo ryba której nie można skropić cytryną bo jak to ostatnio usłyszałem "Za dużo kwasu, cytryna to tylko do herbaty" to aż się we mnie zagotowało tak więc gorąco pozdrawiam tego "wspaniałego" ministra który to wymyślił i niech sam teraz żre wszystko niedoprawione jak tak bardzo chce się dobrze odżywiać...
O, nie, nie, ni,e nie, nie. Wręcz przeciwnie. Ja na przykład jestem zmuszony zmienić swoje nawyki żywieniowe. To było tak, że miałem sklepik szkolny. Chodziłem by kupować tam rogaliki i bagietki czosnkowe czyli raczej normalne rzeczy. Teraz wprowadzono te ustawię. Sklepik stwierdził, że w ten sposób nie dadzą rady więc go zamknięto. Z tego powodu muszę zacząć kupować rzeczy w sklepie po drodze. W małym sklepie w którym nie ma takich rzeczy jak drożdżówki, więc muszę tam kupować batoniki i inny szajs. Zatem dzięki ustawie zakazującej sprzedaży niezdrowych rzeczy muszę zacząć jeść w szkole niezdrowe rzeczy. Zatem coś ta ustawa zmieniła!
Jak dla mnie to nie są skutki zamknięcia. U mnie w szkole i w szkole w której mieszkam można było co chwilę zobaczyć jakieś torby z maka czy nawet pudełka po pizzy. Przez rok nie było w moje szkole sklepiku a najbliższy był kilometr dalej i nie widziano wtedy takiego problemu.
Wystarczyłoby sprzedawać kanapki w szkole takie normalne czytaj smaczne i zdrowe , owoce soki , wodę . i wprowadzić zakaz przynoszenia słodyczy. Swoją drogą to dlaczego dzieci wychodzą poza teren szkoły podczas lekcji ??
Już widzę te przyszłe ustawy zakazujące sprzedaży batonów, ciastek i tym podobnych produktów dzieciom do lat 18. Dzieci będą odbierane rodzicom, bo mamusia dała im kostkę czekolady po obiedzie. Taki kraj heh
Nie zrozumcie mnie źle ale ..... czy to właśnie nie dowodzi, że takie jedzenie słusznie zniknęło ze szkoły. Skoro jesteście tacy dorośli to co dla Was za problem kupić przed szkołą coś niezdrowego albo zaplanować po szkole kupno słodyczy na kolejny dzień. Czy to taki problem? Przecież dorośli tak robią. A wy płaczecie bo w szkole nie ma batona :P
Dodatkowo to jest zakaz śmieciowego jedzenia a nie ogółem handlu w szkole. Czyli zdrowe rzeczy można kupować. A zdrowe też jest smaczne. Tylko pani Krysia w sklepiku musi się postarać i być kreatywna. Lepiej kupić najtańsze buły i sprzedawać z ogromną marża rozpieszczonym dzieciakom niż wymyślić zdrowe sałatki, przekąski itp. Mniej zarobi. A Wami manipulują jak chcą. Zero myślenia.
To wymaga dobrze rozplanowanej metodyki, procedur i kampanii uświadamiających tą rozbestwioną kawalerke! Bigos w każdy czwartek dla każdego, a jak nie pasi to po lekcjach sru na wykopki, może to czegoś nauczy tych niepokornych gałganiarzy
Odpowiedz@norek1 A powiedz ty mi ziomeczku jakim ku*wa prawem można komukolwiek mówić co może żreć a co nie ?!
@NightBosman takim samym k#rwa prawem, jakim można coś komuś zabronić palić. Gorzały też nie kupią w szkole. Niech sobie kupią gdzie indziej.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 September 2015 2015 10:37
@Rocky666 racja, "zdrowe" jedzenie często jest niesmaczne, często trudno nim się najeść, jest do tego drogie a konsumpcja dość długo trwa. Niech ci "dietetycy" czy inni wariaci wymyślą, zdrową, tanią, smaczną i taką którą szybko można zjeść (przerwy mają czasem 5 min, to mało), to będzie hit. Dzieciaki jedzą to co im SMAKUJE i tyle. Czemu nie mogą sprzedawać np kanapek z szynką czy z czymś podobnym, takich zwykłych jak kiedyś rodzice robili? Przecież moje pokolenie (93r) nikt w szkole otyły nie był (no dobra, był jeden wyjątek na 30 uczniów XD). Czyli to działało...
@NightBosman to jest NOREK BIGOSOWY TROLL , rozumiem że młodsi użytkownicy mogą go nie znać więc cię uświadamiam to jest troll a z trollami się nie dyskutuje
@Koviru Na demotach jestem od 2011, a mimo to go nie kojarzę go, więc dzięki za ostrzeżenie. Kolejny debil trafia na listę "z kim nie dyskutować"
@maat_ gowno to ty masz zamiast mozgu -_- z takim mysleniem to sie do platformy nadajesz. I nie "se la vie" tylko "C'est la vie" -_- jak juz chcesz udawac ze znasz jezyki obce to chociaz zrob to porzadnie
Podziekujmy PO
Odpowiedz@kubus226 Prywaciarze dostaną po tyłkach, a zarobią międzynarodowe koncerny drenujące naszą gospodarkę... by żyło się lepiej...
@kubus226 CHYBA PISOWI ;)
co za bzdury,jak chce jego wola niech i gówno je,ale ja nie chce by moje dziecko miło na widoku takie śmieci,dopalacze i alkohol też są za rogiem nie daleko szkoły
Odpowiedz@multinka Lepiej wychowaj własne dziecko tak, żeby te goowna ich nie interesowały, zamiast odbierać wolność wyboru innym.
