Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
266 292
-

Zobacz także:


rafik54321
0 / 26

@Docent_Deptula Szczerze to ta nauczycielka też ma karygodne pismo i jej pismo też trzeba by tak zbluzgać. Połowa liter nieczytelna.

Sam mam dysleksję, dysgrafię i dysortografię. Po latach mogę śmiało powiedzieć że te dysfunkcje zostały u mnie wyhodowane przez edukację.

Zaczniemy od dysleksji. Pochodzę z patologicznego domu, więc awantury były standardem. Ciężko sprawnie odrabiać lekcje, jeśli za ścianą jest taka awantura że się wszystko trzęsie :/ . Strach robi swoje. Niestety w szkole lżej nie było, bo miałem taką je****ą nauczycielkę, która za punkt honoru sobie postawiła by dzieci ładnie pisały i czytały, a mi się lekko trzęsły ręce. Naturalnie nie przeszło starej prukwie przez myśl że taki może być powód.
Dysgrafia - ta sama nauczycielka wkręciła sobie na banię że wszystkie dzieci muszą pisać niebieskim długopisem. Problem w tym, że mam dość wrażliwy wzrok. Niebieski tusz na białej kartce mnie raził i to dość mocno. Wywoływał nawet zawroty głowy. Chciałem pisać czarnym - zabroniła. To weź teraz ładnie pisz, mrużąc oczy, bo inaczej ci się chce wymiotować :/ . A na bonus, nauczycielka uczyła tak porąbanego charakteru pisma, z pierdyliardem "ogonków" że to o kaligrafię zahaczało. A przecież pismo dziecięce powinno być przede wszystkim czytelne, a nie ładne. Co śmieszniejsze - z cyframi nie mam problemu :P . Pewnie dlatego że są prostsze.
Dysortografia. Dla mnie ortografia nigdy nie trzymała się kupy. Była bezsensowna. Po co zasady ortograficzne, skoro na każdym kroku jest pierdyliard wyjątków? Po co "ó" i "u"? Zostawmy jeden symbol i czapeczka, przecież tak samo się wymawia. Początkowo jak miałem jakieś słowo i nie wiedziałem jak je zapisać, to rozsądnie po prostu wracałem do wyuczonych na blachę regułek że "po spółgłoskach piszemy rz" i tak pisałem. No to non stop dostawałem jedynki, bo babka robiła dyktanda głównie z wyjątków.
Załóżmy że znak "+" oraz znak "#" oznacza dodawanie. I teraz np 2+2=4 i wszystko jest ok, ale 3+3=/=9, bo musi być 3#3=9. Mniej więcej tak widziałem różnicę między "ó" i "u". Było to dla mnie nielogiczne, bezsensowne i niepotrzebnie skomplikowane, a uczę się w taki sposób że aby się czegoś nauczyć muszę to zrozumieć. Dopiero w gimnazjum się dowiedziałem od nauczycieli że kiedyś te symbole wymawiano inaczej i to dlatego mamy takie różne symbole. Nagle człowieku "pyk" zwykle ogarniam ortografię. Zresztą widać nawet po tym komentarzu że jakiś tam większych byków nie ma XD.
A tak samo chodziłem na "wyrównawcze". Problem uważam w tym, że nauczyciele nie chcą rozpoznać drobnych aczkolwiek kluczowych problemów ucznia, które utrudniają mu naukę. Lub sam sposób podawania wiedzy jest niedostosowany do rozumowania ucznia.
Czy to co opisałem powyżej, oznacza że "byłem matołem"? Pomimo że z przedmiotów stricte technicznych/ścisłych miałem zwykle ocenę 4 lub wyżej? I fakt że w gimnazjum moje oceny z języka polskiego podskoczyły z 1-2 na 3-4? Co dla ucznia z takimi orzeczeniami jest w pytę przeskokiem. Również moje pismo się poprawiło bo już mogłem używać czarnego długopisu.
Teraz pewnie by mi nic nie orzeczono.

L lopez87
+5 / 9

@rafik54321 ale 3 + 3 nigdy nie wyjdzie 9... ;)

koszmarek66
+12 / 16

@rafik54321 Twoja rzeczowa i poprawna wypowiedź pisemna w niczym nie przypomina wypocin z demota. Bardzo często przykleja się uczniowi etykietkę "dys..." a głównie chodzi o lenistwo, niechlujność, olewactwo, kierowanie się w życiu prymitywizmem, brak wzorców poprawnego wyrażania w otoczeniu (rodzina, znajomi) - szkoła sama nie podoła.
Młody tutaj coś próbował napisać. Ale prawdopodobnie nauczycielka nie wytrzymała. Młodemu należą się ekstra lekcje aby go wyprostować choć trochę. Ale nie wykona tego nauczyciel, który ma jednocześnie kilkadziesiąt dzieciaków. Bogate kraje mogą sobie pozwolić na nauczanie indywidualne. U nas teoretycznie też.

B borg8472
+5 / 11

@rafik54321 więc potwierdzasz moją "tezę" - "jak się chce to się umie". Ja również sadziłem ortografy jak cholera, ale zacząłem zwracać większą uwagę na to co czytam i się nauczyłem.

