Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
252 274
-

Zobacz także:


sliko
+1 / 5

@Rydzykant napisz jeszcze coś o gadającym wężu - bardzo lubię o tym czytać ;)

D dementiwator
0 / 4

@sliko Skoro lubisz o tym czytać, to wiesz też, że autorzy pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju nie pisali sprawozdania historycznego, a jedynie pewne prawdy teologiczne przedstawili w sposób symboliczny. Nie musisz w nie wierzyć, ale jeśli wierzysz w to, że chrześcijanie – jako ogół – w nie wierzą na poziomie dosłownym, a nie teologicznym, to chyba niewiele się od nich różnisz. Też jesteś wierzący, tylko w co innego. Inne „lektury” przeczytałeś i wierząc w nie zachwycasz innych, by nie wierzyli we wszystko co przeczytają

sliko
0 / 4

@dementiwator Za każdym razem okazuje się, że większość opowiadań w kościele katolickim to zwyczajne metafory alegorii i nie ma co właściwie się nimi przejmować tylko należy robić swoje - chodzić do kościoła i dawać na tacę. Przydaje się też modlić do Boga, który jednak także może być metaforą pewnej alegorii dawnych symboli ale nikt normalny nie zadaje sobie pytań, których odpowiedzi mogłyby być zbyt niebezpieczne dla jego światopoglądu i wiary. Ważne, żeby robić swoje, a świat się będzie kręcił.

D dementiwator
0 / 2

@sliko Są różne filmy dokumentalne – rzetelne i zmanipulowane. Dobrze jest promować te rzetelne, a zmanipulowane zwalczać, by ludzie nie tracili na nie czasu. I fajnie byłoby gdyby dyskusje o chrześcijaństwie wyglądały tak samo. Wtedy miałyby sens.

Ale są też kreskówki. Z założenia nie ma co z nimi polemizować, bo wszyscy wiedzą – i widzowie i autor – że nie są prawdziwe. Niestety często dyskusje o chrześcijaństwie sprowadzają się do poziomu takich dyskusji o kreskówkach. Takie obalanie czegoś, co nawet nie próbuje być nieobalalne ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯

Co ateista myśli o chrześcijaństwie? „nikt normalny nie zadaje sobie pytań, których odpowiedzi mogłyby być zbyt niebezpieczne dla jego światopoglądu i wiary”
Co tymczasem myśli chrześcijanin? „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Dla chrześcijanina podstawą jest docieranie do prawdy, więc wprost przeciwnie do tego co napisałeś, zadaje sobie pytania i sztuka odpowiedzi.

Natomiast co do „Boga, który także może być metaforą pewnej alegorii dawnych symboli”, to wydaje mi się, że wszyscy w szkole przez wiele lat uczyliśmy się czytać ze zrozumieniem i wnioskować „co autor miał na myśli”. W pierwszych rozdziałach Biblii bez problemu można dostrzec, że autor nie pisał dosłownie. Dlatego też nie można traktować ich dosłownie. No chyba, że ktoś faktycznie WIERZY, że autor nie zczaił, że światło nie mogło zostać stworzone przed Słońcem, a miasta nie mogły być wybudowane w czasach, gdy po Ziemi chodziło czworo ludzi. No chyba, że jest tam mowa o miastach termitów ;]. Tam gdzie nie było intencją autora pisać faktograficzne, tam nie dopatrujemy się faktografii. Inaczej zaczynamy zajmować się, nazwijmy to „dogmatyką ateistyczą” w postaci (prawdopodobnie nieuświadomionego przekonania), że nie ważne co Biblia jako całość chcę przekazać. Ważne, w co my wierzymy, że chce przekazać. A skoro wierzymy, że to takie zabawne, że ktoś wierzy, że wąż gadał, to z rozpędu zaczynamy obalać kolejne „kreskówkowe” interpretacje Biblii i wydaje nam się, że obaliliśmy chrześcijaństwo „dokumentalne”.

Jasne, korzyści z tego są wymierne. Dwieście plusów na demotach. Tyle, że bez żadnego odniesienia do meritum.