@multinka myślisz że taką "polityką" wobec dziecka coś zdziałasz ?? jak będziesz mu ciągle wszystkiego zabraniać a zakazy będziesz stawiał ponad prawdziwe wychowanie to wychowasz sobie pieska który tylko będzie czekał na to aż mu się łańcuch zerwie (na przykład wyjazd do innego miasta na studia) takie dziecko będzie "grzeczne" tylko przy tobie ze strachu przed ewentualną karą a za twoimi plecami będzie robić to na co ma ochotę
@multinka Rozumiem, że wypuszczasz dziecko tylko do szkoły? Jak wiesz, chipsy, czekolady i napoje gazowane są ogólnie dostępne, na widoku.
@UP Tylko czemu jak ktoś stosuje analogiczną argumentację przeciwko np. związkom osób homo to nagle nie jesteście już tacy wyrozumiali "Lepiej wychowaj własne dziecko tak, żeby te goowna ich nie interesowały, zamiast odbierać wolność wyboru innym."?
http://demotywatory.pl/4544679/Wlasciciele-sklepikow-szkolnych-dziekuja-pani-premier-za-to-ze-zadbala-by-dzieci-nie-byly-grubaskami
OdpowiedzCzyli miałem rację.
O ile sam szkolę się na dietetyka i popieram zdrowe żywienie, to przeczuwałem, że taka głupota po prostu nie ma prawa się udać. Bez odpowiedniego uświadomienia i wyedukowania, dzieci nie mają i nie będą miały zamiaru jeść zdrowej żywności, chociażby nawet im ją w tych szkołach rozdawali za darmo.
Odpowiedz@kasprzakftw proszę zwrócić uwagę na to, że to jest zdjęcie z liceum. Obecny system edukacji zakłada, że człowiek w liceum jest na tyle dojrzały i odpowiedzialny, że potrafi zaplanować swoją przyszłość - wybrać przedmioty których się będzie uczyć i odrzucić te które go nie interesują (co później ogranicza go dalszej edukacji). Licealistów ciężko już nazywać dziećmi, akcja ze sklepikami raczej nie jest adresowana do nich, a do dzieciaków z podstawówek i po części gimnazjów. O ile w szkole średniej wychodzenie na przerwach po za teren szkoły jest zazwyczaj dopuszczalne, o tyle w gimnazjach i podstawówkach zazwyczaj nie (szkoła odpowiada za dziecko, jak małego gnoja potrąci samochód to są nieprzyjemności). Jeśli dzieciak sobie nie kupi rano, albo nie przyniesie z domu to nie będzie miał możliwości kupić niezdrowego żarcia. Taki jest przynajmniej zamysł. Mam mieszane uczucia co do tej akcji, kłuci się to z moim przekonaniem, że za wychowanie dzieci odpowiedzialni są rodzice a nie szkoła. Izolowanie dziecka od niezdrowej żywności raczej nic nie da, przecież do końca życia młody nie będzie kupować tylko w "chronionym" sklepiku szkolnym. Z drugiej strony szkoła to bardzo specyficzne i nienaturalne środowisko, a rówieśnicy mają bardzo silny często negatywny wpływ "Nie pier*ol, że grzecznie kupujesz bułeczkę jak ci mamusia kazała, choć robimy zrzutę na duże Leys'y". Jak dla mnie powinno to być uzgadniane na poziomie szkoły, a nie od górnie narzucane. Powinny być zapisy prawne umożliwiające dyrekcji szkoły wprowadzenie takiego zakazu.
@kasprzakftw Ale też wszyscy przesadzają. Ja tam lubię wypić colę i zjeść chipsy a do tego zagryźć pawełkiem ale jak czasem zrobię sobie śniadanie czy kolację to nadrabiam 5 dziennych porcji warzyw i owoców. To nie tak, że my żremy tylko fastfood i słodkości - my po prostu zjemy sobie małe laysy, a na następnej przerwie super zdrową kanapeczkę z pomidorami, ogórkiem, najlepszą szyneczką i półtłustym serem. Jak ktoś chce mieć zrównoważoną dietę to ją będzie miał, a jak ktoś chce jeść tylko niezdrowe jedzenie to będzie je jadł i nic w tym nie pomorze
Przestańcie robić ciągle demoty o irracjonalności tego przepisu tylko zastanówcie się nad tym, że nie minął nawet tydzień a dzieci już potrzebują słodyczy i fast foodów. Czy naprawdę jesteśmy drugą Ameryką, czy te dzieci przez wakacje chodziły głodne i teraz muszę wpiep... słodycze?? SERIO? Już po 2 dniach na fejsie pojawiają się posty znaj którzy są oburzeni tym przepisem. Niby ok, ale w ciąglu 9 lat edukacji mogę wyliczyć na jednej ręce ile razy korzystałem ze sklepika szkolnego i tylko po to by kupić wodę/picie po WF. A, po WF na które teraz dużo uczniów przecież nie chodzi...
OdpowiedzZamiast wprowadzać przepisy może jakieś zajęcia z dietetykami? Naprawdę te dzieci nie mają w domu słodyczy, ba, frytek, iż muszę je przynosić do szkoły .
Może szkoła już nie służy do uczenia...
Zajęcia z dietetykami :), niby teoretycznie niegłupi pomysł, ale nie wypali przez fakt iż maluchy mają to gdzieś, przecież jedzą i żyją, odbiorą to tak, jakbyś ludziom w średniowieczu wmawiał że ziemia jest okrągła XD. Dzieciaki lubią to co nowe, nowe zawsze ciekawi i interesuje, powinna być pewna "modernizacja" tych sklepików, tak by tam było przede wszystkim smacznie (bo inaczej to nie ma sensu) i zdrowo, dodatkowo niezbyt drogo (to musi być konkurencyjne dla np reala itp)... Taka fala "nowości" przyciągnie dzieciaki, a coś smacznego je tu utrzyma...
