@NewThriller, nasze małżeństwo naprawialiśmy wytrwale przez wiele lat, choć nikt nie chlał i nikt nikogo nie zdradzał.
Teraz wiemy, że to było najmądrzejsze, co w tym ciężkim dla nas czasie można było zrobić.
Owoce tego naprawiania, jakie zbieramy od kilku lat codziennie są cudowne, niesamowite, bezcenne i zachęcające dla innych.
Może dlatego, że podejście do problemów małżeńskich
mamy podobnie jak ci ludzie z mema.
Teraz nikt nie potrafi być cierpliwy i wytrwały. Próbuje raz, a jak dwa razy, to już uważa się za bohatera, i rezygnuje.
Zaczyna z kolejną osobą często powielając poprzedni schemat.
I tym sposobem zranieni ludzie mnożą się w postępie geometrycznym, a zło tryumfuje.
@NewThriller, nigdzie tak nie twierdzę. Piszę raczej o tych banalnych kłótniach i banalnych różnicach, które współcześnie urastają do rozmiarów nierozwązywalnych problemów.
Sraty taty, gacie w kraty.
Owszem, nie mowie, ze nie zdazaly sie zwiazki z milosci. Ale lata temu ludzie 'wychodzili za siebie' czesto, bo tak trzeba bylo... Ci ludzie czeso dbali o siebie, ale to nie byla milosc - zdrady, pijanstwo, bicie sie wzajemnie. Rozwodow praktycznie nie bylo, bo 'nie wypadalo i co by ludzie powiedzieli'. Wazne bylo, zeby wziac druga osobe i splodzic potomkow. No i tak sobie trwali w tych zwiazkach. Czesto aranzowanych z reszta. A ze trwali tak przez kilkadziesiat lat - no wlasnie dlatego, ze rozwod to bylo zlo.
Nie wszystko da się naprawiać w nieskończoność.
Odpowiedz@NewThriller, nasze małżeństwo naprawialiśmy wytrwale przez wiele lat, choć nikt nie chlał i nikt nikogo nie zdradzał.
Teraz wiemy, że to było najmądrzejsze, co w tym ciężkim dla nas czasie można było zrobić.
Owoce tego naprawiania, jakie zbieramy od kilku lat codziennie są cudowne, niesamowite, bezcenne i zachęcające dla innych.
Może dlatego, że podejście do problemów małżeńskich
mamy podobnie jak ci ludzie z mema.
Teraz nikt nie potrafi być cierpliwy i wytrwały. Próbuje raz, a jak dwa razy, to już uważa się za bohatera, i rezygnuje.
Zaczyna z kolejną osobą często powielając poprzedni schemat.
I tym sposobem zranieni ludzie mnożą się w postępie geometrycznym, a zło tryumfuje.
@NewThriller, nigdzie tak nie twierdzę. Piszę raczej o tych banalnych kłótniach i banalnych różnicach, które współcześnie urastają do rozmiarów nierozwązywalnych problemów.
@NewThriller Aleś poszla po bandzie z subiektywnościa... A moze to "baba" wychodziła sie gzić z kolegami, dlaczego meżowi zabraniac odejsć?
OdpowiedzSraty taty, gacie w kraty.
OdpowiedzOwszem, nie mowie, ze nie zdazaly sie zwiazki z milosci. Ale lata temu ludzie 'wychodzili za siebie' czesto, bo tak trzeba bylo... Ci ludzie czeso dbali o siebie, ale to nie byla milosc - zdrady, pijanstwo, bicie sie wzajemnie. Rozwodow praktycznie nie bylo, bo 'nie wypadalo i co by ludzie powiedzieli'. Wazne bylo, zeby wziac druga osobe i splodzic potomkow. No i tak sobie trwali w tych zwiazkach. Czesto aranzowanych z reszta. A ze trwali tak przez kilkadziesiat lat - no wlasnie dlatego, ze rozwod to bylo zlo.