Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
141 144
-
rafik54321
+2 / 2

Mojemu psu wypada szczepienie jakoś w połowie kwietnia. Zwykle tego typu sprawy (coroczne) załatwiam +- tydzień przed terminem. Np przegląd motocykla do 20 np marca, to jedziemy na SKP 13 marca itp. Zawsze masz ten tydzień "manewru" gdyby coś, a poza tym terminy się ładnie zazębiają więc nikt nigdy się nie przy***li że jakaś dziura w terminie czy coś.

Odpowiedz
K katem
-2 / 4

Wściekliznę szczepi się raz na 3 lata, a weterynarz mojego kota powiedział, że u kotów odporność utrzymuje się nawet do 8 lat - a to na moje usprawiedliwienie się, że powinnam była przyjść miesiąc wcześniej.

Odpowiedz
Slawa238
+3 / 3

Koty co 3 lata, psy co rok.

Escitalopram
+4 / 4

@katem U psów obowiązek jest raz na rok, przynajmniej w Polsce choć odporność utrzymuje się 3 lata i w niektórych krajach tak też funkcjonuje to szczepienie w przepisach. U kotów nie ma obowiązku szczepienia na wściekliznę poza niedawno wprowadzonym na Mazowszu, choć powienien być, a przynajmniej w przypadku kotów wychodzących.

K katem
+1 / 1

@Escitalopram Co do psów, to nie wiedziałam - tylko tyle, że w USA było to raz na 3 lata u psów.
Mój kot jest wychodzący, w dodatku czasem z jakimś innym kotem albo psem się pobije i przychodzi z dziurą w futrze, dlatego go szczepię.

rafik54321
-2 / 2

@katem nigdy nie rozumiałem kociarzy co puszczają swojego kota na ulicę w samopas :/ .
Między innymi, że jeśli twój kot np zgłodnieje i postanowi upolować czyjeś zwierzęta np hodowlanego królika, to co? Trochę słabo.

Mojemu dziadkowi (świętej pamięci) takie koty polowały na gołębie :( .
U mnie w ogrodzie, koty sąsiadów szczały pod tujami które usychały. Na szczęście pies załatwił sprawę :P . Żadnego kota nie upolował, ale koty już omijają łukiem nasz teren XD.

Jednocześnie taki kot, może ci przynieść kleszcze do domu. Lub innego pasożyta. Zwłaszcza że totalnie nie masz najmniejszego nadzoru nad tym gdzie twoje zwierze jest i co robi. Jest to po prostu nieodpowiedzialne.

K katem
+2 / 2

@rafik54321 Mój kot przyszedł do mnie - ot, pewnego dnia wszedł do domu (przez drzwi balkonowe, mieszkam na parterze i mam wyjście na mały ogródek) , posiedział godzinę i poszedł. Następnego dnia posiedział już dłużej - i też poszedł. Kolejnego dnia przyszedł i został na noc. Nie mogłam go uwięzić - kot musiał wiedzieć, że sam chce u mnie zostać. Teraz wychodzi na krótko (bo zimno), jestem pewna, że nie zdąży zgłodnieć w czasie pół godziny, gdy go nie ma, wie, że jeść dostanie, gdy wróci. Oczywiście - kot został wykastrowany, jest pod opieką weterynaryjną, a jeśli przyniesie kleszcza (do tej pory nie przyniósł, bo w okresie "kleszczowym" regularnie stosuję odpowiednie preparaty) to jedynie mój problem, a nie kogoś innego. I nie jestem właścicielką kota, a jedynie jego opiekunką.
Pewnie uważasz, że bardziej odpowiedzialne byłoby wyrzucenie kota, gdy przyszedł, albo uwięzienie go. Domowe i nie wychodzące koty są w domach od urodzenia - są do tego przyzwyczajone, bo innego życia nie znają. A do mnie przyszedł i u mnie zamieszkał kot przyzwyczajony do swobodnego stylu życia - gdy zamieszkał miał już ok pięciu lat.
Nie wiesz, że w naturze zwierzęta się nawzajem zjadają, a kot to drapieżnik ?
A tuje usychały nie ze względu na "podlewanie" przez koty, tylko przez niewłaściwa pielęgnację i/lub niewłaściwa ziemię (też mi tuje uschły, choć wtedy nawet jednego kota nie miałam, a żadne inne po ogródku nie chodziły).

rafik54321
-2 / 2

@katem "A tuje usychały nie ze względu na "podlewanie" przez koty, tylko przez niewłaściwa pielęgnację i/lub niewłaściwa ziemię (też mi tuje uschły, choć wtedy nawet jednego kota nie miałam, a żadne inne po ogródku nie chodziły)." - interesujące, bo akurat tuje były nawożone oraz stosowałem odpowiednie opryski. Bez efektu. Jak przyszedł pies, to po niecałym miesiącu wszystkie tuje zdrowe. Co za przypadek?

Ogólnie uważam że kot to nie jest dobry zwierzak. Zero lojalności czy wzajemności. Czysta interesowność. Miałem do czynienia z kotami, ale żaden mnie do siebie nie przekonał. A patrzysz na psa i już wiesz co do czego.

No i jest jeszcze jeden aspekt. Skąd wiesz że ten kot nie był kogoś innego? Kogoś podobnego tobie? W zasadzie można powiedzieć wtedy że ukradłaś lub co najmniej przywłaszczyłaś.