Naprawdę nie wiem czy ktoś w rządzie liczył na to, że to się uda. Utrudnianie życia normalnym ludziom i tyle.
Odpowiedzjezeli kupuja w innym miejscu, to znaczy ze ruszaja swoje tłuste dupy i spalaja chociaz troche kalorie !
OdpowiedzA tak na serio to nawykow smieciowych nie zmienisz odrazu.
Widzę kolejne rozwiązanie - podobnie jak z alkoholem będzie zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenia także w promieniu 100 m od szkoły. Swoją drogą, ja tam nie wiem, czy tych norm nie należałoby też wprowadzić w restauracji sejmowej...
@Czcibor "zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenie w promilu 100 metrów od szkoły" rozumiem, że to żart bo dyrekcja szkoły może zabronić sprzedaży słodyczy na terenie szkoły a poza jej murami to sprawa innych.Nie można zrobić tak, że upadnie czyiś interes bo batonik jest niezdrowy.Szkoła może jedynie na lekcji ( chyba, że nauczyciel pozwoli bo uczeń nie jadł od kilku godzin a w domu też nie jadł ) zabronić jedzenia.Na przerwie uczeń może jeść nawet czipsy które kupił w sklepie w pobliżu przed lekcjami
Rząd be, szkoła be, tylko rodzice którzy "nie mają czasu" przygotować dziecku dobrej i zdrowej kanapki są cacy :-)
OdpowiedzOczywiście, trzeba znaleźć winnego, możliwie daleko. Jeszcze zwyczajowo powinniśmy obwinić wielki biznes i ewentualnie księży.
No oczywiście! Nie ma nic cudowniejszego niż kanapka wygnieciona po 6 godzinach noszenia w plecaku. Kupienie jedzenia jest dużo wygodniejsze niż noszenie go. Wiem bo szkole zakończyłem a teraz dużo czasu spendzam poza domem
"Spendzasz" poza domem powiadasz...
Komuna wraca... oh wait
OdpowiedzBo dyrekcja się obija. Moim zdaniem przed każdą szkołą powinno stać 2 policjantów i pilnować aby gówniarze nie chodziły do pobliskich sklepów czy KFC! Dzieci mają wpieprzać pomidory czy tego chcą czy nie :lol:
OdpowiedzTeraz tak bardziej serio, gdyby na wuefistów nie brali totalnych debili to by więcej osób ćwiczyło. Ja to mam doświadczenie takie, że zawsze na wuefistów miałem takich debili, że odechciewało się ćwiczyć. W gimbazie przez bite 3 lata non-stop siatka, nic innego tylko to. Tylko na początek nowego semestru testy sprawnościowe i biegi. Później technikum - dali nam dwóch takich umysłowo cofniętych kozaczków - jak byli razem to ich IQ chyba się odejmowało, jak jeden był na zwolnieniu czy coś to temu drugiemu od razu miękła fajka, sprawdzał obecność, rzucał piłkę i uciekał do swojego pokoju :P Całe życie na pieńku z wuefistami :E
@nikthaha @up Prawda bo mimo wiedzy nie przekazują jej, co więcej maja mniej prac domowych od innych nauczycieli (bo to nie tylko sprawdziany). Żaden nauczyciel nie powiedział, że jak działaja ćwiczenia areobowe a jak siłowe, na sali mogliby prowadzic zwykłe czwiczenia typu brzuszki, przysiady i dla uczniów byłyby lepsze i efetktywniejsze niz siatka. Ale nawet na rozgrzewce nie powiedzieli jak prawidłowo wykonywać brzuszki, rózne skłony, przysiady itp!
Spoko, spoko, zaraz będzie kolejna ustawa zabraniająca sprzedaży niezdrowej żywności w promieni kilometra od "placówki edukacyjnej" Peło potrafi...
OdpowiedzTak będzie.
To będą przychodzić dilerzy z torbami pełnymi gast foodów i sprzedawać w szkole. Usunięcie produktu z rynku powoduje jego pojawienie się na czarnym rynku. Związki przyczynowo skutkowe tego powinno się uczyć w szkole.
znaczy wcześniej tez kupowali mc Donalda, tylko w sklepiku?? bo piszesz że teraz jedzą to samo tylko w innym mijscu. To dobrze że ten sklepik zamknęli skoro serwował tylko takie fastfoody
Odpowiedzu mnie w bufecie kiedyś można było kupić coś na ciepło np. pizzerki, hot-dogi a jak ma się lekcje do 16 albo 17 to przydaje się coś ciepłego a teraz boją się że urzędnicy się przyczepią
Odpowiedz@jokerv101 Właśnie... U mnie w szkole też było coś takiego. Jak w szkole nie grzeją, lekcje do bardzo późna, zima, to coś ciepłego, czy chociaż automat z kawą,herbatą i gorącą czekoladą się przyda.W sklepiku można było kupić wszystko. Nie tylko żywność, ale i artykuły potrzebne do szkoły. Cyrkle, zeszyty, długopisy itd. Teraz sklepik zamknięto, bo nie opłaca się wydawać pieniędzy na jabłka czy marchewki, jeśli i tak nikt tego nie kupi (słowa dyrektora na rozpoczęciu roku). Najbardziej chyba brakuje nam sprzedawczyni, którą wręcz uwielbialiśmy. Koło przystanku autobusowego stoi mały sklep. Pewnie mają dochody jak nigdy, bo wszyscy chodzą tam kupować coś do jedzenia. Rodzi się pytanie, dlaczego zakazano "śmieciowego" jedzenia w sklepikach, skoro można je kupić w KAŻDYM sklepie ogólnospożywczym i przynieść do szkoły?
