Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
987 1013
-

Zobacz także:


P pochichrana
+48 / 50

Obys cudze dzieci uczył, i obyś zarzadzał kolegami :)

Jeszcze za moich czasów, jak nauczyciel poskarzyl sie na dziecko, to to miało bure w domu z pasem na dupie włącznie. Dzis to nauczyciel dostaje bure, bo jak on smial skrytykowac brajanka.. .on taki wrazliwy.

Za lenistwo dziecka wini sie nauczyciela. A nie oszukujmy sie.. nie da sie tak prowadzic lekcji, aby dotrzec do kazdego dziecka. Wybiera sie jedna metode i tyle. Jelsi dziecko nie daje rady, to obowiazkiem rodzica jest mu pomoc pokonac trudnosci. Czy to za pomoca korepetycje czy samemu. W oncu kazdy przez to przechodził i te wiedze, ktorej uczą się w szkole jego dzieci.

Mam znajomą, która w szkole miała problemy z angielskiego. W zasadzie to nie umiała nic. Ale wina była zawsze nauczyciela. Głupa Pani X... Potem Idiota PanY w kolejnej szkole.. I tak cały czas. A nauczycielka była naprawde spoko.

Odpowiedz
~dadadadas
+3 / 7

@HenryKipper Miałam fajną nauczycielkę z matmy w podstawówce, uczyła robić zadania na różne sposoby. W gimnazjum babajagę, która umiała na prawdę nauczyć, ale wystarczyło chodzić na zajęcia (czego niektórym się robić oczywiście nie chciało). W liceum "matematyczkę", którą poprawiali uczniowie, a która wymagała robienia wszystkiego w jeden, dosłownie jeden sposób. Przez tę ostatnią nie zdawałam matmy na maturze, choć miałam taki zamiar. Na korki nie było mnie stać, a byłabym w stanie znosić ww. babajagę. To nie jest zawsze tak, że tylko jakiś procent nauczycieli potrafi przekazać wiedzę. Niektórzy zwyczajnie jej nie mają i mimo protestów uczniów i rodziców (a czasem i innych nauczycieli) takie osoby na swoich stanowiskach zostają, bo mają plecy. Chociażby męża prowadzącego jedyną firmę dostarczającą telewizję i Internet w mieście... Dodatkowo powiem, że ich córka miała w szkole same 5 i 6, a zapowiadanego rozdania świadectw maturalnych nie zrobiono. Nie dostała się na żadne studia dzienne, a ze źródeł powiązanych z tą osobą wiem, że maturę ledwo zdała. Ktoś by się zapytał "ale co córka matematyczki ma tu do rzeczy?" Hm... Oceny w szkole miała po znajomości. Nie odrabiała prac domowych w domu, a spisywała odpowiedzi kolegów i koleżanek w trakcie wygłaszania ich referatów (tamci dostawali 2-3, a ona 5-6). Ona może i była biedna, bo niczego się nie nauczyła, ale cała reszta została zniechęcona do nauki przez takie traktowanie. Dodajmy do tego, że w szkole uczyli się również: córka dyrektora, syn dyrektorki, dzieci nauczycieli i najwięksi "darczyńcy" szkoły. Nikt oprócz nich na piątki nie zasługiwał. Cała ta szkoła, z tego co słyszę, to nadal jedna wielka porażka. Ale jedyne liceum w mieście, co zrobić...

maggdalena18
+3 / 5

@HenryKipper Dotrzeć może tak, ale... niekoniecznie. Czasami niektórzy są po prostu debilami i nie można kosztem docierania do nich zaniedbywać reszty. W gimnazjum byłam w mniejszości, która lubiła angielski i szybko się go uczyła. Przez większość debili byliśmy w tyle, bo nauczycielka na początku roku musiała przypominać cały materiał z poprzedniego roku, a w nowym semestrze dopiero wchodziła z nowościami. W liceum musiałam iśc na korki, bo chciałam zdać maturę z angielskiego, a nie umiałam robić zadań na lekcjach, bo z kolei nowy nauczyciel nie miał zamiaru powtarzać materiału z gimnazjum. Dość powiedzieć, że w tej samej klasie miałam uczniów, którzy uczyli się angielskiego od 10 lat i to oni nadawali tempo, a my, którzy uczyliśmy się krócej, musieliśmy sobie radzi. Ja sobie poradziłam, maturę zdałam.

~LeB3au
+4 / 4

@pochichrana To jak to jest, że ta sama klasa, tej samej liczności paru nauczycieli chwaliła pod niebiosa (i to nie dlatego, że byli "lajtowi", bo nie byli), a innych oceniała bardzo źle? Ludzie ci sami, liczebność, a więc możliwość trafienia do nich taka sama. Co, powiesz, że dzieciak, który ma średnią prawie 6,0 z reszty przedmiotów na jednym jest leniwy? I zupełnym przypadkiem wszyscy inni w klasie też? A moze po prostu to jedyny wymagający nauczyciel? tylko dlaczego ta sama klasa ma same piątki u innych nauczycieli uznawanych za paradoksalnie bardziej wymagających? I dlaczego inne klasy ten maja problem z tym samym nauczycielem? Płeć jak większość w szkole, rasa ta sama, wyznanie to samo..Zmowa? Ponad setka osób z których część się jawnie nie cierpi się dogadała?.

K Keyle
+5 / 5

Nauczyciel jest bardzo ważny. Przykladowo, w klasach 4-6 miałam matematyczkę, której nijak nie rozumiałam i miałam ledwo trójki, co i tak było wielkim osiągnięciem u tej nauczycielki. Uczniów z piątkami można na plecach jednej ręki policzyć... W gimnazjum nas podzielili na dwie klasy a i b (chodziłam do zespołu szkół). Mojej klasie zamieniono matematyczkę, a równoległej nie, bo była również ich wychowawczynią. Różnica była diametralna! Nagle zrozumiałam matematykę, reszta klasy również sobie radziła. Wiadomo, były osoby, które nadal nic a nic nie wiedziały, albo nic im się nie chciało, ale średnią ocen z matematyki mieliśmy większą niż klasa z dawną matematyczką. Pewnego razu mieli zastępstwo z naszą nauczycielką i ogromnie nam zazdrościli.