Biblia: „Niedoświadczony wierzy każdemu słowu, ale roztropny czuwa nad swymi krokami” (Przysłów 14,15)
Biblia: „Wszystko badajcie! Trzymajcie się tego, co dobre, a unikajcie wszystkiego co złe! (1. list do Tesaloniczan 5,21)
Biblia: „Nie będziesz rozgłaszał fałszywych pogłosek” (Wyjścia 22,27)
Biblia: „Umiłowani, nie wierzcie każdemu duchowi, lecz rozeznawanie duchy, czy są od Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie” (1. list św. Jana 4,1)
Biblia: „Tamtejsi Żydzi byli bardziej otwarci niż Tesaloniczanie. Bardzo życzliwie przyjęli słowo Boże i szukali dla niego potwierdzenia w Pismach, które codziennie rozważali” (Dzieje apostolskie 27,11)

I po cóż się zajmować tym czego Biblia faktycznie wymaga od chrześcijan, skoro – jak to ująłeś – „mogłoby to być zbyt niebezpieczne dla [naszego] światopoglądu [tu przeciwnie: ateistycznego] i wiary”. Lepiej załóżmy, że chrześcijanie wierzą we wszystko, co czytają/słyszą i wtedy będziemy mogli sobie memować o sytuacjach „Gdy osoba wierząca mówi ci: »nie wierz we wszystko, co przeczytasz«” ;]

D dementiwator
0 / 2

@Ella111111 Analogicznie nie istnieją też „nawiedzeni katolicy”, a „jeśli ktoś tak uważa, to miał do czynienia z ludźmi, którzy stroją się w piórka [katolików] w nadziei na automatyczna przynależność do ich grona”.

Sprawa się trochę komplikuje w kwestii „nie kłucia w oczy swoim światopoglądem ”, ale myślę, że moglibyśmy dojść w tej kwestii do konsensusu. Katolik nie może nie dawać świadectwa z tego powodu, że konsekwencje potencjalnej prawdziwości „uniwersum” chrześcijańskiego są odmienne od konsekwencji potencjalnej prawdziwości „uniwersum” ateistycznego. Jeśli to Wy macie rację, nie ma dużego znaczenia czy ktoś wierzy czy nie. Konsekwencje będą zawsze takie same: śmierć biologiczna → koniec istnienia samoświadomości. Jeśli natomiast chrześcijanie mają rację, to kwestia wierzenia – bądź nie – może mieć realne skutki dla przyszłości. To oczywiście oddzielny temat CZY będzie miała. Ale chodzi mi o sam fakt, że chrześcijaństwo (jak pewnie i część innych religii) nie możne być z tego powodu milczące. Sądzę jednak, że nie jest to duży problem. Kłucie w oczy nie jest skutkiem tego, że po kimś widać wiarę, a raczej tego, że widać po nim hipokryzję (tu wracam do rozróżnienia katolicy / nawiedzeni katolicy, które przedstawiłem na początku). Nietrudno zauważyć, że Polska nie jest krajem katolickim. Jest krajem osób deklarujących się jako katolicy. A jedno z drugim ma tyle wspólnego co ateiści z „nawiedzonymi ateistami”. Dla katolicyzmu w Polsce zagrożeniem nie są ani jedni ani drudzy. Dla katolicyzmu obecnie największym zagrożeniem jest kaczolicyzm. Nie znam innej partii, która by zniechęciła do wierzenia tyle osób co partia wiadoma :-(

Natomiast katolicyzm, który z jednej strony nie kłuje w oczy, a z drugiej strony nie zaniedbuje też tej części bycia świadkiem wyznawanej prawdy (przy czym istotne, wyznawaniem ze zweryfikowanym przekonaniem, a nie zaadoptowanym z jakichs tradycji, a bez

