Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
1106 1172
-

Zobacz także:


~Tylko_mówię
+50 / 58

Oczywiście, że ma się opłacać. Dzięki temu nie idzie na studia które tylko zapychają 5lat życia a później do pracy do maka.Dziecko i młodzież ma rozumieć, że uczy się po to, żeby mieć zysk z tego a nie tylko dla bezsensownej często wiedzy. Wiedza którą się zdobywa w systemie edukacji(szkoła i studia) ma być użyteczna, reszta to są zainteresowania.
Poza tym, choćby na studiach po coś są te stypendia,prawda?

Odpowiedz
~Tylko_mówię
+13 / 21

@fak_dak gdzie jest napisane o wypłatach w tym komentarzu? Mowa o tym, że ma się opłacać. Dziecko należy wychować w przeświadczeniu, że wiedza nie jest wartością samą w sobie. Co z tego, że zna 15 rzek Tanzanii albo wysokość wszystkich szczytów w Polsce(wiedza czysto encyklopedyczna, więc nieprzydatna) jak tego w pracy nie wykorzysta, nigdzie w życiu mu się to nie przyda?

~fak_dak
+6 / 14

@Tylko_mówię Jeżeli dziecko pasjonuje się geografią, to znajomość 15 rzek Tanzanii jest wartością samą w sobie. Jeżeli się nie pasjonuje, to uczenie się tego jest stratą czasu, czego nie zrekompensuje nawet 20zł za szóstkę ze sprawdzianu. A rodzic wymagający od dziecka nie pasjonującego się geografią, by wkuwało takie rzeczy, tylko po to by dostało szóstkę i mamusia mogła sobie podreperować własne poczucie wartości zdolnym dzieckiem, jest zwykłym #@$%#.

Jeżeli człowiek ma pasje i je rozwija, bo ma na to czas, którego nie marnuje na walkę o piątki z wszystkiego, to potem tę pasję przekuje na zawód, który będzie mu dawała satysfakcję, a często również dobre pieniądze.

Plagą naszych czasów są LUDZIE BEZ ŻADNEJ PASJI. Dlaczego są tacy ludzie? Bo rodzice i szkoła zabili w nich ich własne zainteresowania, zmuszając do wkuwania niepotrzebnych rzeczy w celu dostawania dobrych ocen.

D didja
+4 / 10

@fak_dak

A ja akurat nie jestem przeciwna wynagradzaniu finansowym za oceny, chociaż nie płaciłabym za każdą piątkę czy szóstkę, tylko umówiłabym się z dzieckiem, że za średnią powyżej tyle a tyle, z co najmniej taką a taką oceną z przedmiotów x, y i z dostanie np. dodatek do kieszonkowego. Coś w rodzaju premii. W końcu pracownik w pracy też za osiągnięte wyniki dostaje premię, i to nas nie oburza.

A z drugiej strony. Nie każde dziecko jest typem naukowca, jak połączyć pogłębienie edukacji z zamiłowaniem do np. sportu albo gry na gitarze czy malowania lub kręcenia filmów na youtube? Dziecko będzie rozwijało pasję, ale na oceny w szkole to się nie przełoży. Z drugiej zaś strony - w szkole jest coraz więcej indoktrynacji oraz, biegunowo, ogłupienia edukacyjnego (słynne pokoloruj drwala), coraz mniej zaś nauczycieli z powołaniem i umiejętnością przekazania wiedzy dzieciakom oraz zaszczepienie w nich miłości do zdobywania wiedzy. A nawet jak uczeń trafi na takiego belfra, to ten musi lawirować między aktualną polityką w edukacji a przygotowaniem dziecka do odpowiedzi wg klucza na egzaminie.

Dziecko ma się uczyć dla siebie, co oznacza, że ma widzieć długofalową korzyść z nauki. I myślę, że korzyść finansowa nie jest taka zła, zwłaszcza jeśli dziecko będzie miało na nią wpływ: może zaplanować pracę w dłuższym czasie, ocenić, gdzie i ile potrzebuje włożyć pracy, by osiągnąć zamierzony efekt. To trochę tak jak ze ściągami - samo ściąganie jest złe, ale każdy rozsądny nauczyciel będzie namawiał uczniów do robienia ściąg, bo one bardzo pomagają w nauce. Poza tym - dlaczego uczeń w wieku lat 17. ma nie mieć płacone za oceny, ale trzy lata później na studiach stypendium za oceny nikogo nie dziwi?

~fak_dak
+5 / 13

@didja Da się połączyć pasję sportową czy jakąkolwiek inną z ogólną nauką. Wystarczy by rodzic nie wymagał od dziecka sportowca by miało z wszystkiego piątki, tylko zadowolił się trójkami i czwórkami. Brak presji na świadectwo z paskiem nie oznacza położenia całkowicie lagi na nauce.

Ja z racji wieku miałem okazję obserwować życie wielu ludzi od czasów szkolnych do 40-tki. Znam wiele uczennic (bo dotyczy to głównie dziewcząt), które ryły na piątki z wszystkiego, potem poszły na studia i nie zrobiły wielkiej kariery, ani nie zarobiły wielkich pieniędzy. Na pewnym etapie edukacji nie wystarczyło im zdolności do piątek z wszystkiego, a wyszło coś co zgubiły przy okazji kucia, czyli okazało się, że niczym się tam naprawdę nie pasjonują.
Mam też znajomych, którzy wcale nie uczyli się na na piątki ze wszystkiego i dzisiaj są cenionymi stolarzami, mechanikami, prawnikami, informatykami, lekarzami. Oni zamiast walczyć o świadectwo z paskiem uczyli się tego co ich interesowało. Mam kolegę, który zamiast uczyć się na dobre oceny popołudniami dłubał w drewnie. Dzisiaj ma zakład stolarski i jest świetnym fachowcem. Piątki w szkole nie były mu do tego potrzebne, wystarczyła rozwijana od postawówki pasja.

Ja w podstawówce miałem piątki z wszystkiego. Nie dlatego, że uczyłem się w domu, po prostu byłem bardzo zdolny i wystarczało mi uważania na lekcjach by sprawdziany pisać na bardzo dobry. Uczyłem się za to sam dla siebie przedmiotów przyrodniczych, bo zawsze mnie to pasjonowało. Z biologii, chemii i fizyki wiedziałem znacznie więcej niż wymagał program szkolny. Poszedłem do wymagającego LO i tam szybko doszedłem do wniosku, że nie warto się uczyć historii, polskiego, WOS i innych nieinteresujących mnie przedmiotów w stopniu większym niż tylko tyle by dostać promocję do kolejnej klasy. W praktyce jechałem na trójkach i czwórkach z tych przedmiotów. Za to nadal uczyłem się przedmiotów przyrodniczych i wygrywałem z nich konkursy. Wiedzę miałem wystarczającą, by, ku radości klasy, wchodzić w spory z nauczycielką z biologii odnośnie szczegółów jakiegoś zagadnienia.
Maturę zdałem, po egzaminach wstępnych dostałem się bez najmniejszych problemów na wszystkie 3 wybrane przez mnie kierunki, w tym na medycynę.

