Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Potrzebowałem pełnych aktów urodzenia moich dzieci

Moje dzieci są jeszcze w wieku szkolnym (podstawówka i gimnazjum). Pojechałem do USC, wypełniłem stosowne kwity i czekałem. Dzisiaj przyszły pocztą. Imiona i nazwisko się zgadza. I nic poza tym. Moja starsza córka jest starsza ode mnie o 5 lat. Młodsza to jeszcze przedwojenny rocznik

Jestem kontrolerem biletów

W Warszawie najpopularniejszym rodzajem biletów są bilety 20-minutowe. Ważne są one 20 minut od momentu skasowania i są tańsze od jednorazowego. Wielu pasażerom zdarza się celowo lub nieświadomie przekroczyć ten czas. Jeżeli bilet jest przeterminowany o nie więcej niż 5 minut to odpuszczam takim pasażerom. Ok. godziny 17 podczas kontroli biletów pasażer wręczył mi do kontroli bilet 20 minutowy. Bilet stracił ważność o godzinie 8.40. Początkowo pomyślałem że pasażer przez pomyłkę dał mi niewłaściwy bilet. Ale nic bardziej mylnego. Poinformowałem pasażera że jego bilet jest już od kilku godzin nieważny i zaproponowałem opłatę na miejscu. - Jaką opłatę? Ja nic nie będę płacił! Mój bilet jest przecież ważny. - Bilet stracił ważność o 8.40. - Nie proszę pana. Rano jechałem autobusem i skasowałem bilet. Podróż zajęła mi 8 minut. Teraz wracam. Zostaną mi jeszcze 4 minuty do wykorzystania. Przyznam, trochę mnie zatkało. - Skoro nie chce pan zapłacić na miejscu, to poproszę o dokument tożsamości ze zdjęciem. - Nic panu nie dam! Pan nie znasz przepisów! Ja studiuję prawo i ja wiem jakie są przepisy! Pasażer zmiękł dopiero jak poinformowałem go o konsekwencjach nieokazania dokumentu. - Spotkamy się w sądzie! Ja już załatwię żeby pan tu nie pracował.

Jestem wspólnikiem w Domu Pogrzebowym

Jako tym raczej osiadły, w weekendy i noce sam biorę dyżury - szpital czy też osoba prywatna na infolinię zgłasza zgon, wówczas z pracownikiem lub wspólnikiem jedziemy, odbieramy i zawozimy osobę zmarłą do naszej chłodni. Zwyczajowo, po dotarciu na miejsce, bierzemy z auta sprzęt (nosze, formularze, rękawiczki, jeśli trzeba kombinezony, maski itp), zamykamy kabinę, zaś auto pozostawiamy z otwartą klapą do przestrzeni ładunkowej, w której przewozi się zmarłych. Robimy tak dlatego, by uniknąć sytuacji, w której trzeba odstawić nosze z delikwentem na ziemię i manewrować z klapą. Dodam, iż widok naszych aut (opisanych "Dom Pogrzebowy XYZ"), budzi różne reakcje - od żarcików w stylu "mam nadzieję że nie po mnie", po zdrowaśki starszych osób, jak i wyzwiska, typu: "jak możecie trupojady pod dom mi podjeżdżać" (cytat). Dzisiaj podjechaliśmy pod blok, auto przy klatce, procedura standard. Wychodzimy z domu, taszcząc zmarłego na noszach, zapłakana rodzina, jednak wszystko sprawnie. Chcemy stawiać nosze, a tam na "pace", wyrzucona zawartość wiadra na śmieci! Kosmos... Aby nie stawiać noszy na ziemi, cztery piętra w górę do mieszkania (nosze nie mieściły się do windy - standard), powrót, sprzątanie auta, cztery piętra w dół. Na szczęście rodzina zmarłego przyjęła wytłumaczenie, iż ktoś nam te śmieci do auta wrzucił. Po takiej akcji, naprawdę traci się wiarę w ludzkość... Dodam, iż przestrzeń transportowa jest odkażana po każdym transporcie, obowiązuje bezwzględna czystość, toteż teraz czeka mnie popołudnie spędzone na rozmontowaniu mechanizmów elementów ruchomych i wyczyszczenie z resztek cieczy, jakie wypłynęły ze śmieci...

