Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
532 556
-

Zobacz także:


rafik54321
+6 / 18

Dlaczego nauczyciele mają jak mają? Bo oczekują bóg wie jakiego statusu i szacunku za sam fakt bycia nauczycielem, ale to tak nie działa.
Jeśli chcesz być "liderem" danej grupy, chcesz być szanowany i poważany, to musisz na ten szacunek zasłużyć. Musisz świecić przykładem, imponować wiedzą lub umiejętnościami. Musisz dokładnie rozumieć wiedzę którą przekazujesz.
Niestety 90% nauczycieli nie potrafi tego pojąć. Ci którzy to pojęli, są bardzo ciepło wspominani przez ludzi.

Odpowiedz
polm84
+3 / 3

@rafik54321 dokladnie! Ja nigdy nie zapomne jak bylem w podstawowce I sie cieszylismy z kolegami na lekcje fizyki I chemii (to Nas interesowalo) po Pol Roku nauczyciel nam tak obrzydzil the przedmioty, ze cos okropnego. Zero check do nauczania tylko wykucie regulki I koniec, a zapytanie o "cos wiecej" w temacie konczylo sie odpowiedzia "poszukaj w ksiazce" albo "nie mamy na to czasu teraz"....

S stts
+1 / 1

@rafik54321 Ale po co? Nauczyciel to niskopłatna praca bez perspektyw. Bardzo mały procent ludzi, którzy są ambitni i dobrzy w swojej dziedzinie, zostaje nauczycielami, skoro gdzie indziej mogą zarobić pięć razy tyle. Ci, którzy są ambitni, ale jednocześnie czują powołanie do uczenia, raczej celują w pracę na jakiejś uczelni.

rafik54321
+2 / 2

@polm84 a akurat czy to fizykę czy chemię można nauczać bardzo ciekawie. Np jak pokazać dzieciom, dlaczego gdyby słońce zniknęło, to ziemia by poleciała prosto?
Wystarczy wziąć kulę i sznurek. I zacząć tym kręcić kółka. Powiedzieć że kula to ziemia, sznurek to grawitacja słońca, a ręka to słońce. A potem nagle puścić sznurek :P . Proste, logiczne, zrozumiałe dla dziecka. Może nie super poprawne, ale do nauki w podstawówce wystarczy w zupełności ;) .

I wg mnie właśnie nauka w podstawówce fizyki i chemii, nie powinna się głównie składać na obliczaniu wzorów, bo i tak to nie jest jakoś super przydatne w życiu (jeśli nie pracujesz np jako inżynier), a raczej właśnie na objaśnianiu praw dynamiki i ogólnych zasad fizyki. Obliczenia powinny być "na szóstkę".

No i nauczyciel jeśli czegoś nie wie, to ma zawodowy "obowiązek" się douczyć. Bo kto ma wiedzieć jak nie on?
Nie ma czasu teraz? To po lekcji powinien do ucznia podejść i mu powiedzieć. W trakcie przerwy :) . Tak to powinno wyglądać.

@olewator a po co lekarz ma cię równo zszyć po operacji? Zarobi więcej?
Nauczyciel jest od tego aby też zaszczepić w ludziach pragnienie poszerzania wiedzy/rozwoju. To wg mnie jeden z ważniejszych aspektów życia.
Bo po co wgl kogoś czegokolwiek uczyć? Dać łopatę/miotłę i zapierniczaj. Po co czytać, pisać, liczyć? Przecież niepotrzebne to do zamiatania XD.
Nigdy nie będę astronautą czy inżynierem. Jestem na to za głupi. Jednak pomimo to, że nigdy nie będę pracować w sektorze kosmicznym, to interesuje mnie to jak jest zbudowana rakieta kosmiczna, jak działa, co da się z nią zrobić, a co nie itp. Bo to mi imponuje, że są ludzie którzy potrafią coś takiego wymyślić, obliczyć i zbudować. A potem jeszcze to odpalić i to faktycznie wszystko działa. Czapki z głów. To TACY ludzie powinni być celebrytami, infuencerami itp.
Jednak nie, popularni są ludzie którzy mają trociny we łbie :/ .