L LUPUS1962
+6 / 12

@koszmarek66 @rafik5432 też byłem/jestem dyslektykiem i dysortografem, Z tym, że w czasach mojej młodości nikt o takich problemach nie słyszał(no, może poza badaczami psychologii). I co? Musiałem się dostosować, podobnie jak rafik wykuć regułki i opanować wyjątki. Tak przypomnę, że w latach 80-tych na maturze z polskiego cztery błędy dyskwalifikowały pracę, ort miał wagę 1, stylistyczne, interpunkcyjne itp 0,5, co w przypadku długiego tekstu - 3-4 strony A4 wcale nie było trudne do zrobienia.
Rozwiązaniem dla mnie nie było przyklejenie sobie etykietki dyscośtam, tylko czytanie, wręcz pochłanianie książek. I dało się. Ale jak każda nauka, wymagało to pracy własnej. I chęci ucznia do pokonania własnych ograniczeń.
Nie znamy historii tego zadania, rozmów, jakie przeprowadzili nauczyciel i uczeń z tego przykładu, nie wiemy, czy ta praca to efekt rozwoju, czy wygodnictwa ucznia, aczkolwiek skłonny jestem raczej przyjąć to drugie. Niestety, sam znam ogrom przypadków, kiedy mamuśki latają po lekarzach z dzieckiem, byle tylko dostać papierek o jakiejkolwiek "dys" i już dziecku włącza się tryb "pracowitość inaczej".
Fakt, to były brutalne czasy, kto nie umiał ogarnąć podstaw w końcu lądował w szkole specjalnej, co zamykało mu praktycznie drogę do dalszego kształcenia, ale dziś hodujemy sobie pokolenie "ślizgaczy". I nie jestem pewien, czy to tak dobrze, że jest tak łatwo...

rafik54321
+2 / 4

@lopez87 bo to wyjątek jest :P .

@koszmarek66 a myślisz że jak pisałem w podstawówce? Mniej więcej właśnie tak jak w democie XD.
Chciałem zwrócić uwagę na to, że bardzo często "z boku" to może wyglądać na niechlujstwo, olewactwo itd. Bo przecież skoro moje pismo wyglądało tragicznie to wiadomo - niechlujstwo. Skoro robiłem błędy ortograficzne - wiadomo, olewactwo itd. Czy zawsze tak jest? Nie wiem. Jedyną ulgę na egzaminach jaką miałem z tytułu orzeczeń to + 30min czasu.
Tylko że szkoła nie musi temu podołać. Wystraczy że będzie na takie zachowania reagować. Np właśnie alkoholizm w domu, to nie jest problem tylko alkoholika. Jego problem powoduje problemy każdego członka rodziny i to każdy członek rodziny z osobna wymaga leczenia. O tym się właśnie zapomina, zwłaszcza takiego "prostowania" wymagają dzieci, gdyż ich umysły są najbardziej plastyczne.
W moim przypadku drżenia rąk, to nawet nie było trudne. No ciężko żeby zdrowemu dziecku się trzęsły ręce. To nie jest normalne. Więc powinienem być przez szkołę gdzieś zgłoszony. Albo do lekarza, albo do pedagog, no w końcu pedagog chyba od tego jest :/ . Służby powinny zweryfikować faktyczny stan rzeczy w rodzinie i w razie wykrycia problemu, podjąć działania ku jego zwalczeniu. Dzieci powinny być chronione przez rodziców, ale jeśli oprawcami są rodzice, to kto ochroni dzieci? A nikt nie spędza z dziećmi tyle czasu co nauczyciele właśnie.

@borg8472 no właśnie nie. Bo moje starania były uczciwe. Codziennie wszystkie lekcje klepałem "od deski, do deski". Czytać się uczyłem dosłownie po literce, po kolei. Np k-o-l-e-j. Tak dukałem XD. Jednak dla nauczycielki to już było źle, bo powinienem już po miesiącu czytać ślicznie "bo dziewczynki czytajo".
Na rozwiązanie moich problemów językowych musiałem wpaść sam i zajęło to niepotrzebnie w pytę czasu.
Prościej, szybciej i skuteczniej by było gdyby ktoś mi takie rozwiązania po prostu podsunął.
Znowu gdybym oczekiwał od ciebie wiedzy na poziomie Hawkinga, to też byś powiedział "jak się chce to się umie"? I dałbyś radę w krótkim czasie? :/ . No raczej nie bardzo.

Podobną głupotkę miałem na języku angielskim. Oczywiście, totalnie z czapy, zaczęto uczyć że angielskie "j" to polskie "dż" itd. Do każdej literki tak samo. Więc uznałem że inne języki to jest "szyfr" XD. Że np polskie słowo "dżem" to po angielsku musi być "jim" i dziwiłem się czemu jedynki dostaję XD.
Oczywiście tu znów nastąpił błąd w komunikacji. Może coś mi umknęło, a może babka się źle wysłowiła - już nie pamiętam. Jednak dla nauczyciela taki rodzaj powtarzającego się błędu, powinien się rzucić w oczy i chyba mogłaby po prostu powiedzieć "chłopcze, J się wymawia jak DŻ, a nie że to zamiennik DŻ, a każdego angielskiego słowa z osobna trzeba się nauczyć na pamięć".
Więc że tak powiem moje "chcenie" zostało postawione na tory bez przejazdu i dopiero sam uznałem że trzeba się cofnąć na rozdroże i zmienić tory ;) .

