@Gambini byłam. I obiektywnie mówiąc - jest mocno przereklamowane. Na południu Francji jest sporo przyjemniejszych miasteczek. Saint-Tropez jest swoistą ikoną luksusu, jasne, więcej drogich jachtów w jednym miejscu próżno szukać, ale jest małe, ciasne, niewiarygodnie tłoczne, każdym krokiem ocierasz się przynajmniej o pięć osób, jest głośno i wcale nie najpiękniej. Trochę jak wielki supermarket podczas kosmicznej promocji. Jeśli mówić o miejscu na wypoczynek, to są znacznie lepsze.
@Gambini tak się składa, że wychowywałam się i spędziłam całe życie w mieście, mniejszym lub większym. Wieś pierwszy raz tak z bliska, żeby tam spędzić choć parę dni, widziałam może dwa, trzy lata temu? Po prostu legendy, jakie narosły wokół Saint-Tropez sprawiają, że jest tam więcej ludzi, niż da się to komfortowo znieść. I te korki na dwie godziny do i z miasta... Właściciele tych drogich jachtów to osobna historia. Ale Saint-Tropez to wyznacznik jakiegoś poziomu, więc wszyscy tam lgną. Jedni, bo nie wypada tam nie być, inni bo chcą chociaż odetchnąć tym luksusem. Jeśli szukasz fajnych miejsc na południu Francji, to mogłabym polecić parę innych.
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 12 July 2016 2016 20:31
@Rhanai Czyli ten wypoczynek na wsi nie był tak beztroski jak dzieciństwo. Ja ma z kolei inne wspomnienia. Co rok bite 2 miesiące latałem po polach, rowach i drzewach. Nawet pomaganie przez kilka dni przy żniwach sprawiało ogromną przyjemność. Aż mi się miło zrobiło na samo wspomnienie. Jako dziecko nie jeździłem za granicę, bo wtedy luksus dla mnie, oznaczał coś zupełnie innego.
@Gambini dzieciństwo, które pamiętam, też nie miało wiele wspólnego z beztroską, ale to już inne wspomnienie. Także i zagranicę i wieś poznałam już jako dorosła, ukształtowana osoba. I takich wspomnień Ci zazdroszczę. Podczas tych paru dni, kiedy tam byłam, ojciec kumpla nas zaprzągł do roboty, a jak, sadziliśmy jakieś iglaki, przestawialiśmy jakieś kołki na polach, rada babska operowała ciągnikiem (co było ryzykowne z ich strony xD), rada chłopska zbierała więcej kołków, robota na dwa dni, co w skali tych paru brzmi jak całkiem sporo, do tego Pani Matka zatrudniała nas do robienia obiadu, bo nasiekać surówki dla takiego tłumu to kupa roboty, a i tak rzadko bawiłam się lepiej. Małym marzeniem jest kiedyś przejechać się kuligiem, w tym roku myśleliśmy, że się uda, ale śnieg dopisał znów kilka dni za późno.
@Rhanai No właśnie kulig, za traktorem, najlepiej na worku i to na samym końcu! Uwielbiałem jeszcze podchody i wcinanie wszystkich możliwych owoców i warzyw które wszędzie rosły. Zaraz ktoś zrobi z tego serię demotów "kto pamięta... daje mocne"
@Gambini Słyszałam legendy i zawsze chciałam, może się jeszcze trafi okazja. Tak, podchody, szczególnie nocne to była piękna zabawa, w nocy w lesie, świetne. Z resztą podchodów kojarzę ze dwa czy trzy warianty! Tak, dziadkowie mają działkę, jedno popołudnie człowiek pochłonie więcej malin niż jakichkolwiek innych owoców przez resztę roku ^^ Nieee, oby nie... Zwykle to są demoty najniższej kategorii xD
Na szczęście ja pochodzę z rodziny czysto szlacheckiej, nie mam żadnych krewnych na wsi i nie musiałem babrać się w krowim łajnie i słomie. To jest paskudne.
Jakbyś pochodził z rodziny czysto szlacheckiej, to wiedziałbyś, że szlachta miała majątki na wsi, a nawet jak nie było ich stać na letnie rezydencje, to odwiedzali bogatszych krewnych lub znajomych. Wiedziałbyś to też, gdybyś miał jakąkolwiek wiedzę o świecie, ale nie wymagajmy za wiele.
...a spało się na sianie...o północy do domu, do babci, AAAAAAAAA ROBAKI !!!!! i cały dom już na nogach bo bachorom na sianie coś łaziło po nagach hehehhhheeee
Byłam. Istotnie, nie zamieniłabym wakacji na wsi na Saint-Tropez.
Odpowiedz@Rhanai W Saint-Tropez też byłaś?
@Gambini byłam. I obiektywnie mówiąc - jest mocno przereklamowane. Na południu Francji jest sporo przyjemniejszych miasteczek. Saint-Tropez jest swoistą ikoną luksusu, jasne, więcej drogich jachtów w jednym miejscu próżno szukać, ale jest małe, ciasne, niewiarygodnie tłoczne, każdym krokiem ocierasz się przynajmniej o pięć osób, jest głośno i wcale nie najpiękniej. Trochę jak wielki supermarket podczas kosmicznej promocji. Jeśli mówić o miejscu na wypoczynek, to są znacznie lepsze.