Ja z innymi osobami w klasie kupujemy jeszcze przed lekcjami rzeczy w sklepach typu Żabka i na przerwach dzielimy się "łupami". Nie, nie mamy w klasie nikogo z nadwagą, ale po prostu czasami mamy ochotę przekąsić orzeszki ziemne czy mentosy, od których człowiek nie utyje "od tak". Zlikwidowali automat, gdzie zimą można było się napić gorącej czekolady czy herbaty. Sama mam niedowagę, sugerują, że mam jeszcze bardziej schudnąć?
Prohibicja nigdy nie prowadziła do niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. Teraz czekać aż rozwinie się mafia szkolna handlująca cukierkami. Patologię tworzy rząd, odbierając nam wolność na kolejnym etapie życia.
OdpowiedzJa rozumiem że ta decyzją jest wielu nie na rękę , ale jeśli chcemy by nasze dzieci nie upasły się jak Amerykańskie spasione tłuste KROWY !!! ,to to decyzja powinna być wprowadzona już 20 lat temu. Na koniec mam apel by raczej GIMBUSY tu się nie wypowiadały!
OdpowiedzW Ameryce nie panuje otyłość przez sklepiki szkolne, bo całe rodziny są grubasami. Problemem jest tam zła polityka żywieniowa od początku do końca. Fast food na śniadanie, obiad i kolację. U nas pizza jest smaczną przekąską raz na miesiąc a u nich potrafi być kolacją przez siedem dni w tygodniu. Sklepiki to tam najmniejszy problem. A dzieciaki w szkołach jak chodziły do sklepów obok tak chodzą tylko, że teraz większą liczbą i w godzinach 12-14 w sklepie jest prawdziwe oblężenie.
Okej, nie jestem gimbusem. Nie mam nadwagi. Nigdy jej nie miałam, mimo iż codziennie w szkole zjadam jakąś drożdżówkę, czy inną słodką rzecz. Wiesz dlaczego? Otóż dlatego, że poza tą drożdżówką i czasem batonikiem w szkole, jadam w domu normalny, zdrowy obiad i zwyczajną kolację. Tak mnie rodzice już nauczyli, że słodycze są dobre, ale w odpowiedniej ilości i jeśli nie przeszkadzają w jedzeniu normalnych rzeczy. A ustawa? Złość mnie bierze, że będąc niemal dorosłym człowiekiem, nie mogę kupić sobie kawy w automacie w szkole czy batonika, kiedy mam ochotę na coś czekoladowego, bo przecież to by mi zrujnowało życie, prawda?
@up Super nie masz nadwagi, ale po 2o r.ż twoja przemiana materii spowolnienie a ty przyzwyczajona do wielkich ilości drożdzy i cukry będziesz tyć. Codziennie drożdzówka lub "inna słodka rzecz"? OMG. Twoja cera będzie gorsza niż kolezanek które palą, ale sa na diecie bo cukier niszczy kolagen szybciej niz fajki. Do tego większe ryzyko cukrzycy w dorosłości i narzekanie, ze słuzba zdrowia zła a jak taka chora.
TheNiku No i jak w tym wieku pijesz kawe...
Znając polityków PO już niedługo będą kary za jedzenie hamburgera na terenie szkoły. Albo będą dzieci rodzicom zabierać wtrącać do rodzin zastępczych.
OdpowiedzZ mojej strony ta cała ustawa jest z dupy wzięta. Fajna inicjatywa, ale jak zwykle wyszedł kaleka. Osobiście ze swoich czasów w szkole jadłam batony i chipsy i soczki pomaranczowe cz oranżadki. A jak! Ale nie dlatego, że nauczyłam się jeść niezdrową żywność tylko dlatego, że potrzebowałam zastrzyku energii po WFie czy przed WFem żeby z wycieńczenia nie zasnąć, ewentualnie z nudów. Bo WF bbył 2 razy w tyg. i jeszcze ciągle siatkówka której nienawidziłam. W domu jadłam normalnie, a słodycze miałam tylko wtedy kiedy mama dostała paczkę na święta ze słodyczami w pracy. Pierwszego maca zjdłam w wieku 14 lat jadąc z wycieczką do aqua parku. Edukacji o zdrowym zywieniu nie miałam, po prostu rodzice nauczyli mnie jeść to co trzeba. A teraz napychaja rodzice dziecmi batonami czy lodami zeby sie zamknely bo nie umieja wychowywac bezstresowo.
OdpowiedzKosz, to ten kubeł, czy całe pomieszczenie? Skutkiem ustawy jest brak kultury i rozproszenie chęci zadbania o czystość otoczenia? Grubo, a przecież w zamyśle było dbanie o sylwetkę.
Odpowiedz@drive Jak widzisz kupę śmieci to jest ona poukładana, czy może wszystko leży na sobie bez ładu i składu?
Takie sa skutki lewactwa
OdpowiedzGdyby głupota mogła latać, to sejm już by dawno się rozbił o słońce.
Odpowiedzkto wyrzuca papierek od bueno!?? :p
OdpowiedzTylko ja zauważyłem, że kinder bueno nie jest otwarte?
OdpowiedzNo dobra, ten kinder to zabrałem niewinnemu uczniakowi przechodzącemu obok kosza. W sumie bez sensu bo i tak był materiał do zrobienia zdjęcia. Zapewniam publicznie, że kinder mu oddałem i uczniak go zjadł chwilę później.
A któż to się ostatnio chwalił wyeliminowaniem niezdrowego jedzenia w szkołach? Pani Kopacz z tego co pamiętam. Podziękujcie PO.
