Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
209 215
-

Zobacz także:


P Pomylilem_Strony
-1 / 1

A prawda jest taka, że niezależnie od "czasów" i "akceptowalnych ekspertów" najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Bardzo dużo wysiłku włożono na przełomie XX/XXI wieku z naciskiem na XXI, żeby "wszystkich posłać na studia". Były wypowiedzi ekspertów, do szkół przychodził "doradca kariery" z jakimiś dziwnymi testami "psychologicznymi" i mówił ten na socjologię, ten na europeistykę, sporadycznie ten na polibudę. Czy ludzie na tym dobrze wyszli? Pytanie retoryczne. Zdarzyło mi się pracować "w nauce" i generalnie opinie szły tam gdzie granty. Profesor dostał kilkadziesiąt milionów na projektów to był zagorzałym zwolennikiem UE, ten który nie dostał - różnie jeden zwolennik, jeden przeciwnik. Swoją drogą znam jednego profesora(fizyki), który chciał zrobić szczyt fuszerki - uziemić laboratorium do piorunochronu!! A w mediach brylował jako ekspert (2 razy się chwalił). Inny prowadził (prowadzi) firmę też kilkadziesiąt milionów "w piach" żadnych wdrożeń, jedyny "klient" to NCBiR. ale rozpowiada, że kiedyś Finlandia zainwestowała w przedsiębiorstwo Nokia (zanim jeszcze nie miała "problemów") i teraz to napęd gospodarki. Niezależnie ile by gość dostał czy milion, 100 milionów, czy miliard to i tak by to poszło w piach. Wystarczająco pieniędzy publicznych utopił bez efektów. I takich w Polsce są setki. Poza tym serio, bylibyście tacy chętni do słuchania naukowców z obszaru np. gender study? Dla większości mieliby porównywalny posłuch co "Grażyna z Facebooka".

Odpowiedz