Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
958 998
-

Zobacz także:


V vetulae
+26 / 48

Jeżeli nie potrafisz doprecyzować, czego właściwie nie rozumiesz, to zapewne zwyczajnie nie uważałeś.

Odpowiedz
H konto usunięte
+23 / 49

@vetulae Jeżeli nauczyciel uczy 30 osób w klasie z czego 25 osób nie rozumie tematu a pozostałe 5 rozumie tylko dlatego że pasjonuje się przedmiotem i uczy na własną rękę w domu i tak jest z każdą klasą to coś musi być nie tak z nauczycielem a nie z uczniami. Jeśli hydraulik naprawia dziennie 100 kranów ale udaje mu się naprawić tylko 5 to jest to wina kranów?

V vetulae
+20 / 26

@Hostis_Humani_Generis nie jestem nauczycielem, ale jako matka chodzę na wywiadówki i powiem, że roszczeniowość rodziców jest na wysokim poziomie. Niemniej jednak masz rację w sytuacji, kiedy ponad 70% osób nie rozumie tematu to wina nauczyciela, ale też wiem, że jak się starasz zrozumieć, to będziesz umieć doprecyzować. No, chyba że jesteś tępy to wtedy i Święty Boże nie pomoże. Kiedyś też sama chodziłam do szkoły i pamiętam, że połowa ludzi to miała zwyczajnie wywalone, nie uczyło się wcale, a za złe oceny obwiniało nauczycieli.

P konto usunięte
+9 / 19

@Hostis_Humani_Generis A tak z ciekawości, bo po Twoim komentarzu domyślam się żę znasz się na rzeczy. Jeżeli na informatyce jest 18 osób, nauczyciel tłumaczy jakieś zagadnienie, dajmy na to, jak działa dane polecenie w C++. Z tych 18 osób rozumią dwie trzy osoby, z czego jedna to ja, a jakoś nie pasjonuje się jakoś wyśmienicie programowaniem, nawet w domu nic nie powtarzam. A jakoś wybitnie utalentowana na pewno nie jestem, jedynie słucham. Więc za to że uczniowie nie rozumieją jest winny nauczyciel? Który właśnie wszystko wyjaśnił?

E everycim
+12 / 14

@Plaskaflaszka Pewien wykładowca na studiach tłumaczył mi że jeśli prowadzący nie jest w stanie zainteresować słuchaczy to wina leży po jego stronie, bo słabo się przygotował, a nie po stronie osób które nie chcą słuchać o nudnym zagadnieniu (a takie programowanie jest absurdalnie wręcz nudne dla każdego kto się tym tematem nie interesuje. Studiuję kierunek który nie należy do zbyt ciekawych i prawda jest taka że mamy wykładowców którzy mają po 90-100% frekwencji na wykładach i mamy takich którym ciężko dobić do 10-15, bo nikt nawet nie myśli o tym żeby przez kilka godzin słuchać beznamiętnego, jednostajnego ględzenia, tym bardziej że u takich wykładowców często ciężko coś nawet z tego wykładu wyciągnąć, bo lubią oni mówić w tak zawiły i specyficzny sposób jakby rozmawiali między profesorami, a nie do studentów pierwszego czy drugiego roku.
Świetnym przykładem jest też matematyka, przez 4 lata technikum miałem 4 nauczycieli, przez pierwsze 3 lata co rok 1/3 klasy miała zagrożenia, w czwartym roku dostaliśmy nauczycielkę która serio się starała, kazała nam pracować w swoim tempie a nie przepisywać bezmyślnie z tablicy, a ona w tym czasie chodziła po klasie i pomagała tym którzy mieli problemy. Nagle zagrożenie miały dwie osoby które przychodziły do szkoły raz na tydzień, więc i tak były nieklasyfikowane.

P konto usunięte
-1 / 5

@everycim Mimo wszystko to troszkę paradoks, bo w takim razie po co oni są na kierunku informatycznym...? Z resztą jak na moje wcale nie mówi o tym aż tak nudno, po prostu ten nauczyciel ma firmę i mówi o zastosowaniach praktycznych albo daje porównania. Ja nie rozumiem jak można nie rozumieć XD
Wracając do matematyki, to w sumie mam podobną nauczycielkę ale odwrotny efekt. Angażuje się, dobrze tłumaczy, jak ktokolwiek czegoś nie rozumie to tłumaczy-- ba, nawet testów nie rozdaje, tylko każdego do siebie po kolei i tłumaczy co zrobił nie tak. Ale żeby dostać u tej pani więcej niż 3 to się trzeba nieźle narobić, ponieważ na testach nagle wszyscy robią durne błędy...pani się przez to nas często pyta czy my się jej boimy i stresujemy czy jak, bo to naprawdę błędy typu 2+2= -4