~asdfasdfasd
+2 / 2

@pochichrana Jedni nauczyciele są szanowani i uczniowie się takiego boją i się uczą bo wiedzą że nie ma żartów a są tacy których uczniowie nie szanują. Są też tacy nauczyciele którzy potrafią lepiej prowadzić zajęcia a są tacy którzy prowadz słabo. Są lepsi nauczyciele i gorsi. Nauczyciele są jak i wszyscy inni ludzie a zatem także wśród nich znajdują się idioci. Nie wiem dlaczego ale panuje jakieś dziwne założenie że nauczyciel nie może być idiotą. Na dodatek myślę że tych idiotów nauczycieli jest sporo bo kto mądry chce uczyć w szkole?

H HenryKipper
+1 / 1

@dadas, no ale ja o tym pisze. ze nie mozna generalizowac, ze wtedy uczniowie byli tacy a dzisiaj sa inni, a nauczyciele to tacy itd. nawet jesli przyjac, ze kiedys dzieci byly inne, to nauczyciele tez byli inni. nigdy nie bylo tak, ze dzieci byly aniolkaami I nie broily. tyle, ze inaczej., wiec I nauczyciele mieli inne podejscie I z innymi problemami sie borykali. I dawniej tez byli tacy, ktorzy potrafili poradzic sobie z uczniami I tacy, ktorzy tego nie potrafili. stad pisze, ze takie żale pani nauczycieleki, ktora pozwala uczniom na robienie takiego "burdelu" w klasie to wina tej apni a nie uczniow I rodzicow. zeby bylo jasne, nie zdejmuje tez calkowicie winy z uczniow, rodzicow I dyrekcji, bo w koncu dpo szkoly udczniowie przychodza czegos nauczeni w domu badz nie nauczenie. Ale w szkole z nauczycielami spedzakja calkiem swpora czesc dnia. Prawda tez jest taka, ze bardzo czesto nauczycielami zostaja osoby, ktore nie mialy pomyslu na siebie, chcialy zrobic jakies sstudia, "ZROBIC" a nie studiowac, zostaja takie osoby nauczycielami a potem jest placz I lament, ze sobie nie radza.

F fu3i
+35 / 35

Jestem pilotem wycieczek i jezdze na kolonie, zielone szkoły z każdym przedziałem wiekowym. Dzieci to dzisiaj masakra. Nic ich nie interesuje. Ja już nawet przestałem się przygotowywać do jakiejkowiek wycieczki i wszystko czytam z wikipedii. Po co ja mam siedzieć w domu, zakuwać przed każdym nowym kierunkiem, jak jedyne co bedzie ich interesowało to McDonalds, galeria czy czas wolny. Nic nie chcą jeść, schabowy zły, drobiowy zły, ziemniaki złe, ale hamburger albo kebab jest super, a starsi to jadą na hotdogach i redbullu z Orlenu. A panie? Pożal się Boże. Żadna nie pomoże, bo za jakiekolwiek skarcenie czy zwrócenie uwagi dzieciak dzwoni do rodzica albo dyrektora i nauczyciel ma przechlapane. Jedyne co można to się uśmiechać. Ile to już razy 12 latek mi powiedział, że mi wpier.... jak mnie spotka za to, że poprosiłem by nie rozmawiali jak opowiadam. Wstyd wszędzie - kościół, katedra, muzeum. Po co im to pokazywać? Po co ci rodzice wydają na to kasę? Chyba tylko, żeby się ich pozbyć chociaż na te 3 dni.

Odpowiedz
A Aqq300
+2 / 6

I dlatego 5 lat temu po 12 latach w gimnazjum rzuciłem nauczanie dzieci cudzych. Roszczeniowość rodziców i dzieci oraz niemoc(prawdziwa lub wygodna) dyrekcji połączona z wszechobecną klerykalizacją każdego działania szkoły była dołująca.

K Keyle
+5 / 5

U mnie w podstawówce i gimnazjum nauczyciele kompletnie nie zwracali uwagi na uczniów, którzy znęcali się nad innymi. Nawet nie wpisywali uwag, jeden z nauczycieli wyjaśnił mi, że tego nie robią, bo uczeń i tak nie zmieni postępowania, więc szkoda zachodu. A na lekcji, na której zaznajamiano nas ze statutem szkoły zapytałam, dlaczego nigdy nie wyrzucono jeszcze kilku uczniów, którzy ewidentnie na to zasługują. Pani powiedziała, że to za dużo roboty, zajęcie dla nich i zmartwienie dla rodzica. Lepiej takiemu wpisywać dwóje i niech wyjdzie ze szkoły.

DonAlbertino
+4 / 4

@fu3i "schabowy zły, drobiowy zły, ziemniaki złe" to nie wina tego że fastfoody są tak dobre, tylko tego że dzieciaki chcą spróbować czegoś innego. Prawda jest taka że w wielu polskich domach ziemniaki są 25 razy w miesiącu, i gdy takie dziecko ma okazję zjeść coś innego to chce z tego skorzystać. Sam nie jestem zwolennikiem śmieciowego jedzenia (może poza pizzą) ale gdybym miał na co dzień żywić się schabowymi, mielonymi i ziemniakami to skakałbym z radości na widok KFC. Co do reszty się nawet nie wypowiadam, bo z młodzieżą młodszą niż technikum/liceum nawet nie mam za bardzo kontaktu.

~asdfasdfasd
+3 / 3

@fu3i No tak mają na wycieczce jeść schabowego i ziemniaki. Po to się jedzie na wycieczke aby się rozerwać, mieć jakąś p rzyjemność, robić coś innego. Co to w ogóle za wycieczka bez fast fooda? W barze mlecznym jeść? To dobre dla pielgrzymów. No a zwiedznie kościołó, katedr i muezów to już totalne przegięcie. Ci nauczyciele to naprawdę idioci skoro myślą że uczniów interesuje muzeum. Może muzeum seksu, albo używek... inne napewno nie. Tylu dziwaków ilu jest wśród nauczycieli to naprawdę nigdzie indziej nie ma.