Gdybym był trochę mniej zdolny i w podstawówce musiał się uczyć w domu na piątki z wszystkiego lub w LO miał ambicję dostania świadectwa z paskiem, mógłbym mieć problem z dostaniem się na medycynę, bo czas nie jest z gumy.

~fak_dak
+4 / 8

@Nace92 Mylisz pasję z ponadprzeciętnymi zdolnościami. Ludzi szczególnie uzdolnionych rzeczywiście jest garstka, ale pasję może mieć każdy.

Właśnie płacenie dzieciom na piątki w szkole powoduje, że kują bezrozumnie wszystko, bo nie ma dla nich znaczenia czego się nauczyły, ważne by była piątka ze sprawdzianu i kasa od rodziców. Potem taka osoba zdaje maturę i wybiera byle jakie studia, bo NIE MA PASJI. Dlaczego, bo kując na piątkę z wszystkiego nigdy nie miała czasu zastanowić się co ją tak naprawdę w życiu interesuje, co ją cieszy, co by chciała rozwinąć. A potem mamy płaczących na Demotach magistrów różnych kierunków, którzy albo nie mają pracy w zawodzie, albo czują się w pracy nieszczęśliwi i narzekają, że system/korporacje/społeczeństwo ich niszczą.

~SamuelWolf
+3 / 7

@kwak_kwak Wiesz co mnie bawi? Płacenie dzieciom kieszonkowego+wymaganie od nich pomagania w domu za darmo=ok; płacenie dzieciom za pomaganie w domu=nie ok.
Jaka w tym logika?

~fak_dak
+3 / 9

@SamuelWolf Taka logika, że dziecko nie dostaje pieniędzy za prace domowe, tylko za fakt bycia dzieckiem. Jest to rodzaj partycypacji w podziale dochodów rodziny, tak by każdy miał określoną kwotę na swoje przyjemności.
Prace domowe powinni wykonywać wszyscy domownicy, adekwatnie do wieku i możliwości. Tak jak rodzic nie przyznaje sobie wynagrodzenia za umycie naczyń, tak za umycie naczyń pieniędzy nie powinno dostać dziecko.

~fak_dak
+3 / 7

@mooz Dlatego dziecko powinno widzieć rodziców mających pasje i uczących się różnych rzeczy dla przyjemności. Jeżeli rodzic edukację zakończył wraz dostanie szkolnego świadectwa lub dyplomu ukończenia studiów i nie ma w życiu żadnych pasji czy hobby, to nie ma się co dziwić, że nie zaszczepi dziecko dobrych wzorców i musi jego chęć do nauki kupować za pieniądze.

Co sobie myśli dziecko, kiedy rodzic ciągle mu mówi, że nauka jest ważna, wiedzę należy zdobywać, bo to przekłada się na sukces w życiu, a dziecko nigdy nie widziało ojca czy matki z książką w ręku?

Nic nie zastąpi przykładu rodziców.

~HHHHHHHHHHHHHHHH
+2 / 6

Dziecko ma być nagradzane za to, że się uczy, spełnia swoje obowiązki i karane za lenistwo. Ufundowanie dziecku wakacji w Mielnie to nic złego. Dziecko ma wiedzieć, że warto się uczyć. Jak napełnisz mu głowę frazesami to potem skończy w macu albo na kasie w sklepie. O i le nie jeszcze gorzej. Praca w macu czy na kasie to nic złego, ale dobry uczeń ma szansę na coś więcej.

A konto usunięte
+2 / 4

@~fak_dak za pracę powinno się dostawać wynagrodzenie, czyż nie?

~fak_dak
+3 / 3

@Nace92 Nieprawda, pasja nie wymaga ponadprzeciętności. Nadal mylisz słowo "pasja" ze słowem "talent". Moją pasją od kilku lat jest stolarstwo i ogólnie dłubanie w drewnie. Zapewniam cię, że gdyby profesjonalny stolarz zobaczył moje "dzieła" zawyłby ze zgrozy. Ale ja lubię to robić po pracy, odpręża mnie to. Na tym polega pasja, że robi się coś z przyjemnością i stara się w tym rozwijać, nawet jak się nie ma do tego predyspozycji. Brak pasji u większości ludzi wynika z tego, że nigdy nie zadali sobie pytania co tak naprawdę sprawia im przyjemność i nie rozwijali tego. Naukę od początku szkoły traktowali jako smutny obowiązek. A płacenie na wkuwanie czegoś na piątkę, czym się dziecko nie interesuje tylko wzmacnia w nim poczucie, że nauka jest katorgą, za którą należy się wynagrodzenie.

Motasz się w tym co piszesz. Z jednej strony podkreślasz, że ludzie sukcesu to niekoniecznie ci co dostawali z wszystkiego piątki, lecz ci, co potrafili odnaleźć swoją drogę z życiu, z drugie twierdzisz, że powinno się nagradzać za dostawania piątek z wszystkiego. Jaki to ma sens? Nie lepiej pomóc dzieciom w odnalezieniu swojej drogi, swoich talentów i pasji? Nawet jeżeli ceną będzie brak świadectwa z paskiem?

~fak_dak
+4 / 4

@Nace92 Czekaj, czekaj. Usystematyzujmy nasze poglądy. Bo mam wrażenie, że ty wcale nie odnosisz się do moich stwierdzeń.
Co ja uważam:
1) Szkoła publiczna jest potrzebna, ale w obecne formie jest zwyczajnie szkodliwa. Urawniłowka szkolna błędnie zakłada, że każdy uczeń jest taki sam i od każdego wymaga tego samego. Lepszy byłby system modułowy z kanonem wiedzy podstawowej oraz indywidualnym wyborem ścieżki kształcenia poszerzonego.
2) Żaden człowiek nie ma szans interesować się wszystkim i być równie zafascynowany każdym z przedmiotów.
3) Nie ma żadnego sensu by uczeń miał z wszystkiego piątki, zwłaszcza jak będzie to okupione ciężką pracą w domu.
4) Dużo lepiej jest by odnalazł swoje talenty i pasje (np matematyczne, plastyczne), a potem to rozwijał, nawet kosztem gorszych wyników z innych przedmiotów.
5) Nie widzę sensu nagradzaniu pieniędzmi ucznia za dostawanie piątek z wszystkiego, bo to będzie motywowało go do uczenia się ponad miarę rzeczy, które go nie interesują.
6) Warto za to wspierać go w rozwijaniu jego pasji.

Teraz ty.

~fak_dak
+2 / 2

@Nace92
Czyli mamy istotną rozbieżność w 5) punkcie.

Czy uważasz, że gdyby nie płacić dziecku za to, że chodzi do szkoły i się uczy, ono przestałoby chodzić do szkoły i się uczyć? Jaki byłby twoim zdaniem efekt, gdyby rodzic powiedział dziecku, że jest to jego obowiązek i kasy za zwyczajną naukę nie dostanie?

Czy uważasz, że większość rodziców motywuje dzieci do nauki pieniędzmi?