A AddNull
0 / 2

@rafik54321 Takie podejście działa na studiach, ewentualnie w szkole średniej.
Jak się trafi ogarnięta klasa to może nawet w podstawówce.
Starsze dzieci potrafią usadzić rozrabiakę bo zależy im żeby się czegoś nauczyć, młodsze mają natomiast w głowie głównie zabawę i zdarza im się podchwycić zachowanie delikwenta.
Ogólnie wystarczy jeden dzieciak, żeby rozwalić całą lekcję, a za takim dzieciakiem stoją jeszcze gorsi rodzice od których dzieciak się tego uczy.
W większości przypadków to rodzice są piekielni- zwłaszcza podczas nauczania online(które samo w sobie jest żartem)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 April 2021 2021 21:33

rafik54321
0 / 0

Młodsze dzieci są bardzo ciekawskie, wystarczy na tym zagrać. Musisz tak przedstawić materiał aby był interesujący. Wtedy dzieci same chcą słuchać.
Miałem kiedyś nauczyciela wf-u. U niego nie bronił nikt. Ba, nikt nie miał na to ochoty nawet największe łobuzy, bo grał z nami i wykonywał ćwiczenia których my nie byliśmy w stanie. Imponował uczniom i dlatego miał szacunek.

rafik54321
-1 / 1

@olewator zapominasz o 3cim powodzie. Bo pracujemy w tym co lubimy.

Dlaczego zawód nauczyciela jest niedoceniony? Bo jest źle wykonywany. To tak jakbyś się dziwił że jesteś biedny, skoro nie pracujesz XD.
Zwyczajnie nie ma czego doceniać. Nikt nie będzie głaskał nauczyciela po główce za to że jego klasa totalnie nie rozumie materiału który wykłada, a nie tłumaczy.

Kiedy ci nauczyciele dają korepetycje to wiedzą że MUSZĄ się przyłożyć, bo inaczej nici z korepetycji. Mało tego, jeśli daje je swoim własnym uczniom to już wgl jest śmiech na sali, bo wtedy może specjalnie niczego nie uczyć na korepetycjach, tylko faworyzować na klasówkach :/ . Oceny się zgadzają, rodzic zadowolony, kasa ogolona. Gitarka. Cebulactwo edukacji w natarciu.

Przypomina mi się pewien materiał o kolesiu który dawał korepetycje z matematyki, ale grupowo. Po prostu prowadził "lekcje" dla osób które matematyki totalnie nie rozumiały. Powiedz mi, jakim cudem, po jego korepetycjach, uczniowie którzy mieli non stop 1, mają po 3-4 na sprawdzianach?

Jest jeden prosty myk, aby kogoś czegoś solidnie nauczyć. Trzeba nauczać tak, aby uczeń ZROZUMIAŁ materiał. Nie wykuł na blachę, zapamiętał, ale aby zrozumiał dlaczego tak jest, po co i do czego. Wtedy nie trzeba się już uczyć - on już się tego nauczył, już to wie, już może używać. Ale aby tak uczyć materiału, to trzeba go rozumieć w 100%. Niestety nauczyciele sami są niedouczeni.
Ba, z autopsji, nauczycielkę techniki musiałem pouczać o budowie motoroweru XD. Buahaha. Bo myślała że amortyzator to tłumik "bo tłumik drgań" XD. Masakra.