E everycim
+1 / 3

@Plaskaflaszka Dobra, to trochę zmienia sprawę, bo sam zastanawiałem się czemu ktoś katuje biedne dzieci informacjami o C++, ale skoro to kierunek informatyczny to jednak faktycznie może to być element programu, mimo że informatyka i programowanie to dwie, zupełnie oddzielne dziedziny, ale wiadomo że w technikum mogą chcieć przedstawić cały możliwy zakres prac "komputerowych". Wydaje mi się że skoro to kierunek informatyczny (przypuszczam że technikum), a nauczyciel opowiada w ciekawy i angażujący sposób, to chyba znam rozwiązanie Twojej zagadki. Jakieś 90% osób idzie to techników informatycznych dlatego że mama nie kazała iść do liceum, bo nic po tym nie ma, a skoro lubią grać w gry to na pewno na informatyku się odnajdą. Znajoma nauczycielka opowiadała mi że większości takich uczniów nawet nie zależy na kwalifikacji zawodowej, a już tym bardziej na zdobywaniu jakiejkolwiek wiedzy z zakresu informatyki (poza złożeniem nowego komputera), więc nie ma co się dziwić że programowanie, które jest nudne, nieintuicyjne i większości osób nie potrzebne, raczej nie wzbudza dużego zainteresowania. W tym przypadku faktycznie przyznaję że może to nie być wina nauczyciela.
Skoro efekt jest odwrotny przy nauczycielu który tak się angażuje to mam wrażenie że z Twoją klasą naprawdę jest coś nie tak. Może oni serio się stresują, albo po prostu nie powinni być w technikum. Szczerze mówiąc na to odpowiedzi nie mam i nigdy się z taką sytuacją nie spotkałem

P konto usunięte
0 / 0

@everycim W sumie dla mnie też to było nowe, teraz do tego przywykłam. Ale to naprawdę dziwne...w końcu teoretycznie średnie każdy miał dobrą, no bo żeby się dostać trzeba było się namęczyć. No trudno, rok szkolny zaczyna się od nowa, może coś się zmieni XD

H konto usunięte
+4 / 16

Tak to już jest kiedy edukacja jest państwowa i nie ma presji odpowiedzialnego konsumenta którym w tym przypadku jest odpowiedzialny rodzic a którego chroni prawo i który od prywatnej szkoły zażądałby zwrotu pieniędzy za brak efektu. Kiedy przychodzi do mnie hydraulik aby naprawić kran to jeśli pomaca i powie "panie, ja nic nie mogę zrobić" to nie dostanie pieniędzy, jeśli powie "panie, to wina kranu, co ja mogę, częgo pan ode mnie oczekuje" to powiem "oczekuję że pan wyjdzie i nie weźmie zapłaty, nie ma efektów, nie ma pieniążków". Niestety żyjemy w socjalistycznym kraju w którym panuje etatyzm.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 September 2019 2019 12:25

Odpowiedz
Cascabel
+7 / 13

Nie, wina jest jeszcze inna. Kran cieknie też bo w naszym państwie politycy wymyślili że wszyscy hydraulicy mają mocować te same krany, które mają wadę fabryczną i ciekną od samego początku - ciągnąć twoją analogię. Poza tym te krany mają pasować wszędzie, nawet jeżeli różniłaby się szerokość rur.
Nie można rozliczać nauczycieli po wynikach bo jak to się mówi "z g... tortu nie ukręcisz" - a nauczenie czegokolwiek mniej zdolnych uczniów którzy nie chcą się nauczyć jest sporo trudniejsze i rzadziej daje efekty.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 September 2019 2019 15:17

Hannya
+4 / 8

@Hostis_Humani_Generis Zapomniałeś o jednej rzeczy. Jeśli kupisz niewłaściwy kran, to hydraulik powie Ci: "Panie, to wina pana i kranu. Płacisz pan fatygę". Spodziewaj się, że w prywatnej szkole usłyszysz: "Panie, pańskie dziecko nie nadaje się do tej szkoły. Płacisz pan za fatygę."

H konto usunięte
-2 / 2

@Hannya Czyli waszym zdaniem nie nadaje się większość uczniów? Dziwne...

