Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Kiedy mój młodszy brat był w szkole podstawowej, nauczyciel napisał mu taką uwagę na świadectwie szkolnym: „Jest kiepskim uczniem, nic w życiu nie osiągnie, ale trzeba go zrozumieć, bo to chłopak z osiedla”. Chciałabym dziś zobaczyć minę tego nauczyciela, kiedy dowiaduje się, że ten dzieciak z osiedla studiował z pełnym stypendium w Japonii i jest nauczycielem muzyki. I to takim, którego uczniowie bardzo cenią: po Dniu Nauczyciela brakuje mu miejsca na przechowywanie mnóstwa prezentów, jakie od nich otrzymuje

W trzeciej klasie liceum moja nauczycielka angielskiego wciąż oblewała mnie ze względu na moją wymowę. Zdawałam u niej egzaminy w grudniu, marcu, lipcu, potem znowu w grudniu, marcu i lipcu i nadal nie dostałam dyplomu, bo nauczycielka miała coś przeciwko mnie. Pewnego dnia z powagą powiedziałam jej: „Chyba nic nie jestem w stanie zrobić, prawda?”. W końcu porozmawiałam z dyrektorem i dał mi możliwość zdawania egzaminu z innym nauczycielem. Minęło parę lat. Pracowałam w szpitalu, a ta wredna nauczycielka pojawiła się tam z problemem zdrowotnym i to ja się nią zajmowałam. Potrzebowała mojej pomocy! Nie mściłam się ani nic z tych rzeczy, tylko przypomniałam jej, jaka była niedobra. Przeprosiła mnie, a ja byłam bardzo zadowolona!

Nauczycielka zarządzania technicznego za bardzo mnie nie lubiła, bo kiedyś odpowiedziałam jej w zarozumiały sposób. Dała mi 4 punkty z pracy końcowej (potrzebowałam 6, żeby zdać), a mojej partnerce — 8. Poprosiłam grzecznie moją koleżankę o jej pracę, a w domu porównałam jej odpowiedzi z moimi. Były takie same, tyle że moja koleżanka zapisała 2 kartki więcej z powodu wielkości swojego pisma. Kiedy poskarżyłam się nauczycielce, nie była w stanie podać mi sensownego wyjaśnienia. Musiałam powtórzyć ten śmieszny przedmiot i zdać egzamin ustny, na którym pokazałam jej, jak dużo tak naprawdę wiem!

Miałam kilku wspaniałych nauczycieli, ale wspomnienie mojej wychowawczyni z piątej klasy wciąż budzi we mnie strach. Utworzyła chór ze wszystkimi dziećmi w klasie i kiedy zaczęliśmy śpiewać, przerwała nam w połowie i na oczach wszystkich wywołała mnie, mówiąc głośno: „Nie umiesz śpiewać, brzmisz okropnie”. Rezultat: nawet kiedy jestem we własnym domu i mam ochotę śpiewać, robię to tylko wtedy, kiedy nikogo nie ma. Mam 70 lat.

W szkole średniej miałam nauczycielkę od maszynopisu, która podarła moją pracę domową bez sprawdzenia i dała mi zero, ponieważ odrobiłam ją na różowym papierze. Zawsze była dla mnie bardzo nieuprzejma i źle mnie traktowała, a po latach dowiedziałam się, że rywalizowała z moją mamą i po prostu się na mnie wyżywała. Zawsze strasznie się denerwowałam, idąc na jej lekcje, bo nie wiedziałam, jaki pretekst wymyśli tym razem, by zbesztać mnie przy wszystkich

Miałam 5 lat i byłam w pierwszej klasie. Nasza nauczycielka uczyła nas intensywniej niż wymagał tego program, abyśmy wcześniej nauczyli się czytać i pisać. Chciała, żebyśmy wyprzedzili inne klasy na tym samym poziomie. Pewnego dnia dowiedziała się o tym dyrektorka szkoły, która zabrała zeszyty wszystkim uczniom i podarła kartki na naszych oczach

