Konsekwencje też czasem równie poważne. Ironia losu. Kiedyś ktoś wpadł na mnie na korytarzu. I przeżyłem wypadek samochodowy. W wypadku nie odniosłem żadnych obrażeń.
Jednak jak potrącisz kogoś na korytarzu biegnąc, to szansa na to, że go zabijesz jest pewnie ze 100 razy mniejsza niż wówczas, gdy wjedziesz w niego autem
A jak pieszy wejdzie na ogrodzoną obwodnicę albo trasę między polami? Albo autostradę lub drogę ekspresową? Jakoś tam, gdzie jest prawdopodobieństwo potrącenia kogoś (przy szkole/szpitalu) od dawna nie widziałem radiowozu. Za to widzę dzień w dzień na obwodnicy.
W mojej szkole nie krzyczała pani, tylko tzw. dyżurni. Zasób słów mieli następujący: "nie biegaj!", "od okna!" i "do dyrektorki!". Z tym bieganiem i dyrektorką to miało jakiś sens, ale o co chodziło z oknem? Do dzisiaj nie wykumałem.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 5 October 2015 2015 12:28
Szkoda, że jak wpadniesz na kogoś w biegu, to mu najwyżej rozbijesz nos, a jak wpieprzysz się w drugi samochód na czołowe, to przy okazji jesteś mordercą. Gratuluję logiki.
U mnie w szkole były dwa poważne wypadki - jeden chłopczyk wybiegł z klasy i z całej siły przypiep**ył w klamkę od drzwi, bo zapomniał, że tam są; drugi - chłopcy się ganiali - jeden wbiegał, drugi wybiegał... Wiecie, kości dzieci są słabsze niż u dorosłego :/
W podstawówce do której chodziłam można było biegać, ale tylko środkiem korytarza, im bliżej ścian tym wolniej trzeba było się poruszać, a przy ścianach i słupach można było tylko stać/siedzieć.
Ale najbardziej zdziwiła mnie zasada w jednej ze szkół podstawowych w okolicach Polkowic. Na przerwie nie można było siedzieć, ani stać trzeba było cały czas się ruszać, chodzić, biegać lub grać w gumę itp.
Konsekwencje też czasem równie poważne. Ironia losu. Kiedyś ktoś wpadł na mnie na korytarzu. I przeżyłem wypadek samochodowy. W wypadku nie odniosłem żadnych obrażeń.
Odpowiedz... ale Pani w szkole też jest dorosła...
OdpowiedzTak było.
OdpowiedzJednak jak potrącisz kogoś na korytarzu biegnąc, to szansa na to, że go zabijesz jest pewnie ze 100 razy mniejsza niż wówczas, gdy wjedziesz w niego autem
OdpowiedzA jak pieszy wejdzie na ogrodzoną obwodnicę albo trasę między polami? Albo autostradę lub drogę ekspresową? Jakoś tam, gdzie jest prawdopodobieństwo potrącenia kogoś (przy szkole/szpitalu) od dawna nie widziałem radiowozu. Za to widzę dzień w dzień na obwodnicy.
@Antrek Bo policja ma w dupie bezpieczeństwo. Chodzi tylko o kasę z mandatów.
W mojej szkole nie krzyczała pani, tylko tzw. dyżurni. Zasób słów mieli następujący: "nie biegaj!", "od okna!" i "do dyrektorki!". Z tym bieganiem i dyrektorką to miało jakiś sens, ale o co chodziło z oknem? Do dzisiaj nie wykumałem.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 October 2015 2015 12:28
OdpowiedzKoleżanka w podstawówce została ofiarą takiego biegacza, kilka szwów i wstrząs mózgu..
OdpowiedzSzkoda, że jak wpadniesz na kogoś w biegu, to mu najwyżej rozbijesz nos, a jak wpieprzysz się w drugi samochód na czołowe, to przy okazji jesteś mordercą. Gratuluję logiki.
OdpowiedzU mnie w szkole były dwa poważne wypadki - jeden chłopczyk wybiegł z klasy i z całej siły przypiep**ył w klamkę od drzwi, bo zapomniał, że tam są; drugi - chłopcy się ganiali - jeden wbiegał, drugi wybiegał... Wiecie, kości dzieci są słabsze niż u dorosłego :/
Odpowiedz@Weddy Taaa, słabsze. Ile razy się wyje**łem za dzieciaka na rowerze i nic mi nie było. Teraz strach o tym pomyśleć.
No właśnie... Takie czasy, że dzieci może i nadal mają w nosie, ale rodzicom się buzia znacznie powiększyła i głowa bardziej o dzieci boli ;)
W podstawówce do której chodziłam można było biegać, ale tylko środkiem korytarza, im bliżej ścian tym wolniej trzeba było się poruszać, a przy ścianach i słupach można było tylko stać/siedzieć.
OdpowiedzAle najbardziej zdziwiła mnie zasada w jednej ze szkół podstawowych w okolicach Polkowic. Na przerwie nie można było siedzieć, ani stać trzeba było cały czas się ruszać, chodzić, biegać lub grać w gumę itp.