Pracuję w markecie, gdzie pracownikom patrzy się na ręce na każdym kroku

Pracujemy ciężko, zarabiamy mało, a staramy się naprawdę mocno, żeby wypłata była choćby troszkę wyższa. Choćby o te 100 zł. Za straty płacimy premią, za niewykonane cele płacimy premią, za brak sprzedaży na godzinę płacimy premią. Innymi słowy staramy się jak osły, a i tak co miesiąc na koncie najniższa krajowa, plus grosze. Ale wracając do ochrony. Niedawno gdy miałam drugie zmiany, miałam nieprzyjemność spotkać klienta, który sobie mnie upatrzył, dosłownie. Zawsze podchodził, zagadał, poplotkował. Tu jest ok. Ale jeśli 60-letni facet zaczyna mnie wypytywać o to kiedy mam wolne, czy wyskoczymy na piwo, czy może mam czas w weekend, zaczyna się robić niemiło. Zwłaszcza, że czuć od niego alkohol. Lekko bo lekko ale zawsze. Ale późniejsze pytania o to czy może jestem wolna i chętna po pracy, przechyliły moją skalę odporności na zaczepki na jego niekorzyść. A jak już mówiłam, polityka firmy mi ręce wiąże... Trzeciego dnia miałam dość upokarzania i podeszłam do ochrony. Facet stwierdził, że póki klient tylko mówi do mnie, to on nic nie zrobi. Tu mój błąd. Podeszłam do najbliższego ochroniarza którego nie znałam. Podobno był nowy. A klient poszedł. Następnego dnia sytuacja ta sama. Idę wściekła, bo gość bez pardonu pytał mnie jakie pozycje lubię. Opisuję sytuację, a chłopaczek do mnie "ale co ja mogę? ja nie wyproszę klienta!". Nieszczęście moje, trafiłam na kolejnego nowego, który ma swoje wytyczne i rozumu nie użyje, bo straci pracę. Następny dzień to samo. Klient do mnie gada, ja mu mówię 'do widzenia', urywam mu w pół zdania i idę na monitoring gotowa batalię wszczynać. Pokój monitoringu otwiera mi ochroniarz który jest naprawdę w porządku i jest zastępcą szefa ochrony. Jak usłyszał co mu powiedziałam, zrobił się bordowy ze złości. Ale ponieważ klient już poszedł, kazał mi dzwonić w razie ponownych sytuacji, bo jak się okazało miał ze mną przez następny tydzień zmiany. Następny dzień. Podchodzi klient, pyta czy może dziś najdzie mnie ochota. Biorę służbowy telefon do ręki, dzwonię na YYY i mówię 'Adam? Zajmij się Panem'. W sekundy Adam przyszedł, zabrał gościa, poszedł, później spisał protokół i dał mi do podpisu. Później jak byłam na przerwie mi uświadomił, czemu nikt wcześniej nie reagował. 'Nieja, ochrona ma wytyczne, których się musi trzymać. Jak przyjdzie trudny klient i fizycznie pracownika nie dotknie, to oni się boją reagować, bo premia idzie w las. Bo tu możesz nazwać pracownika 'Kur*ą' a ochrona nie może nic, bo nic się nie stało. A jak ochroniarz zareaguje, to nie ma premii, bo to 'tylko słowa'. A jak zareaguje gdy klient obraża pracownika, to ma 500 zł w plecy.' Zapytałam go wtedy, czy on w takim razie za poprzednią akcję poniesie konsekwencje. Odpowiedź: 'Owszem, jestem stratny te 500 zł w tym miesiącu ale i moje sumienie czyste będzie.' Następny dzień. Przychodzi ten sam, przesiąknięty denaturatem facet, zadaje tak zbereźne pytania, że dzwonię po Adama i odchodzę, a facet idzie za mną. Adam dopadł gościa i gdzieś zabrał. Pewnie do pokoju. Za godzinę Adam podchodzi do mnie gdy wykładałam towar i mówi: 'Nieja, złożyłem wypowiedzenie, więc niedługo będziesz musiała kombinować. Dali mi z centrali ultimatum. Albo złożę wypowiedzenie, albo dyscyplinarka.' W szoku zapytałam, za co dyscyplinarka?! Ano za psucie atmosfery na sklepie bez powodu. Witamy w Auchan!