Dyrektorka sabotowała mnie, kiedy wygrałem nagrodę z historii, którą zawsze rozdawali na koniec każdego roku szkolnego. Zrobiła to tylko dlatego, że nigdy nie nosiłem spodni od mundurka. Nienawidziła mnie, ale nigdy nie mogła mnie wyrzucić ze szkoły, bo byłem na liście honorowej. Zabolało mnie jednak to, że z tego samego powodu nie pozwoliła mi pojechać na wycieczkę do Muzeum Sztuk Pięknych

Mieliśmy nauczycielkę, która za każdym razem wystawiała mojej koleżance z klasy najwyższą ocenę. Wszyscy wiedzieliśmy, że ta uczennica nigdy nie była zbyt dobra. Ja z kolei świetnie się uczyłam, ale w moich egzaminach zawsze było coś nie tak. Odpuszczałam jednak i nic z tym nie robiłam. Pod koniec roku moja mama przyszła zapytać o coś nauczycielkę i zobaczyła, jak ta przymierza biżuterię, którą dała jej matka tej drugiej uczennicy za to, że „była tak dobra dla jej córki”. Wtedy wszystko stało się jasne

Kiedy byłam w szkole podstawowej, trzeba było uczęszczać na zajęcia z wychowania muzycznego, a moja rodzina musiała bardzo się postarać, aby pozwolić sobie na zakup mojego fletu. Pewnego dnia kolega z klasy ukradkiem wziął go ode mnie i zaczął się nim bawić jak mieczem, na co nauczyciel, który był obok, wziął flet (myśląc, że należy do tego chłopca) i złamał go na pół. Kiedy powiedziałem nauczycielowi, że ten flet jest mój, ukarał również mnie i za wszystko obwinił. Nie trzeba chyba dodawać, że moja mama zrobiła wielką awanturę i szkoła w końcu kupiła mi nowy flet

Kiedy byłam w piątej klasie, nauczycielka dała nam zadanie do wykonania tuż przed przerwą. Razem z kilkoma innymi uczniami zostaliśmy w sali, bo nie zdążyliśmy skończyć, ale po kilku minutach nauczycielka kazała nam wyjść na lunch. Kiedy wróciliśmy do klasy, dała nam naganę za to, że nie skończyliśmy zadania, a przecież sama powiedziała nam, że możemy wyjść! Następnego dnia moja mama poszła z nią porozmawiać. Nauczycielka miała czelność oznajmić, że dała mi tę naganę nie za to, że nie dokończyłam zadania, ale za to, że byłam najcichszą uczennicą. Ponoć chciała w ten sposób pokazać całej klasie, że może karać wszystkich bez wyjątku

Byłam w piątej klasie i miałam prawie 10 lat. Ówczesna nauczycielka nigdy mnie nie lubiła i zawsze szukała pretekstów, żeby wystawić mi złą ocenę. Pewnego dnia spóźniłam się do szkoły, bo mój dziadek miał wypadek. Kiedy nauczycielka zapytała mnie, dlaczego nie byłam na lekcjach, powiedziałem jej, że to z powodu dziadka. A ona dziwnym tonem odpowiedziała: „Jesteś pielęgniarką?”

+
143 159
-

Zobacz także:


Banasik
+13 / 23

@Tomasz1977 . "Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami..."

B blahblahbluh
-2 / 4

@Banasik Tak, bo nauczyciele nadużywający pozycji władzy, leczący kompleks niższości i wyżywający się na uczniach są tak niecodziennym i niespotykanym zjawiskiem, że jakakolwiek historia przytaczająca tego rodzaju zachowania musi być bujdą na resorach.

Banasik
0 / 0

@blahblahbluh . Są tacy nauczyciele, co nie zmienia faktu, że "autentyczne historie" opisywane na tego typu stronach to zazwyczaj fikcja literacka.

