Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
798 816
-

Zobacz także:


M MajorKaza
+14 / 20

1. Jak ktoś w wieku 27 lat czuje się staro, to ja pewnie powinienem miejsce na cmentarzu kupić, bo się śmierć spóźnia.
2. Dla informacji posiadanie czegokolwiek (mieszkania też) nie daje szczęścia. Zbliżanie się do celu już tak.

Odpowiedz
G grik1
0 / 0

@AriBoss Te historie wyciskają zły, ale ze śmiechu.
Skopiowane pewnie z innej strony i podpisane.

Pozdrawiam Pani Aniu. Administracja widać ma pełno na głównej demotów - a gdzie zwykli ludzie w tym serwisie?

A AriBoss
0 / 0

@grik1 to bot.. wiesz co to bot?

G grik1
0 / 0

@AriBoss I bot ma decydujące zdanie o wszystkim co zostanie dodane na główną?

A AriBoss
0 / 0

@grik1 nie, ale drugie konta tak, ale chodziło mi, że piszesz do bota " Pozdrawiam Pani Aniu", komentarze admini nie czytaja a bot raczej tym bardziej :D

G grik1
0 / 0

@AriBoss Mi się z tego lać chce - bo z tego bota to takie kwiatki wstawiają, że "widać, że to nie samodzielna praca" i coraz więcej osób to widzi. Większość komentarzy wspominających o tym i demot spada ze strony.

Po prostu jak napisałeś masowe wklejanie z innych stron, często zagranicznych odbywa się u nas.

Lulus
+2 / 2

@Xar - rozumiem, że pracujesz w tej branży i wciskasz syf zwany najmem długoterminowym? :)
Ile jeleni już złapałeś?

w leasingu też się płaci i po spłaceniu auto sie ma. Można odsprzedać etc. W przypadku najmu, jak straci sie robotę, bo czynnik losowy to autko przepada - ojej!

P profix3
+1 / 3

To nie trzeba imprezować na mieście, tylko robić popijawy w mieszkaniu. I dalej pracować. Jakoś idzie. Ja tak mam i się sprawdza. Ja mam 43 lata, dom rodzinę. Jedno mieszkanie wynajmuję. Jest git.

Odpowiedz
A Ashardon
0 / 2

No to teraz druga kawalerka na kredyt i do wynajęcia. Niech się sama spłaca.

Odpowiedz
Eaunanisme
+5 / 5

Mimo posiadania w gruncie rzeczy dobrego zabezpieczenia materialnego i dobrze płatnej pracy, odkąd tylko pamiętam miałem raczej nawyk dzikiego oszczędzania na sobie, niż wydawania pieniędzy. Sprowadzało się to u mnie do takiego absurdu, że wolałem sobie czegoś nie kupić i mieć kasę w kopercie czy na koncie, niż część z tego wydać, ale cieszyć się z posiadania jakiejś rzeczy. Wyjeżdżałem na wakacje z określoną sumą pieniędzy, a potem wracałem z 60% początkowej sumy, bo szkoda mi było wydać kasę na jakąś atrakcję, na lepszą restaurację czy inne bajery (i to pomimo tego, że przeznaczona na wakacje suma nie była ostatnim groszem, więc nie musiałbym po wydaniu 100% kieszonkowego wracać do domu i jeść tynku ze ścian mieszkania sąsiada). Niby spoko, bo jak się wydarzy coś nieprzewidzianego, to ta niekupiona konsola będzie mogła posłużyć za rozwiązanie problemu. Ale czy warto?

Odpowiedz
P pawlon1
+11 / 11

@Eaunanisme
nie warto. tez zawsze wolalem miec zapas i oszczednie wydawalem ale jednak czas leci, zycie przemija... i jak nie teraz to kiedy? oczywiscie nie mowie o przebalowaniu calych oszczednosci ale jezeli masz kwote na wakacje na ktora Cie spokojnie stac, to jedz, korzystaj, baw sie. wspomnien Ci pieniadze na koncie nie dadza :)

K KwokaBezPisklat
+4 / 4

@Eaunanisme
Jest taka koncepcja wzieta wprost z minimalizmu: wydawaj pieniadze na doswiadczenia, a nie na rzeczy. Mozna nawet nie miec typowego, wygodnego lozka i zyc szczesliwie. I nie mowie tu o osobach bezdomnych.