Kochane Urzędy... Wierzyliście kiedyś w te wszystkie dziwne historie związane z tzw skarbówką?

Czy tak jak ja ślepo wierzyliście iż uczciwemu obywatelowi krzywdy żaden urząd nie uczyni? To czytajcie uważnie. Rok temu mój były mąż (będący jeszcze mężem) postanowił nie odprowadzać podatku z prowadzonej działalności. Skutki łatwe do przewidzenia. Komornik zajął jego wszystkie konta. Moje także postanowił zająć, ale że na moje konto wpływały jedynie przelewy z wynagrodzenia, przysługiwała mi kwota wolna od zajęć. Więc dostawałam wypłatę niepomniejszoną. Komornik skarbowy zadowolił się w pełni tym co znalazł na koncie eks i dług został spłacony już po miesiącu. Sprawa została dawno przeze mnie zapomniana. Do teraz. Otóż wrześniową wypłatę dostałam pomniejszoną o 1500zł. Dlaczego? Bo urząd zapomniał wysłać do mojego banku pismo o umorzeniu postępowania. Szanowna pani urzędnik przez telefon poinformowała mnie spokojnym głosem, że no przecież dziś wyśle, rok zwłoki? To nic takiego...W banku konsultant mnie równie spokojnie poinformował iż po otrzymaniu pisma z US mają, uwaga! 30 dni na odblokowanie środków. Tak więc mam 500zł na przetrwanie 30 dni, zrobienie opłat,wyprawki szkolnej syna. Ale no przecież nic się nie stało, spokojnie!

Ostatnio pozwoliłam sobie zasmakować luksusu i zakupiłam na allegro dwie pary fikuśnych fig - 3zł sztuka

Wiadomo, że jak luksus to na całego więc zaszalałam z kolorem. Wybrałam cieliste i miętowe. Wyglądałam kuriera dniem i nocą, a gdy przybył okazało się, że majteczki przyszły ale cieliste i różowiasto-żarówiaste. Trudno. Za taką cenę nie chciało mi się nawet robić zamieszania z wymianą, a część ciała, dla której produkt jest dedykowany różnicy nie odczuje. Wystawiłam komentarz, w którym napisałam dokładnie to, co dwie linijki powyżej i chciałam zapomnieć o sprawie. Ale mi się nie udało. Kilka godzin później odebrałam telefon. Nakręcona pani (sprzedawczyni?) od razu zaczęła trajkotać, a ja doszłam do wniosku, że chyba nie marzę o wysłuchaniu tego opierniczu do końca więc powiedziałam: - Nie mam ochoty prowadzić dalej tej rozmowy i uważam ją za zakończoną, do widzenia. (Przy czym były to moje jedyne słowa podczas tej rozmowy). Rozłączyłam się A później rozłączyłam się znowu. I znowu. Trzy rozłączenia i jedno wyciszenie telefonu później mogłam cieszyć się ciszą. Pani jednak nie była z tych, które poddają się łatwo więc dostałam także smsa, którym chcę się z wami podzielić ku (mam nadzieję) radości ogółu i który jest powodem, dzięki któremu nie mogę się dzisiaj przestać uśmiechać :) „WitamNie chce Pani ze mna rozmawiac,nie ma Pani nic do powiedzenia,bardzo nie ladnie sie Pani zachowala,tak latwo jest kogos oceniac i oczerniac piszac nieprawde,ale wszyscy kiedys bedziemy sprawiedliwie oceniani.Prosze o usuniecie niezgodnego i niesprawiedliwe komentarza jeszcze dziś Z Bogiem”