P polokratos
+11 / 17

Uczeń zawsze będzie sprawdzał granice, na ile może sobie pozwolić na danym przedmiocie. Niestety te granice w obecnym szkolnictwie prawie nie istnieją. Nauczyciel nie może zrobić nic, jeżeli uczniowi się nie zechce, a uczniowie o tym wiedzą i korzystają. Piszę z perspektywy ucznia - samemu na niektórych lekcjach nie pamiętam, kiedy byłem skupiony na temacie - bo lekcja wyglądała: czytać ten i ten temat, potem robić ćwiczenia dla tego i tego tematu. Pojawia się sprzężenie zwrotne - uczniom się nie chce, więc z czasem nauczycielom przestaje się chcieć, co powoduje, że uczniowie olewają przedmiot jeszcze bardziej. Taki schemat potwierdzają moje obserwacje (ale to tylko moje obserwacje, jak ktoś się nie zgadza, proszę pisać) - Najbardziej angażujący nauczyciele mają krótki staż - z czasem, gdy uczą już kolejne lata, przestają się aż tak starać. Ale czy można ich za to winić, jak co nauczyciel by nie zrobił, pół klasy i tak na lekcji będzie tylko teoretycznie.

Odpowiedz
M michalSFS
+12 / 12

@polokratos
Miałem tak samo - uczyłem dwa lata. Jestem fachowcem w swojej dziedzinie, zostałem poproszony, aby zająć się młodzieżą w prywatnym technikum. Zostałem więc nauczycielem. Generalnie z uczniami miałem dobry kontakt, wiedzieli na ile mogą sobie pozwolić. Inna sprawa, że miałem podnieść poziom szkolenia a już odgórnie od dyrekcji - nie wolno było go podnosić. Bo szkoła zbierała uczniów na zasadzie - idziemy tutaj, bo jest łatwo i nic nie wymagają. Dyrekcji się nie chciało, większości uczniów też, sam zasuwałem z różnymi "projektami" przez pierwszy rok. W drugim już wiedziałem, że to mój ostatni sezon w szkolnictwie. Czarę goryczy przypieczętował dyrektor, który przy całej klasie zarządził, że uczeń X ma zdać (miał może 80% nieobecności na moich zajęciach i same 111) Jak go nie puszczę, to i tak na poprawce mnie przegłosują z drugą osobą z komisji...Odpowiedziałem, że po co w ogóle mam się fatygować z uczeniem, niech dyrektor już na początku roku da mi kartkę z ocenami - kto co ma dostać... I skończyła się przygoda:)

4mach
+14 / 16

zamieniłbyś się z nią?

~asdfasdfasd
-2 / 2

@4mach A byłaby nauczycielem jakby nadawała się do korpo?

RomekC
+1 / 1

@asdfasdfasd Odpowiadasz pytaniem na pytanie.

~rocznik89
+10 / 18

jprd jaka patola rosnie i rodzice i dzieciaki ;x jestem 89 rok i pamietam jak zrobilem "akcje" w szkole dostalem uwage a do domu sie nie wracało bo po co :D i tak bedzie na dupsko i tak gdzie te czasy gdzie za glupia pyskówke do ciotki nauczyciela czy obcej osoby dostałes w pysk a ojciec ci poprawil bo nie zachowales honoru rodziny nosz

Odpowiedz
D Dakoj
+7 / 9

Klasyczne "Kuuuuuuuuuurrłaa, kiedyś to byłoo", Nie rozumiem dlaczego obwiniasz dzieci o tą patole. To przecież tylko i wyłączna wina opiekunów. Kiedyś dzieci były dokładnie takie same jak są teraz, dzisiejsze dzieci niczym się nie różnią, gdybyście wy mieli w swoich czasach komputer, też zdarzałyby się przypadki uzależnienia, jakbyście mogli sobie na wszystko pozwalać, robilibyście dokładnie to samo co my. Gdyby pokolenie które nas wychowywało, nie stwierdziło by "bezstresowe wychowanie to zajebisty pomysł, dzieci nie wolno uczyć dyscypliny", to bylibyśmy zdyscyplinowani. To pokolenie wychowujące nas nam na wszystko pozwala. To to samo pokolenie lata do nauczycieli krzycząc "mój brajanek nic nie zrobił!". Gdyby nie takie ch*jowe wychowanie, nasze zachowanie byłoby identyczne jak wasze w waszym wieku.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 April 2018 2018 18:48

P pipibipi
+1 / 5

@Dakoj Ile masz lat?Ja dostawałem ostre baty, nie pochwalam tego.Próbowano mnie zdyscyplinować na wszelkie sposoby, ja i tak musiałem postawić na swoim.Moje pokolenie było naprawdę trudne, teraz jest to samo, tylko zamiast bandytów rosną banany.Najłatwiej obwiniać opiekunów, a od siebie nie dać nic.Potrzebna jest totalna reforma edukacji, bo przez głąbów którym się nic nie chce, ambitni ludzie tracą.A jak kogoś opiekun nie wychowa, to go obcy ludzie wychowają w dorosłym życiu, albo kryminał.Ale ja wiem że jak się jest młodym to się o tym w ogóle nie myśli.Teraz młodzi ludzie są po prostu dziecinni, powinno przestać się ich traktować jak dzieci, a zacząć poważnie, ale problem tkwi w oświacie i zarządzie szkół, bo oni tego nie chcą, bo teraz w modzie kolorowa rewolucja.

G Geoffrey
+16 / 16

Robi się nam w społeczeństwie nowy podział : na tych, którzy cokolwiek wiedzą i robią, oraz na tych, którym się nic nie chce, o wszystko winią innych i mają tylko roszczenia. I to widać już w szkole, właśnie wśród dzieci. Jeśli dziecko nie nauczy się pracy w domu ani w szkole, to albo nauczy go życie, albo już taki pozostanie na zawsze i będzie żył z zasiłku. I to jest najbardziej prawdopodobna kariera, którą "madki" szykują swoim Brajankom.