Hannya
+3 / 3

@Hostis_Humani_Generis Przecież ja Ciebie popieram. Szkolnictwo powinno być prywatne. Pamiętaj tylko, że to jest miecz obosieczny. Kontynuując Twoją analogię, jeśli hydraulik ma zamontować sto kranów musi liczyć się z tym, że, powiedzmy, dziesięć jest zepsutych, dziesięć ma być zamontowanych na niewłaściwej podstawie, a dwudziestu właścicieli kranów nie będzie stać na odpowiedniego hydraulika. Zawsze możesz mieć nadzieję, że hydraulik powie: "Panie, ten kran jest tak dobry, że naprawię panu instalację i zmontuję kran za darmo.".

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 3 September 2019 2019 12:46

N nietypowytyp
+7 / 15

Pięknie gnoicie nauczycieli od początku roku. Dzięki Bogu, że rzuciłam tę pracę w cholerę.

Do sedna, nauczyciel uczy tylko tych którzy chcą być nauczeni. Odpowiedź, że nie rozumiem wszystkiego w 99% oznacza, że nie został nauczony utrwalony zapamiętany poprzedni materiał i/lub dziecko nie uważało na lekcji. Nie można nauczyć kogoś kto nie chce być nauczony, a wszystkie środki perswazji zostały zbanowane. Zaraz podniosą się głosy, że lekcje powinny być ciekawe aby podtrzymać zainteresowanie dzieci. Ok- dajcie nam podwójną ilość godzin lub zmniejszcie podstawę programową, bo to z niej jest nauczyciel rozliczany

N nietypowytyp
+6 / 10

Jaka klasa! Brawo! Coraz bardziej się cieszę, że z tego bagna uciekłam.

N nietypowytyp
+4 / 12

Gnojcie dalej, zostaną tylko tacy, którzy nie nadają się do innej pracy.

P konto usunięte
0 / 8

@DawidBochenek Z ciekawości, jaki autorytet? Przecież prawnie nauczyciel nie ma żadnych praw oprócz strajku, jedynie obowiązki. Nauczyciele nigdy nie mieli autorytetu. A odkąd nie mogą gówniarzom zbić dupy to już nic nie mogą, lol

S sw3
+4 / 6

@nietypowytyp Możliwe są dwie przyczyny i IMO obie równie prawdopodobne. Może być tak jak Ty piszesz, a może być tak, że nauczyciel przedstawia temat nie tylko w sposób mało interesujący ale też chaotyczny i niezrozumiały. Oczywiście może być i tak, że obie przyczyny występują równocześnie. Wtedy jest najgorzej... A może i nie najgorzej bo obie strony są siebie warte.

D DawidBochenek
-2 / 2

@nietypowytyp dobrze że się przynajmniej zorientowałaś w jakim bagnie siedzisz i marnuje życie

F FenrirIbnLaAhad
-1 / 1

@Plaskaflaszka autorytet ze strachu to nie autorytet.
Większość nauczycieli nie ma autorytetu, bo na niego nie zasługują. Koniec.

P konto usunięte
-1 / 1

@FenrirIbnLaAhad Więc jak mają auorytet zyskać? Uczą tego co w podręcznikach-- źle. Uczą tego co się w życiu przyda-- źle, bo przez to się nie dostaniesz do technikum/ na studia, w końcu nie znasz materiału. Starasz się chodzić na ugody z uczniami? Źle, wykorzystują Cię. Starasz się być twardy? Za dwa tygodnie będą w szkole mamusie, marudzące jaki to nauczyciel zły i niedobry i że na dywanik z nim do dyrektora. Czego nie zrobisz to zawsze będzie źle i niedobrze i dzieciaki będą mówiły że jesteś ciota, debil i tak dalej. Tak to wygląda z perspektywy ucznia. Autorytetu w tym kraju nie ma NIKT, więc trudno by nauczyciele go mieli

T theBatman9000
+6 / 8

bo klasy powinny być spersonalizowane, jeżeli ktoś ma dwóje już 2-3 lata z rzędu to następne 4-5 też będzie miał dwóje, nie lepiej aby dzieciak uczył się zawodu które są deficytowe na rynku? Chyba lepiej nauczyć porządnie 2-3 rzeczy niż wciskać 16 przedmiotów tylko po to aby nauczyciele mieli pracę, to oni są dla uczniów a nie na odwrót a później płacz bo na rynku nie ma pracowników i trzeba ściągać biednych Azjatów i Afrykańczyków...

