Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Kiedy przychodzisz do nowej pracy i doświadczony pracownik pokazuje ci jak masz pracować

www.demotywatory.pl
+
788 789
-

Zobacz także:


Kocioo
+14 / 20

Są dni że robię to jak Azjata... ale są takie że tak jak ten hindus..

Odpowiedz
pokos
+17 / 17

@Kocioo . Czyli zawsze jak Azjata.

rafik54321
+17 / 23

A teraz najlepsze. Jak ten doświadczony poprosi o podwyżkę to zostanie wyśmiany (kiedy dotychczas zarabiał jak byle nowy pracownik). Taki doświadczony, pracuje równie wydajnie co 2-3 nowych pracowników. Jak ten doświadczony się zwolni, to pracodawca będzie musiał zatrudnić 2 nowych (aby wyrównać wydajność) oraz oddelegować 2 pracowników do szkolenia nowych, co i tak negatywnie wpłynie na wydajność. W efekcie pracodawca zapłaci (w okresie szkolenia) 4 razy więcej (bo pracownicy szkolący przecież nie pracują, tylko pilnują) niż dostawał doświadczony pracownik.
Drodzy pracodawcy - gdzie tu sens?

Odpowiedz
Jeremi978
+11 / 11

@rafik54321 Polskie Janusze zawsze są krótkowzroczne. Najpierw przepili Rzeczpospolitą i cofnęli armię w rozwoju do średniowiecza - w wyniku czego mieli zabory przez złyyyyych somsiadów! A teraz nie potrafią rządzić firmami.

P Pomylilem_Strony
+4 / 4

@rafik54321 ma to sens (albo miało), jest duża grupa osób, przeważnie w wieku powyżej 40 lat (im więcej lat, tym bardziej), która żyje w przekonaniu jakieś świętości pracy i nieważne, że mało płacą, że szef furiat, że "nowy dostaje tyle samo" siedzą i tyle. Ja w swoim życiu zmieniałem pracę 3 razy, za każdym razem wiązało się to ze zwiększeniem pensji od 20% do 100% (fakt, za pierwszym razem z niskiego progu, ale zmieniłem na 2 razy lepiej płatną), do tego korzyści pozapłacowe. Ale ile się nasłuchałem od tych "którzy siedzą", że mi to się żadna praca nie spodoba, że wybrzydzam, że chwilę posiedzi i już narzeka. I to pomimo oczywistego, mierzalnego zysku. Niemniej ludzi gotowych do zmian nie jest, aż tak dużo do tego znam ludzi, którzy narzekają od 5 lat na swoją pracę, ja przez 5 lat zmieniłem pracę 2 razy. Zresztą, co ja będę analizował. Znajomy miał taką samą sytuację jak w Twoim komentarzu. Powiedział, że chce więcej kasy, albo się zwija (może łagodniej) i jego szef powiedział, że ma to wliczone w koszty i dużo taniej mu wychodzi jak ktoś rzuci papierem i 3 miesiące będzie musiał kogoś wdrażać, niż jakby się rozeszło, że można podwyższę wywalczyć.

rafik54321
-1 / 1

@Pomylilem_Strony może i to miało sens, ale dziś ludzie (zwłaszcza ci młodsi) są bardziej świadomi, mają więcej alternatyw. Sporo młodziaków wyjechało i dziś już trudno pracodawcy znaleźć porządnego pracownika.
Niedawno mnie też szef niezbyt dobrze traktował, mówiąc wprost, jeździł po mnie jak czołg po poligonie. Szukałem nowej pracy, znalazłem, rzuciłem wypowiedzenie i nagle szef się milutki dla mnie zrobił XD. Jednak ja tam "rudego" znam :P, wiem że zaraz byłoby to samo. A teraz w nowej pracy mam jak u boga za piecem za te same pieniądze :) . Może więcej nie zarabiam, ale narobię się 3 razy mniej i mam szansę na zarabianie kilka razy więcej w przeciągu kilku lat :) .

Typ "świętości pracy" to raczej już relikt PRLu. Gdzie w zasadzie nikt pracy nie szanował. A jakby nie patrzeć, komuna skończyła się 30 lat temu, czyli ten typ ludzi, albo już jest na emeryturze, albo zaraz będzie :) .

Teraz ci powiem sytuację z pracy mojej narzeczonej. Była kierowniczka, stwierdziła że ma za dużo ludzi i nie będzie zatrudniać nowych. Praca w znanym fastfoodzie na "K". W efekcie, 1/3 kadry się zwolniła i nikogo nie zatrudniono na ich miejsce. Ci którzy pracowali krótko byli faworyzowani, aby się nie zwolnili. Zaniedbano doświadczonych pracowników. W tym momencie, na wypowiedzeniu jest połowa załogi. Za miesiąc dosłownie nie będzie komu pracować w restauracji. Kierownictwo sra w majty, ale ani myśli dać komuś podwyżki. :/ .