W Polsce nazywa się to "rękoczynem Heimlicha", ale mniejsza o semantykę. Sam rękoczyn nie jest wcale taki łatwy do wykonania, jak się wydaje. Jego prawidłowe wykonanie powoduje powstanie w płucach ciśnienia porównywalnego z kaszlem osoby ratowanej, ale aby uzyskać takie ciśnienie, ucisk należy wykonać bardzo szybko i z dużą siłą. Większość ludzi, którzy nie byli do tego szkoleni, robią to źle. Albo przykładają za małą siłę, np. z powodu obawy, że zrobią krzywdę ratowanemu, albo przykładają dłonie w złym miejscu, albo wreszcie ucisk wykonują zbyt wolno. A efekt źle wykonanego rękoczynu Heimlicha może znacząco pogorszyć sprawę. Dzieje się tak dlatego, że jeżeli wytworzy się ciśnienie zbyt małe dla usunięcia ciała obcego blokującego przepływ powietrza przez tchawicę, to po ustąpieniu ucisku, ciało to wpada głębiej w drzewo oskrzelowe. Paradoksalnie łatwiej jest z dziećmi, bo dziecko można odwrócić do góry nogami i w ten sposób zwiększyć skuteczność nawet źle wykonanego rękoczynu.
W Polsce nazywa się to "rękoczynem Heimlicha", ale mniejsza o semantykę. Sam rękoczyn nie jest wcale taki łatwy do wykonania, jak się wydaje. Jego prawidłowe wykonanie powoduje powstanie w płucach ciśnienia porównywalnego z kaszlem osoby ratowanej, ale aby uzyskać takie ciśnienie, ucisk należy wykonać bardzo szybko i z dużą siłą. Większość ludzi, którzy nie byli do tego szkoleni, robią to źle. Albo przykładają za małą siłę, np. z powodu obawy, że zrobią krzywdę ratowanemu, albo przykładają dłonie w złym miejscu, albo wreszcie ucisk wykonują zbyt wolno. A efekt źle wykonanego rękoczynu Heimlicha może znacząco pogorszyć sprawę. Dzieje się tak dlatego, że jeżeli wytworzy się ciśnienie zbyt małe dla usunięcia ciała obcego blokującego przepływ powietrza przez tchawicę, to po ustąpieniu ucisku, ciało to wpada głębiej w drzewo oskrzelowe. Paradoksalnie łatwiej jest z dziećmi, bo dziecko można odwrócić do góry nogami i w ten sposób zwiększyć skuteczność nawet źle wykonanego rękoczynu.
Odpowiedz@Quant_ ale jaka jest Twoja rada? Jak ktoś nie ma wystarczającego przeszkolenia, to nawet nie powinien próbować ratować?
@Morych - nie, moja rada jest taka, aby tego uczyć. Nie przez Demotywatory, tylko przez zajęcia z pierwszej pomocy w szkołach.
@Quant_ no wiadomo, że najlepiej być przeszkolonym, ale przecież ja pytam o przypadek jak nie jesteś. Próbować czy nie?
Tego powinno uczyć się w szkołach
Odpowiedz