I irulax
+2 / 8

Najbardziej wywalonego w kosmos nauczyciela (wykładowcę) spotkałem na PW. Wykładał mechanike teoretyczną, wytrzymałość materiałów i diabli wiedzą co jeszcze. Z wyglądu przypominał najbardziej standardowego menela spod nocnego: długie skołtunione siwe włosy i broda, każda widoczna część garderoby niesamowicie wymemłana, porozciągana... Nosił za krótkie spodnie do kostek, za to powyciągany sweter wystawał spod marynarki na tyle, że musiał zawijać rękawy. Na zajęcia przychodził ze wskazówkowym budzikiem zamiast zegarka. Ludzie boksowali się z nim przez cały okres studiów, ponieważ zdawalność na jego egzaminach była dwie-trzy osoby na 100. Podejście do egzaminu dwadzieścia razy było bardzo realne.
Za to umysł typu: cyborg. Już wtedy był zaawansowany wiekowo, więc raczej mu nie zaszkodzę swoim wpisem. Opis o nim mógłbym rozciągnąć na trzy strony A4 ale i tak nikt mi nie uwierzy. :))))

Odpowiedz
L Liliazalia
+5 / 19

Co jest niby nie tak z nauczycielką co uczy intensywnie 5-latki czytać i pisać? Jeśli nie stosuje żadnych gestapowskich metod, to w czym problem? Jak jej to wychodziło? Może dzieciaki miały frajdę i szybko przyswajały materiał a dyrektorka miała jakieś kompleksy.

Odpowiedz
K KudlatyRyj
0 / 8

Pewnie jakieś dziecko pochwaliło się madce a ta z zazdrości, że dziecko czyta i pisze lepiej od niej poszła z awanturą i kopertą do dyrektorki, żeby ukróciła te szatańskie praktyki. Ja obecnie nie jestem wybitnym naukowcem, ale idąc w 1990r. do zerówki, czytałem i pisałem naprawdę płynnie. Liczyłem w zakresie klasy 2-3, umiałem odczytać godzinę z zegaru wskazówkowego a mimo to, potem się " zrównałem" z resztą i z racji tego, że dyrektor mojej małej podstawówki mnie nie lubił, kończyłem SP że średnią 3,2. W Technikum z łatwością uzyskiwałem średnią 4,0 (rodzice byli zachwyceni)
Chodziłem do technikum gastronomicznego, kochałem gotować. Praktyki zabiły we mnie chęć do tego, mimo tego w domu uwielbiam gotować, żona i 3 dzieci bardzo docenia moją kuchnię. Marzenie o otwarciu własnej kanapki prysło, że względu na brak budżetu. Dzisiaj jestem brygadzistą na magazynie. Ludzie generalnie mnie lubią, nie zarabiam kokosów, żyję w miarę stabilnie, jestem z poglądów prawakiem. Z perspektywy czasu, uważam,że szkoła w Polsce uczy masy niepotrzebnych rzeczy. Powinniśmy iść drogą USA z lat 70-90 gdzie od szkoły średniej idzie się w specjalizacje i to uczeń wybiera sobie przedmioty, których chce się uczyć.
Moje najstarsze dziecko, chce zostać jakimś mega youtuberem albo topowym tik tokiwcem. Dla mnie generalnie to głupie, ale jak patrzę na zarobki gości z TOPU, to myślę że jest to dobra opcja na życie, pod warunkiem wstrzelenia się w aktualne trendy lub nisze. Pozdrawiam.

9 90kudlacz
+7 / 9

@Liliazalia Ta sama zasada, co w każdej innej robocie - nie warto być diamentem wśród kamieni. Nauczycielka X jest pedagogiem z powołania, stara się, angażuje, osiąga świetne efekty. Jej uczniowie odczuwalnie przewyższają wiedzą swoich rówieśników z tej samej placówki, a szkoła nie może sobie pozwolić na dysproporcję. Dyrekcja dąży więc do zrównania poziomu nauczania wśród nauczycieli, ale panie Helenka, Grażynka i Leokadia wcale nie zamierzają się wysilać, by dorównać pani X; więc idą swoją kliką do dyrekcji i przekonują, że działania koleżanki są niezgodne z ogólnie przyjętą metodyką nauczania i szkodzą dzieciom. Pani X staje się więc czarną owcą :)

O Ochrety
+4 / 4

@Liliazalia Myślę, że jako upiorna postsć w tej historii przedstawiona jest dyrektorka, która drze zeszyty uczniów, czyli ich własność.