OdpowiedzJa się pytam: Jakim cudem na 10-cio minutowej przerwie uczniowie dotarli z Czerwonego na Koszalińską?? ;-)
OdpowiedzDotarli tam cudem wprowadzaną do szkoły lekcją religii
Od kiedy powstał McDonald w Kołobrzegu pełnoletni uczniowie na dłużej przerwie zabierają znajomych samochodem...
nie da sie zabronic mcdonaldow slodyczy kebabow itd. wystarczy od najmniejszych lat edukowac uczyc myslenia zachecac/motywowac do cwiczen ruchu biegania itd. !!! i jesli dziecko regularnie gra w piłke jeździ na rowerze skacze biega plywa itp. to gwarantuje ze nic mu nie zaszkodzi jeden wafelek czy hamburger z mcdonalda a nawet cola !!! problem jest gdy dziecko objada sie fastfoodami a po szkole wraca do domu i siada przed komputerem !! Zachecajmy do sportu rywalizujmy i bedzie dobrze !!! ale zacznijmy od edukacji !!!
OdpowiedzMoim zdaniem skutek będzie odwrotny od zamierzonego. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Zmiany powinny być w domu, dzieci przychodzą grube do szkoły, od jednego batona czy zapiekanki nikt by nie utył, zwłaszcza w podstawówce, gdzie na przerwach się bawi, gra na boisku itp.
Odpowiedz@czarneChmury Tu nie chodzi tylko o tycie, a zasyfienie się tłuszczem i cukrem, które powodują o wiele poważniejsze rzeczy niż nadwaga, a to niejedyny syf jaki pakują w śmieciowe niejedzenie
@adsgfhjk tak, ale ten syf jest wszędzie. W kostkach rosolowych, w przyprawach, w pieczywie tostowym tak uwielbianym przez dzieci. I chodzi o tycie, przynajmniej o to niby chodzi tym którzy wprowadzili te przepisy. Żeby dzieci nie były "grubaskami"
@czarneChmury @czarneChmury "Od jednego batona czy zapiekanki nikt by nie utył". Hahhaha od pół roku sie odchudzam, schudłam może z 3 kg, ćwicząc do tego. Dlaczego była gruba? Bo myślałam tak jak ty "batonik co drugi dzień mi nie zaszkodzi", "skoro jestem głodna to kupię sobie drożdżówke". Prawda jest taka, ze endomorfik tyje od wszystkiego a tez nikt nie jest w stanie zjeśc tych zapiekanek kilka na raz. Więc tyje się powoli. Nie objadam się fast foodami a jakoś przytyłam i do dziś nie mogę się tego pozbyć.
@biały_deszcz_93 tylko normalne, w miarę ruchliwe dziecko spali tego batona. Grubłaś bo za mało się ruszałaś. Jadlaś więcej niż spalałaś. W podstawówce i gimnazjum jadłam sporo, a byłam jak patyk szczupła. Bo goniłam, plątałam się po mieście. Nie udzielałam się w żadnych sksach a mimo to byłam szczuplutka. To że nie możesz schudnąć może świadczyć o problemach zdrowotnych, albo nawet źle dobranej diecie
Dziwne.. nigdy nie kupowałam w sklepiku szkolnym. Zawsze miałam swoją kanapkę i herbatę a jednak zawsze byłam gruba. Nawet ćwiczenia na Wf nie pomogły. Bo poza Wf miałam jednak całkiem mało ruchu, bo jak sie wraca po 17 do domu to już nic sie nie chce, a przecież jeszcze prace domową trzeba zrobić. Myślę, że dzisiejsza młodzież ma ten sam problem, brak ruchu i brak wzorca w domu - rodzice też jedzą byle co i aby przed TV legnąć.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 September 2015 2015 14:00
Odpowiedz@dietotenmaus Moi nie jedzą byle czego i nie leża na kanapie cały dzień bo mają siedzącą prace, a ja dużo ćwicze, mało jem a jestem gruba. Takie geny, że musze jeść samą sałate, nie żebym nie lubiła cwiczyc tylko jak wracam o 17 do domu to mam jeszcze inne obowiązki i jednak jakies życie poza ćwiczeniami by tylko nie przytyć.
W szkole nie zjedza, to zjedza w domu, albo poza szkołą tak ogólnie. Więc to jeden z najgłupszych pomysłów PO. To, co jedzą dzieci, zależy nie od tego, co jest dostępne, ale od tego, czego nauczą ich rodzice.
OdpowiedzTa jasne i zamiast wrzucić opakowania do śmietnika ułożyli je ładnie wokół.
OdpowiedzMogliby tą chorą ustawę wprowadzać w podstawówce i gimbazie a nie, że ja w trzeciej technikum nie mogę sobie kupić czegoś do przekąszenia ani nawet durnej herbaty bo przez tę fanaberię zamknęli nam sklepik i zabrali automaty. Na litość boską, przecież w szkole średniej to już właściwie dorośli ludzie się uczą i sami jesteśmy za siebie odpowiedzialni.
OdpowiedzNapisał pedagog...ustawodawcy nie wyręczą pedagogów to oni z rodzicami kształtują postawy....
OdpowiedzPani Nauczycielce proponuję kupić hampka zamknąć w słoiku i pokazać dzieciaka po miechu dwóch jakie to zdrowe chemiczne jadło ....Lub zrobić kanapki nie takie z samą szyną i pokazać ,że coś zdrowego może być pycha...
Ale to wymaga czegoś więcej niż minimum...spojrzenia pod przeciętność...