Zasłyszana historia z SOR mojego szpitala

Bezdomny menel jaki jest każdy widzi i czuje. Ale menel też człowiek i jak Pogotowie go przywiezie, to trzeba się nim zająć. Jeżeli jest czas i możliwość, to by dało się do takiego zbliżyć, a nie zwymiotować, często się go kąpie. Jeżeli jest w stanie, to domywa się sam, jak nie, to myje go personel. W ów piękny dzień Pogotowie przywiozło pijanego pana menela. Higienicznie obraz nędzy i rozpaczy. Po wykluczeniu stanu zagrożenia życia, lekarz zawyrokował - domyć, ogolić i odwszyć. Ponieważ, z powodu osobiście zastosowanej narkozy alkoholowej, pacjent sam nie był w stanie, zadanie to spadło na sanitariuszy. Wsadzili faceta do wanny. By chronić siebie, ubrali się w zielone chałaty, założyli maseczki i rękawiczki. W czasie mycia nasz menel dobudził się, zobaczył pochylone nad sobą zielone postaci. Zapytał "gdzie ja jestem?", na co jeden z dowcipnych kolegów sanitariuszy: - My jesteśmy UFO, będziemy robić na tobie eksperymenty. Wrzaski w stylu "Ludzie ratujcie, kosmici mnie porwali!!!" było słychać nawet na korytarzu przed SORem.

+
274 324
-

Zobacz także:


~Ujdar
+2 / 2

Tego no bo po roku 00 dodaje się troche inne wartości w peslu i nie jest już dokładnie tak jak kiedyś rr/mm/dd tylko liczby są poprzestawiane

Odpowiedz
D daro97
0 / 0

tak dokładniej to tylko miesiące do września włącznie, mają inną trzecią liczbę niż 0, bo podobno był jakiś błąd że trzech zer z rzędu być nie może.

I Iceman31
+9 / 13

Nie ma to jak zrobić demot z losowo wybranych historii na Piekielni.PL.
A może rusz głową i zrób coś swojego?

Odpowiedz
Kiciulek90
0 / 0

@Iceman31, widać zbyt wysoka poprzeczka dla autora... Myślę, że ctrl+C, ctrl+V to max jego możliwości umysłowych...

~Karpiu4352
-1 / 1

@Iceman31 W przeciwieństwie do Ciebie on trafił ze swoim demotem na główną :D

I Iceman31
0 / 0

@Karpiu4352, bo może "plusują" go takie gimby jak Ty, które też umieją tylko Ctrl+C, Ctrl+V

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 November 2015 2015 11:17

~Cvnmm
+3 / 7

@bartek3033 no i państwo młodzi też mogą obsmarować w necie, a prawo niestety jest po ich stronie, bo faktycznie nie było w umowie. Ślub robi się raz lub tylko pare razy w źyciu, kapela zaś musi dbać o zamówienia. Błędem orkiestry było proszenie o pomoc Pana Młodego. Od razu powinni uderzać do rodziców, najlepiej Panny Młodej, bo zwykle to i tak oni płacą niezależnie kto podpisuje umowę. Albo ewentualnie do samej Panny Młodej, bo kobiety w sporach nie skupiają się na udowadnianiu racji tylko istocie problemu. Łatwiej je więc przekonać do swoich potrzeb.

~The_Atheist
+9 / 13

@bartek3033 masz rację, było to poniżające dla organizatorów. Ale taki właśnie był cel tych działań. Jak ktoś się z umowy nie wywiązuje to nie można tego olać. A tak właśnie było z tym noclegiem. Zasadniczo ani Młodzi nie zrobili niczego niezgodnego z umową, bo w końcu w umowie o jedzeniu w trakcie nie było. Ale zespół też nic nie zgodnego z umową nie zrobił. A skoro rozmowa z Młodym nic nie dała to moim prywatnym zdaniem postąpili ok. Co, mieli dostawcy wyznaczyć dokładnie kiedy ma przyjechać bo inaczej nie odbiorą? Było to chamskie, ale może nauczy gościa, że ludzie pracują dla niego, a nie są jego własnością. Bo przez takie podejście czasem firmy upadają, bo pracownik woli pójść tam, gdzie dostanie np. 100zł mniej ale nie będzie miał piekła w pracy. Jak nie zwykła ludzka empatia to rachunek ekonomiczny przemówi do takich ludzi.