@LUPUS1962 Nie jestem jakimś wielkim orędownikiem wciskania dysfunkcji każdemu jak leci. Bo nie tędy droga.
Wolałbym aby nauczyciele baczniej obserwowali i jeśli dany uczeń lub grupa uczniów ma jakiś problem, nie rozumie czegoś, to trzeba zacząć uczyć tego samego, ale w totalnie odmienny sposób. Bo jak widać dany tor rozumowania do ucznia nie trafia. Może odnieść się do innej metafory (bo dzieciak nie zna tej pierwszej). Może użyć alternatywnej techniki, skoro dzieciak ma problem z mnożeniem, to można użyć "japońskiej" metody z kreskami :P .
Zauważyłem że większość uczniów na wyrównawczych to chłopcy, a statystycznie mężczyźni mają umysły skłonne ku naukom ścisłym. Więc być może na prawdę problem jest w samym sposobie podawania wiedzy. Bo te wyrównawcze to nic innego jak dłuższe klepanie w kółko tych samych schematów, których i tak się nie kuma.

koszmarek66
+1 / 3

@LUPUS1962 Też wtedy pisałem maturę. Pamiętam, że jeśli ktoś w podstawówce miał kłopoty z napisaniem czegoś prawidłowo to po prostu była to jego wina. Takim osobom jak Ty czy rafik się chciało i potrafiliście przezwyciężyć trudności. Tak samo jak kilka innych osób, które znam. A osoby, które sobą niewiele reprezentowały, nie tylko popełniały masę błędów na papierze ale nie potrafiły liczyć, opanować dat, wiedzieć gdzie leży Francja i w ogóle były ograniczone. Obecnie zamiast popracować z dzieckiem i zachęcić do pracy, madki wolą załatwić dziecku cheaty na życie. Znam trochę ten temat od lekarskiej strony dot. indywidualnego nauczania

M mmosiek1
+1 / 1

@LUPUS1962 Jeżeli czytanie dużo pomogło Ci na dysortografię to znaczy że nie miałeś pełnej dysortografii (prawdopodobnie jakąś lżejszą wersję). Czytam i zawsze czytałem ogromne ilości książek (teraz w wieku lat 40 jest to więcej niż jedna na tydzień) i niestety nie pomaga mi to na "robienie błędów". Mojej polonistce akurat się chciało - całą podstawówkę siedziałem nad dodatkowymi zeszytami ćwiczeń i innymi takimi (ba był taki moment, że przepisywałem jedną z moich ulubionych książek, jak nie miała już innych pomysłów jak mi pomóc). Prawda jest taka, że jak piszę tak jak teraz - na spokojnie - to znajomość zasad i możliwość zastanowienia się wystarczą żeby tych błędów nie robić, ale jak piszesz w stresie i na szybko? Oj to nie koniecznie :/ Ale właśnie dlatego kocham to że mogę pisać na kompie, a tu programy podkreślą mi moje błędy i mogę je poprawić :)

Co do tego, że hodujemy sobie pokolenie "ślizgaczy" - masz całkowitą rację. Niestety ale zaświadczenie o "DYS..." jest dziś dostać zdecydowanie zbyt łatwo. A potem ludzie się nim zasłaniają jak tarczą. Jak masz "dyskalkulię" nie zostajesz inżynierem. Jak jesteś dyslektykiem/dysortografem nie zostajesz polonistom czy tłumaczem. Proste. Ale to, że masz jakieś "DYS....", powinno oznaczać tylko tyle, że wiesz że musisz nad tym pracować więcej niż inni (żeby to dys było jak najmniej przeszkadzające w życiu).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 December 2022 2022 10:02

rafik54321
-1 / 1

@X_Y_Z mój naczelny fan powrócił ;) . Które to już konto? Chyba już w setki idzie XD...

L LUPUS1962
0 / 0

@mmosiek1 Nie miałem lżejszej wersji. Poprzez czytanie utrwalałem sobie wygląd słowa, tzn jego prawidłowej pisowni. Problem pojawiał się, gdy nie byłem pewny. I byłem też konsekwentny w błędzie, tzn. jeśli raz w tekście napisałem "chmóra", to do końca tekstu ta chmura pojawiała się z "ó". No i jak wspomniałem, zapamiętanie zasad i wyjątków. Ale fakt, do dziś zdarza się, że mi edytor podkreśla błędy. I jakoś nie potrafię ich zbagatelizować, "bo się śpieszę" i "przecież wszyscy i tak zrozumieją, co chcę napisać". Staram się wszystkie poprawić (choć czasem mi coś umknie, przeoczam często "ze" zamiast "że", ale to wina korekty ;-) ).

B borg8472
0 / 2

@rafik54321 żle zrozumiałeś, właśnie chodziło mi o coś takiego co opisałeś, jeśli są chęci to znajdziesz sposób.

