Najbardziej demotywujące w tym jest to, że zawsze znajdzie się ktoś, kto w to uwierzy (patrz autor demota). Skąd to wiem? Ponieważ osoby na stanowiskach kierowniczych nie podpisują oficjalnych pism (np. publicznych obwieszczeń) per "dyrekcja szkoły", tylko za pomocą podłużnej pieczątki i odręcznego podpisu. Ewentualnie tekstem "dyrektor szkoły XYZ" + podpis pod spodem. No i ten przecinek przed "jakiegokolwiek"...
Jeślsi to prawda to jak najbardziej mają rację. W szkole jest kilkuset ucznów. Każdy ma telefon, wielu tablet, laptopa, kindla i in. Niech każdy podłączy się na pół godziny, godzinę... KTO ZA TO MA ZAPŁACIĆ? Gniazdka są obecnie blokowane w bibliotekach, czytelniach, sądach, urzędach. Bo ludzie są niepoważni. Każdy myśli, ze podłączy się tylko na chwilę albo wręcz z premedytacją nie ładuje sprzętu w domu bo naładuję np. w pracy. To zaproś człowieku do domu sąsiadów z bloku, niech korzystają z twojego prądu.
Wiesz jakie to sa śmieszne koszty w porównaniu z kosztami jakie generuje oświetlenie, suszarki w łazience czy czajnik elektryczny w sekretariacie, nie mowie o komputerach w pracowniach i nie tylko. Dla ułatwienia jeśli 100 uczniów codziennie ładuje telefon przez 5h a telefon ma tylko 5W co daje jakieś 1,5 zł dziennie straty energii. Dla porównania jeden cykl 2 minutowy suszenia rąk to koszt około 15 gr.
Nie chodzi tylko o koszta. Jeśli takiego ucznia, który dobierał się do gniazdka na korytarzu porazi prąd (po tym jak zostało zajeżdzone wtyczkami przez jego kolegów), to kto będzie za to odpowiadać / trafi do kryminału? Druga sprawa to sam fakt posiadania urządzeń elektronicznych. Jeżeli nie są one wymagane do nauki, to szkoła nie ma wymogu zapewnienia im zasilania. Przynosisz swoje graty - twoja sprawa co z nimi zrobisz.
Kpisz sobie czy na serio tak piszesz? Oprócz faktu że to na 90% fejk, to niby jak sobie wyobrażasz 500 uczniów*kilka godzin. Gdzie ty w szkole widziałeś tyle gniazdek. W salach jest najwyżej 4-8. Na korytarzach podobnie. Nawet jakby były używane non-stop nie wygenerują dużych kosztów od paru ładowarek.
nie wiem czy to chodzi o kradzież, czy to jest tylko pretekst.
skoro w szkole nie wolno oficjalnie używać telefonów to powinna bateria wytrzymać przez parę godzin
po drugie podłączone 4-5 komórek do gniazdka które leżą na czyjejś ławce co chwilę wibrujac lub nawet dzwoniąc przeszkadza i rozprasza.
no i sytuacje gdzie są np 2 gniazdka w klasie pod które podłączony jest inny sprzęt i jest on wyłączany, żeby podłączyć komórkę. biega się, szuka dlaczego cześć sieci nie działa a tam przełącznik wyłączony spod napięcia.
czy tak trudno jest podłączyć telefon do ładowarki wieczorem, żeby rano był w pełni gotowy?
@franciszekkimono Widziałeś komórkę, która CO CHWILĘ wibruje? Poza tym ten świstek nie dotyczy tylko komórek. Co, jeśli uczeń przygotuje prezentacje na zajęcia (bo fajnie jak można dać szóstkę uczniowi i całą lekcję siedzieć w tylnej ławce, a inni uczniowie też się cieszą, bo kolega się bardziej stara i lekcja nie jest nudna jak flaki z olejem)? No jak zapomni podłączyć lapka i projektora w domu to lipa. Do szkolnej sieci "nie wolno", a pokaż mi polską szkołę (podstawową, lub średnią, na uczelniach to norma), gdzie w każdej sali jest komp i projektor. U nas niby był jeden projektor, ale komp to już tylko w informatycznej, w sekretariacie i gabinecie dyra. Poza tym skoro uczeń robi coś dla dobra szkoły, to czemu ma płacić za tak cenny ponoć prąd?
To bardzo ciekawe, że podają bardzo wiele paragrafów. Tym bardziej, że jak mnie przyłapał wykładowca na podładowywaniu się z gniazdka na uczelni zdziwił się co się kryję, skoro prąd na uczelni jest wspólny i studenci mogą z nim robić co chcą. Jakby uczeń miał dobrego prawnika zrobi z tej szkoły bigos wegański. Nie wiem kto im te przepisy podsunął, ale to bzdura. Uczeń/student są formalnie pracownikami szkoły/uczelni i mogą korzystać z wszelkich udogodnień przynależnych ich stanowisku.
"Uczeń/student są formalnie pracownikami szkoły/uczelni i mogą korzystać z wszelkich udogodnień przynależnych ich stanowisku" lolwut. Może więcej nie podładowuj SIĘ z gniazdka, bo widać, że na mózg to szkodzi.