bartek3033
-5 / 7

Ale tutaj nie pracujesz na stałe dla niego, tylko masz wykonać zadanie na określonym poziomie. Co do noclegu, to zgoda, ale tylko wtedy jeśli miał to na umowie. bo na gębe to można...

A co do wstydu, czy narobił go młodym? też ciężko określić. Jak dla mnie to chłopcy wypadli w złym świetle. (patrz komentarz wyżej) Bo i ile dla normalnych ludzi, takie zachowanie jest normalne, to dla snobów już niekoniecznie. I fama po ludziach pójdzie. A każda firma/dejot/zespół zwykle ma swój target w który celuja. Zatem jeśli posiadają na tyle sprzetu, umiejętności i doświadczenie by wejść w ligę profesjonalną i poprowadzić luksusowe wesele, to powinni sami się zachowywać jak profesjonaliści. Inaczej lukratywne zlecenia szybko odpadną, a mając przykładowo pięciu ludzi w zespole, i setup za 50 kawałków, siłą rzeczy biznes upadnie, Bo przeciętny kowalski tyle nie wyda. a granie za grosze przestanie się kalkulować.

bartek3033
-2 / 2

Dodam jeszcze, że chałturnicy i tak mają zniszczoną opinię. Przez midi, playbacki, notoryczne upijanie się...

S seybr
+5 / 5

@bartek3033 Pracuje w branży weselnej. Kolega prosi mnie czy bym danego dnia nie pojechał jaki drugi operator. Wszystko pięknie się układa, przygotowania. Kolega pojechał na salę, młody coś tam poprawiał a ja z panią zostałem u fryzjera. Miła atmosfera, aż do sali. Patrzymy nie ma dla nas miejsca. Kapela owszem miała. Kolega ma w umowie zapewniony wikt i opierunek. Uderzam do świadka, ten zaraz mówi że rozwiąże problem. Przychodzi do mnie z ryjem pan młody. Że jak jesteśmy głodni to możemy sobie zamówić Pizzę. Od rana do 17 ja i kolega byliśmy na dwóch kanapkach i kawie. Szybko młodego wyprostowałem. Mamy w umowie zawarty wikt taki sam jak goście. Jak nam nie dasz spieprzamy do knajpy i za 30 1h jesteśmy, pierwszy taniec poczeka. Młoda dowiedziała się kilka dni po fakcie. Zadzwoniła do mnie i do kolegi. Przepraszała, z tego co wiem ostro go wyprostowała ;]. Jeżeli nawet w umowie niema, to liczy się sam fakt i ludzka godność. Ludzkie zrozumienie, uprzejmość. Praca kapeli, kamerzystów (nienawidzę tego określenia), fotografa tak z boku wydaje się fajna i lekka. Jest fajna bo lubimy ją robić. Podczas tej pracy musimy myśleć, wyprzedzać fakty. Sam sprzęt nie robi zdjęć czy filmów. Gitara też sama nie gra. Tydzień temu miałem fajne wesele. Przyjechał pod dom młodej, który jest nad morzem a obok niej ma knajpę. Było jeszcze trochę czasu zaproponowała mi i fotografowi kawę oraz gofry. Młody mówił mi czy nie mogę zabrać ją od fryzjera, jasne że zabiorę bo i tak z nią jechałem. Mógł zająć się sprawami związanymi z weselem. Po skończonej pracy, dostałem flaszkę a to miły gest. Miałem w tym roku takie wesele, świadek latał do nas i pytał się czy coś potrzebujemy. W końcu powiedziałem. W razie czego poprosimy kelnerki, zajmij się młodymi. Miałem też takich młodych co o każdą złotówkę się targowali. Różni są ludzie, bywało że nie podpisałem z kolegą umowy, bo młodzi byli strasznie pazerni i chcieli bóg wie co za śmieszne pieniądze. Miałem kiedyś takich młodych, rodzice nawet kawy nie chcieli zrobić. Ale to są pojedyncze przypadki. Jeden klient raz na rok się trafi, który napsuje krwi. Liczy się ludzka życzliwość. Na szczęście ja mogę raczej pisać o samych pozytywach. Wychodzę z sali a młody mówi czekaj. Daje flaszkę jego pani daje mi kosz owoców i ciasta. Pytam się po co, mówię że to moja praca. Ona, że masz małego, to dla synka i żony.