Cascabel
0 / 0

@mmosiek1 Nie, nie oznacza to, że z dyskalkulią nie zostaniesz inżynierem, a z dysortografią nie zostaniesz tłumaczem. Jestem dyslektykiem i tłumaczem, w ogóle mi to nie przeszkadza. Fakt jest taki, że od dziecka z pomocą głównie mamy wypracowałam sobie sposoby pracy, uczenia się, znalazłam właściwe programy i sposoby, jak unikać błędów. W wieku ośmiu lat miałam komputer, a moją "zabawką" był mistrz klawiatury i edytor tekstowy podkreślający błędy.
W momencie gdy dziecko wychodzi z poradni powinno otrzymać wskazania jak z nim pracować. Niestety - większość tej pracy stoi po stronie rodzica, mała część - po stronie szkoły.
Dysleksja to nie wymówka. To dziecko popełniło pojedyncze błędy dyslektyczne, za to całe mnóstwo błędów językowych. Jeżeli by czytał i ogólnie miał kontakt z poprawną polszczyzną - to by takich błędów nie popełniał. Chyba, że język polski jest dla niego drugim językiem.

rafik54321
-1 / 1

@borg8472 Tylko że widzisz, mi to zajęło lata aby taki sposób znaleźć. A dzieci które poszukują takiego sposobu ale go jeszcze nie znalazły, są określane właśnie jako leniwe. Bo tych wysiłków poszukiwań sposobu się po prostu nie widzi, albo nie chce widzieć.

S Sylweriusz83
0 / 0

@Docent_Deptula W sensie nauczyciel, bo nie uznaje dokumentów wystawionych przez specjalistę? Poza tym krzywdzący jest system nauczania, gdzie dzieci z jednego rocznika lądują w jednej klasie. Przecież dziecko urodzone w styczniu praktycznie siedzi już, gdzie dziecko ze września dopiero się urodziło. A nauczyciel ma płacone za to, by dziecko które ma problemy - dostało od niego wsparcie. Tyle że dzisiaj dobrego nauczyciela że świecą szukać.

M mmosiek1
0 / 0

@Cascabel No ale nie zasłaniasz się w swojej pracy swoim dys. a o taki przypadki mi chodziło ;) o ludzi którzy mówią ja mam dys to mogę mieć to w d... nie mogę (wiem bo robię aż za dużo błędów).

Błędy językowe to co innego i tu racja. Tu czytanie i kontakt z poprawnym językiem pomaga bardzo.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 December 2022 2022 11:20

maggdalena18
0 / 0

@rafik54321 Czego Ty tu nie możesz rozczytać? Ja bez problemu odczytałam, co nauczycielka napisała. Ale jak ktoś rozczytuje lekarzy, to nauczyciele nie są problemem. xD

A konto usunięte
+24 / 34

To co miała nauczyciela/nauczyciel zrobić? Ocenia poprawność. Ma udawać że wszystko jest ok. Na YouTube jest popularny film. Nauczycielka twierdzi ze 2+2 to 4 a uczeń ze 22 i to om ma rację bo jest ...

Odpowiedz
L Livanir
+3 / 3

@Arek942 nie dodawać głupich komentarzy?

pawel24pl
+13 / 21

Z pewnością gdy będzie szukał zatrudnienia, uwzględnią jego orzeczenie lepiej, niż ta nauczycielka.

Odpowiedz
T tobimadara
+3 / 11

@pawel24pl Będzie szukał pracy, w której nie jest potrzebna znajomość ortografii. Będzie też używał dodatkowych narzędzi, jak np. autokorekta. Może też po prostu potrzebuje dużo więcej czasu, żeby to opanować i jako dorosły będzie już sobie z tym radził.

pawel24pl
+13 / 23

@tobimadara No to jak potrzebuje więcej czasu, to powinien zostać rok dłużej w tej samej klasie.
Żadne dys- nie powinno dawać dodatkowych punktów.
Jeżeli podczas rekrutacji do pracy, wypadnie nieco gorzej, niż ktoś inny, to potencjalny pracodawca nie da mu dodatkowych punktów, bo ma dys-cośtam.

C camper52
-5 / 7

@pawel24pl gdyby ci automat nie poprawiał też byś się pewnie nie miał czym popisać

L Livanir
+3 / 3

@pawel24pl w 100% moich prac, edytory tekstu podkreślają mi błędy albo nam do nich dostęp jak chcę sprawdzić jak coś się pisze. Poza tym pracodawcy doceniają moje umiejętności na tyle, że sami twierdzą, żebym pisała wiadomość do klienta kilka minut dłużej jeśli mam z tym problemy.

Nie każdy przełożony to gbur iw żadnej chyba pracy nie trzeba umieć napisać listu w 5 min

Q Qbikkkk
+2 / 2

@pawel24pl U mnie w firmie jest starszy programista java z dyslekcja, czasem jak czytam jego kod to mi sie smiac chce ^^
Na rozmowach o prace nie ma dyktanda, wiec pracodawca nie ma jak tego zweryfikowac. Nawet jak pozniej bedzie tak pisal maile czy dokumentacje to ludzie beda sobie co najwyzej z niego robic podsmiech'jki.
Trudnosci z ortografia nie powinny uniemozliwic przejscie do nastepnej klasy bo ortografia to nie jedyny wyznacznik wiedzy.
Co z tego, ze ktos pisze z 'blentami' skoro ogarnia jbossa, hurtownie danych, hibernate'a czy inne skomplikowane zagadnienia. Paru programistow u mnie w ogole nawet nie ma skonczonych studiow.
Osoba z dyslekcja nie popracuje sobie jako dziennikarz gazety ale ja nie popracuje sobie jako spiewak operowy i jakos sie tym nie przejmuje.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 December 2022 2022 8:57

A konto usunięte
0 / 0

@Qbikkkk btw: używacie jeszcze jbossa i hibernate'a ? Współczuję ;)

pawel24pl
0 / 0

@Qbikkkk Tyle że tak działa system edukacji - jak nie ogarniasz np. polskiego, to nic, że jesteś świetny z matematyki. Jak jest jedynka z jednego przedmiotu na koniec, to zostajesz i tyle. Inna kwestia, czy tak powinno być, czy nie lepiej jak na studiach - kazać powtarzać tylko przedmiot, jeszcze co innego kwestie logistyczne z tym związane.