Pytam, bo mam wrażenie, że niektórzy rodzice sami stworzyli ten problem, którego powiedzmy 20-30 lat temu nie było. Za moich czasów szkolnych, czyli na przełomie lat '80 i '90 nikt nawet by nie pomyślał by uczeń dostał choć złotówkę za naukę. Było to czymś zupełnie oczywistym, że jest to obowiązek młodego człowieka. Myślenie w stylu "nauka szkolna to praca, a za pracę należy się zapłata" było zupełnie nieobecne w moim pokoleniu. A dzisiaj część uczniów oczekuje zapłaty za naukę. Dlaczego? Bo dostali taką informację od rodziców, że im się należy.

Ja mam dzieci w wieku szkolnym. Ani razu nie dostały ani złotówki za wyniki w nauce. Dostają pochwały, słyszą, że jesteśmy z nich dumni, podkreślamy wartość wiedzy jaką zdobywają, ale ani razy nie zaistniał precedens wynagradzania pieniędzmi. Ponadto one od początku podstawówki miały tłumaczone dlaczego warto się uczyć, po co to wszystko. W dodatku widzą nas uczących się, więc nasze słowa nie są dla nich pustymi frazesami. Do tego zidentyfikowaliśmy ich mocne strony i pomagamy ich je rozwijać, przez co w wybranych działkach mają istotne sukcesy, z których bardzo się cieszą. Nie mają piątek z wszystkiego, ale w przedmiotach, co do których mają predyspozycje i które ich interesują mają zdecydowanie ponadprzeciętne wyniki. Tak jest o wiele lepiej, niż dyby traciły czas na kucie wszystkiego na piątki.

~SamuelWolf
+3 / 3

@kwak_kwak Czyli uczymy dziecka, że powinno wymagać kasy za nic?

~fak_dak
+1 / 1

@SamiKundelek Jak to "wymagać"? Kieszonkowe jest dobrowolną decyzją rodziców. Z tego co wiem jak na razie nie jest obligatoryjne. Dziecko dostaje kieszonkowe, bo rodzic tak chce, a nie dlatego, że ma do tego prawo.

Cascabel
+1 / 3

@SamuelWolf Dziecko mieszka w domu więc wykonuje prace domowe. Celem wykonywania tych prac jest czysty dom, a nie kieszonkowe. Kto płaci rodzicom za to, że pozmywają naczynia, wyrzucą śmieci, czy odkurzą?
Kieszonkowe jest z kolei pieniędzmi, które dziecko dostaje do wykorzystania we własnych celach i służą one rozwijaniu umiejętności zarządzania własnymi pieniędzmi. Jest to część wychowania - podobnie jak wyjazd na wakacje, wyjście do kina, restauracji, czy teatru. To są rzeczy przystosowujące do funkcjonowania w społeczeństwie i nie powinny funkcjonować w kategoriach nagroda-kara.
@Nace92 @fakdak Jestem przeciwna płaceniu dziecku za oceny i średnie. Dlaczego? Bo edukacja to obowiązek: tak długo jak dziecko ten obowiązek realizuje, tak długo jest na utrzymaniu rodziców - a więc ubrania, wyżywienie itd. Dlaczego nagradzać wykonywanie obowiązków? Jak napisałam wyżej: kino, wyjazd, restauracja itd. NIE POWINNY BYĆ NAGRODAMI tylko elementami wychowania, rozwoju i uczenia samodzielności.
Poza tym: uczenie się nie jest pracą. Czy ktoś płaci nam za studia podyplomowe i podnoszenie swoich kwalifikacji, czy to my ponosimy ich koszt? Nie traktujmy wiedzy jako coś, co nam się należy i co jest za darmo - nie, za jej zdobywanie każdy z nas płaci, prawda?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 June 2018 2018 17:32

~fak_dak
0 / 2

@Nace92 System z niepłaceniem dzieciom za naukę funkcjonuje od 3 pokoleń, w zasadzie od wprowadzenia po wojnie obowiązku szkolnego. Dotychczas działał dobrze i nie generował patologii w związku z tym, że uczeń uczył się bez motywacji finansowej. Twój system z płaceniem jest pewnym eksperymentem i w zasadzie nie wiadomo jak się potoczy.

Dlaczego uważam, że za zwykłą naukę nie powinno być nic płacone? Bo dziecko jest na utrzymaniu rodziców i nie musi chodzić do pracy właśnie po to by móc się uczyć. Gdyby dziecko zarabiało pieniądze na chodzeniu do szkoły, logiczne by było, że musiałoby się dokładać do swojego utrzymania, za płacić czynsz, media, jedzenie, ubrania. A ponieważ nikt rozsądny nie oczekuje by dziecko utrzymywało się samo, można przyjąć, że spłaca wysiłek finansowy rodziców poprzez to, że się uczy.

~fak_dak
-2 / 2

@mooz Ależ dzieci dostają wynagrodzenie za naukę - utrzymanie ze strony rodziców. Przed okresem obowiązku edukacyjnego dzieci musiały same pracować na swoje utrzymanie.

Buka1976
+22 / 28

Cała masa studentów, którzy za ciężką naukę mają marną płacę niestety nie jest w stanie potwierdzić tezy, że nauka się opłaca. Więc tłumaczenie dziecku, że uczysz się dla pieniędzy jest z natury błędna.
ALE:
Ogólnie to chyba lepiej płacić za piątki i szóstki niż żeby ktoś płacił za "działkę" lub kradzioną komórkę. Przypomnę tylko, że każdy sposób na zmobilizowanie dziecka do nauki jest dobry.

Odpowiedz
~dowcipek
+2 / 8

Jakaś forma nagrody powinna być aby mobilizowała ale nie powinna psuć dziecka. Dron , wakacje a co w następnych latach ? Quad był na komunię to co potem? auto,jacht samolot?

Odpowiedz
~SamuelWolf
+4 / 4

Z psychologicznego punktu widzenia zbyt duże nagrody mogą mieć paradoksalnie negatywny wypływ na motywację (albo pozytywny, to zależy od tego jaka wejściowo jest motywacja dziecka). Ale wątpię, zęby autorem kierowała wiedza psychologiczna.
P.S. Za twoja interpunkcje rodzice powinni c kazać dopłacać.

grjama
+31 / 37

a czy Ty idąc do pracy chcesz się realizować i pracować dla przyjemności a wynagrodzenie jest miłym dodatkiem czy raczej pracujesz aby zarobić ?

Odpowiedz
~ishu
+8 / 12

A dlaczego nie? Szkolne stypendia - pieniądze ze oceny lub osiągnięcia w konkursach też tak chyba działają, a nagroda dla dziecka za dobre oceny to chyba lepszy motywator, niż kara za słabe oceny. Skoro dziecko jest zdolne to czemu go nie nagradzać za to? Tak też działa chyba życie, że jak ktoś jest w czymś dobry to oczekuje większej wypłaty od partacza. Niech dziecko wie, że za konkretną pracę może mieć konkretny zysk (niekoniecznie pieniężny), a nie ma odwalać w przyszłości wolontariat w firmie. Ja sam jeszcze nie dawno w szkole, za świadectwo z paskiem mogłem sobie wybrać nagrodę: telefon, konsole, zestaw klocków lego, cokolwiek i to działało, bo przekonać mne do tego, że mi się większość tych rzeczy kiedyś przyda, było trudno. W Kanadzie (chyba?) już jest system, że dzeciaki dostają regularne wypłaty za osiągnięcia, więc chyba coś w tym jest.

