Rozumiem, że np olała bo ogladała serial, albo była na imprezie. No ale jak nie śpi, wszystko jest głupie to moze trzeba do lekarza? i zmienić szkolę na dostosowana do jej mozliwosci intelektualnych?
U góry widać, że był to test. Jeżeli cały sprawdzian składał się z pytań testowych, to głupotą jest chociażby nie strzelić odpowiedzi.
Tak po za tym, to cały system szkolnictwa jest do dupy. Klasy po 30 osób i 1 nauczyciel. Część dzieciaków od małego jest uczona przez rodziców, aby przykładali się do nauki i radzą sobie, innym nikt nic nie mówi więc tylko się bawią, nie nadążają za programem, który nauczyciel zrealizować MUSI. Po 3 latach bycia w tyle nie rozumieją już nic i potem choćby chciały to bez pomocy nie dadzą rady. Zniechęcone do nauki jednak na zajęcia dodatkowe nie pójdą, a rodzice im na korepetycje nie dadzą, bo sami się tym nie interesują. Nauczyciel nie jest w stanie pogodzić programu i poziomu rozwoju dla tak wielkiej grupy dzieci. Gdyby było ich 10 to każdy byłby uczony niemalże indywidualnie. W grupie 30 wystarczy jeden lub dwóch "urwisów" i całą lekcję trafia szlak. W liceum problemy mają już dzieci, które wcześniej dawały radę, bo wtedy natłok nauki jest już ogromny. Dla pozostałych to tylko droga przez mękę, więc olewają to wszystko. Czując się gorsi znajdują inne rozwiązania. Tak powstają sebixy i koxy z siłki. Patologia. Tutaj potrzebna jest nie tylko reforma oświaty, ale też świadomość ludzka. Jest naprawdę niewiele przypadków gdzie dziecko z takiej rodziny "nie stawiającej na rozwój" samo dąży do nauki.
Rozumiem, że np olała bo ogladała serial, albo była na imprezie. No ale jak nie śpi, wszystko jest głupie to moze trzeba do lekarza? i zmienić szkolę na dostosowana do jej mozliwosci intelektualnych?
Odpowiedz@likkaq, @mooz Oboje możecie mieć rację.
Cóż za poruszenie xD
OdpowiedzU góry widać, że był to test. Jeżeli cały sprawdzian składał się z pytań testowych, to głupotą jest chociażby nie strzelić odpowiedzi.
OdpowiedzTak po za tym, to cały system szkolnictwa jest do dupy. Klasy po 30 osób i 1 nauczyciel. Część dzieciaków od małego jest uczona przez rodziców, aby przykładali się do nauki i radzą sobie, innym nikt nic nie mówi więc tylko się bawią, nie nadążają za programem, który nauczyciel zrealizować MUSI. Po 3 latach bycia w tyle nie rozumieją już nic i potem choćby chciały to bez pomocy nie dadzą rady. Zniechęcone do nauki jednak na zajęcia dodatkowe nie pójdą, a rodzice im na korepetycje nie dadzą, bo sami się tym nie interesują. Nauczyciel nie jest w stanie pogodzić programu i poziomu rozwoju dla tak wielkiej grupy dzieci. Gdyby było ich 10 to każdy byłby uczony niemalże indywidualnie. W grupie 30 wystarczy jeden lub dwóch "urwisów" i całą lekcję trafia szlak. W liceum problemy mają już dzieci, które wcześniej dawały radę, bo wtedy natłok nauki jest już ogromny. Dla pozostałych to tylko droga przez mękę, więc olewają to wszystko. Czując się gorsi znajdują inne rozwiązania. Tak powstają sebixy i koxy z siłki. Patologia. Tutaj potrzebna jest nie tylko reforma oświaty, ale też świadomość ludzka. Jest naprawdę niewiele przypadków gdzie dziecko z takiej rodziny "nie stawiającej na rozwój" samo dąży do nauki.