B blahblahbluh
-3 / 5

@Liliazalia Mogłabym się rozpisywać, ale skoro ktoś inny lepiej powiedział to za mnie, to po prostu podlinkuję.

Utopijne myślenie o dzieciach rozkoszujących się narzuconym przez nauczyciela kieratem radzę sobie odpuścić.

https://www.youtube.com/watch?v=PJEbgSjA-os

T konto usunięte
-2 / 8

Dobrze by było nie korzystać bezkrytycznie z google translator, bo zapewne chodziło o nauczycielkę maszynopisania a nie maszynopisu:) Dalej nie przeglądałam, ten maszynopis przepełnił czarę:)

Odpowiedz
U konto usunięte
0 / 4

To ja opowiem swoją historię pełną ironii. Gdy rozpoczynałem szkołę miałem nadgorliwą i pełną frustracji nauczycielkę, która miła nie wskazane do tego typu pracy predyspozycje. Co gorsze każdy mówił, że była w partii a było to po komunie. I nie pamiętam czy mówiła teksy typu ,,nic z niego nie będzie" ale ja skończyłem dobrze a jest skonfliktowana z własną rodziną do tego stopnia, że mąż ją porzucił a jej dzieci izolują swoje dzieci od niej wymyślają różne zmyślne historię. Drugą ironią jest przypadek mojej nauczycielki polskiego, która okazała przeciwieństwem tej pierwszej. Po pierwsze miała predyspozycje do pracy w szkole, potrafiła odleźć i szlifować zdolności nie rozbijając systemowymi lukami. W każdym bądź razie jej córka zrobiła doktorat z czym związanego z teatrem i przyszła do mnie pracować na magazyn żywności.

Odpowiedz
M mustermann
+3 / 7

A jednak twój komentarz nie świadczy dobrze o twojej nauczycielce polskiego.

U konto usunięte
+1 / 1

widzisz muszę w końcu dokończyć za nią robotę podobnie jak z jej córką. W przypadku jej matki to prosta sprawa, zasady pełnej i oprawnej pisowni i edycji tekstu są do przepracowania jak remont starej kamienicy. To za co jednak ją jako nauczycielkę cenię to kształtowanie według wrażliwości humanistycznej i czegoś co mogła nazywać wnikliwym spojrzeniem...co przełożyło się na inne dzieciny życia. Ciekawe jestem co byś powiedział o karierze jej córki.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 January 2022 2022 10:54

O Ochrety
+3 / 3

@mustermann A może właśnie dobrze świadczy? Jeśli uczeń, mający duże trudności z językiem polskim (które wcale nie muszą świadczyć o niskim IQ, ale z jakąś specyficzną trudnością), czuje się przez nią szanowany i zachęcony do rozwoju w jej dziedzinie, to właśnie jest mistrzostwo. Nie wiemy, ile pracy włożył uczeń i jakie zwalczył trudności, żeby pisać tak, jak pisze obecnie i jak wiele osiągnął. Najlepsze licea często chwalą się olimpijczykami i wynikami matur, ale bardzo wielu uczniów usiągnęło takie rezultaty dzięki samodzielnej pracy i pomocy korepetytorów, nie wynosząc nic z lekcji, a zasługą szkoły bywa głównie to, że stworzyła środowisko, do którego chcą należeć najambitniejsi. Nie jest łatwo zmierzyć jakość pracy nauczyciela i szkoły.

U konto usunięte
-2 / 2

@Ochrety dzięki za wyciągnięte parę mocnych kontrargumentów w sporze o moją nauczycielkę, prawdę mówiąc nie miałem takich problemów z tekstem jak było to w pierwszym komentarzu. Ja po prostu lubię swój słowotok i nie patrze na poprawną pisownie, bo zależy mi na czasie zwłaszcza na internecie. Jeżeli Cie to interesuje to moja nauczycielka bez większych ingerencji na lekcjach dobrze mnie przygotowała na zajęć z filozofii na studiach....tam lubią słowotok.