Jeżeli jakiś nauczyciel oczekuje wielkiego poważania za to że jest nauczycielem, to będzie miał przekichane z uczniami zawsze. Podałem przykład WFisty. Wiesz, że z klasą, dowiedzieliśmy się kiedy ma urodziny i kupiliśmy mu piłkę? Czy to nie jest wyraz uznania? Ale był nauczycielem dokładnie takim, jakim być powinien. Kiedy jakiś dzieciak, źle grał technicznie, to podszedł do niego, pokazał dokładnie jak kopnąć piłkę aby leciała tam gdzie powinna.
Albo kiedy wybiec z bramki. Jak się zamachnąć przy rzucie piłką lekarską, aby twój wynik był o 1/3 lepszy. Po jego lekcjach, jak poszedłem do gimnazjum, to w owym rzucie piłką lekarską miałem 2gi najlepszy wynik, będąc jednym z najmniejszych (najniższych i najlżejszych) uczniów w klasie. O 1,5m przebił mnie jedynie byk który miał prawie 2m wzrostu i prawie 100kg wagi, a wtedy mieliśmy po 13 lat (!).

I jeśli ta sama klasa, u jednego nauczyciela szaleje, a u drugiego słucha się w 100% to problem jest w klasie czy nauczycielu?

P Prally
-1 / 1

@rafik54321 Nie ma co porównywać sytuacji na korepetycjach do sytuacji w klasie.
Po pierwsze pracujesz z jedną osobą, a nie z dwudziestoma lub więcej, więc można spokojnie wszystko tłumaczyć tyle razy i na tyle sposobów żeby dotarło. Rodzice często są skłonni płacić nawet za kilka lekcji w tygodniu, lekcje często twarją godzinę zegarową, a nie 45 minut, albo pracuje się od razu po półtorej godziny. Nie masz w klasie dywersantów, nie musisz tracić czasu na sprawdzanie obecności. W dodatku często ktoś coś jednak z lekcji wyniesie więc nie zaczynasz od zera jak nauczyciel w szkole.
Sam widziałem przypadki że ktoś wracał ze szkoły, miał korepetycje z matematyki, potem ja wchodziłem ze swoimi, a po mnie przychodził chemik. Nauka z przerwami od rana do wieczora.
Wielu korepetytorów w ogóle nie weźmie na warsztat dziecka które nie chce się uczyć bo nie muszą tego robić. Ktoś podpadnie, uczeń albo rodzic i korepetytor już nie przyjdzie. A następni mogą nie chcieć wziąć zlecenia bo już mają dość godzin w trakcie roku albo poszła wiadomość na grupie na Facebooku skupiającej większość korepetytorów w regionie że dla kogoś nie warto pracować bo będzie robił problemy.

Często korepetycje, np. z matematyki wyglądają tak, że temat na który program przewiduje tydzień, dwa tygodnie czasu, wałkuje się z korepetytorem ponad miesiąc, czasem więcej.
Poza tym nie ma opcji że dzieciak będzie przeszkadzał na korepetycjach albo olewał bo rodzice są za drzwiami albo w tym samym pokoju i poza karami w postaci różnych zakazów, jak najbardziej funkcjonują dalej kary cielesne. Po prostu, o czym ministerstwo nie wie, tego nie ma, ale skuteczne metody dyscyplinowania młodzieży są stosowane od tysięcy lat niezmiennie.

"I jeśli ta sama klasa, u jednego nauczyciela szaleje, a u drugiego słucha się w 100% to problem jest w klasie czy nauczycielu?"
Wiesz czemu w Polsce złodzieje nie przychodzą kraść do sklepu który jest po sąsiedzku ani w swoich firmowych bluzach? Bo jest realna groźba że nawet jak nie zostaną złapani na gorącym uczynku, to są nagrania z monitoringu i albo policja delikwenta namierzy i ukarze, albo grupa interwencyjna ochrony przyłapie go na mieście i spuści mu łomot poza prototokołem.
W Anglii policja do kradzieży w ogóle nie przyjeżdża, ochrona nie ma dostępu do nagrań, no to ci sami ludzie mieszkający obok sklepu albo pracujący w barze za rogiem, w firmowych ciuchach kilka razy w tygodniu przychodzą kraść. Po co ma płacić za kawę skoro może ukraść i nie ma za to żadnej kary?