D dementiwator
0 / 2

@Ella111111 Sorki, poprzedni komentarz wysłał mi się przypadkiem ucięty, a później go nie widziałem do czasu pojawienia się Twojej odpowiedzi i nie mogłem go uzupełnić. Ostatnią myślą miało być to, że „katolicyzm, który z jednej strony nie kłuje w oczy [to Twój warunek], a z drugiej nie zaniedbuje też tej części bycia świadkiem wyznawanej prawdy [to warunek konieczny JEŚLI „uniwersum” chrześcijańskie jest bliższe prawdy niż ateistyczne]” to taki, który nie tyle usilnie przekonuje do swoich racji, co po prostu jest pociągający w pewien sposób dla osób niewierzących. I to nawet nie w kwestii stawiania sobie wprost pytania czy Bóg jest czy nie, ale takiej podświadomej chęci zrozumienia czemu życie chrześcijanina wygląda tak, a nie inaczej (I znów niestety muszę dzięki kaczolikom podkreślić, że przez „chrześcijanin” rozumiem... „chrześcijanin” w obiektywnym tego słowa znaczeniu, czyli bardziej kogoś, kto ufa Bogu niż wierzy w Boga ;]. No jak „wiara” w Boga się kończy, to widzimy i w polityce i w przykrych doświadczeniach takich jak Twoje.

Mam nadzieję, że nie zaliczysz mnie do tych obcych świętopieprzniętych, co to najpierw pytają się o światopogląd, bo w zasadzie to w tym celu się tu spotkaliśmy ;-). W życiu prywatnym nie poruszył bym tego tematu zbyt szybko (zwłaszcza, że w przeciwieństwie do wielu kaczolików mam świadomość, że jestem daleko od bycia dobrym przykładem, mimo że wierzę z przekonania, a nie przyzwyczajenia ;]. No ale staram się chociaż starać. A już na pewno nie jestem za przekonywaniem kogokolwiek jak ma żyć. Chociaż... nie, może jestem. Ale tylko w przypadku tych, co właśnie chcą zmusić innych do przystosowania się do wartości katolickich. Tym chciałbym nieśmiało uświadomić, że ich też czeka długa droga przystosowania się do tych wartości, bo nie są zbyt blisko ;].

Jeśli jednak pozwolisz, na koniec miałbym jedno zastrzeżenie. Dla mnie ważne jest, by konfrontować się z faktami (w sensie uwazam, że jednym z głównych problemów dzisiejszego świata jest to, że większość ludzi zamiast dążyć do prawdy, stara się bronić swojej prawdy, co do niczego dobrego nie prowadzi, bo takich „prawd” jest dużo i nigdy konsensusu nie będzie). Dlatego jak najbardziej poglądy z obszaru „Jezus nie był Bogiem” są dla mnie dobrym głosem w dyskusji i wiele dobrego dla siebie mogę wyciągnąć jeśli następuje wymiana argumentów na ten temat. Natomiast nie do końca mogę się zgodzić w obszarze „Jezus to postać fikcyjna”. Zawsze jest możliwość, że postaci z dawnych wieków będą fikcyjne, jednak w kwestii Jezusa nie ma jakichś dużych sporów historycznych na ten temat. Dyskusje toczą się raczej o to czy był taki jak twierdzą chrześcijanie niż o to czy był w ogóle

R Rydzykant
-1 / 3

@Ella111111
Wiesz, jestem gotów się z Tobą zgodzić. Ludzie o których pisałem nie są faktycznymi ateistami. Ateiści zwyczajnie odrzucają możliwość istnienia bogów czy też innych podobnych "bytów duchowych". Oni uśmiechają się ironicznie, gdy ktoś opowiada im religijne historyjki i najwyżej upominają nadmiernie gorliwych, agresywnych religiantów. Oczywiście buntują się przeciwko prawu robionemu pod dyktando religii, nie znajdując uzasadnienia dla hidżabów albo rejestrów ciąż. Takich ateistów szanuję.

Natomiast istnieje pewna grypa, którą należy nazwać antyteistami (w naszych okolicach są to zazwyczaj antykatolicy), wśród nich trafiają się osoby fanatycznie nienawidzące zarówno samej religii jak i osób wierzących.