Najbardziej demotywujące w tym jest to, że zawsze znajdzie się ktoś, kto w to uwierzy (patrz autor demota). Skąd to wiem? Ponieważ osoby na stanowiskach kierowniczych nie podpisują oficjalnych pism (np. publicznych obwieszczeń) per "dyrekcja szkoły", tylko za pomocą podłużnej pieczątki i odręcznego podpisu. Ewentualnie tekstem "dyrektor szkoły XYZ" + podpis pod spodem. No i ten przecinek przed "jakiegokolwiek"...
OdpowiedzAleś przyfilozofił......
No i jeszcze jedno - jaki jest sens podawania podstawy prawnej? Zarządzenie to nie dotyczy to oświaty, więc nie ma potrzeby tłumaczenia się.
Jeślsi to prawda to jak najbardziej mają rację. W szkole jest kilkuset ucznów. Każdy ma telefon, wielu tablet, laptopa, kindla i in. Niech każdy podłączy się na pół godziny, godzinę... KTO ZA TO MA ZAPŁACIĆ? Gniazdka są obecnie blokowane w bibliotekach, czytelniach, sądach, urzędach. Bo ludzie są niepoważni. Każdy myśli, ze podłączy się tylko na chwilę albo wręcz z premedytacją nie ładuje sprzętu w domu bo naładuję np. w pracy. To zaproś człowieku do domu sąsiadów z bloku, niech korzystają z twojego prądu.
OdpowiedzWiesz jakie to sa śmieszne koszty w porównaniu z kosztami jakie generuje oświetlenie, suszarki w łazience czy czajnik elektryczny w sekretariacie, nie mowie o komputerach w pracowniach i nie tylko. Dla ułatwienia jeśli 100 uczniów codziennie ładuje telefon przez 5h a telefon ma tylko 5W co daje jakieś 1,5 zł dziennie straty energii. Dla porównania jeden cykl 2 minutowy suszenia rąk to koszt około 15 gr.
Na mojej uczelni jest ok. coś szacunkowo 750-1000 uczniów. Maja pełną swobodę korzystania z gniazdek.
Nie chodzi tylko o koszta. Jeśli takiego ucznia, który dobierał się do gniazdka na korytarzu porazi prąd (po tym jak zostało zajeżdzone wtyczkami przez jego kolegów), to kto będzie za to odpowiadać / trafi do kryminału? Druga sprawa to sam fakt posiadania urządzeń elektronicznych. Jeżeli nie są one wymagane do nauki, to szkoła nie ma wymogu zapewnienia im zasilania. Przynosisz swoje graty - twoja sprawa co z nimi zrobisz.
Kpisz sobie czy na serio tak piszesz? Oprócz faktu że to na 90% fejk, to niby jak sobie wyobrażasz 500 uczniów*kilka godzin. Gdzie ty w szkole widziałeś tyle gniazdek. W salach jest najwyżej 4-8. Na korytarzach podobnie. Nawet jakby były używane non-stop nie wygenerują dużych kosztów od paru ładowarek.
nie wiem czy to chodzi o kradzież, czy to jest tylko pretekst.
Odpowiedzskoro w szkole nie wolno oficjalnie używać telefonów to powinna bateria wytrzymać przez parę godzin
po drugie podłączone 4-5 komórek do gniazdka które leżą na czyjejś ławce co chwilę wibrujac lub nawet dzwoniąc przeszkadza i rozprasza.
no i sytuacje gdzie są np 2 gniazdka w klasie pod które podłączony jest inny sprzęt i jest on wyłączany, żeby podłączyć komórkę. biega się, szuka dlaczego cześć sieci nie działa a tam przełącznik wyłączony spod napięcia.
czy tak trudno jest podłączyć telefon do ładowarki wieczorem, żeby rano był w pełni gotowy?
@franciszekkimono Widziałeś komórkę, która CO CHWILĘ wibruje? Poza tym ten świstek nie dotyczy tylko komórek. Co, jeśli uczeń przygotuje prezentacje na zajęcia (bo fajnie jak można dać szóstkę uczniowi i całą lekcję siedzieć w tylnej ławce, a inni uczniowie też się cieszą, bo kolega się bardziej stara i lekcja nie jest nudna jak flaki z olejem)? No jak zapomni podłączyć lapka i projektora w domu to lipa. Do szkolnej sieci "nie wolno", a pokaż mi polską szkołę (podstawową, lub średnią, na uczelniach to norma), gdzie w każdej sali jest komp i projektor. U nas niby był jeden projektor, ale komp to już tylko w informatycznej, w sekretariacie i gabinecie dyra. Poza tym skoro uczeń robi coś dla dobra szkoły, to czemu ma płacić za tak cenny ponoć prąd?
To bardzo ciekawe, że podają bardzo wiele paragrafów. Tym bardziej, że jak mnie przyłapał wykładowca na podładowywaniu się z gniazdka na uczelni zdziwił się co się kryję, skoro prąd na uczelni jest wspólny i studenci mogą z nim robić co chcą. Jakby uczeń miał dobrego prawnika zrobi z tej szkoły bigos wegański. Nie wiem kto im te przepisy podsunął, ale to bzdura. Uczeń/student są formalnie pracownikami szkoły/uczelni i mogą korzystać z wszelkich udogodnień przynależnych ich stanowisku.
Odpowiedz"Uczeń/student są formalnie pracownikami szkoły/uczelni i mogą korzystać z wszelkich udogodnień przynależnych ich stanowisku" lolwut. Może więcej nie podładowuj SIĘ z gniazdka, bo widać, że na mózg to szkodzi.
to kawki tez sobie nie zrobia
Odpowiedz