S seybr
+4 / 4

W tym roku jestem z fotografem i moim kumplem na weselu. Wszystko się układa. Pierwszy taniec, pierwszy blok taneczny. Nie ma prądu. Szybkie info i okazuje się, że jest zerwana linia napowietrzna i nie będzie prądu do jutra. Sala nie ma agregatu, ani muzy ani jedzenia. Akurat nie daleko mój wujek mieszkał. Szybki telefon, masz agregat. Ojciec młodego dogadał się, ja ze świadkiem pojechałem po paliwo. Wesele dalej trwało i udało się. Po skończonej pracy pożegnałem się z młodymi. Oddaję materiał, młody daję kasę i mówi abym przeliczył. Ok liczę i o 400 zł za dużo. Młody to od ojca za pomoc jak i dobrą pracę. Napisane z tabletu ;].

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 October 2015 2015 13:41

~Cvnmm
+2 / 2

@seybr dobrze ze są też tacy ludzie :)

amarantowe
+2 / 2

@bartek3033 W tej sytuacji jestem jak najbardziej za zespołem. Podejrzewam, że gdyby pan młody nie zachował się jak burak, zwracając się nie dość, że w sposób skrajnie chamski, to jeszcze kwestionując to, co przecież było zawarte w umowie (nocleg), to cała sprawa na pewno byłaby bardzo szybko wyjaśniona. Nie wyobrażam sobie spędzić dwunastu godzin (i więcej) bez przerwy grając i nie mając do jedzenia niczego ciepłego. Ani nie mieć nawet gdzie posadzić na chwilę tyłka, żeby po ludzku napić się wody! W ogóle nie wyobrażam sobie, jak można tak potraktować kogokolwiek, obojętnie czy ten ktoś dla nas pracuje, czy nie. Można było sprawę rozwiązać na spokojnie, powiedzieć, że niedopatrzenie i poprosić organizatora o dodatkowe trzy krzesła i nakrycia. Wtedy na pewno nikt by nie robił problemu, a przy weselu za tyle kasy naprawdę nie robi różnicy podanie obiadu trzem osobom więcej. Tutaj jedyną osobą, która wyszła na buraka jest pan młody, a kapela wybrnęła sytuacji właściwie w bardzo ludzki sposób. Gdyby ktoś mnie tak potraktował, też nie bawiłabym się w konwenanse. Byli po prostu głodni, a pizzę zamówili za swoje pieniądze, nawet grzecznie poczekali do przerwy, więc... no nie widzę problemu :P Posiadane pieniądze w żaden sposób nie usprawiedliwiają braku empatii. Ale jak to mówią: człowiek ze wsi wyjdzie, wieś z człowieka nigdy. ;) Edit: Teraz doczytałam, że Pan Młody nakazał zespołowi, żeby radzili sobie sami - więc w zasadzie nawet go posłuchali. ;>