To że jakaś pani 15 lat temu miała na tyle groźne spojrzenie i stanowczy głos że wszyscy czuli coś w rodzaju podświadomego strachu, nie znaczy że zadziała to teraz, czy jeszcze za 15 lat. Działa póki młodzież boi się jakichś realnych kar, czy to zakazu wyjścia z domu, czy odebrania konsoli, czy zlania paskiem (20 lat temu były to jeszcze kary powszechnie stosowane). Natomiast w sytuacji kiedy nauczyciel nic nie może, a rodzice mają temat gdzieś, można zapomnieć o możliwości zdyscyplinowania kogoś, bo dziecko na każdym kroku się uczy że co by nie zrobiło, to i tak będzie robiło co chciało bez żadnych konsekwencji.
Kiedy krótko uczyłem w dwóch szkołach, w jednej nie musiałem nic robić żeby dyscyplinować, bo rodzice się interesowali. Jak zaprosiłem, to przyszli posłuchać jak wyglądała lekcja, zaraz po zajęciach odbierali dzieci ze szkoły. Lekcje szły gładko i bezproblemowo, bez jakichkolwiek interwencji z mojej strony.
W drugiej szkole, gdzie cała klasa spędzała kilka godzin na świetlicy czekając na rodziców, a nikt z rodziców nie chciał się ze mną spotkać ani nawet porozmawiać, nic się nie dało zrobić. Żadne kary ani skargi nie pomagały, a jeden chłopak na każdej lekcji wychodził z ławki, odgrywał jakieś scenki z telewizji, przy tym lubił robić zeza i wykrzykiwać hasła w rodzaju "Jestem głupkiem!" oraz "Zamknij mordę!"

Jeszcze jak mu przez pomyłkę dałem książkę z pieczątką "egzemplarz demonstracyjny", a sobie zatrzymałem normalny, to potem jak wymieniliśmy te książki, be

Zmodyfikowano 5 razy Ostatnia modyfikacja: 15 April 2021 2021 17:01

P Prally
0 / 0

@rokokokowa_kokota Z tego co się orientuję, to siłowe dyscyplinowanie młodzieży było rozwiązaniem szeroko stosowanym chyba w każdej rozwiniętej cywilizacji.

Poza tym dobra pensja, dobry dom z przydziału i togi w dawnej Anglii właśnie między innymi temu służyły żeby wzbudzić w uczniach jakiś respekt. Najgłupsi widzieli że nauczyciel jest poważany i żyje na wysokim poziomie, czyli widocznie opłacało się mieć wiedzę.

Dzisiaj w Polsce nauczyciel jest frajerem który zarabia mniej niż kasjerka w Biedronce, więc jak ktoś nie chce się uczyć, to nie widzi kogoś kogo należy szanować, choćby nie wiem jaką wiedzę miał, tylko niezaradnego palanta która przeszkadza w graniu na konsoli.
Dyscyplinowanie siłowe ma sens w skrajnych przypadkach. Powinno być tylko środkiem ostatnim, a nie pierwszym.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 April 2021 2021 15:36

V Vianyamar
+12 / 14

Po 12 latach szkoły i 3 latach studiów (robię magistra) mógłbym wyliczyć nauczycieli i profesorów których szanuję na palcach jednej ręki. Większość z nich traktuje nas uczniów jak podludzi. Jak debili, bez szacunku, bez zrozumienia że ktoś może mieć problem. Wielu wykładowców ma gdzieś że dana książka ma 800 stron, masz ją znać na jutro(co z tego że mieliście ją przerabjać od 3 miesięcy). Cała nasza edukacja tak wygląda. Nikt so nauczycieli nie ma szacunku bo nauczyciele nie mają do nas.

Odpowiedz
GDK666
-1 / 1

nauczyciele nie mają szacunku bo niczego sobą nie reprezentują

Odpowiedz
Y yoyo2123
+2 / 2

Uczyłem się w czasach kiedy nie można było bić i powiem tyle, wszystko zależy od nauczyciela. U mojej matematyczki zawsze był porządek. Mała kartkówka w każdy piątek taka na 5-10 min i 5 minutowe kartków, jak klasa była nieposłuszna. Wszyscy słuchali, nikt nie brykał, a na koniec roku nawet najsłabsi uczniowie ogarniali matmę.