Podajesz całkiem dobry przykład i uważam, że osoba z dysleksją nie powinna być lepiej oceniana - jeśli ma znaleźć sobie pracę, to znajdzie ja w dziedzinie, gdzie ta dysleksja nie przeszkadza. Jednak po co np. na maturze ma mieć taki sam wynik z polskiego, czy z języków obcych, jak ktoś, kto nie ma dysleksji, a po prostu umie to lepiej?

T tobimadara
+1 / 1

@pawel24pl Ludzie mają różne ograniczenia. Są niedowidzący, źle słyszący, ze spektrum autyzmu, z problemami motorycznymi (które swoją drogą mogą powodować dysgrafię) itd. To nie znaczy, że ci ludzie będą złymi pracownikami w tym, w czym się wyspecjalizują. Autystyczne dziecko może nie będzie Ci w stanie udzielić ustnej odpowiedzi, bo nawet nie zrozumie czego właściwie od niego oczekujesz, a może się w przyszłości sprawdzić jako naukowiec prowadzący własne badania. Chciałbyś kogoś zostawić rok w tej samej klasie tylko dlatego, że ma problem z ortografią, nawet jeśli dobrze sobie radzi z innymi rzeczami? Zresztą, myślisz, że ten rok by coś pomógł? Przecież ten chłopak z demota jest już w szóstej klasie.

pawel24pl
0 / 2

@tobimadara Co do pytania o zostawianie w tej samej klasie, to odpowiedzi udzieliłem w poprzednim komentarzu. Natomiast co do samego powtarzania przedmiotu - jaki jest sens, by ktoś szedł dalej z materiałem, skoro nie ogarnia podstaw? Jak ktoś nie ogarnia mnożenia, to po co go uczyć o pochodnych? Jak ktoś nie ogarnia składnej wypowiedzi pisemnej w podstawówce, to czy bez tej umiejętności będzie w stanie napisać esej w szkole średniej? I na siłę należy przepchnąć takiego ucznia dalej? I czy np. osoba z dysleksją mimo mniejszych umiejętności ma mieć taki sam wynik na maturze, co ktoś bez niej?

M mmosiek1
0 / 0

@pawel24pl a jak potrzebujesz więcej czasu na policzenie potrójnej całki niż wykładowca matematyki to może nie powinieneś móc skończyć studiów? Zgodnie z Twoim myśleniem żaden lekarz nie powinien skończyć podstawówki bo nie potrafią pisać czytelnie?
Od tego żeby radzić sobie z dysortografią jest podkreślanie błędów (praktycznie każdy edytor tekstu, czy przeglądarka internetowa) daje takie możliwości. Nie w każdej pracy jest to krytyczne - i jak napisało tu parę osób - programistom to nie przeszkadza aż tak bardzo żeby dobrze radzić sobie w pracy - inne zawody też nie mają z tym problemu, byle by nie były to zawody typu pisarz, dziennikarz itd itp.

pawel24pl
0 / 0

@mmosiek1 Liczenie potrójnych całek zajmuje mi dłużej, niż mojemu wykładowcy, dlatego nie idę bardziej w matematykę. To normalne, że nauczyciel (wykładowca) umie więcej, niż uczeń (student).
Czy serio uważasz, że lekarze mieli takie samo pismo, jak byli w podstawówce? Im młodszy lekarz, tym (zazwyczaj) lepiej jeszcze pisze.
A programistom nie jest potrzeby język polski, więc nie musi mieć z niego lepszych ocen. Przy rekrutacji na studia też polski nie był brany pod uwagę (w moim przypadku).
Ogólnie jeśli zawód nie wymaga umiejętności z polskiego, to nie będzie brana pod uwagę ocena z tego przedmiotu.
I moim zdaniem - jeśli ktoś nie jest w stanie zdać z przedmiotu w podstawówce, to niestety, ale nie jest to wina wyłącznie dys-czegośtam. Ludzie nie są tak samo zdolni we wszystkim i to normalne.

M mmosiek1
+1 / 1

@pawel24pl Twierdziłeś że dysortografa nie powinni przepuścić do następnej klasy, a z nie skończoną podstawówką nie znajdziesz roboty jako programista raczej.

Powiem Ci tak, z moją dysortografią na niemieckim w liceum zawsze ze sprawdziany dostawałem 1 przez błędy w zapisie i tydzień później ten sam materiał (już ustnie) zaliczałem na 5. Więc wiedzę miałem, skoro bez dodatkowej nauki ustnie tą samą wiedzę zaliczałem bez problemu.