Odpowiedz
P poprostualex
+1 / 9

Uczymy się dla siebie, to w pewnym sensie inwestycja w przyszłość, czym innym jest stypendium, uzależnione z reguły od statusu materialnego, a czym innym płacenie dziecku za coś oczywistego czyli inwestycję w siebie. Łatwo zagubić granicę między docenieniem starań dziecka a prozaicznym rozpieszczaniem i przerzucaniem swoich niespełnionych ambicji na dzieci. Nie ma złotego środka, płacenie za dobre oceny prowadzi do patologi, dziecko przestaje skupiać się na nauce dla siebie a zaczyna skupiać się na zyskach płynących z nauki co doprowadzi do tego że kolejny wyedukowany idiota bez żadnych pasji ale za to z roszczeniowym podejściem skończy w macu narzekając na brak miejsca pracy.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 June 2018 2018 12:04

Odpowiedz
~sen21
+2 / 4

@poprostualex Sądzę że prędzej w maku skończy ten kto podszedł do nauki jako sztuki dla sztuki. Skończył studia, zajął się niszową specjalizacją, która go pociągała. A na końcu płacz że etat na uczelni grosze albo w ogóle tego etatu nie ma i pozostaje praca poniżej kwalifikacji bo akurat w Polsce za wielu specjalistów od flory oceanicznej nie potrzeba a nie był na tyle dobry by przebić sobie drogę do zagranicznych instytutów badawczych.

D didja
+5 / 5

@sen21

Akurat ten, co zajął się niszową specjalizacją, nie ma problemów z pracą. Rzesze absolwentów w Maku to nie ci, co z pasją zgłębiali niszowe specjalizacje, tylko ci, co zostali przepchnięci przez system edukacji powszechnej, bo pokorowali drwala, a potem poszli do jakiejś wyższej szkoły tego i owego, bo trzeba mieć magistra, a szkółki potrzebują finansowania. Przy czym większość tych "magystrów" nie powinna nawet mieć zaliczonej matury. I praca w Maku odzwierciedla ich poziom umiejętności. Oczywiście, są przypadki indywidualne - losowe, ktoś zachorował, ktoś ma małe dziecko, a McDonald's daje elastyczny grafik, ktoś jest w wieku 45+ i nie ma dla niego innej pracy, wreszcie - ktoś celuje w coś większego i godzi się np. na wolontariat, darmowy staż, by zdobyć doświadczenie i szansę na późniejszą pracę w danej firmie czy branży, więc dorabia w Maku. Ale zasadniczo większość tych osób nie ma podstaw ani ogólnej ogłady kulturowej, ani jakiejkolwiek pogłębionej wiedzy czy specjalistycznych umiejętności.

A ci, co naprawdę studiują niszowe kierunki, to albo robią to hobbystycznie i mają inny plan na życie zawodowe, albo są specjalistami w wąskich dziedzinach i nie mają konkurencji, albo ta niszowa tematyka uzupełnia coś szerszego, czym się zajmują.

~sen21
0 / 2

@didja taaa znam takich specjalistów którzy płaczą że pensja dla asystenta na uczelni za niska i zły rząd nie inwestuje w naukę. Bo inwestowanie w naukę to dla nich płacenie za ich fantasmagorie. Już to widzę jak pracodawcy się biją o takich specjalistów od XV w poezji mongolskiej.

~sen21
+10 / 14

Taaa jasne nauka ma być sztuką dla sztuki. A za 15 lat będzie płacz, że dziecko skończyło europeistykę, filozofie albo socjologię i pracuje w maku za 1800. Ciekawe czy szanowna madka woli dostać premię w pieniądzu czy samospełnienie i uścisk ręki szefa jej wystarczy. Fakt może dron czy wycieczka to przesadna nagroda ale cóż każdy nagradza na tyle na ile go stać. Rozumiem że dziecko tej madki za wysoka średnią nawet na głupie lody w nagrodę liczyć nie może, bo przecież uczy się dla swojego rozwoju. Sądzę że tutaj problemem jest potężny ból dupy, że kogoś stać by dziecku w nagrodę drona kupić albo wysłać na wakacje więc trzeba to jakoś swojemu dziecku zracjonalizować. Głupio powiedzieć prawdę - sory młoda masz rodziców nieudaczników, których nie stać.

Odpowiedz
H konto usunięte
+1 / 3

A co ty myślałeś? dorabianie filozofii do swojego spier_dolenia to częste działanie nieudaczników. A spróbuje jej córka przynieść złe oceny, łatwiej karać niż nagradzać ale niech później się nie dziwi że skończy w domu opieki czego jej z całej duszy życzę.

kontrowersyjny
+2 / 2

+sen21 Wszyscy słysząc o dronach myślą o czymś w stylu ALTA 8 UAV, albo Matrice 600, czy Inspire 2, a warto pamiętać, że są jeszcze zabawki, takie jak Symy, czy JJRC H36, albo JJRC H31.. Czasami dostaje się drony pokroju CX-10, które są małe ale i tak dają niewiarygodnie dużo frajdy. Czemu wycieczka jest przesadzona? Ktoś uczył się przez prawie cały rok i tydzień, czy dwa tygodnie odpoczynku to za dużo? Wakacje wydają się najbardziej racjonalną gratyfikacją roku nauki. Wysilasz się -> chcesz odpocząć..

~sen21
+2 / 2

@kontrowersyjny według mnie wakacje to nie jest przesadna nagroda dlatego powiedziałem "może". Granice gdzie jest przesada każdy ustala sam. Tam samo jak np. z prezentami komunijnymi. Dla niektórych tą granicą jest laptop a dla mnie granicą jest np quad. Żadna z tych nagród ogólnie nie jest przesadna chyba że rodziny na to nie stać i jest to robione na kredyt w systemie zastaw się a postaw się.

