Tak, stopień znajomości angielskiego w krajach wschodniej Europy jest wysoki, ale to niekoniecznie jest powód do dumy. W dużej mierze wynika to z myślenia: trzeba znać języki, bo to jest furtka do pierwszego świata. Niemcy czy Francuzi nie mają takiego parcia - tam jest założenie, że oni mają swój język, a jak inni go nie znają, to mają problem. W Niemczech częstym zjawiskiem są biletomaty na dworcach tylko po niemiecku, co w Polsce jest nie do pomyślenia - oczywistością jest opcja co najmniej j. angielskiego, a obecnie też, zwykle, ukraińskiego. To samo w pomniejszych niemieckich muzeach - opisy po niemiecku i koniec.
Paradoksalnie, to migranci podnoszą tam statystyki znajomości angielskiego.
Warszawa na 5tym?
No tak...jak 90% ich znajomości to: dedlajn, miting, zuum, hołm ofis, target, fakup itp.
Śmiesznie się nieraz czyta ten pozerski "inglisz" korposzczórów.
Nawet w UK żadko się zdarza używanie tego "narzecza".
Chyba, że wśród kierowników regionalnych. Zwykły menadżer to przyjdzie i powie:
-hej ludziska, dacie radę zrobić to-to i to do piątku?
-jak będzie trzeba to może i część soboty. Stawka x2 OK?
Snoby są wszędzie i czują szczególną potrzebę udowadniania innym swoją wyższość. Przez "znajomość" angielskiego choćby.
Pasowaloby zrobić test na znajość jezyka polskiego. Ciekawe jaki procent mieszkańców Wrocławia, Krakow, czy Poznania zna język polski.
Odpowiedz@MG02 A jaki procent na demotywatorach?
To oczywiste, Warszawie Duda zaniża poziom!
OdpowiedzTak, stopień znajomości angielskiego w krajach wschodniej Europy jest wysoki, ale to niekoniecznie jest powód do dumy. W dużej mierze wynika to z myślenia: trzeba znać języki, bo to jest furtka do pierwszego świata. Niemcy czy Francuzi nie mają takiego parcia - tam jest założenie, że oni mają swój język, a jak inni go nie znają, to mają problem. W Niemczech częstym zjawiskiem są biletomaty na dworcach tylko po niemiecku, co w Polsce jest nie do pomyślenia - oczywistością jest opcja co najmniej j. angielskiego, a obecnie też, zwykle, ukraińskiego. To samo w pomniejszych niemieckich muzeach - opisy po niemiecku i koniec.
OdpowiedzParadoksalnie, to migranci podnoszą tam statystyki znajomości angielskiego.
Warszawa na 5tym?
OdpowiedzNo tak...jak 90% ich znajomości to: dedlajn, miting, zuum, hołm ofis, target, fakup itp.
Śmiesznie się nieraz czyta ten pozerski "inglisz" korposzczórów.
Nawet w UK żadko się zdarza używanie tego "narzecza".
Chyba, że wśród kierowników regionalnych. Zwykły menadżer to przyjdzie i powie:
-hej ludziska, dacie radę zrobić to-to i to do piątku?
-jak będzie trzeba to może i część soboty. Stawka x2 OK?
Snoby są wszędzie i czują szczególną potrzebę udowadniania innym swoją wyższość. Przez "znajomość" angielskiego choćby.
I dlatego Warszafka na 5 miejscu.