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 October 2015 2015 19:45

~xyz321123
-4 / 4

@amarantowe mylisz się! W umówie nie było ani noclegu ani wyżywienia. Jest to tam napisane. Podejrzewam, że rzadnej ustnej deklaracj tyeż mogło nie być. Zespół powoływał się na niepisane zasady, ale jak widać z opowieści powyżej inne zespoły jednak mają to w umówie. Po drugie zespół twierdzi, że wesele było z pompą. Ale to też bywa róźnie. Czasem młodzi nazapraszają ludzi, nie przewidzą co może kosztować i panika, bo dochodzi mnóstwo wydatków, a kasy nie ma. Skąd wiesz czy brak noclegu w umówię nie był czynnikiem decydującym o wyborze kapeli? Skoro gość z pamięci wiedział, że tego nie było. O czywiście samo zachowanie Pana Młodego to czyste buractwo, ale zespół nie zachował się piękniej. Zamścił się na przypadkowych osobach psując im zabawę, zwłaszcza rodzicom. Gdybym wiedziała co to za zespół nigdy bym go nie zatrudniła nawet mając dla nich wszystko...
PS. Odnoszę się do historii z demota bo na post o niej odpowiadasz ale jeśli chodzi o historię Seybr to sprawa wygląda inaczej, wstyd dla PM.

amarantowe
+3 / 3

@xyz321123 Kurczę no, popraw mnie jeśli się mylę, ale w pierwszym akapicie jak wół jest napisane: "Na miejscu zapewniony nocleg i śniadanie dnia następnego. Wszystko zapisane w umowie.", po czym w rozmowie z Panem Młodym "(...) o noclegu mamy zapomnieć.". Więc jednak próbował nie wywiązać się z warunków umowy. Co do reszty, jak wyżywienie i miejsca siedzące - w tekście było wspomniane, że wesele było wyprawione za około 100 tys., podejrzewam, że osoba która regularnie grywa na zabawach jest w stanie ocenić coś takiego. Nie powiesz mi, że przy takich kosztach nagle dostali palpitacji na myśl, że nie wpadli na to, by wydać dodatkowe trzy obiady i zapewnić im miejsca siedzące :D Zwłaszcza, że gdy tylko do akcji wkroczył ojciec Pana Młodego jakoś od razu miejsce się znalazło. Gdyby sprawa dotyczyła wesela wyprawionego za ułamek tej ceny i państwo młodzi faktycznie nie mieliby możliwości zapewnić orkiestrze wyżywienia, to jestem pewna, że nikt nie robiłby problemów, a i sytuacja byłaby rozwiązana w dużo milszy sposób (może nawet sami zamówiliby im tą pizzę ;>). I też trochę nie rozumiem, w jaki sposób dostawca pizzy zepsuł gościom zabawę? Przecież nic nie zrobił... :P Jednym słowem, nie znoszę takiego buraczanego zachowania, jakie zaprezentował Pan Młody, ludzie z klasą się tak nie zachowują. Niezależnie od zawartości portfela. Dostawca pizzy na drogiej zabawie jest więc jak najbardziej na poziomie PM. ;) A co do wynajęcia tego zespołu, nie miałabym żadnych oporów. Miałabym opory przed wydaniem na wesele równowartości dobrze położonego mieszkania, ale to już co kto lubi.

S seybr
+2 / 2

Bywam na różnych weselach. W skrócie za różną zawartość wesela. Kasa nie zawsze idzie z klasą. Owszem im więcej kasy tym lepsza sala do zdjęć czy filmu. Dobra kapela swoje kosztuje. Ale pieniądz nie jest wyznacznikiem kultury i klasy organizatorów. Wyżywienie w takiej pracy to podstawa i coś normalnego. Przynajmniej dla mnie. Byłem na weselu gdzie lokal klasa, wszystko klasa a jedzenie fatalne. Wróciłem do domu i moja zona śmiała się, że coś jem. Byłem też na weselu, 50 paru gości. Atmosfera super, jedzenie petarda. Oddaje materiał młodej, z nią przyjechali jej rodzice. Pijemy kawę i mówię, że jedzenie było super a jak poprosiłem o kawę kelnerki w 5 minut była. Jedzenie klasa sama w sobie. Wiecie jak rodzice z tego powodu byli zadowoleni. Podczas rozmowy ojciec przeprosił mnie, że nie dał flaszki i teraz przekazuje. To nie jest obowiązek ale ładny gest, podziękowałem ;]. Byłem ten na weselu, młody żegna się i a jeszcze flaszka. Ojciec słyszał to i zj... młodego że nie powinien dawać bo my od tego nie jesteśmy. Facet skąpił na wszystko, młody sam większości zapłacił za całe wesele, gadałem z nim a jak robiliśmy plener to dał. Nie jest to obowiązkiem i ja nie liczę na to, ale po co takie teksty i zachowanie przy ludziach ?