Wgl przyzwyczajanie kota do łażenia bez nadzoru to błąd. Bo twój kot może wpaść pod czyjeś auto i je uszkodzić - co wtedy? A akurat koty uwielbiają wbiegać pod auta.

Twoje argumenty to żadne usprawiedliwienie.

"Nie wiesz, że w naturze zwierzęta się nawzajem zjadają, a kot to drapieżnik ?" - pies też, ale jakoś udomowione psy nie polują na inne zwierzęta, no chyba że są głodzone. Co innego kot. Bo kot jest wiecznie żarty...

"a żadne inne po ogródku nie chodziły)." - nadzorowałaś 24h na dobę? Druga sprawa że czasem u mnie było ciężko mendę zauważyć, bo tak się te koty chowały. Kiedyś wsiadam to auta, odpalam, a tu futrzak pełna dzida mi spod wozu :/ . Dobrze że się myszojad nie wkręcił w silnik XD...

K katem
+2 / 2

@rafik54321 Nie usprawiedliwiam się, Ty też nie musisz się tłumaczyć ze swojej potrzeby posiadania. Nie przywłaszczyłam sobie kota, bo chyba nie zauważyłeś, co napisałam - nie jestem jego właścicielką, a jedynie opiekunką - piszę to jedynie informacyjnie, kot w każdej chwili może sobie wrócić, gdzie był wcześniej, widocznie jednak woli być ze mną.
Źle oceniasz koty, bo ich nie znasz i jesteś uprzedzony. Kot, jak i pies też poluje wtedy, gdy jest głodny. Nie przypisuję sobie prawa własności do żadnej istoty - moje dzieci też nie były moją własnością. Bardzo dużo ludzi, którzy mają psy, lubi posiadać (psy, koty czy ludzi) i wszystko kontrolować (tresować), uzależniać od siebie, a ja do takich nie należę. W kotach podoba mi się niezależność.

rafik54321
-2 / 2

@katem jedno oznacza drugie. Jeśli jesteś opiekunką kota, to bierzesz za niego odpowiedzialność. Pełną. Tym za to co twój kot może zrobić.

Znam koty. Pełno tego łaziło w okolicy. Moja narzeczona miała kota, ma bardzo podobne zdanie.
Kot poluje również dla zabawy - nie widziałaś jak kot bawi się złapaną myszą? Bo ja bardzo często widziałem takie sytuacje i nigdy nie widziałem takich rzeczy u psów. Pies kota pogoni, ale bardzo rzadko zabije.

Myślisz że ja trenuję swojego psa? Kiedy ktoś mnie szarpnie, mój pies rzuca się na szarpiącą osobę. Nie uczyłem go tego. Psa nie trzeba tresować jeśli pies kocha swojego właściciela. Pies chce pomagać, pies chce się uczyć. Psy czerpią radość z tego że ich właściciel jest zadowolony.

Twój kot też jest od ciebie zależny. Bo przychodzi. Druga sprawa, że może by sobie poradził sam, a może po prostu idzie "do innej pani".

Znowu jeśli pies poza domem ma być na smyczy i kagańcu, to dlaczego nie koty? Jak psy się wypróżniają na trawnik to wielki problem, a jak kot bez nadzoru to już nie? Poza tym od kota śmierdzi kilka razy bardziej niż od psa :/ .

Chcesz niezależnego zwierzaka? Opiekuj się dzikimi zwierzętami.

Mój pies ma ogród w którym może robić co chce. Biega, szczeka, skacze, tarza się. Ma swoje terytorium. W domu, też robi co chce, śpi, czasem jajcami do góry XD, miskę ma zawsze pełną, a jednak nie wyżera jej do czysta. A pies po przejściach, bo wziąłem go od siostry która zamykała go w łazience bez dostępu do światła na pół dnia, a przez drugie pół dnia, pies był kopany przez szwagra :/ . Pewnie dlatego, że teraz mój pies ma u mnie dobrze, dlatego mnie broni. To poziom lojalności którego u kota nie doświadczysz...

K katem
+2 / 2

@rafik54321 Dlatego, że masz inne zdanie, ja mam kota wyrzucić albo zabić, albo zamknąć w klatce - niech się męczy, bo Ty kotów nie lubisz i Ty będziesz zadowolony i to wg Ciebie będzie odpowiedzialność, a jest tylko Twoim rozumieniem odpowiedzialności. Nie zgadzam się z Tobą i, oczywiście, tak nie postąpię i w dodatku, będę uważać, że postępuję słusznie.
Nie rozumiesz więzi z kotem, nie rozumiesz kotów - to nie jest dzikie zwierzę, dzikim zwierzęciem nie masz jak się opiekować - bo ono jest dzikie i Ciebie nie potrzebuje (chyba, że chwilowo, bo ranne czy chore), a kot tak - potrzebuje mnie, właśnie mnie, bo sam sobie mnie wybrał, ale nie jest moim niewolnikiem i nie potrzebuję jego lojalności(to kot, nie człowiek, nie antropomorfizuję zwierząt - bambinizm jest mi obcy) - wystarczy mi, jak się cieszy, gdy wracam.

Przypominam, że koty załatwiają się w ustronnych miejscach i zakopują swoje odchody. To taki instynkt, aby nie zostawiać po sobie śladów, więc w kocie odchody nie wejdziesz, w przeciwieństwie do psich.

U ubooot
-1 / 1

Zapomniałeś dodać że ta "epidemia" wścieklizny dotyczy (na razie) warszafki

Odpowiedz