@Rhanai Gdybyś właśnie tam spędzała dzieciństwo, mogłoby to kojarzyć się równie dobrze jak nie lepiej niż wieś.
@Gambini tak się składa, że wychowywałam się i spędziłam całe życie w mieście, mniejszym lub większym. Wieś pierwszy raz tak z bliska, żeby tam spędzić choć parę dni, widziałam może dwa, trzy lata temu? Po prostu legendy, jakie narosły wokół Saint-Tropez sprawiają, że jest tam więcej ludzi, niż da się to komfortowo znieść. I te korki na dwie godziny do i z miasta... Właściciele tych drogich jachtów to osobna historia. Ale Saint-Tropez to wyznacznik jakiegoś poziomu, więc wszyscy tam lgną. Jedni, bo nie wypada tam nie być, inni bo chcą chociaż odetchnąć tym luksusem. Jeśli szukasz fajnych miejsc na południu Francji, to mogłabym polecić parę innych.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 12 July 2016 2016 20:31
@Rhanai Czyli ten wypoczynek na wsi nie był tak beztroski jak dzieciństwo. Ja ma z kolei inne wspomnienia. Co rok bite 2 miesiące latałem po polach, rowach i drzewach. Nawet pomaganie przez kilka dni przy żniwach sprawiało ogromną przyjemność. Aż mi się miło zrobiło na samo wspomnienie. Jako dziecko nie jeździłem za granicę, bo wtedy luksus dla mnie, oznaczał coś zupełnie innego.
@Gambini dzieciństwo, które pamiętam, też nie miało wiele wspólnego z beztroską, ale to już inne wspomnienie. Także i zagranicę i wieś poznałam już jako dorosła, ukształtowana osoba. I takich wspomnień Ci zazdroszczę. Podczas tych paru dni, kiedy tam byłam, ojciec kumpla nas zaprzągł do roboty, a jak, sadziliśmy jakieś iglaki, przestawialiśmy jakieś kołki na polach, rada babska operowała ciągnikiem (co było ryzykowne z ich strony xD), rada chłopska zbierała więcej kołków, robota na dwa dni, co w skali tych paru brzmi jak całkiem sporo, do tego Pani Matka zatrudniała nas do robienia obiadu, bo nasiekać surówki dla takiego tłumu to kupa roboty, a i tak rzadko bawiłam się lepiej. Małym marzeniem jest kiedyś przejechać się kuligiem, w tym roku myśleliśmy, że się uda, ale śnieg dopisał znów kilka dni za późno.
@Rhanai No właśnie kulig, za traktorem, najlepiej na worku i to na samym końcu! Uwielbiałem jeszcze podchody i wcinanie wszystkich możliwych owoców i warzyw które wszędzie rosły. Zaraz ktoś zrobi z tego serię demotów "kto pamięta... daje mocne"
@Gambini Słyszałam legendy i zawsze chciałam, może się jeszcze trafi okazja. Tak, podchody, szczególnie nocne to była piękna zabawa, w nocy w lesie, świetne. Z resztą podchodów kojarzę ze dwa czy trzy warianty! Tak, dziadkowie mają działkę, jedno popołudnie człowiek pochłonie więcej malin niż jakichkolwiek innych owoców przez resztę roku ^^ Nieee, oby nie... Zwykle to są demoty najniższej kategorii xD
Cieżko powiedzieć bo nigdy nie spędzałem wakacji na wsi. Wydaje mi się, że jednak wybrałbym Saint-Tropez.
OdpowiedzNa szczęście ja pochodzę z rodziny czysto szlacheckiej, nie mam żadnych krewnych na wsi i nie musiałem babrać się w krowim łajnie i słomie. To jest paskudne.
OdpowiedzJakbyś pochodził z rodziny czysto szlacheckiej, to wiedziałbyś, że szlachta miała majątki na wsi, a nawet jak nie było ich stać na letnie rezydencje, to odwiedzali bogatszych krewnych lub znajomych. Wiedziałbyś to też, gdybyś miał jakąkolwiek wiedzę o świecie, ale nie wymagajmy za wiele.
Wiesz, dla niektórych dzieci wieś to dom, także wakacje na wsi to dla nich nic specjalnego.
OdpowiedzDo 7 roku życia mieszkałam na wsi. Dzieciństwo rodem z Bullerbyn. Chciałbym mieszkać na wsi i być rolnikiem. Ach....
@Tuon "-Dzisiaj znowu śpisz w stodole, nawet nie wiesz ile dzieci o tym marzy!".
kiedyś, a dziś?? :)
OdpowiedzMam tak nadal.
Odpowiedz...a spało się na sianie...o północy do domu, do babci, AAAAAAAAA ROBAKI !!!!! i cały dom już na nogach bo bachorom na sianie coś łaziło po nagach hehehhhheeee
Odpowiedz