Cascabel
0 / 0

@sen21 Tylko tu się pojawia jeden problem - wszyscy optymistycznie zakładają, że to pasjonaci którzy uczą się dla siebie wybierają filozofię jako specjalizację, a ci którzy uczą się dla pieniędzy - te studia po których będą dobrze zarabiać. Niestety: jeżeli dziecko za każdą ocenę ma mieć nagrodę, jeżeli dziecko rok po roku wie że jak zdobędzie pasek to czeka go wycieczka, czy drogi prezent - nie uczy się go czegoś co nazywa się czerpaniem przyjemności z procesu dążenia do celu i odraczania nagrody. Tyle z bełkotu psychologicznego. Co to znaczy na znanym mi przykładzie?
Chłopak dostaje pieniądze za naukę, co roku nagroda na koniec roku - albo i nie - ale w roku pewna ilość piątek się zbierze. Najpierw jest to zabawka za świadectwo z paskiem. W pierwszej liceum pojawia się już nowy telefon za to, że poprawi oceny i zda do następnej klasy. W końcu ciężko pracował, więc za ten wysiłek należy mu się nagroda, prawda? Trzeba dziecko przekupić by się uczyło.
Pójdźmy nieco dalej: skoro rodzice płacą za średnią, to po co dziecko ma iść na ambitne studia? Lepiej iść na coś prostego i mało wymagającego, mieć dobre oceny i dostawać od nich pieniądze za średnią. Albo lepiej: znaleźć kierunek za studiowanie na którym płacą, do tego zdobyć stypendium za średnią i do tego pieniądze od rodziców.
W końcu takie dzieci są uczone, że nagroda jest na koniec roku szkolnego, a nie odrodzona. Celem nie jest zdobycie dobrej pracy, ale zdobycie nagrody.
Przykład skrajny, niestety z mojej rodziny. Obecnie pracujący w macdonaldzie i co jakiś czas zwodzący matkę obietnicami że wróci na studia, bo wtedy obiecała mu opłacać akademik...

H konto usunięte
+3 / 11

No tak, bo jak dziecko się źle uczy to trzeba je bić i drzeć na nie japę a jak się dobrze uczy to drzeć na nie japę czemu nie lepiej. Wiesz co to jest dyscyplina? metoda kar i nagród, powtarzam się ale najwyraźniej trzeba, jeśli nie stać cię na drona to powiedz dziecku że jesteście biedakami ale bardzo cieszysz się z jej sukcesów i pochwal ją przynajmniej bo dziecko nie rozumie co to jest samodoskonalenie i że trzeba w nie inwestować, dziecko w tym wieku ma jeszcze za niską intencjonalność żeby to zrozumieć, tak samo jak z tresurą psa, pies ma za niską intencjonalność żeby zrozumieć że ty chcesz żeby on podawał łapę i żeby podawał łapę musisz mu dać nagrodę.

A z resztą, nie obchodzi mnie jak bydło wychowuje swoje dzieci ale nie wymagajcie od dziecka jeśli samemu osiągnęliście najwyżej świeżaka w promocji w biedrze.

Odpowiedz
M Marcusso1985
+7 / 15

Nawet w krajacy 3-go świata jednym z programów pomocowych ONZ, obok pomocy doraźnej, zatrudniania tubylców do prac interwencyjnych czy programów specjalnych np. dla dzieci, jest płacenie za naukę użytecznych umiejętności, także dorosłym. Nawet po latach, kiedy ONZ zwinie swoje manatki, są widoczne pozytywne skutki takiej polityki.

Odpowiedz
~SamuelWolf
+5 / 7

No i? Ja za świadectwo z czerwonym paskiem dostałem pizzę.
I tak nauka ma się opłacać. Zrezygnowałem z jednego z kierunków studiów, bo nie mógłbym po nim utrzymać rodziny (zresztą i tak nie miałbym dla niej czasu). Nauka, moja droga, służy 2 celom:
1. Zdobyciu kwalifikacji w danej dziedzinie w celu pracy w wybranym zawodzie
2. J.w. przy czym zawód polega na pracy naukowej i rozwoju nauki, aby ci wybierający 1. drogę byli skuteczniejsi. .

Odpowiedz
~Trykociarz
+2 / 4

Sam nie mam dzieci, ale kolega z roboty mówi że córce obiecał 200 zł za pasek.

Odpowiedz
MalaZlaCzarownica
+7 / 9

Płacenie za oceny 'od sztuki' - tu też mam wątpliwości. Ale stosowanie zasad zbliżonych do 'stypendium naukowego', tyle że wypłacanego przez rodziców, czemu nie? Staranie się o oficjalne stypendia jakoś nie jest piętnowane jako zjawisko zabijajace chec nauki, więc czemu w przypadku wewnątrzrodzinnej umowy miałoby to nagle działać inaczej?

A z "nauki dla nauki" biorą się potem setki magistrów, dla których nie ma żadnego zajęcia na rynku. To niby takie pozytywne zjawisko?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 June 2018 2018 14:12

Odpowiedz
~jacek11
0 / 4

Pamiętacie jak ten portal zamieszczał demotywujące obrazki a nie rakkontent? Sporo lat minęło...

Odpowiedz
~L3834u
+1 / 1

Tak, pamiętam. Pamiętam też stronę Chomiksy i to jak na Mistrzach były żarty z Samosi, zresztą sam trollowałem na samosi, żeby ludzie mieli co wrzucać na Mistrzów. Teraz na demotywatorach jest rakowy ból dupy, a Samosia skończy jak Kowbojki. Zalana porno do decyzji o zamknięciu.

niejestembotem4321
+9 / 13

W czym problem? Zamiast dać ZA DARMO drona z okazji urodzin musi sobie na niego zapracować. Nieraz byłem świadkiem sytuacji kiedy rodzice kupywali dzieciom na urodziny ich wymażone prezenty, a dostawali je za nic, za to że żyją. To chyba lepiej, żeby dziecko dostało nagrodę za jakiś wysiłek? Obstawiam, że i tak zamierzali kupić jej tego drona ,ale pomyśleli, że dobrym pomysłem będzie danie nagrody za jakiś wysiłek. Rodzic wie na co stać jego dziecko i na pewno nie oczekiwali od nich niewiadom

Odpowiedz
~twójnick
+9 / 11

CO ZA SKANDAL, wynagradzać czyjeś starania i osiągnięcia. Właśnie na naszych oczach rośnie najbardziej roszczeniowe pokolenie. Ciekawe co dalej może jeszcze w przyszłości będą chcieli dostać pensje za prace?

Odpowiedz
T theBatman9000
+4 / 6

Ważne jest aby miało fach i rozwijało swoje umiejętności i aby nauczył/nauczyła się na tym zarabiać, dzisiejsza szkoła ma przestarzały system, wkuwanie czegoś na pamięć nie ma w 80% sensu bo i tak za tydzień nie będziesz tego pamiętał a czy nagradzać? zdecydowanie tak, nie ma większego motywatora niż pieniądze, człowiek czuje się dowartościowany i daje mu to siłę rzucać się samemu na głęboką wodą i rozwijać się | i nie! nauka nie ma na celu sprawiać przyjemności, wręcz przeciwnie to ból, krew i płacz dopiero potem jest przyjemność z dobrze wykonanej pracy lub dobrej zapłaty za tą pracę! wpajanie dzieciom że praca/nauka ma być przyjemna to zbrodnia i robieniu dziecku krzywdy!

Odpowiedz
~KtośZInternetu
+4 / 6

Taka zachęta w postaci nagrody jak najbardziej jest bardzo dobra, bo wciąż nawet jeżeli uczy się dla nagrody to wciąż jednak się uczy, ma dobre oceny i idzie do dobrej szkoły. Ty jesteś po prostu chora jakaś jak masz z tym problem. Lepiej według ciebie zeby dziecko uczyło się słabo, poszło do słabej szkoły bo boisz się że będzie uczyć się dobrze tylko dla nagrody? Idź się lecz.