Masz też rację, prawdziwi ateiści pozostają niezrzeszeni. Po prostu nie ma ją żadnego "czynnika jednoczącego". Sam światopogląd ateistyczny to za mało by wokół niego tworzyć instytucje. Natomiast czasem trafiają się jednostki budujące swoje odrębne ideologie, które wykorzystują ideologię antyteistyczne. Taką osobą był przykładowo Pol Por. Stworzył on Czerwonych Khmerów, którzy zwalczali wierzących. W tamtej okolicy było to zasadniczo zwalczanie dominującej religii czyli Buddystów, ale wyznawcy innych religii ucierpieli w równym stopniu. Podobną ideologią opartą między innymi o antyteizm był również bolszewizm.
Patrząc na historię świata, wielokrotnie dochodziło do "krucjat ideologicznych" - jedne były związane z narzucaniem swojej religii, inne oznaczały narzucanie innej ideologii, takiej zwalczającej religię. Przykładem tej drugiej jest chociażby pacyfikacja Wandei we Francji. Jednak za każdym razem wojny takie miały niemal identyczny cel. Po pozorami światopoglądowymi (religia lub też zwalczanie religii) zawsze kryła się chęć władzy, zniszczenia "konkurencji", zdobyczy terytorialnych itd. Światopogląd był wyłącznie wymówką.

Dlatego przepraszam za użycie słowa "ateiści". Powinienem napisać "nawiedzeni, fanatyczni antyteiści. A wszyscy fanatycy, czy to religijni czy też antyreligijni, są w równym stopniu niebezpieczni.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 October 2022 2022 8:47

R Rydzykant
0 / 4

@Ella111111
Każdy człowiek ma prawo do własnego światopoglądu. Jak długo nikogo nie krzywdzi, nie wolno mu tego odbierać. Szanują Twój ateizm. Nie zamierzam Cię "nawracać", z resztą moja wiara jest tak heretycka i niezgodna z poglądami typowego proboszcza, że tylko mógłbym narozrabiać. ;)

Pisanie tutaj traktuje jako rozrywkowy "trening z retoryki". Czasem ciekawie jest postawić jakąś tezę, racjonalnie ją bronić, jednocześnie starając się zrozumieć punk widzenia rozmówców. Szkoda że tych chętnych do kłótni i agresji jest więcej, niż tych rozmawiających. Ale taka jest natura Internetu.

Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję w kulturalny sposób pospierać się ideologicznie. Sprawiasz wrażenie interesującego przeciwnika w sporach.
Pozdrawiam.

p.s.
A historia smoleńska to istna kpina z rozumu, która powoli zmienia się w pseudoreligijny kult.

D dementiwator
-1 / 1

@Ella111111 Cieszę się, że własny rozum macie (Choć na przekór na koniec wstawię ciekawy filmik, który pokazuje czemu do własnego wyzwoli – nie jest dobrze się przywiązywać :D. I od razu uspokajam, nie jest to filmik na temat wiary, a wypowiada się w nim zdeklarowany ateista) a i ja, jako chrześcijanin czuję się zobowiązany by – w myśl słów Jezusa, że prawda nas wyzwoli – na wszystkie sposoby konfrontować to, co na podstawie – jak to ujmujesz – własnych doświadczeń życiowych wywnioskowałem z głosami przeciwnymi. Dlatego troszkę się zżymam wewnętrzne, gdy czytam o Twojej wierze w fikcyjność „Boga, Maryi i całej reszty bohaterów Biblii” przy jednoczesnej Twojej świadomości, że nie masz zbyt dużej wiedzy w tym temacie. Oczywiście mieć nie musisz, każdy ma swoje hobby. Ja na przykład totalnie nie znam się na piłce nożnej. Ale mając tego świadomość nie pokusiłbym się o negowanie futbolowych kwestii, w które nie „wierzę”. A tak robisz pisząc o fikcyjności postaci biblijnych. Co do Jezusa zgoda, są to może poszlaki, ale jednak pochodzące m.in. od osób nieprzychylnych chrześcijaństwu, więc daje do jakaś sugestie, że gdyby Jezus nie był prawdziwy, to by się zwyczajnie jego tematem nie zajmowali. Nie będę rozwijał, bo chyba niezbyt to dla Ciebie ciekawe, a obracamy się tu między hipotezami a faktami. Natomiast jeśli chcemy skupić się na rzeczach bardziej udowodnionych (tu już nie wymagam ciekawości z Twojej strony, bo fakty to fakty :-D) to choćby istnienie Poncjusza Piłata jest potwierdzone historycznie, choćby inskrypcjami na monetach z tamtego czasu. Wielokrotnie też badania archeologiczne potwierdzały to, co opisywała Biblia w swoich bardziej kronikarskich fragmentach. Więc to nie jest tak, że jest to powieść czysto fikcyjna. Biblia jest źródłem historycznym. Można dyskutować o jej obiektywności, ale wiara z góry, że bohaterowie Biblii są fikcyjni prowadzi tylko do zamknięcia sprawy na podstawie przekonań, a nie faktów. To też może być jakaś forma ideologii.