Q Qbikkkk
+2 / 2

A najlepsze jest to, ze za takie 7 lat klepania biedy trzeba zaplacic podatek od wzbogacenia xD

Odpowiedz
S sancho
-1 / 1

@Qbikkkk Nie ma czegoś takiego jak podatek "od wzbogacenia", chyba, że masz na myśli zwykły podatek dochodowy, ale ten płacisz czy oszczędzasz czy nie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 June 2020 2020 20:16

K kamil1024
+4 / 4

W ponad 7 lat uzbierał gotówkę na nowe mieszkanie, jednocześnie płacąc za wynajem innego? Co to za bajki? Albo gość zarabia 5-cyfrowe kwoty co miesiąc, ale w takim razie ma dużo pieniędzy i nie ma na co narzekać, albo fikcja. Tak czy siak bzdury.

Odpowiedz
L Livanir
-2 / 2

@kamil1024 Kawalerka w moim rodzinnym zadup.. tzn mieście to koszt niewiele ponad 100 000 to oszczędzanie z 1300zł msc.. Wynajem kawalerii drugi tysiak- czyli jeśli uznać, ze człowiek wyżywi się i kupi chemię za 800zł, to wystarczy zarabiać z 3100zł. Ciuchy od rodziny na święta, lub zarabianie z 200-300zł msc więcej i da radę.
Nie każde miasto to Kraków czy Warszawa, gdzie kawalerka ma cenę 200 000zł.

A activefun
0 / 0

@Livanir W wielu mniejszych miastach można kawalerkę kupić za 70-80 tyś zł. To nie jest majątek.

K kamil1024
+1 / 1

W Krakowie kawalerki 200k to kosztowały ładnych parę lat temu. Teraz chodzą już po 2 razy tyle lekko.

W wedge2000
+1 / 1

A wystarczyło wziąć kredyt :) 7 lat temu dawali bez wkładu własnego.

Odpowiedz
S sancho
+2 / 2

W Polsce koszt wynajmu jest mniej więcej dwa razy wyższy niż odsetki od kredytu na zakup tego mieszkania. Jeżeli Twoim celem jest mieć mieszkanie na własność, to idiotyzmem jest wynajmowanie i odkładnie na jego zakup za gotówkę. Chyba, że nie masz możliwości wzięcia kredytu.

Odpowiedz
koszmarek66
+1 / 1

Gdyby 7 lat temu wziął kredyt na mieszkanie i żył tak samo oszczędnie, mieszkałby już od 7 lat u siebie i zostałoby mu jeszcze jakieś 2, 3 lata spłaty kredytu.

Odpowiedz
Lulus
+1 / 1

@koszmarek66 - dla każdego coś innego. Nie każdy czuje się komfortowo z kredytem. Są różne zawirowania losowe. Jak jest się oszczędnym, to i tak do swojego sie dojdzie - wolniej, ale spokojniej.

