Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
172 178
-

Zobacz także:


MrVirago
0 / 0

Co w związku z tą ich przerwą? Bo trochę nie rozumiem?

Odpowiedz
~domal2
+2 / 2

@MrVirago to ciag dalszy onanizmu nad darmozjadami w Polsce zenki marza o tym zeby byc jak goscie w USA ale tutaj tylko koty smietniki i usuwanie wody z piwnic hehehehe

~vitoman
+2 / 2

I jak zwykle zdjęcie gdzieś z zagranicy. Zastanawiające :) A o naszych "bohaterach" prawda jest taka, że to takie same mendy (jak nie większe!) jak policja! Krótki przykład - pamiętacie ostatnie wichury i śmierć dwóch dziewczynek na obozie w Suszku? Wszyscy szukają winnych wszędzie, tylko nie w straży pożarnej. A jak zagłębić się w temat, to pozwolenie na obóz w tak odciętym od świata miejscu wydała właśnie straż pożarna (każdy organizator obozów musi ubiegać o taką zgodę) - mimo że posiadała informacje o nadciągającym kataklizmie. A druga sprawa: jak to jest, że okoliczni cywile po wichurze dotarli do obozu w 30 minut, a zawodowym strażakom ta trasa zabrała 7 godzin?! Otóż prosta sprawa: bo to je...ne lenie! Kilka zastępów stało jeden za drugim i patrzyło, jak jeden zastęp tnie drzewa na zawalonej drodze. Dlaczego nie wysłano przynajmniej 2 rot z torbami medycznymi pieszo, żeby opatrzyły rannych? Wiadomo - bo nikomu nie chciało się iść z buta pomagać dzieciom - lepiej przesiedzieć wygodnie czas w wozie i dowieść pupę wygodnie na miejsce!
I dlaczego o tym się w mediach nie mówi? Zwłaszcza że co chwilę zdarzają się takie kwiatki! Jak policja czy pogotowie coś zepsuje, to zaraz afera w necie. Jak strażacy totalnie nawalą, to ich po główkach głaskają i szukają winnych wszędzie, tylko nie w straży!

Odpowiedz
~moona87
+3 / 3

@vitoman nie dość, że nieroby, to jeszcze złodzieje. Autentyczny przypadek mojej przyjaciółki sprzed dwóch lat: wybuchł pożar w jednym z pokojów w jej mieszkaniu. Nic wielkiego, spalona firanka, nadpalone i okopcone meble. W nadpalonej komodzie koleżanka trzymała szkatułkę z biżuterią i pieniędzmi na czarną godzinę (takie 1000zł na nagły wydatek, żeby po bankomatach nie jeździć). Wpadła straż, ugasiła ogień, zanim koleżanka zdążyła wrócić do mieszkania dostała do podpisania kwit, że przejmuje miejsce od strażaków i nie ma uwag. Oczywiście nawet nie pomyślała i podpisała. Strażacy pojechali, ta wraca do mieszkania, przegląda uszkodzenia i zagląda do nadpalonej komody, w której widzi nienaruszoną (nawet nie okopconą!) pustą szkatułkę. 1000 zł i złota biżuteria wyparowały. Poleciała do najbliższej jednostki ratowniczo gaśniczej z awanturą, to dostała opiernicz od jakiegoś oficera, że jak może oskarżać jego ludzi o kradzież, i że jak podpisała papier to ma problem, a pieniądze i biżuteria najwidoczniej spłonęły w pożarze. I z tego co się orientowałyśmy później w temacie z przyjaciółką, to nie jest odosobniony przypadek, bo wielu ludzi skarży się na to, że podczas pożarów w podejrzany sposób spaleniu ulegały różne wartościowe przedmioty...