A o tym, czemu trzeba zadawać sobie pytania stałe, nawet jeśli coś wydaje się już pewne opowiada Andrzej Dragan, fizyk z UW. Łeb jak sklep, jak to mówią, zajmujący się fizyką kwantową. Ale tutaj mówi przystępnie, nawet jeśli fizyka jako taka nie jest Twoim konikiem ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=KD3BeEDr0Gk&t=499s
Gdyby link z jakiegoś powodu nie działał, to tytuł filmiki na YT brzmi: Dr hab. Andrzej Dragan, prof. ucz. - "Fizyka zostanie ukończona za pół roku"
Od 8:20 do momentu, w którym Dragan zaczyna rysować schemat eksperymentu

R Rydzykant
0 / 4

@Ella111111
Masz rację... a za razem jej nie masz. ;)
Faktycznie takie kłótnie przy stole lub w kolejce (zwłaszcza z wyznawcami "sekty smoleńskiej") bywają wyjątkowo agresywne. Jest to ewidentny "sukces naszej klasy politycznej", która zdołała kompletnie skonfliktować społeczeństwo.

Jednak patrząc bardziej ogólnie, tacy przeciętni ludzie mający jakieś swoje poglądy, w bezpośrednich kontaktach starają się nieco hamować własne zapędy. Częściej "gryzą się w język" , a przynajmniej ograniczają się w wulgarności. Natomiast Internet daje pozory anonimowości, dlatego tutaj pozwalają sobie na wszystko.
Dlatego cenie sobie rozmówców starających się przedstawiać merytoryczne argumenty. Nawet jeśli się z nimi nie zgadzam, to jednak poziom dyskusji z automatu zostaje podniesiony. Takiej osobie należy odpowiedzieć rzeczowo i racjonalnie. Bo argument "jesteś głupi" brzmi wtedy jakby wzięty prosto z przedszkolnej piaskownicy.
Życzę nam wszystkim wielu ciekawych rozmów.

D dementiwator
-1 / 1

@Ella111111 Nie chcę Waszego rodowego ateizmu „oprawiać w ramy nauki / historii” (filozofię pomijam, bo różne jej odmiany mają różny związek z rzeczywistością), bo nie wiem na jakich fundamentach go zbudowaliście.

Określenie Mickiewicza znam i akceptuję to jego subiektywne odczucie, ale nie zgadzam się, że jest ono obiektywnie lepsze. Prowadzi ono do tego, że wszyscy zamiast szukać obiektywnej prawdy próbujemy bronić swojej subiektywnej prawdy, nawet jeśli ona wynikiem tylko „czucia i wiary”. Czy można tak podchodzić do życia? Tak. Ale czy jest to dobre? Moją przesłanką ku temu, że jednak nie, jest to, że choćby taki Putin (ale i nasi politycy, etc.) broni swojej prawdy, którą „czuje i wierzy”. Jakie są skutki widać. Gdyby szukał prawdy obiektywnej nie przedkładałby, raczej skupiłby się na tym, by Rosja była takim krajem, że wszyscy inni chcieliby być „anektowani”. Tymczasem jego prawda mówi, że trzeba to robić nawet kosztem swoich obywateli :⁠-⁠(