Zmodyfikowano 5 razy Ostatnia modyfikacja: 24 January 2022 2022 14:58

W wyblinka
+1 / 1

@UECCCP Ledwo posługujesz się językiem polskim. Widac, ze silisz się by brzmieć elokwentnie tyle, że kompletnie ci to nie wychodzi. Chłopaku ty w życiu nie studiowałeś, watpie czy masz maturę, a wręcz czy skończyłeś chociaz szkole zawodowa.

E elefun
+2 / 4

Może coś w tym jest, że nauczycielki to najczęściej zgorzkniałe stare panny.

Odpowiedz
O Ochrety
+3 / 5

@elefun Pracuję w szkole, nie mam rodziny i pnę się ku skrajnej goryczy, ale... moja obserwacja jest taka, że większość nauczycielek jest mężatkami.

K kaorudw
0 / 2

eh, też mam zespół Aspergera i podstawówka + liceum w polsce = straszliwa męka. Teraz jest 'troszeczkę' lepiej...

Odpowiedz
A antyplemnik
+3 / 5

Jak byłam w pierwszej klasie podstawówki mialam wychowawczynie , która potrafiła rzucić moim zeszystem przez okno bo szlaczku po zadaniu domowym nie dociagnelam do marginesu. Koledze który zapomniał spodenek na wf a miał koszulke kazala biegać w majtkach.
A dzieci które wg niej rozrabiały musiały stać na końcu sali pod ścianą twarzą do ściany. Po pierwszej klasie mama przepisała mnie do innej szkoły. Z tego co wiem ona została zastępca dyrektora szkoły..

Odpowiedz
D dncx
+4 / 4

Kiedyś o naczycielkach, które były upierdliwe i szarpanie sie z nimi było normą nazywano :"starymi pannami", i "potrzebują seksu i masażu myszki". Znam osobiście kobietę nauczycielkę, która był jak komar nad uchem. A gdy wyszła za mąż i po powrocie z urlopu z mężem, była jakby odmienione. Rozluźniona, uśmiechnięta. Lepiej odnosiła się do uczniów.. cóż, życie...

Odpowiedz
Jeremi978
+1 / 1

@dncx Naukowo udowodniono że nasienie ma dobry wpływ na zmniejszanie depresji i ogólną poprawę humoru u kobiet.

D dncx
+1 / 1

@Jeremi978 To prawda, jest taki absurd. Seks podnosi hormony szczęścia, rozluźnia i relaksuje, a także znika ból głowy, ale żeby do seksu doszło, ból głowy musi zniknąć wcześniej. I jak to teraz połączyć?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 January 2022 2022 19:14

Banasik
+1 / 1

@dncx . Miałem taką polonistkę, na której lekcje szliśmy na ugiętych nogach, jak na ścięcie. Była mężatką, ale bezdzietną. Po urodzeniu dziecka zmieniła się o 180°.

Jeremi978
0 / 0

@dncx Albo nie podobasz się żonie albo źle ją tresujesz. Wybacz brutalną prawdę, ale jestem szczerym facetem.
@Banasik Kotki i kobyły też bywają nieznośne dopóki nie wydadzą na świat młodych. Przypadek? :P

D dncx
0 / 0

@Jeremi978 Jeszcze mi wyjaśnij o czym piszesz, bo ja ani słowa o swojej żonie, ani o tresowaniu czy "nie podobaniu" sie?

Jeremi978
0 / 0

@dncx A wybacz. Piszesz o migrenach i braku sexu, to odebrałem to jako żalenie się na małżonkę. Znak obecnych sp...lonych czasów.

D dncx
0 / 0

@Jeremi978 Ja narzekać nie mogę. Ale są tacy. Nie znam osobiście, ale często czytam w internecie .A wiesz, ze jak ktoś jest w internecie, to musi być sama prawda.

S szteker
+4 / 4

Będąc w liceum mieliśmy taką nauczycielkę chemii. Po jej zachowaniu można było wywnioskować, że o kwasach nie tylko uczyła, ale też je zażywała. Wredna typiara, jakby wiecznie na głodzie była. Nienawidzę jej do dzisiaj, bo skutecznie zabiła we mnie chęć do jakiejkolwiek nauki.