Odpowiedz
P konto usunięte
+7 / 7

@theBatman9000 Ale tu myk jest trochę inny. W sensie, dam dla przykładu informatykę, bo na tym się ,,znam". Niby jest to jeden kierunek, jednak w tym kierunku zawiera się programowanie, składanie komputera, jak działają sieci, jak działają systemy operacyjne i wykorzystanie danych narzędzie. Więc osoba ucząca się tu, pozna wszystkie te aspekty, a nie że informatyka se jest i to jest robienie gier komputerowych. Więc jak już znasz te podstawy, to możesz iść dalej na studia i tam wybrać specjalizacje, więc na rynek przyjdą informatycy, z czego jeden umie programować, inny skłądać komputery, inny będzie pilnować by Ci wi-fi działało, a ostatni stwierdzi że on w ogóle na studia nie idzie, ale że Excel dobrze zna to pójdzie do biura i może tam robić za księgowego czy coś.

W sumie dążę do tego że w niektórych klasach musi być dużo przedmiotów-- żeby dzieci mogły poznać nowe rzeczy i znaleźć coś co je naprawdę interesuje. No i każdy musi znać jakieś tam podstawy, żeby umiał liczyć, pisać, czytać i chociaż trochę historii, by madki się nie darły że przecież ,,Hitler to był święty, więc dlaczego nie mogą nazwać tak swojego bobaska!?!?!?!".

C ciomak12
+7 / 9

Nie ma tak że się nie rozumie całego tematu. Czy wszystkiego. Bo wszystko oznacza, że również trzeba mu powtarzać ile to jest 3? Albo uczyć literek? Jeżeli ktoś nawet nie wie czego nie wie, to może rzeczywiście powinien zostać w poprzedniej klasie, albo wreszcie się skupić na tym co mówi nauczyciel.

Odpowiedz
P konto usunięte
+4 / 4

@Karbulot Chodzi, zdajesz sobię sprawę że skoro nie ma już gimnazjum, to jak skończysz podstawówkę to tak jest? Co prawda w pierwszym roku trzeba zdać te wszystkie biologie, chemie i tak dalej, ale skoro ocenki na świadectwie i tak się do niczego nie przydają to po prostu olej ten rok i przejdź na dwójkach. A dalej to masz już takie zajęcia jaki kierunek

K konto usunięte
0 / 4

@Plaskaflaszka Spokojnie. Mam 50 lat i w moich czasach też nie było gimnazjum. Niemniej uczyłem się niepotrzebnych pierdół. Po skończeniu podstawówki i przerobieniu materiału z historii od ludzi pierwotnych, do czasów współczesnych, poszedłem do zawodówki. A tam co? A jakże, znowu historia i uczenie się tego samego, co miałem w podstawówce. A kiedy poszedłem do technikum dla dorosłych, to trzeci raz się uczyłem tej samej historii (no, może nieco zmienionej), ale w końcu historii. I co najlepsze, żaden mój zawód nie wymagał tego przedmiotu. W technikum ekonomicznym historia potrzebna, jak ślepemu okulary. No, ale że była pani na etacie, to trzeba było dać jej zajęcie.

P konto usunięte
+1 / 1

@Karbulot Cóż, ja tam nie marudzę. Jak jestem w drugiej klasie to jedyne nie zawodowe to polski, niemiecki, w-f i religia. No...i chyba jeszcze wos, ale z tego co widzę w książce to będziemy ogarniać prawo, co się w zawodzie przyda. Matematyki i angielskiego nie zaliczam do tamtych bo są to rozszerzone przedmioty potrzebne w zawodzie.

A ogółem jak mieliśmy historię to jak zaczęliśmy od Egipcjan, tak rok temu skończyliśmy na II wojnie światowej, więc się zbytnio nie powtarzało nic

1 100_prox
0 / 0

@plaskaflaszka a możesz powiedzieć gdzie jest twoja szkoła? Bo normalnie jakbym słyszał o idiotach z mojego gimnazjum co poszli rok temu do technikum

Odpowiedz
P konto usunięte
0 / 0

@100_prox lepiej nie. Zwłaszcza że oni wcale nie są idiotami... po prostu stawiają bardziej na integrację niż na słuchanie nauczyciela.