Istota tej ustawy nie była dbałość o zdrowie dzieci, ale by nikt urzędnikom i rządzącym nie powiedział, że sprzedaje jedzenie niezdrowe. A było sporo takich opinii i głównie media i dziennikarze chcieli by cos z tym zrobiono. No więc zrobiono. Ta ustawa jest tak samo skuteczna jak ustawa śmieciowa. Śmieci w lasach jak były tak są, a ludzie tylko teraz więcej płacą. I tak samo będzie ze szkolnymi sklepikami. Po za tym to zdjęcie jest też pokazem nieudolności posłów. Ustawa została bowiem skierowana nie tylko do szkół podstawowych, ale i średnich gdzie uczniowie to już dorośli ludzie posiadający nawet swoje pieniądze. I mówienie im co mają robić jest przejawem całkowitej ignorancji i traktowania ludzi jak małe dzieci. Nie chodzę już do szkoły 20 lat, ale nadal śmieszą mnie takie postawy by dorosłym ludziom, którzy mogą za przestępstwo pójść do więzienia zakazuje się jedzenia tego co chcą.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 September 2015 2015 15:18
OdpowiedzE tam gadanie. Jeśli chcą walczyć z otyłością u dzieciaków, to zaczęli w złym miejscu. Trzeba zacząć od uświadamiania rodziców. I przede wszystkim skomponować smaczne, a zdrowe potrawy. Da się tak, ale mało rodziców wie o tym. I potem serwują warzywka w niezbyt smacznym wydaniu. Za dzieciaka sklepik to było jedyne miejsce, gdzie mogłam kupić coś słodkiego/niezdrowego. Kieszonkowego nie dostawałam, więc nie miałam funduszy żeby kupić coś poza szkołą. W domu był tradycyjny schabowy na niedzielę i zupy w ciągu tygodnia + czasem drugie danie. Po obiedzie była chwila relaksu, następnie odrabianie lekcji. Jak się szybko uwinęłam, to leciałam na dwór i z sąsiednimi dzieciakami bawiłam się do samego wieczora. O żadnej otyłości nie było mowy. Teraz jest za dużo siedzenia w miejscu. Trzeba trochę ukrócić dostęp do komputera, pozabierać smartfony. Dzieciaki od razu się ruszą. To nie wina sklepików. Nasz "postęp" i szeroki dostęp do niego doprowadził do takich sytuacji.
OdpowiedzPo kiego grzyba wprowadzili to również do liceów, techników i zawodówek? Jak będę miał ochotę na batonika/chipsy/czekoladę to i tak będę mógł iść do sklepu PRZED lekcjami. Jedyne co się zmieniło to to, że już nie mogę kupić niczego ciepłego do picia/jedzenia. Poza tym to jest śmieszne, że mogę już legalnie jeździć samochodem, brać udział w wyborach czy kupować alkohol, ale dostać Snickersa w szkole to nie.
OdpowiedzTo, co dzieci jedzą wynosi się z domu i jeśli jedzą tzw "śmieciowe jedzenie" to dalej będą jadły, trzeba było uczyć rodziców, a teraz dzieci. Uczyć.
OdpowiedzRozumiem likwidować takie sklepiki w podstawówkach czy gimnazjach. ale szkoła średnia? Miejsce, w którym wszyscy uczniowie są już właściwie dorośli i świadomi swoich decyzji. Sam jestem uczniem czwartej klasy technikum i sklepik nam zlikwidowano. Rok temu nie można było wychodzić po za teren szkoły podczas lekcji, w tym roku już nieoficjalnie można. Oczywiście do Biedronki 100 metrów dalej.
Odpowiedz@Sajkter Ja jestem w trzeciej technikum i nie wiem czy jestem bardziej rozbawiona czy wku^wiona tym, że nie mogę sobie za pieniądze które sama zarobiłam kupić czegoś na co mam ochotę, bo według tej ustawy jestem nie potrafiącym za siebie odpowiadać dzieckiem, któremu trzeba mówić jak ma się odżywiać. Całe szczęście mamy obok szkoły halę targową
Za co siedzisz ? - Za HAMBURGERA.
OdpowiedzSzkoda że w koszu leży Kubuś, a obok butelka po zielonej herbacie. A stołówka to byłby jakiś pomysł.
OdpowiedzMoja szkoła sławna
OdpowiedzSklep ma 6 miesięcy na wyprzedzanie towaru,pozdro
OdpowiedzJa chodziłam do sklepiku kiedy był otwarty głównie po smaczne bułki. Teraz nauczyciele zestanawiają się czy go otwierać. U mnie w szkole nie ma prawie wcale osób z nadwagą. Więcej jest osób z niedowagą. Ja sama mogę jeść tony fast foodów i dalej ważę o wiele za mało a w szkole tylko irytacja uczniów. Niedawno na religi dwie dziewczyny poprosiły panią aby je puściła do sklepu i puściła je. Mamy dwa spożywczaki obok szkoły. Teraz zamiast kupować bułki w szkole będe musiała kupować je w pobliskim spożywczaku. Nawet nauczyciele w mojej szkolenie niepopierają tej POwskiej rewolucji żywieniowej.
OdpowiedzJestem uczennicą. To prawda, że ta ustawa to głupota. W mojej szkole nauczycielka prowadząca sklepik zamawia tylko zdrowe produkty od tego roku. Ale ceny rodzynek czy migdałów są droższe niż prosty cukierek czy żelek. Także większość uczniów chodzi przed lekcjami do sklepiku nieopodal szkoły, by zakupić jakiś batonik, czy "niezdrowy" sok pomarańczowy z Tymbarka. Gratuluję!
OdpowiedzUsunęli nawet bułki z szynką/serem "bo biały chleb jest niezdrowy", usunęli wodę smakową bo zdrowsze będą jakieś kubusie które nigdy nie miały nic wspólnego z owocem.
OdpowiedzCiekawe skąd ci licealiści mieli kasę na to? Pewnie też wina ustawy...
OdpowiedzSerio ktokolwiek z was myślał, że będzie to wyglądać inaczej?