Odpowiedz
Jeremi978
+5 / 5

Przykre, ale wielu nauczycieli to przegrywy z wykształceniem. Zwłaszcza w Polsce! Uczą się od małego, a potem dostają marne pieniądze i pretensję. Na ogół też nie potrafią uczyć - gdyby potrafili zrobili by karierę w lepszej szkole albo dalej się kształcili. Najgorsze szmaciarstwo to wyładowywanie agresji na dzieciach czy starcach.

Odpowiedz
misteriusz
0 / 4

Mnie nauczycielka targała za baki, biła dziennikiem po głowie a jak się dziennik na mojej głowie rozbił to poprawiła jeszcze torebką. A tu wielkie tragedie bo nauczyciel raz wystawił nieprawidłową ocenę. Normalnie trauma do końca życia.

Odpowiedz
Jeremi978
0 / 2

@misteriusz Ja byłem poniżany jak niewolnik, to Wy też bądźcie!

B Black3
+1 / 3

Dwa przypadki z mojego życia około 2001-2002 już nie pamiętam, podstawówka.

Pierwszy: chłopak został mocno uderzony w brzuch i nie mógł wstać, obok niego przechodziła zakonnica która uczyła religii, ominęła go szerokim łukiem i jeszcze spojrzała na niego z pogardą w oczach.

Drugi: Jeden kolesi bił innego, nauczycielka podeszła do nich i powiedziała coś w rodzaju nie ważne kto zaczął, macie się przeprosić, ten co bił zrobiło na odwal się ale ten co był pobity nie chciał przeprosić bo twierdził że nie zrobił nic złego, dostał naganę za wszczynanie awantur czy jakoś tak i wezwano jego rodziców do szkoły, nie wiem/ nie pamiętam jak to się skończyło.

Odpowiedz
P pupidyn
+1 / 1

Ja miałem tak wredną nauczycielkę niemieckiego, że tuż przed Maturą z ustnego niemieckiego powiedziała, że nie zdam, ale jak jej na złość zdałem. Nie pozdrawiam jej.

Odpowiedz
K Kontousun1ete
+1 / 1

Z własnych doświadczeń oraz opisanych sytuacji pod demotem, ciesze się że nie jestem rodzicem, bo pewnie nie raz bym pomyślał o skręceniu karku jakiemuś gnojowi co mu się wydaje że niewiadomo kim jest :)
Znając mój charakter uprzykrzył bym takiemu życie jak tylko by się dało...

Odpowiedz
N niezrownowazona_malolata
0 / 0

@Ochrety
Właśnie z tymi najlepszymi szkołami tak nie jest. Mamy rzeczywiście doskonałych nauczycieli, którzy chętnie pomagają uczniom do takiego stopnia, że na przykład koła zainteresowań (przygotowujące do olimpiad) są na przykład na 8.00 w soboty. Też starsi uczniowie nieodpłatnie uczą młodszych pod kątem olimpijskim, co daje niezwykle wysokie wyniki szkole.

Odpowiedz
O Ochrety
0 / 0

@niezrownowazona_malolata, byłam w najlepszym liceum w województwie i był jeden nauczyciel geniusz, który faktycznie tworzył mocną drużynę olimpijczyków i zaciekawiał resztę, a reszta, to raczej albo szła w olimpijczyków, albo jechała na tym, że szkoła nie cisnęła do nauki że wszystkich przedmiotów i ludzie skupiali się na samodzielnej nauce tego, co chcieli, byliśmy w dużej mierze traktowani jak dorośli. Jeszcze była jedną nauczycielka, która ciekawie prowadziła swoj przedmiot i z otwartością nas traktowała, ale wiedziała, że w tej szkole jej przedmiot nie jest ceniony. Taką była moja obserwacja, i tak mówili inni. Nie było żadnego systemu pomocy w nauce uczniom, którzy nie potrafili uczyć się w tym systemie, jak się zgubiło w którymś momencie, to wlokło się do końca, jak ogon w komecie lub brało się korepetycje. Masz szczęście, jeśli faktycznie jesteś w takim liceum, jak opisujesz. Będąc w liceum, słyszałam, że najbardziej na uczniach zależało nauczycielom, paradoksalnie, w najmniej renomowanym liceum w mieście.