Odpowiedz
Lulus
+5 / 5

@lasek0110 - ano :) demokracja "zakłada", że wszyscy obywatele są tak samo światowi, wykształceni i odpowiedzialni :-)
ale jaki jest lepszy?
Czasem zastanawiam się jakby dziś świat wyglądał, gdyby powrócił feudalizm, bo pomimo "stałości klas" awans społeczny wśród ludzi istniał, ludzie znali swoje miejsce i rolę w społeczeństwie, a Ci co mieli rządzić byli tego uczeni od najmłodszych lat. To oczywiście luźna dygresja, ale jak popatrzyłem na inne ustroje, wraz z wadami i zaletami, to ten pomimo że stary, to sprawia wrażenie najbardziej optymalnego

D dwaemu
+2 / 2

@Lulus - jak zastanawiasz się, jakby wyglądał feudalizm to polecam się uważnie rozejrzeć dookoła... Jest bowiem wyraźna klasa nadludzi - wpływowych bogaczy - których to dzieci są od najmłodszych lat uczeni do tego aby rządzić (oczywiście nie wprost bo fikcja tzw władzy ludu jest podstawą trwania aktualnego neofeudalizmu). Reszta to plebs, dla niego odbywają się igrzyska - pardon: tzw. wybory... i ty do tego plebsu też należysz. Ty i ja. A teraz śmiało: próbuj awansować, droga wolna :)

G Geoffrey
+1 / 1

@lasek0110 W większości masz rację, z "dołów" intelektualno-społecznych bardzo trudno się wyrwać, ale jednak niektórym to się udaje. Znam parę takich osób. A co do imbecyli, to nie przejmowałbym się nimi tak bardzo, bo mimo całego socjalu i dość bezstresowej egzystencji, jednak nie zamieniłbym się z nimi. I przypuszczam, że Ty chyba też :) Taki mamy świat, że selekcja naturalna prawie w ogóle nie działa, ale wcale nie jest fajnie być na dole. Nie tylko żadnych szans i perspektyw, ale jeszcze nie wiesz dlaczego, bo nic z tego świata nie ogarniasz :)

G Geoffrey
+1 / 1

@dwaemu A Ty przesadzasz w drugą stronę :) Tak już świat jest zbudowany, że jedni są na górze, a drudzy na dole. Pierwszą przyczyną jest to, że jedni CHCĄ być na górze, a inni nie. I jak by się system nie nazywał - demokracją, czy nawet komunizmem - to nigdzie nie ma tak, żeby wszyscy byli równi. Bo po prostu nie są. Ale feudalizmem bym tego nie nazywał. Choćby dlatego, że w feudaliźmie było doskonale wiadomo, kto za co odpowiada.

M michalSFS
+6 / 10

@elefun
Dyżury, wycieczki, masa kartkówek i sprawdzianów (regulowane prawnie), wywiadówki (marginalnie - bo nie ma ich dużo). Sumarycznie wychodzi dużo więcej godzin niż na papierze. Masa papierologii (tego najbardziej nie lubiłem - pod tym względem nauczyciel niemal nie różni się od innych urzędników). Jak nie upilnujesz dzieciaka i coś mu się stanie - kryminał. Bardzo duża odpowiedzialność. Jak dziecko nie chce się uczyć - twoja wina, bo nauczyciel nie może skłonić go do nauki. Jak źle się zachowuje - rodzic twierdzi, że szkoła jest od wychowywania. W dodatku okienka w planie zajęć (wykorzystywałem je na sprawdzanie, ale i tak robotę brałem do domu). Pensja u mnie wychodziła 19zł/godzinę - dla niektórych może to dużo, w obecnej pracy mam co najmniej dwukrotnie więcej. Przy moich godzinach wychodziło mi jakieś 1600-1800zł na rękę miesięcznie. Niezbyt dużo dla osoby, która ma ogromną wiedzę, uczy cztery klasy pięciu przedmiotów zawodowych. Dodam, że gdy zrezygnowałem z pracy, trafiła mi się oferta prowadzenia szkoleń z EU. Dostałem kilka miejscowości (jakieś 4-5 dni) w tym czasie zarobiłem dwumiesięczną pensję w szkole. Niestety ciężko znaleźć takie zlecenia pracy stałej.


Satysfakcja z pracy - prawie żadna. W cieple - chyba nie w mojej byłej szkole. Tam uczniowie w kurkach siedzieli, bo dyrektor oszczędzał na ogrzewaniu. Średnio dwa razy w zimie chorowałem.


Każda praca ma wady i zalety, bycie nauczycielem to trudny zawód pomimo weekendów i wakacji (aha - wakacji nie miałem płatnych, umowy były od września do końca czerwca - co rok odnawiane)

U UlaL
-1 / 3

@michalSFS Dałeś się zrobić w bambuko. Należało Ci się wynagrodzenie za urlop, proporcjonalnie do przepracowanego czasu.

~egsfhjkljkj
+11 / 11

@Pokewizard Przyganiał kocioł garnkowi. Zdanie zacząłeś mała literą, brak "ę" w wyrazie "myśle", brak przecinka po "szkoły", brak kropki na końcu zdania. Cztery błędy w tak krótkim i prostym zdaniu... Siadaj, dwa.