Ufcio
0 / 0

@Lulus ta "logika" mnie zawsze powala... 7 lat odkładał powiedzmy 1500 zł miesięcznie na swoje mieszkanie, plus pewnie drugie tyle musiał wydać na wynajem CUDZEGO mieszkania i opłaty, tj. spłatę CUDZEGO kredytu. A jakby te 7 lat temu wziął kredyt, to za taką kawalerkę miałby ratę na poziomie około 800 zł, pozostałe 2200zł wolne w kieszeni i dziś miałby już połowę kredytu spłaconego. I między czasie po prostu by żył. I nikt mi nie wmówi, że może nie miał zdolności kredytowej, bo skoro było go stać na wynajem mieszkania i jednocześnie odkładanie na nowe mieszkanie, to w tamtych czasach kredyt dostałby z pocałowaniem ręki.
Niewiele ponad 7 lat temu brałam kredyt na mieszkanie w Krakowie. Dwupoziomowe, 80 metrów. 0 wkładu własnego, ba - kredyt na 120% wartości nieruchomości, a dziś rata tego kredytu to 1700 zł. Dużo? Nie sądzę. Od 7 lat jestem na swoim, nie daję komuś pieniędzy na spłatę jego kredytu. Po skończeniu studiów i dorwaniu pierwszej stabilnej pracy, chcąc wyprowadzić się od rodziców po minutowej kalkulacji nawet nie wpisałam w google frazy "mieszkanie na wynajem", bo było to kompletnie bez sensu.
Dziś pewnie kupiłabym dom za miastem, bo obecnie bardziej się to opłaca niż mieszkanie w Krakowie, bez względu na to czy finansowane ze swoich czy bankowych.

Lulus
0 / 0

@Ufcio Napisałem, że jest to kosztem "spokoju". Co jeśli przez zawirowania losowe i nie zależne od Ciebie zrobiła byś się niewydolna do spłaty tych zobowiązań? Most? Komornik? Powrót do rodziców?
Są ludzie, dla których ważniejszy jest brak takich zobowiązań i wolą dłuższą drogę. Nie należy piętnować ich na zasadzie, bo "ja zrobiłem inaczej i mi się to udało" - no tak, fajnie. Cieszymy się. Ale to nie powód do wywyższania się, bo każdy ma inną osobowość, a co za tym idzie inne priorytety.
Dlatego napisałem - dla każdego coś innego. Jeden wespnie się i zjedzie z góry, drugi wywierci przez górę tunel, a trzeci postanowi obejść ją naokoło. To, którą opcję wybierze dana osoba jest indywidualna(dopasowana pod konkretne preferencję) i każda ma swoje plusy i minusy.
Przykład? Bez kredytu może zmieniać wynajmowane lokum, migrować, a nawet sobie pozwolić na pewien czas bycia bez pracy, bo odłożone pieniądze służą za "poduszkę"(to z takich przykładowych plusów, które mi przychodzą teraz do głowy). Kredyt to jak kaganiec - pracujesz, by spłacać. Niektórym ludziom to odpowiada, niektórym nie.

Ufcio
0 / 0

@Lulus Nie piętnuję, każdy robi jak uważa. Jednak wydaje mi się, że nie warto wypruwać sobie żył prze lata, zbierać i patrzeć w horyzont zwany mieszkaniem, a jak już do tego horyzontu dotrzesz, to okazuje się, że dalej jest tylko pustka, a za Tobą wszystko znika.
Jeśli spłacasz kredyt i ledwo wiążesz koniec z końcem, nie masz oszczędności chociażby na 3-4 miesiące, to nadal - czy z kredytem, czy bez kredytu jest to wegetacja, a nie życie.
Życie nie składa się tylko z pieniędzy i rzeczy materialnych, do których dążymy czasem za wszelką cenę, ale też z przyjemności, rodziny, znajomości, rozrywek typu wyjście do knajpy z grupką przyjaciół, wakacji od czasu do czasu i innych takich. Wegetacja przez kolejne lata tylko dlatego, żeby nie brać kredytu, to moim zdaniem bezsens. Czy nie lepiej uzbierać trochę przez powiedzmy 2-3 lata, na resztę dobrać kredyt i po prostu cały ten czas czuć, że się żyje? Teraz autor demota może powiedzieć, że ma mieszkanie bez kredytu i 7 lat życia w plecy. Ja wolę to zdecydowanie zamienić na kredyt mieszkaniowy i 7 lat fajnych wspomnień z życia.

BlueAlien
0 / 0

Ale mnie irytują ludzie, którzy zaczynają farmazonować "jestem na to za stary". To siedź i narzekaj dalej, że nie żyjesz a istniejesz i nic ci się nie chce.

Odpowiedz