Szanując prawo innych do „czucia i wierzenia” jestem jednak z tym, by promować „szkiełko i oko” (choć oczywiście pamiętając, że mamy również psychikę (również mieszczącą się w obszarze nauki)), bo jeśli tego nie będziemy robili, to będziemy mogli tylko mieć nadzieję, że wszyscy będą dobrymi osobami i będą „czuć i wierzyć” w dobry sposób, nie krzywdząc innych. A że nie wszyscy są to prowadzi to do mniejszych lub większych problemów

L Loganesko
-1 / 13

Nie próbuj z osobą wierzącą porozmawiać o rzeczywistości. Jedynie się rozczarujesz. Prędzej uwierzą nawiedzonemu z ambony niż profesorowi fizyki. Co nie zmienia faktu, że ów demot spowoduje poważny ból dudy u niektórych, patrz rydzykant, czy reszta nawiedzonych.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 October 2022 2022 9:29

Odpowiedz
A konto usunięte
-3 / 5

@sliko a ja mam wrażenie żeś debil ,ale teraz już wie więcej osób haha

ToXiCNaChI
-1 / 3

Na wstępie jestem Ateistą. Teraz przejdźmy do rzeczy tj. jak powinien się zachowywać ateista. Jako że przejście na Ateizm musi być samodzielnie i dobrowolnie dokonaną decyzją uważam iż nie wolno ateiście wpływać w jakikolwiek sposób na cudze przekonania religijne lub/i tym podobne. Ja tej reguły trzymam się jak rzep psiego ogona. A w kontekście demota cytat "widzisz drzazgę w oku brata swego... a belki w oku własnym nie dostrzegasz".

Odpowiedz
L Laufer
-2 / 2

@ToXiCNaChI
Ateiści nie czczą Boga. Poza tym mogą mieć dowolne poglądy, w tym na kwestie duchowe.
Oczywiście, możesz mieć, jak zresztą @Ella111111 własne poglądy na to co ateista może, czego nie może i co musi. Ale to wasze poglądy, które dotyczą tylko was.
Mam wątpliwości, czy w ogóle samodzielność poglądów jest możliwa w społeczeństwie. Przecież od dziecka poznaje się wiele światopoglądów, jest się pod ich wpływami pośrednio i bezpośrednio. Jeśli za samodzielność uważasz to, że nikt nie wpływał na twoje przekonania, to nikt samodzielnie niczego nie wybrał.
To, że ktoś wpływa nie oznacza, że nie można odrzucić proponowaną ideologię.

Antyteiści to podgrupa ateistów. Spełniają warunek ateizmu, i dorzucają do tego własny pakiet (zwalczanie teizmu). Nie ma żadnych powodów, by nie uznawać ich za ateistów.
Musielibyście stworzyć własną definicję, czym jest ateizm. Zawrzeć w niej neutralność światopoglądową. Następnie przekonać do tego poglądu na tyle wielu ludzi, by takowa definicja była powszechnie znana i akceptowana, stając się jednym ze znaczeń.
Teraz? Życzę powodzenia w znalezieniu choć jednego artykułu odnośnie filozofii, że ateista nie ma prawa agitować, bo to sprzeczne z ateizmem.
Ciekawe jaki slownik upublikowałby definicję "ateista - nie wierzy w Boga i nie ma prawa głosić swojego poglądu i zwalczać przeciwstawne" czy jakkolwiek chcecie sformułować ten zakaz.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 24 October 2022 2022 11:08

ToXiCNaChI
0 / 2

@Laufer Ateista jako osoba z gruntu rzeczy niewierząca lub taka co przestała wierzyć nie może do tego samego namawiać innych. Spowodowane jest to logiką, otóż namawiając i agitując można takie zachowanie sprowadzić do religii niewiary która propaguje brak wiary., Zatem ateista który zaczyna działać na rzecz niewiary staje się niejako kapłanem/synonimy religii niewiary, przez co zaprzecza ateizmowi ponieważ taka osoba wierzy że nie ma boga.