Q qqlka01
+8 / 10

Praca z dziećmi to najlepsza część tego zawodu. Najgorsze są trzy inne:
1) nienormowany czas pracy - niby spoko, niby wakacje, niby praca poniżej 8h dziennie, ale tak nie jest. Nauczyciel poświęca mnóstwo czasu w domu na przygotowanie się do zajęć (tak, nie ma wszystkiego w głowie i nie leci codziennie z pamięci, MUSI się przygotować!), sprawdzenie kartkówek itd. itp. Poza tym są idiotyczne szkolenia, które istnieją tylko po to, żeby nabijać kasę szkoleniowcom, bo 99% rzeczy o których się tam szkoli było na studiach. Trzeba poświęcać często soboty, nieraz dwa razy w miesiącu, nie mówiąc już o dniach powszednich. Często na swój koszt. Do tego dochodzi pierdyliard programów dodatkowych typu "Bezpieczna szkoła", "Tęczowe przedszkole" itd, które nic nie wnoszą, a którymi obarczani są przeważnie nauczyciele akurat robiący awans zawodowy. Oczywiście w tych programach chodzi tylko i wyłącznie o "nadprogramowe wykazanie się" i pokazanie jaką to zajebistą placówką jesteśmy, a tak naprawdę to jest wyścig szczurów między dyrektorami, bo rodzice mają te programy głęboko w d*pie.
Oczywiście każda rzecz jaką nauczyciel robi, musi być opisana, udokumentowana i zaraportowana. I tu dochodzimy do punktu 2.
2) Nadmierna biurokratyzacja. Nauczyciele spędzają może 40% z dziećmi. Reszta pracy to praca na dokumentach, raportach, sprawozdaniach, ocenach opisowych, pomijając rzeczy o których pisałem powyżej. Spokojnie dałoby się połowę tych papierów wywalić. Ale oświatą kierują urzędnicy a nie praktycy, więc to się nigdy nie zmieni a będzie jeszcze gorzej. Taka sama sytuacja jest w praktycznie wszystkich jednostkach budżetowych. Zapytajcie pielęgniarkę, lekarza, policjanta, strażaka. Po prostu ilość papierów do przerobienia jest nienormalna. Nie ma czasu na normalną pracę. Dlatego papiery zabiera się do domu. Bo przecież czas pracy nauczyciela jest nienormowany. Te godziny, które wynikają z ustawy to fikcja, każdy nauczyciel potwierdzi, że jego czas pracy wynosi grubo ponad 40h/tydzień, a to co się dzieje przy tzw. "tablicy", to tylko wierzchołek góry lodowej, który widzi standardowy Kowalski, a potem pie*doli w internetach ile to nauczyciele mają wolnego.
3) Roszczeniowi rodzice, którzy wychowanie swoich dzieci przerzucają na placówkę edukacyjną. To się zaczyna już w przedszkolu. Są oczywiście ci normalni, ale są niestety w mniejszości. Ten zawód nie ma wśród rodziców szacunku. Nie ma autorytetu. I płaca to śmiech na sali. Nie mówiąc o odpowiedzialności, bo jeśli tylko coś się stanie, to odpowiada nauczyciel, nieważne że dziecko jest niewychowane i robi coś, czego nie powinno.
Szkoła czy przedszkole nie jest po to, kochani rodzice, żeby wychowywać Wasze dzieci. Jest po to, żeby w tym pomóc, a nie po to, żeby Was zastąpić. Jeśli wymaga się od kogoś, trzeba też dać coś od siebie. Ale otworzyć mordę jest najłatwiej...
I to wszystko za grosze. Najwyżej uposażony nauczyciel zarabia ok 3300 brutto. To daje 3000 na rękę, za skończone studia i kilkanaście lat pracy. W biedronce czy lidlu zarabia się więcej. Wiem że to inny charakter pracy, ale taki pracownik przychodzi do domu i ma wszystko gdzieś i nie wymaga się od niego żadnych kwalifikacji. A pozostałe zarobki nauczycieli (na rękę) to: mianowany - 2555zł, kontraktowy - 2252zł, stażysta - 2189zł.
I na koniec. Obecnie obserwuję masowy odpływ dobrych nauczycieli z tego zawodu. Mają po prostu dość. W końcu zostaną tylko ci, którzy nie mają innego pomysłu na siebie i ci, którzy mają wszystko gdzieś. Biurokracja i debilne przepisy mają chyba na celu wyeliminowanie tych ambitniejszych jednostek, bo przecież głupimi ludźmi rządzi się łatwiej... I to nie jest kwestia tego czy tamtego rządu. To się dzieje już od wielu, wielu lat. 21 kwietnia ma odbyć się manifestacja pracowników oświaty pod wiele mówiącym hasłem "Mamy dość".

Odpowiedz
M michalSFS
+2 / 2

@qqlka01
Rozwinięcie tego, co napisałem wcześniej.
Ja do zawodu nauczyciela nie wrócę. Czasem przeprowadzam pojedyncze szkolenia - dorosłych, pracowników przyuczających się, itp. Z reguły dla tych, którzy chcą się nauczyć bo potrzebują tego do pracy, awansu, itp. Zarabiam więcej, nie denerwuję się, pracodawcy mnie szanują, nie męczą mnie tony papierów i nie mam nad sobą dyrektora, dla którego liczy się tylko liczba uczniów=kasa a nie wyniki.

K Keyle
+3 / 3

Ostatnio miałam przyjemność rozmawiać z nauczycielką historii. Wspaniała kobieta, z dużą wiedzą, która wybrała ten zawód z pasji. Jednakże w tym roku kończy swoją nauczycielską karierę na rzecz pracy na kasie, bo zarobki wyższe, nie będzie brać pracy do domu i się tyle stresować.

O okolioza77
+1 / 1

Myślicie, że to jest dramat? Prawda, jednak i tak ma szczęście, że nie pracuje w świetlicy- tam to dopiero się dzieją cuda...

Odpowiedz
B blacksmith21
+1 / 3

Ehhh... dziwne, ja swoją pasję rozwijałem właśnie w szkole. Tyle, że moją pasją była stricte informatyka, a dzisiaj pasją uczniów jest siedzenie przy komputerze czy granie na konsoli. Już nawet coraz mniej dzieci widzę, które grają na boisku szkolnym w piłkę nożną, siatkówkę czy nawet koszykówkę. Nie widać bo po co mają grać w realnym świecie skoro mają fifę itp. Więcej dzieci tylko widzę na rowerach ale też niewiele więcej.

Master_Yi
+2 / 2

@Sandra68097 To nie jest bunt tylko po prostu debilizm, wczesny kontakt z internetem doprowadza do chęci wcześniejszego błyśnięcia co w połączeniu z "bezstresowym" wychowywaniem sprawia, że szkoły do po prostu obory.

@blacksmith21 20 lat temu też graliśmy my, na PSXie i NESie, to nie jest problem zainteresowań co raczej internetu i wychowywania przez rodziców, poza tym, ja informatyki czy angielskiego nauczyłem się o wiele więcej samemu siedząc przy komputerze :)

B blacksmith21
+1 / 1

@Master_Yi gdy mówię o siedzeniu przy komputerze, mam na myśli siedzenie bezproduktywne. My siedzieliśmy i raz gry a raz rzeczy ze świata informatyki. Obecnie to głównie siedzenie przy komputerze przez dzieci to Internet(np. bezsensowne filmy na yt) i gry komputerowe, jedyna produktywna rzecz jaką się przy tym nauczą to rzeczywiście język angielski. Zauważ też, że my raczej większość wolnego czasu poświęciliśmy na zabawę ze znajomymi na podwórku a nie przed komputerem czy konsolą.