Odpowiedz
M majek85
+8 / 10

chyba tylko ty tak myślisz autorze demota(lub jesteś w mniejszości), nauka ma się "opłacać", po to sie uczymy aby mieć dobrą prace która da nam dobry i duży dochód. Niech dziecko wie od początku że ciężka praca (tutaj akurat nauka) jest wynagradzana i ta zasada będzie towarzyszyć przez dorosłe życie

Odpowiedz
Gats
+5 / 7

10 lat temu za zdaną maturę było modne fundowanie auta albo wczasów zagranicznych.

Teraz społeczeństwo bogatsze to małolatom z gimnazjum stawia dychę za 5 z klasówki

Odpowiedz
L Livanir
+3 / 3

Spójzmy prawdzie w oczy: Dzieci w podstawówce i nie raz w liceum mają pstro w głowie i nie umieją myśleć długofalowo. Kiedyś to docenią, ale teraz w 7-8 klasie liczy sie dla nich chwila obecna. Po prostu nie znają i nie rozumieją realiów świata i nie oczekujmy tego od dziecka.

Odpowiedz
Klebern
+7 / 7

Dron to coś bardzo drogiego? Owszem są takie za parę tysi, ale dla dziecka to zabawka i wystarczy taki za 200 zł. Zwłaszcza, że i tak prawdopodobnie w ciągu miesiąca go rozbije, bo to jest trudna nauka pilotowania. Wielkie mi oburzenie o to, że dzieciak dostał coś za zajebiste oceny....

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 June 2018 2018 16:37

Odpowiedz
~Devoni
+4 / 6

Popieram sposób tych rodziców. Chcesz coś, zapracuj za to. Wiara w to że dziecko będzie chciało samo z siebie się uczyć to wiara naiwnego głupca. Dziecko się realizowało? Od tego nie są lekcje, od tego są wszelkie zajęcia pozalekcyjne. Przeraża cię wyścig szczurów, ale to jest rzeczywistość. Dziecko które ma problemy od samego początku ma małą szanse na nagłą poprawę i zostanie prymusem.

Odpowiedz
~Zyczliwa
+1 / 5

Niee... Spoko. Naucz dziecko ze zycie sklada sie z przyjemnosci, ze nie warto sie starac, ze wszystko mozna dostawac za darmo. Wlasciwie to niezaleznie czy sie stara czy nie to i tak dostanie to samo. Cudownie. Zgodnie z jedynym prawidlowym nurtem dobrej zmiany. Bo wystarczy sie rozmnazac zeby dostawac kase i im mniej sie robi tym wiecej kasy sie dostaje. PRZERAZAJACE. Ale spokojnie.. moje dziecko juz bedzie wiedziec jak wykorzystac takie elementy szarej masy i na nich zarobic :D No i zawsze to brak oddechu konkurencji na plecach. Same plusy!

Odpowiedz
N Nonresidentexternalalien
+4 / 6

Nie posiadam nie i nie zamierzam posiadać dzieci, więc może moja opinia nie będzie ,,pełna", ale...
Absolutnie nie jestem zgorszony ani nawet zaskoczony takim postępowaniem rodziców. Wręcz przeciwnie, uważam je za pozytywne. W większości książek poświęconych psychologii i wychowaniu znajdziemy wzmiankę, że lepiej działa system nagród, niż kar. Lepiej więc wynagrodzić dziecko za 5, niż karać za 1; Ponadto lepiej wynagradzać dziecko za wykonaną pracę, niż kupować im drogie rzeczy bez większej przyczyny (np. na komunię itd.).
Tak jak przedmówcy również uważam także, że dziecko powinno się przysposabiać do dorosłego życia - gdzie za dobrze wykonaną pracę będzie otrzymywało wynagrodzenie. Ponadto można w ten sposób nauczyć je także przedsiębiorczości i oszczędzania - zasugerować mu odkładanie ,,zarobionych" w ten sposób pieniędzy na np. zabawki, czy wycieczki.
Przy tym nie przeszkadza to absolutnie w rozwijaniu pasji dziecka - położenie nacisku na sport czy matematykę, jeżeli to sprawia mu największą przyjemność i jeżeli w tym odnajduje się najlepiej.

Odpowiedz
LocosPPG
+8 / 8

Córce niewiele do paska zabrakło. Cały rok rzetelnie pracowała na lekcjach a za pracę należy się wynagrodzenie. Kupiłem jej konsolę Xbox One X bo marzyła o niej od dawna. Dzięki temu wie, że warto się starać

Odpowiedz
B BigBigHouse
+4 / 4

Jeżeli ktoś ma pieniądze, to zakup drona albo wycieczki nie jest dla niego jakimś kolosalnym wydatkiem. Dla niego dron względem wypłaty jest tak samo kosztowny jak pizza dla ciebie.

Odpowiedz
C Capitan_obvious
+3 / 3

Mam nadzieje że tylko tylko autorka tak myśli. Powiem nawet że bardzo źle myśli. W kwesti tego co się uczym to powinniśmy przedewszystkim patrzeć w przyszłość(np. Analiza rynku pracy) i uczyc sie tego co się przyda. Ponieważ nasze pasje i zainteresowania będzie można rozwijać dalej jak się będzie miało pieniądze ale już bez pieniędzy będzie ciężko.

Odpowiedz
Absalum
+1 / 3

Taka motywacja to bardzo dobry pomysł. 12 letnie dziecko, które wszystko od urodzenia ma zapewnione przez rodziców nie zdaje sobie sprawy, że istnieje inny świat. Że kiedyś ono pójdzie do pracy i będzie kiedyś w niej potrzebowało np. języka angielskiego. Przecież w podstawówce angielski jest absurdalny. Które dziecko zdaje sobie sprawę, że jest globalizacja, międzynarodowe koncerny??? Przecież na podwórku, w domu, szkole, sklepie mówi się po polsku to po co angielski ??? Dzieci nie potrafią patrzeć w przyszłość tak jak dorośli. Dla nich ważne jest to co tu i teraz. Teraz dostanie drona, a za 10 lat podziękuje rodzicom za wygrane życie. Chyba że swoje dziecko umiesz zmotywować tym: ucz się ucz, pójdziesz na politechnikę, będziesz inżynierem, zatrudni Cię korpo... widzisz jaka matematyka jest ważna. będzie jej dużo na studiach.... Jakiego dzieciaka to obchodzi? 10 zł za ocenę to jest to!