Z zarki
+7 / 23

1. Nauczyciel przegiął
2. To co się obecnie dzieje z dys* woła o pomstę do nieba -tak, to są w większości wymówki!

Odpowiedz
Cascabel
+5 / 5

@zarki żadna opinia o dysleksję nie pomoże przy błędach językowych. Na maturze daje możliwość do popełnienia dwóch dodatkowych błędów ortograficznych i nie branie pod uwagę błędów dylektycznych - których jest tu niedużo (mylenie b i p).
Każdy błąd nauczyciel musi oznaczyć.
To dziecko nie potrafi napisać opowiadania, a dysleksja nie ma tu nic do rzeczy.

B Brandom
+9 / 9

Tak wygląda pismo dysgrafika? Przecież jest w miarę ładne i czytelne

Odpowiedz
Cascabel
+1 / 1

@Brandom jestem dysgrafikiem, moje pismo jest perfekcyjnie czytelne. Ba, na studiach pożyczano ode mnie notatki. Ale gdy się spieszę, zanikają cechy dystynktywne liter, a pismo staje się dużo mniej czytelne.

DonSalieri
+13 / 17

Pacz, dziwne, ja mam stwierdzoną dysgrafię i jakoś nikt się ze mną nie cackał przez podstawówkę i gimnazjum. W liceum tylko polonistka narzekała, że piszę wolniej, niż ona dyktuje. Efekt? Umiem czytelnie pisać.

Brat ma stwierdzoną dysleksję. Nikt się z nim nie cackał przez całą edukację. Efekt? Pisze bezbłędnie.

I żodyn nie płakał

Odpowiedz
L Livanir
0 / 6

@DonSalieri za to widzę, że zrodziło w was to mnóstwo empatii i chęci by inni mieli lepiej od was...

W takim razie też osoby niepełnosprawne powinny grać w siatkówkę na wf na równi z innymi

M mmosiek1
-3 / 3

@Livanir racja - brak rąk nie przeszkadza w grze w siatkówkę (sarkazm dla niekumatych)

@DonSalieri jeśli więcej nauki spowodowało że ładnie piszesz/nie robisz błędów to to było lenistwo a nie dysgrafia/dysortografia - papier dostać zdecydowanie zbyt łatwo.

DonSalieri
+1 / 1

@mmosiek1 Oho, chyba jesteś nauczycielem z mottem przewodnim "zdolny, ale leniwy".

Wiadomo, że lekarze się mylą, bo to jest tylko lenistwo - a nie praca nad problemem.

kriseq1970
0 / 0

@Livanir osoby niepełnosprawne nie będą miały szóstek z WF...

L Livanir
0 / 0

@kriseq1970 jak ktoś nie ma umiejętności bo np. na słabą pamięć albo mylą mu się literki podczas pisania na czas- też nie będzie miał szóstek.

@mmosiek1 jak nie? Da się, poszukaj w internecie jak grają np. nogami. Wymówki. Poza tym brak tak to nie jedyna niepełnosprawność, osoby na wózkach mogą spokojnie grać. Skoro osoby z dysleksją mogą pisać kartkówki na równi szybko co reszta...

kriseq1970
0 / 0

@Livanir no i o to chodzi, by oceniać fakt umiejętności, a nie to jakie kto ma dysy. Nie umie pisać, czytać, liczyć (nie opanował chemii, fizyki, geografii itp.) nie przechodzi z klasy do klasy i dostaje dodatkowy rok na naukę.
Stwierdzone braki powinno nadrabiać się pracą, a nie podwyższaniem ocen.

L Livanir
0 / 0

@kriseq1970 czyli osoba niepełnosprawna powinna dostawać co rok 1 z wf? Zwłaszcza że dyktando to tylko jedna z składowych.

Poza tym dostanie 1 z dyktanda nie udowadnia, że uczeń nie zna zasad ortografii. Tylko że nie umie ich wykorzystać na szybko. Jeśli nie policzysz całki tak szybko jak nauczyciel czy zdolny z matematyki kolega, to znaczy, że powinieneś nie zdać? Jeśli martwą naturę będę malować wolniej od reszty klasy, powinnam dostać 1? Naprawde Twoim zdaniem ok jest zostawianie kogoś w klasie, bo coś mi zajmuje dłużej?

kriseq1970
0 / 0

@Livanir jeśli zajmuje dłużej, to znaczy część zadań, poleceń wykonujesz to otrzymasz ocenę dobrą, dostateczną, mierną... zależnie od tego jaki jest zakres Twojej wiedzy/zdolności. Po to jest zakres ocen od niedostatecznej do celującej (wartość tej ostatniej mocno się zdezawuowała). Nie umiesz na ocenę mierną to dostajesz niedostateczną. Masz następny rok na naukę. Przecież to nie jest nic złego, złe jest przepychanie na siłę kogoś kto nie zna podstaw, bo przecież później jest materiał trudniejszy, a nie łatwiejszy.

Cascabel
0 / 0

@Livanir Na polskim pisałam dyktando z całą klasą, a potem siedziałam na drugiej lekcji w pierwszej ławce ze słownikiem i miałam sobie je sama sprawdzić. Dopiero po tym i poprawieniu błędów oddawałam je do sprawdzenia.
Najgorsze co może być, to dawanie dyslektykowi piątki z dyktanda.
To jedna ze składowych oceny, a nie jej całość. Dysleksję da się wypracować, czego przykłady masz wyżej, ale wymaga to większej ilości pracy. Z dyktanda możesz dostać i dwóję, albo jedynkę - poprawisz robiąc rozbiór gramatyczny zdania, czy sprawdzian ze znajomości lektury.