Sandra68097
0 / 0

@blacksmith21 Żal i rozpacz jak czytam te komentarze. Coś tam bredzisz, że się informatyki uczyłeś w szkole ale to chyba podstaw obsługi painta, bo jeszcze parę lat temu wstecz to w podstawówkach nic poza używaniem klawiatury, paintem czy wordem nie uczyli więc jak miałeś pasję to ją rozwijałeś poza szkołą. Teraz może poziom podskoczył ale i to bez szału w porównaniu z tym co ja widzę co potrafi młodzież z innych krajów i do czego ma dostęp. Prawdziwej Informatyki to te biedne uczniaki poznają dopiero na studiach jak już będą mieli (a przynajmniej większość z nich) problemu typu małżeństwo na głowie i zmarnują większość potencjału, bo nie będą mieć czasu na jedno i drugie jednocześnie. Polskie szkolnictwo to cofanie się w rozwoju i twoje dziwne odbicie do tematu koszykówki czy siatkówki idealnie to pokazuje. Nam się nawet POLSKICH patentów w Polsce nie opłaca sprzedawać ale ludzie dalej zażarcie będą bronić cebulackiej edukacji, bo to jedyne co znają. Serce się kraja, bo masa talentów zostanie wytępiona. Już teraz są różne systemy edukacji za granicą ale tutaj dalej hołduje się siedzeniu w ławce i przepisywaniu podręcznika do zeszytu, bo tak Ci powiedzieli, że się ćwiczy pamięć więc innej drogi zapewne nie ma. Szczególnie teraz w dobie gier edukacyjnych. A co do koszykówki większość sal jest nie przygotowana na te twoje zajęcia. Nie ma pryszniców, nie ma szafek, dzieciaki będą zbiorowo przynosić zwolnienia, bo żadne nie chce sobie narobić wstydu przed rówieśnikami. Ale ty sobie dalej wmawiaj jest ok, bo dużo szkół posiada zardzewiałe kosze, starą siatkę i kilka piłek na krzyż. Jest od groma wiele zdolnych informatyków tylko wykształcić ich nie potrafimy i widzę to na żywych przykładach. Przeskok materiału między licbazą/technikum a studiami jest jak skok na główkę ze 200 metrów do basenika.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 May 2018 2018 0:11

~losowyn
+2 / 6

Zastanawiam się czy to nie fake, ale pewnie nie. Więc:

Dobra - zachowanie rodziców i uczniów to jedno. Zarobki to drugie - przyznam, że nauczyciele nie zarabiają za wiele. Ale za przeproszeniem pier**lenie, że "nauczyciele się jednymi z najmilszych i najbardziej otwartych" z ludzi to jest takie s***wysyń*two. Z tego co widzę to Pani z tekstu pracuje w podstawówce lub gimnazjum. Zapraszam do szkoły średniej gdzie jak jakaś spie***lina społeczna cię nie polubi to zrobi wszystko żeby cię uwalić rok lub dwa - nawet jeżeli przedmiot nie jest ściśle związany z profilem - przykład: biologia na pierwszym roku mechanika. ^.- Ot, najmilszy człowiek na świecie.



Odpowiedz
M michalSFS
+3 / 3

@~losowyn Masz trochę racji. U mnie generalnie jak uczeń coś umiał, to i zachowanie wybronił. Jak nie było tego i tego to było gorzej. Byłem jednym z najmłodszych nauczycieli w szkole. Nie byłem przesadnie miły, ale traktowałem uczniów jak ludzi:) Mieli prostą zasadę - szczerość. Nawet jak się nawalił (kategoria wiekowa 16-19) i nie przyszedł do szkoły bo miał kaca miał o tym powiedzieć a nie wymyślać bajery. Wtedy nie było ścigania. I to działało. Tymczasem u niektórych nauczycieli - tych starszej daty - to chyba byli tylko numerami w dzienniku. Takie zło konieczne - dodatek do zawodu nauczyciela. Nie można jednak uogólniać - w żadną stronę.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 April 2018 2018 14:19

M michalSFS
+2 / 2

@~losowyn i przy okazji: czasami musiałem uczniom odpuścić/przełożyć jakiś sprawdzian czy kartkówkę, bo nagromadziło się im w danym tygodniu z różnych przedmiotów. Byłem nauczycielem zawodowym - a więc moje przedmioty - były dla nich najważniejsze (egzamin zawodowy). Tymczasem z wspomnianych przez ciebie przedmiotów typu biologia, historia, polski (no jak to najważniejszy przedmiot!) nauczyciele za cholerę nie chcieli pójść na kompromis. Ich przedmioty były istotniejsze dla wykształcenia młodego człowieka:)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 April 2018 2018 14:20

P picapica
+2 / 2

Droga koleżanko. Ja już 10 lat temu odszedłem z państwowej szkoły. Trochę tęsknię, trochę żal mi dzieci, szczególnie moich własnych, kiedy opowiadają mi o niektórych swoich nauczycielach. Ale za to lepiej teraz zarabiam, choć robię prawie to samo (uczę, ale dorosłych). No i mam spokój. Niestety, bez szacunku dla nauczycieli najlepsi odejdą, bo ile można się poświęcać dla idei?
Pozostaję z szacunkiem dla dobrych nauczycieli, którzy zostali w zawodzie.

Odpowiedz
V Vaiper
+2 / 4

i właśnie dlatego publiczny system edukacji powinien zostać zakazany konstytucyjnie. Podstawy rodzice nauczą sami a jak chcą dalej to niech płacą. Bo jak ktoś się nie chce to się nie nauczy..już nie wspominając o chorym programie edukacji..A jak rodzic zapłaci to i bardziej dziecko się będzie przykładać. Absurdem jest stosowanie jednego programu dla ucznia a, dla ucznie b i dla ucznia c,d,e itd więcej przydatnej wiedzy zdobyłem przez rok pracy w tartaku (pracuje już 2 lata) niż przez cała lata publicznej "edukacji" no i skoro 1 nauczyciel uczy jednego-dwóch przedmiotów to jakim cudem młody człowiek ma zapamiętać wszystko inne? 3xz zakuj zapisz zapomnij. i zero wiedzy praktycznej...

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 19 April 2018 2018 18:06

Odpowiedz
Master_Yi
-2 / 2

Przydało by się kilka paragrafów pozwalających strzelić gówniaka w ryja za zachowanie, za które później by beknął rodzic bo nie umie wychowywać.