Odpowiedz
~naukapasjapraca
+2 / 2

@Absalum Moim zdaniem "patrzenie w przyszłość" to też jest swego rodzaju umiejętność. Smutnie widzieć osoby tuż po studiach, które zamiast wszystko sobie spokojnie zaplanować to żyją tylko chwilą obecną. Znam i ludzi z pokolenia 40-50 latków którzy tak robią (i np. toną w długach, bo chwilówki łatwo się bierze a trudniej spłaca). Tak więc, może lepiej zacząć uczyć dziecko patrzeć w tą przyszłość, żeby samo po prostu wiedziało, że to co robi teraz ma wpływ na tą przyszłość? I nie chodzi o to "ucz się ucz", ale można pokazać dziecku, że może się coś dziecko przydać i jest to ciekawe. Np. jak wyżej - angielski - że to język używany za granicą. Jak kogoś nie stać na wyjazd to chociaż pokazać filmy bez lektora czy zagraniczą muzykę. Dla każdej dziedziny można znaleźć ciekawe przykłady, jednak to wymaga też inwestycji i wiedzy od rodzica, a przecież łatwiej jest dać drona, zamiast motywować. Żadna kasa za oceny nie zmotywowała mnie tak bardzo do nauki języka jak próba dogadania się za granicą w sklepie (oczywiście skonczyło się to wstydem i upokorzeniem że nie umiem). A jaka była duma, jak parę lat później wymiatałam totalnie. I to była moja nagroda. Ta satysfakcja z samego siebie jest najlepszym uczuciem na świecie. A dopiero w następnym kroku dowiadujesz się, że takie super przydatne umiejętności można spieniężyć i cieszyć się życiem łącząc pasje z pracą.

~Cao
0 / 2

Realizować się? Przyjemność? Ty chyba sobie kpisz, rozumiem, że sama nigdy nie chodziłaś do szkoły? Jak uczenie się czegoś co człowieka w ogóle nie interesuje, a do tego do niczego mu się w życiu nie przyda (co najmniej 90% szkolnej wiedzy do niczego się nie przydaje) ma człowieka realizować i sprawiać mu przyjemność? Szkoła to męczarnia i idiotyczny obowiązek wymyślony w XIX wieku który bezmyślnie kontynuowany rozrósł się do wielkich rozmiarów i wciąż jest w czasach w których nie ma już żadnego sensu (po co komu szkoła w czasach internetu i powszechnego dostępu do wiedzy nawet siedząc w domu na kiblu).

Dobrze tamte matki robią, bo prawda jest taka, ze szkoła to zwykłe marnotrawstwo czasu i energii. Niech więc chociaż te dzieciaki mają z tego kase i prezenty. Chociaż tyle. Ja za oceny nic nie dostawałem bo moi rodzice byli biedni finansowo ale rozumiem podejście tamtych matek i uważam je za dobre.

Odpowiedz
C czaro2435
+2 / 2

A co myslalas, ze co?
Idziesz do roboty po co? Zeby sie realizowac czy zarabiac kase na utrzymanie? Masz do wyboru 2 prace:
1 Mozesz sie realizowac i rozwijac do woli - ZA DARMO
2 Idziesz do roboty, robisz co masz robic i godnie zarabiasz

Co wybierasz?
Tylko idiota wybralby opcje numer 1.
Niestety, ale nasz swiat to wyscig szczorow, w ktorym trzeba kantowac i isc po trupach do celu zeby cos osiagnac.
Dziecko, ktore juz od malego jest uczone jak dziala nasz swiat i jak w nim dzialac, poradzi sobie w zyciu, a dziecko takie jak twoje, wychowane w taki sposob bedzie tylko wiecznym popychlem po ktorego garbie inni beda sie wspinac do celu. W ten sposob wlasnie powstala banda bezrobotnych absolwentow studiow wyzszych!!!
Nie idziemy do szkoly pi to zeby sie "czegos" uczyc! Idziemy do szkoly po to, zeby cos w zyciu osiagnac! Inaczej nauczymy sie "czegos" i g..wno z tego mamy, bo na pewno nie dibrze platna prace!

Odpowiedz
P patrol035
+2 / 4

No i co w tym takiego, że dziecko się nagradza? Pracowało 10 miesięcy na ten sukces więc coś mu się należy. Zajmij się swoim dzieckiem, a nie patrz na innych.

Odpowiedz
~sramnarodzicow
+2 / 4

Chciałbym mieć takich rodziców, którzy by mi płacili chociaż 2zł za szóstkę i 50groszy za piątkę. Miałem tylko poniżanie i krzyki, a nagród żadnych. Sram na was skąpe szmaty. Po co wam dzieci? Dla wyzysku? Jakiś start dajcie, a nie tylko gońcie do nauki. Nie odpisywać mi śmiecie, bo wykończę, jak mojego ojca.

Odpowiedz
~Jcibfom
0 / 2

Nigdy nie mialem paska, studiuje prawo 5 r, nie lubie sie chwalic ale pasek ten jest nic nie warty, powinnismy uczyc dzieci specjalizacji a nie bycia "dobrym" we wszystkim, dziecko ma swoje umiejętności plany marzeniai oczekiwania ze bedzie jednoczesnie dobrym we wszystkim jest niepotrzebne, ja mialem 2 z chemii biologii fizyki a 4-6 z matmy, historii wosu polskiego jezykow, geografii, znam przyklady osob z kregu moich znajomych ktorzy teoretycznie mieli same dobre oceny i nie dostali sie na studia, i wicewersa, nie liczy sie zadna ocena, ale wiedza jaka mozna nabyc, chocby i dlatego lepiej jest dziecko uczyc niz oceniac, sama ocena to przyslowiowe kij i marchew nagrody tez, powinnismy w sposob adekwatny do postepow w realnej nauce dzieci nagradzac a nie w stosunku doocen, ale to juz sprawa rodzicow

Odpowiedz
R rozdupcewas
+1 / 1

Doczytałem do "studiuję prawo" i dałem minus...
Wy na prawdę zachowujecie się jak w tych kawałach ;)

S Sashkya
+4 / 4

Zastanawia mnie jedna rzecz, na ani jeden Wasz komentarz "Autorka" nie odpisała. Obserwuję Ją od dłuższego czasu. W większości robione przez Nią demoty są totalnymi bzdurami, skopiowanymi, przetłumaczonymi (często niedokładnie) z innych części Internetu. Wnioskuję to nie tylko z własnej opinii, ale również z Waszych komentarzy. "Autorka" ma 212 stron wykonanych demotywatorów, ostatnimi czasy bardzo dużo jest idiotycznych galerii typu "10 rzeczy, których KAŻDY MUSI spróbować". Teraz tak: albo to jest jakiś nieudacznik, co tylko i wyłącznie siedzi przed komputerem, albo "znajomy" admina, który często pomimo słabych wyników/ocen i tak daje na główną. Zaczyna mnie to irytować, a Was?

Odpowiedz
androidsg4
+3 / 3

uczą się pilnie (bo o pasek jest trudno) więc rodzice kupują im nagrody za to (to tak jakby Stoch w mistrzostwach skoków narciarskich usłyszał " dobra robota" a dostał rower)
Ja np za średnią coś ponad 4 dostałem rower

Odpowiedz
~he_he
0 / 4

przecież te wszystkie paski to potem stoją na zmywakach i miauczą po internetach, że nikt nie docenia ich magisterium. Dziecko ma mieć pasje i nauczyć radzić sobie z porażkami, za darmo bo nauka to jego obowiązek, a może...może coś osiągnie...

Odpowiedz
F Fumanchu
+1 / 3

Gdyby moje małe miały ten czerwony pasek to byłyby 3 drony. Ma madka problemy ,ech.