L Laufer
-3 / 3

@ToXiCNaChI
O logiko!
Nie, twój wywód nie jest logiczny.
Ateista nie wierzy w Boga. Poza tym może wyznawać dowolną ideologię nonteistyczną. Dla przykładu światopoglądem nonteistycznym jest buddyzm, gdzie z uwagi na jego cechy nazywa się go "religią bez Boga".
Tak więc, ateista może należeć do religii, która nie afirmuje Boga.
Należenie do "religii ateistycznej" (dziwny wytwór języka) nie neguje faktu, że ciągle się nie wierzy w osobowego stwórcę wszechświata.

Wierzyć, że nie ma Boga, a nie wierzyć w Boga to nie są równoznaczne zdania. Należy też rozróżniać Boga od boga oraz bożka.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 October 2022 2022 13:16

L Laufer
-3 / 3

@Ella111111
Arkerd ortamla kwedor katris almango. Nortder haskatri marketeri, obertkire ablerduk osmalki ashidrogo.
To w moim odczuciu prawidłowa wypowiedź w języku polskim, która powinna być dla ciebie zrozumiała. Oh, nie jest? Jak to się mogło stać?

Po to słowa mają znaczenie, by przekaz był zrozumiały. Definicje można naginać, ale powinno to mieć swoje granice. Bez tego, każdy posługuje się własnym językiem, zrozumiałym wyłącznie dla siebie.
To, co napisałaś o tym, że antyteista nie może być ateistą to po prostu nieprawda, które nie wytrzymuje konfrontacji z filozofią, historią ani językoznawstwem.
Twoja wypowiedź stanowiła oczywistą informację, że nie rozumiesz czym jest ateizm, więc postarałem się wyjaśnić. Jeśli sobie nie życzysz i preferujesz ignorancję, twoja wola.

To, że według mnie ateista musi być zaszufladkowany i innej opcji nie ma - nie wiem, co w ten sposób próbujesz przekazać i czym jest to uzasadnione. Nie mam już najmniejszego pojęcia, w jaki sposób miałoby to nie pozostawiać miejsca na własne odczucia.
Coś w stylu, że szufladkuje ludzi na homo sapiens sapiens, ale ty identyfikujesz się jako ornithorhynchus anatinus i nazywając cię człowiekiem pozbawiam miejsca na własne odczucia?

Nie wiem, co mam powiedzieć o historii twojej rodziny. Zasadniczo, w żaden sposób mnie ona nie interesuje i nie wiem, co takiego ma wspólnego z tematem. To przecież dosyć powszechna ateistyczna postawa. Zresztą, niektóre rodziny dokładnie tak samo przekazują sobie z pokolenia na pokolenia wiarę ludowo-chrześcijańską, oderwaną od KK.

L Laufer
0 / 0

@Ella111111
"Z tego co napisales wynika ze jesli ateista nie zna historii / filozofii /i czego tam jeszcze wymyslisz... to nie moze byc ateistá..."
Dobra. Z kimś, kto nie potrafi czytać ze zrozumieniem nie będę dyskutował, szkoda czasu. Idiotyczne insynuacje mogę tolerować, ale jawnej głupoty - nie.

L Laufer
-2 / 2

@Ella111111
Zdumiewające. Nie miałem żadnych oczekiwań, ale i tak rozczarowałaś. Na zadane pytanie brak odpowiedzi, jest i perełka:
". Z tego co napisales wynika ze jesli ateista nie zna historii / filozofii /i czego tam jeszcze wymyslisz... to nie moze byc ateistá.."
Ależ nic takiego nie napisałem; mało tego, uważam wręcz przeciwnie. Zwierzęta nie czczą Boga, zapewne są niezdolne do pojęcia tak abstrakcyjnej idei. Można to zakwalifikować jako ateizm. Całkowita ignorancja i upośledzenie umysłowe sprzyja ateizmowi.
Jako że przekonałaś mnie, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem, a do tego dorzucasz absurdalne insynuacje, nie będę kontynuował tej dyskusji.