OdpowiedzJedzą jeszcze grosze rzeczy, przeciez mak to jedna chemia! A w sklepikach często i gęsto podstawowymi towarami były soki np. Kubuś co jak co ale nie tak toksyczne jak inny chłam na mieście.
Odpowiedza ja popieram ustawę, która w pewnym sensie chroni te dzieciaki przed jedzeniem slodyczy itp. jak się patrzę na okol dzieciaki teraz to grubasy a ostatnio kobieta do mnie w sklepie "dlaczego nie robią ubrań dla dzieci XXL ( :O ) tylko dla samych chudzielców " !! ludzie !!!!!!
OdpowiedzAleż jest jeszcze jeden skutek: więcej ludzi będzie miało pracę w makach i tym podobnych przybytkach.
OdpowiedzTrzeba zrobić ogólnopolski bojkot Zarządzenia. W tym zarządzeniu są tylko te produkty które są w automatach ze "zdrową żywnością" Automaty czekały na zarządzenie a producenci i firmy dzierżawiące miały wcześniej przygotowane umowy. Logby naciskało aby wejść w miejsce sklepików. Zarządzenie dopuszcza tylko te produkty z automatów - bardzo zdrowa np kanapka z dugotrwałym terminem ważności.
OdpowiedzZdjęcie wygląda na zaaranżowane - wszystkie opakowania poukładane jak na wystawie. Widać, że gimbusy zabolał zakaz sprzedaży batonów i chipsów.
Odpowiedzrozumiem, że brak umiejętności wrzucenia śmieci do kosza także zanikł wraz z wprowadzeniem zdrowej żywności do szkolnych sklepików ?
OdpowiedzA nie łatwiej byłoby umożliwić wpisanie do regulaminu szkół zakaz spożywania na terenie szkoły niezdrowej żywności. Tak by nauczyciel miał prawo zabrać chipsy uczniowi który je je na przerwie?
Odpowiedztrzeba zrobić niezdrową żywność dozwoloną od 18 lat
Odpowiedzproponuję na lekcjach puszczać pornole, bo przecież jak uczeń na lekcji nie obejrzy to po lekcjach może iść do kolegi u którego nie ma rodziców i tam obejrzeć. Niech do was matoły dotrze, że szkoła uczy, wychowuje i edukuje i w skład tej edukacji wchodzi wpajanie dobrych nawyków w tym także tych odnośnie zdrowego odżywiania się. a jak ktoś ma w mózgu nasrane to niech kupuje żarcie typu McD,a nie nie na terenie szkoły. Zarzucacie często hipokryzję w róznych akcjach, a nie zauważacie gdy jej nie ma.
Odpowiedzale nie za bardzo rozumiem, auto demota chwali się własną głupotą i "na złość mamie odmrozi sobie uszy" bo co mu tam "starzy" będą narzucać co ma jeść, ma ochotę to i tak będzie wpi...lac ten syf z maca. A swoją drogą nawet porządnego fakeowego zdjęcia nie umie wykonać, ech
OdpowiedzTa ustawa jest śmieszna..chodzę do Technikum i narzucanie osobom w moim wieku że mają jeść owoce bo słodycze są niezdrowe jest po prostu śmieszna i tak każdy pójdzie sobie do sklepu obok szkoły kupi batony czy cokolwiek innego i jest to samo.. :)
OdpowiedzNic nie jest smieszne, tylko brakuje dodatkowego zarzadzenia szkol. Na przyklad - zakaz wyjscia ze szkoly w "srodku". Mozesz przyjsc i wyjsc tylko jeden raz. Przychodzisz z wlasnym zarciem i nauczyciele pilnuja, co MOZNA JESC W ICH SZKOLE ! To nie jest twoja szkola, jak sie nie podoba, to won - na lake, zrec czipsy i uczyc sie tez tam, razem z baranami. W szkole ma byc zdrowo i madrze. Popieram ! Ty nie masz jeszcze 18 lat, zeby decydowac, czym sie truc. A szkola jest od tego, zeby ci pokazac, ze nawet jak juz bedziesz mial te 18 lat, to zebys myslal ROZSADNIE i MADRZE - zawsze wybierajac zdrowa zywnosc, a nie go*no ze sklepu owiniete w kolorowy papierek. Tego ma wlasnie nauczyc szkola. I - jak widac - czas na praktyke, a nie tylko teorie.
To było do przewidzenia. W wielu szkołach pomimo sklepików uczniowie i tak kupowali sobie jedzenie np. w drodze do szkoły lub wychodzili na przerwie do jakiegoś sklepu obok, bo a) taniej b) nie znaleźli czasu n zrobienie kanapek wcześniej/mama im nie zrobiła, a sami tyłka nie ruszą do kuchni.
OdpowiedzPowinni promować zdrowe żywienie i np. zapewniać jednodniowe kanapki w szkołach. Zdrowe, bez chemii i (ważne) w przystępnych cenach. Co z tego, jeśli takowe nawet są skoro kosztują po 4zł? Kto to kupi jak jest głodny, a w takiej samej cenie ma chociażby dwa 7days'y?