M mmosiek1
0 / 0

@Cascabel Czyli miałeś polonistę/polonistkę której się chciało (też miałem - w podstawówce) i tak powinno być.
Niestety miałem też nauczycieli którzy na matematyce mimo prawidłowego wyniku stawiali mi 1 bo nie potrafili zrozumieć mojego zapisu obliczeń pośrednich (to oczywiście przykład jest, ale się zdarzyło)

Cascabel
0 / 0

@mmosiek1 Moich rodziców nauczycielka hiszpańskiego wzywała do szkoły, bo totalnie nieświadomie przeklinałam na dyktandzie xD Z innym nauczycielem miałam zaniżaną ocenę, bo mój charakter pisma nie pozwalał na rozróżnienie v i r. Po pewnym czasie wkurzyłam się w ciągu weekendu wypracowałam sobie inny charakter pisma.
Co do matematyka: niestety, na maturze dostajesz punkty nie tylko za wynik, ale też za drogę do niego - odpowiedni wzór, odpowiedni zapis i tym podobne. Jeżeli nie zastosowaliśmy się do metody, to mieliśmy niższe oceny - mieliśmy jasno pokazać przyszłemu egzaminatorowi jak doszliśmy do naszego wyniku.
W innym komentarzu wspomniałeś o poprawianiu sprawdzianów z niemieckiego: miałam to samo z angielskim. Nikt mnie nigdy nie nauczył zasad pisowni, czy alfabetu fonetycznego, albo zależności między zapisem a wymową - dopiero po latach, kiedy uczyłam się francuskiego, magicznie poznikały mi błędy po angielsku.
Teraz robię kurs niemieckiego i na ostatnim sprawdzianie widziałam, w których momentach "zaskakiwała" dysleksja.
Ale: nie przeceniałabym roli polonistów. Dużo lepiej sprawdziło się czytanie - dużo czytania - i fakt, że zostałam od początku nauczona uczyć się przez opowieści i przez zabawę. A obecnie - w internecie znajdziesz naprawdę bardzo dużo materiałów ułatwiających naukę i to za darmo, przydatnych aplikacji, gier planszowych, odpowiednio stworzonych podręczników. Ale: tego typu nauki nauczyła mnie mama, a nie nauczyciele, to rodzice ze mną grali i się bawili.

W WuWu0
+5 / 11

Ale przy ocenie końcowej nie będzie adnotacji, że ocenę uzyskał z uwzględnieniem faktu, że ma dysgrafię, dysleksje i inne dys....

Odpowiedz
T TomekOKM
+2 / 2

Ale ja też mam dysleksję ale jakoś potrafiłem się nauczyć pisać i ogarniać ortografię. Jakoś nie przeszkodziło mi to aby mieć dobre oceny z dyktand czy rozprawek.
Mógł wyjść z tego w inny sposób opisując Pinokia. Da się to zrobić w dwóch słowach. Obydwa zaczynają się na literę M :)

Odpowiedz
mygyry87
+5 / 5

Mam stwierdzoną dysleksję.
Standardowo w takim tekście zrobię kilka błędów, natomiast nauczyłem się zwracać na nie uwagę.
Bardzo pomogło czytanie, czytałem wszystko, od komiksów po powieści.

Jedyny problem jaki mi został to przy pisaniu liczb szybciej myślę niż pisze i zaczynam pisać czasem od drugiej cyfry

Odpowiedz
O ot_co
+3 / 3

Były szkoły specjalne. Komu to przeszkadzało?

Odpowiedz
stokropek
+6 / 6

Ale nauczycielka napisała że opowiadanie zaczynamy od zwrotów: "Pewnego dnia..., Pewnego razu..." oraz że powinny być 3 akapity których w tekście nie ma a to akurat można napisać bez tych wszystkich dys...

Odpowiedz
G Glajt
-1 / 3

Dyslekcja czy nie, ale jeżeli nie będzie wiedział co robi źle, to się nie nauczy. Tak jest wszędzie i na tym polega szkoła (informacja dla fanów bezstresowego wychowania). Wg mnie pani włożyła wiele pracy w analizę tej pracy i nie wykazała się olewactwem, jak wielu dzisiejszych nauczycieli. Na ile się dało odczytać, to problemy ten uczeń ma bardziej z logicznym myślenie, składaniem zdań, niż z samą ortografią. Uniwersalnym (nie tylko w tym przypadku) rozwiązaniem jest więcej książek, mniej komputera. Nie twierdzę, że chłopak nie ma problemów z tym zakresie. Ale autor mema nastawia odbiorcę na bluzgi w stronę nauczycielki. Jednak odbiorca nie wie, jakie oceny ma dziecko z innych przedmiotów, czy praca została oceniona, jak przebiega prowadzenie lekcji itd.
Z jakiś względów to, czy dziecko jest dyslektykiem w dużym stopniu zależy od rodziców, jak bardzo się starają o takie zaświadczenie.