Hogfather
+4 / 4

Moja "wychowawczyni" z podstawówki mnie nienawidziła, jak z resztą większości chłopców, z wyłączeniem pupilków-wazeliniarzy. Prawda, byłem małym k*rwiem i odwalałem na każdym kroku. Jednak wyprzedzałem większość, w tym jej kochane dziewczynki, nie znające imion ojców swoich obecnych dzieci. Nie istotne.
Widziałem w dokumentach po podstawówce, co napisała. W skrócie, maksimum moich zdolności to kopanie rowów i szkoła zasadnicza, byle nie za trudna,
Jakby nie pykło i przez dobre 2 lata liceum mówiłem jej "dzień dobry" na ulicy, bez odpowiedzi. Nawet na mnie nie spojrzała. Pewnego dnia mijaliśmy się, a Zuzanna P. z oburzeniem powiedziała, DZIEŃ DOBRY! W odpowiedzi usłyszała "Już nie."
Niech jej ziemia lekką będzie, staremu ku****ku.

Odpowiedz
Vertreter
+1 / 1

Piąta klasa podstawówki. Bardzo dobrze się uczę niemieckiego, więc nauczycielka wytypowuje mnie i dwie inne dziewczyny do międzyszkolnego konkursu. Przygotowujemy się tygodniami, czasem zwalniając się z mniej ważnych lekcji, by przesiadywać z tą nauczycielką i rozwiązywać testy. Taki mój ówczesny edukacyjny priorytet. Mowa Goethego niemal paruje mi uszami. W końcu nadchodzi dzień konkursu. Jedziemy do innej szkoły, rozsiadamy się w ławkach. Konsternacja, coś nie gra. Nauczycielka podchodzi do mnie i oznajmia, że nie biorę udziału w konkursie, bo każda szkoła może mieć najwyżej dwóch reprezentantów, więc wylatuję. Wiedziała o tym cały czas, ale chciała mieć zapas gdyby któreś wypadło. Dodatkowo okazuje się, że na konkurs można było zabrać słownik (!), o czym też nie wspomniała. Mogę jednak napisać test tak "dla siebie", tyle że nie będzie nawet sprawdzany przez komisję. Siedzę jak skończony debil, z bezsilnej wściekłości nawet nie rozumiejąc tego co czytam. I wisienka na torcie: nauczycielka nie rozumie, co jest nie tak. Z miną radosnej idiotki oznajmia, że "spróbuję za rok". Nie, nie spróbowałem.

Ten sam rok. W szkole zorganizowano międzyklasowych "Milionerów". Stawka niebagatelna, aż 10 zł, szczodrze zasponsorowane przez dyrektorkę. Zasady lekko zmodyfikowane: każda klasa wytypowuje zespół 4 graczy. Gramy, odpowiadamy, pniemy się wyżej. Aż do pytania, na którym odpadamy, choć udzieliliśmy... w 100% poprawnej odpowiedzi. Nauczycielka z uporem maniaczki wmawia nam, że się mylimy. Próbujemy interweniować u wychowawcy; ten - jak przystało na miękką faję - umywa ręce i nawet nie próbuje się za nami wstawić. Lekcja odpowiedzialności i sprawiedliwości przyswojona, piękne dzięki. Wychodzimy na frajerów, którzy nie potrafią pogodzić się z przegraną. Ostatecznie ex aequo wygrywają dwie inne klasy. Gdzie haczyk? Grę prowadzi nauczycielka, która jest córką dyrektorki. W każdej ze zwycięskich drużyn jest jedna córka tej nauczycielki. Karty z pytaniami - pochodzące z jakichś czasopism popularnonaukowych dla młodzieży - są własnością tychże córek. Córki nie kryją się z tym, że nauczyły się odpowiedzi na pamięć. Nauczycielka i dyrektorka nie widzą problemu. Kurtyna.