Odpowiedz
DavPolak
+3 / 3

Ryba zaczyna psuć się od głowy. Wszyscy to znają. Jeśli dziecko jest patologiczne, to nic innego spodziewać się po rodzicach i spodziewać się tekstu tuypu "jestem pie..ta mama i moja córa też taka będzie i nie będzie grać w piłkę, bo sobie paznkcie połamie". Dobry dyrektor broni nauczyciela, chyba że też ma popsuty łeb.

Odpowiedz
Taymishi
-2 / 4

po prostu pani nauczycielka to miękka fajka, która nie potrafi sobie z dziećmi poradzić - fakt, że są coraz gorsze, ale dobry nauczyciel umie je ogarnąć.

Odpowiedz
~Piotr2
+1 / 3

Wrzucanie czegos takiego bez opisu ze to w UK - sugerujacego ze w Polsce moim zdaniem jest nieuczciwe.

Odpowiedz
xenomorphia
+1 / 3

To prędzej w Ameryce. W UK nie ma takich kontaktów

D daclaw
+1 / 1

Chodziłem do podstawówki jeszcze w latach 80-tych. Wtedy też byli tacy nauczyciele, na których lekcjach latały doniczki, albo gówniażeria rozkręcała umywalki. Kosz na głowie się nie zdarzył, ale niewiele czasem brakowało. Wśród tych nauczycieli byli zaś tacy, którzy testowali wszystkie szkoły w mieście, wytrzymując w każdej jakiś krótki czas, z takim samym finałem.

Z różnych powodów nie każdy nadaje się do tego zawodu, i tyle. Nie zawsze winne są: zła młodzież, źli rodzice i złe telefony.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 April 2018 2018 22:10

Odpowiedz
F filarm
-1 / 1

a ja mam ciotke emerytowana nauczycielke byla bardzo ostra ale nauczyc potrafila sam dostalem od niej jedynke edukacyjnie zeby nie bylonze mam jakies ulgi ze ciotka ale panowala nad klasa czego dzis juz nauczyciele nie potrafia...jak sie rozdarla to cala szkola slyszala ale szacunek ma taki ze dzis dorosli ludzie klaniaja sie w pas przed nia jak ja spotkaja na ulicy...jak bylem w gimnazjum to zaczynaly sie juz takie rzeczy ze uczniowie rzadzili nauczycielem i widzialem placzacych nauczycieli na lekcji choc moje pokolenie przy tym co jest teraz to aniolki bylismy;)wg mnie to wina nauczycieli bo nie potrafia trzymac dyscypliny. w technikum profesor z rysunku technicznego tez byl "starej daty" nikt nie smial u niego na lekcji zrobic wybryku zadnego a jak sie z nim w zgodzie zylo to bylo wesolo i fajnie choc na semestr i koniec roku kazdy mial zagrozenie bo zawsze mozna tyle jedynek nalapac;)do dzis mnie ciarki prechodza przy liczbie 114 bo taki byl nr sali tego profesora ktorego bardzo milo wspominam a docenilem to co robil na studiach gdzie poziom na politechnice slaskiej przy tym co mialem w technikum to smiech na sali przeciez ten doktor prowadzacy zajecia to by ani 2 nie mial z rysunku z tym niedbalstwem;)ppdsumowujac nauczyciele sa za miekcy obecnie nikt nie ryknie na cholote nie ochrzani albo chociaz delikatnie zgnoi tak zeby klasa sie smiala a nie byc hamskim(np z akare za gadanie na lekcji napisz pismem technicznym 100razy nie panowalem nad swoimi zlocistymi ustami ktore bez mojego zezwolenia gadaly na lekcji)jesli odpowiednio wywazycie dyscypline z luznymi zartami klasa bedzie was szanowala i nie bedzie tego bydla jakie jest...

Odpowiedz
O omosquito
+2 / 2

Ok no to przyszedł czas na moją wypowiedź. W interpunkcję i ortografię się bawił nie będę, bo mi się nie chce (Tak tak, lenistwo) Z wykształcenia jestem nauczycielem, oczywiście miałem praktyki w szkole. W podstawówce, gimnazjum, technikum, liceum, zawodówce. Pełen przekrój. Wiele osób napisało "Oooo to w takim razie niech się zwolni i idzie do korpo, dopiero zobaczy!". No tak, zobaczy, jak wygląda życie i ile można mieć czasu wolnego. 8 godzin i do domu, wywalone na wszystko. Wszystkim się wydaje, że nauczyciel ma masę wolnego czasu. Gów.no prawda. Na każdą lekcję trzeba się przygotować, wymyśleć ćwiczenia, kartkówki itd. Po 8 godzinach w szkole wracasz do domu i następne 4 siedzisz i kombinujesz czego to jutro w szkole będziesz uczyć i co zrobić aby te "gówn.arze" się zainteresowały. Wakacje? Uczniowie fakt, mają je, ale nauczyciele muszą tworzyć jakieś badziewne konspekty lekcji bo ministerstwo wymaga. Jakieś głupie szkolenia bla bla bla. Pewnie nie raz słyszeliście, że nauczyciel ocenia sprawdziany podrzucając do góry i co spadnie na podłogę to pała. Wcale nie jest to takie sprzeczne z rzeczywistością. Chciałoby się Wam po 8 godzinach w robocie wracać do domu i następne 8 godzin sprawdzać jakieś wypociny? Do tego dochodzą dzieciaki, którym nic się nie chce. Wiadomo wszystko zależy od tego czy masz charakter czy też nie. Aby być nauczycielem trzeba mieć stalowe nerwy. Ja ich nie miałem i stwierdziłem "walić te 5 lat studiów" idę do korpo, będę miał spokój. I mam.

Odpowiedz
~asdfasdfasd
-1 / 3

@omosquito No widzisz a czemu reszta nauczycieli nie pójdzie do korpo? Przecież jest ich nadmiar. Czemu czekają na stołki w kolejce zamiast iść do korpo? Nie nadają się czy lenie? Prawda jest taka że nauczyciel to się do nieczego innego nie nadaje tylko żeby hamrać się z bachorami i prowadzić jakieś głupie zadania. No bo umówmy się... co roku... rok w rok robić naokrągło to samo to trzeba mieć po prostu jedną klepkę więcej niż małpa.