K kuarizumochi
+2 / 4

bardzo dobre podejście :) oby więcej takich nauczycieli, to moze Ci młodzi się w końcu ogarną :)

Odpowiedz
R rademenes_82
+4 / 6

Tak się zastanawiam, czy faktycznie poziom edukacji tak drastycznie poleciał w dół, czy najzwyczajniej w świecie uczniowie są po prostu mniej rozgarnięci. Fakt, kończyłem szkołę prawie 20 lat temu, ale naprawdę nie przypominam sobie takich sytuacji. Rzadko zdarzało się, że ktoś czegoś nie rozumiał, ale jeśli już taka sytuacja miała miejsce, nauczyciel/ka tłumaczył/a raz jeszcze i zazwyczaj wystarczało. Inna sprawa, że nie przypominam sobie sytuacji opisanej przez autora demota, gdzie ktoś nie rozumiał absolutnie wszystkiego. Jak można nie zrozumieć tematu całych zajęć? Może faktycznie ten nauczyciel z demota ma rację i takiego delikwenta należy cofnąć do poprzedniej klasy, może po prostu wyższa jest zbyt dużym wyzwaniem w tym momencie.

Odpowiedz
y0u
+1 / 3

@rademenes_82 muszę Ciebie rozczarować. Jeśli chodzi o poziom edukacji i zdolności nauczycieli to oba poleciały drastycznie w dół (obecnie mam wrażenie że ten zawód wybierają osoby które lubią mieć długi urlop w roku, a zdolności do nauczania żadnych). Tematu całych zajęć może być niezrozumiały, ale i to tylko pod warunkiem chyba głupoty ucznia, albo debilizmu i przepychanki ucznia na siłę przez nauczyciela (miałem w gimnazjum taki przypadek, kolega w perfekcyjny sposób dodawał ułamki, licznik+licznik i mianownik + mianownik, ewentualne jego piękne opisówki z historii, do tej pory pamiętam niektóre smaczki, ale prawda jestbtaka że nie mam pojęcia jak on w ogóle zdał szkołę podstawową).

Cascabel
+3 / 3

@rademenes_82 Jest jeszcze trzecia część - przyjęło się powszechnie że rodzic z dzieckiem odrabia zadanie domowe (nie samo dziecko, tylko rodzic z dzieckiem wspólnie). Co nie musi być złe, ale może - wyobraź sobie że rodzic wraca zmęczony do pracy, do zrobienia pranie, prasowanie, obiad na jutro, głowa boli, a tu trzeba siedzieć godzinę albo i więcej z dzieckiem nad lekcjami. Ale dziecko nie rozumie - mówi że nie rozumie i nie wie, rodzic bierze długopis, niby coś tłumaczy - w sumie robi za niego.
Dziecku opłaca się nie rozumieć i nie wiedzieć, bo dostanie odpowiedź podaną na tacy.
Tak na początku podjeżdżał syn sąsiadów, któremu czasem pomagam przy angielskim - choć skupiam się na tym by umiał uczyć się języka przez gry i zabawy. Tak zachowuje się mój kuzyn. On nie wie, nie rozumie, nie ma pojęcia co ma zrobić. Użył słowa którego nie zna, ma sprawdzić w słowniku ale on nie wie gdzie jest słownik i jak sprawdzić - mamusia wstała, poszła do pokoju, przyniosła słownik, w międzyczasie otworzyła definicję, czyta a potem tłumaczy własnymi słowami. Caly problem polega na tym, że kuzyn ma trzynaście lat.
Ma wszystko podkreślone przez matkę w podręcznikach czego ma się nauczyć, wszystkie zadania robi razem z nią, żadnego - samodzielnie. Takie dziecko siedzi potem na lekcji i powtarza z uporem że nie robi zadania bo go nie rozumie. Po co ma się wysilać?
Nauczyciele uczą tak samo, ale przy innym wychowaniu przez rodziców - to nauczanie przynosi inny skutek.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 September 2019 2019 8:43

wic1
+3 / 3

@rademenes_82 Zgadzam się z wypowiedzią bo opis demota wygląda raczej na pretensję typa który nie lubi się uczyć a potem się dziwi, że zostaje zjechany.

@y0u Jeden nauczyciel ma lepsze umiejętności i podejście a drugi gorsze. Niemniej nauka odbywa się przez wykorzystanie, wyjaśnienie i powtarzanie. Jeśli jest przy tym mniej uśmiechnięty a ty nie rozumiesz wyprowadzenia wzoru bo olałeś podstawy rok wcześniej to czego się dziwisz?