Odpowiedz
RealSimon
+1 / 1

Podstawówka. Nauczycielka od Informatyki, Karolina S. Ten typ osoby która nie lubiła mnie za to, że żyję. Pisałem już o tym (albo i nie) jak pewnego razu wpisała mi brak pracy domowej (wraz z wiadomą oceną) za to, że przy sprawdzaniu wymyśliła sobie, że powinna być napisana ołówkiem, miałem zrobioną ale na logikę użyłem długopisu. Jakby tego było mało, to w cztery oczy zjechała mnie od niedorobionych na forum klasy. Apogeum było jak poszedłem na zajęcia wyrównawcze z informatyki i po drugim razie stwierdziła, że jestem na to za głupi i mnie z nich wyrzuciła. Efekt? Dziś mam uraz do komputerów, są one dla mnie co najwyżej narzędziem rozrywki, nie ma mowy o programowaniu i pracy zdalnej w moim wykonaniu.

Gimnazjum. Ta szkoła poza katechetką i biolożką raczej nie grzeszyła dobrą kadrą ale najgorzej wspominam polonistkę - Renatę T. Czyli historia jak wyprowadzić z równowagi dobrego ucznia. Nawet nie chcę mi się rozpisywać ale bycie pytanym na prawie każdej lekcji to za dużo nawet jak dla mnie. A gdy pytała całą klasę i nikt nie odpowiadał to koniec końców musiałem odpowiadać ja. O otrzymanych wiązankach za błędną lub brak odpowiedzi nie wspominam, to standard.

Liceum. Pani od chemii, Anna G. Jedyna nauczycielka której udało się doprowadzić mnie do wybuchu złości w czasie lekcji. Ale po kolei, pani ta za swój punkt honoru aby wszyscy zdali jak najlepiej maturę z chemii. No dobra, każdy nauczyciel chciałby czegoś takiego ale u niej to była obsesja. Po uzupełnieniu deklaracji maturalnej, ci którzy nie chcieli zdawać chemii poszli w odstawkę, posadziła ich z tyłu klasy na zasadzie "róbta co chceta", oni mieli już chemię z głowy. Ci którzy chcieli ją zdawać mieli przewalone. Do przerobienia było pierdyliard zadań maturalnych, oczywiście towarzyszyły temu docinki i głupkowate komentarze na nasz temat. No i zajęcia dodatkowe na których nieobecność groziła niedopuszczeniem do matury. Jednak szczytem złośliwości był ostatni sprawdzian pod koniec 3 klasy. Było w nim zadanie typu: zaznacz prawda/fałsz. No i moje zaznaczenie poprzez zamalowanie kratki (wiadomo, jak na maturze) uznała dla żartu jako skreślenie błędnej odpowiedzi. Ale co miała ubaw tłumacząc klasie jak mnie załatwiła to jej. Zadanie nie zaliczone, ocena w dół. Na to zrobiłem groźną minę i powiedziałem głośno "Bardzo kur... śmieszne", nie odpowiedziała nic dalej rechocząc a gdy nie patrzyła to pokazałem jej środkowy palec. Na złość jej nie przyłożyłem się do matury z chemii i jej nie zdałem. Było warto, bo z dobrze zdaną podstawą i biologią i tak dostałem się dalej tam gdzie chciałem.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 January 2022 2022 0:01

Odpowiedz
Suzzzi86
+1 / 1

moja nauczycielka matematyki (świeć, Panie, nad jej duszą) uczyła jeszcze moją mamę, była normalną osobą do czasu aż w wypadku nie straciła faceta i dziecka. po tym całkiem się zmieniła i stała sie zwykłą wredną babą. ja miałam z nią wieczną kosę, zresztą nie tylko ja, była wredna nawet dla dobrych uczniów, wyzywała, potrafiła wytargać za włosy, rzucała doniczkami i czasem łoiła alko z nauczycielką wychowania fizycznego w kanciapie przy sali gimnastycznej. no własnie, kiedy przychodziła na lekcje na podwójnym gazie, to wtedy mówiła, że zapomniała okularów, dawała zadania, żebyśmy sobie sami robili i na takich lekcjach był spokój :(

Odpowiedz