amarantowe
0 / 0

@seybr Myślę, że często po czymś takim można rozróżnić prawdziwego bogacza, który doszedł do pieniędzy swoją ciężką pracą od nowobogackiego, któremu wszystko załatwili rodzice. Mam bez przerwy w pamięci przykład J.K. Rowling, która według szacunków po wydaniu ostatniej książki cyklu o Harrym Potterze dysponowała większym majątkiem od królowej brytyjskiej, dopóki nie oddała olbrzymiej większości na cele charytatywne. Mogła to wydać na cokolwiek by sobie wymarzyła, a wolała oddać potrzebującym - przy czym wystarcza jej i tak na wygodne życie, ale w końcu sobie na nie sama zapracowała. U nowobogackich, którym po prostu się poszczęściło, jest wszystko: drogie zabawy, ubrania, samochody, wyposażenie wnętrz i pretensjonalne jedzenie. Wszystko - oprócz szacunku do ludzi, którzy po prostu muszą pracować na swoje utrzymanie. Prawdziwi bogacze potrafią zrozumieć zwykłych ludzi i nie traktują ich z góry, bo po prostu wiedzą, jak wiele wysiłku i szczęścia wymaga odniesienie sukcesu. Chociaż na pewno nie jest to reguła, bo oczywiście nadal największą rolę odgrywa tutaj charakter człowieka, to mam wrażenie, że zbyt duży przepych i pieniądze zdobyte bez wysiłku potrafią bardzo namieszać w głowie :P Życzę jak najwięcej klientów z normalnym podejściem do człowieka. I oczywiście wielu udanych zdjęć i ujęć ;).

~Xghkk
+3 / 5

W to o Syryjczyku nie wierzę. Syryjczyk po kilku latach w Polsce nie różni się znacząco karnacją (podobnie jak Greczynka Eleni).

Odpowiedz
~Illusion13
0 / 0

Chyba sobie żartujesz! W Polsce są teraz takie upały, że wcale nie tak trudno porządnie się spalić.

~Vimi
0 / 0

No ale Polacy też się spalą od tego upału tak samo ;))

sensibilty
+1 / 5

Po ch*j wstawiacie historie z Piekielnych?? Potem ktoś zakłada tam konto i przekleja historię z demota do tamtego portalu..

Odpowiedz
~Trrk
+1 / 5

Piekielny czyli portal niespełnionych pisarzy grafomanów, historyjki jak nie wyssane z palca to przekoloryzowane (przynajmniej 90% z nich), a jak próbujesz takiemu "pisarzowi" zwrócić uwagę to się oburza :) Ot takie kółeczko wzajemnej adoracji.

Odpowiedz
~tyko
-2 / 2

O Boże to straszne, jest czego żałować ;) Lepiej żeby wiedzieli, że delikatnie mówiąc "nie chcemy ich ubogacania naszej kultury" bo potem obudzimy sie z problemami takimi jak we francji czy niemczech ...

Odpowiedz
~Er
-1 / 1

"Widać wszystko jak z bicza strzelił". taaa... "Gdyby kózka nie skakała, to Jasiu nie kupiłby książki". Te powiedzenie brzmi "zleci jak z bicza strzelił" i odnosi się do czasu."Widać wszystko..." to może być "...jak na dłoni".

Odpowiedz
~Eeeexxx
+2 / 2

Nie szczelaj żaluzjami bo to jest przecież proste jak słońce

Rudzielec102
0 / 0

"Dzieci przyszły pocztą."-od kiedy ludzi przywozi się pocztą?

Odpowiedz