Odpowiedz
R rozdupcewas
+1 / 3

Nie, nauka nie jest po to żeby dziecko "się realizowało" - od tego jest hobby .
Nauka ma się właśnie opłacać, bo w konsekwencji ma doprowadzić do zdobycia zawodu który pozwoli godnie zarabiać i właśnie tego trzeba uczyć dzieci.

Odpowiedz
~Kongruencja
+5 / 5

Płacenie dziecku za oceny jest o tyle bez sensu, że oceny absolutnie nie świadczą o poziomie wiedzy. Dla przykładu: w gimnazjum miałam 6 na koniec roku z francuskiego, choć umiałam powiedzieć tylko, że dzień dobry, nazywam się tak i tak. Z drugiej strony w liceum miałam w klasie kolegę, który wygrywał wielkie konkursy z fizyki, a ledwo się łapał na 4, bo nauczyciel potrafił dać 1 za zadanie tylko dlatego, że kropki na końcu zdania nie było.

Odpowiedz
~del36a
+1 / 1

Niby "dziecko ma się realizować" ale średnia wyliczona z dokładnością do 0.1 i miejsce w klasowej klasyfikacji doskonale znane. Jakby chodziło o realizację, to ta średnia oscylowałaby może w okolicach 4.0...

Odpowiedz
RadnyZDopiewa
+4 / 4

Może płacenie to gruba przesada, ale co złego w wycieczce na wakacje za dobre oceny? J

Odpowiedz
P PaGr
0 / 2

W dzisiejszych czasach, gdy ktoś ze studiami, kursami i uprawnieniami zarabia mniej niż Ukrainiec na budowie, mówienie, że uczysz się dla siebie jest głupie. Jak chcesz przekonać dziecko do nauki jeśli samo widzi, że ludzie po paru klasach podstawówki zarabiają lepiej niż ci po studiach. Jeśli dziecko nie będzie wynagradzane za osiągnięcia w nauce to za chwilkę, gdy podrośnie kompletnie nie będzie się uczyć, bo gdy jest mniejsze to jeszcze chce zrobić swoimi ocenami przyjemność rodzicom, ale potem w wieku nastoletnim będzie myślało o swojej przyjemności i na pewno nie będzie to nauka, z której w przyszłości i tak nic nie będzie.

Odpowiedz
ola13152
+1 / 1

Zaesze uczyłam się bardzo dobrze, najlepiej w klasie od podstawówki i nigdy nie dostałam za to nagrody. Za to koleżanki rodzice nagradzali ją za średnią powyżej 4.0. Ja studiuje a ona nawet nie zdała matury.
Nagradzanie z psycholigicznego punktu widzenia nie jest skuteczne na dłuższą metę. I osoby twierdzące, że przecież pracownicy też dostają premie za dobrą pracę powinni poczytać o psychologii pracy. Dowiedzą się, że te premie nie są wystarczającym motywatorem. Mimo wysokich zarobków ludzie doświadczają wypalenia zawodowego.
Ludzie nie są zwierzętami, zeby ich tresować poprzez system kar i nagród. Motywacja do działania powinna pochodzić z wewnątrz. Rodzice powinni być rodzicami a nie szefem. Wychowujmy dzieci na ludzi, a nie roboty bez uczuć, które później dążą po trupach do celu.
Błędem jest też myślenie, że tylko mając dobre oceny i kończąc uniwersytet można sobrze zarabiać. Lepiej pomóc dziecku rozwijać zainteresowania a gdy będzie dobre w tym co lubi to znajdzie się praca, ktora będzie bardziej jak hobby.
Zdecydowanie bardziej w tej ochwili opłaca się uczyć średnio, skończyć kierunek techniczny i zostać specjalistą w tej dziedzinie. Nie każdy bedzie lekarzem, prawnikiem czy profesorem.
Dajmy dzieciom być dziećmi i uczmy ich, że to one muszą chcieć być kimś. Będziemy mieć wtedy szczęśliwsze społeczeństwo, a nie doroslych spelniajacych ambicje rodziców czy niezdecydowanych 30latków, bo dalej nie odkryli co chcą w życiu robić.

Odpowiedz
RomekC
0 / 0

Mam dwie córki. Obie dość dobrze się uczą - mają dobre oceny. Jedna nawet bardzo dobre - teraz skończyła gimnazjum i idzie do liceum. Dlatego bardzo zależało jej na wyśrubowaniu średniej.
Pojawia się pytanie - czy my rodzice (ja i moja żona) powinniśmy płacić za dobre/bardzo dobre oceny naszym dzieciom?
Wy twierdzicie, że tak, że w prawdziwym życiu dorosły otrzymuje zapłatę za swoją pracę, że dziecko powinno wiązać naukę z zarabianiem, itd. Ja się z tym całkowicie zgadzam.
Niestety pojawia się kolejne pytanie. Mianowicie ja pomagam naszym córkom w matematyce, fizyce i chemii a żona w polskim, angielskim i biologii. A pytanie brzmi - czy nasze dzieci powinny nam w takim razie płacić za korepetycje?
Co Wy na to?
@Tylko_mówię, @Nace92, @AIkanaro

BTW Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisali @fak_dak, @Cascabel, @poprostualex i @ola13152

Odpowiedz
A konto usunięte
0 / 2

@RomekC To już jest Wasza kwestia do ustalenia ponieważ dzielicie się w jakiś sposób wiedzą wyspecjalizowaną z drugą osobą. To jest taka sama sytuacja jak członek rodziny znający się na komputerach będzie brał od reszty rodziny pieniądze lub nie za serwisowanie komputera. Może, ale nie musi. Dziecko powinno być w jakiś sposób nagradzane, za dobre wyniki w nauce - nie koniecznie pieniężnie, ale samo słowo też jest gónwo warte. Także może jakieś wycieczki? Jakieś kursy? Jakieś wypady bardziej rozrywkowe? Druga sprawa obowiązki domowe. Sprzątanie swojego pokoju powinno leżeć w gestii dziecka i powinno to robić nie odpłatnie. Ale jakieś ogólne domowe obowiązki jak mycie garów, robienie i wieszanie prania, sprzątanie pomieszczeń innych niż własny pokój, koszenie trawy itp itd powinny być jak najbardziej w jakiś sposób płacone.

RomekC
0 / 0

@AIkanaro Z wszystkim się zgadzam oprócz tego "...jakieś ogólne domowe obowiązki jak mycie garów, robienie i wieszanie prania, sprzątanie pomieszczeń innych niż własny pokój, koszenie trawy itp itd powinny być jak najbardziej w jakiś sposób płacone."
To jak myję gary a żona wiesza pranie, to mamy sobie nawzajem płacić? Skoro dziecku mielibyśmy płacić.

K kaczorex
0 / 0

Ja tam nie widzę w tym nic złego. W końcu pracujemy za pieniądze, nie za dobre słowo i pochwałę, więc za oceny też może się należeć jakaś nagroda. Co prawda jej wysokość może być kwestią sporną

Odpowiedz
~Czoklet11
0 / 0

-chcę, żeby dziecko czerpało przyjemność
-nie chce zafundować czegoś co sprawi mu przyjemność
-¯\_(ツ)_/¯

Odpowiedz