Niestety jestem za tym że społeczeństwo stało się tylko bardziej roszczeniowe bo nie wymagające. Tendencja u młodszych jest olewcza i z nastawieniem "że ktoś mnie nauczy" a samo się nic nie zrobi ;P

Taka prawda~~

y0u
+1 / 1

@wic1 ja nie mówię tu o umiejętnościach i podejściu, lepsze czy gorsze to nie ma znaczenia. Chodzi mi o sam fakt, umiejętności wytłumaczenia zagadnienia czy zainteresowania dowolnym tematem. Pamiętam że miałem dość olewającą klasę, ale jeden fakt był faktem. Paru nauczycieli dziwiło się jak to jest że jesteśmy chwaleni przez polonistę/matematyczkę/fizyka/historyka/wuefistkę/anglistów itd. z wyjątkiem kobiet od geografii (nasza wychowawczyni) i chemii. Paradoks polegał na jednym akurat te 2 przypadki uważały za najlepsza metodę nauczenia podanie opracowań tematów i zestawu ćwiczeń. Materiał do wykucia, nic na zrozumienie, zero prób zainteresowania tematem, gdzie praktycznie były to rpzedmioty na których można znaleźć masę ciekawych rzeczy do pokazania/opowiedzenia, tyle że akurat tym 2 przypadkom się nie chciało. O ile jeszcze chemiczka próbowała coś zrobić i chwała jej za to (nie miała takich cyrków jak na geografii) i miała względny spokój to geografia była istnym przedpieklem. Najciekawsze jest tylko jeszcze jedno, podobną opinię jak my o naszej wychowawczyni miało paru innych nauczycieli i żeby było zabawniej po około roku wcale się z tym nie kryło.

P konto usunięte
0 / 0

@y0u Chemia jest o tyle problematyczna, że mimo wszystko eksperymenty kosztują. W sensie, no żeby coś pokazać, to musisz coś mieć. Nie mówię że ta pani nie była zła, po prostu stwierdzam fakt.
Na przykład nasza stara wychowawczyni uczyła i geografii i biologii i chemi. I tylko z chemi pokazy zapały mi w pamięć bo były ,,ciekawe". Na przykład jak pani pokazywała cherbatę owocową i włożyła tam jakąś substancję więc zmieniła kolor, a potem to samo pokazała na papierku universalnym, który był już 10 lat po terminie.
W teorii nie miała zbyt dużo opcji żeby robić z nami eksperymenty, ale się starała. Ba, ściągnęła jakiegoś pana profesorka specjalnie dla naszych roczników, gdzie wszyscy mieliśmy szansę własnoręcznie coś zrobić, a wszyscy się strasznie uśmialiśmy i dobrze się bawiliśmy. Wszystko zależy od chęci, jednak nie zawsze da się uzyskać coś bez współpracy z uczniami czy też wydania pieniędzy

palstyk
-4 / 4

Skoro osoba nauczająca (zakładamy inteligentna) zadaje pytanie "kto nie rozumie" to czego (jakiej odpowiedzi) oczekuje ? Przecież to wręcz zachęta do UCZCIWEGO przyznania się. A co mamy w zamian (ze strony "autorytetu"), albo kpinę przy całej klasie, albo uwagę w dzienniczku, albo (jak za moich czasów) odpytanie z większości materiału z wystawieniem oceny niedostatecznej - włącznie. Na sam koniec tego żałosnego incydentu, następuje utrata zaufania do pedagoga (wszystkich obecnych i tych co o tym od nich usłyszą) no i upragniony święty spokój na przyszłość, tej roszczeniowej finansowo pedagogicznej miernoty.

Odpowiedz
wic1
+1 / 3

@palstyk I to niby wina nauczyciela że ktoś kto nie śledził lekcji i nie uczył się podstaw od kilku tygodni, dni czy w poprzednim roku nagla nie umie?

P konto usunięte
0 / 0

@palstyk Ciekawych miałeś/aś nauczycieli. U mnie jakoś każdy umie doprecyzować o co chodzi. Jak nie rozumiesz czemu na matmie wyszła liczba ujemna, a Ty masz dodatnią, to u nas pani zwyczajnie przejeżdża palcem po zadaniu patrząc, czy błąd jest u Ciebie czy na tablicy. Jakoś nikt się wtedy z tego nie śmieje.

wic1
+3 / 3

Wypowiedziała się gimba która nie uczyła się na zajęciach i dziwi się, że nie dostanie 5 na koniec roku :P

Odpowiedz