Sorry, autorze, ale chyba jestes kretynem, albo miejscowa idiotka. Z wiersza Tuwima ;-)
OdpowiedzCzego innego oczekiwales po ustawie ? Ze bedzie w niej, co WOLNO, A CZEGO NIE - uczniom ? Typu "zakazuje sie uczniom jedzenia czipsow w przerwie szkolnej" ??? Lol. Dzieciaki - normalne - ze przyzwyczajone do syfiastego jedzenia, przez jakas chwile beda jkeszcze szukac tego go*na w pobliskich sklepikach. Wystarczy zarzadzenie dyrektora szkoly, ze zabrania sie uczniom (1) po pierwsze wychodzenia ze szkoly w czasie przerwy (mozna ? mozna !), a po (2) drugie - przynoszenia niezdrowego jedzenia (mozna ? mozna ! na przyklad w UK takie cos obowiazuje i nie mozna przynosic sokow, tylko zwykla wode do picia). Zarzadzic na szkolnej stolowce przerwe obiadowa i niech nauczyciele pilnuja, co mlodziez "zre"... jak to jest w UK. Mozna ? Mozna ! Ustawa jest dobra. Nikt nie prosil sklepikow o wpieprzanie sie do szkol... w UK nie ma tam zadnych sklepikow - sa kuchnie serwujace dania gorace, albo uczniowie przynosza z domu lunch boksy. Mozna ? Mozna ! Ze sklepiki szkolne wycofuja sie rakiem - bardzo dobrze, zostana tylko te, ktore promowac beda ZDROWE JEDZENIE ! Przeciez w szkolach sa jeszcze dzieci, cale szczescie, ze ukrocili tem proceder zarabiania SYFEM na dzieciach. TO juz bylo karygodne., Cale szczescie, ze ministerswo powiedzialo STOP dla przykladania reki do tego niecnego procederu. POPIERAM !
Widzę u niektórych syndrom niewolnika. Teraz żadne jedzenie nie jest zdrowe, żyj w tej błogiej nieświadomości.
W sumie dobrze, że zamykają sklepiki, w większości z nich było piekielnie drogo.
OdpowiedzJak czytam niektóre komentarze to aż się płakać chce. Jestem uczniem 4 klasy technikum (19lat) i do tej pory w sklepiku szkolnym mogłem sobie kupić drożdżówki, pączki, bułek od wyboru do koloru, różne soki, napoje, gorące posiłki co prawda typowy fastfood np hot-dog czy hamburger ale jednak siedząc w szkole 8h lub czasem więcej dobrze jest coś ciepłego zjeść a teraz ? 3 bułki na krzyż bo to szynka specjalna albo serek nie taki do tego 3 rodzaje soczków max 330ml i dziękuję a żeby było śmieszniej to w żywieniu zbiorowym tj. internaty i stołówki 0 soli i cukru. Nieosolony kalafior albo ryba której nie można skropić cytryną bo jak to ostatnio usłyszałem "Za dużo kwasu, cytryna to tylko do herbaty" to aż się we mnie zagotowało tak więc gorąco pozdrawiam tego "wspaniałego" ministra który to wymyślił i niech sam teraz żre wszystko niedoprawione jak tak bardzo chce się dobrze odżywiać...
Odpowiedzkidys były stolowki. sam dostawałm bloczki. rocznik 85
OdpowiedzO, nie, nie, ni,e nie, nie. Wręcz przeciwnie. Ja na przykład jestem zmuszony zmienić swoje nawyki żywieniowe. To było tak, że miałem sklepik szkolny. Chodziłem by kupować tam rogaliki i bagietki czosnkowe czyli raczej normalne rzeczy. Teraz wprowadzono te ustawię. Sklepik stwierdził, że w ten sposób nie dadzą rady więc go zamknięto. Z tego powodu muszę zacząć kupować rzeczy w sklepie po drodze. W małym sklepie w którym nie ma takich rzeczy jak drożdżówki, więc muszę tam kupować batoniki i inny szajs. Zatem dzięki ustawie zakazującej sprzedaży niezdrowych rzeczy muszę zacząć jeść w szkole niezdrowe rzeczy. Zatem coś ta ustawa zmieniła!
OdpowiedzJak dla mnie to nie są skutki zamknięcia. U mnie w szkole i w szkole w której mieszkam można było co chwilę zobaczyć jakieś torby z maka czy nawet pudełka po pizzy. Przez rok nie było w moje szkole sklepiku a najbliższy był kilometr dalej i nie widziano wtedy takiego problemu.
OdpowiedzPropaganda na obrazkach. Łykacie wszystko jak młode cielaki. Radzę myśleć samodzielnie, nie za pomocą treści z "Demotywatory_pl i "kwejk"
OdpowiedzDokładnie, zwiększyły się jedynie obroty sklepu naprzeciwko mojej szkoły :P
OdpowiedzWystarczyłoby sprzedawać kanapki w szkole takie normalne czytaj smaczne i zdrowe , owoce soki , wodę . i wprowadzić zakaz przynoszenia słodyczy. Swoją drogą to dlaczego dzieci wychodzą poza teren szkoły podczas lekcji ??
OdpowiedzJuż widzę te przyszłe ustawy zakazujące sprzedaży batonów, ciastek i tym podobnych produktów dzieciom do lat 18. Dzieci będą odbierane rodzicom, bo mamusia dała im kostkę czekolady po obiedzie. Taki kraj heh
OdpowiedzCzyli że brak śmieciowego jedzenia powoduje zanik kultury?
OdpowiedzNie zrozumcie mnie źle ale ..... czy to właśnie nie dowodzi, że takie jedzenie słusznie zniknęło ze szkoły. Skoro jesteście tacy dorośli to co dla Was za problem kupić przed szkołą coś niezdrowego albo zaplanować po szkole kupno słodyczy na kolejny dzień. Czy to taki problem? Przecież dorośli tak robią. A wy płaczecie bo w szkole nie ma batona :P
OdpowiedzDodatkowo to jest zakaz śmieciowego jedzenia a nie ogółem handlu w szkole. Czyli zdrowe rzeczy można kupować. A zdrowe też jest smaczne. Tylko pani Krysia w sklepiku musi się postarać i być kreatywna. Lepiej kupić najtańsze buły i sprzedawać z ogromną marża rozpieszczonym dzieciakom niż wymyślić zdrowe sałatki, przekąski itp. Mniej zarobi. A Wami manipulują jak chcą. Zero myślenia.