S Sajles92
+2 / 2

Cóż. Mówiło się że w latach 90 uczyła się najgorsza patologia w szkołach - może to prawda, może nie ale chciałbym zaznaczyć że jak nauczyciel dał cynk rodzicom to taki Seba przez tydzień na tyłku nie usiadł. Teraz dzieciaki są zagłaskane a rodzice boją się podnieść głos na rozwydrzonego szczyla.

Odpowiedz
~asdfasdfasd
0 / 2

@Sajles92 I dobrze. Jeżeli nie widzisz innej możliwości tylko przemoc to znaczy że coś poszło nie tak.

B blacksmith21
+1 / 1

@asdfasdfasd nie zawsze słowo skierowane w kierunku dziecka musi być cacy. Karcenie dziecka za złe zachowanie nazywa się wychowaniem.

~asdfasdfasd
0 / 2

@blacksmith21 musi byc cacy i dzieci nie wolno bic ani na nie krzyczec.

B blacksmith21
0 / 0

@asdfasdfasd rozumiem, że to był sarkazm

K KCNO
+2 / 2

Gruba przesada z tą mnogościa zlych rodziców. Sam bylem w szkole nie tak dawno temu i mam kontakt z uczniami szkol srednich (udzielam prywatnych lekcji) i to guzik prawda ze nauczyciel zawsze jest niewinny. Owszem nie neguję prawdziwosci faktu, że bywaja roszczeniowi rodzice z rozpuszczonymi dziećmi. Jednak niemało jest nauczycieli, którzy maja problem sami ze sobą i przychodzą do szkoły się powyżywać. Niemało jest nauczycieli, którym nie zależy na nauczeniu czegokolwiek, a jeszcze więcej jest takich partaczy, którzy uczą przedmiotu z którego sami nie mają wystarczającej wiedzy (bo studia konczyli na zasadzie: "pan da 3"). Kiedyś tez studia były bardziej wymagające, a nauczyciele po nich byli o wiele bardziej kompetentni niż teraz. Także według mnie problem leży po obu stronach.

Odpowiedz
~szkszk
+2 / 2

Ja się w tym roku spotkałem w mojej dodatkowej pracy (po godzinach jestem monterem) z kilkunastoma dyrektorkami, nauczycielami itp.. max 1/3 z nich to ludzie, reszta to cwaniaki, roszczeniowe osoby którym się wszystko należy i lenie.
Zasuwam 8h za biurkiem, później tzw 'fuszka' - własna działalność. Jaki WIELKI problem był żeby dyrektor wyznaczył kogoś z grona pedagogicznego, aby otworzono mi szkołę o godzinie 16 i zamknięto ją około 20 (MY PROSZEMPANA PRACUJEMY DO PIETNASTEJ).. Przypomnę, że nauczyciele pracują 20 godzin w tygodniu mając dni wolne jak to w szkole.. (ściemą jest, że we ferie muszą przychodzić - tak widziałem, kawa, ciastko i obchód klas z założonymi rękoma z tyłu). Oczywiście, przygotowania do lekcji (to co robili na studiach?)..
Nie generalizuję, bo zdarzyły mi się wzorowe szkoły - Pani dyrektor 5 minut przed czasem z kluczami w ręku, 3 nauczycielki przyjechały a nawet pomogły coś tam naszykować.
Z drugiej strony - instalacja oprogramowania - w szkole są informatycy, którzy wg tego co mówią nie umieją wsadzić płyty CD do napędy i klikać 'dalej, dalej, dalej, ok'.
Skończcie, wy wredne nauczycielki, mieć o wszystko problem. Albo powiem inaczej - każda z Was powinna iść na 2 lata do normalnej pracy - 8h z wyznaczonymi przerwami przez szefa a nie 'jeszcze pogadam 5 minut, dopiero był dzwonek'.
Żenada, gdy się czyta takie rzeczy..

Odpowiedz
RomekC
+2 / 2

"Skończcie, wy wredne nauczycielki, mieć o wszystko problem..." - Widzę, że mamy przedstawiciela tych "ciekawych" rodziców.
"...każda z Was powinna iść na 2 lata do normalnej pracy - 8h z wyznaczonymi przerwami przez szefa..." - A Ty poszedłbyś do szkoły na 2 lata?

~nauczyciel123
+3 / 3

Pracuję z młodzieżą w szkole ponadgimnazjalnej. Jest to dobra szkoła, z profesjonalną kadrą i dyrektorem, który dąży do ciągłego rozwoju placówki. Uczeń, który jest zdolny, bystry i chce się uczyć, może bardzo dużo skorzystać z oferty szkoły i świetnie przygotować się do wykonywania zawodu. Mówię tu nie tylko o lekcjach, ale też o wielu kursach, praktykach zagranicznych i wyjazdach, za które uczniowie nie muszą płacić, ponieważ są sponsorowane z projektów unijnych. Coraz częściej zadaję sobie jednak pytanie: "Czy naprawdę warto?". Co z tego, że oferujemy uczniom to wszystko, skoro prawie wszystkie komentarze, które słyszę, są negatywne? Kiedy zadaję pytanie, co najbardziej utkwiło im w pamięci z wyjazdu, potrafią skomentować go słowami "było beznadziejnie" albo "było za dużo czasu wolnego" (zawsze myślałam, że uczniowie czekają na czas wolny) a kiedy mają powiedzieć, co im się podobało, nie potrafią powiedzieć NIC. Nie mają w sobie otwartości na świat i przeważnie chcą jak najszybciej wrócić do domu. Jak mają poczekać na coś dłużej niż 5 minut, to gotują się ze złości. Ja w ich wieku nie mogłam usiedzieć na miejscu i cały czas chciałam poznawać nowe miejsca, do dziś zresztą mi tak zostało... Co z tego, że poświęcamy nasz czas wolny na organizowanie czegoś ciekawego, skoro 90% z nich i tak woli pisać bzdury na Messengerze i wstawiać durne zdjęcia na Snapchacie? Zostałam nauczycielem, ponieważ wierzę, że edukacja jest ważna i staram się to udowodnić moim uczniom, ale czasami odnoszę wrażenie, że robimy za dużo i naprawdę nie warto, bo dla kogo?

Odpowiedz