Odpowiedz
R rumtumtum
+2 / 2

No bez jaj. Dysleksja, dysgrafia i dysortografia nie zwalniają z:
1. nauczenia się konstrukcji różnych form wypowiedzi - tu opowiadania,
2. form zapisu dialogu (to rzeczywiście jest w 4 klasie, poza tym, chyba nie ma wśród lektur szkolnych książki bez dialogów, wystarczy je czytać, by to załapać),
3. dostosowania się do poleceń,
4. liczenia do 3,
5. stosowania słownictwa adekwatnego do sytuacji (wieśniak??)
6. formułowania prostej wypowiedzi w sposób w miarę spójny.
Mój syn ma dysleksję, dysgrafię i dysortografię. Jest teraz w 4 klasie, a już rok temu potrafił sklecić bardziej spójną wypowiedź niż te wypociny szóstoklasisty. Oczywiście z całą masą błędów, oczywiście nagryzmolone jak kura pazurem, ale pod względem treści, czy logiki wypowiedzi, o niebo lepsze.
Dysfunkcje to nie jest zwolnienie z nauki, logicznego myślenia i pracy - przeciwnie, to informacja o tym nad czym szczególnie trzeba z dzieckiem pracować.

Odpowiedz
S sir_nick
-2 / 2

Za moich czasów lekarstwem na te wszystkie dys* był bambus.
Kinetycznie aplikowany regularnie bambus na dłonie ucznia powodował szybkie leczenie.
Niestety ciemnym ludem łatwiej się rządzi stąd poziom nauczania spada i tylko szuka się sposobów i nazw jak wytłumaczyć lenistwo.
Dlatego teraz dzieci nie uczą się wierszy na pamięć, na weekend i święta nie można zadawać zadań bo dziecko musi wypoczywać.

Odpowiedz
R RosomakPL
0 / 0

Najśmieszniejsze, że to jest już dość stare, a nadal, co chwilę pojawia się jakiś "odkrywca" i robi z tego mema (i gównoburzę). Po raz setny...

Odpowiedz
B boomfloom
0 / 0

Terapia raz w tygodniu? On codziennie przez co najmniej godzinę powinien ćwiczyć.

Odpowiedz
F fiksusik
+2 / 2

Akurat tych 3 wymienionych przypadłości w tym wypracowaniu nie widać, widać za to kopletny brak umiejętności komponowania spójnego tekstu.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 December 2022 2022 17:25

Odpowiedz
B Badmike1981
0 / 0

Miałem tak samo jak on, Moje dyktanda, sprawdziany i wszystkie inne formy sprawdzania pisowni wyglądały dokładnie tak samo... całe życie wstydziłem się, czerwieniłem i płakałem jak tylko zbliżał się język polski. Dziś mam 41 lat, jestem właścicielem kliniki, mam dwie specjalizacje, dwie inne firmy, zatrudniam 20 osób. Nadal robię błędy ortograficzne choć skutecznie poprawia mnie w nich komputer. Nadal dukam jak muszę czytać na głos, choć czytam jedną książkę tygodniowo. Więc młody człowieku głowa do góry, pamiętaj, że ta Pani do podkreślania na czerwono nie umie niczego innego a przed tobą cały świat.

Odpowiedz
A awiatka
+1 / 1

Korekta dokładna - więc nauczyciel zrealizował obowiązek. Dziecko płakało przez nauczyciela czy z powodu rodzica, który we wściekłości udostępni pracę swojego dziecka w Internecie?
Dysleksja, dysgrafia i inne dysfunkcje to nie przejaw lenistwa! Choć do lenistwa może doprowadzić bezsilne mierzenie się z niemożnością. Ten, kto chodził do szkoły i nawet ma dysfunkcje, nie jest specjalistą w tej dziedzinie, bo inaczej "przyszyjkowe" mogłyby borować ofiary paradontozy.

Odpowiedz
F Fahrmass
+1 / 1

Bycie dys'em nie oznacza przyzwolenia na nieuctwo i olewactwo. Tak, jak napisała nauczycielka: są zasady, których należy przestrzegać (akapity, odpowiedni układ graficzny, pewien schemat opowiadania itp).
A oprócz tego (mimo, że mój syn jest bardzo dys) uważam, że coś jest nie tak, skoro ktoś, kto ma skrzekliwy głos dostaje pałę z muzyki, powolny grubas ma problemu z WFem, zaś na polskim i matematyce wystarczy świstek i problem znika. Jeszcze gorzej, że takie osoby później idą np. na filologię (a trzeba ich przyjąć, w końcu mają dużo punktów) i żalą się na to, że wszyscy się na nich uwzięli. Ludzie są różni, każdy z czymś radzi sobie lepiej, a z czymś gorzej. I w szkole powinni być oceniani wg tych samych kryteriów.

Odpowiedz
S Sylweriusz83
0 / 0

No, po to w końcu dziecko chodzi do szkoły, by się nauczyć pisać, czytać i liczyć. Tyle że dzisiejsi nauczyciele przecież są informowani o wszelkich "dys-", tylko nie chce im się z dzieckiem pracować. Ja sam problemów nigdy nie miałem, ale to pewnie dlatego że dużo czytałem. Pismo miałem okropne, ale od kilku lat piszę tylko i wyłącznie piórem, co usprawniło moją "czcionkę". A wcześniej pisałem niemal pismem technicznym, by było czytelnie. Co też miało dobry wpływ na mój charakter pisma.

Odpowiedz
000gd000
0 / 0

Potraktowała tak, jak powinna - zwracając uwagę na błędy. To że dziecko ma problemy z wszelką pisownią, nie sprawia że niweluje to błędy na sprawdzianie / dyktandzie itp.

Odpowiedz