Odpowiedz
D daclaw
+5 / 5

Skoro nauczyciele musieli bić, oznacza to, że również nie mieli szacunku.

Była natomiast i nadal jest garstka takich nauczycieli, którzy niczego specjalnego nie musieli robić, a nikt u nich na lekcji nawet nie pisnął i nawet po 30 latach połowa osiedla kłania im się w pas. I ta garstka to ci z predyspozycjami do zawodu. Cała reszta to przypadkowa zbieranina, w większości odpad procesu kształcenia.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 April 2021 2021 9:49

Odpowiedz
P Prally
0 / 0

@daclaw Nikt nie pisnął bo sprawiali wrażenie że nie będą niczego tolerować, i każdy podświadomie wiedział że jak podpadnie na lekcji to zaraz będzie skarga do rodzica i w domu rodzice spuszczą lanie paskiem.

M mudia
+2 / 2

Możliwość nauki jest przywilejem i tak powinno być wpajane dzieciakom. A przywileje powinny być szanowane. Wtedy nie potrzeba było by kar cielesnych i wymuszania posłuszeństwa.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 April 2021 2021 10:23

Odpowiedz
L Lusja
+1 / 1

Ale jaki szacunek? Szacunek, tak na wejsciu, tak od razu, za darmo? W glowie mi sie nie miesci! Na szacunek naprawde trzeba zasluzyc, jak juz tutaj nadmieniono. Natomiast nikt nie dodal, ze to co sie dzisiaj w szkolach odwala, to jest zwyczajny brak kultury. Bachornia jest roszczeniowa i bezczelna, bo mamcia i tatko wbijaja jej, ze jest cudowna i wspaniala.

Odpowiedz
M michalSFS
0 / 0

@Lusja
Ja wychodzę do wszystkich nowo poznawanych ludzi z umiarkowanym poziomem szacunku. Taki starter na początek:) Później ten szacunek rośnie lub spada w zależności od postawy i zachowania drugiej osoby.

L Lusja
0 / 0

@michalSFS To wlasnie jest wysoki poziom kultury. Dobre maniery, dyplomacja, czasem nawet jakis kredyt zaufania. Szacunek pojawi sie, gdy bedzie za co. :)

P Prally
0 / 0

@Lusja
Dokładnie tak. Jak ja chodziłem do szkoły to nauczycielom już nie wolno było bić linijką, ale za to jak nauczyciel sie poskarżył rodzicowi, to rodzic lał paskiem. Wiem że u wielu moich kolegów tak było. Sam też parę razy oberwałem.

Poza tym, jeżeli komuś nie wpojono w domu rodzinnym szacunku do nauki, a mówi się tylko że w życiu trzeba zarobić to kim jest polski nauczyciel dla takiego ucznia? Frajerem który studiował żeby zarabiać mniej niż kasjerka w Biedronce.
M.in. wyrobieniu natychmiastowego szacunku w uczniu, niezależnie od jego pochodzenia i poglądu na świat służyły w dawnych czasach takie rozwiązania jak wysokie pensje, służbowe domy czy togi.
Jak dziecko przychodziło do szkoły, to od razu widziało że to jest ktoś ważny, jak sędzia czy pastor i trzeba się z nim liczyć. Piękny dom i wysokie wynagrodzenie świadczyło o tym, że nauka się opłaca i wielu uczyło się po to, bo chcieli być bogaci i szanowani jak nauczyciele.

Niestety w Polsce z nauczycieli zrobiono niskozarabiających frajerów, którzy muszą dorabiać po godzinach żeby w ogóle przeżyć, a bardzo niskie zarobki sprawiają że do zawodu idą głównie ludzie których nigdzie indziej nikt nie chciał i jest to opinia jaką można usłyszeć niekiedy od samych nauczycieli.